Syndrom zielonogórski, czyli ŻUŻLOWA PATOLOGIA, cz.2

|
Wsiedliśmy do środka. patrzę a moja najukochańsza ślicznotka
Mnie to się skojarzyło z czymś takim.

od razu się z nią przywitałam dając jej buziaka w policzek mówiąc:
- A to tak to sobie zaplanowaliście.
Faktycznie, teraz wszystko jest jasne. Żeby życie miało smaczek…
To bez pudła wygląda jak wstęp do pornola.

- zaśmiali się po czym Patryk mnie przytulił. - Foksi jak mogłaś mi to zrobić? - zapytałam
- Jak mogłaś pojawić się tak bez uprzedzenia? Bez wyjaśnienia, kim właściwie, DO CHOLERY, jesteś?! (To, że zna Cię aŁtorka opowiadania, niczego nie usprawiedliwia!)
Yyy, skończył(a) się za wcześnie?

a Ona się tylko zaśmiała i pocałowała Rogusia, wybuchłam brechtem (?Operą za trzy grosze” w niego rzuciła. Nie lepiej “Potopem”?) i powiedziałam. - Tak to mówiłaś, że z Kacprem nic a tu proszę
A tu nagle pokazujesz się w jego towarzystwie. To jasny znak, że jesteście razem, prawda?

- Oj tam. - westchneła i pojechaliśmy w końcu do ZG (Zagłębia Głupoty. Mnie tam dziwi westchnięcie jako element przyzwolenia na wyruszenie w podróż) przez całą drogę się wygłupiając przy okazji zrobiłam kilka śmiesznych fotek, które wylądowały od razu na tt (Traktacie Tępoty). Gdy dojechaliśmy wysadzili nas pod Dudka domem, bo musiałam zostawić tam swoje rzeczy, ogarnąć się i wgl.
Wyeksploatować Główną Love. No tak, w końcu teraz nadszedł czas na nocowanie u chłopaka, który teoretycznie nie jest jeszcze chłopakiem, ale dotychczasowy przebieg opka…
Nevermind.
Zostaw szczoteczkę do zębów, to będzie jasny znak, że oznaczyłaś swój teren.

Dudi przedstawił mnie swoim rodzicom jako dobrą kloleżankę,
Ej, to on już chce awansować na chłopaka, ale ona jest dla niego k(l)oleżanką, tak? Piękna ta miłość, piękna.
Klo (niem.) + leżanka = osoba, z którą się sypia i traktuje jak…
Nevermind.

odniosłam wrażenie, że byli dla mnie mili więc jak narazie jest ok (a co będzie później, to nieważne, bo przecież wzywa nas…). No to nadszedł czas ma przygotowanie się do imprezy (... no właśnie) więc odwaliłam się w czarną mini, bokserkę, żakiecik i szpilki (odhaczone!)  naszczęście nie byłam wyższa w nich od chłopaka.
Inaczej koniec, kaplica, kiła, mogiła, ament (a nawet Ammann). Wstydu byś mu narobiła przed kumplami z klubu i do końca życia nawet jedynki w biegu by nie zgarnął.
Wszyscy by go od Tyriona wyzywali albo innego Lahma. Bo standardowe 10 cm różnicy wzrostu to po prostu obowiązek w normalnym związku.
Normalnym, w tym wypadku? Hje hje...
Normalnym = takim, żeby ludzie nie gadali, wiesz.

Uwaliłam się na Jego łóżko (takie?) udając zmęczoną, gdyż nie chciało mi się iść na jakaś imprezę żeby zaraz każdy do niego podchodził i zdjęcia, autografy (również do niego podchodziły) itd.
Może źle rozumuję, ale dla mnie z tego zdania wynika, że tylko w jej obecności każdy by do niego podchodził. Agnieszka jako bodziec wyzwalający fanbojowanie/-girlowanie.
Ciężkie jest życie żużlowej WAG, która ma na głowie klasówkę z majmy i telefony od k(l)oleżanek z plotam ciężkimi jak tona żużla.
(W takim razie to całe ubieranie się było baaaardzo sensowne).

Wtedy on zapytał
- Co jest? - po czym usiadł koło mnie.
- Wiesz jakoś odechciało mi się tej imprezy jak sobie pomyślałam, że zaraz fanki Cię otoczą autografy zdjęcia (też Cię otoczą) i wgl (też Cię otoczy, a co mu będziemy odmawiać).
- Nie martw się nie bd zwracał uwagi na to, jak coś to powiem im, że dzisiaj jestem prywatnie i nie rozdaję autografów, nie robię zdjęć i wgl.
Ciekawa zależność: Patryk rozdaje autografy na imprezach tylko w roli zawodnika Falubazu, czyli w celach czysto promocyjnych dla siebie i klubu, ale “prywatnie” już się odgradza i tłumaczy obecnością TróLoff. Mam wrażenie, że czytam opko o sportowcu o popularności na skalę Usaina Bolta, a nie młodego żużlowca z Polski.
I to bawiącego się w Las Vegas, a nie w Zielonej Górze. Zresztą nie wiem, czy tu chodzi o 10 sekund pozowania do zdjęcia, czy o samo zaczepianie, bo tego drugiego się nie uniknie, jak ktoś już go pozna.
(Zawsze może iść w masce).

