#25 - Ville Larinto i nawóz naturalny

|
Dziś analiza z serii "awaryjne". Podróże na sam kraniec Rzeczpospolitej w celu bratania się z Marokańczykami skutecznie odciągają mnie od literackich blogaskowych potworków. A ponieważ lato w pełni w ostatniej kwadrze, dziś pora na bardzo zimową analizę.

Wiecie, co jest równie złe, jak opka z nagromadzeniem wszelkiego rodzaju błędów? Opka, które próbują być w jakiś sposób lepsze, bardziej oryginalne, a wychodzą po prostu mONdre. Przyszła kolej, by się z takim rozprawić.


PRZEDSTAWIENIE POSTACI:

Salomone Inkaionen
Wg Google Translate nazwisko pochodzi z niemieckiego i oznacza "Inca jonowy". Salomone jest potomkinią inkaskich chemików?

'Dlaczego zeszłam na złą drogę? Nie wiem. Wiem jedynie, że to nie moja wina. Wszystkie problemy doprowadziły mnie do stanu krytycznego.
*zaciera ręce na myśl o scenach szpitalnych*

Ville Larinto

'Ja na życie znalazłem sposób: serce wkładaj tylko do tego, co wiesz, że ci wyjdzie,
Na przykład do worka osierdziowego.


AŁTORKA O SOBIE:

Aśś - osoba X.
lubię swoją wyobraźnię. uwielbiam, gdy wymyślam coś okropnego.
A ja uwielbiam te okropności analizować.

kocham, gdy przez pisanie zemszczę się na szczęściu, którego nie mam.
Mam nadzieję, że zemsta nie obejmuje też zasad języka polskiego.

WARTKA AKCJA

Nazywam się Salomone Inkaionen, w czerwcu skończyłam siedemnaście lat, a w szkole jestem rok do tyłu.
Ciekawe, czy uwalili ją na polskim.

Mój biologiczny ojciec gdy tylko dowiedział się, że moja matka jest w ciąży spakował walizki i prysnął, jak taki zwykły, śmierdzący tchórz.
Nie, to skunksy tak pryskają!

Jeżeli chodzi o tego kibla w szkole… Można całą winę zwalić na złe towarzystwo, w które wpadłam
U mnie w szkole też była spora grupa dziewczyn, które całe przerwy spędzały w toaletach.

Nigdy nie byłam żadną kujonką, prymuską, nic z tych rzeczy
"W końcu jestem zbuntowaną Mary Sue, czyż nie?"

ale udawało mi się wyciągnąć na czwórkę z matematyki, trójkę z przyrody, a nawet piątkę z fińskiego.
Który ma bardziej pokomplikowaną gramatykę od polskiej? Śmiem wątpić.

W tamtym okresie moim ulubionym zajęciem było włóczenie się po ulicach do północy, przesiadywanie w śmierdzących piwnicach oraz nielegalne picie alkoholu
Legalnie alkohol można pić tylko w eleganckich restauracjach i w wysublimowanym towarzystwie.

W wieku czternastu lat byłam z nimi tak zaprzyjaźniona, że pozwalali mi na picie wódki, co u nich świadczy, że jestem w pełni zaakceptowana.
W wieku lat szesnastu dokonali natomiast rytuału braterstwa krwi.
[Albo po prostu wypili brudzia].


Od razu wpadł mi w oko dwudziestoletni wówczas Harri Olli, jak się dowiedziałam potem, obiecujący skoczek narciarski.
Olli na nielegalnych popijawach w piwnicach? Kupuję to bez zbędnych pytań.

I w ten sposób młoda, głupia, zakochana, straciłam rok później z nim dziewictwo.
*zastanawia się, w jaki sposób*

Na jednym z naszych spotkań siedziałam podłamana, a że, [wtedy rzucam przecinki, gdzie popadnie...] byłam już zaufanym członkiem grupy, podszedł do mnie najstarszy z nas, nadziany [truskawkami] Anglik, John, który trafił do Finlandii tylko dlatego, że parę lat temu jego ojca ścigali listem gończym na całych Wyspach Brytyjskich.
A ze Zjednoczonym Królestwem, jak dobrze wiemy z historii, Finlandia jest skonfliktowana od wieków, więc nikt nie miał zamiaru go wydać.

Więc podszedł, poklepał po plecach, o nic nie pytał, tylko dał mi jedną działkę, a ja czułam się jak w raju.
Snuła wielkie plany budowy skromnej willi z basenem.

Potem często kłóciłam się z ‘wujkiem’ oraz matką, miałam problemy w szkole, tak też powoli zaczęłam się uzależniać.
Od kłótni czy od problemów?

Pomimo tego, że Olli mnie zranił niewyobrażalnie, to odczuwałam wewnętrzną potrzebę wybaczenia mu.
Marysia miłosierna - wersja druga, ulepszona.

Zimą zazwyczaj wyjeżdżał na te swoje konkursy, a każdy konkurs traktowaliśmy jako powód do świętowania, bądź też w wypadku kiepskiego wyniku Harriego, do zatopienia smutku w alkoholu.
Dziwi mnie, że nie mamy w Polsce powiedzenia o Finach-bratankach.

Czemu o nim mówię? Ponieważ dzięki niemu poznałam Ville Larinto.
Było to gdzieś w okolicach końca lutego, początku marca roku pańskiego 2008.
Zrobiło się religijnie. Duch Szmala czuwa nad nami.

Harri miał akurat nam załatwić hasz, tabakę i czystą.
Hasz i tabaka mogły mieć zabrudzenia.

Minęło piętnaście minut, trzydzieści, aż w końcu usłyszeliśmy czyjeś kroki po godzinie.
A czasoprzestrzeń ułożyła się w spiralę.

Tak jak większość z nas pomyślałam, że to jakiś nowy, którego nie zdążyłam jeszcze poznać, ale on stanął i nie wyglądał na początkującego.
Larinto był już nieźle zaprawiony w bojach, rodzice dawali mu "Finlandię" zamiast butelki z mlekiem.

- Nie przyjdzie, bo nie może – przerwał tamtemu blondyn.
– Bo co? Żeni się? – odparł sarkastycznie John.
– Fiński Związek Narciarski go zawiesił za picie.
Ciężko się chodzi, będąc zawieszonym.

– No, dobra… Wiara! Kto idzie do ‘Biedronki’ po parę butelek?
Biedronki opanowują świat, oby za granicą nie puszczali tych mózgotrzepiących reklam...

[Ville zagaduje Inkę jonową, powołując się na znajomość z Ollim]

– Tak, mówił, że jesteś kiepska w łóżku i że nie poleca cię na przyszłość – odparł. Nie wiedziałam, czy żartuje, czy mówi serio, ale czułam jak robi mi się gorąco.
– Serio?
– Yhy, serio, serio.
I wtedy dostał w pysk.
Don't fuck with Mary Sue. A już pod żadnym pozorem nie podważaj jej łóżkowych umiejętności.

– Za co? – wystękał, trzymając się za policzek.
– Do mnie nie mówi się w ten sposób – i odeszłam.
Ville, dam ci radę. Zaczynaj od "wasza wysokość".

Jeżeli nawet mówił prawdę, z tym, jak mnie Olli publicznie nazwał, ale nie powinien tego mówić w TEN sposób. Lekceważąco, że poczułam się naprawdę jak dziwka.
Nie było mowy o tym, by ktokolwiek tu płacił!

Generalnie rzecz ujmując
Nie ograniczaj się, aŁtorko, tu masz więcej propozycji.

mój problem z Ville Larinto od początku polegał na tym, że nie wiedziałam, czy go lubię i cenię, czy też go nienawidzę i pogardzam nim.
Wg mojej wiedzy odnośnie merysujek, powinnaś czuć to drugie. Wobec całego świata.

Bo też on sprawiał dwojakie wrażenie – w jednej chwili wydawał się być normalny, żeby nie powiedzieć, zainteresowany moją osobą, a w drugiej, że uważa mnie za idiotkę, ćpunkę, alkoholiczkę i, co najgorsze, za dziwkę.
No przecież nikt nic nie mówił o zapłacie!

Pomimo tego, był także nieludzko intrygujący.
Przypominał kosmitę?

Nawet wtedy, gdy nienawidziłam go z całego serca pragnęłam by spostrzegł, że nie jestem aż taka zła i zepsuta. Że jak na moje, wówczas jeszcze nieskończone, siedemnaście lat jestem bardzo dojrzała.
Szczególnie na piwnicznych popijawach.

Wracając do rzeczy: z drugiej strony jednak pragnęłam jak najszybciej zakończyć znajomość z tym czubkiem.
Na razie ta znajomość ogranicza się do bicia po twarzy, ale w porządku.

Gwałtownie się odwróciłam, zrobiłam dwa kroki do przodu, zupełnie nie patrząc przed siebie, zamroczona wściekłością, nienawiścią, wkroczyłabym na jezdnię tuż przed rozpędzony samochód. Wkroczyłabym, gdyby nie to, że ktoś chwycił mnie za ramię i ryknął do ucha: „Zwariowałaś?!”.
Ville, trochę się pospieszyłeś, w ten sposób ominęliśmy ważną scenę szpitalną!

– Nie, bo widzę, że nic ci nie jest. Oprócz tego, że jesteś w szoku.
– I co z tego?
– No, na przykład, jeżeli przechodziłby się tutaj jakiś pedofil, zboczeniec bądź też napaleniec, mógłby zrobić z tobą na co miałaby ochotę.
Mam dziwne wrażenie, że aŁtorce czegoś brak. I nie jest to magnez.

– Ty, Larinto, a za mądry to ty nie jesteś?
– No, może do najwybitniejszych uczniów nie należę, ale na pewno nie mam kibla.
W Finlandii nadal co drugie gospodarstwo domowe korzysta z wychodka.

Z zachowaniem też nie mam problemów, nie ćpam, nie piję… Znaczy piję okazyjnie…
Wtedy dostał w pysk drugi raz.
- Twoim obywatelskim obowiązkiem jest regularne upijanie się! Zrozumiano?!

– Mika Kauhanen, nie kojarzysz? – odparł, jakby czytał w moich myślach. Zaczynałam go powoli za to nie znosić. Za to, że tak łatwo czytał w moich myślach
Larinto pobierał prywatne lekcje legilimencji u Voldemorta.

nie wspominając o pogardzie, która brzmiała w jego głosie.
Przy okazji przejął parę zachowań od swego nauczyciela.

A sama miałam ryj wykrzywiony tak, że wyglądałam tępiej niż Larinto. Chociaż…
"Nie, to niemożliwe, w końcu jestem Mary Sue!"

Mówię tak tylko dlatego, że wówczas go nie znosiłam. Bo tak naprawdę wiedziałam, że jest zabójczo inteligentny.
Gdyby Larinto tylko chciał, to odkryłby szczepionkę na AIDS, wynalazł perpetuum mobile, opisał, co jest pod horyzontem zdarzeń czarnej dziury i zdobył tytuł arcymistrza szachowego w parę minut. Ale mu się nie chce.

– Trenowaliśmy kiedyś razem… Opowiadał o tobie wiele rzeczy… W końcu kochał się w tobie chłopak te pięć lat.
– We mnie? Pięć lat?
Tylko?

– Szkoda, że jesteś taka arogancka – poczułam, jakby mi wbijał coś w plecy. Był świnią.
I wbijał jej w plecy tarczę ryjową.

Nigdy nie spotkałam takiego człowieka, który by mnie zmuszał do myślenia
Wierzę.

– Przepraszam – wydukałam – Nie powinnam być taka impulsywna.
– Nic się nie stało.
– A ty mnie nie przeprosisz?
– Nie. Mój słownik nie ma takiego słowa.
W opkach nie ma czegoś takiego jak słownik.

Ja jednak uzależniona nie byłam. Oczywiście, parę razy w życiu sobie trochę hery walnęłam, ale tylko takie niuchanie! (jak to się nazywa tych sferach) – bo ładować, to nie ja.
Droga Salomone!
Czy mogłabyś zaprzestać operowania slangiem, którego nie rozumieją kulturalni ludzie czytający opko?
Yours sincerely,
Tuśka i jej szale


[BoChaterka wspomina swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Astrid]

Rzecz jasna, nigdy nie byłam orłem, więc nie dostałam sie do tej samej szkoły, więc przeszłam do rejonówki. Potem był ten słynny kibel – a nasza znajomość ograniczyła się do ‘cześć’, ‘co tam?’ , ‘a wszystko w porzo’
Oto jak toalety potrafią poróżnić ludzi.

Zazdrościłam moim koleżankom, które siedząc razem w ławce, wciąż chichotały i przegadywały jedna drugą najnowszymi doniesieniami o własnych życiach.
Dzieliły się doświadczeniami z gry w Simsy.
[Albo były kotami].


Zapatrzona w Astrid, dostałam nagle w łeb kubłem zimnej wody.
Nie wiem, kto na to wpadł, ale gratuluję pomysłu uderzenia Salomone kubłem zamiast zwykłego wylania wody na nią.

Jedyną osobą, którą kochałam, była moja matka. Ale ta nie miała czasu na rozmowy ze mną. Nie miała stałej pracy, dorabiała to tu, to tam.
*milczy znacząco*

[A babcia...]


Nie lubiłyśmy się, od kiedy na jednej z Wigilii głośno krytykowała jedzenie przyrządzone przez moją mamę.
– McDonald jest chyba otwarty. Może pani się tam dokuśtyka i zje coś znacznie lepszego, ale prawda jest taka, że masz, babuniu, za dobrze w dupie. – i koniec przyjaźni.
Ciekawe, dlaczego...

Larinto…? Larinto był debilem.
Debilem o wysokim ilorazie inteligencji, o ile pamiętam.

Bałam się spotkania z nim, a jednocześnie chciałam wiele rzeczy z nim wyjaśnić,
"Ville, wytłumaczyłbyś mi splątanie kwantowe?"

Nie należałam do osób tak wartościowych jak Astrid. Nie przejawiałam szczególnego talentu. Nazywałam się po prostu Salomone Inkaionen.
"I to już wystarczyło, by budzić powszechny zachwyt".

Wszystko jednak zaczęło się kiedy indziej.
Na przykład na początku.

Oczywiście babka, tudzież szanowna pani Tiia Hallopsen, lat chyba z dwieście, stara bezdzietna panna, cierpiąca od lat na idiotyzm, uwielbiająca cebulę/ smalec/ czosnek, wzięła mnie do odpowiedzi.
Preferencje kulinarne Finów upewniają mnie o ich bliskim pokrewieństwie z Polakami.
[Czy tylko mnie nazwisko nauczycielki kojarzy się z nazwą leku?]


Odtechnęłam nawet z ulgą
"...że to nie zajęcia z technologii informacyjnej".

bo wiedziałam, że nie dostanę kolejnego lacza.
Problem z łączem? Czyli jednak TI.

I, jak babcię kocham, odpowiedziałam na wszystkie pytania!
Rozdział wcześniej mieliśmy przykład twej ogromnej miłości do babci.

Wkurzyłam się, bo to, że nazywam się Salomone Inkaionen, która miała kibla, nie oznacza, że od razu można mnie przekreślać.
W jej żyłach płynie krew starożytnych południowoamerykańskich chemików, a jej toaleta jest słynna na całą Skandynawię!

Biologii nie warto się uczyć z Hallopsen!
Warto natomiast wypróbować Nootropil.

– A ty dokąd, Salomone?
– Moja sprawa, wujaszek.
– Gdzie ziemniaki? Pytam, gdzie ziemniaki?!
- Zapomniałam.
– No, nie! Nic nie potrafisz, Salomone. Nawet przejść klasy z dostatecznymi ocenami. Nic…
Ziemniaki to takie określenie na dobre oceny. Po dobrze zaliczonym kolokwium zawsze dzwonię do rodziców i oświadczam, że "tym razem będzie puree".

Zazwyczaj chłopacy, których poznawałam, którzy mnie intrygowali, tak to powinnam ująć – zapraszali mnie do kina, na lody, bądź też na najzwyklejszy spacer, po dwóch dniach znajomości.
Larinto natomiast zaprosił ją do wspólnej nauki poprawnej polszczyzny.

Tak też, gdy mnie zobaczył oraz przeszył wzrokiem, miałam wrażenie, że myśli sobie o mnie jak o narkomance, dziwce, alkoholiczce w jednym
Sprawę pobierania opłat już chyba wyjaśniliśmy?

Mieliście kiedyś uczucie, że coś w waszych sercach rwie po prostu do innej osoby?
Nie, wszystkie elementy anatomiczne mojego serca dobrze się czują w moim śródpiersiu. Ale podejrzewam, że wiem, po kim mogłaś odziedziczyć to wyrywanie serca.

– Prawdaż… Jak się masz?
- Pochyło. – nie wiedziałam co na to odpowiedzieć
To znaczy, że ma pod górkę czy że się stacza?

Trzecia osoba mogłaby to skomentować jako fatalne zauroczenie świętym panem Larinto
Zawsze mogłaś trafić na boskiego Sławomira Szmala.

Staliśmy tak oboje, patrząc na psa Ville załatwiającego swoje potrzeby fizjologiczne.
Trzeba mu było użyczyć słynnego wucetu.

Srał w nieskończoność, a my milczeliśmy.
Pies Larinto wysyłał swoje ekskrementy aż na kraniec Wszechświata.

Pieprzony gnój. Myśli, że nazywa się Ville Larinto, wykopał mojego boskiego Olliego z reprezentacji, pofarbował się na platynkę, to jest lepszy ode mnie?!
Nie śmiałby. Po prostu też chce mieć metalowe włosy jak Malfoy.

Ja natomiast walczyłam z cisnącymi się łzami złości, upokorzenia i nienawiści.
I, przejmującej wręcz, samotności.

– Sądzisz, że jesteś lepszy ode mnie, tak? Bo jesteś jakimś z dupy wyjętym skoczkiem?!
"I dziecko wychodzi przez pupę"?

Bo wszyscy wierzą w cudownego pana Larinto, a w Salomone Inkaionen nie wierzy już nikt?
Kult świętych w Finlandii kwitnie.

