#19 - Bogowie muszą być szaleni

|
Trochę boję się podejmować tej analizy, ponieważ wchodzę na teren, w którym nie orientuję się najlepiej. Ale coś mi mówi, że pod tym względem nie odstaję znacznie od aŁtorki. Zapraszam na pierwsze wyhaczone przez szalikowców opko o piłce ręcznej.
Jeśli nie znacie kultowego już filmu "The Room", to macie szczęście należy się Wam na początku kilka słów wyjaśnienia, gdyż opowiadanie jest prowadzone w podobnej konwencji. Witają się tu wszyscy ze wszystkimi po tysiąckrotność, podobnie jak w filmie Tommy'ego Wiseau, który można spokojnie streścić krótkim filmikiem.
Pozwolę Wam wczuć się w klimat: oh, hi reader!

PRZEDSTAWIENIE POSTACI


Łukasz Kruczek
I poczułam się jak u siebie!

Po kilku nieudanych związkach zdecydował się na życie singla.
Czy zmieni swoją decyzję pod wpływem pewnej osoby?
"Przekonacie się w następnym odcinku The Bold & The Beautiful"

Aneta Szmal
30 lat
Żona Sławomira Szmala, mama Filipa.
Przykładna żona ale tylko do pewnego czasu.
By trudne sprawy zniknęły gdzieś...

WARTKA AKCJA

-TY sobie Michał kpisz,prawda?- wkurzyłam się i to nieźle- ale ok niech Ci będzie. Wyjeżdzam na studia.Tydzień temu dostałam list z uczelni i muszę osobiście potwierdzić swoje zgłoszenie.
To by tłumaczyło wieczne kolejki przed dziekanatem - skoro do każdej decyzji wymagają osobistego potwierdzenia...

Zabrałam się za pakowanie. Musiałam się czymś zająć bo inaczej bym zgłupiała.
Ewentualnie zaczęła pisać opko. Choć to akurat jest równoważne zgłupieniu.

Rzuciłam ubrania i usiadłam na kanapie. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach.
Czy ich życie towarzyskie było może mało bujne?

Po upływie godziny byłam juz spakowana .Pozostało mi jedynie wypełnieniu kilku dokumentów.
Potwierdzenie podjęcia decyzji o studiowaniu, potwierdzenie otrzymania potwierdzenia potwierdzenia z dziekanatu, potwierdzenie osobistego odebrania listu od listonosza...

Chłopak siedział na podłodze. Wokół walały sie butelki po piwie. Na kolanach trzymał album ze wspólnymi zdjęciami.
"A to ja i butelki z piwem na wakacjach nad morzem".

Przecież wyglądaliśmy na tak szczęśliwych. Było nam ze sobą tak dobrze
"Razem zwiedziliśmy połowę europejskich browarów".

O 7.20 wyszłam z domu. Po 10 minutach stałam już na przystanku autobusowym. Punkt 8.00 przyjechał mój autobus.
O 16:00 włączyłam komputer. O 16:50 zaczęłam czytać blogaska. Po 30 sekundach skomentowałam już pierwszy fragment.

Zajęłam miejsce i ruszyłam w drogę. Żal mi było zostawiać za sobą stare śmiecie.
BoChaterka zawsze bardzo czule rozstawała się z odpadkami.

Otworzyłam torebkę w poszukiwaniu mapy miasta. Jak na złość wszystko mi z niej wypadło. Przykucnęłam wściekła i zaczęłam pakować wszystko s powrotem.
Mój słownik ortograficzny właśnie zawył z bólu.

Tyłem do mnie kucnął jakiś facet i zaczął mi pomagać. Kiedy wstałam mężczyzna podał mi moje rzeczy. Gdy chciałam mu podziękować nie mogłam wydusić ani słowa. Byłam w kompletnym szoku!.
-Pani pozwoli, że się przedstawię. Jestem Sławomir, Sławomir Szmal.
Jest w tych Kielcach od góra pięciu minut i już wpada na sportowca? Fanfikowy standard.

- Tak wiem kim pan jest. Nazywam się Sylwia Płońska.
-Miło mi-odpowiedział bramkarz i pocałował moją dłoń.
Piłkarze ręczni znają się na kurtuazji, nożni to od razu by do łóżka zaciągali.

- Dziękuję-odparłam i ruszyliśmy w drogę. Po 15min, milczenia bramkarz zapytał mnie czy nie mam ochoty na jakiś obiad. Odpowiedziałam, że bardzo chętnie. Po 10 min. znaleźliśmy się w malutkiej knajpce.
A to wszystko z zegarkiem w ręku.

- Przepraszam za moją ciekawość ale ciekawi mnie co taka ładna kobieta jak pani sama robi w Kielcach?
Nie byłam nigdy w Kielcach - panuje tam jakiś niedostatek ładnych kobiet?

-Nie musi pan mnie przepraszać. Przyjechałam do Kielc na studia a to,że jetem tutaj sama to tak wyszło.
"Lubię latać sama odrzutowcami".

dziwnie się czuję jak mówi pani do mnie per pan. Proszę mówić mi Sławek.
-Dobrze,ale pan tzn.ty też mów mi po imieniu.
-Ok nie ma sprawy. Sławek jestem.
Szmal ma jakieś problemy z pamięcią, że ciągle to powtarza?

Przez ten cały czas rozmawialiśmy o szczypiorniaku. Świetnie bawiłam się ze Sławkiem. Był świetnym rozmówcą.
"Niestety, wciąż powtarzał swoje imię".

Po skończonym obiedzie udaliśmy się w stronę hali. Dwadzieścia minut później rozstaliśmy się przed jej wejściem.
"Po drodze rozmawialiśmy 12 minut i 56 sekund".

-Dziękuję Ci za to,że pomogłeś pozbierać mi moje rzeczy,zabrałeś mnie na obiad i za mile spędzony czas.
-To ja tobie dziękuję-odpowiedział z uśmiechem Sławek i pochylił się w moją stronę. Ja również się nachyliłam i pocałowałam mężczyznę w policzek.
*zastanawia się, czemu przez dwa miesiące w Monachium żaden piłkarz nie zaprosił jej na randkę*

-No no Sławek a co to za laska?
- Cześć-odpowiedział Sławek i uścisnął dłoń koledze z drużyny, Tomkowi Rosińskiemu.
- Jestem Sławek - dodał po chwili.

-To Sylwia, piłkarka ręczna. Od października będzie grała w KSS Kielce.
-A tak coś kojarzę. Marta wspominała,że będą miały nową koleżankę w drużynie ale nie spodziewałem się,że aż tak ładną.-dodał z uśmiechem Tomek.
"Nie wiedziałem, że prezes zainwestuje w Marysie Zuzanny".

-Właśnie widzę. Sławuś tylko mi się tutaj nie zakochaj.-zaśmiał się Rosiński.
-Nawet mnie nie wkurzaj. Mam zonę syna i nie w głowie mi żadne romanse.-oburzył się Szmal.
Sławomir przetrzymuje syna w specjalnie wyznaczonej dla niego strefie. Dobrze, że nie w klatce.

Z daleka dojrzał mnie trener drużyny.
-Witam panią, pani Sylwio.
- Rączki całuję - dodał i pokłonił się tak nisko, że przeszurał głową po parkiecie.

-Witam. Także się cieszę, że będę mogła z panem pracować. To dla mnie zaszczyt.- uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest.
O, druga Kazia Szczuka.

Sławek przebierał się w szatni po skończonym treningu. Wenta wyjątkowo dzisiaj wymęczył chłopaków. Polski bramkarz nie odczuwał jednak zmęczenia. Myślał o czymś innym. W jego małżeństwie nie za dobrze się układało.
Małżonka miała już dość ciągłego przedstawiania się męża. W dodatku chciała wypuścić syna poza wyznaczony teren.

-Wszystko ok, Sławek?-do szatni wszedł Tomek Rosiński i zauważył siedząc kolegę.
Gdy stał, kolega był dla niego niewidoczny.

-Tak,wszystko ok. Czemu pytasz?-Szmal popatrzył na Tomka.
-Nie, nic tylko ostatnio jakoś inaczej się zachowujesz. Coraz częściej zostajesz po godzinach i w ogóle. Jeśli chcesz możesz ze mną porozmawiać. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- powiedział Tomasz, po czym usadził kumpla na kozetce, zarzucił nogę na nogę i wyjął obszerny notatnik.

-Nie,jeszcze tu chwilę posiedzę. Pozdrów ode mnie Martę.
-Ok. Do jutra.
-Do jutra-odparł Sławek rozmyślając dalej w milczeniu nad swoim życiem.
Czujecie ten patos? Ja też nie.

Odebrałam klucz z recepcji i udałam się do swojego pokoju. "Boże już 19.00!!!"
"Ominęłam 3 godziny regularnego sprawdzania czasu!"

Po wyjściu z łazienki wyjęłam z torby niebieską sukienkę. Założyłam do niej legginsy z racji tego, że był koniec września i robiło się coraz chłodniej. Do tego dodałam baleriny i grubą, białą bransoletę i strój gotowy;)
A jeden z punktów na mojej liście odhaczony :).

- Już zaczynasz? Nie dasz mi spokojnie wejść do domu tylko zaczynasz kłótnię-powiedział lekko wkurzony Sławek.
-Ja zaczynam? A ty wcale nie jesteś lepszy. Szlajasz się po mieście nie wiadomo z kim a później dziwisz się, że się kłócimy!
Potwierdzam, sama widziałam, jak szwendał się po Kielcach z boChaterką fanfika!

-Ja Ciebie też bardzo kocham-odparł Sławek i wpadli sobie w ramiona z Anetą. Sławek pocałował ukochana a ich pocałunki doprowadziły małżeństwo do sypialni. A co tam dalej się działo nie muszę już chyba mówić :))
Granie na harfie, podglądanie sąsiadów, wspólne plany schodzenia na śniadanie...

-Jesteś gotowa?
-Tak, tak zaraz zejdę.
-Ok, tylko się pośpiesz.
Była to pani Rosińska, która czekała na mnie na dole.
Z gotowym śniadaniem.

Po 15 min. szybkiego marszu dotarłyśmy do "Wiśniowej". Była to bardzo przytulna, mała knajpka.
"Jej wybudowanie zajęło 3 miesiące 13 dni 4 godziny 21 minut i 46 sekund".

-Mam 19 lat, w tym roku zdałam maturę,jestem z Rzeszowa i od października zaczynam studia na Uniwersytecie im. J.Kochanowskiego.
A ja się uczę na Uniwersytecie im. Psa, który jeździł koleją.

-A ja jestem ciekawa jak to się stało, że zostałaś piłkarką ręczną?-zapytała Ola Pokrzywka.
-Moja siostra cioteczna była szczypiornistką i to ona zaraziła mnie miłością do ręcznej.
Robótki. Uwielbiała szydełkować.

Niestety, nabawiła się poważnej kontuzji i musiała zrezygnować z gry a ja przejęłam po niej tzw. pałeczkę.
A nawet tzw. szydełko.

-Sylwia a jak tam sprawy sercowe?-zapytała Milena Kot.
*tu wstaw słynną scenę z "The room", a następnie śmiech z taśmy*

-Michał mimo,że jest dorosłym facetem nieraz zachowywał się jak dziecko.
Nie potrafił np. poprawnie stawiać przecinków.

-Ale jakbyś miała problem, chciałabyś porozmawiać to wiedz,że zawsze możesz na mnie liczyć. Kocham Cię bardzo-powiedział golkiper Azotów Puławy,obejmując ukochaną kobietę.
*brecht*
Choć zawsze to ciekawsze niż "brązowowłose" i inne "czerwonookie".


-Skoro jesteś w takim dobrym humorze to może odpuścimy sobie kolację?-zapytał zalotnie Wyszomirski.
"Nadrobimy sutym śniadaniem".

od aŁtorki: Z dedykacją dla pewnych wspaniałych dziewczyn z pewnego wspaniałego portalu:):***
szalikowe-bajanie.blogspot.com?

Tak moje drogie to o Was chodzi;)))
Ooo, dzięki!

Odłożyłam telefon i udałam się do łazienki. Prysznic i kawa podczas kaca czynią cuda!
Moja teoria z analizy precious Kaki o prysznicu wypłukującym alkohol się sprawdza.

Akademik tez odpada bo wiadomo jaka atmosfera panuje w akademiku.
Czysto etanolowa.

-Znalazłam pani ofertę w internecie i bardzo mi ona odpowiada. Czy byłaby możliwość obejrzenia mieszkania?
-Tak,tak oczywiście. Pasuje pani dzisiaj, godz. 15.00?
-Jak najbardziej. Dziękuję bardzo, do widzenia.
-Do zobaczenia.
Popatrzyłam na zegarek. Była już 14.00. Zaczęłam się zbierać by punktualnie dotrzeć na spotkanie. Po 15 min, byłam już gotowa i czekałam na taksówkę.
To mi wygląda na jakąś obsesję na punkcie czasu.

od aŁtorki: PS Piszę to dla przypomnienia ale to opowiadanie jest FIKCJĄ,wymysłem mojej chorej wyobraźni;p
Co?! A ja już myślałam, że zaczytuję się w biografii Szmala!

Sylwia, to Ty?-powtórzyło się pytanie.Odwróciłam się. Za mną stał Sławek Szmal trzymając jakiegoś chłopca za rękę.
- Jestem Sławek - dodał.

-Wybrałem się na spacer z tym oto młodym człowiekiem. Pozwól,że Ci przedstawię mojego syna,Filipa.
*obstawia, ile razy Szmal przedstawi swojego syna*

-Miło mi poznać pana,panie Filipie-podałam chłopcu rękę-ja mam na imię Sylwia.Filipek wziął moją dłoń i ją pocałował-o jaki mały dżentelmen.
W Kielcach szkolą już dzieci poprawnego obejścia z Marysiami.

-Tato,tato bardzo Cię proszę-Filip poprosił tatę.
- Nie ma mowy, stanowczo odmawiam i zgłaszam swoją odmowę - odmówił Sławomir.

-Proszę pani a pohuśta mnie pani?-zapytał Filip wskazując na huśtawkę.
Widzę, że powtarzanie pewnych kwestii jest w rodzinie Szmalów dziedziczne.

Popatrzyłam na chłopca z niedowierzaniem. po chwili obok nas znalazł się zanoszący od śmiechu Sławek.
- A Ty z czego się śmiejesz?-popatrzyłam na Niego.
I Szmal urósł do rangi bóstwa.

W parku razem z panami szmal spędziłam 1,5h.
Ciekawe, ile za to dostała szmalu.
*podnosi tabliczkę z napisem "śmiech"*


Filip to bardzo sympatyczny chłopiec. Żal mi było się z Nim rozstawać bo polubiłam Go od pierwszej chwili.
Syn też? Pozostaje mi chyba tylko czekać na Ducha. Albo...

-Nie lubię jak ktoś wpieprza się z butami do czyjegoś życia.Nie przepa
-Przepraszam Cię bardzo ale...
-Nie musisz kończyć. Widziałam Was-Ciebie,Filipa i Sławka.
...na Matkę. Czyli Bór, Jeż i Matka Borska mają niemałą konkurencję.

Kasa to tylko i wyłącznie kolega, nic po za tym.
"No ok, jest też Bogiem, ale chyba wolno się z Nim kolegować?"

To był wyjątkowo długi dzień.
To się nazywa letnie przesilenie.

Puławy to ładne miasto ale nie aż tak jak nasz Rzeszów-zaśmiała się Natalia-przestańmy mówić o mnie teraz Twoja kolej.
Mówiłam coś o sakralizacji?

-Czy ja dobrze słyszę? Powiedziałaś, że pomógł Ci Szmal?
Nawet do Trójcy ją wciągnął.

Siedzę w autobusie, który zabierze mnie do mojego ukochanego miasta-Rzeszowa. Postanowiłam, że nie zadzwonię do rodziców i zrobię im niespodziankę. Po 5 godzinach jazdy znalazłam się w moim rodzinnym mieście.
Zakrzywiając jednocześnie czasoprzestrzeń i zmieniając czas gramatyczny.

-Niestety ale muszę jak najszybciej wracać do Kielc. Czeka mnie przeprowadzka, załatwienie spraw na uczelni i przygotowanie się do sezonu.
Dziekan wciąż oczekuje na potwierdzenie potwierdzenia do załącznika jego potwierdzenia.

Przy okazji porządków natrafiłam na album ze zdjęciami. Po przeglądnięciu schowałam go na dnie szafy. Jak domyślacie się były w nim wspólne zdjęcia z Michałem.
Oraz jego butelkami.

Postanowiłam pójść na grób swojego przyjaciela Marcina. Poznaliśmy się w podstawówce i od razu złapaliśmy wspólny język. Traktowałam Go jak brata.
Gdyby nie jego śmierć, z pewnością załapałby się do Czwórcy.

od aŁtorki: Przypominam: czytanie=komentowaniem :)
Możemy to zamienić na analizowanie?

-Jak to jesteś w ciąży?-zapytałam zaskoczona-Piotrek wie?
-Nie,nie wie. Za każdym razem gdy chcę mu o tym powiedzieć ktoś lub coś nam przerywa.
-Masz 100% pewność?
- Nie, tylko mi się zdaje, że ktoś nam przerywa.

-Nata,nie martw się,jestem przy Tobie.
Pamiętam, czuwam...

-Chcesz upewnić się czy jesteś w ciąży?-zapytała Magda patrząc na Natalię.
-Tak ale chciałabym żeby zostało to między nami i nikt nie dowiedział się,że byłam u pani-Natalia poprosiła o dyskrecję.
-Proszę się nie martwić,lekarze nie ujawniają żadnych informacji bez wiedzy pacjenta-zapewniła Natalie ginekolog
- Chyba, że sobie popiją - mruknęła pod nosem.

-Sylwia-zaczęła łkać-jestem w ciąży,początek trzeciego miesiąca.
-Natuś nie płacz. Wszystko będzie dobrze-pocieszałam przyjaciółkę.
-Właśnie, ze nic nie będzie dobrze. Co ze studiami? Rodzice jak się dowiedzą to się mnie wyrzekną. Boże,co ja zrobiłam?!
Szmal wzruszył obojętnie ramionami.

-Sylwia,Piotrek nie może się dowiedzieć ,że jestem w ciąży bo...
-Wyduś to w końcu-ponaglałam ją.
-Bo to nie jest jego dziecko...
Znam tę historię. To wtedy, gdy przyszedł anioł?

-Jak Ci minął dzień?-zapytała mama gdy weszłam do mieszkania.
-Byłam na cmentarzu u Marcina i spotkałam się z Natalią.
Cmentarz jako miejsce spotkań... Mrocno i strasno.