- pocałował mnie więc się zgodziłam i odwzajemniłam pocałunek (ale pamiętaj, jesteś tylko kloleżanką, nie rób sobie nadziei). Po chwili zadzwonił Roguś żebyśmy wpadali do niego bo oni są gotowi. A od niego podobno jest kilka kroków do tego clubu - podobno.
Tak rzecze stara klechda stadionowa jeszcza zza czasów pierwszego World Grand Prix, ale… Podobno.
To jest ocenianie odległości na miarę szacowania rozmiarów Wszechświata - z nowymi obserwacjami przychodzą nowe wyniki (czyli ocena odległości zależy od ilości wypitego alkoholu).
Rozumiem, kwestia ilości przyjętych <s>lanych</s> danych!

Patryk poprosił tatę aby nas zawiózł i pojechaliśmy lecz po drodze musielismy zajechać do siedziby klubu Falubazu, bo DuZers miał coś tam podpisać.
Listę obecności? Na tej imprezie, oczywiście.
Raz się żyje, pojadę na spoko dżaprezę, ale po drodze machnę podpis pod kontraktem, tak na spontanie, nawet nie wiem do końca, ile tam jest zer, ale YOLO!

Był tam Saszka Loktaev (wraz z Sashą Avdeyevem i Dmitriyem Medvedevem, którzy podobnie jak on nie uznawali polskiej transkrypcji nazw rosyjskich) od razu do niego podeszłam i się przedstawiłam, bo uwielbiałam Go jako żużlowca bo prywatnie Go nie znałam (ale wyczuła jego boskość z kilometra). Dudek podpidał (ej, mam dziwne skojarzenia) jakieś papierery (długopisesem; przebieg opka sugeruje, że wariackie) zszedł na dół i dopiero skminił że rozmawiam z Aleksandrem podszedł i zapytał
- Co podrywasz mi moją kobietę? - Saszka spojrzał na niego ze zdziwieniem
- Jeszcze nie Twoją - powiedziałam uśmiechając się cwaniacko.
FIGHT, na potęgę Wszechmocnego UGA!
Wow, wreszcie pokazała jaj...niki? W każdym razie, chyba zaczęło do niej powolutku docierać, jak ta relacja wygląda. A wygląda komicznie.

- To Wy się znacie? - zapytał Loktaev
- No tak jak widać - (no) odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Lecimy na imprezę idziesz z nami? - zapytał (no) Dudek
- No ok w sumie to nie mam planów (no) na dzisiaj.
- No to idziemy - powiedziałam (no!) i uśmiechnełam (no) się (no).
Mnie urzekło “lecimy na imprezę, idziesz z nami?”.

Po chwili byliśmy juz w drodze.
Ale lecieli czy szli, bo to dość istotne?

Nie chciało nam się czekać na Pana Sławka (na jego miejscu też wolałbym butelkę “łychy” [whysky?] od Waszego towarzystwa) więc poszliśmy z buta.
A samolot sobie stał smutny.

Saszce po chwili się coś przypomniało i powiedział, że musi coś załatwić i niebawem do nas dołączy.
- Fuck, zapomniałem podpisać kontrakt!
Albo: “Ten samolot nie może sobie tutaj tak stać, muszę przestawić”.

Zgodzilismy się i poszliśmy dalej. A ja jak to ja w szpilkach często nie chodzę i nierzyzwyczajona po jakimś czasie zaczeły mnie boleć nogi. Ten g łupek bez zastanowienia przerzucił mnie  przez ramię i zaniósł do Rogusia.
To się chyba kwalifikuje pod UGA?
Zasilane gazem (g)łupkowym.