3 - Żeby kogoś pokochać, musisz go najpierw znienawidzić.
Czyli prosta odpowiedź na to, skąd znaczący wzrost liczby rozwodów: zbyt mało się nienawidzicie!

Wykonałam telefon do Johna, a po minucie zbiegałam na dół po schodach.
Czyżby pora śniadania?

– Hola, młoda panno, dokąd się wybierasz? – wydarł się mój słodki wujek, ale ja go nie słuchałam. Jego też miałam w dupie.
Już widać główkę!

Niemal biegiem przebyłam drogę na najbliższy przystanek autobusowy.
Nieraz trzeba pokonać długą drogę, by dostać wreszcie wymarzone śniadanie.

Oczami wyobraźni widziałam cudowną flaszkę piwa, kielicha wódki oraz paczkę najmocniejszych z mocnych papierosów.
Bo śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!

Potem mi uśmiech mi trochę zszedł, bo facet na mnie spojrzał i zapytał, czy to możliwe, że jestem tą Salomone.
Sława Marysi (i jej toalety) nie ma końca.

Chcesz, to ci powiem, co sądzę o tym gnoju Larinto. Chcesz…? Ty…
- Sami…
- No… Sami – salami, ha ha.
Uwielbiam blogaskowy humor.

Otóż, myślę, że Ville Larinto jest idiotą w każdym calu, a jego mózg został kompletnie zeżarty przez takie malutkie robaczki, które nazywają się villos kretynos, to na jego cześć
Patrz wyżej.
[Od kiedy pasożyty nazywa się z greki?]


Wkurzyło mnie to, że gdzie nie wejdę, tam spotykam chociaż trochę Ville Larinto.
A to rękę, a to nogę.

Oczywiście, fakt, że gdy go zobaczyłam po południu, to miałam nieziemskie przyciąganie do pana Larinto, wytnie się i wyrzuci.
Ville grawitacją dorównuje Jowiszowi.

Idąc po zaśnieżonych ulicach Lahti ośmieliłam się stwierdzić, że ów przyciąganie [aż mnie oczy zapiekły, brr!] było wynikiem nieprzespanej nocy i dziwnego urojenia,
A fizycy szukają tych grawitonów jak głupi...

W dość refleksyjnym nastroju dotarłam do umówionego miejsca spotkania moich, jak to się okazuje, jednych przyjaciół.
Drudzy spotykali się w piwnicy, zaś trzeci w toalecie.

Nazywał się bodajże… Kimmo. Tak, Kimmo.
Reikkunen.

Chciałam się z nim związać jedynie za namową Olliego, który mówił, że później będziemy mieli za darmo kokę, której amatorem był właśnie Harri.
I wtedy moglibyśmy mówić o swoistym rodzaju prostytucji.

Co u niego teraz słychać – nie wiem - mówiąc szczerze, gówno mnie to obchodzi.
Zastanawia mnie, czy aŁtorka nie jest czasem proktologiem.

Najważniejsze było to, że jego brat, o dumnym imieniu Veli
Palatini.

urządza imprezę, na której miałam pełne prawo się schlać w trupa
Prawie jak licencja na zabijanie.

gdyż zostałam źle potraktowana przez jednego z tych tak zwanych skoczków.
Choć w rzeczywistości Larinto był wieżą.

Na mój widok pewna grupka osób, w tym John, Jarkko, Ismo, Pirjo, Saima i ku mojej uciesze, Harri Olli, wstali oraz zaczęli klaskać.
Harri znalazł w Internecie instrukcję postępowania z merysujką.

– Witaj, córko marnotrawna – rzekł John składając dwa pocałunki na moich policzkach.
W nim również odezwała się inkaska przeszłość.

Początek był dokładnie taki, jak myślałam – toast bez popitki, a potem browarze, siemano, kumplu jedyny.
Nie przypominam sobie, byśmy się zakumplowały.

Harri, nad czym bardzo ubolewałam, wolał zajmować się Pirjo, która, no, niestety, ale wyładniała przez ten miesiąc czasu. Coś zrobiła z włosami, trochę inaczej się malowała, szpanowała podkradnięciem matce perfum od Channel.
Konkretniej Disney Channel.

Zaczynałam drugą flaszkę piwa, kiedy zauważyłam, jak ten stary gnój Olli całuje tą [lalala, nie] starą jędzę Pirjo, którą do tej minuty lubiłam.
Fascynacja odbytem i nawozem... Co to może być?

Nie dane jednak mi to było, bo nie dłużej jak dziesięć minut później usłyszałam nad swoich uchem radosne ‘hej’.
– Można? Dużo o tobie słyszałam, Salomone.
– Czy w Lahti zna mnie każdy? – zapytałam retorycznie
Komentarz jest chyba zbędny.

- Wkurzył mnie taki jeden dupek, potem taka zdzira, a na końcu jeszcze większy gnój. A tego ostatniego to nawet zaczynałam lubić…
Był lepszy niż azofoska.

Chciałam iść na pomoc do Johna, jednak ten leżał prawie jak zabity.
Teraz jeszcze tylko wyrwać serce i bogowie obłaskawieni.

Z jednej strony, pomyślałam, że to dobry pomysł – dostanie gnój w chacie, ale się nią dobrze zaopiekują. Z drugiej strony… Właśnie: dostanie gnój.
Cały zapas łajna najwyższej jakości.

Włosy miał w nieładzie i pamiętam, że stwierdziłam, że to dodaje mu uroku.
Platynowe pręty sterczały każdy w inną stronę.

Myślałam, że mi strzeli po pysku.
Bo w tym opku to przecież normalne.

Ville, ku mojemu zdumieniu, nie zapomniał o moim istnieniu. Przeczesał dłonią włosy, co spowodowało, że jeszcze bardziej je rozczochrał.
A potem umył zęby, co sprawiło, że były jeszcze bardziej brudne.

Larinto postawił przede mną kubek z gorącą herbatą, sam sobie zrobił taką samą. Potwornie mi się to spodobało, ponieważ tak zawsze wyobrażałam sobie wizyty u babci, której nigdy nie miałam.
Larinto krzątał się po kuchni w grubym szlafroku i z wałkami na głowie, mrucząc pod nosem, że boChaterka coś zmizerniała.

– Nie uważam, że imprezy są złe – odezwał się nagle Ville, co mnie zdziwiło, bo tak szczerej nuty w jego głosie nigdy nie słyszałam –
- Ja za swoich czasów też się wybawiłem.

Niby najpierw będzie tylko piła, a potem ją wciągnie te swoje gówniaste prochy.
Zacznie handlować sproszkowanym obornikiem.

Pokłóciłabym się z nim, to na bank, ale Tuija wyszła z kibla, ledwo do nas doszła i walnęła mi się na kolana.
Oddała jej zasłużony pokłon i zaczęła się rozpływać nad cudownością jej toalety.

– Słuchaj, Ville, nie przedstawiłam tobie mojej nowej przyjaciółki.
– Znam już twoją nową przyjaciółkę.
– Jak to?
– Dzięki twojemu bóstwu, Olliemu.
Sławek ostatnio rozdał sporo wejściówek na Olimp.

Ville Larinto był dla mnie mieszaniną uczuć
Jako potomkini starożytnych chemików, postanowiła je rozdzielić. Na początek oddestylować.

– Fakt. Moja była też poleciała w ten sposób na mnie, ale za późno się zorientowałem. –(...)
– A co w niej lubiłeś? – zapytałam, podpierając się brodę na ręce.
– Miała mnóstwo pieprzyków i pochodziła z Norwegii.
Czyli poznajmy fetysze Larinto.

od aŁtorki: Odcinek dla Dni, których jeszcze nie znamy. ;*
Grechuta się właśnie przewrócił w grobie.

Pewnie myślicie, że potem poszło jak z górki: wielkie pogodzenie, wielka przyjaźń, wielka walka o powrót do normalności, wielka miłość, wielkie zakończenie szkoły, wielkie zaręczyny, wielki ślub, wielkie narodzenie dzieci, wielka starość, a na końcu wielka śmierć.
Na całe szczęście po wielkim pogodzeniu nadeszła od razu wielka śmierć.

Oczywiście, tak się nie stało.
Oczywiście.

Osobiście nadal miałam mieszane uczucia co do Ville.
Destylacja nie podziałała, więc boChaterka zabrała się za rozdział chromatograficzny.

Może właśnie to zawsze było naszym problemem: odpychaliśmy się od siebie jak tylko mogliśmy, a magia przypadku łączyła nas.
To nie magia, to fizyka. Konkretniej magnetyzm opkowy.

Jedna plotkara przechodziła przez osiedle Ville, wówczas, gdy mu strzeliłam w pysk. Oczywiście, na następny dzień podchodzi ze swoimi przyjaciółkami, między innymi z jedną z sióstr Jarkko, Liisą.
Przepis na fińskie imię: dubluj litery do oporu.

Wyszłam z domu. Pamiętam, że chciałam iść do apteki po wapno, bo zbliżał się maj, a w maju miałam zwyczaj chorować.
Materiały budowlane znacząco poprawiają odporność.

Moja sytuacja w szkole nie pozwalała mi na chorobę, a nic jak wapno nie pomaga mojemu zdrowiu.
Krwinki budują wały obronne przeciwko drobnoustrojom.

Chociaż miało się robić coraz cieplej, ostatnie dni czwartego miesiąca roku nie promieniowały słońcem.
*szuka słońca na układzie okresowym* Chyba Larinto wziął się wreszcie za odkrycia.

Weszłam do apteki. Kupiłam wapno, a mój wzrok zauważył valium.
Sprzedawane na pewno bez recepty. Przy okazji dokupiła też morfinę.

Bez zastanowienia kupiłam sobie opakowanie. Babka nawet nie zauważyła, że to na receptę.
Farmację ukończyła dzięki paru grubym kopertom.

Chciałam odlecieć. Polecieć jak najdalej się da.
*trzyma kciuki za osiągnięcie przez boChaterkę drugiej prędkości kosmicznej*

Zasnęłam, ale śniły mi się koszmary. Śniła mi się moja śmierć. Potem stanęłam twarzą w twarz z katem
Borze, po wcześniejszych przygodach z nawozami przeczytałam "z kałem".

Na końcu widziałam własny pogrzeb, na który przyszedł tylko ten skunks Larinto.
A co z tchórzo-skunkso-ojczymem?

Były ostatnie dni kwietnia, a jest to data śmierci moich dziadków.
Umierali kilka dni.

Chciałam wyjechać z Lahti, tam, gdzie zmartwienia by mnie nie dosięgały. Gdzieś, gdzie dla mnie kończyłyby się drogi świata.
*szuka w ofertach biur podróży długoterminowych wakacji w kołchozie*

Doszłam do wniosku, że to koniec końca tej przygody.
Czy mogę zatem odtrąbić koniec końca blogaska?

– Aha – mruknęłam, a potem przeszliśmy obok siebie. Niechcący otarliśmy się o siebie, a ja nawet przez sweter poczułam ciepło bijące od Larinto.
Ville pracował właśnie nad alternatywnymi źródłami energii.

Na szczęście w aptece była ta sama sprzedawczyni, co wczoraj, której było wszystko jedno, czy sprzedaje calcium, apap, valium czy acodin.
Właściwie była przekonana, że pracuje w sklepie ze słodyczami o finezyjnych nazwach.

Jak już chyba wspominałam, John jest Anglikiem, którego ojciec od pięciu lat ukrywa się przed brytyjską policją.
Tak, wiemy, Finlandia odmawia ekstradycji ze względu na prastary konflikt z UK.

Laskom imponował, ponieważ miał dwadzieścia cztery lata i nie wyglądał na Fina.
A Jennifer miała lat szesnaście i zeszła na śniadanie.

Miał ciemną karnację, trzy razy w tygodniu pakował na siłowni, a do utraty zmysłów doprowadzał przedłużaniem samogłosek.
Przedłużone samogłoski wydrapywały oczy i przekłuwały bębenki.

Poszliśmy z Johnem do baru mlecznego, gdzie kupiliśmy dwie kawy zbożowe o dumnej nazwie ‘Anatol’.
Sprowadzane prosto z Polski do sieci fińskich Biedronek.

Niestety, w momencie, kiedy to piszę, Johna nie ma już z nami na świecie. Doigrał się facet.
Samogłoski obróciły się przeciwko niemu.

Siedzieliśmy w barze mlecznym, chyba jedynym w całym Lahti, które pozostało, ponieważ resztę wyburzono.
Bary mleczne jednoznacznie kojarzyły się władzom z brytyjską konspiracją.

Nie pamiętam dokładnie, o czym rozmawialiśmy. Była to nieznacząca rozmowa, tak zwana potocznie: ‘rozmowa o niczym i o wszystkim’.
Pojawiająca się w każdym opku, gdy aŁtorka nie ma pomysłu na dialogi.

Lekki wiatr uderzał mnie w twarz, ale bardzo mi się to spodobało.
Wiatr z radością wziął większy rozmach.

– Słuchaj, Larinto… - zaczęłam.
– No?
– Mam chyba dość takich stosunków między nami.
Przez chwilę myślałam... Nie, stanowczo za dużo opek.

8 – Mam na imię Ville.
Czyli sławkowy duch nadal gdzieś tu krąży.

Był koniec maja… A właściwie połowa, mniej więcej dwudziestego drugiego.
Po 31 czerwca z opka o Schweinsteigerze czterdziestoczterodniowy maj mnie nie zaskakuje.

W dodatku moje marzenia zostały spełnione – oto wielki, potężny, tudzież abstynent Larinto
*macha aŁtorce słownikiem języka polskiego*

Gdzie się podział Larinto? Pan, władca, myśliciel?
Może właśnie odbiera Nobla?

Wielki skoczek narciarski?
Wielki łapacz kontuzji, chciałaś powiedzieć.

– Pomogę ci, Larinto! – powiedziałam. Spojrzałam na swoją dłoń, która trzymała jego rękę. Poczułam w sercu coś, czego nie znałam.
Oby to był zawał.

Larinto natomiast pochylił się ku mnie i konspiracyjnym szeptem powiedział do ucha:
- Mam na imię Ville…
"I jestem na usługach Jej Królewskiej Mości".

nie zdawał sobie z tego sprawy, ale naprawdę zaczynała mnie oblewać fala gorąca.
Kolejny wywołuje natychmiastowe przekwitanie.

Do cudów świata należy zaliczyć to, że nie rozlałam niesionej przeze mnie herbaty z cukrem, miodem i cytryną.
Piramida w Gizie cicho załkała.

Leżał na kanapie wpatrzony w telewizor. Grzywka zaczynała mu przeszkadzać, miał ją za długą, prawie wchodziła mu na oczy.
A nie mógł jej przyciąć, bo nikt w okolicy nie miał piły do metalu.

Jak to możliwe, że niedawno tak go nienawidziłam, a zaraz potem sprawiałam wrażenie zakochanej?
Występujesz w opku, to tłumaczy wszystko.

Tak, wiem, byłam głupia, ale człowiek może zrozumieć życie, tylko patrząc do tyłu.
A filozofowie się męczą...

Teraz wiem, że w miłości nie ma logiki
Podobnie jak w blogaskach.

- Koniec z tym szajsem! - powiedziałam sama do siebie.
"Pora zacząć legalnie sprzedawać nawóz!"

Po krótkim śnie, który nawet nie był twardy, wstałam i idąc do łazienki zauważyłam, że Larinto jeszcze śpi. Oddychał spokojnie, co strasznie mi się spodobało, ponieważ uciszało moje serce.
*trzyma kciuki* Ville, oddychaj jeszcze trochę!

Zastanawiałam się, czy przygotować śniadanie. Próbowałam przypomnieć sobie, jak w takich sytuacjach zachowywali się bohaterowie książek
Nie wiem, jak w książkach, ale w opkach śniadanie musi być.

ze zdziwieniem odkryłam, że mój rozwój pod względem książkowym stoi w miejscu od ostatniej klasy szkoły podstawowej.
A ostatnią jej lekturą była "Lassie".

. Serce zabiło mi mocniej, kiedy Larinto przygryzł wargę i naiwnie przeczesał ręką swoje włosy
Damn, Ville, wracaj do spokojnego oddychania!

Byłam zaczarowana.
Ville całe wakacje trenował z Voldim.

Ville chciał coś powiedzieć, a wschodzące słońce świeciło prosto na jego twarz.
A co robiły promienie na jego policzku? Kręciły piruety?

Ville wydawał się w ogóle nie przejęty zaistniałą sytuacją, ale wujek przeszył go zimnym spojrzeniem. Przez chwilę wpatrywali się w siebie nieprzyjemnym spojrzeniem.
Gdzie nie spojrzeć, tam były spojrzenia.

- Ona ma dopiero szesnaście lat, młody, a ty - ile? Ukaram Salomone! Niewdzięczniczko
*parsk* Wyrodna córeczko!

Doczekałam się dnia, kiedy Ville Larinto stał się człowiekiem - pomyślałam.
Czyli jednak był kosmitą.

Mój ojczym ma siostrę, która czasem przyjeżdżała do naszego mieszkania. Miała małego synka, Jonatana,
Żadnych podwójnych samogłosek? Czuję się zawiedziona.

Pierwszy raz wydawał mi się zagubiony, jakby nie wiedział, czego tak naprawdę chce. Sprawiał wrażenie bijącego się z myślami
Moda prosto z Austrii.

– Nie odzywałeś się – powiedziałam z wyrzutem. Miałam oczy pełne łez złości.
Ich samotność bardzo je złościła.

– Hej, zaczekaj… - powiedział, przytrzymując mnie za łokieć. Poczułam coś dziwnego, takie przyjemne ukłucie w sercu, które spowodowało, że niemal zemdlałam.
Splot słoneczny przemieścił jej się do łokcia?

Wiecie, sportowiec ma wrażliwszą duszę od niejednego artysty.
A inteligencją bije niejednego profesora wyższej uczelni.

Artysta, którego dzieła zależą od jego nastroju, ma większy wpływ na swoją przyszłość. Natomiast sportowiec… Jeżeli jest szczęśliwy, to daje sobie radę, wszystko przychodzi mu łatwiej.
Co ewidentnie nie wskazuje na to, że jego sukcesy też zależą od jego nastroju.
[Tylko co to ma do wrażliwości duszy?]