Po 3 h intensywnej pracy z pomocą Anki i taty mój pokój został urządzony od A do Z. Pożegnałam się z tatą, który musiał wracać i poszłam na uczelnię dopełnić formalności.
Dziekan już się zaczynał niecierpliwić, bo nie otrzymał aneksu do potwierdzenia swojego potwierdzenia.

- To o czym chciałaś porozmawiać?-zapytał Piotrek.
-Piotrek... jestem w ciąży- Natalia spuściła głowę.
-Jak to jesteś w ciąży?!-Wyszomirski wstał łapiąc się za głowę
Rocznik '88 i nadal nieuświadomiony?

-haha będę ojcem!-bramkarz podszedł do ukochanej i wyściskał ją ze wszystkich sił. Natalia rozpłakała się. Chciała wyznać chłopakowi prawdę ale nie potrafiła.
Raz już historia z niepokalanym poczęciem przeszła, możesz próbować.

-Dam sobie radę. Baw się dobrze-odparłam zamykając drzwi za współlokatorką. Nagle zadzwonił mój telefon-Halo?
Albo telefon-zorza polarna.

-Trzymaj się, na razie-Sławek odwzajemnił gest kolegi. Mężczyzna ruszył przed siebie. To co zobaczył wprawiło Go w osłupienie.
Jest coś, co może zadziwić Boga?
[Tak, blogaski.]


Przed wejściem do kawiarni stała Aneta, Jego żona. Nie była sama. Całowała się z jakimś facetem. Wyglądali na bardzo szczęśliwych.
Stary, mitologii na polskim nie przerabiałeś? W waszych kręgach to normalne.

Jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji to zawrócić. Tak tez uczynił.
- Na następnym skrzyżowaniu proszę skręcić w lewo - rzekł egzaminator.

-Poproszę setkę wódki-powiedział Sławek do barmana-albo lepiej niech da pan mi całą butelkę.
-Jakiś problem?-zapytał barman zdejmując z półki butelkę.
-Aż tak widać?
-Mówią o nas barmanach spowiednicy.
Zwykle przy odpuszczaniu grzechów.

-Masz rację, nie odebrałabym. Możesz przejść do sedna sprawy?-niecierpliwiła się Pilicka.
-Tak ,tak-Korycki nabrał powietrza-kocham Cię. Kocham Cię od chwili, w której po raz pierwszy Cię ujrzałem. Kocham Twój uśmiech. Kocham Cię-wyszeptał Paweł. Natalia popatrzyła na Niego z niedowierzaniem.
Dobra, kiedy akcja przeniosła się na Olimp?

-Sławek?! Co się stało?!-zapytałam zdumiona.
-Pani Go zna?-zapytał barman.
Szmal jest dość mizantropijnym bóstwem i rzadko wchodzi w kontakty ze śmiertelnikami.

-Sławek, przywiozłam Cię do siebie bo lepiej by Twoja żona i syn nie zobaczyli Cię w takim stanie-wytłumaczyłam bramkarzowi prowadząc Go do swojego pokoju.
Całe życie sączył tylko nektar i ambrozję, to po setce wódki ma sensacje nie z tej Ziemi.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam zastanawiać się w jaki sposób mogę pomóc Szmalowi. Ważne jest by nie zostawiać takiej osoby samej.
Czuję się, jakbym uczestniczyła w pogadance o osobach cierpiących na depresję lub inną podobną przypadłość.

-Sławomir Szmal? Chcesz mi powiedzieć, że w tym mieszkaniu przebywa bramkarz Vive?!
"I olimpijski bóg?"

-Pamiętasz tę imprezę, którą zorganizowałeś w czerwcu? Obudziłam się rano obok Pawła i to on jest prawdopodobnie ojcem mojego dziecka a nie Ty.
-Co?! Spałaś z moim najlepszym kumplem?! Jak mogłaś?! Jak mogliście mi to zrobić?! Wynoś się, nie chcę Cię znać!-wykrzyczał Piotrek wyrzucając z szafy rzeczy Natalii.
Jakoś nie potrafię się wczuć.

-Piotruś kochanie przepraszam. Wiem, że Cię zraniłam ale nie chciałam.
"To czysty przypadek, że nasze narządy płciowe się ze sobą zetknęły!"

Życzę szczęścia-powiedział Piotrek wyrzucając Natalię za drzwi. Stała na środku ulicy. Nie miała dokąd pójść. Pozostało jej jedyne wyjście.
Iść się pociąć.

Zadzwoniła do Pawła z prośbą o pomoc. Ten zjawił się błyskawicznie zabierając Natalię do siebie.
Żeby dopomóc nieco przypadkowi.

-Ja tez będę się zbierał bo za godzinę mam trening-powiedział Sławek.
-Czujesz się na tyle dobrze? Możesz zadzwonić do Wenty i powiedzieć, że nie przyjdziesz. Myślę, że zrozumie.
- Tak, słucham? - Bogdan odebrał telefon. - Co, Sławek się schlał? Nic nie szkodzi, każdemu może się zdarzyć! Jeśli będzie miał ochotę, mogę mu nawet zafundować tygodniowy pobyt na Kanarach, by dobrze wytrzeźwiał.

To było rok temu. Kolega Michała zrobił imprezę na którą poszliśmy. Michał gdzieś zniknął ale nie przejęłam się tym zbytnio bo nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Po północy chciałam skorzystać z łazienki. Szukając jej otworzyłam pierwsze drzwi z brzegu. Zobaczyłam Michała z łóżku z jakąś dziewczyną. Wybiegłam z domu i ruszyłam przed siebie. Michał zadzwonił następnego dnia przepraszając i tłumacząc, że to był tylko raz, że ona nic dla niego nie znaczy.
W dodatku to był czysty przypadek!

-Wszyscy mówili, że mnie zdradza ale ja im nie wierzyłam. Za bardzo Go kochałam. Z trudem podjęłam decyzję o rozstaniu-w oczach pojawiły mi się łzy.
Chciały przypomnieć swoją niebagatelną rolę w opkach.

-Wszystko będzie dobrze, obiecuję-zapewnił mnie Sławek.
"Pogadam z Zeusem, strzeli w Michała piorunem i po kłopocie".

-Cześć Tomek. To Sylwia Płońska-przedstawił mnie.
-Tomek Rosiński, miło mi.
Połowa dialogów w tym blogasku to przedstawianie się sobie nawzajem.

-Widziałem jak przytulałeś się z Sylwią a sam przecież mówiłeś, że masz żonę i dziecko.
-Dziecko mam ale zony już nie.
"Postanowiłem od czasu do czasu wypuścić młodego, by się wybiegał".

Myślę jednak, że powinieneś wiedzieć, że to Ty jesteś ojcem mojego dziecka-powiedziała cicho Natalia. Paweł nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał.
-Boże, jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi!-wykrzyczał podnosząc Natalię. Wiedział jednak, że źle zrobił nie mówiąc Natalii wszystkiego. Pilicka nigdy nie zdradziła Piotrka i to Wyszomirski jest ojcem.
Narrator jest z kolei plotkarzem, a aŁtorka nie umie budować napięcia. Gdyby tworzyła kryminał, w pierwszym akapicie wypaplałaby, kto zabił.

od aŁtorki: Witam, odcinek numer 12 za Nami;)
Wcześniej nie dostrzegałam swojej boskości...

-Moje drogie panie jak dobrze wiecie w sobotę gramy z drużyną z Lublina. Pani Sylwio-tu trener zwrócił się do mnie-wyjdzie pani w podstawowym składzie. Bardzo dobrze radzi sobie pani na treningach więc da pani sobie radę.
A nawet sobie poradzi.

Wcześniej szkoleniowiec pan Wąs nie brał mnie pod uwagę w ustalaniu składu mówiąc, że musi mi się lepiej przyjrzeć.
Specjalnie wykupił egzemplarz książki: "Prawdziwe Mary Sue - gdzie je znaleźć i jak rozpoznać".

-Czego chcesz? Nie mamy o czym rozmawiać.
-Proszę Cię, daj mi 5 minut.
-Dobra ale tylko 5 minut-mieszkanie Piotrka było w opłakanym stanie. Na progu pokoju walały się ciuchy, w zlewie stos brudnych naczyń a na podłodze puste butelki po piwie- o czym chciałaś porozmawiać?
Piotr szybko obliczył zyski i straty z ponownego przyjęcia Natalii pod swój dach i czyste naczynia przeważyły.

Kochał Natalię i mógł wiele jej wybaczyć ale nie zdradę. Z lewej kieszeni spodni wyjął czerwone pudełeczko. Otworzył je. W środku znajdował się pierścionek.
Szybko rozejrzał się, czy w którymś kącie nie czai się Mourinho i wsunął pierścień na palec.

-Cholera już nic nie będzie jak dawniej!-Piotrek wyrzucił pudełeczko z zawartością do kosza.
Czemu Frodo na to nie wpadł?

Po kilku minutach zabawy poczułam, że ktoś trzyma mnie w pasie. Krzyknęłam i odwróciłam się. Osobą, która mnie trzymała okazał się Sławek. Dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów. Staliśmy patrząc sobie głęboko w oczy.
10... 9... 8...

-Przepraszam-powiedział Sławek odsuwając się ode mnie.
Łeee...

-Nie, to ja przepraszam, nie powinniśmy-spuściłam głowę.
Na linie.

-Jaka ja byłam głupia-po policzkach popłynęły jej łzy
Jak wyglądało ich życie towarzyskie?

-Chciałabym z Wami porozmawiać. Usiądźcie. Nie denerwujcie się bo to dla mnie trudne. Jestem w ciąży, piąty miesiąc.
-O Boże-mama Natalii zasłoniła dłonią usta
- Słucham? - odparł Szmal.

-Zerwaliśmy.
-Jak to zerwaliście?! Co za gnojek! No nie, ja Go zatłukę!-wybuchnął pan Andrzej.
Nie chcę nic mówić, ale krzyż raz okazał się skuteczny.

-No nie Natalia Ty chyba żartujesz?! Poszłaś do łóżka z przyjacielem swojego chłopaka? Dziewczyno Ty wstydu nie masz, wyjdź z tego domu!
Załóż włosiennicę i w ramach pokuty biczuj się tyle minut, ile masz lat.

-Andrzej, uspokój się-poprosiła męża pani Ewa.
-Ja mam się uspokoić?! Przecież ja jestem spokojny-bronił się Pilicki.
Któż z nas tego nie zna?

-Widziałam jak na Niego patrzysz. Ty też nie jesteś mu obojętna-uśmiechnęła się Rosińska.
Jest mu kwaśna.

-Czyli już wiesz-westchnęła Aneta-ale to nie tak jak myślisz. Całymi dniami nie ma Cię w domu, ciągle tylko ręczna i ręczna a ja i Filip?
Wyrzut "ciągle tylko ręczna i ręczna" w ustach małżonki brzmi mocno dwuznacznie.

-Czyli znowu cała wina spada na mnie? Może nie jestem bez winy ale nie zwalaj na mnie wszystkiego!
Sławek już nawet zaczyna przemawiać jak Jezus.

-Nie widzisz? Wyprowadzam się-odparł spokojnie Kasa.
-Jak to się wyprowadzasz? Nie możesz nam tego zrobić! A ja?
Trzeba się przestawić na tryb ręczny.

-To świetnie-uśmiechnęła się-byłam tylko na dwóch godzinach wykładu u Malinowskiego a potem się zwolniłam bo źle się poczułam.
Na której uczelni trzeba się zwalniać z wykładów?

-Jesteś chora?-położyłam dłoń na czole Anki-nie widzę żebyś miała gorączkę.
"Nie założyłam dzisiaj moich okularów na podczerwień".

-Bo nie mam-zaśmiała się-głupku Ty mały okres mam.
Mały okres = pół dnia i po bólu.

-Wiem, wiem-odparłam chcąc rzucić w nią gazetą jednak mój wzrok przykuła pierwsza strona-cholera jasna!
-Co się stało?
-Przeczytaj-podałam jej gazetę.

"Kto by się spodziewał, że Sławomir Szmal(32l.) będzie topił swoje smutki w alkoholu?
Zobaczyłam wiek w nawiasie i już nie muszę pytać, co to za gazeta.

Apelujemy do pana panie Sławku. Niech wróci pan do domu, do żony i syna a nie łamie serca młodym dziewczynom."
ROTFL.

-Mam nadzieję, że Sławek tego nie widział-załamałam ręce-pójdę do tego całego naczelnego-postanowiłam.
"Przemówię mu do rozsądku".

-Dzień dobry, Natalia Pilicka czy zastałam Sylwię?
-Dzień dobry, proszę wejść. Anna Sulikowska-
"Introducing selves for dummies"

-Cześć Rosa, mogę wejść?- w drzwiach stał Kasa.
-Cześć stary wejdź.
-Cześć Sławek-Rosińska pocałowała przyjaciela w policzek.
-Cześć Martuś, mam nadzieję, że Wam nie przeszkadzam.
Czuję się, jakbym czytała scenariusz do polskiej wersji "The Room".

od aŁtorki:Kolejny rozdział za Nami. Teraz to bliżej niż dalej do końca tego opowiadania.
Szmalowi niech będą dzięki.

od aŁtorki: Zostałam nominowana przez Lilith(tu adres) i Izę(takoż) do konkursu One Lovely Blog Award
Nike się chowa.

Zasady zabawy:
(...)
2.Napisz siedem rzeczy o sobie.
Strach się bać.

3.Nominuj szesnaście innych, cudownych bloggerów (nie można nominować osoby,która Cię nominowała).
"Jeśli nie wyślesz tego do 32515457432 osób, twój chomik zostanie potrącony przez tramwaj".

Siedem rzeczy o mnie
(...)
4. Pomysł na to opowiadanie mi się przyśnił;)
Ja na szczęście nie miewam aż takich koszmarów.

5. Mam wspaniałe siostry,które niedawno odnalazłam( tak, tak chodzi o "kącik szczypiorniakowy" :)
"Naszą rodzinną cechą jest pisanie opek o piłkarzach ręcznych".

7. Chcę zostać dziennikarką:)
Proponuję zawiązanie głębszej przyjaźni z podręcznikami gramatyki języka polskiego.

Wracamy do akcji:


-Już idę. Hej Marta-przywitałam się z Rosińską.
-Cześć Sylwia-Marta pocałowała mnie w policzek.
- Oh, hi Denny! - powiedział Johnny.

-Pozwólcie, że Was sobie przedstawię.
Przez pół opka nie robicie nic innego.

Natalia, to moja koleżanka z drużyny Marta Rosińska, Marto to moja przyjaciółka Natalia Pilicka.
Niedługo naprawdę będą mi się te ich nazwiska śniły.

-Miło mi-powiedziała Natalia wyciągając dłoń w kierunku rękę w kierunku rozgrywającej.
...dystalną część kończyny piersiowej w kierunku, autopodium superius w kierunku...

-Mnie również- odwzajemniła gest
Także używając wielu synonimów.

-Racja. Spotkałyśmy się kiedyś po meczu Iskry z Azotami, nasi panowie nas zapoznali.
Jedno zapoznanie to stanowczo za mało, trzeba je powtarzać co parę odcinków.

-Obiecał, że zajmie się się rozwodem. Muszę tylko porozmawiać z Anetą na ten temat. Boję się tylko jednego.
-Czego?
-Że Aneta ograniczy mi kontakty z synem czego bym nie przeżył.
Myślę, że syn już przywykł do ograniczania mu przestrzeni życiowej.

-Martuś spokojnie już o nic nie pytam. Będę za 10 min.

20 min. później

-Kurcze, Tomek znowu się spóźnia.
*przysypia*

Redakcja magazynu "Życie"
*parsk*
...jest nowelą.


-Dzień dobry, chcemy porozmawiać z redaktorem naczelnym.
-Dzień dobry. Były panie umówione- zapytała sekretarka.
-Nie ale zajmie to tylko chwilę, to bardzo ważne- odpowiedziała Marta.
-Dobrze zobaczę co da się zrobić.
-Dziękujemy- odpowiedziałyśmy i usiadłyśmy w poczekalni.
Redaktorzy naczelni mają poczekalnie? Jak dentyści?

-W pana gazecie napisano nieprawdę. ten artykuł to bzdura! Prawda, spotkałam się z panem Szmalem ale przypadkiem.
My już znamy te przypadki.

-Dobrze opublikujemy sprostowanie jeśli tak pani nalega. Nie chcemy problemów.
- Dziękuję- odparłam i wyszłyśmy z gabinetu.
A nie mówiłam? Stomatolog!

od aŁtorki: Rozdział w pełni dedykowany Marcie zwanej anką8765.
I Aleksandrowi, zwanemu Bolesławem.

Co powiedziałabyś na zorganizowanie spotkania po meczu? Zaprosiłybyśmy dziewczyny z drużyny i chłopaków z Vive wraz z osobami towarzyszącymi.
Opko bez pożądnej impry to nie opko.

-Tomek przypominam Ci, że oprócz naszych koleżanek będą chłopcy z Iskierki.
I dziewczyny z Fasolek.

Witam państwa bardzo serdecznie z Hali Legionów przy ul. Bocznej 15 w Kielcach. W dzisiejszym meczu gospodynie zmierza się z zawodniczkami SPR Lublin.
Zawody kół gospodyń wiejskich?

Powitajmy ja zatem gorącymi brawami. Niech wie, że kieleckie scyzoryki nie są tacy źli.
Chyba, że w gramatyce.

-Moje panie musimy zachować spokój-zaczął trener-jeszcze nie wszystko stracone. Cztery bramki przewagi to niedużo. mamy szanse by je odrobić a nawet wygrać ten mecz. Musimy tylko w siebie uwierzyć. Do boju, pokażcie im gdzie jest ich miejsce. Kto wygra?
-KSS KIELCE!-odpowiedziałyśmy zgodnie i wybiegłyśmy na parkiet.
"Motivational speeches for dummies"

-Wow, wyglądasz fenomenalnie-odpowiedziała moja przyjaciółka. Miałam na sobie prostą, błękitną sukienkę przed kolano i czarne buty na obcasie. Włosy rozpuściłam i zaczesałam na bok.
-Przesadzasz-odparłam nieśmiało-Ty też nieźle wyglądasz.-Natalia ubrana była w czerwoną sukienkę do połowy łydki, która dumnie prezentowała jej brzuszek.
Tęskniliście za tym, prawda?

-Cześć Marta-przywitałam się z Rosińską-widzę, że przyszłyśmy pierwsze.
-Cześć dziewczyny,wchodźcie. Natalio, to mój mąż Tomek.
-Witam Tomek jestem-Tomek ujął dłoń Natalii i ją pocałował.
-Natalia Pilicka, miło mi.
- Hi Johnny!
- Hi Denny!
- Hi Lisa!
- Hi Mark! How's your sex life?