U Kacpra od razu ściągnełam szpilki i rzuciłam się na łóżko.
To opko się właśnie tak odbija od łóżka do łóżka…
Ale przynajmniej nie można mu zarzucić, że zbędnie przedłuża czas do właściwej “akcji”.
(Zestaw awaryjny, wiecie)

Roksi przybiegła do mnie i zrobiła to samo, chwilę pogadałyśmy, powygłupiałyśmy siuę jak to my i poszłyśmy do kuchni coś zjeść. Ja wypiłam tylko kakao gdyż było już grubo po 18 a ja o tej godzinie nie jadam.
A kakao nie ma kalorii, you know.
(Btw, niedawno w opkach analizowanych na PLUS-ie (pozdro 600!) pojawiła się moda na picie kakao, czy to ma przełożenie na zachowania młodzieży w wieku gimnazjalno-licealnym, czy po prostu dobrze wygląda?)
Kakao to taki napój do picia przed snem dla grzecznych dziewczynek, ale i tak wiemy, że to przede wszystkim ukryty podtekst! Który Wam przybliży ta urocza piosenka.

No to ogarneliśmy się i poszlismy no bo ile mozna siedzieć w domu.
No nie wiem, no na pewno nie cały, no, dzień.
No właśnie, no kurczę, no tak, no bo jak?

Wyszliśmy mnie (czy to to samo, co wyjście z siebie?) naszczęście już przestały boleć nogi lecz gdy spojrzałam na Patyka wiedział o co mi chodziło
Czas napić się Leśnego Dzbana!

i od razu  wyjął telefon i zadzwonił po taksówkę
Wow, wow, facet taki domyślny, po samym spojrzeniu już wie, czego panna chce. Tylko, że nie.

po czy spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a ja podeszłam do Niego i pocałowałam Go ( chciałabym aby takie chwile trwały wiecznie ).
O ile dobrze pamiętam, to Bóg istnieje poza czasem, więc masz to jak w banku.
Przecież Bogiem jest tutaj DuZers, po prostu poproś go o to!

No i pojechaliśmy. W clubie nie robili problemów i normalnie nas wpuscili chociaż ja z roksaną nie miałyśmy jeszcze osiemnastki.
Ale wyglądały tak dorośle i ach, ten urok osobisty. I dowody pożyczone od starszych koleżanek.
I Patryk Dudek u boku, gwarancja dojrzałości płciowej. Taką mam nadzieję,

W środku spotkałam się z moją przyjaciółką Leną, do której wcześniej dzwoniłam, że będę.
Ile ona ma przyjaciółek? Serio, ja wiem, że w tym wieku ocena relacji międzyludzkich nie jest łatwa, ale nie każda koleżanka z ławki, z którą się fajnie plotkuje = przyjaciółka.
W tym wieku chyba tak to wygląda… A że życie weryfikuje znajomości?

Od razu przedstawiłam Jej ekipę i akurat doszli do nas: Aleksandr Loktaev, Przemo i Piter Pawliccy, Zengota i Maciek Janowski, ucieszyłam się chociaż ich nie znałam chłopaki przedstaili się mi Lenie i Roksanie.
Klubowy Zlot Zawodników Falubazu, wstęp 10 zł.
Ciekawe, czy byli tam tylko “prywatnie”, ze swoimi kloleżankami.

Marlena od razu szepneła mi na ucho....
...że Piter ją kocha? Że wpadła w oko Aleksandrowi i nie może jej wyciągnąć? Że Zengota ma mokre sny z jej udziałem? Czy że Patryk zamierza jej się oświadczyć, ale tylko jako dobrej kloleżance? To pozostaje, niestety, w sferze domysłów, ponieważ aŁtorka usunęła blogaska. Czy nasza analiza się do tego przyczyniła. Mam szczerą, nadzieję, że tak :D

Nie dajemy się niczym zaskoczyć! Szybko przerzucamy się na kolejne opko, którego akcja osadzona jest w województwie dolnośląskim! Jest Patryk Dudek, żużlowcy, nastolatki… Czego chcieć więcej?
Natalia- ur.20.03.1995, mieszka w Zielonej Górze, w wieku 13 lat rodzice zapisali ją do szkółki żużlowej.
Whoa! To młodzi ci rodzice :O
Czyżbyśmy mieli do czynienia z rodzicielskim falstartem? Zbyt wczesnie zerwana taśma?

Kocha żużel. Jej idolem jest Andrzej Huszcza. Uwielbia Patryka Dudka i jej marzeniem jest zmierzyć się z nim na torze. Lubi śpiewać, rysować i fotografować.
Czy aŁtorki naprawdę nie mają innych pomysłów na hobby? Jeszcze tańca tu brakuje. I siedzenia na fejsie przez pół dnia.
W poprzednim opku mało było śpiewu i tańca, za to sporo przelało się drinków na bazie whisk(e)y. Nieśmiało przewiduję, że tu może być podobnie z hobby.

Ola - ur.05.07.1994, mieszka w Toruniu, jest najlepszą przyjaciółką Natalii, znają się od dziecka, bo Ola mieszkała kiedyś w Zielonej.
Łące, raz, dwa, trzy.