Do lasu, o którym mówił Ville, często chodziłam z Astrid, czyli moją przyjaciółką sprzed lat, o której już wspominałam.
Tej od "Dzieci z Bullerbyn". Jedna z ostatnich książek przeczytanych przez boChaterkę.

Larinto, to pamiętam, chwycił mocniej smycz, którą przywiązany był jego pies, a potem spojrzał na mnie.
Ville uważa, że obroże z zapięciem są mało naturalne i sam wiąże psa na powrózku.

Był to początek czerwca, więc robiło się coraz cieplej. Pamiętam, że miałam na sobie spodnie typu „trzy – czwarte” oraz białą podkoszulkowatą bluzkę.
Ooo taaak...

Kiedy byliśmy na polanie, Larinto rzucał patyki swojemu psu, a on aportował. Rozmawialiśmy o nieistotnych rzeczach, które nie miały znaczenia.
Jak to nieistotne rzeczy miewają w zwyczaju.

Kiedy byliśmy blisko szosy, która prowadziła do wyjścia z Lahti
Do Lahti prowadzi brama, bardzo podobna do tej w Mordorze.

pochmurne niebo postanowiło wreszcie spełnić swój obowiązek i zaczęła padać mżawka.
Chciało w ten sposób przypomnieć, że ktoś tu jeszcze nie zszedł na śniadanie.

– Zaczyna padać – powiedzieliśmy równocześnie, a moment później z nieba lunęło jak z cebra, jakbyśmy wypowiedzieli zaklęcie.
Czarodziejom brakło już inwencji w tworzeniu łacińskich formuł i przerzucili się na polski.

Przystanek ten stoi na obrzeżach miasta, więc władze nie są za niego odpowiedzialne.
Wolą wyburzać bary mleczne.

Chociaż w Lahti wszystkie przystanki wyremontowano, wstawiono szyby, ten przypominał taki w starym stylu.
Wokół wisiały lampy gazowe i co jakiś podjeżdżała tam dorożka.

– Byłem na zgrupowaniu.
– A gdzie?
– W Austrii – Austria… Niewiele wiedziałam na temat tego kraju.
"Widziałeś może kangury?"

A wiesz co to jest marzenie? To coś, czego pragniesz, ale jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że nigdy tego nie dostaniesz. Możesz zaprzeczyć, powiedzieć, że twoje marzenie się spełniło, ale to inna rzecz. Ty nazywasz się Ville Larinto i twoje marzenia należą do innego działu.
Marzenia są gromadzone w Wielkim Archiwum Marzeń, Larinto przechowuje swoje w Dziale Wiecznie Spełnionych.

Pamiętam, że mówiąc o marzeniach nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Może gdybym to zrobiła, zrozumiałabym szybciej, że on też ma marzenia, które wydają się bić nierealne.
Ville szczuje nierealne marzenia tymi spełnionymi i ma spokój.

Marzyłam o podróżowaniu, a teraz wiem, że to się nie spełni… No, chyba, że jakoś na czarno, jako dziwka stopem.
Naprawdę, nie łapię tej fascynacji prostytucją i wydalinami.

– Wiem, co to jest marzenie – odezwał się Ville po chwili.
"Mogę ci podać nawet definicję tego słowa".

Usiadłam koło Larinto, który w tamtej chwili wyglądał, jakby kogoś potrzebował, a ja wiedziałam, że tą osobą jestem ja i nikt nie może zaprzeczyć.
Nawet nie śmiem.

Każdy może dawać nam kazania, rozmawiać z nami, a my możemy czytać książki o miłości. Prawdziwą definicję tego uczucia poznamy dopiero wtedy, kiedy przeżyjemy ją sami.
By Salomone Coelho.

Nie chciałem podróżować, ale chciałem skakać, a jedno wiąże się z drugim
Skakanie na skoczni mamuciej można w pewnym sensie przyrównać do podróży. Szkoda, że polscy skoczkowie w większości preferują krótkie wypady za miasto...

Oblizał zeschnięte usta, a ja bałam się poruszyć, żeby nie zburzyć tej magii, która nas otaczała.
To oblizanie zburzyło ją w wystarczającym stopniu.

Był czerwiec, a ja rzadko siedzę w domu, dlatego miałam ciemniejszą skórę od Larinto, który był Finem z krwi i kości.
Salomone wyglądała mniej więcej tak.

Ja i Larinto nigdy nie moglibyśmy być przyjaciółmi, bo los nas połączył w innym celu.
Czysto prokreacyjnym.

Milczeliśmy. Czułam, jak Larinto wypełnia całą przestrzeń, która mnie otaczała.
Po kontuzji przybrał nieco na wadze.

Chciałam, żeby miał to samo wrażenie
"...więc zaczęłam się obżerać".

Nie rozmawialiśmy już na błahe tematy.
Teraz dyskutowali wyłącznie o polityce nuklearnej Iranu.

Larinto pochylił się, bo jest ode mnie wyższy o głowę, a potem zbliżyliśmy się na taką bliskość, której granicy jeszcze nigdy nie przekroczyliśmy.
Co znaczy, że przybliżyli się naprawdę blisko.

Nie byliśmy przygotowani na coś bliższego, a Ville dokładnie wyczuł to, czego nam potrzeba.
I był w tej bliskości odpowiednio blisko.

To nie był nawet pocałunek, to było krótkie zetknięcie naszych ust, które trwało może ze cztery sekundy.
"Dla pewności uruchomiłam stoper".

Pamiętam, że czerwiec był nad zwyczaj ciepły, bo w naszym kraju panuje zimny klimat.
Hm... To ma sens!...?

Lahti, czyli miejsce, które znam jak własną kieszeń, jest piękne. Mnóstwo w nim zieleni, mam jezioro
Swoje własne. W sumie w Finlandii więcej jezior niż Finów.

Szczególnie latem, kiedy było ciepło, ja siadałam na brzegu, a delikatny wiatr, wiejący od wody, uderzał mnie w twarz. To wspaniałe uczucie.
Każdy lubi czasem obić sobie mordę.

Dzieci nie znają czegoś takiego jak nienawiść, podział na grupy czy zło.
Dopiero potem idą do szkoły i dowiadują się, że od okna grupa A, od ściany grupa B...
[A to rodzi zło i nienawiść, bo nie można ściągać od sąsiada].


Nasze matki się lubiły, a my chodziliśmy tam się bawić.
Wchodzili z powrotem w swoje matki niczym torbacze.

Tam było lepiej niż na najwspanialszym placu zabaw!
Mieli specjalny kącik zabaw w bańce jajowodu.

Tyle wylałam tam łez, że nic dziwnego, że jezioro jeszcze nie wyschło.
O Jeziorze Samotnym słyszałam, ale Jezioro Samotnych Łez?

Postanowiłam, że przyprowadzę tu Larinto, gdy on w końcu zrozumie, że mnie kocha. Może to wydać się głupie, ale wiedziałam, że tak jest, ale on jeszcze nie do końca.
Pewnie. Ja lepiej wiem od Bawarczyków, że oni wszyscy mnie kochają.

Wróciłam do domu, a mama płakała. Siedziała w kuchni i obierała ziemniaki, a równocześnie po policzkach spływały jej łzy.
To były modyfikowane genetycznie ziemniaki połączone z cebulą.

– Coś się stało, Salomone, ale ty nie będziesz potrafiła nam pomóc! – krzyknął wujek. (...)
- Cicho siedź, Janne.
*zrywa się nagle* Ahonen?!

Starałam się nie myśleć o niczym. To mi zawsze pomagało
"...dlatego robiłam to 24/7".

Wtedy uświadomiłam sobie, że bez względu na wszystko, matka będzie cię kochać najbardziej, a ty musisz nauczyć ją szanować, inaczej daleko nie zajdziesz.
Dobra, tylko dlaczego boChaterka zwraca się do mnie?

Podpięłam wsuwką włosy, a potem spojrzałam na Larinto, którego oczy do mnie się uśmiechały, chociaż usta tworzyły prostą linię.
Po czym wzięły cyrkiel i zaczęły rysować półokręgi.

Podobno przeciwieństwa się przyciągają, na co my możemy być oczywiście, przykładem, ale jednak mieliśmy też wiele wspólnych cech. Na przykład właśnie to, że nie potrafiliśmy zadawać pytań.
*wzdycha* Wszystko zaczyna się od odpowiedniej partykuły...

– Jestem beznadziejna, nie potrafię żyć, wszystko potrafię spierdolić, ale nic zdobyć, krowa na pastwisku i śmierdząca świnia potrafi więcej ode mnie… - zaczęłam narzekać.
Jako samozwańczy rzeczoznawca - potwierdzam.

Nic bardziej nie boli, jeżeli osoba, która jest dla nas ważna, nie ma do nas zaufania albo mówi do nas z żalem.
Nas? *kładzie na jednej szalce wagi Golluma, a na drugiej komunizm*

Chwyciłam kamień, który leżał pod moimi stopami. Poczułam nagłą złość, że cokolwiek miałoby się udać, zaraz okazuje się błędnym złudzeniem. Cisnęłam kamieniem w ziemię, a on od siły uderzenia podskoczył parę razy.
A Ziemia zmieniła swoją orbitę.

Ze złości nie zauważyłam, że kamień jest strasznie ostry, dopiero kiedy otworzyłam dłoń zauważyłam, jak strużka krwi płynie po mojej ręce. Nie czułam bólu, bez emocji patrzyłam na lecącą czerwoną strużkę krwi.
Emo!

Mieliśmy z Johnem wspólną cechę: nie lubiliśmy słów, chociaż ich pragnęliśmy.
Słowniki to ich guilty pleasure.

Usiadłyśmy w kuchni, a Tuija zaczęła szykować dla nas herbatę. W tej rodzinie to najbardziej mi się podobało: jeżeli do nich przychodzisz, zawsze cię częstują herbatą, nie żadną colą, piwem, kawą, zawsze herbatą.
Podobnie jak w 90% innych gospodarstw domowych, przy czym zwykle należy się zapytać, co gość preferuje.

Dopiero wtedy zauważyłam, jak oni są do siebie podobni; oboje dobrze wiedzieli, gdzie szukać szklanek do herbaty, gdzie są łyżeczki, a gdzie sama herbata.
To się zdarza, gdy mieszkasz w danym domu.

– Salomone, nie wiem… - zaczał, ale ja mu przerwałam.
– Ależ dobrze wiesz. Nazywasz się Ville Larinto, masz osiemnaście lat i mieszkasz w Lahti.
To na wypadek, gdybyś zapomniał.

– Słucham? Przestań pierdolić jakieś głupoty… - zaczął tracić cierpliwość.
Oho, chyba już zapomniał.

Teraz wiem, że on po prostu nie wiedział, czy mnie kocha.
Ale ona już to wiedziała.

Wtedy wrócił do mnie ten obrazek, jak jako jedenastolatka wracam ze szkoły, a ukochany wujek zdradza moją matką z kobietą, której nie znałam.
Zdradza matką... *odpycha brudne myśli*

– Nic nie powiedziałeś, gnoju zasrany…
Masło maślane.

Jego matka patrzyła na nas. (...) Widziałam, jak prawdziwe łzy płyną po jej policzkach.
Prawdziwe! A nie jakieś tam sztuczne z kwasu poliakrylowego!

Najgorsze w miłości jest jej koniec.
Jest prawie tak okropny jak nieznajomość gramatyki.

W sumie, same nogi mnie zaniosły pod mieszkanie Johna. Jego ojciec jest nadzianym [toffi] Anglikiem, a że są ciągle narażeni na uciekanie przed policją, John ma w samym Lahti ze trzy mieszkania.
Władze traktują go lepiej niż świadka koronnego.

Oblizałam zaschnięte wargi.
Kolejny blogaskowy rytuał?

Pamiętam, że wtedy właśnie pomyślałam: „Ale bym sobie zakopciła fajkę”.
Pokoju. Z braćmi z Północy.

Od zawsze miałam coś nie tak z krążeniem albo brakowało mi jakieś witaminki, bo ręce niezależnie od pory roku miałam zawsze zimne.
Witaminki, błagam...

Nagle poczułam na moim ramieniu czyjąś ciepłą dłoń. Ten dotyk spowodował u mnie takie dziwne uczucia…
*zakłada się, że to Olli*

- Salomone? – zapytał głos, a ja poczułam mrowienie na całym ciele. W pewnym momencie zawahałam się, czy na pewno chcę zobaczyć tego, który stał za mną. Odwróciłam się, stanęłam twarzą w twarz z Harrim Ollim, który delikatnie się uśmiechał.
*żałuje, że założyła się tylko o przekonanie, w dodatku sama ze sobą*

Jak już parę razy powtarzałam, miał w sobie coś, poza wiarą w siebie, co przyciągało jak magnes dziewczyny, kobiety, babcie.
Te ostatnie przyciągała jego anorektyczna sylwetka.

Chociaż z Ollim zbliżyłam się najbliżej, jak tylko się da, nie mogłam powiedzieć, że tak naprawdę go znam.
Bo bliskość była nie za bliska, by widzieć w bliży.

Później chwycił moją twarz w dłonie, a płynące łzy po policzku delikatnie zaczął scałowywać


Nie pamiętam wielu rzeczy tamtej nocy, ale dokładnie zapisał się w mojej pamięci obraz, Olli rzuca mnie na swoje łóżko, a ja nie mam nic naprzeciwko.
Ani nawet vis-a-vis.

Cały miesiąc upałów, tylko raz padało. A ja uwielbiałam deszcz. Wydawało mi się kiedyś, że jest moim najlepszym przyjacielem, który mnie rozumie.
A co z jeziorem, wiatrem i innymi nieożywionymi przyjaciółmi?

Spuściłam wzrok, ponieważ Astrid, którą szanowałam ponad wszystko, okazała się naprawdę zwykłym człowiekiem.
A tak bardzo chciała mieć koleżankę pół-elfa, ćwierć-wampira i ćwierć-jednorożca.

Wyszłam z kawiarenki, kiedy było już po czwartej, to pamiętam, ponieważ Astrid śpieszyła się na spotkanie z jakimś jej znajomym chłopakiem – za pewne profesorem kulturoznawstwa bądź filozofii.
Miał pewnie coś koło 60 lat, ale to nie przeszkadzało, by nazywać go "chłopakiem".

Widziałam skupienie na jej twarzy, a wargę przygryzała w identyczny sposób, jak Larinto.
Oblizywała może zeschnięte usta?

– Dzień dobry? – powiedziałam, chociaż zabrzmiało to prędzej jak pytanie.
Mam jeszcze raz was nauczyć, jak się tworzy zdania pytające?

Zmienił się, strasznie się zmienił, jednocześnie pozostając takim samym Larinto, jakim był wcześniej.
Blogaskowa logika: zmienił się, ale się nie zmienił.

Zauważyłam od razu, że był u fryzjera, bo nie miał już za długiej grzywki
Fryzjer zainwestował w nożyce do cięcia drutu.

Jednocześnie w jego wzroku było coś przedziwnego; nie można było odczytać, co się dzieje w jego duszy.
Voldi dodał do wspólnych zajęć oklumencję.

Stał, przede mną, Ville, którego kochałam, ale Ville bijący się z myślami.
Nie chciał pod tym względem odstawać od Austriaków.

Chwilę przedtem widziałam, jak jego matka zaciska wargi i myśli, a w tamtym momencie on, zastanawiał się, co do mnie czuje.
I skąd wziąć kasę na więcej korków u Voldemorta.

Wieczorem mama z wujkiem wyszli do jakiś znajomych sprzed lat.
Znajomy rozmnożył się w trakcie jednego zdania.

Czasem przychodzi taki dzień, kiedy spada na ciebie wielki kubeł wody, który otwiera ci oczy.
*rozważa, jak przenieść spadające kubły na inne opka*

– Nic nie mów, okej? Saima – pokazałam mu głowę, o kogo chodzi – Ma jakieś pilne spotkanie z Johnem, ale nie możemy się do niego dostać.
– Co? To przecież niemożliwe, o tej porze jego mieszkanie jest otwarte
John otwiera mieszkanie od 8 do 16.

– Ej, stary, wstawaj – powiedział Olli. On też nie chciał uwierzyć, nie potrafił zrozumieć, że już nigdy nie porozmawia z Johnem, ani że się z nim nie pogodzi. Nie wiedzieliśmy, dlaczego zmarł i jak zmarł. Jedno było pewne: nie zmarł z władnej winy, to ktoś inny mu w tym pomógł.
Wiadomo, że to nie wina władzy - im zależało na tym, by mieć pretekst do podsycania konfliktu z Wielką Brytanią.

Od razu odeszłam od Johna, bo on lubił, kiedy był zajęty, a mu w czymś przeszkadzano.
Syndrom studenta w trakcie sesji.

Dalej następuje jeden wielki sentymentalny bełkot, boChaterka wreszcie się schodzi z Larinto, a ja z wielką ulgą kończę tę analizę.

Homo erectus et erectio hominis, cz.2

|
Przed nami dalsza część przygód Victorii Lopez. Tym razem dowiecie się, jak można szybko ustalić ojcostwo, jak łatwo dostać własną willę i jak się bawić, gdy partner ciężko trenuje na zgrupowaniu reprezentacji. A to wszystko okraszone marysuizmem w najl... najgorszym wydaniu.

Ostatni raz dotknęli się ustami Gerard udał się do Cesca [i wszystko jasne] a Victoria przygotowywała się do spotkania z Xavim.  Za 15 wyszła z domu i udała się do kawiarni nie daleko. 
Chyba nie musiała przebyć aż... kilometra? Prawda?

Cześć śliczna. – powiedział Xavi całując ją w policzek.
- Hej .
- Chciałaś mi coś powiedzieć  .
- Tak no więc.. 
W słowo weszła jej kelnerka która chciała przyjąć zamówienie.
- Poprosimy dwie kawy , a więc ?
- Po pierwsze dziękuję za kosz słodyczy. A po drugie to ja i Gerard jesteśmy razem.
Po pierwsze – tak, ja też pierwszy raz słyszę o jakichkolwiek słodyczach. Po drugie – boChaterka musiała być umówiona z Xavim przed wyznaniem miłości ze strony Piqu... Piuqe. Czyżby przewidziała, że będzie miała się czym chwalić?