-Cześć Sławek-powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.
-Cześć Syl...-Kasa nie dokończył, ponieważ stanął jak wryty. Z ręki wypadła mu szklanka rozbijając się w drobny mak-przepraszam niezdara ze mnie-odparł zbierając szkło.
Zapomniał kwestii. To wszystko przez stres.

-Sławek pozwól, że przedstawię Ci moją przyjaciółkę.
-Natalia Pilicka, miło mi-powiedziała wyciągając dłoń w kierunku mężczyzny.
-Sławomir Szmal. Cieszę się, że mogłem Cię poznać- Kasa odwzajemnił gest.
Powiem Wam coś: w podręczniku od histologii autorstwa mojego profesora na co drugiej stronie jest zdanie: "Badania przeprowadzone za pomocą mikroskopu elektronowego wykazały, że...". Książka ma ponad 500 stron, a ja mam wrażenie, że zdanie o mikroskopie powtarza się tam rzadziej niż sceny powitań w tym opku.

-Cześć, wchodźcie. Marta, Mateusz przyszedł z Magdą
O, nowe osoby, które możemy poznać!

wtedy gdy zobaczyłem Cię po raz pierwszy poczułem, że możesz być kimś wyjątkowym dla mnie. Nie przeliczyłem się. Każde nasze spotkanie mnie w tym utwierdza.Dzisiaj kiedy zobaczyłem Cię w tej sukience, serce zabiło mi mocniej.
To nie serce.

-Sławek ale...
-Cii, nic nie mów- Sławek zamknął mi usta pocałunkiem.
Na kłódkę.

od aŁtorki: Klikając na kolorowe wyrazy i na "buty" dowiecie się jak wyglądały dziewczyny na imprezie;)
A ja jestem staroświecka i preferuję opisy.

-To ja dziękuję, nie tylko za wieczór. Dziękuję Ci za to, że jesteś i za to że odmieniłaś moje życie. Gdyby nie Ty to pewnie dalej dusiłbym się w tym małżeństwie. Jeszcze raz dziękuję-mężczyzna mnie przytulił.
*wzrusz*

Przylgnęłam do niego całym ciałem chłonąc woń jego perfum.
Zona olfactoria jej się wylała z nosa.

-Już za Tobą tęsknię-powiedziałam odsuwając się od niego powoli.
-Ja za Tobą też-powiedział Sławek i ponownie się pocałowaliśmy.
Współczynnik oklepania sceny rośnie w zastraszającym tempie.

Weszłam do mieszkania cała w skowronkach. Czułam jakbym miała w brzuchu stado rozbrykanych motyli.
C na końcu! MotyliC!

Czyżby to miłość? Możliwe .
Nie, to choroba wątroby.

-Przesadzasz. Kiedy masz termin pierwszej rozprawy?
To ile rozwodów planuje wziąć Szmal?

Mam do Ciebie prośbę: czy będziecie zeznawać w sądzie jako moi świadkowie?
Wyrok wyda sędzia Anna Maria Wesołowska.

-Cześć-uśmiechnęłam się-jak Ci się spało?
-Bardzo dobrze chociaż długo nie mogłem zasnąć bo myślałem o Tobie.
Bleh...

-Nic Ci do tego-odpowiedziałam oschle. W pewnym momencie poczułem, że mi niedobrze
Powikłania po operacji zmiany płci?

[Pojawia się były boChaterki i porywa ją do samochodu]


-Jeśli ja nie mogę Cię mieć to i ten Sławek Cię nie dostanie-w oczach Michała malował się obłęd.
-Michał zwolnij!-nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć bo przed maską pojawiło się drzewo...
"Tylko drzewo może cię mieć"?

od aŁtorki: A to Ci niespodzianka;p Nie spodziewałyście się pewnie byłego Sylwii w drzwiach a tu mały zaskok;D
Mnie tam w opkach nic nie jest w stanie zadziwić. A pojawienie się byłego to, można by rzec, standard.

-Nie wiem czemu ale mam dziwne przeczucie-powiedziała Natalia.
-Możesz jaśniej?
-Wydaje mi się, że coś złego się wydarzy.
Słyszałam, że u bliźniąt taki syndrom występuje, najwyraźniej u przyjaciółeczek też.

Mimo iż Jabłoński ją zdradził to ona mu wybaczyła i ponownie się zeszli.
W praniu.

-Kurcze gdzie ta Sylwia?-zastanawiał się Sławek spoglądając na zegarek. Zbliżała się 11.30 a byliśmy umówieni na 11.00.
Dawno nie odmierzaliśmy czasu.

Postanowił zadzwonić do Natalii-cześć z tej strony Sławek Szmal.
- przedstawił się po raz setny.

Czy zastałem Sylwię.
Nie, zastałeś natomiast podręcznik interpunkcji. Chętnie się z tobą spotka.

Tymczasem park miejski
Dwie godziny później basen olimpijski

-Dzień dobry, starszy aspirant Jacek Mikołajczak.
-Dzień dobry. Czy coś się stało?-zapytała Sulikowska.
- Słyszałem, że w tej okolicy dawno nikt się nie przedstawiał, więc postanowiłem interweniować.

-o mój Boże!-Sławek momentalnie zbladł i sięgnął kluczyki.
Bóg Boga jest jakimś überBogiem?

Szpital
Czym byłoby opko bez scen szpitalnych?

-Pani Płońska została przewieziona do nas w ciężkim stanie. Więcej informacji udzielę państwu po operacji.
-Jakiej operacji?-zapytał przerażony Szmal.
-Pani Płońska jest w tej chwili operowana.
Lekarza też dopadła mania powtarzania.

-Panie doktorze jak doszło do tego wypadku?-zapytał Tomek.
Bo każdy lekarz dobrze o takich sprawach wie.

-Samochód?!-Natalia zakryła dłonią usta-co z kierowcą, Michałem Jabłońskim?
-Przykro mi ale nie udało nam się go uratować.
-O mój Boże-Natalia zaczęła osuwać się na ziemię.
A może Boże Boga?

-Dziękuję. Nie lubię, lubiłam Michała ale był za młody by umierać
Ke?

-Przykro mi ale na chwilę obecną jest to niemożliwe. W czasie operacji doszło do krwotoku wewnętrznego, pacjentka straciła bardzo dużo krwi.
No ba. Dramaturgia musi być.

-Nie ma sensu żebyśmy tutaj wszyscy czekali-powiedziała Marta.
-Ja zostaję-odpowiedział Kasa siadając na krześle.
On wie, że każdy przyzwoity Tró Loff musi warować przy łóżku cierpiącej Marysi.

Gdy tylko Ania udała się na poszukiwania automatu Kasa poszedł do kaplicy. Otworzył powoli drzwi i zajrzał do środka. Mężczyzna uklęknął w ławce przed ołtarzem i zaczął rozmowę z Bogiem.
Jak równy z równym.

-Natalia nic nie poradzę na to, że mi się podobasz i to bardzo-Rosa pocałował Pilicką.
-Jak śmiesz!-dziewczyna spoliczkowała Rosińskiego.
"Wszystko robiłem zgodnie z podręcznikiem Fabregasa, dlaczego znowu nie wyszło?!" - rozmyślał Rosiński.

-Boże-zaczął Sławek-wiem, że dawno nie rozmawialiśmy i pewnie długo nie zamienilibyśmy ze sobą ani słowa gdyby nie ten wypadek.
- Witaj, drogi kolego! - odpowiedział Bóg. - Co nowego na Olimpie?

Proszę Cię Boże-powiedział ze łzami w oczach-nie zabieraj mi Sylwii bo... bo ją kocham i chcę spędzić z nią resztę życia.
- My, bóstwa monoteistyczne, nie podbieramy sobie nawzajem partnerek jak niektórzy - odparł z dumą Bóg.

Do kaplicy weszła Ania. Usiadła obok modlącego się Sławka.
-Przyniosłam Ci kawę.
-Dziękuję.
- A ja to co? - zaprotestował Bóg.

-Aniu powiedz mi dlaczego ona?
Ania też jest wszechwiedząca?

-Mogę ją zobaczyć?-poprosił Kasa.
-Tak ale tylko 5 min.
Z zegarkiem w ręku!

-Jak to nie żyje?-zapytałam przerażona.
-Lekarze robili wszystko co mogli ale nie udało się Go uratować.
-O mój Boże-po policzkach popłynęły mi łzy-
Bóg, Bóg, łzy - piękna kombinacja.

-Przepraszam Cię stary. Chcę Ci to wszystko wyjaśnić. Natalia nosi Twoje dziecko, nie moje. Ona nigdy Cię nie zdradziła.
-O czym Ty do cholery mówisz?
-Nigdy nie spałem z Natalią. Wymyśliłem to bo myślałem, że będziemy razem.
To nie wymyślaj, tylko otwieraj książkę Cesca i chłoń wiedzę!

-Sylwusiu-zaczęła pani Małgosia trzymając moją dłoń- nasz syn nigdy nie był święty
Tak? A to dwa dialogi wyżej to niby co?

-Wejdź proszę. To Sławomir Szmal, bramkarz Vive Targów Kielce a przede wszystkim mój przyjaciel a to są rodzice Michała.
Ażeby rytuałom stało się zadość.

-To dla mnie zaszczyt poznać pana, panie Sławku . Jestem kibicem od szczypiorniaka od wielu lat
"Szczypiorniak" to synonim do "małolat".

W drzwiach pojawili się chłopcy z Vive i dziewczyny z mojej drużyny z Wentą i Wąsem na czele. Zaremba i Jachlewski trzymali wielkiego białego misia a dziewczyny ogromną kartkę z życzeniami.
Pielgrzymki do Mary Sue w szpitalu - zaliczone.

Popłakałam się gdy zebrani odśpiewali mi 'Sto lat". Nie wiem dlaczego akurat "sto lat" ale liczy się gest:)
Tyle im wyszło, kiedy liczyli, ile czasu standardowa Marysia powinna spędzić w szpitalu po krwotoku wewnętrznym.

-Droga Sylwio życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Chcemy jak najszybciej zobaczyć Cię na parkiecie-powiedział Bogdan i Zdzisław.
Zespoleni chwilowo w jedną osobę.

-Co za miła niespodzianka. Witam pana, panie Kiełku.
-To dla pani ode mnie, pani Kiełkowej i małych Kiełków-powiedział pan maskotka wręczając mi wielką laurkę i miniaturowego Kiełka.
-Dziękuję bardzo panie Kiełku.
Czuję się, jakbym oglądała Monty Pythona.

Chwyciłam ojca pod rękę i weszliśmy do Kościoła. Mój ukochany czekał na mnie przy ołtarzu. Gdy podeszliśmy bliżej mężczyzna odwrócił się-Co Ty tu robisz?! Przecież Ty nie żyjesz!
*parsk* Ślub z zombie.

-Co tu się dzieje?!-zapytałam zdziwiona. Zza bocznego filara wyszedł Szmal-Sławek o co tu chodzi?!
-To Twój ślub, Sylwia.
-Ale to Ty powinieneś stać obok mnie a nie Michał.
"Nie tak ustalaliśmy!"

-Wszystko już dobrze kochanie, to był tylko zły sen. Jestem przy Tobie-Szmal mnie przytulił
Dobrze wytresowany.

-Oczywiście moja droga. Proszę-powiedziała mama Michała podając mi kopertę
- Mam nadzieję, że tyle wystarczy za dożywotni wstęp do loży vipowskiej - dodała.

-Nie ma za co kochanie. Jesteś częścią naszej rodziny i zawsze możesz na nas liczyć.
Stała się częścią rodziny po ślubie z zombie.

-Tak jak najbardziej. Proszę mówić mi po imieniu, Anna Sulikowska.
-Ja jestem Piotr Wyszomirski a to Paweł Korycki.
*ziew*

Przycisnęłam list do serca-Wybaczam Ci-powiedziałam płacząc.
Marysia miłosierna.

-Przepraszam Cię-zaczął Korycki-to Piotrek jest ojcem Twojego dziecka a nie ja. Nigdy ze sobą nie spaliśmy.
-Jak to nie spaliśmy?! Przecież po tej imprezie obudziłam się obok Ciebie.
-Byłaś zmęczona i położyłaś się spać.
*brecht*

Przygotowałem wszystko tak by wyglądało na to, że zdradziłaś Piotrka.
"Postępowałem zgodnie z instrukcją z rozdziału "Podryw dla desperatów" podręcznika Cesca Fabregasa".

Wiem, że nie tak wymarzyłaś sobie ten dzień ale nie chcę dłużej czekać. Natalio-Wyszu uklęknął-czy zostaniesz moją żoną?
"Wiem, że też byś chciała, abym był nieumarły".

-Oczywiście głuptasie. Kocham Cię-Natalii z oczu popłynęły łzy. Piotrek wstał i wyściskał ukochaną ze wszystkich sił.
Inne łzy były nieco smutne, że nie im przypadł zaszczytny tytuł "ukochanej".

-Przepraszam za spóźnienie. Pani Sylwia Płońska?
-Tak to ja.
-Witam, Łukasz Kruczek.
My cię znamy, nie musisz się przedsta...
*patrzy na pozostałą treść opka*
No dobra. Najwidoczniej musisz.


-Proszę mówić mi po imieniu.
-Dobrze Sylwio, mi też mów po imieniu, Łukasz jestem.
Może powtórzysz jeszcze raz, to się lepiej utrwali?

-Naprawdę interesujesz się skokami?-zdziwił się Łukasz.
No to mamy zwrot w stronę "Schlierenzauer story".

-Od dziecka co sezon oglądam skoki, zaraził mnie tym mój ojciec.
Zainteresowanie skokami to zakaźna choroba wirusowa.

Znam tym samym sylwetki wszystkich zawodników
Wszyscy wyglądają jak anorektycy.

-Bardzo chętnie. Za kwadrans będę gotowa-uśmiechnęłam się znikając za drzwiami łazienki.

15 minut później
Żebyśmy nie mieli czasem wątpliwości.

-Mmm pycha-powiedziałam próbując napoju-to najlepsze grzane wino jakie kiedykolwiek piłam.
-Dziękuję. Nie chcę się chwalić ale znajomi mówią, że robię najlepsze grzane wino pod słońcem.
Łukasz Kruczek - Gary Stu?

-I mają rację-uśmiechnęłam się-jestem piłkarką ręczną, trenuję od 10 lat.
"Od szczypiorniaka".

-Natalia wspominała mi coś o wypadku.
-Jechałam z byłym chłopakiem. Uderzyliśmy w drzewo, Michała nie udało się uratować.
"Drzewo przeżyło".

Łukasz objął mnie ramieniem a ja do niego przylgnęłam.
Romansu z Kruczkiem chyba jeszcze nie mieliśmy.

Nie wiem co mnie naszło ale stało się. Pocałowałam Go.
No to mamy.

Mężczyzna się nie opierał, co więcej przejął inicjatywę. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni nie przestając mnie całować. Stało się-wylądowaliśmy w łóżku.
Na stoliku nocnym leżał otwarty egzemplarz bestselleru Fabregasa.

-Dziękuję, wygląda smakowicie. Łukasz to co się wczoraj wydarzyło to nie było zaplanowane.
Rzekłabym nawet, że był to przypadek.

Potrzebowałam bliskości, czułości a Ty byłeś blisko
"I było cię czuć".

-Sylwia nie masz mnie za co przepraszać-chwycił mnie delikatnie za podbródek i uniósł moją głowę w górę-ja też tego chciałem. To ja zaniosłem Cię do sypialni i to dzięki mnie w dużej mierze do tego doszło.
- A także dzięki naszemu hiszpańskiemu doradcy - Kruczek zerknął znacząco na otwartą książkę.

-Zostaw mnie!-powiedziałam kiedy zaczął mnie łaskotać-Łukasz, haha, zostaw mnie proszę, haha, już nie mogę-zaczęłam się śmiać.
*patrzy z obrzydzeniem*
Chyba wolę opka z Gregorem.


-Cześć kochana. Opowiadaj co tam u Ciebie. Mój brat dobrze się Tobą opiekuje?
-Hej, Łukasz zapewnia mi bardzo dobrą opiekę.
A to jest akurat dobre!

-Daj mi Go do telefonu. Już ja sobie z nim porozmawiam-zarządziła Pilicka.
Ledwo Kruczek urósł do rangi bóstwa, z powrotem stał się zwykłym śmiertelnikiem.

-Natalia rozmawiała przed chwilą z Sylwią i podsłuchałem ich rozmowę.
-Tomuś, rodzice nie nauczyli Cię, że nieładnie podsłuchiwać?-zaśmiał się Kasa.
-Dasz mi dokończyć? Z tego co zrozumiałem to Sylwia i ten cały Łukasz mają się ku sobie.
Wywnioskował to z tych łaskotków?

Początkowo będzie trudno ale szybko się przyzwyczaisz. Lada dzień urodzi się Emilka, Twoje życie zmieni się o 360 stopni.
Jak ja uwielbiam to sformułowanie. Kwintesencja aŁtorkizmu.

-No Piotruś, teraz będziesz pełno wartościowym facetem- Tomek klepnął Wyszomirskiego w plecy.
Do tej pory był jedynie bombą kaloryczną.

-Że niby do tej porty nim nie byłem?
Nie, byłeś jedynie do fenestry.

Nadeszła 15.30.
Idealna chwila, by sprawdzić godzinę.

Natalia pojawiła się na progu kościoła. Do ołtarza poprowadził ją ojciec. Rozbrzmiał Marsz Mendelssona.
Wszyscy mieli już dość oklepanego Mendelssohna.

Ja Piotr, biorę sobie Ciebie...
-...Natalio za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszczę Cię aż do śmierci-powiedział Wyszomirski po czym założył ukochanej obrączkę na znak miłości, którą ją darzy.
-Teraz Twoja kolej Natalio-powiedział ksiądz.
Kwestia z "tak mi dopomóż..." była kompletnie zbędna, biorąc pod uwagę fakt, iż połowę gości stanowili bogowie.

-Moje drogie panie proszę ustawić się za mną, będę rzucała bukiet
Och, no nie wiem, któż będzie miał takie szczęście i złapie?

-To tylko zabawa-pomyślałam i stanęłam w grupce dziewczyn. Złapałam kwiaty.
Co za niespodzianka!

Wyszomirscy wyszli na parkiet by zaprezentować swój pierwszy taniec-walc wiedeński. Wybrali do niego utwór Jamesa Blunta "You're beautiful".
*opętańczy śmiech*
Uwaga, zaraz spróbuję zatańczyć walca do Jamesa.


Po chwili razem z Markiem do nich dołączyliśmy.
Ja jakoś wciąż nie mogę wyłapać metrum 3/4.

Nie chwaląc się nie zatańczyliśmy tak źle mimo iż wcześniej nie ćwiczyliśmy.
Idealny przykład na to, że niektórym muzyka w tańcu nie przeszkadza.

Wśród gości pojawili się koledzy Piotrka z klubu i reprezentacji m.in
Taaak, tu następuje morze nazwisk. Myślicie, że Wam odpuszczę?
państwo Rosińscy, Sławek z Anetą, Marcin Lijewski z żoną Kasią, Bartek Tomczak z żoną Alą, przyjaciółka Wyszomirskiego Martyna z narzeczonym Michałem Kubiakiem, Grzegorz Tkaczyk w towarzystwie najważniejszych kobiet w swoim życiu: Karoliny, Marty i Karoli. Ponadto zjawiła się nasza przyjaciółka z czasów szkolnych obecnie mieszkająca w Niemczech Iza, ze swoim chłopakiem szczypiornistą Rhein- Neckar Loewen Uwe Genshmeierem oraz sąsiadka Natalii Danusia ze swoim chłopakiem Bartkiem Kurkiem.
Mwahahahaha!

-Sylwia nic do mnie nie czuje, to pewne. Jak zobaczyłem ją z tym całym Kruczkiem, jak rozmawiali, śmiali się coś we mnie pękło. Poczułem jakby jakaś cząstka mnie umarła.
Pewnie zdrowy rozsądek, ale on padł wraz z pierwszym akapitem opka.

Z Hali Legionów witam się z państwem Marek Cender.
*z radością* Oh, hi Mark!

Szatnia

-Świetna gra, tak trzymać. Wierzę w Was moje drogie. Kto zostanie Mistrzem Polski?!
-KSS KIELCE!-krzyknęłyśmy zgodnie i wybiegłyśmy na drugą połowę meczu.
Klinsmann w "Deutschland. Ein Sommermärchen" to był jednak cienias.

Witam po przerwie. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 15:15. Właśnie nasze zawodniczki pojawiły się ponownie na parkiecie. Piłka dla gości i już 16:15 dla Lublina... Trzy minuty do końca meczu.
Ja wiem, że nie jestem ekspertem od handballu, ale zdawało mi się, że połowa trwa minimalnie dłużej.

58 minuta meczu. Kielczanki rzucają bramkę i wyrównują wynik 29:29.
Od tego ciągłego spoglądania boChaterki na zegarek czasoprzestrzeń zawiązała się w supeł.

Piłka dla lublinianek. Ostatnia minuta. Ale co to?!
To ptak? To samolot? Nie! To Mary Sue!

Sylwia Płońska, zawodniczka kieleckiego klubą przejmuje piłkę i trafia z kontry! Wprost w okienko!
Och, jakie to było niespodziewane!

Dziękuję za wspólnie spędzony wieczór pełen emocji, Marek Cender żegnam się z państwem.
"Pełen emocji"? What a funny story, Mark!

W skrócie: Szmal zstępuje z wysokości i oświadcza się naszej boChaterce tuż po tym "pełnym emocji" meczu. Nikt się nie spodziewał. Powtarzam, nikt.

A od aŁtorki dowiadujemy się, że:
Matury, matury i po próbnych. Oddali nam już z polskiego i matematyki i szczerze mówiąc nie jestem zachwycona wynikami
*wspomina obrót spraw o 360 stopni* Wierzę.

Czerwiec 2013
Czasoprzestrzeń do supełka dołączyła kokardkę.

Na ślubie nie mogło zabraknąć także moich nowych przyjaciół. Pojawili się państwo Rosińscy, Kurkowie, Lijewscy, Tomczakowie a także Kubiakowie, Tkaczykowie i Genschmeierowie.
Usnęłam na "Kurkowie".

Początkowo moi rodzice byli przeciwni naszemu związkowi. Szmal jest przecież rozwodnikiem starszym ode mnie o kilkanaście lat i ma syna. Jednak gdy zobaczyli, że się kochamy zmienili zdanie.
- Nie mogę się zgodzić na ten związek, dziecko. Ten facet ma 50 lat, jest bezrobotny, uzależniony od alkoholu, całe dnie siedzi w domu i okazjonalnie pierze ci mordę.
- Ale my się kochamy!
- Aaa, no to ok!


Przyszła pora na nasz pierwszy, wspólny taniec. Wybraliśmy Stay zespołu Hurts.
"Zatańczyliśmy mazura".

Gdyby ktoś 22 miesiące temu powiedział mi, że w ciągu tego czasu poznam tylu wspaniałych ludzi, przeżyję wypadek, śmierć byłego chłopaka i znajdę miłość wyśmiałabym go.
"Ale później odkryłam, że istnieje coś takiego jak blogaski".

Teraz już wiem, że warto mieć marzenia bo w najmniej oczekiwanym momencie mogą się spełnić.
Zwłaszcza wypadek i śmierć byłego chłopaka.

od aŁtorki: Przepraszam za chaos, który mógł wyniknąć z czytania tego opowiadania, za brak ciągu przyczynowo-skutkowego, że np. zaczynam pewien wątek i go nie kończę ale nikt nie jest idealny zwłaszcza ja:)
Nie wiem, czy mam docenić fakt, że to zauważyła, czy raczej skupić się na tym, że całą sprawę bagatelizuje.

SKRA! Bełchatów na odwyku, cz.3

|
Trwa powolny powrót do siebie po sobotniej traumie - przedstawienie musi jednak trwać, a blogaski muszą zostać zanalizowane. Dziś rozprawimy się raz na zawsze z atrakcyjnymi serbskimi rezerwowymi wicemistrzami Polski. Zabawmy się po raz ostatni w nie do końca czułe słówka!

Analizują: Migelito, Tuśka

- Aleeeeeeks!
- Co? – odkrzyknął z naszego wspólnego pokoju. Jakoś nie bardzo wydawało mi się ,żeby sprzątał, więc tam poszłam. Oczywiście zamiast ogarniać bałagan leżał na łóżku z laptopem na kolanach.
Wyrzucał wszystkie dokumenty z Worda do kosza – jeszcze Lenie wpadnie do głowy pomysł, by pisać opko.

Oczywiście zamiast ogarniać bałagan leżał na łóżku z laptopem na kolanach. Uniosłam brwi i zmarszczyłam czoło – bo ja eee przerwę sobie zrobiłem – wymamrotał dość niezrozumiale
Chłopaku! Po tylu godzinach wystanych w kwadracie Twoje całe życie stało się jedną wielką przerwą!

Atanasijević, masz 10 minut i tu ma błyszczeć – syknęłam – zrozumiano?
Zależy, czy Aleks rozumie po wężowemu.

Po 20 minutach siedzieliśmy objadając się spaghetti. Postanowiłam się z nim podzielić, w końcu starał się chłopak.
- Zmywasz – oznajmiłam
- Zostawimy Konstantinowi – wzruszył ramionami śmiejąc się
- To będzie wredne- uniosłam brew
Brew poleciała pod niebiosa, ciągnąc za sobą Aleksa za ramiona.

- Przyzwyczaił się chłopak
- Jak tak możesz?
- Normalnie – zaśmiał się – nie przejmuj się, [koko koko Euro] spoko
- Oj, Aleks, Aleks, leniu. Muszę nad tobą ostro popracować chłopie
A nie masz czasem sama jakiegoś problemu ze sobą? Czy może PMS już przeszedł?

- Cieszę się. A teraz nie żartuję, zmywasz
- A co za to będę miał?
- A co ja mam za to, że zrobiłam obiad?
Wdzięczność – uśmiechnął się szeroko – a ja poproszę tu – wskazał palcem na policzek
Pięść Skalskiej jeszcze nigdy nie była tak silna i celna.
*przygląda się* Chyba go ujście przewodu ślinianki boli.

Niech ci będzie – mruknęłam i śmiejąc się cmoknęłam go we wskazane miejsce
Mamusia podmucha, już nie będzie bolało!

Postanowiłam jednak najpierw iść się odświeżyć. Zabrałam ręcznik, kosmetyki i poszłam pod prysznic. Dopiero po wyjściu spod niego zorientowałam się ,że nie zabrałam piżamy.
*pożycza Porn Alert od Migelito*

Owinięta więc w ręcznik poszłam do pokoju. Niestety siedział tam Aleks. Aż tak bardzo się tym nie przejęłam. Zabrałam pożądaną rzecz i bez słowa poszłam z powrotem do łazienki. Ubrałam koszulkę Winiarskiego.
Wzięła piżamę i założyła ją koszulce, tak? Nigdy nie zrozumiem tego fenomenu ubierania ciuchów.

 Nadal pachniała jego perfumami. Zabrałam mu ją tydzień temu i od tamtego czasu się z nią nie rozstawałam.
Już rozumiem! Kradzież za kradzież! Brakuje tylko czyichś gaci...

Pod nią bokserki. 
Wszystko!
Może ona ma aż tak dość PMS-u i dolegliwości z nim związanych, że została transwestytką?

Zostawiłam włosy, żeby same wyschły.
Powiesiła je na balkonie.


Aleks nadal leżał na łóżku i patrzył na mnie dziwnie – pierwszy raz mnie widzisz? – spytałam ostro.
- Eeee… Sorry, zamyśliłem się – powiedział szybko odwracając wzrok i uśmiechając się uroczo
- Dostanę na głowę z Wami coś czuję – mruknęłam kiedy usłyszałam śmiechy Kasi i Cupko.
Na wszelki wypadek PORN ALERT! I ostrzeżenie przed złośliwymi gołębiami.

 Dobrych snów – odparłam cicho uśmiechając się nikle, po czym dość szybko zasnęłam wsłuchując się w wyrównany oddech Aleksa, który jeszcze coś robił przy komputerze.
Utrzymujemy stan alarmowy!

Rozpakowałam rzeczy po czym wsunęłam się pod cieplutką kołdrę z zamiarem pójścia spać. Akurat w tym momencie do pokoju wrócił Atanasijević w ręczniku owiniętym na biodrach – sorry, przyzwyczajenie – rzucił po czym zabierając rzeczy szybko się wycofał
- Kiedyś nauczę się wchodzić bez ręcznika. Wszystko dla Ciebie, Lenka.

- Wow – wymsknęło mi się kiedy już wyszedł. Mimo, że już go widziałam bez koszulki to byłam zaskoczona. A do tego łydki.
Gombrowicz! No jak nic, Gombrowicz!
W kolejnym odcinku: Skalska montuje ukrytą kamerę pod prysznicem Serbów, dzięki czemu poćwiczy nieco bardziej rozbudowane opisy męskiego ciała.

Ojapierdolekurwamaćjestemwniebowzięta. Fajny jest. Młody, ale fajny.
Omójborzeszumiącyacomawiekdofajnościbądźteżjejbraku?
A także stawianie odstępów między wyrazami.

 Do której ty normalnie śpisz? Jest 12
- Ciii – starałam się go uciszyć – Błagam cię Aleks
- Nie ma. Wychodzimy jeszcze z Cupko na obiad, dalej, dalej
Dalej, dalej, sztućce Gadżeta! Musisz ich nauczyć jeść tak, by nie słaniali się potem ze zmęczenia.

- Aleeeeeeeeeeeeeks
- Nie działa to na mnie kochana. Zaraz sam cię stąd wyciągnę
- Aleeeeeksaaaandaaaar
- Lenuś, liczę do trzech. Raz, dwa, trzy
[Kiedy akcja opka przeniosła się do przedszkola?]
- AAAAA – pisnęłam – Aleks, przestań, błagam! – śmiałam się kiedy zaczął mnie łaskotać – Błagam, w tej chwili! Proszę!
- Co z tego będę miał? – spytał na chwilę przestając
- Wstanę – odparłam – jak łaskawie przestaniesz na mnie leżeć – zaśmiałam się
- To mi nie wystarcza
To co ty byś chciał?
[-Żebym dalej mógł na tobie leżeć]
- Nie wiem, wymyśl coś – uniósł brwi
- Phi. Ciekawe niby co? – prychnęłam
- Możesz mi dać buzi
- Chyba kpisz. Złaź, w tej chwili.
- Nie – zaśmiał się po czym wznowił przerwaną czynność  [E?]
- ALEKS! Proszę, błagam! Atanasijević! Jezu, ALEKS!
- Fuck! Ja rozumiem emocje wszystko, ale trochę ciszej! To jest niesmaczne – wydarł się Konstantin z korytarza na co my zareagowaliśmy donośnym śmiechem.
Po jakiemu on w końcu mówi, że aŁtorka nam zostawiła „fucka”?
Dlaczego ta scena jest nawet zabawna? Anastasijević budzi boChaterkę łaskotkami, a Cupković, który słyszał zza ściany całą scenę, myślę, że... spełnia się marzenie wszystkich 3 czytelniczek tego bloga. OK, uśmiałem się. Ale kiedy chcę „podziwiać” takie dialogi, to oglądam „Seks w Wielkim Mieście”, a nie siatkarskiego fanfika, GADDEMYT!

Cupko! Jesteś głupi – zaśmiałam się spychając na ziemię Aleksa po czym otworzyłam drzwi – uwierz, że nic, a nic zbereźnego nie robiliśmy
Jeszcze nie. My cały czas czekamy.

zapewniłam po czym zabierając potrzebne rzeczy poszłam do łazienki.
- Przepraszam – krzyknął zza drzwi
Spoko – odparłam ze śmiechem – wybaczam i rozgrzeszam – dodałam myjąc twarz.
Albowiem rzekła Skalska: „Komu odpuścicie grzechy, temu będą odpuszczone, a kogo pocałujecie z języczkiem, ten skazany jest na udział w tej coraz bardziej nużącej historii”.

 Na stole stało Muesli, tylko for me.
Siur, siur, absolwentko zagramanicznej szkoły.
Chciałaś powiedzieć, dżast for mi?
[Nur für Deutsche].

- Ojjjj! Jakie to miłe. To ty możesz częściej mi podpadać – zaśmiałam się całując go w podzięce w policzek, po czym zabrałam się za jedzenie.
- Leeeeeeeennnnnnnnnnaaaaaaaaaaa! – pisnął Oli pakując mi się na kolana.
A on tu skąd? Oliwier ex machina?
A spróbuj tylko poderwać Oliwiera, niewyżyta alkoholiczko, to... Po dotychczasowym przebiegu akcji wiem, że Skalska nie odpuści żadnemu chłopu.

- A dobrze jak widzisz. Cupko mi nawet zrobił śniadanie – wskazałam głową na pustą już miskę.
- Co wy ją tak rozpieszczacie? – śmiał się Misiek
- W ramach przeprosin, ale nie wnikaj – odparł Konstantin
Nie wnikaj, Porn Alert zaczyna się przegrzewać.

Ok, to ja nie wnikam, a teraz Cupko słuchaj. Zajmiesz się trochę Olim, a my  z Leną się przejdziemy, Aleks jak w końcu wyjdzie ze swojego pokoju na pewno ci pomoże. No proooszę – zrobił oczy kota ze shreka
Wystrugał je z kawałka drewna.
Siatkarz proszący o cokolwiek w stylu piętnastoletniej gówniary ma nie tylko oczy Kota ze Shreka, ale i inteligencję Księcia z Bajki.

(Skalska:) - Spoko, nie ma sprawy
- No to w takim razie zbieraj się – zwrócił się tym razem do mnie – świeże powietrze dobrze ci zrobi
- Misiek, nie chce mi się – marudziłam
Kobieta zmienną jest, ale żeby zmieniać zdanie szybciej niż Serbów na „kolację”?


Michał! – piszczałam kiedy podniósł mnie z krzesła i przerzucił sobie przez ramię – postaw mnie!
Polski siatkarz, a maniery godne Wikinga ruszającego na rozbój i gwałt. Grzegorz Wagner mógłby się uczyć.

- A pójdziesz?
Nie, bo przecież Oli nie zna angielskiego i Cupko nie będzie mógł się nim zająć
Spokojnie, Cupko wykorzysta ten czas na nauczenie Oliwiera paru przydatnych zwrotów: „poje*ało Cię”, „głupek” i „jestem żałosna”.
Przy okazji młody dowie się, że w Serbii też mówią „sąsiad” przez „ą”.

- Na pewno zaraz przyjdzie Kasia – jak na złość właśnie teraz zobaczyłam ją w drzwiach kuchni – o no patrz. Jest.
- Zrobiłaś to specjalnie, prawda? – spytałam z mordem w oczach
- Ale co? – spytała zszokowana i lekko przerażona
Nic, nic – odparłam poddając się – ok, już idę – mruknęła zrezygnowana do Michała
Alkoholiczka, do tego z objawami manii prześladowczej. Wspaniały materiał na kibica Skry.

Fajnie, wszystko rozumiałem – westchnął Konstantin witając dziewczynę. Oliwier siedział już przed telewizorem oglądając coś.
Młody wdał się w ojca, nie miał wielkich wymagań wobec życia. Oby nie powtórzył Winiarowej drogi z kobietami...

[Winiarski żali się boChaterce z małżeńskich problemów]
Teraz gadaj co jest – mruknęłam kiedy już spacerowaliśmy alejkami parku. Dotychczas milczał.
- Ty doskonale wiesz co – burknął patrząc na swoje nogi
- Daga…
- Dokładnie. Bingo, punkt dla ciebie.
Wymień resztę moich kobiet, a dostaniesz karnet na przyszły sezon.

Sam nie wiem Lenuś – mruknął obejmując mnie ramieniem. No tak. Biedny Michaś znowu się kłóci z żoną, a ja go pocieszam – wiesz jak jest… - szepnął pochylając głowę
„ And he aches just like a woman
But he breaks just like a little girl...”

- Co ty taka zła? – spytał odsuwając swoje usta od mojego ucha i patrząc na mnie wnikliwie
- Bo znowu robię za doradcę w sprawie twojego małżeństwa i muszę działać wbrew sobie.
Faktycznie, doradcy nie mogą gulnąć sobie od czasu do czasu z piersióweczki.

Doskonale o tym wiesz, ale pozwalasz mi się męczyć, bo tak ci jest wygodniej! Mam tego dość, wiesz?! – warknęłam wyswabadzając się z jego uścisku
Chyba łatwiej byłoby mi pojąć relacje z „Mody na sukces”.

 Wiesz jaka jest sytuacja Lenka – odparł starając się mnie znowu przytulić
- Tak! Wiem! Masz żonę i dziecko Misiek!
Jakich misiek? Winiarski adoptował niedźwiedzia?

- Żadne ale, Michał. Żadnych przytulanek, całusków i zachowywania się jak para! Rozumiesz? – spytałam wskazując na niego palcem
Pierwsze sensowne i przemyślane słowa boChaterki w tym fanfiku. Uczczę to paroma łykami... kakao, rzecz jasna (hep!).