Co ?! Gratuluję.
- Dziękuję .. a ty co chciałeś mi powiedzieć ?
- Ja że ten tego… chce kupić nowy dom.
- To wspaniale , gdzie ?
- Niedaleko Camp Nou coś w tym stylu.
Powodzenia.

Piękny.
Zaraz, on jej przecież... Ok. Ok. Nie szukam sensu tam, gdzie go nie ma prawa być i rozkoszuje się absurdem w stanie czystym.

Rozeszli się w obie strony Xavi był smutny bo wiedział co do Victorii czuję Leo [tak to jest, gdy się przesadzi z wodą kolońską] ale cieszył się jej szczęściem. Natomiast Victoria miała w brzuchu motyle i w głowie Gerarda
Ale stężenie absurdu też ma swoje granice!!!

Postanowiła że wstąpi na cmentarz odwiedzić brata. 
Też lubię pogawędzić ze zwłokami, gorzej, gdy te zwierzają mi się ze swoich planów zagłady świata żywych i dzielą sposobami przyrządzenia mózgu w galarecie...

Podeszła do jego grobu a pod zniczem zobaczyła karteczkę. Wzięła ją do ręki i przeczytała :
Droga Victorio ! 
Z tej strony John pamiętasz mnie pewnie. Nie mogłem być na pogrzebie ale teraz chcę złożyć ci wyrazy współczucia. Bardzo za tobą tęsknie .. <3
To jest tak obrzydliwe, że powoli zaczyna mi brakować sił na ciągnięcie tej analizy dalej...

Dziewczyna rozpłakała się John był jej przyjacielem ze szkoły ze Francji jednak po ukończeniu rozstali się. Brakowało jej go , a teraz zostawił tylko list. Nie mogła mu się pochwalić że ma chłopaka i gdzie pracuje.
John, dla własnego dobra – nie próbuj odświeżać tej znajomości. Po prostu nie.

Postała chwilę i poszła do domu. W salonie jak zwykle Leo grał w fifę.
Fifka kręciła się we wszystkie strony.

Dziewczyna usiadła obok niego i powiedziała:
- Cześć , mogę zagrać ?
- No pewnie ale i tak nie pokonasz mistrza . – odrzekł wystawiając jej język.
Chwyciła dżojstik i po 10 minutach prowadziła 1-0. 
Cóż mogę powiedzieć: Mary Sue zlokalizowana.

Czemu się nie chwaliłaś że taka dobra w to jesteś ?
- To nie zbyt supernowy talent . 
Za to gwiazdy neutronowe są mistrzami gier wideo.

Cały wieczór spędzili na graniu w fifę i piciu piwa.
Granie w fifę + picie piwa = gra w butelkę?

Rano oboje wstali z kacami ..
...wyprowadzić je na spacer.

Victoria przygotowała lekarstwo. Siedzieli razem w kuchni aż w końcu przerwała ciszę :
- Przepraszam.. 
- Za co ?
- Za to że zaniedbywałam pracę .
- Zmarł ci brat więc rozumiem , mogłaś poprosić nawet o urlop .
”Albo, nie wiem, mógłbym wykazać choć odrobiną empatii i sam dać ci parę dni wolnego na dojście do siebie po traumie... Oczywiście, gdybyś takową w ogóle przechodziła”.

Około popołudnia.
Czyli wieczorem czy w południe?

Leo wrócił do domu po treningu i położył się wygodnie na kanapie. Zaczął rozmyślać na temat rodziny , zastanawiał się co teraz robią z wyobraźni wybił go dzwonek do drzwi. 
Oto, czym jest to opko: skarbnicą związków frazeologicznych made by głowa aŁtoreczki.

[Za bitny dzwonek do drzwi odpowiedzialny był brat Leo, Rodrigo]


Bracia przytulili się . 
- Co tak nie spodziewanie przyjechałeś ?
- A no tak jakoś.. 
”Miałem mniej niż kilometr do ciebie, więc stwierdziłem – zaryzykuję, podjadę”.

Widzę że masz nową pomoc domową , ostatnio jak tu byłem Antonella latała po domu i nie było tu tak ładnie posprzątane. 
- No tak ma na imię Victoria .
Witaj No taku imieniem Victoria! Z jakiego wymiaru pochodzisz?

Wiesz przedstawię ci cel mojej wizyty , spotkałem niedawno Anto z dzieckiem . Dała mi dla ciebie list.
Sama nie mogła go przekazać Messiemu, bo mieszkała kilometr od niego, a znaczek na list kosztował aż euro.

Rodrigo wyciągnął z kurtki kopertę podpisaną : Leo :*
Epistolografia XXI wieku. Emotek więcej niż tekstu.

Messi drżącą ręką wyciągnął po nią rękę  i odkleił ją po czym zaczął czytać na głos treść :
- Drogi Leo :* [jak wymówić dwukropek i gwiazdkę?] Z tej strony Antonella. Piszę do ciebie ten list bo mam pewne wyrzuty. Żałuję że to zrobiłam .. Szczerze mówiąc mam wątpliwości co do ojcostwa Estebana . Urodziłam synka dałam mu na imię Leo . Jest do ciebie podobny , jeśli chcesz zrób testy . Dołączyłam zdjęcie. Czekam na odpowiedź Antonella. 
Jeśli urodzę kiedyś blondyna i nadam mu imię Bastian, to mogę się zgłaszać do Schweinsteigera po alimenty?

Co zamierasz ?
Leo i tak długo się trzymał, ja zamarłam po przeczytaniu pierwszego zdania na tym blogasku.

Leo nie odpowiadał , w jego głowie krążyła myśl „Jest podobny do ciebie” słyszał ją w swojej głowie. Po chwili otrząsnął się wyciągnął zdjęcie malucha i popatrzył na nie.
- Przecież on nie jest do mnie podobny !
A o drugim prawie Mendla i crossing-over słyszałeś?

Chce mnie naciągnąć na kasę i tyle. 
- Serio tak myślisz ? 
- No a jak inaczej ! 
No właśnie. W końcu to opko, do jasnej ciasnej!

Leo.. ty ją kochasz dalej ?
- NIE !
Rodrigo był zdumiony , już jej nie kochał ?! Jak to się stało ?
Nie wiem, może z tego powodu się rozstali? Tak tylko podpowiadam.

Po rozstaniu cierpiał a teraz nic sobie z tego nie robi ?
Właśnie, Leo, przywdziewaj natychmiast wór pokutny i umartwiaj się przez najbliższe 48 godzin!

Jak to nie ?
- Po prostu nie ! Powie ci coś jak brat bratu .
- Słucham.
- Poznałem taką jedną i mimo tego że znam ją nie długo to zakochałem się w niej. Problem w tym że ona jest zajęta.
- Leo to ta twoja sprzątaczka ?
*wzdycha* W Hiszpanii nie ma innych kobiet?

Nie mów tak o niej !
”To, że mi sprząta i dostaje za to pieniądze, wcale nie oznacza, że to moja sprzątaczka!”

Gdy bracia rozmawiali Victoria zeszła po schodach ponieważ musiała wybrać się na [śniadanie] zakupy.
- Cześć Leooo. – powiedziała zdziwiona widząc mężczyznę .
Właśnie – co Messi robi we własnym domu?

Victoria ?! – rzekł zdziwiony Rodrigo .
- Ro .. Rodrgio ?! 
- Wy się znacie ?
Jak widać, nie bardzo.

Tak , ta dziewczyna robiła mi kiedyś ogród z firmy Cortazez to co ci się tak bardzo podobał.
”Robiła ogród z firmy”... *Ómiera na zakwik*

Zrobisz nam coś do jedzenia ? Rodrigo pewnie jest głodny.
- Właśnie chciałam cię prosić o jakąś gotówkę .. lodówka świeci pustkami.
- Trzymaj a ja ciebie bracie zabieram do restauracji więc nie rób kolacji.
Sam nie czuje, jak rymuje i gubi się w szyku zdania.

A może Viki pójdzie z nami ? – zaproponował drugi Messi.
- Poszłabym ale jestem umówiona z chłopakiem innym razem .
Przecinki istnieją. Nie bój się ich czasem użyć.

Victoria wyszła do najbliższego sklepu i kupiła coś co można spożyć .
Zabawne. Ten tFÓr językowo zahacza o przedszkole, ale za każdym razem słowo „jeść” zastąpione jest wysublimowanym synonimem. Może aŁtorka jest wnuczką Gesslerów?

Wracała do domu z pełnymi siatkami i pod drzwiami zobaczyła Piuqe .
- A co ty tu robisz ? – zapytała zdziwiona.
- Nie mogłam się doczekać aż cię zobaczę kochanie. 
”Dlatego udałam się na operację zmiany płci. Podobam ci się teraz?”

Przyciągał do siebie dziewczynę i pocałował. Pomógł wnieść jej zakupy i poukładać. Następnie usiedli na kanapie . Victoria chciała sięgnąć po pilota jednak Piuqe wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Rzucił nią o łóżko i zaczął całować po całym ciele. Victoria ściągnęła z niego podkoszulek i całkowicie oddała się jemu. Kochali się jak nigdy , czuli się cudownie. 
*patrzy zdezorientowana* I co, już? A ja postawiłam całą okolicę na baczność Porn Alertami co pięć minut już na początku opka...

Victoria przebudziła się w ramionach swojego chłopaka . Obudziła go podziękowała za wspólną noc. Piuqe wyszedł i umówił się z nią na następny dzień , miał dla niej miłą niespodziankę.
Głębia ich relacji niepomiernie mnie zachwyca.

Victoria zeszła na dół i zobaczyła jak Messi siedzi i rozmyśla trzymając coś w ręku. 
- Co tam masz ? 
- Właśnie chciałem się ciebie o coś zapytać .. czy to dziecko jest do mnie podobne ?
Lionelu Andresie Messi. Twoja ex w swoim fantastycznym liście wyraźnie zaznaczyła, że możesz wykonać testy, by się upewnić. Skorzystaj z dóbr medycyny i zrób je.

Victoria chwyciła zdjęcie popatrzyła na nie a potem na Leo i odrzekła :
- Nie . 
- Dzięki. 
A, jasne, po co się babrać w genetyce, skoro ma się Mary Sue pod ręką.

Odszedł bez słowa do pokoju wyciągnął kartkę i długopis i zaczął pisać : 
Droga Antonello :* Cieszę cię że odezwałaś się.
”Jak ty dobrze się dowiedzieć cię, nie potrafię ja zbudować zdanie na poziomie pierwszego klasa. To nie moja bachora, tak mówi Mary Sue. Buziaki, ja serce cię, Lajonel”

U mnie wszystko okej . Chciałem powiedzieć że uznałem że mały Leoś nie jest do mnie podobny i nie chce żadnych testów. 
Mały Leoś też ufa mocy Victorii – PCR w wyobraźni i mentalna elektroforeza żelowa.

Życzę Ci szczęścia z Estebanem bo w moim życiu nie ma już dla ciebie miejsca. Poznałem inną dziewczynę ma na imię Victoria i zajęła moje serce jak na dziś. 
”Ale możesz pytać o wolne miejsca na pierwszy tydzień września”.

Włożył list do koperty razem ze zdjęciem i podpisał ją Antonella.
Koperta dość szybko przywykła do swojego nowego imienia.

Następnego dnia sobota : 
Niespodzianka Gerarda dla  Victorii była taka następująca [i trochę poprzedzająca], wjedzie na trybuny [windą dla niepełnosprawnych] i będzie oglądała swojego chłopaka podczas meczu FC Barcelony. Jej szczęście było nie opisane 
Właśnie widzę, aŁtorka nawet nie próbuje.

Leo postanowił zaprosić Rodrigo. Około godziny 19.30 udali się na stadion . Chłopaki się przebierali ostania rozgrzewka wyjście i gra. Pierwsze minuty meczu były nudne więc Viki i Rodri ucięli sobie małą pogawędkę : 
- A więc co tam u ciebie słychać Victoria ?
- A w porządku , w końcu znalazłam sobie porządnego chłopaka [ci sprowadzani z Chin psuli się po miesiącu].
- Kim on jest ? – zapytał z miną zaciekawienia. 
- Lata tutaj po boisku z numerem trzy. 
- PIUQE ?! nieźle. 
- Nooo [nawet wygryzł Pique ze składu] AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! GOL ! 
Kibice skandowali nazwisko MESSI ! Strzelił gola w 21min. 
Czyli ta ich pogawędka trwała jakieś kilkanaście minut? Teraz się będę zastanawiać, czy ci ludzie wolno mówią, czy wolno myślą.

Piękny gol nie praw dasz milordzie ? – zwróciła się do Rodrigo . 
Rodrigo schował kodeksy do torby, mrucząc pod nosem „jak nie, to nie...”

Ten an [auf] te słowa wybuchł [wie eine Bombe] śmiechem i przez następne dziesięć minut opanowała ich fala głupawki. 
Dobrze im, mnie na widok „praw dasz” mózgowie rozpadło się na pięć części, cały czas je zszywam.

Pierwsza połowa meczu się skończyła Barcelona prowadziłam 2-0 [oho, utożsamiamy się] po dwóch bramkach Leo.  Piłkarze udali się do szatani a kibice [do Pandemonium] czekali na drugą połowę meczu . 
15 min później . 
Druga połowa zaczęła się imponująco już po 5 minutach Barcelona miała szansę na 3-0. 
Czy w Barcelonie też powstała kiedyś szczelina czasoprzestrzenna, że minuty pojawiają się i znikają z niczego? Jeśli tak, to szykujmy się na takie widoki:


Jednak Pedro trafił w słupek. Jednak po niecałych 10 minutach ten wynik wszedł w życie po golu Gerarda Piuqe.
Rodrigo ostatecznie prawo dał.

[Victoria zakrada się do szatni, gdzie oddaje się pomeczowym miziankom z Gerardem]


Inni piłkarze się przebierali a najwolniej Lionel który nie mógł znieść widoku całującej i mizdrzącej się ciągle kobiety którą kochał z innym.
Potrójny Porn Alert!!! AŁtorko, hamuj się czasem!

Ej no Pique wyrwał tą dupę , nie zła ona jest ! – wyk rznął Valdes.
Jeżu, Victor, całą wioskę?!

No niezła jest , pozazdrościć. – odparł Iniesta ze śliną na ustach. 
*zrzuca na aŁtorkę bombę neutronową*

Szkoda tylko że ją okłamuje. – powiedział Alexis. 
Na te słowa Leo odskoczył jakby oparzony. 
- Jak to okłamuje ?! – spytał.
- No przecież on dalej spotyka się z Shakirą nie wiedziałeś ? – odpowiedział Xavi . 
Skoro żyjecie w tak nowoczesnych związkach, ze nie przeszkadzają wam trójkąty w szatni ani nawet wychędożenie całej wioseczki, to czym wam ta biedna Shakira wadzi?

Shakira nic nie wie o jego drugim związku ?! 
- No jutro się dowie , zadzwoniłem po dziennikarzy. – powiedział David Villa z zaciszem i [ustroniem] telefonem w ręku . 
Już tu jadą na sygnale w aucie wyposażonym w obiektywy wielkości teleskopu Hubble'a i napisem „PAPARAZZI” w lustrzanym odbiciu na masce.

Następny dzień godziny poranne :
Victoria wstała rano w domu swojego chłopaka. Poszła za zapachem kawy do kuchni. Zjadła śniadanie z Piuqe i pojechała do Messiego. On siedział i oglądał gazetę w której na stronie głównej była Lopez. 
”Jak Jenni schudła 10 kg w 3 dni, nie ucinając przy tym żadnej kończyny – czytaj w najnowszym Party!”

Cześć , co tam ?
- No widzę że pani jest sławna. 
- Sławna ?! 
Piłkarz pokazał jej gazetę a ona jakby zamarła .
- O Jezu ale brzydko wyszłam.
Hehe... A to akurat aŁtorce się udało. Ciekawe tylko, czy taki był jej zamiar.

Wyszłaś pięknie jak zawsze. – wyszeptał .
- Co ? 
- Nie nic , ładnie wyszłaś nie przesadzaj . 
- Eh no cóż , Rodrgio już wstał ?
Serio? Pokojówka trafia na pierwsze strony gazet plotkarskich, a interesuje się tylko tym, że źle wyszła na zdjęciu? Czy może też ukrywa swoją prawdziwą tożsamość jak Justynka Iwanow i artykuły na swój temat w brukowcach traktuje jak chleb powszedni?

- Tak poszedł biegać a ja jem płatki .
Maestria.

Kilka godzin później. 
Victoria przygotowała hiszpańską fiestę. Chłopakom smakowało. Postanowiła że swój czas wolny spędzi ze swoim chłopakiem. Niestety , wyszła z domu i już odpadli ją fotografowie. Z trudem dojechała do mieszkania Pique który z niezadowoloną miną przyjął ją do domu.  Gdy weszła w głąb domu dowiedziała się dlaczego ponieważ znajdowała się tam Shakira .
- Co ona tu robi ?! – spytała zdenerwowana 20-latka.
Z nerwów aż się odmłodziła o trzy lata.
[W takim razie po lekturze tylu opek powinnam we wrześniu iść do zerówki].


Przyszłam po parę rzeczy , zaraz sobie idę. Cześć kochanie. – odrzekła Shak masując Pique po policzku i wyszła jak nigdy nic. 
- No więc wytłumacz mi to ! 
- Co mam ci niby tłumaczyć ?! 
- Tak ? Dobrze w takim razie też mam się w dupie ! 
I to się nazywa wysiłek dla wyobraźni.

Victoria odwróciła się i nagle poczuła ucisk na swojej ręce. 
- Zaczekaj.. przepraszam uniosłem się . – powiedział i pocałował ją czule . 
- Ja też powinnam cię przeprosić .. jak mogłam pomyśleć że mnie zdradzasz ? 
Rozwiązywanie problemów w związku – blogaski style.

Jednak w jego głowie kłębiły się inne myśli , Shakira ! Wyglądała przepięknie , i co on ma teraz zrobić? 
Zazwyczaj w opkach faceci zachowują się, jakby byli wytrzebieni. Tutaj z kolei testosteron kondensuje im w synapsach.

Wieczór spędzili razem ale w nocy Victoria pojechała do domu bo u Piuqe czuła się nie swojo. 
Podejrzewam, że „swojo” czuła się wyłącznie – wybaczcie naturalistyczny język – we własnej dupie.

Kilka tygodni później : 
Jak w każdym melodramacie wiemy że jest rozkwit uczucia i nagle nie spodziewany rozłam tego co łączy dwie osoby. 
Melodramacie, powiadasz... Mnie to nawet przez monitor cuchnie scenariuszem standardowego opka.

Coś niepokojącego   zaczęło się dziać w związku Victorii i Gerarda. Coraz rzadziej się spotykali .. Victoria swój smutek zatapiała pracując w ogrodach bogatych i wpływowych ludzi.
Messi ją zaczął wypożyczać? I kto mu będzie szykował schabowe?

Pewnego wieczora dziewczyna postanowiła pójść do swojego chłopaka chcąc odbudować ich relacje. 
Znając poprzednią treść tego dzieUa wyglądałoby to pewnie tak:
- Cześć, Gerard. Słuchaj, tak mnie naszło, że skoro przez kilka tygodni nie mamy ze sobą kontaktu, to może warto by odbudować nasze relacje?
- Ok.


Zadzwoniła dzwonkiem jednak nikt nie odpowiadał , postanowiła udać się na tyły domu i [zatelefonować telefonem] wtedy zobaczyła coś czego wcale nie chciała. Gerard rozbierał i namiętnie całował Shakirę. Stała jak wmurowana w ziemię , łzy ciekły po jej delikatnej twarzy . 
To pomóż jej, to podchodzi przecież pod gwałt! A nie, chwila, po prostu znowu nie nadążam za tokiem myślenia aŁtorki.

Pobiegła przed siebie , chodziła po ciemnych ulicach Barcelony. Zatrzymała się przy barze i napiła się kilka mocniejszy drinków po czym wróciła do domu. Wyciągnęła ich wspólne zdjęcie , które wywołała dwa razy i zaczęła po nim pisać. Zmęczona położyła się spać i wstała około 8.00. Pobiegła do kuchni i zrobiła Messiemu śniadanie.
Co? Gdzie? O co cho...? To wymaga więcej skupienia niż „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg”!

Nie długo po tym Leo zszedł na dół i zobaczył załamaną pracownicę. 
- Ej , co się dzieje ? – zapytał przytulając do siebie od tyłu. 
- Piuqe.. wrócił do Shak , mogę cię o coś prosić ?
- Tak oczywiście ! 
- Daj mu to . 
- Dobrze , zrobię to tylko będziesz chciała. 
- Jeśli pozwolisz położę się spać .. boli mnie głowa. 
- Idź , przecież umiem już sam jeść. 
Jeszcze z siedem lat i Leoś nauczy się robić sobie kanapkę.

Dziewczyna udała się do pokoju a Messi ucieszył się że jest wolna . Miał szansę ją [uwięzić] poderwać. Powoli zaczął się zbierać na trening i wyszedł. W szatni po treningu Piuqe złapał Leo. 
Na wędkę.

Leo , nie wiesz co się dzieje z Victorią ? 
- Wiem , tu masz list od niej. 
Piuqe wziął go do ręki . Zobaczył że w kopercie jest ich wspólne zdjęcie odwrócił jej i zaczął czytać :
Gerard ! 
Widziałam cie wczoraj jak byłeś z Shakirą . Obstawiam że jesteście razem.
Kurs 1.35 na betwin.com.

Wiec postanowiłam że z nami koniec.
- Niech to pikieta – zaklął Gerard.

Piuqe wstał i kopnął szafkę z całej siły. 
- Co ty robisz chłopie ?! –zapytał Fabs. 
Obrońca podał pomocnikowi zdjęcie po chwili odpowiedział :
- Przecież i tak było koniec to jest twoja wina heeloł ?
Podejrzewam, że metody porozumiewania się Homo erectus brzmiały przy tym jak poemat.

Kocham ją ! 
- Co robisz ?! Kochasz ? Jakoś kilka tygodni temu jak się kochałeś z Shakirą na tej podłodze to nie myślałeś o niej ! – powiedział Villa , przysłuchując się rozmowę przyjaciół. 
Czy tam wszyscy muszą gzić się przy kolegach? Rozumiem, że są przyzwyczajeni do dopingu, ale chyba przy porannym goleniu nie potrzebują grupy ludzi intonującej „Tot el camp”?

[Messi wraca do domu, tu następuje opis jedzenia obiadu – ucinam.
Po niesamowicie płynnym przejściu scena druga – pojawia się były Victorii]


Zaprowadził go do salonu i przekazał informację Victorii że ma gościa. Przekonana była że to tata jednak pomyliła się .
- Iker ? Co ty tu robisz ?
- Cześć.. no mam ci coś do przekazania. 
- Ciekawe co .. 
- To .
Podał jej teczkę . Dziewczyna otworzyła ją i ujrzała akty własności domu i samochodu. 
- Co to jest ? 
- Akty własności , moja mama przepisała ci to w spadku. 
Gdyby moje stawy skroniowo-żuchwowe jeszcze istniały, to w tym momencie straciłyby rację bytu. Przecież to jest za głupie nawet na fantazję dwunastolatki!

Mi ?! 
- Tak, przecież się lubiłyście.
Hej, mnie też parę osób lubi, może też mi się coś po nich ostanie? *liczy potencjalne zyski* No, fortuna to to nie będzie...

Victoria zamarła po chwili usłyszała jednak kolejne słowa swoje byłego chłopaka. 
- Chciałem cię przeprosić, za to że cię tak skatowałem nie wiem co we mnie wstąpiło. 
Mój dopiero co zszyty mózg rozbił się teraz na siedemset tysięcy dwa kawałeczki. Dziękuję, aŁtorko, zawsze chciałam mieć w głowie patchwork.

Dobrze .. wybaczyłam ci już . 
- Masz tu klucze  , mam nadzieje ze ci się będzie podobało. Trzymaj się .
- Ty też Iker. 
Iker znikł w futrynie drzwi . 
Już pomijam magiczne umiejętności wnikania Ikera w drewno... Czy boChaterka właśnie się dowiedziała, że matka jej agresywnego byłego przepisała jej chatę? Dlaczego to brzmi tak głupio, jak brzmi?

Victoria pobiegła do Leo i poprosiła aby pojechali do jej nowego domu. Po 10 minutach byli na miejscu . Im oczom ujrzała się mała willa z garażem.
A oczom aŁtorce niedługo ujrzy się taki oto symbol:

Na czole. Własnym.


Weszli do środka , było tam pięknie. Tak starodawnie. 
Mniej więcej tak:


Piękny .. zazdroszczę ci tego domu. 
- Chodź ze mną do garażu . 
Podeszli i otworzyli go a w nim ujrzeli Mini Morisona. 
Przygrywał im skróconą wersję „Light my fire”.

Kobieto , jesteś bogata ! 
- Wiem [mam nawet prywatnego gitarzystę!].. mogę mieć do ciebie prośbę ?
- Pomożesz mi tu trochę ogarnąć ? Chciałabym to zamieszkać. 
W to nie wątpię. Najlepiej zasiedlić przystojnymi piłkarzami.

[Victoria i Messi wracają do domu, pod drzwiami spotykają Pique.
A oto krótki poradnik zrywania dla noobów:]


Co ty tu robisz ?! – zapytała Viki. 
- Chcę pogadać . 
- Zostawię was samych. 
- Czego chcesz ?
- Przeprosić , kocham cię ! 
- Teraz mnie kochasz ? Teraz? Teraz to idź sobie do niej , na pewno na ciebie czeka ! 
Piuqe przyciągnął Viki do siebie i ją namiętnie pocałował. 
- To na mnie nie działa , z nami koniec ! 
Victoria poszła do domu i usiała z Leo przed telewizorem oglądając film. 
Spróbujcie sami następnym razem!
[Z doświadczenia wiem, że najlepiej w takich sytuacjach siać rutkę].


Kilka dni później : 
Leo Victoria udali się do jej domu nowym samochodem.
Przez te kilka dni nastąpiła fuzja na drodze Messi-Lopez.

Zaczęli sprzątać małą willę. 
Zmęczeni usiedli przy lampce wina na kanapie ze skóry. 
Leo popatrzył na nią i powiedział :
- Opowiedz mi coś o sobie , najlepiej wszystko. 
- Skoro sobie tego życzysz... Otóż, kiedy byłam małym cielątkiem...

W wieku 10 lat moi rodzice się rozwiedli. Ja mieszkałam z mamą i Sergio . Po dwóch latach przeprowadziłam się do taty do Madrytu. Pokazał mi się jak się gotuje i zaraził mnie tym. A jego żona Jennifer była ogrodniczką więc pokazała mi parę sztuczek.
Ja znam jedną: trawa wysoka – przejechać kosiarką (najlepiej uruchomioną) – trawa niska. It's a kind of magic!

W gimnazjum znalazłam sobie chłopaka Antonio który mnie zgwałcił.
To jak żeś szukała?!

Potem wyjechała do Francji do szkoły kucharskiej . Wróciłam do Hiszpanii to mieszkałam w Maladze ucząc się na ogrodnika. Potem przyjechała tu do Barcelony.
Narrator ma ewidentne zaburzenia osobowości.

Zaczęłam pracę w firmie pani Cortaez poznałam jej syna Ikera. Byłam z nim jednak zerwałam bo mnie pobił. I w zasadzie to resztę już znasz. 
- Nie przerywałem ci bo.. miałaś barwne życie. 
Gwałty, pobicia, sadzenie tulipanów...

Wiem.. 
- Jesteś szczęśliwa ?
- Tak jestem.. z tobą u boku. 
Leo delikatnie przybliżył się do Victorii ona zrobiła to samo.
*próbuje się zbliżyć do siebie*

Ich usta prawie się spotkały jednak drzwi trzasnęły i to wprowadziło ich w zakłopotanie. 
- Leo, ja nie mogę, gdy drzwi tak trzaskają...
- No, i kot patrzy...


Victoria była gotowa żeby zamieszkać w nowym domu jednak musiała jeszcze przewieść rzeczy.
Przewiodła je niczym rasowy przewodnik, w ten sposób rzeczy uniknęły wielu niebezpieczeństw czyhających w barcelońskich zakamarkach.

[Messi jedzie na zgrupowanie reprezentacji, Victoria nadal przewodzi swoim rzeczom. A oprócz tego...]


Postanowiła też popracować w ogrodzie. Ponieważ słońce prażyło pracowała w samym biustonoszu. Młodzi sąsiedzi podziwiali jej wdzięki gwizdując na nią z tarasu.
Odgłos fapania niósł się po Costa Bravie aż po francuską granicę.

Pracowała prawie cały dzień i wieczorem wróciła do Leo i nie mając siły położyła się na łóżku. Była smutna nie było koło jej Leo i cierpiała po rozstaniu z Pique. 
Wróciła do Leo, ale nie było tam Leo. To co, pocieszamy się z sąsiadami?

Wyciągnęła wino wzięła kieliszek . Jednak czuła że potrzebuje sobie zapalić. Poleciała do najbliższego kiosku i kupiła dwie paczki papierosów. Rzuciła nimi o stół. Wyciągnęła zapaliczkę , wyciągnęła papierosa i zaczęła palić , nalewając wina. 
Koordynacja ruchowa na najwyższym poziomie, że też jej komórki kiciaste w móżdżku z wysiłku nie popękały.

Leżała na kanapie i spogląda na mecz kątem oka. Wypalając papierosa sięgała po następny.
Aż w końcu wyglądała tak:


Z rytmu wybił ją dzwonek do drzwi. Pobiegła otworzyć. Zobaczyła Villę ze smutną miną. 
I zdołowanym granatem.

David ? co ty tu robisz ?!
- No mógłbym tu przenocować ? 
- Pewnie wchodź co się stało ? 
- Patricia mnie wyrzuciła bo pokłucilismy się.
- Dlatego ?!
- Tak bo jej pocisnąłem w tych nerwach.. 
Zdołowany granat potwierdził, ponuro machając zawleczką.

Pogłaskała go po ramieniu i przyniosła kolejny kieliszek. Zaczęli razem pić i wogule nie oglądali Leo który zmagał się w barwach reprezentacji.  Po 30 minutach siedzieli pijani na kanapie. Victoria bez skrępowania ściągnęła mu koszulkę . 
Ominęłam ten fragment historii kanapy, w którym wspominała o operacji zmiany płci.

[Kolejna fap-fap scenka. Jeśli nie macie jeszcze dość tej żenady, to łapcie:]


Piękny masz brzuszek wiesz? 
- Podoba ci się kociaczku ? mrrr . 
- Podoba , podoba. 
Victoria podeszła do piłkarza i zaczęła jeździć dłoniami po jego ciele. On ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Ona odwzajemniła ten pocałunek. Po chwili oboje byli już nadzy . David pchnął ją na kanapę a ona rozłożyła przednim jego uda [na to nie wpadłyby nawet najbardziej kreatywne czytelniczki „Cosmo”]. Zaczęli się kochać. Dziko i namiętnie.
- Daaaaaaavid ! kochasz mniee ? 
- Tak , kotku kocham.
Dla dobra ludzkości – zapisać to dziecko na zajęcia z WDŻwR. Na ten tychmiast!

Następny dzień rano :
Victoria leżała obok nagiego Villi . Obudził ją telefon. To był Leo .
- Słucham ?
- Viki , cześć widziałaś wygraliśmy ! 
- Taa widziałam .. 
- Wrócę dziś popołudniu załapię się na samolot . Nie nudziłaś się ?
- Nie skąd .. David się mną zajął i to dosłownie. 
- Aha.. to do zobaczenia po południu.
Messi się zamienił na domyślność z niesporczakiem.

Victoria pobiegła do pokoju ubrała na siebie szlafrok i pobiegła do kuchni zrobić śniadanie. Robiąc jej przemyślała sobie wszystko. Zrobiła źle.. i co najgorsze zrozumiałam kogo tak naprawdę kocha.
Ja wciąż czekam na moment, w którym narrator zrozumie, że jest z założenia trzecioosobowy.

Po chwili ujrzała Davida podszedł do niej i chciał ją pocałować jednak ona odwróciła głowę. 
- Co się stało kochanie? – zapytał głaszcząc ją po twarzy. 
- Dobrze wiesz co ! Wogule mówisz do mnie kochanie ? Przecież i tak mnie nie kochasz. Masz żonę i dzieci a mnie wziąłeś na jedną noc. Fajnie czy wyglądam na dziwkę że wszyscy mnie tak wykorzystujecie ?
Skoro Victoria jest tak seksowna, że przypadkowym facetom na jej widok kuśka stoi jak maszt na Dzień Niepodległości, to dlaczego magazyny dla panów z całego świata jeszcze się o nią nie biją? Boją się, że producent Viagry by ich zaskarżył o przyczynienie się do bankructwa?

Tylko Leo tego nie zrobił ! 
- O proszę czyli ktoś go tu kocha ? Dobrze trafiłaś on też się w tobie buja . 
- To nie jest twoja sprawa ! Lepiej się przygotuj że stracisz przyjaciela.
- Nie zrobisz tego ! 
- Ależ zrobię nawet jeśli wylecę z pracy zrobię bo ja go kocham David .. 
I dlatego bzykasz się z jego kumplem z drużyny, gdy tylko wyjedzie na dwa tygodnie. Miłość!

Jeśli mu powiesz co pomiędzy nami zaszło pożałujesz suko ! 
- Wypierdalaj z mojego domu ! 
- O jaka ostra , wczoraj flit [jutro herbicyd] i do łóżka mi wskoczyła a teraz takie słowa ? 
- Sam zacząłeś… 
Victoria osunęła się na ziemie i zaczęła płakać. Villa podszedł do niej i przytulił po czym wyszeptał :
- Przepraszam uniosłem się .. 
Na jej czole zostawił pocałunek. 
Podobno 2% społeczeństwa stanowią potencjalni psychopaci. Mam wrażenie, że w tym opku upchnięto ich wszystkich.
Naprawdę – co jest nie tak z ich układem limbicznym? Czy w takim klubie jak FC Barcelona nikt nie zaobserwował, że ich sportowcy są niebezpieczni dla otoczenia?!


David opuścił dom Messiego  a dziewczyna została w domu sama. Przepłakała cały dzień. Jednak postanowiła zrobić Leo obiad na pewno będzie głodny.
Dobry niewolnik, pan będzie zadowolony.

Chwyciła duży nóż aby pokroić warzywa. Jednak patrząc na niego do głowy przyszedł jej inny pomysł. 
Tak, przetnij sobie tętnicę szyjną! *wymachuje szalikiem i robi jednoosobową meksykańską falę*

Wyciągnęła z szuflady kartkę i długopis. Napisała coś na niej po czym usiadła z nożem na podłodze. 
- Co mi tam .. i tak nie będę tu pracowała. 
Chwyciła nóż i jednym energicznym ruchem przecięła sobie żyły po czym leżała na podłodze. Z jej ręki strumieniami leciała krew.
Łeee, pociąć sobie rękę to byle emo potrafi. A o tym, że z żyły krew nie leci „strumieniami”, to dziecko po podstawowym kursie biologii wie, więc nie ma o czym pisać.

Szczęście w nieszczęściu po 10 minutach do domu przyszedł Leo i zobaczył leżącą zakrwawioną dziewczynę. Obok leżała kartka. Chłopak podniósł ją i zadzwonił po kartkę która pojawiła się po 15 minutach. 
Sprytne – zamiast wysyłać karetkę, podsyłają ulotkę z podstawowymi zasadami RKO.
BTW, skoro po dziesięciu minutach – jak można wyczytać spomiędzy wierszy, bo aŁtorka o tym, naturalnie, nie wspomina – boChaterka była nieprzytomna, to chyba sobie przez przypadek łuk aorty też podcięła.


Kilka dni później : 
Leo siedział w szpitalu , w ręku trzymał zakrwawioną kartkę której jeszcze nie przeczytał. Pop[patrzył na śpiącą Victorię przez szybę i zdecydował że przeczyta . Otworzył go i przeczytał :
Kocham cię , ale to co zrobiłam jest nie wybaczalne. 
Zgadzam się. Nigdy nie wybaczę zmasakrowania języka polskiego.