- Ok, rozumiem – rozłożył ręce dając tym samym znak, że się zgadza – przepraszam, faktycznie…
„Faktycznie, to trochę wykracza poza normy przyjaźni. Ale nadal mogę ci grzebać w bieliźnie, prawda?”

- No i prawidłowo. Pogódź się z Dagą, bo ją głupku kochasz – powiedziałam idąc z nim ramię w ramię
- Ale ona zawsze marudzi o siatkówkę i w ogóle, a przecież to jest moja praca.
Poza drobnym faktem, że zamiast wziąć się za treningi, przejmujesz się życiem swojej ex-sąsiadki.
Marudzi? Chyba na to, że częściej bywasz w mieszkaniu byłej-alkoholiczki i jej serbskich fagasów zamiast na treningach! Naprawdę wolisz tę paczkę od Jacka N.?

- Poszło o siatkówkę? – spytałam sceptycznie. Znałam ją i raczej o to się nie gniewała. Rozumiała pasję męża.
- Nie… Właściwie to o moje zapominalstwo, o ciebie i w ogóle o wszystko – wzruszył ramionami
- My God, I'm speaking English! - stwierdził nagle ze zdumieniem.

No to się popraw – mruknęłam patrząc na niego badawczo – proste, łatwe i przyjemne.
Lekarzu siatkarskich sumień, najpierw odstaw butelkę i zaprzestań warczenia i prychania na ludzi.

Mogę się zając Olim, a ty weź ją gdzieś, rozerwijcie się.
Ostrzegałem! Ja już znajdę na Ciebie paragrafy, Skalska!

Zaraz coś w takim razie wykombinuję – powiedział po czym objął mnie i okręcił dookoła – przepraszam
Migelito, spójrz! On ją obraca! Pierwszy raz nazwali to po imieniu!
Rychło w czas, indeed.

To możesz robić Michał. Doskonale wiesz o co mi chodzi – uśmiechnęłam się do niego
Doskonale wiesz, że tu chodzi tylko i wyłącznie o obracanie. I to jest akceptowalne.

- Ok, już rozumiem – zaśmiał się i poczochrał moje włosy
- Ty palancie! – pisnęłam natychmiast poprawiając fryzurę. Nie chodzi o sam fakt jej zepsucia, ale po prostu, jak on śmiał.
LOL.
Ja też pośmiałem z tej sytuacji. Przecież powinien przerzucić Cię przez ramię jak kłodę i pokręcić Twoimi majtasami nad głową, jak to ma w zwyczaju.

Odpłaciłam się tym samym, przez co ludzie patrzyli na nas jak na bandę szaleńców, a jego fanki bały się podejść po autograf. I dobrze.
Dzięki temu zmniejsza się szansa na to, by delikatny jak liść na wietrze Winiar dał się zbałamucić kolejnej psychofance.
Biedny Winiar, gdzie się nie ruszy, tam musi kluczyć między fankami.

Od aŁtorki: Już w następnym rozdziale wyjaśnienie tego wszystkiego :D
Nawet na to nie liczę.

Od aŁtorki: Chciałabym bardzo polecić blog Panny
Naprawdę jest co poczytać :D chciałabym też zaprosić TU, gdzie obecnie jest publikowane moje opowiadanie, ale resztę też warto poczytać :D
Zapraszaj, zapraszaj, zaraz dodam na listę oczekujących.

No Mały, zostaniesz dzisiaj wieczorem u cioci Lenki i wujków? – spytał Misiek kucając przed Oliwierem.
Ale żeś rodzinkę wybrał młodemu...

- Nie ma sprawy – mruknęłam w odpowiedzi po czym się z nim pożegnałam i zapytałam Małego co chce robić
Rysować – odparł z uśmiechem. Spytałam chłopaków czy mają taki bajer. Czego ja się spodziewałam?
Podryw na rysowanie? To są siatkarze, nie artyści-graficy.
Jaki bajer? Czystą kartkę i kredki?

- Mamy problem – powiedziałam Oliwerowi – nie mamy kredek
- To w takim razie, hm… - zastanowił się – pooglądam telewizję – wzruszył ramionami
„Albo polatam sobie, co mi szkodzi?”

Zaprowadziłam go do pokoju Aleksa, włączyłam Myszkę Mickey, żeby nie oglądał jakiś bzdur
Żeby przypadkiem na jakiegoś blogaska o siatkarzach nie wszedł.
A już broń go Boże od sportowych blogów nastoletnich fanek! Gwarantowane rozmiękczenie młodego mózgowia.

[Aleks się obraża na Lenę]
- O co ci chodzi? – zdziwiłam się
- Fajnie było? – wściekł się
- Może powiedz wprost o co ci chodzi?
- Domyśl się, wyglądasz na inteligentną – powiedział, po czym wstał i wyszedł z pokoju.
Aleksandar! To ja tu odpowiadam za humor!

- Dziewczyno czy ty nie rozumiesz? – spytał Konstantin
- No właśnie nie rozumiem
- Idź i go zapytaj jeszcze raz, ale nie zdziw się jak wybuchnie
- Cupkovic, do cholery powiedz mi o co chodzi!
Po nazwisku to...

- O Michała, idź do niego – odparł, a ja zrobiłam to o czym mówił
Łot? Do kogo w końcu poszła?

- Czy ty się przestaniesz zachowywać jak dziecko? – naskoczyłam na niego
- Idź, rozpierdol jeszcze jedną rodzinę – odpowiedział sucho patrząc na mnie szyderczo
Aha! Czyli to nie pierwszy taki wyskok! Więcej żonatych zawodników mogło ją sobie poobracać!
Hm... Ostatnie kwestia Serba to chyba właściwy tytuł dla tego opka.

Nic o mnie nie wiesz! Już ci to mówiłam! Nic, mnie nie łączy z Michałem [żeby to podkreślić, dodam niepotrzebny przecinek], a teraz właśnie pomagam mu poprawić relacje z żoną [W stylu Oprah Winfrey czy Sashy Grey?], także daruj sobie, bo to już jest męczące! – wyrzuciłam z siebie, nie mogą powstrzymać wybuchu
Jeśli nie czytałaś tego opka, to nie znasz jeszcze znaczenia słowa „męczące”.

- A to co było z Michałem? – spytał pewny siebie
- Skąd o tym wiesz? – zmrużyłam oczy wściekła
No wiesz, plotki szybko się rozchodzą. Fajnie było? – powiedział szyderczo. Do oczu zaczęły napływać łzy.
[- Zbił mnie na Moltena, o ile rozumiesz taką metaforykę...]
- Proszę, daj spokój, nic nie wiesz o tym co się wydarzyło!
Skądś wie, ale nie wie, a tak w ogóle to daj spokój, PMS jej wraca.

Teraz już  był spokojniejszy – proszę… Daj mi to wszystko zrozumieć
- A to niby dlaczego? – prychnęłam
- Bo musimy się znosić? Chcę ci pomóc?
Bo cała fabuła powoli traci już i tak wątpliwy sens?

- Oli zostanie z Kasią i Konstantem, chodź – zachęcił
Młodemu przyda się przyspieszony kurs z biologii...

Wiał lekki wiatr, ale wieczór jak na razie było dość ciepło.
Kronikarze dawnych wieków obracają się w swoich grobach z prędkością śmigła dwupłatowca na tak wyrafinowany styl opisu.
Ale opis makijażu to na pół strony.

(następuje opis przygody miłosnej Skalskiej i Winiarskiego, zapnijcie pasy)

– proszę… Nie przerywaj mi kiedy zacznę, ok? – kiwnął potakująco głową – Mieszkałam w tym mieszkaniu co teraz, byłam szczęśliwa, studiowałam, miałam kochającą rodzinę, wszystko było idealnie.
Uwielbiam, kiedy w opkach można studiować w Bełchatowie. Mają tam co prawda filię UŁ, ale to wygląda, jakby mieścił się tam cały ośrodek akademicki, a nie pół wydziału.

Pewnego dnia naprzeciwko mnie wprowadził się Michał z Mariuszem.
Ta dwójka rozpieprza spokojnie życie kobiet szybciej niż Andrzej Niemczyk.
O agencie Tomku nie wspomnę.

Dość szybko się zaprzyjaźniliśmy. Spędzałam u nich bardzo wiele czasu, w sumie to większość wolnego.
Nasza przodowniczka pracy od paru odcinków nie zająknęła się ani słowem o swojej pracy. Miło wiedzieć, że JEDNAK ma życie poza rozbijaniem związków i etanolem.

Chodziłam z nimi na treningi i w ogóle.
Szal z ogóła to krzyk mody w tym sezonie.

Innych siatkarzy też poznałam i polubiłam. Wspólne imprezy i w ogóle.
Wspomniany szal robił na siatkarzach kolosalne wrażenie.
„A potem nasze relacje weszły na wyższy stopień zażyłości. Obracanie, grzebanie w bieliźnie i w ogóle”.

Z Marcinem uwielbiałam spędzać czas, chodziliśmy na wspólne spacery, fajnie mi się z nim rozmawiało.
Możdzonek i rozmowa, proszę Cię...

Mariusz w końcu się wyprowadził, zamieszkał z Pauliną. Mimo to i tak prawie całe dnie spędzałam w mieszkaniu naprzeciwko. Oczywiście wtedy kiedy u Michała nie było Dagi. Nie lubiła mnie, czułam to. Jej rodzina nie akceptowała ich miłości, dlatego nie mieszkali razem...
Ach, smutnie dzieje Winiara i Izoldy. Z wiadomych sztamp brakuje jeszcze statku rozbijającego się o górę lodową i Dulcynei na wieży. W roli Dulcynei gościnnie Ireneusz Mazur.

...a poza tym żaden z nich nie był gotowy na ten krok. 
Excuse me, ŻADEN?! To jak ta... ten Daga urodził Michałowi syna?

Kiedyś, po zdobyciu przez SKRĘ [od dzisiaj piszę tylko BAYERN. Przez szacunek] kolejnego już mistrzostwa Polski dość ostro cała drużyna zabalowała. Oczywiście ja też tam byłam.
Miód i wino piłam,
A com widziała i słyszała,
to aŁtorka opisała.

Dagmara nie poszła razem z nami, stwierdziła, że jej nie to kręci, a co więcej obraziła się na Michała za to, że poszedł.
Jak on śmiał?! Bawić się po sukcesie zawodowym?! Foch jak stąd do Sopotu.
Po wygraniu mistrzostwa powinno się włożyć wór pokutny i umartwiać następne dwa tygodnie.

Wracaliśmy jak zawsze razem. Obydwoje przesadziliśmy z alkoholem. Jako, ze zgubiłam kluczyki postanowiliśmy, że prześpię się u Miśka.
No tak, pijany mąż woli przenocować u ulubionej koleżanki, zamiast grzecznie wrócić do żony. Ciekawe, jak to się skończy?

Poszłam pod prysznic, coś sobie takiego wymyśliłam, a Winiar nie mógł mnie odciągnąć od tego pomysłu.
Facet leżący pijany jak belka w łóżku pociągającej go fizycznie kobiety nie jest dobrym obrazem silnej woli.
- Idę pod prysznic!
- Nie, nie rób tego, to głupie!
- Idę się wyszorować!
- Stój, to szaleństwo!
Itd.

 Wyszłam w ręczniku, wiesz, jak to mam w zwyczaju. Wpadłam na Michała i jakoś tak wyszło, że wylądowaliśmy w łóżku.
Pierwsze prawo blogaskowej dynamiki.
Przypadki chodzą po ludziach. Albo wchodzą na ludzi, ale nie będę... wnikać (szelmowski uśmiech).

Rano obudziliśmy się szczęśliwi mimo kaca. Dopiero po godzinie nasze szczęście legło w gruzach, kiedy Daga zadzwoniła, żeby go przeprosić.
Jak ona śmiała?! Przepraszać męża tuż po nocy spędzonej przez niego z kochanką? Szczyt bezczelności.

Moje klucze podrzucił Bartek, który miał je z niewiadomych powodów w kieszeni.
- Bartuś, weź moje klucze, chcę mieć pretekst do kluczowej sceny w moim opowiadaniu o romansie z Winiarem.
- Nie ma sprawy, najsłodsza z Mary Skrue!

Kilka dni się unikaliśmy, ale potem zgodnie stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. To co nas łączyło było coraz gorsze przynajmniej dla mnie. Nie mogłam się przy nim powstrzymać, robiło mi się gorąco i w ogóle.
Nawet mój najlepszy szal nie pomógł mi w rozterce.
To nie PMS – to zaawansowana menopauza!
[To wiele tłumaczy].

kiedy Michał coś mówił słuchałam jego głosu, zamiast tego co mówił. To było chore.
A kiedy dorwałam się do jego koszulek i bokserek...

 I wtedy suprise. Misiek bierze ślub, Daga w ciąży. Winiar się wyprowadził, a ja wpadłam w alkohol, imprezy.
Przeklęty sakrament małżeństwa. Sprowadza ludzi na złą drogę!
Przewróciła się w Polmosie.
[„Jak był mały, wpadł do kociołka z magicznym napojem”].

Marcin mnie pilnował. Razem z Hanią potrafili spędzać u mnie całe dnie, a potem musiałam zamieszkać u nich.
Mówiłam, że już wszędzie mieszkała? Mam w Bełchatowie rodzinę, aż zadzwonię i zapytam, czy nie było u nich niejakiej Leny Skalskiej...

W końcu wyszłam z dołka, ale moje szczęście nie trwało długo. Zmarli moi rodzice. Wypadek – na samo wspomnienie pociekła mi łza – znowu alkohol i w ogóle…
Zakładanie szala z ogóła to efekt traumy sierocej? W Vogue'u nie będą tym zachwyceni.

Imprezy codziennie. I znowu pomógł mi Marcin. On jest jak mój taki cichy anioł.
Przez całe opko może z dwa zdania o nim były, a tu nagle: „to mój anioł”. Marcin ex machina.
Trudno umieścić w blogu dwumetrowego środkowego tak, by ujawnić go dopiero pod koniec. Braffka.

- Teraz już wszystko rozumiesz… Już teraz wiesz już dokładnie wszystko… A co jest z tobą? Przecież wiem, że coś się z tobą dzieje…
- Jeszcze nie jestem gotów o tym mówić – wzruszył ramionami
- Dlatego teraz sobie stąd odlecę, ciao!

– niedługo ci wszystko wyjaśnię, tylko jeszcze muszę to przyswoić i wtedy będzie ok
O, ja tak mówię przed kolokwiami!
- Jak opowiem chłopakom najbardziej idiotyczny fikcyjny romans ze sportowcem, jaki może wymyślić napalona kibicka siatkówki... Od razu będzie weselej w klaskaczu.

- Powiesz mi jak zginęli twoi rodzice? – spytał szeptem kiedy byliśmy na skraju parku
Dobry podryw nie jest zły.

- Jechali, właśnie do mnie… Na krzyżówce koleś nie zatrzymał się. Zginęli obydwoje, bo to była ciężarówka.
Zdanie zbudowane w tak uroczy sposób, jak słynne „Jennifer miała 16 lat i zeszła na śniadanie”.

To siebie o to oskarżałam – odparłam łamiącym się głosem po czym zaczęłam płakać.
Gdyby odpowiednio wcześniej zamordowała kierowcę ciężarówki! Ile by to spraw rozwiązało!
Trzeba zadzwonić po Doktora Who!

- Ale to ja ich prosiłam, żeby przyjechali, a oni… - te wszystkie emocje, które w sobie tłumiłam wypłynęły w tej chwili
- Przestań, nie mów tak… - wtulona w tors chłopaka nadaremno starałam się uspokoić
Czy przekonywanie aŁtorki, że „nadaremno” to archaizm, jest daremne?

uniósł dłonią mój podbródek, żebym spojrzała mu w oczy. Znowu te bursztynowe oczy – pamiętaj, że jeśli będziesz chciała pogadać to ja jestem… Nie musisz topić smutków w alkoholu Lena…
… wystarczy posłuchać Nawrockiego na czasach, a od razu dostaniesz kolki ze śmiechu.

nim się zorientowałam schylił się, po czym poczułam ciepło jego warg na swoich. Delikatnie, ledwo je musnął, puścił moją talię i odsunął się nieznacznie zły na siebie, że to zrobił.
„Po*ebało mnie! Zupełnie mnie po*ebało! Jak to najwyraźniej mówią Polacy o pocałunku”

Stanęłam na palcach i jeszcze raz wpiłam się w wargi Serba, który z zadowoleniem odwzajemnił pocałunek – w sumie to to było miłe – uśmiechnęłam się nikle.
Niklowe wargi Skalskiej z pewnością były rozkoszą dla chłopaka.

tulona jego ramieniem wróciłam do mieszkania siatkarzy.
W końcu można było porzucić szal z ogóła! I to opko, które w tym momencie się skończyło!

[Płonne nadzieje: opko leci dalej z czcionką zmienioną na białą – chyba po to, by nikt nie mógł tego przeczytać]

Kiedy wróciliśmy Oliwer spał na kanapie w salonie, a oni po cichu oglądali film.
Ale oni w sensie oni czy może oni? Tak czy owak – ewakuować dziecko!

- Całe życie przed telewizorem – mruknęłam ze śmiechem, starając się udawać, że nie widzę pytającego wzroku pary.
Wzrok tej dwójki zadawał BoChaterce jedno, zasadnicze pytanie: kiedy to opko się, kurna, skończy?

Nie mogłam spojrzeć na nich, żeby nie zauważyli mojego uśmiechu.
Uśmiech Skalskiej zamieniał patrzących nań w kamień, jak wzrok bazyliszka. To jedyne sensowne wyjaśnienie zachowania Skalskiej.

- Chodźmy coś zjeść? – zaproponował Atanasijević ciągnąc mnie za rękę do kuchni.
Robisz postępy w nauce polskiego, Alex, ale pytania wyglądają u nas nieco inaczej.

Kiedy już tam byliśmy przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował.
Aha, o taki posiłek Ci chodziło...
Ozorki?

- Podobno chciałeś jeść? – zaśmiałam się przerywając pocałunek
- Teraz już nie chcę – odpowiedział mi z uśmiechem
Krążą mi po głowie dowcipy w stylu „miałem w gębie niezłe mięsko”, ale jako dżentelmen i znawca literacki (hehe) muszę trzymać poziom.

Ale ja jestem głodna – wyrwałam się z jego uścisku, po czym podeszłam do lodówki. Czułam jak obejmuje mnie z tyłu w pasie i całuje w kark
Dmuchając jej od czasu do czasu chłodem.