Godzinę później : 
Victoria otworzyła oczy , ujrzała biały sufit i kilka lamp . Przekręcając głowę zobaczyła Leo który  trzyma ją za rękę . 
- Co ty tu robisz ?
- Obudziłaś się kochanie ! W końcu .. 
- Czemu tu jesteś ? 
- Czemu to zrobiłaś ?! 
- Bo.. spędziłam noc z Villą . Byłam pijana.. bałam się że mi nie wybaczysz !
- Ja ci wybaczę wszystko !
*podaje czytelnikom chusteczki* To na wypadek, gdybyście się zalali samotnymi kryształowymi łzami ze wzruszenia.

Kilka tygodni później :
Victoria miała dziś wyjść ze szpitala.
Po przecięciu sobie żył. Kilka tygodni w szpitalu. Aha.

Przyjechał do szpitala i wszedł do Sali Lopez.
Ja, Sali hat ein Telefon
auch ich hab' ihre Nummer schon.
Unter 32-16-8
herrscht Konjunktur die ganze Nacht.
Und draußen im Hotel d'Amour
langweilen sich die Damen nur,
weil jeder den die Sehnsucht quält
ganz einfach Salis Nummer wählt.
Und draußen vor der großen Stadt
stehen die Nutten sich die Füße platt!
Skandal (Skandal)
im Sperrbezirk
Skandal (Skandal)
im Sperrbezirk
Skandal
Skandal um Sali!

[Okazuje się, że Victoria wyszła wcześniej ze szpitala, udała się do domu Messiego i pakuje walizki. Wyjaśnijcie mi teraz, po co było przewodzenie rzeczom przez pół rozdziału jakiś czas temu]


- Co ty robisz ?! – zapytał. 
- No wyprowadzam się .. nie będziesz chciał mnie znać. Wypowiedzenie położyłam na biurku , miło się z tobą pracowało. Nigdy cię nie zapomnę. 
Dziewczyna chwyciła walizki do rąk jednak naparstki Barcy podbiegł do niej i przyciągnął je do ziemi. 
W Barcelonie kryzys pełną gębą, sami muszą sobie cerować koszulki, bo nowych nie dostaną. Dziwne, że jeszcze nie zatrudnili Sali Victorii jako klubowej krawcowej.

- Nigdzie nie idziesz ! 
- Przestań .. 
- Nie idziesz rozumiesz , nie pozwolę ci ! 
Chwila... O co wasze swary głupie, skoro Victoria dostała w spadku po dziadku matce byłego własną hacjendę, do której tak czy Novak miała się wyprowadzić?

- Leo , przestań . Tak będzie lepiej .. przecież mnie nienawidzisz.
- Nie prawda ! 
Ujął jej twarz w dłonie i zaczął mówić :
- Kocham cię ! Rozumiesz ? Kocham ! Odkąd cię poznałem.. wybaczę ci wszystko. Nawet to że spędziłaś noc z moim przyjacielem. 
Po tych słowach usta Leo i Victorii się spotkały.
I poszły do kina, a następnie na spacer.

[Wzruszające do samotnych łez wyznanie miłości, które kończy się... jakżeby inaczej? Gotowaniem dla Messiego kolacji]


Para usiadła przy stole :
- Leo czemu mi nie powiedziałeś wcześniej ?
- No wiesz bałem się.. 
- Nie miałeś czego ! 
Zjedli posiłek i pojechali na plażę.  Tam świeciły gwiazdy
W innych rejonach kuli ziemskiej niebo jest czarne jak worek węgla. Dlatego najsłynniejsze polskie obserwatorium powstało na plaży w Sopocie.

Leo i Viki usiedli nad brzegiem zamraczając nogi w morzu. 
I doświadczyli stanu pomrocznego jasnego.

- Ale tu pięknie i tak romantycznie. – powiedziała dziewczyna. 
- Wiem. 
- No pocałuje mnieee. 
Wiruje mi w oczach od tych nieustannie zmieniających się osób gramatycznych.

Leo przybliżył się do Victorii i pocałował ją namiętnie. 
- Jesteś słodki , dzięki tobie jestem najszczęśliwsza na całym świecie .
- Ja dzięki tobie też , kocham cię głupku. 
- Ja ciebie też. 
Pocałowali się po raz kolejny . 
- Ale obiecaj mi coś , zawsze będziesz ze mną szczerza !
- Obiecuję ty mój królu strzelców !
Ten magiczny wieczór na pewno zapamiętają na zawsze. Kilkanaście miesięcy później Messi oświadczył się Lopez podczas El Clasico przenieśmy się tam :
Komentuje Darek Szpakowski?

Komentator : Messi zaczyna swój taniec z piłką ! i i GOOOOOOOL ! 2-0 dla FC Barcelony. 
To takie słodkie, gdy aŁtoreczki myślą, że podczas meczu na stadionie też słychać komentarz.

A co to się stało ?! Na murawę wbiegła dziewczyna Lionela – Victoria Lopez. 
Leo uniósł swoją ukochaną ku górze a potem ją pocałował. 
Cały zastęp Security Service robił w tym momencie zbiorowe „Awww!”

- Kochanie jesteś wspaniały ! 
- Dziękuję że jesteś , mogę ci zadać pytanie ?
- Tak , pewnie. 
Nagle zobaczyła jak numer 10 przed nią klęka:
- Zostaniesz moją żoną Victorio Mario Antonio Elizabeth Lopez ?
9 aż zemdlało z nadmiaru emocji, a 17 wraz z 32 skandowało: „Powiedz tak!”

- TAK ! 
Wskoczyła mu w ramiona i pocałowała go. Potem pełno gratulacji i tak dalej.
Cristiano Ronaldo zdążył w międzyczasie strzelić pięć bramek, ale nikt nie zwrócił uwagi – sędzia w tym czasie ocierał potajemnie łzy jedwabną chusteczką.

Wskoczyła mu w ramiona i pocałowała go. Potem pełno gratulacji i tak dalej. Po roku pobrali się , to był ślub roku. Odbył się na Hawajach w przyjacielskiej i rodzinnej atmosferze. Po dwóch latach małżeństwa na świat przyszła Rita a rok później Sergio . I taka jest historia miłości moja i dziadka kochanie. 

Opowiadała swojej wnuczce/wnukowi, jak mężczyźni ślinili się na jej widok?

- Nie no super , ta książka będzie hitem ! Dziękuję wam , kocham was. 
- My ciebie też Jennifer , czekamy z niecierpilością na twoją książkę.  
- Ta książka będzie dla was napisze : Dla Victorii i Lionela Messi , za to że opowiedzieli mi o swojej miłości i pokazali mi ją <3 .
Oookej, aŁtorko... Patrząc na całość tego opka muszę stwierdzić – bardziej idiotycznie się skończyć nie dało. Przynajmniej byłaś w tym konsekwentna. Dziękuję za uwagę, dobranoc.

#24 - Homo erectus et erectio hominis, cz.1

|
Witajcie!
W nastroju już-po-igrzyskowym przekazuję Wam na monitory analizę blogaska podesłanego Szalikowcom jakiś czas temu przez czytelniczkę o nicku patula11. Ta wspaniała historia miłości między panem a służącą niczym rodem z jednych z poważanych seriali produkcji południowoamerykańskiej z pewnością w niejednym momencie wzruszy Was do (samotnych) łez.
Miłość! Hiszpania! Gorący piłkarze! Kilometry! Kotlety schabowe! Utońmy wspólnie w głębi opowieści o pewnym królu strzelców.


Victoria szła ulicami Barcelony , w ręku trzymała małą karteczkę w której miała zapisany adres .
”Karteczka” to najnowszy model smartfona, wychodzi za dwa tygodnie, ja już zamówiłam u producenta.

Wiatr rozwiewał jej czarne włosy od domu brata dzielił ją dobry kilometr.
Drugie zdanie i już mamy kandydata do rywalizacji z Jennifer, która miała szesnaście lat i zeszła na śniadanie.
Mam jeszcze czas, by opuścić tego blogaska bez szkód na psychice.


No gdzie ten cholerny dom ?! - pomyślała 23 latka .
Kolejne 5 latek zajęło jej rozmyślanie nad tym, że może powinna się rozejrzeć dookoła.

Szła jeszcze około 5 minut aż w końcu jej brązowym jak czekolada oczom ukazała się dość spora willa z ogrodem .
- Łał .. nie źle się facet urządził , obym dostała tu pracę .
Wyciągnęła z torebki błyszczyk , musnęła nim usta po czym wrzuciła do spowrotem [sss...] razem z kartką . Wzięła głęboki oddech i wcisnęła guzik domofonu .
- Tak słucham ? 
- Dzień dobry , nazywam się Victoria Lopez ja byłam umówiona w sprawie pracy .
- A tak , jest pani w samą porę proszę wejść . 
Guzik domofonu – służy za kamerdynera i rekrutanta w jednym. I robi drinki z palemką.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech , pchnęła furtkę i patrzyła cały czas w drzwi . Serce kołatało jej z nerwów , nogi krzywiły w szpilkach. W końcu weszła po schodach i do willi. Stał przed nią mężczyzna miał około trzydzieści lat , miał na sobie spodnie robocze .
Miał ciemnobrązowe włosy i parę oczu też miał.

Przepraszam za spóźnienie ale nie mogłam znaleźć adresu . Ma pan piękny dom.
Na te słowa mężczyzna zaśmiał się pod nosem a ona popatrzyła na niego pytająco.
- Ja tu tylko pracuję .
- Serio ? To gdzie mam nadzieje [na ramieniu? A nie, to dusza, przepraszam] że mój przyszły szef ?
- Pewnie gra w fifę .
Alternatywa gry w butelkę dla palaczy.

W fifę ? hahaha , rozrywkowy jest .
- Zaprowadzę cię do niego .
- Dobrze , niech pan prowadzi.
Nie ma to jak zaciągnąć się dobrym towarem na rozmowie rekrutacyjnej.
[Czyli kamerdyner wygląda jakoś tak? W Hiszpanii musi być naprawdę solidny kryzys, skoro barcelońskich grubych ryb nie stać na frak dla swoich Janów].


Dziewczyna szła za mężczyzną oglądając z podziwem dom . Nagle przystanęli przed dębowymi drzwiami , zaczęła wyciągać CV z torebki .  Drzwi otworzyły się , 23-latka popatrzyła na kanapę na której siedział mężczyzna tyłem , grał w fifę 12 a w tle szła muzyka Don Omara [nie sprawdzajcie, kto to, dobrze radzę]. Ostatni raz przekartkowała CV i poszłam w stronę kanapy .
Czy to znak, że ostatni raz widzimy się z narratorem trzecioosobowym? Trzymaj się, stary.

Dzień dobry nazywam się .. O MÓJ BOŻE LEO MESSI !
- Witaj, ja jestem K&*#a, jak jedziesz, baranie!

- Tak to ja a ty ? – powiedział uśmiechając się .
- Vivictoria [i jej siostra, Ovictoria] Lopez , nie mogę uwierzyć że być może będę u ciebie pracować ! 
- Zawsze to słyszę wiesz ? A teraz zobaczmy co umiesz .. hmmm… Skończyłaś szkołę kucharską w Paryżu i kurs ogrodniczy w Maladze. Umiesz angielski , francuski oraz niemiecki . Nieźle . 
Dziękuję ..
- Ej no , Victoria nie denerwuj się tak . Gratuluję .
- Czego ? 
- Masz pracę .
A jakiś, nie wiem, okres próbny? Przystrzyżenie żywopłotu w celu oceny umiejętności? Pojedynek kulinarny z Pascalem i Okrasą? A nie, to przecież opko, zapomniałam.

Cooo ?! Serio ? 
Zanim zdążył odpowiedzieć dziewczyna znajdowała się w jego ramionach .
Proszę, tego nawet Cesc by chyba nie dokonał. Czyżby wewnętrzna rywalizacja w klubie, kto ma lepsze metody na wyrwanie panny?

Hahahah , tak nie ma za co . Chodź podpiszesz umowę .
Udali się do biurka przy którym usiedli .
- Będziesz mi gotować , sprzątać itp.
Leo, nie lepiej znaleźć sobie żonę?
[Moja wewnętrzna feministka się na mnie obraziła za ten tekst].


Pensja 2000 euro na miesiąc daje ci mieszkanie i wolne możesz sobie brać kiedy chcesz chyba że ci nie pozwolę .
”A nie pozwolę ci wtedy, kiedy będziesz chciała”.

Pasuje ?
- No pewnie , daj yy..znaczy mogę prosić długopis ?
- Jestem Leo . – powiedział podając dłoń .
A Sławomir Szmal spogląda z góry i kiwa z zadowoleniem głową.

Miło mi , Victoria . – odpowiedziała z uśmiechem . 
Chwyciła długopis , i podpisała dokument .
Dodała przy tym niepotrzebny przecinek. I spację przed każdym znakiem interpunkcyjnym.

To kiedy mogę się wprowadzić ?
- Szybka jesteś inne moje pracownice niechciały tak szybko. 
Leo, nie marudź, tylko lecim z fabułą! Najdalej za półtora rozdziału chce was widzieć w łóżku!

Nawet dziś możesz się wprowadzić nie mam z tym problemu .
- Dobrze to będę dziś wieczorem ewentualnie jutro dobrze ?
- Doskonale , może cię podrzucić do domu ? 
- Wiesz że chętnie , niechce mi się znowu iść kilometr do domu . 
Nawet na Syberii taka odległość robi wrażenie.

No to wsiadaj . 
Jechali około 5 minut , cały czas rozmawiali o piłce nożnej . 
A jechali, jak rozumiem, cały czas siedząc przy biurku? A myślałam, że to Skandynawowie stawiają na wielofunkcyjność wyposażenia mieszkania.

To tutaj . – powiedziała .
- Serio ? Mieszkasz tutaj ? 
”A nawet nie wyjechaliśmy z pokoju dziennego!”

Tak , razem z bratem i jego narzeczoną .
- Ładna okolica , to zmykaj widzimy się dziś lub jutro.
- Do zobaczenia .
Wysiadła z samochodu i pobiegła do domu . 
- Sergioooo , Sergioooo ! 
- Co ? Ałaaał , co się stało ?
- Mam pracę !
- Naprawdę ?! 
Brat chwycił Victorię i zaczął ją obracać . 
*nuci* Bełchatowskie noce...

Co się tu dzieje ? – spytała Eva .
- Victoria dostała pracę . 
- O Jezu , serio ?! 
Poobracacie się teraz w trójkę?

Tak , dziś mogę już się wprowadzić .
- To super , gdzie dostałaś ?
- Nie mówicie nikomu okej ?
- Mhm.. no mów już .
- Będę pracowała uuuuuuu… Leo Messiego ! Aaaaaaa !
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa ! Serio ?! Muszę z tobą tam jechać !
- Kochanie , nie przesadzaj co ? 
- Kocham cię Sergio .
- Ja ciebie też .
Na wszystkie borskie gałązeczki, jak genialny umysł mógł wpaść na taki dialog? AŁtorka się zdecydowanie marnuje.

Para pocałowała się a Victoria żeby nie przeszkadzać udała się do pokoju pakować rzeczy. 
Godzina 18.00 
Wszystko spokowałam , uff ! 
Przejścia rodem z amerykańskiego filmu klasy C – są.
Życie z zegarkiem w ręku – jest.
Nagła zmiana osoby narratora – obecna.
Literówka, przez którą tworzą się neologizmy – takoż.
Czego jeszcze chcieć więcej?


Powiedziała sama do siebie fanka „Dumy Katalonii” Wyniosła ostanie pudło i wnosiła do bagażnika . 
Wyniosłe fanki Barcelony potrafią zmieniać aspekty czasowników szybciej, niż zdążycie odpowiedzieć na pytanie w komentarzu wyżej.
A odpowiedź brzmi: kiepskiego porno.


Czas się pożegnać. – usłyszała za pleców głos Sergio. 
- Będę mieszkać kilometr dalej , odwiedzę cię .
- Nie, siostrzyczko, nie mogę cię narażać na tak długą i niebezpieczną podróż. Będę ci za to wysyłał telegramy.

Ta, ta szczególnie jak z Messim w łóżku będziesz leżeć .
Sergio też bardzo pragnie kiepskiego porno. AŁtoreczko, do dzieła!

Victoria trzasnęła drzwiami i ruszyła . Po 5 minutach była na miejscu , brama otworzyła się a z domu wyszedł Roger . 
- Pomogę ci z tymi pudłami co?
- Miło z pana strony , przyda się pomoc. 
Witaj, Roger, kolejna postaci z kapelusza! Mam nadzieję, że przynajmniej ty nie nosisz spodni roboczych.

Po 40 minutach wszystkie pudła znalazły się w pokoju 23-latki. Dziewczyna zaczęła wkładać do szafki rzeczy nagle usłyszała jakieś kroki przestraszyła się i chwyciła nożyczki które leżały na komodzie.
Trzeba było o tym myśleć, zanim wprowadziłaś się do kompletnie obcego faceta.

Szła z nimi przed przedpokój kroki były coraz bardziej głośniejsze . Uniosła nożyczki i w cieniu zobaczyła postać mężczyzny . Postanowiła że zrobi jeden odważny krok po kilku sekundach tak też postąpiła .
- Hahahahahah , ty mnie chcesz zabić królewno ? 
- No bardzo śmieszne , przestraszyłeś mnie ! 
- No przepraszaaaam , wybacz .
- Wybaczę jak.. jak zrobisz mi herbaty .
- Ok jaką chcesz mam zieloną . – popatrzył na nią Messi znacząco .
Myślę, że średnio inteligentna stułbia od początku wiedziałaby, że chodzi o Messiego, ale z czystej ludzkiej przyzwoitości lepiej byłoby to wyjaśnić trochę wcześniej, niż w piątej linijce od początku dialogu.

Może być zielona , idź a ja rozpakuje się dalej .
Victoria rozpakowywała się dalej
Słowna z niej dziewczyna.

i po chwili poszła się wykąpać . Z prysznica poleciała zimna woda i oblała jej ciało. Tego potrzebowała orzeźwienia.
I składni mistrza Yody.