Zrobiłam sobie kanapki ignorując młodego atakującego – No ej! – pisnęłam kiedy chciał mi jedną zabrać – sam sobie zrób!
- Sorry, mała, Winiarowa szkoła podkradania żarcia bardziej mi odpowiada.

- Za późno – zaśmiał się robiąc kęs.
A następnie zachichotał, robiąc przeżuwanie.

- No chyba nie jesteś zła? – spytał idąc za mną
- Jesteś wściekła – mruknęłam tylko odstawiając talerz na stolik i siadając na łóżku [i robiąc to wszystko naraz].
Najpierw namiętny pocałunek, potem gniew z powodu jednej kanapki. Stwierdzam wyjątkowy przypadek schorzenia afektywno-biegunowego.

- noooo przepraszam – szepnął mi wprost do ucha przez co po moim ciele przebiegł dreszcz
Szept Serba wytwarza prąd elektryczny? Postaraj się, chłopie, przydasz się jako żywe krzesło elektryczne.
Albo prądnica.

Zerwałam się z jego kolan przerażona tym co się dzieje. Jeszcze przed chwilą kłóciliśmy się, a teraz to?
Jeżeli główna bohaterka opka broni się przed wyobraźnią aŁtorki, to wiedz, że Szatan krąży nieopodal.

[BoChaterka idzie pod prysznic, a Aleks przeżywa kolejnego focha – matko borska, bardziej wtórnie się chyba nie da pisać]

- Starałam się myć jak najwolniej, żeby mieć sporo czasu na przemyślenie wszystkiego. W końcu jednak ubrałam się w piżamę i wyszłam na zewnątrz.
- Tato, ta pani, która biegała nago po ulicy, wyszła teraz w samej piżamie!
- Kto nam polecił tę okolicę, na Boga...

- O co ci znowu chodzi? – zdziwiłam się
- O nic
- ALEKS! – krzyknęłam wyprowadzona z równowagi – co ty jesteś rozstrojony emocjonalnie czy co?! Zachowujesz się jak baba! Humor zmienia ci się co pięć minut!
Z kim się zadajesz...

- Spójrz na mnie – zażądałam chwytając go za nadgarstek – i powiedz mi co się z tobą dzieje
Nie starczyłoby jednego wykładu, żeby omówić wszystkie procesy chemiczne, jakie zachodzą w organizmie Aleksa. Wyluzuj, laska.

- Nic – prychnął
- Aleks! Dostanę z tobą na głowę!
Po mieszkaniu latają gołębie? W końcu kupa na głowie być musi.
Na głowę od gołębi, a po głowie od analizatorów.


- Mówię, że nic – wzruszył ramionami.
- Nie wierzę! Naprawdę, po prostu nie wierzę! Znowu taki jesteś!
- Jaki?
- Właśnie taki.
- Taki?
- TAKI!
- Jak mogłaś mnie tak obrazić?!
- Jak?!
- W... TAKI SPOSÓB?

Kto to taki, kto to taki?
Kasztaniaki!


- Lena… Przepraszam. Po prostu nie radzę sobie…
- To czemu nie chcesz przyjąć pomocy? Sam sobie przeczysz Aleks…
Z kim przestajesz...

Położyłam się do łóżka i usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Pociekły mi łzy.
Dzięki Bogu, żadna łza w tym opku nie będzie już samotna! ^^

Przejęłam się tym, nawet ode mnie nie odbierał.
Jak nauczysz się przebijać serw przez siatkę, to może pogadamy o odbieraniu zagrywki.
Czego ty, Lenka, wymagasz, skoro on nawet przeżuć posiłku nie może?

Znowu ta myśl by się napić, ulżyć sobie. To było jak fatum.
Sugerujesz, że Twój alkoholizm to wola bogów, od której nie ma odwrotu? Nawet oni chcą wykończyć Skalską... Czy komentarz „dzięki Bogu” jest na miejscu?

Czemu to musiało we mnie trafić?
- Nie możesz… - powiedziałam sama do siebie – szybciej to wszystko się skończy
- Masz rację – na dźwięk głosu Marcina aż podskoczyłam na ławce
AAAAAAAA! Możdżon powiedział sam od siebie więcej niż słowo!
Znów Możdżonek ex machina, w dodatku potrafiący czytać w boChaterkowych, z braku lepszego słowa, myślach.

- Cholera, chcesz mnie o zawał przyprawić?!
- Niee – odparł ospale uśmiechając się nikle
- Co najwyżej o nagłą śmierć sercową – dodał opile, uśmiechając się ołowie.

- Prawie to zrobiłeś…
- Przepraszam. Fakt niektórzy ludzie się mnie boją, szczególnie dzieci
Czytelnicy! Jeżeli ktoś z Was zobaczy M. Możdżonka grasującego nocą po bełchatowskich parkach i ulicach w celach strasznych, dzwońcie po odpowiednie służby!

- Dobra, mniejsza o to Cinek.
*przeciera oczy* Wikipedia chyba postarzyła Możdżonka o 20 lat.

- Fakt. Co ty tu robisz?
- Siedzę – odparłam wzruszając ramionami
A raczej: I'm sitting here, my dear.

– Aleks był na treningu?
- No właśnie nie, myślałem, że ty z nim jesteś…
- Jak widzisz nie – zirytowałam się
Z kim się zada... no dajcie spokój, Anastasijević nauczył się od Skalskiej nawet unikania pracy? Jakim cudem ten chłopak ma pewne miejsce w swojej kadrze narodowej?
Może Serbowie uczą się od Greków?

- Nie przejmuj się…  Lenuś, przecież on jest dorosły – objął mnie ramieniem
- Ale nie znam miasta i języka – wyszlochałam
A nawet dnia ani godziny.

- A co mu zrobiłaś?
- Nie wiem, ale pokłóciliśmy się i wtedy wyszedł
- A o co się pokłóciliście?
- Eeee... (przegląda scenariusz odcinka) Masz łatwiejszy zestaw pytań?

 Pożegnałam się z Marcinem i poszłam do Cupko.
- Wiesz gdzie jest Aleks? – spytałam siadając obok niego
- Tak, wiem.
- A więc?
- Nie mogę ci powiedzieć – wzruszył ramionami
- Program ochrony ofiar wojny bałkańskich zabrania mi tego.
„Względy bezpieczeństwa, rozumiesz. Rząd Serbii zapłacił za azyl antymerysujkowy”.

- Gdzie jest Aleks? Muszę z nim porozmawiać
- Wróci dopiero za kilka dni… Jest w Serbii…
Najlepszy azyl jest we własnym kraju. Prawie zawsze.

- CO PROSZĘ?! – wstałam z miejsca poruszona tym co przed chwilą usłyszałam – żartujesz sobie, prawda?!
Racja, jaki normalny człowiek wraca do swojej ojczyzny?! W Polsce jest to pretekst do kpin i wyzwisk.

- Nie. On musiał coś załatwić
- I od tak nagle wyjechał
Niee, on to od tak przemyślał.
Sieć Tak Tak również poczuła się niepocieszona wyjazdem siatkarza.

- Powiedział, że kiedy wróci to ci opowie. Też się dopiero niedawno dowiedziałem. Zaufaj mu, naprawdę on ci to wszystko wytłumaczy – złapał mi
- Cupko! Wyjechał od tak, wieczorem i co?!
Od tak do nie.

Powiedział mi, że wyjeżdża. Dostał telefon, rzucił hasłem, że musi wrócić
„...bo gdy otworzył paczkę, okazało się, że to ziemniak”.
"...ale, cholera, to hasło nie pasowało do żadnej z 500 krzyżówek z Technopolu."

uspokój się, wyjaśniłem wszystko Jackowi, będzie ok, za kilka dni wróci.
Treningi to bzdura, i tak już wszystko umiecie.

- Jesteście obydwoje popieprzeni! Jebani hipokryci!
*podsuwa aŁtorce Słownik Języka Polskiego* Masz, nawet otworzyłam na „h”.
*zagląda do słownika w poszukiwaniu definicji słowa „hipokryta”* Hm... *mając do wyboru czytanie opka i słownika wybrał to drugie, ponieważ miało w sobie więcej sensu i pożytku*


krzyknęłam dając ponieść się emocjom po czym znowu wyszłam z mieszkania zabierając kluczyki od samochodu. Udało mi się uciec przed próbującym mnie zatrzymać Serbem i z piskiem opon ruszyłam przed siebie. Łzy w moich oczach ograniczały moją widoczność, ale nie zważałam na to.
Dopóki jej widoczności nie ograniczyło przydrożne drzewo.
Czekam na nowe znaki drogowe: „Uwaga, ograniczenie widoczności. Łzy rozpaczy przez następne 500 metrów”.

Oni mogą wpierdalać się w moje życie, znają moje słabości, wiedzą o mnie wszystko, ale sami nie pozwalają sobie pomóc.
Nie chcę nic mówić, ale sama się przed nimi otworzyłaś. Nikt ci nie kazał.
Wet za wet! Łyk za łyk! Jacy sąsiedzi, takie życie!

Dojechałam na miejsce i odpadłam na kolana.
Ojej, Słodowy źle posklejał boChaterkę! Tylko skąd się wzięły w jej mieszkaniu kolana luzem?
Odpadła od na kolana niczym Schweini:

[prywata mode: on]
MIA SAN MIA!
[prywata mode: off]


Łzy spływały po mojej twarzy strumieniami, nie miałam ich siły powstrzymywać.
No dobrze, koniec z samotnością łez, ale żeby tak od razu robić ich zjazd rodzinny...


Było już ciemno. Kiedy wychodziłam było wczesne popołudnie.
Nie jesteś taka słaba, Skalska! Manipulację składnią zdania i porami dnia masz opanowaną do perrrrfekcji!

Wnioski? Siatkarze to istoty o mentalności przeciętnej nastolatki i konsekwencji godnej budyniu, podobnie jak ich fanki-pijaczki, mające w zwyczaju wzruszanie ramionami podczas mówienia po angielsku, warczenie i prychanie. Ponadto w bełchatowskim powietrzu aż roi się od kradzionych czekolad , majtek i alkoholu, który upija po trzech małych łykach. A siatkówka? Treningi? Spotkania? Kwestia mistrzostwa Polski i polskiej dominacji w europejskich pucharach?

AGRESYWNA KRYPTOREKLAMA!

Zaglądajcie na portal SportoweFakty.pl! Tam dowiecie się tego, czego nie dane nam było zakosztować w historii Leny Skalskiej!

(koniec reklamy)

A tymczasem żegnam i dziękuję Tuśce za możliwość zaistnienia na jej internetowym poletku! Mam nadzieję, że nie zanudziłem :)

Migelito
 




A ja dziękuję w imieniu swoim i wszystkich Czytelników Szalikowców za współpracę
i towarzyszenie w podróży po zakamarkach życia uczuciowego bełchatowskich siatkarzy :).

SKRA! Bełchatów na odwyku, cz.2

|
Dziś dajemy Wam na monitory drugą część przygód Leny Skalskiej z bielizną wśród Serbów. Co nas czeka w tej podróży? Poznamy mroczny sekret głównej boChaterki oraz zaliczymy najbardziej bezsensowną przeprowadzkę, jaką można sobie wymarzyć. Trzymajcie się mocno - Imperatyw Blogaskowy jeszcze nigdy nie był tak silny.

Analizują: Migelito, Tuśka

- Ach tak? – zaśmiał się po czym bez ostrzeżenia podszedł do mnie, mocno przyciągnął  do siebie i pochylił się nade mną
Jaja sobie chyba robisz – powiedziałam odpychając się od siebie.
Serb mógł nie zrozumieć tego sprawnego idiomu, może lepsze byłoby stare dobre „po*ebanie”?
On pewnie kojarzy tę frazę z Pinokiem i nijak nie może jej odnieść do siebie.

Opanowałam drżące ręce i wróciłam ze sztuczny uśmiechem do mieszkania serbskich siatkarzy. Czy w tej Serbii wszyscy po jednym dniu znajomości całują swoje sąsiadki?!
W tej nie, ale w tamtej tak.
Research słowiańskich obyczajów miłosnych dokonany przez chorą wyobraźnię aŁtorki nie może się mylić.

Udawałam, że nie widzę świdrującego mnie wzroku Atanasjevica uśmiechającego się triumfalnie. Bo grunt to dobre relacje z sąsiadami.
Tylko patrzeć, jak będą się wołać do płota.

Jeśli to ty Winiarski, to wiedz, że zaraz ta szklanka wyląduje na twojej głowie warknęłam czując, że ktoś zakrywa mi oczy
Pamiętaj, wojowniczko, że ten człowiek mógł zabić Cię jednym serwisem. Waż słowa i szkła, w końcu ktoś je bezustannie podwędza.

- Spokojnie księżniczko, złość piękności szkodzi – odparł ze śmiechem Pliński siadając obok – może jeszcze jeden na poprawę humoru? (...) A muszę wam powiedzieć, że pijąc z Danielem ciężko jest znaleźć umiar.
I odpowiednie argumenty w dyskusji z arbitrami o czternasty punkt... Już dobrze, Kuraś, nikt nie chce śmiać się Tobie w nos. Ani odbierać Ci przeznaczonego na wieki mistrzostwa kraju.

- Kurwa – jęknęłam
Kiedyś się jęczało „ojojoj” lub inna podobna onomatopeja.
Czyj to opis?

 Fajnie się mnie wita – zobaczyłam znaną mi burzę loków kiedy otworzyłam oczy. Z piskiem spadłam z kanapy, na której dotychczas leżałam, używając jako poduszki Aleksa.
Twój? Bez przesady, młoda panno, przecież życie to przygoda! Parę obrotów w tę czy tamtą, z Polakiem czy jurnym Serbem, to bez znaczenia.
Kanapy używała jako poduszki Aleksa – że jak?!

Przepraszam, nie wiedziałam co robię – powiedziałam ozięble wstając z podłogi.
Gdy człowiek czyta o sposobach na opuszczenie pozycji horyzontalnej rodem z Arktyki, dojrzewa w nim rozpaczliwie potrzeba przecinków.
Mieliśmy już promienne wychodzenie - teraz pora na oziębłe wstawanie.

Lena… Po co mamy już od początku znajomości się kłócić? – spytał wnikliwie się we mnie wpatrując.
Zwłaszcza, że ten początek zaczęliśmy od fantastycznej współpracy na parkiecie, if you know, what i mean?

Przepraszam, nie chciałem tego wszystkiego mówić, nie wiem co mną kierowało – wyrzucił z siebie wpatrując mi się w oczy.
Libido aŁtorki! Proszę okulbaczyć chabetę pożądania!

Powinnam odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam
Porażenie co najmniej trzech par nerwów twarzowych, uuu...
Czytelnicy! Tworzenie w umyśle obrazu nagiego Anastasijevicia prowadzi do chorób serca i napadów szału objawiających się niekontrolowanymi okrzykami „Skierka mistrz” i „Ukraińcy z Podkarpacia nas nie dogoniat”!

Ujął ręką mój policzek – ale ja nie potrafię ci się oprzeć – dodał po czym mnie pocałował. Nie przewidziałam takiego obrotu sprawy.
No co Ty nie powiesz, prawda, Tuśka?
Absolutnie nikt tego nie mógł przewidzieć. Poza tym, że wszyscy.

Całował delikatnie, ledwo muskając moje spragnione pocałunku wargi. Tak całowała mnie tylko jedna osoba.
Mama?
Konrad Piechocki po załatwieniu wieczystej organizacji Final Four w Łodzi?

Przestań Aleks – szepnęłam odsuwając się od niego. Tak nie powinno być – idę do siebie – dodałam i nie pozwalając na to by mnie znowu zatrzymał poszłam do siebie.
Jak powiedziała, tak zrobiła.

Lena, czemu ty nie przychodzisz już na treningi i w ogóle się nie pojawiasz? – spytał Misiek siedząc przy stole w kuchni i obierając sobie pomarańczę. I zaznaczam, że sam jej sobie nie przyniósł, tylko znowu mnie obżera.
W sensie: tuczy?
Ktoś musi na tym świecie bronić lodówki przed nienasyconymi fetyszystami. Michasiu.

Chodzi o któregoś z nich, prawda? – wskazał głową w stronę mieszkania dwójki siatkarzy – i domyślam się, że nie o Cupko.
Podpowiadają mi to moja intuicja i filmik przedstawiający Ciebie i Alka w niezłych obrotach na kanapie, jaki nakręciłem komórką podczas ostatniej parapetówki.

Od parapetówki minął miesiąc, a ja tylko raz spotkałam Aleksandara. Minęliśmy się na schodach.
Jakoś wcześniej udawało mu się na nią wpadać nieustannie.

Konstantin wpadał do mnie prawie codziennie opowiadając o swojej nowej miłości.
W końcu zabrał się do sprawy, jak Bóg przykazał! Od strony szuflady z gaciami!

Tak, masz rację, chodzi o Aleksa. Najpierw się dość mocno posprzeczaliśmy u mnie w mieszkaniu, a rano obudziłam się śpiąc z nim, ale nie w takim sensie.
Sensie, seksie, każdy się może przejęzyczyć.

Phi – prychnął – ja tu liczyłem na jakiś porządny romans, dziki seks te sprawy – zaśmiał się za co oberwał
Spokojnie, Winiar, poczekaj do piątego odcinka opka!
Właśnie.

Tak, tak. Już jestem poważny. Dogadajcie się. Przecież pocałunek nic nie znaczy. Zresztą sami o tym doskonale wiemy – wzruszył ramionami.
Wiem, co mówię, bo tylu wzajemnych buziakach z Przedpełskim żaden całuś nie robi na mnie wrażenia (bajdełej: co wszyscy bohaterowie opowiadania mają z tym wzruszaniem ramion? To jakaś choroba zakaźna?)
Rozluźniają mięśnie po treningu i przy okazji uczą się angielskiego.

- No to nie zachowuj się jak dziecko, tylko nawiążcie jakieś ludzkie stosunki [odpadają wszystkie pozycje o wdzięcznych nazwach „na pieska” lub „na jeźdźca”]. I wiesz, że nie chodzi mi o takie stosunki o jakich myślisz [Aha]. – zaśmiał się
Jesteś głupi – podsumowałam tylko strzelając go w nos. I niech ktoś mi powie, że nie mam wspaniałego przyjaciela – a skoro o stosunkach mowa… - zaczęłam przygryzając dolną wargę
Mam dość! Serdecznie dość tego czegoś! Chciałem poczytać o treningach, spotkaniach, podrywie „na statuetkę MVP” w dyskotekach, a jak na razie mamy jedną parapetówę z Plińskim i kolejny sequel Friends With Benefits! Ałtorko! Pohamuj swoje nienasycenie i zacznij się uczyć do matury! I nie zaczynaj od układu rozrodczego! NIECH TO SIĘ KU*WA SKOŃCZY!
Spokojnie, przecież od dawna wiadomo, że w opkach o sportowcach sport jest zepchnięty na sam margines, w przeciwnym razie ignorancja aŁtorek w tej dziedzinie byłaby jeszcze bardziej widoczna i jeszcze bardziej by się ośmieszyły.
Chwila słabości. Jedziemy dalej z wózkiem.

Od aŁtorki: Zniżę się do tego poziomu : Jeśli ktoś to czyta, to komentujcie.
Ktoś to czyta, my komentujemy – pasuje?

- Skoro o stosunkach mowa… to jak tam Daga? – spytałam przyjaciela
Nawet spoko. Tylko trochę mi zaczęła marudzić, że spędzam z tobą za dużo czasu i w ogóle, nic takiego – machnął ręką
Sorry, Ałtorka. To był całkiem niezły cliffhanger, muszę przyznać. Obawiam się tylko, że po nim będzie już tylko spadek swobodny.

- Misiek kochanie, właśnie powinieneś odbierać syna z przedszkola – mruknęłam patrząc na zegarek
- Kurwa – jęknął, pocałował mnie przelotnie w policzek i wybiegł z mojego mieszkania.
- Tato, a kim jest ta szalona pani, która obracała się z Twoim kumplem z pracy?
- Znowu buszowałeś w moim telefonie!

(w skrócie: Skalska próbuje pogodzić się z Anastasijeviciem, ale nie wiedzieć czemu nie udaje się to, dlatego załamana boChaterka postanawia obmyć twarz z whore make-up'u i pobyć sama ze sobą)

- Piosenkarką to ty nie zostaniesz – mruknął Cupko wchodząc do mojego mieszkania
- Wypadałoby zapukać – warknęłam
Waż swoje życzenia, młoda panno!

I tak mnie kochasz – wzruszył ramionami. Mówiłam, że to idealny Winiar?
Winiary – dobre pomysły na prowadzące donikąd wyznania i „rozmycie” postaci.
Winiar stał się postacią archetypową. Po jednym opku!

Wydaje ci się – prychnęłam po czym poczułam samotną łzę spływającą po moim policzku, starałam się ją niepostrzeżenie wytrzeć, ale nie udało się
Samotna, ale waleczna łza! Nie da się!

- Co jest? – spytał Cupkovic patrząc na mnie wnikliwie
Nie wiem, znaczy wiem, ale nie chcę cię w to mieszać
Nie rozumiem, znaczy rozumiem, ale czy jest sens w dalszym pogrążaniu stylu „dzieła”? Skupmy się na czystej komedii.

- Wiem, że chodzi o Aleksa, wiem co się stało na tej imprezie – powiedział cicho – i wiem, że on już nie jest ze swoją dziewczyną
- Po co mi o tym mówisz? –spytałam
- Pomyślałem, że cię to zainteresuje
A także dziesiątki fanek bloga, które będą piały z zachwytu nad Przemyślnym Tłistem Fabularnym!
A przede wszystkim czytelniczki Pudelka i Ciach.

- Nie bądź śmieszny – zaśmiałam się ironicznie
- Śmieszni to jesteście wy – prychnął po czym wyszedł. Co oni sobie w ogóle myślą? Wpadają do mojego życia i myślą, że nagle staną się jego centrum?
Ująłbym to w siatkarską alegorię: przychodzą, biorą w swe ręce, przez dwie godziny tłuką i obracają ile wlezie, a potem wrzucają do kosza na resztę piłek i nawet nie podziękują za rozrywkę. Dranie.

Zabrałam iPod, stwierdziłam, że muszę pobiegać, jakoś się wyżyć. Nie przejęłam się deszczem spływającym po mojej twarzy i całym ciele. 
- Tato! Ta szalona pani biega nago po mieście!
- Jak nago, przecież widzisz, że ma Ipoda...

(Skalska doznaje kontuzji łydki i przez telefon prosi Winiara o pomoc. Zgadnijcie, kto przybywa z odsieczą?)

 - Michał do mnie dzwonił – oznajmił Aleks podchodząc do mnie. Zabije kiedyś tego dupka.
A ja osobę odpowiedzialną za swatanie boChaterki z kolejnym Serbem.

możesz w ogóle wstać? – spytał na co ja kiwnęłam przecząco głową – wiem, że nie będziesz zadowolona, ale muszę – powiedział i zanim zorientowałam się co się dzieje wziął mnie na ręce. Po prostu zajebiście.
Skalska ukradła mi komentarz do sytuacji, ajajaj!

Nie mógł przyjść Konstatnin? – warknęłam
Skonstatował, że nie przyjdzie.

- Świetnie – westchnęłam – mógłbyś łaskawie przesunąć dłoń tak, żeby nie leżała na moim tyłku?
- Jak najbardziej
- Dziękuję
Śledzenie losów tej dwójki to urocze zajęcie. Za jakiś czas sfery erogenne boChaterki staną się kolejnymi okręgami Republiki Serbii.
Tyłek Skalskiej je Srbija!

Usadził mnie na kanapie i powiedział, że mam poczekać i zaraz wróci. Nie podobało mi się to, ale co miałam zrobić nie mogąc się ruszać? – pokaż mi to
It's! Time! For! PORN ALERT!

- Kurwa – syknęłam po polsku kiedy dotknął mojej łydki
- Tylko naciągnięta – zdiagnozował [ostatni klient koniecznie chciał się kochać z kobietą-gumą] – dużo krzyku o nic
- Nie prosiłam cię o pomoc – szepnęłam lodowato czując zażenowanie
Ja zaś czuję lodowate zażenowanie postępowaniem Skalskiej. Nie warto dać się obmacać raz jeszcze, by mieć zdrową nogę i uciekać nią przed resztą niewyżytych sportowców w tym opku?

- Nie baw się w mojego psychologa – prychnęłam gwałtownie zabierając nogę z jego dłoni – nic o mnie nie wiesz
- Wydaje ci się. Na pierwszy rzut oka już widać jaka jesteś – odparł śmiejąc się
Nie zgodzę się, ja potrzebowałem trzech odcinków opka i tysięcy obrotów ciałem Skalskiej, by dojść do podobnych wniosków.

- Wyjdź stąd – szepnęłam czując jak napinają mi się mięśnie – w tej chwili i już nie wracaj – dodałam czując łzy napływające do oczu
- Nie oszukuj chociaż siebie . Zaraz chętnie wyjdę - mruknął po czym wysmarował moją łydkę jakimś żelem – to powinno pomóc – dodał kiedy skończył – nie nadwyrężaj jej, jeśli chcesz szybko wrócić do pełnosprawności – oznajmił i wyszedł z mojego mieszkania
- Ty dupku  - mruknęłam kiedy już go nie było.
Ty skończony chamie! Jak śmiałeś nieść ją na rękach i pomóc w uśmierzeniu bólu?! Świnia!

- Wszystko ok?
- Tak. Nie miałeś genialniejszego pomysłu niż jakiś chłopaczek nie mający najwyraźniej swojego życia? – warknęłam
I mówi to kobieta opuszczająca stanowisko pracy dla grupy zawodowych obmacywaczy z Bełchatowa.

Gdybym cię tyle nie znał to pomyślałbym, że coś się stało, ale tak to po prostu to przemilczę
Zajadając się czekoladą z nutką majteczek?

Wstałam z zamiarem pójścia do kuchni po coś do picia. Ta sztuka jednak mi się nie udała, z łoskotem upadłam na ziemię.
Czyżby kolejny w tym tysiącleciu upadek bezbronnej Leny Sue prokurował pojawienie się kolejnego...
Nie, błagam, Imperatyw nie może być aż tak silny...

- Pierdoleni siatkarze – krzyknęłam czując gorąco w łydce
- Też cię kocham – mruknął Cinek wchodząc do mojego mieszkania – Michał dzwonił do mnie, żebym sprawdził co ci jest – wzruszył ramionami.
Wykrakałem.
...a jednak może.

nie chcę wnikać w to co jest między tobą, a Serbami, że oni z naprzeciwka nie mogą przyjść.
Stary, w Polsce mąż leje żonę za przesoloną zupę, a sąsiedzi nie reagują, a ty wymagasz, by lecieli pomóc sąsiadce przy byle upadku na podłogę?

Podniosłam się z podłogi i opierając się na Marcinie poszłam do kuchni – jedziemy do lekarza
- Nie ma mowy. Aleks powiedział, że będzie ok.
- Jeśli Aleks powiedział to ja się nie kłócę – zironizował
Wszyscy wiemy, że Aleks, zawodnik bez szans na grę, dorabiał w klubie jako fizjoterapeuta-seksuolog.
Ciekawe, kiedy zdążył zrobić dwa dyplomy, skoro nie skończył nawet dwudziestu jeden lat. Coś mi mówi, że dziekan niejednego serbskiego wydziału jeździ teraz lepszym autem.

(następuje niepotrzebna furia boChaterki, nie chcecie tego czytać)

Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, żeby odstresować się od tego wszystkiego.  Po ponad półgodzinnym siedzeniu w wannie postanowiłam w końcu wyjść. Łydka nadal mi dość boleśnie dokuczała, ale starałam się tym nie przejmować.
CUD! Przed chwilą leżała z bólu na podłodze, teraz spokojnie wychodzi z wanny i leci obejrzeć meczyk. Kąpała się w wodzie z Lourdes?

Nie ma to jak powtarzać ligowe mecze. Szybko przełączyłam z Polsatu Sport, na kolejny bezsensowny, polski film.
Ekranizację tego opka?

Czułam się samotna. To głupie uczucie wróciło wraz z ponownym pojawieniem się siatkarzy w moim życiu. Ta silna dziewczyna, którą udało mi się na nowo stać, zniknęła wraz z wprowadzaniem się Serbów do mieszkania naprzeciwko. (...) Samotność mi dokucza i to boleśnie, nie potrafię skupić się na niczym. Dlaczego to ciągle mnie spotyka? Samotność – to coś co towarzyszy mi przez całe życie.
Och, jakże okrutne jest moje cierpienie i niedo...*patrzy przez okno* O JEZUSIE SŁODKI, ALEKS ZDJĄŁ KOSZULKĘ! TO OZNACZA KOLEJNE ROZDZIAŁY PEŁNE NUDNYCH PODCHODÓW! *pisk*

Pojedyncza łza spłynęła z moje oka na poduszkę.
Ona także była samotna.
Od aŁtorki:
Przepraszam, że to jest takie, ale po prostu tak wyszło i nic innego nie jestem w stanie napisać. 
Ja wybaczam... Blog Szalikowcy Radarowcy NIGDY! :D 
*wymachuje wojowniczo szalikiem*

I dalej w las:
Nie czując się lepiej niż przed snem postanowiłam się napić. Najlepiej czegoś mocnego. Tak, wiem. Jestem żałosna.
Zaraz tam żałosna. Robisz to, co każdy czytelnik tego opka po wstrząsającej lekturze.

Piersiówka. Nie wyciągałam jej już tyle czasu. Kilka miesięcy, a teraz znowu. Łyk. Jeden. Drugi. Trzeci. I kolejny. Tak. Teraz jest mi lżej. Dlaczego wszystko wokół się kręci? Tak mi dobrze, teraz jestem spokojna.
Skalska odpływa po czterech łykach? Silna, niezależna kobieta? Czuję się oburzony... 
Ale ma piersióweczkę! Tylko ciekawe, gdzie ją nosi – w biustonoszu?
[Dlatego Winiarski tak chętnie je podkrada].


- Znowu to zrobiła! Mówiła, że w tym skończyła
- Co się w ogóle dzieje? – głosy wywoływały ogromny ból.
- Jesteś z siebie dumna?! – kiedy tylko otworzyłam oczy, ujrzałam twarz Michała nade mną
Tak samo jak siatkarze Skry. Tak słabiutki palnik wzbudza w nim prawdziwe obrzydzenie.

Lena, martwiliśmy się o ciebie! Nie odbierałaś! A jak Aleks tu przyszedł to leżałaś, w kuchni na podłodze! Jesteś nieodpowiedzialna! Mówiłaś, że nigdy więcej!
Od kiedy profesjonalni siatkarze bawią się w przedszkolanki lub psychologów szkolnych? Wrażenia po treningach wuefisty Nawrockiego? 
Poczuli nagle instynkt macierzyński, gdy zobaczyli coś tak żałosnego, jak boChaterka. Szkoda, że ona we mnie wywołuje jedynie żądzę mordu. 

- Nie płacz… - usłyszałam głos Aleksa, dotychczas będącego cicho – musisz się za siebie wziąć – dodał podchodząc do mnie – trzymaj – podał mi butelkę wody, która w tej chwili była jak ratunek – spałaś całą noc i pół dnia. Teraz jest15.
Po czterech łykach?! Co ona miała w tej piersiówce? Chloroform?
Rohypnol.

- Nie odszedłeś razem z nim. Sama sobie na to zasłużyłam, a ty mnie nienawidzisz, więc dlaczego się o mnie troszczysz?
- Bo nikt nie zasługuje na samotność – wzruszył ramionami
By Paulo Coelho (wzruszający ramionami, zgodnie z linią programową opka).
Tylko łzy mogą być samotne.

potem znowu Cię nienawidzę, nie martw się.
- I z wzajemnością – odparłam uśmiechając się nikle
I wracamy do punktu wyjścia wzajemnych godów... 
*ziew*

Dlaczego ty tak cierpisz? – spytał przyglądając się wnikliwie – Czemu nie chcesz być szczęśliwa? Odpowiedz.
Powiedział Aleks, po czym założył okulary, zarzucił nogę na nogę i wyjął obszerny notatnik.

- Nie potrafię nie cierpieć… Życie mi rzuca kłody pod nogi i tak już jest… - westchnęłam czując, że zaraz się rozpłacze.
Bez przesady, może Cupko i Aleks nie są mistrzami techniki, ale żeby od razu wyzywać chłopaków od kłód?

A może spróbuj zapomnieć o przeszłości, zamknąć tamten rozdział
A najlepiej z miejsca całe opko...

- Myślisz, że gdybym umiała to bym tego nie zrobiła? – warknęłam
- To się naucz. Ile można?
Właśnie. To jest proste: stawiasz kropkę, zamykasz Worda i nigdy do tego nie wracasz.

-  Chcę ci pomóc. Wszyscy się o ciebie martwią. To nie jest potrzebne drużynie.
- Wszystko jasne! Chodzi ci tylko o klub!
I zadawanie się z tymi szmatami od parkietu!

– Ten alkohol na pewno jej nie pomógł – mruknął ironicznie – ciepła jest...
Alert w pogotowiu, nie drżyjcie, o niewinni.

Przypadkowo otarłam się ramieniem o ramię szatyna. Nim zorientowałam się co się dzieje ujął mój podbródek dłonią, zmuszając mnie bym spojrzała mu w oczy. Znowu zniknęła gdzieś ta złość i cynizm. Nie potrafiłam go zrozumieć – i teraz już mi nie wmówisz, że nic do mnie nie masz – szepnął po czym z powrotem zaczął oglądać moją łydkę.
Gombrowiczowski symbol?
ZRÓBCIE TO! MIEJMY WASZE OBRACANKO ZA SOBĄ! TYLKO TO OBCHODZI CZYTELNIKÓW TEJ HISTORYJKI! POWBIJAJCIE GWOŹDZIE! POZAKŁADAJCIE SOBIE CZAPY! POBRYKAJCIE W OFENSYWIE! ODDAM WSZYSTKIE SIATKARSKIE ALUZJE EROTYCZNE ZA TĘ JEDNĄ KONSUMPCJĘ ZWIĄZKU!

Już jestem spokojny.

W każdym razie z narracji wynika, że związana onego czasu z Winiarskim boChaterka ma problem alkoholowy, który stał się przyczyną rozpadu ich związku i późniejszych kłopotów Skalskiej. 23-letnia pijaczka z serbską fiksacją, o jakże cudny wzór dla nastolatek odwiedzających bloga.

Wiesz, one lubią takie pyskate boChaterki staczające się na dno. Ciekawe, co by było, gdyby same miały doświadczyć degrengolady i były tak opryskliwe wobec każdego, kto usiłuje im pomóc.
W każdym razie nasza dziewoja biegnie pod halę na spotkanie z Winiarem, by błagać go o jeszcze jedną szansę.


Błagam cię – ostatnie zdanie szepnęłam ścierając spływającą po moim policzku [pojedynczą, samotną] łzę.
- Mam jeden warunek – odparł chłodno
- Słucham
- Przeprowadzisz się. Nie będziesz mieszkać sama. Martwię się o ciebie.
O losie...
Ciekawe, do kogo...


Masz. Wszystko zacząłem załatwiać. Wprowadzisz się do Serbów.
(na melodię z reklamy) Coraz bliżej konsumpcji, coraz bliżej... 
To już nawet nie są podchody – to mało subtelne wpychanie jej do trójkąta. 

Michał, nie zgodzę się na to. To głupie.
Racja, to JEST głupie, ale nie przeszkodzi ci to w przystaniu na tę propozycję.

Trzy tygodnie minimum. Chcę by ciągle cię ktoś miał na oku
I w pościeli.

Yyy Michał? – pytający ton głosu Mariusza sprawił, że natychmiast się od siebie odsunęliśmy.
- Tak, to właśnie ja – wzruszył ramionami, a w jego głosie dało się wyczuć nutkę rozbawienia – nie patrz tak na mnie, już nie musisz nas pilnować
- Wiesz, że nie o to mi chodzi – warknął Wlazły. Był zły. I to bardzo.
- To ja już idę – powiedziałam cicho i poszłam w stronę bloku. Mariusz na ogół mnie lubił, ale gdy widział, że jestem zbyt blisko Michała…
… stawał się zazdrosny o swojego małego Muchacho, który jak nikt wiedział, czego potrzebuje najlepszy atakujący świata, by wystrzelić z formą. Zgadza się, to humor niskich lotów, ale ja tylko dostosowuję się do tekstu. 
Pogubiłam się już w tych związkach, przepraszam.

(spotkany „przypadkiem” Aleks): Rozmawiałem z Michałem. Domyślam się, że ty już też. Jakby co nie mam nic przeciwko temu. Tyle, że wiesz gdzie będziesz spać?
- O czym ty mówisz? – spojrzałam na niego podejrzliwie
- Tylko w moim pokoju jest jedno łóżko dodatkowe, a Cupko się nie zamieni, bo teraz z kimś tam się spotyka – wzruszył ramionami.
Upragniony finał nadchodzi szybciej, niż oczekiwałem.
Jeżu, jakie to tanie...

- Jaja sobie robisz, prawda?
- Przestań mi zarzucać, że jestem drewnem! 