Wyszła z łazienki w samym ręczniku ponieważ na łóżku zostawiła tam satynową piżamkę .Podeszła do łóżka chwyciła ubranie i odwróciła się a przed nią stoi kto ? Leo Messi. 
Yyy... Chyba wolałam czytać o metodach Fabregasa, te są dla mnie zbyt bezpośrednie.

No co ty ? Już w ręczniku prze mną paradujesz ? 
- Leo no chodź… oo a kto to ? – zapytał David Villa stojący w drzwiach pokoju Lopez.
- To moja nowa pomoc domowa , poznaj Victorię Lopez.
- Witaj śliczna , jestem David.
Niedługo uznam, że Cesc zachowuje się przy nich jak mnich.

Znam cię jesteś moim ulubionym napastnikiem , ja jestem Victoria.
- Wiem .. mmm.. 


Chłopaki wyszli i udali się do domu Piuqe w którym miała odbyć się mała impreza . 
Ciekawe, czy towarzyszyła mu Sharika.

Siema , co tak późno ? – zapytał obrońca witając się z napastnikami. 
- Stary słuchaj jaką Leo ma sexowną pomoc domową to nie możesz sobie wyobrazić , widziałem ją w ręczniku .
- Messi .. następna impreza u ciebie za tydzień , muszę zobaczyć tą [T. Ę.] ślicznotkę !
Dobra, obrońcy aŁtoreczek, powiedzcie mi teraz, że opisywanie trzech napalonych jak piec hutniczy kolesi jest „pozytywnym wykorzystywaniem wyobraźni”.

Piłkarz wrócił do domu na godzinę 2.00. Szedł trzymając się ściany ponieważ od ilości wypitego alkoholu kręciło mu się w głowie.
Z tego też powodu okrążał ciągle jeden i ten sam budynek.

Obudził się około godziny 13.00 wstał z łóżka z ogromnym  bólem głowy wszedł pod prysznic zimna woda oblewała jego ciało a on zamyślony opierał się o ścianę prysznica myśląc o swojej byłej dziewczynie.
I o tym, że przecinki to tylko zbędne ograniczenie dla kreatywności pisarza.

Gdy zebrał się do kupy poszedł do kuchni w której była Victoria , dziewczyna obierała ziemniaki i pod nosem nuciła piosenki z radia. 
”Hej, ziemniaczku, obieram ciecierereciecieciereciecie, cię, cię, cię, cię”.

Hej królewno. – odparł skacowany napastnik , opierając się o blat kuchni .
Odparł, jak rozumiem, na tekst piosenki. Robi się nam tu mały musical.

Cześć ojj.. ktoś tu ma kacorka , wiedziałam że tak będzie w lodówce masz coś na ból głowy .
W lodówce znalazł szklankę z jakąś dziwną ale wypił z nadzieją że to zniweluje jego ból głowy . 
Kac – szklanka z dziwną – zapamiętać! I nie mieszać spółgłosek w kluczowych słowach!

Ale ohydne.. fuj !
- Przynamniej nie będzie cię bolała głowa wiesz ?
- Taa.. 
- Leo co się dzieje ?
- Nic .. serio nic a co dziś będzie na obiad ? 
- Dziś robię ziemniaki z kotletem schabowym i sałatką z pomidorów takie polskie danie . 
- Mmm.. pewnie będzie dobre . 
Do tego jeszcze Familiada w tle i rozmowy o polityce przy stole, a Leo poczuje się jak typowy Polak na niedzielnym obiedzie.

Wiesz co przydało by się kupić tu parę krzewów ja bym je zasadziła dziś .
- No to trzymaj kasę i kup ile tam a mam do ciebie sprawę .
- Tak ?
- Za tydzień chciałbym zrobić imprezę u mnie taką małą w niedziele mogłabyś coś przygotować ?
*nie nadąża za zmianą tematów rozmowy*

No pewnie , wszystko co chcesz .
- Dziękuję a emm no za ile obiad ? 
- Hahaha, za 20 min .
- Okej to ja idę pole żakować w ogrodzie . 
- Jak już skończysz z żakowaniem pola, to podoktorantuj trochę w przedpokoju!

Victoria przygotowywała dalej mięso a Leo położył się na leżaku i wykręcił numer do Villi. Zaprosił go po południu ponieważ chciał z kimś porozmawiać a on był jego najlepszym przyjacielem. 
- Leo , chodź obiad gotowy ! 
Prawdziwy przyjaciel – nie dość, że można z nim pogadać, to jeszcze obiad zrobi... A nie, znowu nie nadążyłam za tokiem myślenia aŁtorki!

Messi z ciekawości co przygotowała 23-latka zerwał się z leżaka i popędził do domu. 
Kawałek świńskich pleców w panierce – rarytas, którego Latynosom nie sposób sobie odmówić.

Usiadł przy stole i zaczął konsumować danie .
- I jak smakuje ci ?
- Jest przepyszne , dobrze cię wyuczyli w tej szkole.
Jako pracę dyplomową w paryskiej szkole kulinarnej pewnie przygotowała pierogi ruskie.

Zjedli obiad poczym Victoria wsadziła wszystko do zmywarki , potem wyszła i pojechała do sklepu ogrodniczego po krzewy. Oczywiście jak to ogrodnik wybierała 2 godziny bo chciała mieć wszystko jak najlepiej.
Najlepsze krzewy wybiera się dwie godziny – zapamiętać! To już druga nauka płynąca z tego opka, a nie doczytałam nawet do końca drugiego rozdziału.

Gdy wróciła do domu przebrała się w bojówki i krótką bluzkę na ramiączkach i popędziła do ogrodu pracować. Zaczęła energicznie kopać łopatą dołki a z jej ciała spływały kropelki potu. Z tarasu przy kieliszku koniaku obserwowała ją Messilla .
Gdybym się nie orientowała w tych wszystkich połączeniach typu „Schweinski”, to bym pewnie pomyślała, że jakaś kuzynka Ozilli...

Leo .. kurde ale masz skarb koło siebie taka dobra dupa czemu się za nią nie bierzesz ?
- Za wcześnie , dalej mnie boli rozstanie z Antonellą .
- Ale stary słusznie zrobiłeś przecież cię okłamała , zdradziła i jeszcze dziecko z innym ma .
I jeszcze zadźgała ci matkę kluczami do samochodu, który ukradła ci z garażu! I rozjechała chomika! Odkurzaczem!

Wiem nie potrafiłbym jej wybaczyć ale z drugiej strony dalej ją kocham i strasznie mnie boli to co mi zrobiła .
- Popatrz tam , patrz jaka dupa ci po domu paraduje . Myślę że jeśli się postarasz ona zaleczy twoją ranę .
Pytanie: czy da się jeszcze bardziej spłycić męskie postacie występujące w tym opku?
Odpowiedź: chyba nie chcę wiedzieć.


Victoria poszła do łazienki i zaczęła się rozbierać po chwili była już w samej bieliźnie kierowała się w stronę prysznica wyciągnęła rękę w stronę kurka [wtem ujrzała jego lazurowe tęczówki] i nagle zakręciło jej się w głowie i upadła z hukiem na ziemię.
Drugi rozdział! Kochani, drugi rozdział i już Tradycyjna Utrata Przytomności! Teraz jeszcze BoChaterski Ratunek Tró Loffa i Standardowa Scena Szpitalna.

David i Leo usłyszeli to i zaraz pobiegli do łazienki a tam zobaczyli nie przytomną dziewczynę.
...a całkiem nieświadomy swojego istnienia słownik ortograficzny.

Victoria ! Słyszysz mnie ?! – darł się Leo ale ona nie reagowała . 
Zdenerwowany Villa ledwo wykręcił numer pogotowia. Po nie całych [a połowie] 10 minutach dziewczyna leżała już na noszach i była w karetce za którą jechali piłkarze. 
30 minut później. 
Karetka przyjechała ze szpitala w dziesięć minut, a wracała trzy razy dłużej? Kierowca chciał zrobić nieprzytomnej wycieczkę krajoznawczą czy co?

Leo i David siedzieli w poczekalni cali w nerwach .
Messi co rusz strzepywał z ramienia nerw biodrowo-podbrzuszny, zaś Villa zaplątał się w odgałęzienia trójdzielnego.

Po chwili z Sali wyszedł lekarz .
Sali była z tego faktu nieco niezadowolona.

Co z nią ? – zapytał Leo.
- Już dobrze , jest przytomna.
- Co spowodowało że zemdlała ? – spytał David.
- Przemęczenie , jutro wypuścimy ją do domu .
Czuję się zawiedziona. Liczyłam na egzotycznie brzmiącą chorobę i pobyt w szpitalu przez co najmniej trzy tygodnie.

Możemy do niej wejść ?
- Tak , proszę.
Piłkarze weszli do Sali i usiedli obok łóżka 23-latki. 
Sali poklepała zachęcająco pościel.

Jak cię czujesz królewno? – zaczął Villa.
- Lepiej ale i tak jestem osłabiona.
- Dam ci parę dni wolnego , dobrze ?
- Nie trzeba , przecież w sobotę musze zrobić ci kolację .
Kiedy Bozia rozdawała rączki, Messi czekał w kolejce po dar kiwania obrońców.

Następnego dnia Leo po pooranym bieganiu [i zaoranej jeździe na rowerze] odebrał swoją pracownicę ze szpitala i cały dzień nie pozwolił jej nic robić do czasu gdy poszedł na trening. Znudzona Victoria zaczęła kończyć pracę w ogrodzie i plan na imprezę Leo . Włączyła telewizor i wygodnie położyła się na kanapie oglądała jakąś telenowele. 
*nie próbuje nawet nadążyć* Czyli to będzie impreza w stylu Milagros i Ivo?

Po chwili zmęczona zasnęła , w tym czasie Leo wrócił z treningu i zobaczył jak dziewczyna jest porażona w śnie.
Właśnie padłam na ziemię jak zrażona piorunem.
[Ale swoją drogą aŁtorka całkiem przypadkowo napisała prawdę – w fazie REM mózg blokuje pracę mięśni, co można porównać w pewnym stopniu do porażenia].


Wyłączył telewizor , przykrył ją kocem i delikatnie pocałował w czoło. 
- David miał rację , jest piękna . – pomyślał i poszedł spać ponieważ „siedzenie na piłce” było bardzo męczące. 
”Siedzenie na piłce” = opieka nad śniącą osobą – zapamiętać po raz wtóry!

Sobota 
Dziś FC Barcelona gra mecz a jutro odbywa się impreza co ja mam zrobić ? – 23-latka zastanawiała się co przygotować dla kilkunastu wybrednych facetów z grubymi portfelami. 
Może lepiej „przepastnymi żołądkami”, w końcu ma im robić kolację. Choć z drugiej strony, nie mogę być chyba tego taka pewna...

Dzień dobry miłej pani. – usłyszała za pleców głos mężczyzny . 
Gwałtownie się odwróciła i zobaczyła Leo stojącego w bokserkach w kaczuszki .
- Hahahahahahahaha  skąd ty to wziąłeś ?
- Ze sex shopu wiesz ? 
- Serio ? w sex shopie kupiłeś bokserki w kaczuszki ?
- No co one są takie słodkie .
- Ta bardzo , siadaj zrobiłam jajecznicę.
*przygląda się dokładnie*
*bierze lupę*
*odkłada lupę i sięga po mikroskop*
*odkłada mikroskop i dzwoni na uczelnię z prośbą o użyczenie mikroskopu elektronowego*
Chyba znalazłam. Śladowe ilości Elementu Komicznego w bardzo prymitywnej formie.


W samą porę bo jestem strasznie głodny o dzięki ale pachnie.
- I jaaak ?
- Nie no kocham cię kobieto ! Gotujesz najlepiej na świecie. 
Przez żołądek do serca! *idzie smażyć schabowe*

A co zaplanowałaś na niedziele ? 
- W sumie to sama nie wiem ale coś prostego .
- Mhm , ale uważaj bo Dani ma uczulenie na orzechy.
Czy panierka do kotleta też zawiera śladowe ilości orzechów?

Ilu was będzie ?
- No dziesięciu i ty . – odparł uśmiechając się lekko.
- Ja ? a po co wam ja ?! 
- Do towarzystwa to jest polecenie służbowe .
Fantazje aŁtorki zaczynają skręcać w bardzo niebezpieczną stronę.

Dobra dobra to ja idę dziś na zakupy po coś do ubrania.
- Kup sobie coś ładnego i sexsownego najlepiej w sex shopie .
Tu nawet Porn Alert nie jest potrzebny. To opko całym sobą daje nam do zrozumienia, do czego zmierza fabuła.

Godzina 19.30 
Victoria styrana zakupami weszła do domu po cało dziennym lataniu po galerii kupiła krótką żółtą sukienkę i baleriny koloru czarnego.
I po co łazić po galeriach, skoro zakupy zrobiła po wejściu do domu?

Ogarnęła się trochę zrobiła popcorn [a trochę sałatkę owocową] i włączyła mecz Barcy. Rozłożyła się na kanapie i wcinała popcorn i nagle GOOOOOOL ! – krzyknęła na cały dom. 
Zastanawiam się, czy aŁtorka przeczytała w całym swoim dwunastoletnim życiu jakąkolwiek książkę.

Gol gol gol gol gol gol gol gol ! Ha ! Meeeeessi ! 
Zachowywała się jak rozwydżona nastolatka ale co tam kibicowała dalej. 
Rozwydżonym nastolatkom (cokolwiek to może oznaczać, a po tym opku spodziewam się wszystkiego) przydałoby się nawiązanie znajomości ze słownikiem. Albo przynajmniej z wordowską korektą.

Niedziela 
Dziewczyna przebudziła się rano i już wiedziała co przygotuje na wieczór. Popędziła do spożywczego po składniki i wróciła do domu. W tym czasie wstał Messi i popędził do kuchni z nadzieja na śniadanie którego ostatecznie nie znalazł i był zmuszony zrobić sobie sam.
Czy trudna sztuka smarowania chleba masłem nie nadwyrężyła czasem jego spracowanych rączek?

Dziewczyna zaczęła sprzątać willę skończyła nawet szybko więc zabrała się a gotowanie. 
Czemu mam wrażenie, że scenariusz tego opka powstałam na podstawie Simsów?

Godzina 19.00 
Pizza już dochodziła w piekarniku
I widzisz, aŁtorko, co narobiłaś przez te wszystkie niezwykle subtelne aluzje? Nawet mój tok myślenia zszedł na niebezpieczne tory.

Godzina 20.00 
Pierwszy dzwonek do drzwi rozbrzmiał , dziewczyna zeszła szybko do kuchni i wyciągnęła pizzę z piekarnika. Po donośnych głosach wiedziała że przyszli wszyscy. Rozłożyła zimne piwo [niczym namiot] i gorącą pizzę na stole . 
A co tu tak pachnie ? – zapytał Valdez. 
- Dobrze bo jestem głodny. – rzekł Piuqe i siadł przy stole.
Mam wrażenie, że znaleźliśmy się w samym centrum zjazdu niedoskonałych sobowtórów graczy Barcelony.

Wszyscy usiedli przy stole i wzięli kawałki pizzy do ręki.
- To jest pyszne , mmm. – rzekł Puyol. 
No ok, jeden sobowtór może być idealny.

Cieszę się że wam smakuje – usłyszeli cieniutki głosik . 
- Messi, chomik ci znowu z klatki uciekł – zwrócił uwagę Piuqe.

Wszyscy odwrócili się i zobaczyli 23-latkę , wielki podrywacz Piuqe od razu oderwał się od stołu i podbiegł do niej oraz przedstawił się.
Czytajcie Szalikowców, a będziecie tak wspaniali, jak Piuqe – widać, że czerpał naukę z analizy opek o Szmalu i Fabregasie.

Potem poznała wszystkich piłkarzy i zajęła miejsce obok Xaviego w którym nawiązała kontakt. 
...z jego śledzioną i lewą nerką.

Co ty się tak patrzysz na tego Gerarda ?
- No wiesz.. ładny jest. – wyszeptała z rumieńcami na policzkach.
- Lepiej uważaj , on lubi być porywczy a ty jesteś ładna więc może go za bardzo porwać. 
A ja lubię być czepliwa, a to opowiadanie jest tragiczne, więc mogę się za bardzo czepiać.

Akurat podszedł do nich Piuqe i zaproponował Victorii kieliszek wina. Dziewczyna oczywiście się zgodziła . Po godzinie siedzieli razem na kanapie i popijali wino śmiejąc się [z] bezsensu [tego opka]. Dobrze się bawili jednak ilość wypitego alkoholu była tak duża że idąc do jej pokoju nie byli w stanie się utrzymać na nogach. Położyli się na łóżku młodej kucharki , ona wtuliła się w jego ramiona a on mocno przycisnął ją do siebie i pocałował w głowę. Po chwili szepnął jej do ucha :
- Jesteś piękna . 
Piuqe! Jak ty czytałeś podręcznik Fabre... Gabrefasa, że popełniłeś kardynalny błąd i zanadto spiłeś dziewczynę?

Jednak ona już tego nie usłyszała bo zasnęła , Gerard głaskał ją po głowie i po chwili też usnął . Szukał go Cesc i znalazł i wcale nie zdziwił go ten widok.
”Moja szkoła” - pomyślał.

Nawet zrobił zdjęcie [do ilustrowanej edycji poradnika] i przykrył parę kocem ciekawy rekcji obojga następnego dnia. 
Na drugi dzień Victorii i Piuqe nieustannie myliło się „an” z „für” i nie mogli zapamiętać, że „bitten” łączy się z „um”.

Poniedziałek 
Victoria zbudziła się z potężnym bólem głowy nagle zobaczyła obok siebie śpiącego obrońcę Barcelony.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! – krzyknęła odskakując jak oparzona. 
- Co się stało ?!- spytał zaspany Geri. 
Geri... *wznosi wzrok ku niebu* Hilfeee!

Co ty robisz w moim łóżku ?!
- A wiesz że nie wiem ? nie pamiętam . Masz coś na ból głowy ?!
- Tak mam , chodź. 
Szklanka z dziwną wykorzystana po raz kolejny.