Weszłam do mieszkania trzaskając drzwiami. Co ci kretyni w ogóle sobie myślą?!
Ten dzień jest coraz bardziej popieprzony.
A historia skręca w kierunku najbardziej oczekiwanym przez fanów. Czyli pieprznym.


- Co to za durny pomysł?
- Jaki znowu? – spojrzał na mnie sceptycznie
- To, że mam tam nawet nie mieć swojego pokoju?!
No nie ma warunków… - powiedział cicho
… mamy za to fajny plan zdjęciowy i małą kamerkę. Szybko nakręcimy powtórkę tej sceny z Aleksem i tobą na kanapie, luzik.

Zachowujesz się gorzej niż Oliwier – warknął Michał po czym złapał mnie mocno za nadgarstki stając przede mną
Opko nie oferuje nam ANI JEDNEGO opisu treningu lub meczu, za to dowiadujemy się, jak ma na imię syn Winiarskiego. Miałem nadzieję na blog sportowy, a nie harlequin przetykany triviami ze świata Skierki.
Zauważ, że blogasek jest w kategorii „Całkiem kobiece”.

– Dziewczyno! Musisz się w końcu ogarnąć! Zobacz co znowu z sobą robisz! To jest chore!
- Przypomnij sobie przez co to się zaczęło!
Nie wracaj do tego – syknął – to było kiedyś
Dialog 23-letniej „alkoholiczki” i jednego z najlepszych polskich sportowców. Chyba wrócę do Kodeksu Napoleona, zagwarantuje mi więcej sensu.


 Głupoty gadasz. Nie płacz Lenuś… - mruknął przyciągając mnie do siebie i przytulając mocno
Jak mam nie płakać? Jestem beznadziejna – szlochałam
*chlipu-chlip*
Poważny zawodnik, zarabiający ciężko węglozłotówki, bawi się w niańkę uciążliwej nimfomanki. Projekcja marzeń sennych aŁtorki staje się coraz bardziej niepokojąca.


Chodź tu – powiedział po czym posadził mnie na swoich kolanach – Jesteś śliczna, mądra, zabawna. Niczego ci nie brakuje, dlaczego nie chcesz w to uwierzyć? Proszę, nie płacz Lenka.
„I nie zmuszaj mnie, żebym cię dłużej przekonywał, bo mi się komplementy z książki „Jak ujarzmić Mary Sue” powoli kończą”.
A teraz jeszcze bawi się w Świętego Mikołaja z zacięciem terapeutycznym. Nie masz przypadkiem jakiegoś... treningu? Pracy? Innych rozrywek?

Nie ma własnego życia, przede wszystkim.

- Ciii – uciszył mnie przykładając mi palec do ust – cichutko, uspokój się… - przytulił mnie jeszcze mocniej tak jak on to zawsze robi, po czym cicho zaczął nucić jakąś piosenkę. Wiedział co u mnie uspokaja zawsze, za każdym razem.
„Nawet sku**ysyn z Rzeszowa naszej Skierki nie pokona...”. Przebojowa melodyjka.

Nie wierzę, Winiarski śpiewa kołysankę dorosłej kobiecie!

- Nie chcę z nim mieszkać. Daj mi jeszcze jedną szansę
- Ile już dawałem? Martwię się o ciebie. Gdyby nie Daga to wziąłbym cię do siebie, ale nie mogę. Musisz mieć opiekę…
- Nie jestem małą dziewczynką, potrafię zadbać o siebie.
Właśnie widzę.
No to hep na drugą nóżkę za zaradność w życiu! Do dna!


Nie pokazujesz tego. Nie odpuszczę. Aleks się chętnie zgodził, o Cupko już nie mówiąc, przynajmniej będzie miał im kto gotować.
I nauczyć Aleksa, jak nie męczyć się podczas przeżuwania posiłku. Wciąż z tym walczymy.

Będzie mu masować mięśnie żwacze, gdy się zmęczy.

Lenuś, jesteś chora, wiesz o tym. Aleks i Konstantin się tobą zaopiekują, a poza tym i tak chciałaś odremontować coś w mieszkaniu, to byłby idealny moment
Racja! Ściany chłopaków czekają na przyozdobienie heftem... haftem! Makatką z ładnym haftem!
Oczywiście, za remont zapłaci Winiar – boChaterka przez tyle rozdziałów przepracowała całe cztery godziny.


Dla ciebie, tylko dla tego, ale powiedz mu, że łapy przy sobie.
Werba lizacja myśli niezwykle u dana dana. Łapy preczodniej!

Ja bym się obraziła, gdyby mnie ktoś wyzwał od „tego”.

Nie podoba mi się to, ale ok. Niech ci będzie. Nie chcę cię znowu stracić…
...zdrowy rozsądku. Aj, za późno.
Konsekwencja boChaterki w ostatecznym wyborze obiektu uczuć wygląda gorzej niż skuteczność Wyze Kooistry w minionym sezonie.


Ok, to zabieraj to co potrzebne. Kluczę do twojego mieszkania  zabieram ja.
Winiar nie może normalnie wejść do mieszkania boChaterki, tylko musi kluczyć między zgromadzonymi na klatce schodowej fankami Serbów.


- Przecież ja potrzebuję tygodnia, żeby się spakować. I coś jeszcze, ja nie będę u niego spać, wolę kanapę [albo kuchenny stół].
- Ja pierdole. Lenka, idziemy wziąć to czego potrzebujesz, przenosimy, ja będę spokojny, że znowu się nie upijesz
I będziesz grzecznie spała z Alkiem w jednym łożu, jak aŁtorka przykazała!

Cupko się ucieszy, Aleksandar też i wszystko będzie cacy. Raźniej z innymi mieszkać.
Będziecie żyli długo i szczęśliwie i później zaznacie rutyny aniżeli pary.

To jest dziecinne. Przeprowadzać się do mieszkania naprzeciwko. Gdyby nie to, że Michał doskonale mnie zna i już kiedyś w ten sposób mi pomógł, nigdy bym się na to nie zgodziła.
Firma spedycyjno-terapeutyczna „Winiar” gotowa do kolejnego zadania!
Nie będzie to chyba specjalnie niegrzeczne, jeśli zapytam, z kim Lena jeszcze nie mieszkała?

- Michał!
- No co? Pomóc ci?
- Po pierwsze, po raz nie wiem który już ci to mówię, przestań się bawić moją bielizną
Nawet w takiej chwili... Skalska, jakimi feromonami nasączasz swoje majtki? Pomogłabyś tylu samotnym sercom.
To ukryta piersiówka tak pociąga.

po drugie masz tu kosmetyczkę i weź to co mam w łazience
Biedny Michał, już mogę go szykować na operację przepukliny.

Że niby ja mam mieszkać w takim syfie? – spojrzałam na Michała jak na idiotę kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju Aleksa
Trzy łyki z piersiówki i nawet największy syf przestanie Cię obchodzić.

Sama go jeszcze doprawi.

- A jak się będę chciała z kim spotkać?
- To pogadasz z Aleksem, żeby wybył.
A po co ma wybywać? Przy takiej ilości potencjalnych tró lowerów chyba przestali już sobie przeszkadzać.

- Wiecie, że ja nic nie rozumiem? – spytał Aleks stojąc w drzwiach i uśmiechając się delikatnie
- I dobrze – warknęłam po polsku
Lenka warczy, prycha, krzyczy, wzrusza ramionami... Czy jej matka miała romans z dobermanem? Na fali zmierzchowego szaleństwa obstawiam wilkołaka.


za to zostałam dźgnięta w bok przez Winiarskiego – czego?
- Uspokój się co? – poprosił wpatrując się we mnie badawczo
- Nie
Wiecie co? Gdybym miała tak antypatyczną koleżankę i gdyby ta tak reagowała na moją (durną, bo durną, ale zawsze) pomoc, to w pewnym momencie miarka by się przebrała. Widocznie Winiarski musi bardzo Lenę kochoć.


- Aleks nie przejmuj się nią – zwrócił się biegle do Atanasijevica – przejdzie jej niedługo
- Akurat z nią dam sobie ze spokojem radę – odparł wzruszając ramionami na co ja prychnęłam
Nie takie małpy oswajaliśmy w naszym zoo!
Patrz, wzruszanie ramionami i prychanie w jednym zdaniu! Combo!

- Po co się zgodziłeś? – spytałam cicho siadając na parapecie
- Bo potrzebujesz pomocy, a ja jestem w stanie ci pomóc…
- Skąd wiesz, że jesteś w stanie?
- Mój brat też miał taki problem
Miał wieczny PMS, podrywał każdego chłopa wyższego niż 1,90 m i był uciążliwym wrzodem na tyłku dla każdego znajomego?
„Leżenie ze mną w jednym łóżku skutecznie go z tego wyleczyło”.

- Michałowi na tobie zależy, więc ci pomoże. My z Konstantinem też.
- Jasne – mruknęłam – pilnuj się
- Ze spokojem. Jestem grzecznym chłopcem
Grzeczne ustępowanie miejsca w składzie Kurasiowi o niczym nie świadczy, drogi Konstantinie!

- Niee… mruknęłam dla świętego spokoju – posprzątasz tu?
- Eeeee
Jeśli to nie jest kryptoreklama, to co? Nauka podstaw polskiej fonetyki?
Jakoś tak od środka zaczynają.

- No dobra. Niech ci będzie, ale nic nie poradzę na to, że jestem bałaganiarzem – wzruszył ramionami
- Będziesz musiał – odparłam idąc do kuchni – przepraszam, czym wy się do cholery odżywiacie? Nawet w lodówce nic nie macie
Był taki indyjski mnich, który się żywił powietrzem, może Cupko i Aleks też w wolnych chwilach oddają się wschodniej filozofii?

- Wychodzimy na miasto – odkrzyknął ze swojego pokoju
- Siatkarze – mruknęłam pod nosem
- Alkoholicy – mruknął Aleks.
Prawie jak „Ech, te baby”.

jadę na zakupy, jak przyjadę niech tu będzie czysto – oznajmiłam mu, wychodząc z mieszkania uprzednio zabierając rzeczy
Jak uprzednio, to wypadałoby użyć imiesłowu uprzedniego, aŁtorko.

Cieszyłam się, że choć na chwilę stamtąd wyszłam. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Chciałam jak najszybciej dojechać do sklepu. Nie powinnam tego robić, ale musiałam. Zrobiłam zakupy, a pod fotel włożyłam to na czym mi najbardziej zależało. Tak, jestem żałosna. Zdaję sobie z tego sprawę, ale musiałam. Po prostu musiałam.
Winiarski pewnie powtarza to samo w trakcie każdego nalotu na bieliznę Leny.
Niech zgadnę: śliwowica, żółto-czarne stringi i poradnik „Siedemset pozycji na siódmy tytuł Skry”?


Ba, zaopatrzyłam się nawet w gumy jak niepełnoletnia dziewczynka bojąca się, żeby rodzice jej nie przyłapali.
Ale gumy chyba nie chronią przed przyłapaniem przez rodziców, nie?
Żucie gumy zwykle obniża poziom stresu u każdej ze znerwicowanych dziewczynek, dobry ruch. Zaraz, chyba źle zrozumiałem zdanie...


Postanowiłam dodać sobie odwagi zanim wejdę do mieszkania Serbów. Odkręciłam korek butelki z zamiarem upicia łyka.
Akurat w tym momencie z głośników popłynęły dźwięki Dżemu, dodatkowo ulubionej Michała.
Ulubionej konfitury. Z Winiar.
Kiedy widzisz wypływający z głośników samochodowych dżem, po prostu odstaw piersiówkę.


To mi wystarczyło. Zakręciłam ją z powrotem po czym wysiadłam z samochodu i wyrzuciłam pełną buteleczkę do kosza.
- Jestem dumny – usłyszałam za sobą
Był to okoliczny pan żul, wdzięczny za dostarczenie mu codziennego paliwa.

- Wyszedłem na chwilę i cię obserwowałem – wzruszył ramionami Aleks [Migelito, myślisz, że oni chcą odlecieć z tego Bełchatowa? - I tak nie mają szans, wytrenowane w locie ramiona Skalskiej wszędzie ich dogonią]– pomogę ci – zaoferował się – co jest?
- Taka mała kobietka nie poradzi sobie z wysuszeniem całej śliwowicy!

- Jestem taka słaba – zaczęłam szlochać
Jesteś tak słaba, że każda normalna matka-wadera by cię zagryzła, żebyś nie podbierała pokarmu innym szczeniętom.
„Niezależna perfekcjonistka. 23 – letnia dziewczyna potrafiąca sama radzić sobie w życiu.” Nie chce mi się pisać ambitnego i trafnego komentarza, cytat starczy za całość.


Znowu w jego oczach dostrzegłam troskę. Wtuliłam się w Serba dając upust łzom. Jeśli ktoś obserwowałby nas z boku z pewnością pomyślałby, że jesteśmy parą, ale w tym momencie to się nie liczyło – Lena… Poradzimy sobie. Wszyscy ci pomożemy. Zobaczysz…
Ja też ci pomogę! Mam znajomości w lokalnej hurtowni, dostanę Morbital za półdarmo.
Wciąż mam nadzieję na kawałek sportu w sportowym fanfiku. Mimo wszystko.

Idealista.

- Dzięki Aleks i przepraszam – powiedziałam odrywając się od niego
- Przecież nie masz za co – wzruszył ramionami uśmiechając się lekko
Cieszył się, bo prawie oderwał się od podłoża.

Kiedy tylko weszłam do mieszkania skierowałam swojego kroki do pokoju, który teraz należał do Aleksa i mnie. Domyśliłam się, że Konstantin jest z kimś, na to wskazywały głośne śmiechy jego i jakieś dziewczyny z pokoju przyjmującego.
Najwidoczniej opowiadał zabawną historię sąsiadki – alkoholiczki, która w ciągu dwóch dni zdążyła obrócić dwa transfery Skierki.
Równie dobrze Cupko mógłby ćwiczyć dwie różne role do najbliższego spektaklu, ale Lena poszła z interpretacją na łatwiznę.

Rzuciłam się na łóżko pozwalając się sobie rozkleić.
Oby Adam Słodowy dał radę posklejać Skalską do stanu trzeźwości.
A mówili w sklepie, że Kropelka jest mocna!

Znowu jestem tą Leną, której nienawidzę. Słabą, bezsilną, zdaną na innych.
W dodatku noga jej się odkleiła od tułowia, a i ręka się ledwo trzyma na jednym włókienku mięśniowym.

Sorry, myślałam, że Aleks wrócił – powiedziała jakaś blondynka z zakłopotaniem po angielsku.
Kolejna absolwentka Mary Sue College'u? Niedoczekanie!

- Ok, dzięki. Tak w ogóle to jestem Kasia – przedstawiła się
- Lena – odparłam wyciągając w jej stronę rękę
- Aaaa! Ta Lena! – odezwała się już po polsku, a ja spojrzałam na nią pytająco
O borze, TA Lena! Ta z opek!
Pisali o tobie na Siatce.org, jesteś królową karuzeli transferowej, jeśli wiesz, co mam na myśli!


Kasia była po ciebie, idź do nich – oznajmiłam kiedy wszedł do środka
- Już z nią gadałem.
- Idziesz?
- Niee, nie mam dzisiaj na to humoru – wzruszył ramionami – płakałaś
- To jeszcze z parkingu – skłamałam. Ostatnio dobrze mi  to wychodzi.
Ściema. Szczególnie ten numer z butelką wrzuconą do kosza był godny zapamiętania.

- Ściema. Chodź, rozpakujemy to wszystko – powiedział wyciągając do mnie rękę. 
Widzisz, Lenka?

- Może ci pomogę? – zaoferował uśmiechając się szeroko
- W sumie to czemu nie, ale idź najpierw ich spytaj – poprosiłam odpowiadając mu tym samym
- Oni wychodzą i zjedzą na mieście – oznajmił wracając – co mam robić?
Czy aŁtorka nie zna innej konstrukcji od tej z imiesłowem przysłówkowym współczesnym?
Czepianie się powtarzających się niekonsekwencji w budowie zdań robi się nudne, dlatego powiem mały żarcik: Jak Skalska kibicuje swoim siatkarzom? Do dna! He he he... Ekhm.


- Obierz to – wskazałam na warzywa – i błagam cię, nie zrób sobie krzy… Kurwa Aleks
Właśnie, Aleks! Nie rób krzy, rób od razu Skrę!

jęknęłam zdając sobie sprawę, że właśnie się dość mocno przeciął – macie gdzieś wodę utlenioną i opatrunek?
Jakim cudem ten chłopak nie skruszył sobie kości dłoni po mocniejszym uderzeniu w piłkę? Ach, zapomniałem. Aleks męczy się przeżuwaniem i chce uniknąć przykrego posiłku wszystkimi sposobami.


- W tamtej szafce – wskazał
- Siadaj – poprosiłam po czym polałam ranę wodą, a on syknął – nie będziesz mógł grać – zauważyłam
Czy on sobie właśnie uciął palec? Nie? To do roboty, to nie jest sport dla panienek!
[Mimo że takowe najczęściej im kibicują].


- Dam radę – odparł przyglądając mi się badawczo.
- No jasne. Na pewno.
- Nie takie rzeczy się robiło – zaśmiał się
- A co innego? – spytałam unosząc brwi
- Może kiedyś ci opowiem – odparł nie przestając się śmiać.
„Opowiem ci, moja miła, jak to ongiś na wojnie straciłem rękę i pół ucha, a mimo to gram w siatkówkę jak mistrz olimpijski”.
Srebrenica, słyszałaś? (oj, czasem lubię humor na krawędzi)

[Nie chciałam aż tak bezpośrednio ;)].

- Aleks, teraz zmykaj mi stąd, bo znowu coś sobie zrobisz, już wolę sama się tym zająć
- Przecież…
- Uciekaj stąd – zaśmiałam się – idź, leniuchuj. Pewnie jesteś zmęczony po treningu – zauważyłam
Aleks już się zna na tych sprytnych, mężowskich zagrywkach :P.
SPORT! W końcu śladowa ilość aktywności fizycznej w opku! FANFARY!


- To w takim razie posprzątaj
- Eee, to ja jednak jestem zmęczony, baaardzo
- Teraz już za późno. Dalej, dalej – powiedziałam, a on odszedł ze zwieszoną głową
Dalej, dalej, miotła Gadżeta!

Od aŁtorki: Jeśli ktoś oprócz dwóch tych samych czytelniczek to czyta, to proszę odezwijcie się :)
Odzywam się!

Od aŁtorki: Kolejny rozdział napisany jest, ale nie wiem kiedy go dodam.
Dopiero wtedy kiedy poczuję, że to, że publikuje to ma sens.
To jest zakamuflowany szantaż w stylu: „Nie będzie 15 komci, nie będzie nowej noci”.