Udali się do kuchni w którym Victoria przygotowywała lek na kaca , poczym go wypili.
- To ja już pójdę do domu .
- Nie czekaj , zostań na śniadanie.
Serio mogę ?
W opkach dopuszczenie do śniadania do najwyższa forma zaszczytu.

Dziewczyna wyciągnęła z lodówki jajka i patelnię z szafki. 
Rozgrzała tłuszcz na patelni , rozbiła jajka i po 10 minutach jajecznica była gotowa , doprawiła ją do smaku solą i podała na talerzach. 
*przypomina sobie analizę Godlewskiej-Pique* Ja żartowałam z tą książką kucharską!

Jest przepyszne , jesteś kucharką ?
- Tak i ogrodniczką. 
- Łał gdzie się uczyłaś ?
- We Francji i Maladze .
Geozagadka dnia: Francja jest miastem czy Malaga państwem?

Victoria uśmiechnęła się do niego delikatnie a jego palce dotknęły jej , wpadli w chwilę zakłopotania ale nie przerywali.
Chwile zakłopotania, niespotykane momenty – co ten Piq... Piuqe wyprawia z czasem?

Leo i Victoria zostali sami i dalej konsumowali śniadanie które przygotowała.
- On ci się podoba prawda ? – zapytał po chwili nie zręcznej [lecz bardzo niezdarnej] ciszy.
Skąd ci to przyszło do głowy?
- Widzę jak na niego patrzysz. 
- No jest przystojny ale nie znam go na tyle długo .
- Ta , ja idę biegać. 
Oto jak należy przeprowadzać trudne rozmowy.

Wyszedł z domu trzaskając drzwiami i wybiegł na ulice Barcelony.
- Super Gerard sprzątnął mi dziewczynę przed nosem ! – pomyślał.
Spoko, Spidermessi tak łatwo nie odpuści.

Victoria bardzo mu się podobała , cały czas myślał tylko o niej a w tym momencie chciał zabić Pique [darujcie, co ten piłkarz ma do całej sprawy?] ale potem pomyślał niech ona będzie szczęśliwa to jest najważniejsze. 
Czy to tylko moje wrażenie, czy Leo za bardzo posuwa się w interpretacji swojej relacji z panną Lopez?

Po 10 min biegania wrócił do domu [boru, mam lepszą kondycję niż Messi!] w którym dziewczyna czekała.
- Leo jesteś na mnie zły ? 
- Za co miałbym być na ciebie zły ?
- O Piuqe .
Powiedzcie sobie to ostatnie na głos. Błagam, powiedzcie.

Nie jestem zły ! Uwierz..
- To się cieszę . -  pocałowała go w policzek i udała się do kuchni przygotować obiad.
Musze przyznać, że świetnie ją wytresował.

Kilka dni później 
Victoria spotkała się dwa razy z Piuqe a Leo robił dobrą minę do złej gry .
[poziom złośliwości: max] Aaa, czyli po prostu oglądał mecze Hiszpanów na Euro!

Podczas treningu postanowił pogadać z Davidem. Po treningu wyszli i udali się do jakiegoś baru na rozmowę.
- O czym chciałeś pogadać ?
- Pique sprzątnął mi Victorię sprzed nosa.
”Przecież to ona miała ci sprzątać”.

Jak to ?!
- Podczas tej imprezy się do siebie zbliżyli i spotkali się już dwa razy ..
Wg opkowych standardów łączy ich szczera i mocna Tró Loff.

Leo ty ją kochasz prawda ?
- Sam nie wiem ale chyba tak.
Przez żołądek do serca – lvl Asian Victoria Lopez.

Zawalcz o nią !
- To nie jest takie proste , dobra ja idę do domu do zobaczenia.
Im dłużej czytam to opko, tym zauważam więcej błędów w mojej komunikacji z innymi ludźmi. Po zejściu na drażliwy temat powinno się zwiewać, gdzie pieprz rośnie, a nie próbować rozmawiać, to takie proste.

Wyszedł z lokalu i udał się domu . Otworzył drzwi i usłyszał jak jego pracownica prowadzi z kimś rozmowy przekonany że to Gerard z niechęcią szedł do salonu . 
- Cześć wam . – powiedział . 
Oboje odwrócili się a oczom Leo ukazał się Sergio Aguero. 
Objawienie pierwsza klasa.

Kun ?! a co ty tu robisz ?
- No przyjechałem cię odwiedzić , mam kontuzję i nie miałem co robić a Giannina i Benjamin pojechali do Brazylii. 
To opko jest fascynujące, jeśli chodzi o pokonywanie odległości. Aguero odwiedza Messiego, gdy mu się nudzi, ale przebycie kilometra to wyprawa na cały dzień.

Super że przyjechałeś , dawno się nie wdzieliśmy. Poznałeś Victorię ?
- Nie, tak tylko obok niej stoję i za wszelką cenę staram się nie nawiązać kontaktu.
- Tak , bardzo miła dziewczyna z talentem kulinarnym.
Już mu usmażyła schaboszczaka? Widzę, że Victoria chce podbić serca wszystkich hiszpańskojęzycznych piłkarzy naszego globu.

W tym czasie jak dwaj Argentyńczycy szli z walizkami do góry rozbrzmiał dzwonek [pod same niebiosa rozbrzmiał] do drzwi 23-latka pobiegła otworzyć a w nich zobaczyła Piuqe z kwiatami. 
- Gerard co ty tu robisz ?!
- Chciałem zabrać cię na kolację , no ubieraj się. 
- Naprawdę ? Jesteś taki słodki zaraz będę gotowa wejdź.  
Cesc z pasją wprowadza właśnie poprawki do swojej książki. Nie przypuszczał, że ktoś może mieć bardziej efektowne i efektywne metody podrywu niż on.

Piuqe usiadł w pokoju a Victoria przygotowywała się w łazience. Po 10 minutach była gotowa. 
A w to chyba sama aŁtorka nie wierzy.

Wyszli z domu , wsiedli do audi piłkarza i udali się w jakiś zakamarek parku. 
Fabregas zaklął siarczyście i wyrzucił swój podręcznik do kosza.

Piuqe zakrył  Victorii oczy i prowadził nie wiadomo gdzie.
Ultimate Porn Alert! Zresztą, po co ja to piszę...?

Gotowa ? – szepnął do ucha. 
- Taaaak ! 
Odsłonił jej oczy którym ukazał się koc posypany różami [i wiórkami czekoladowymi] a na nim suchsi oraz [mokrzejsi pod spodem] wino.
- Ty sam to zrobiłeś ? 
- Tak, dzisiaj rano dziergałem koc i fermentowałem winogrona.

Tak , podoba ci się ?
- Jest piękne , usiądziemy ?
- Właśnie chciałem zaproponować , siadaj.
- Czy to sushi Maki-zushi ?!
- Nie wiem .. – odrzekł czerwieniąc się i drapiąc po głowie.
- Hahahahhaha . 
- Z czego się śmiejesz kochanie ?
- Z ciebie tak komicznie wyglądałeś , hahahah .
Hihi, haha, słodkie słówka, aż tu nagle...

Zaraz dotknie cię kara . 
BDSM! *z pasją wciska Porn Alert, przez co niechcący go psuje*
Dobra, nieważne – W NOGI!


Jaka kara ? hahahah .
- Ze śmiania się ze mnie . 
A ze gwałty ze języku polskim też przewidziana jest kara?

Piuqe udał się do dziewczyny [i przebył kilometr, a że wiemy, jaka to straszna odległość, Victoria już dawno usnęła] i zaczął ją łaskotać . A ona nie mogła powstrzymać się od śmiechu który rozbrzmiewał na cały park. Nagle usłyszała telefon i ze śmiechem na ustach :
- Halo ?
- Dzień dobry czy rozmawiam z panią Victorią Lopez ?
- Tak a o co chodzi ?
- Nazywam się Esteban Rodriguez jestem lekarzem w szpitalu św Anny. Przyjechał do nas pani brat Sergio Lopez .
O o o .. mój Bo Boże co się stało ?!
- Jest w bardzo ciężki stanie jeśli pani jest prosimy o przyjazd .
Dwa wnioski:
1) Nie mógł być to aż tak ciężki stan, skoro Sergio do szpitala przyjechał, a nie został przywieziony.
2) Czwarty rozdział – druga scena szpitalna. Nadrabiamy zaległości z tych wszystkich opek, których akcja szpitale omijała.


Co się stało ?
- Zawieź mnie do szpitala św. Anny , mój brat miał wypadek ! 
A ona wie, że to był wypadek, bo ma zdolności telepatyczne, tak?

Wsiedli do samochodu i po 15 minutach byli na miejscu Victoria wyleciała jak torpeda z samochodu i zapytała pierwszej lepszej pielęgniarki gdzie on się znajduje. 
- Cóż – odrzekła pierwsza lepsza pielęgniarka – radziłabym szukać na parkingu.

Po chwili już weszła do jego Sali i miała szczęście ponieważ znajdował się tam doktor. 
A czy Sergio wiedział, co aktualnie robi jego Sali?

Dzień dobry doktorze , jestem siostrą Sergio.
- Witam panią , nie będę owijał w bawełnę jest z nim źle to są jego ostanie godziny chciał aby pani z nim była więc zostawiam was samych .
Przeczytałam do zdanie i dostałam kociokwiku. Serio. Skąd aŁtorka bierze wiedzę o świecie? Przecież nawet w słabych serialach medycznych takie sceny są wierniej przedstawione niż toto.

Sergio kochanie.. – powiedziała delikatnie.
Chwyciła go za dłoń i umieściła na niej pocałunek.
Umiejscowił się między ścięgnami prostowników.

Jest parę rzeczy które chce ci powiedzieć .. że.. Eva zmarła w wypadku. Nastęną rzeczą którą przed tobą zataiłem to że od kilku miesięcy jestem chory na .. białaczkę . Dziś miałem dostać szpik [w ozdobnym papierze, przewiązany wstążeczką] jechaliśmy do szpitala i nagle przede mną wyskoczył samochód. 
”A poza tym mam POChP, fenyloketonurię i katar sienny. Lekarz mówi, że to wina jakiegoś Imperatywu, musiałem podłapać na wakacjach na Malediwach”.

Eva zmarła na miejscu a mnie wyciągnęli w tym stanie .. Victoria ja chcę umrzeć bo moje życie bez niej nie ma sensu … Przepraszam .
- Sergio w innej okoliczności wkurzyłam bym się ale teraz ci wybaczam. 
- Moje życie nie ma sensu...
- No wiesz co?! Foch z przytupem!


Przycisnęła do siebie jego dłoń a on szepnął ostanie swoje słowa : Kocham cię ! 
Nagle usłyszała piszczenie [nie zwracajcie uwagi, to tylko ja] lekarze przybiegli i wyprosili ją zamykając drzwi . Obserwowała to co robią przez szybę , po jej delikatnej twarzy ciekły łzy a nie dalekiej odległości obserwował ją Gerard . 
Nagle lekarze przerwali akcję , przykryli umięśnione ciało chłopaka Kołudą [całą wieś na nim położyli?!] jeden z lekarzy odwrócił się do niej i pokazał głową : Niestety . Wybuchnęła płaczem , usiadła na podłodze i płakała gorzkimi łzami. Pique podszedł , usiadł obok niej i mocno ją przytulił do siebie. 
- Chodź kotku .. zawiozę cię do domu i odpoczniesz. 
Wiecie co? Jak czytam coś takiego, to mam ochotę przyłożyć aŁtorce atlasem anatomii klinicznej konia. Nazwijmy rzeczy po imieniu: aŁtorka zabiła brata boChaterki tylko po to, by móc pociągnąć dalej te nieszczęsne wątki romansowe. „Wykorzystywanie wyobraźni”.

Ledwo szła cały czas płacąc.
Żywot człowieka poczciwego – tu zakupy, tam podatki...

[Pogrzeb brata i małżonki]


Dalej był to szok , ogromny szok. Widziała jak byli małymi dziecimi i jak  po plaży .
*odkrywa, że jej żuchwa leży na podłodze* Czy to dziecko przeczytało kiedyś cokolwiek? Nawet instrukcję obsługi malaksera?

Wróciła do domu i przebrała się w byle jakie ubrania , usiadła na kanapie i oglądała telewizor. 
Najbardziej zafascynowało ją wejście HDMI.

Usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła w nich zobaczyła Pique . 
Stopił się z drewnem w jedno.

Chciałem ci coś powiedzieć ,wiem że to nie zbyt odpowiedni moment bo straciłaś brata ale ja dłużej nie mogę .. Ja się w tobie zakochałem. Gdy po raz pierwszy się zobaczyłem chodziło mi tylko o podryw ale potem cię poznałem bliżej zrozumiałem jaka jesteś cudowna . Kocham cię ! 
Popatrzyła na niego i powoli zbliżyła .. ona zrobił to samo i dotknęli swoich rozpalonych ust . 
- Ja też cię kocham .. 
AŁtorko. Wiedz jedno. Jesteś paskudna.

[Tu pojawia się galeria w stylu: „pierwszy chłopak Victorii”, „drugi chłopak Victorii” i „Gerard, chłopak Victorii”. Samej Victorii jeszcze nie uświadczyliśmy]

Mówisz to szczerze czy tylko z litości ?
- Mówię bardzo szczerze.. chciałabym ci coś pokazać. 
Pociągnęła go za rękę i zaprowadziła go pokoju.
Co robić, gdy Ultimate Porn Alert przestaje wystarczać?

Gerard usiadł na łóżku a Victoria z półki wyciągnęła książkę która potem okazała się albumem na zdjęcia. 
...albo ilustrowaną Kamasutrą.

Na wierzchu było serduszko a w nim napisane [Hamburger] S+V. Usiadła obok obrońcy i otworzyła album. 
- A co to za słodycz ?
Też chowałam słodycze w różnych dziwnych miejscach, ale do albumu jeszcze nie wciskałam. Hej, to jest myśl...

No to ja jak miałam 3 miesiące mama zrobiła to zdjęcie jak wybrali mi imię.
Państwo Lopez muszą być bardzo niezdecydowanymi ludźmi.

Przewróciła kolejną stronę i tam było zdjęcie jej i brata. 
- To ja i mój brat Sergio na plaży z tatą zaraz po rozwodzie rodziców. Pojechaliśmy wtedy do Grecji na wakacje . 
- Gdzie mieszkałaś po rozwodzie ?
- Ja pierwszy rok u mamy ale potem przeprowadziłam się do taty bo mama nie zwracała na mnie uwagi a Sergio mieszkał 3 .
Formułowanie myśli na poziomie pięciolatka – zaliczone na pięć plus. Proszę zostawić indeks na katedrze.

Czemu  ?
- Pewnego dnia mama gdy wracała do lekarza dowiedziała się że ma tętniaka , weszła na ulicę i wtedy potrącił ją samochód a ona zmarła. 
C-c-c-combo breaker!
[Może miała jeszcze raka mózgu i boreliozę do tego?]

[Smutne wspomnienia nadchodzą – szykujcie chusteczki!]


Dziewczyna przewróciła kolejną kartkę albumu. Tam było zdjęcie całującej się pary.
- To ty iii ? 
- Antonio mój pierwszy chłopak , bardzo go kochałam ale zranił mnie.
- Dlaczego ?
- Poznałam go w gimnazjum [uwielbiam aŁtoreczkowe przekonanie, że na całym świecie system edukacji wygląda jak w Polsce], podobał mi się a ja jemu. Po nie długim czasie staliśmy się parą wyznał mi miłość przychodząc pod moje okno i krzyczał na całą ulicę : Kocham cię ! 
- Co się stało że rozpadliście się ?
- No raz poszliśmy na imprezę .. wiesz piliśmy , paliliśmy. Potem Antonio pociągnął mnie za sobą do pokoju kumpla i zaczął rozbierać mimo mojej woli .. zgwałcił mnie ! Uciekłam do domu i następnego dnia zerwałam z nim. 
Po raz kolejny aŁtoreczka wykorzystuje motyw, którego nie rozumie i z którego powagi nawet nie zdaje sobie sprawy, by móc ubarwić swoje dzieUo. Chyba już bym wolała, by sadziła byk na byku.
[I tak sadzi].


Przykro mi. – odrzekł Piuqe i ucałował dziewczynę w głowę.
Następne zdjęcie też ukazywało całującą się parę. 
- A tu z kim jesteś ?
- To mój drugi chłopak Iker . Poznałam go przez jego matkę która była jego szefową. Cieszyła się jak zostałam jego dziewczyną bo mnie lubiła. 
- Czemu z nim się nie ułożyło ?
- Pewnego dnia mnie pobił..
Spokojnie, Tusiu, tylko spokój nas może uratować... Ewentualnie karabin maszynowy.

A ten przystojniak ?
- To mój brat Sergio.. 
- Mhm.. 
- A to on i jego dziewczyna Eva podczas zaręczyn. 
- Jak się poznali ?
- Przezemnie , a ja i ona podczas kuru ogrodniczego.
Razem obierały owego kura z pierza podczas szykowania ekskluzywnego rosołu w słynnej paryskiej szkole kucharskiej.

Dalej strony są puste ? Czemu ?
- Tu będą inne zdjęcia z mojego życia , chce pokazać to moim dzieciom . 
- A mi czemu pokazałaś ? 
- Bo jestem twoim oj...
- Bo cię kocham i chce zrobić sobie z tobą zdjęcie ..
- Heniek, czy ty mnie w ogóle kochasz?
- Jasne, Stefa, przecież byłem z tobą u fotografa po ślubie!


-Może być taka poza ? – zapytał robiąc Dziubka. 
To jedna z asan hata-yogi?

Natomiast Victoria zamiast robić zdjęcie umieściła na nim pocałunek. 
Na... czym...?

Kocham cię debilu wiesz ? – zapytała.
- Wiem , ja ciebie też. 
Z rąk wyjął jej aparat , przyciągnął do siebie i zrobił zdjęcie.
- Może być ?
- Tak jest ładne , jutro idę wywołać , przepraszam ale umówiłam się z Xavim za 20 min .
- Ja też lecę do zobaczenia.
*tonie w głębi uczuć*