Jest wielkim fanem toruńskich aniołów.
Tych bydgoskich natomiast nie znosi za krzywe skrzydła.
I za brak wielkich liter w nazwach własnych.

Jej chłopakiem jest Kamil Pulczyński.
Łorety, co to niewyspanie robi z człowiekiem. Przeczytałam “Puszczalski”.
Tradycyjny punkt zaczepienia w postaci związku ze sportowcem - check!


Natalia (Tusia are you fucking kidding me?) - ur.01.09.1997, mieszka w Zielonej Górze, ale wychowywała się w Sulechowie, Przyjaciółka Oli i Natalii.
A także Cosmopolitan Tuśki i Playboy Migela. Albo na odwrót.
Nie, czemu, bardzo chętnie zostanę przy swoim…
Nie chcesz poznać 69 sexy tricków z torebką foliową w roli głównej?

Jak wszystkie mieszkały w Zielonej Górze tworzyły zespół wokalny ,,The Sweets".
Oraz wspólnie rysowały jako “The Cakes” i fotografowały pod szyldem “The Jelly Babies”.
A w międzyczasie wzdychały do ukochanych Aniołów jako “The Mary Sues”.

Kasia- ur.01.02.1993, Mieszka w Nowogrodzie Bobrz. (to dobrz.), kuzynka Natalii, także wielki kibic Falubazu. Ma słabość do Przemka Pawlickiego.
No to już wielka love gwarantowana.
(Ech, gdyby to tak działało w prawdziwym życiu… Miałabym harem Bawarczyków).
Nawet nie pytajcie o moje ewentualne haremy! Powstałby sułtanat siatkarsko-aktorski.
Heh, gdybym ja miała to wszystko podliczyć, to byłabym, ekhm, obrobiona jak, nie przymierzając, matka pszczela po locie godowym.

Paulina - ur.15.02.1996, mieszka w Kożuchowie, Koleżanka Natalii, Uwielbia żużel, żelki (zgadłam!) i śpiew.
Co to za nowa moda na stawianie przecinków w miejscu kropek? Względnie uwielbienie dla Wielkich Liter w niewłaściwych Miejscach.
niemamczasunaspacjewielkieliteryiznakiprzestankowebomamtakgenialnypomyslnaopkozemuszesiespieszycbygoniezapomniec!!!!!oneone

Patrycja- ur.05.10.1994, mieszka w Nowej Soli, koleżanka Natalii, przyjaciółka Pauliny (chyba słaba, bo małą literą pisana)(może to kloleżanka?), tak samo jak reszta dziewczyn uwielbia żużel, lubi tańczyć.
A nie mówiłam?
(Pewnie tańczyła w The Biscuits).

Pojawią się jeszcze żużlowcy, ale ich nie musze chyba opisywać.
Pewnie, po co? I tak wszyscy będą mieli te same opkowe charaktery, które już zdążyliśmy poznać.
Ten sam papier, ta sama bezkształtna masa zamiast psychiki.

Jest też wersja rozszerzona boChaterów, gdzie dostają nazwiska i nie tylko:
Natalia Walasek- ur.20.03.1995 (...)
Jest bratanicą  Grzegorza Walaska.
Bo nie może po prostu jeździć na dwukołowcu, MUSI być ktoś wpływowy w rodzinie.
Tak jak pisałem wcześniej, punkty zaczepienia! Chłopak, mąż, ojciec, stryj, bratanek, siostrzeniec, pies, kot, koszatniczka, wszystko, żeby jakoś powiązać świat fanowski z odległym i kuszącym światem sportowców.
Wiecie co, może ja odkurzę swoją opko-listę?

Tak jak wujek zostaje żużlowcem, lecz wypadek i słaba wola walki sprawiają, że rezygnuje z tego sportu.
Będzie szpital - check!
Z innej beczki: jeśli oczekujecie, że po przygodach ze skoczkiniami od siedmiu boleści będę naśmiewał się z pomysłu dziewczyny parającej się speedway’em, to jesteście w błędzie. Jedna z rówieśniczek aŁtorek spełnia swoje marzenia i być może już niedługo usłyszy o niej cała żużlowa Polska. Jeśli macie czas, poczytajcie o karierze 18-letniej Klaudii Szmaj, pierwszej Polki z licencją żużlową. Życzmy jej powodzenia i mam nadzieję, że to opko nie obrzydzi mi wizji płci pięknej na motorze!
I miejmy nadzieję, że sama nie pisze opek. Na przykład o sobie.

Ale z żużlem jeszcze się nie pożegnała.
Będzie kopała dupy profesjonalnym zawodnikom nawet z amputowanymi wszystkimi kończynami i głową - check!
Bo na tym to polega! Nie będzie facet pluł nam w twarz!
Ni dzieci nam… facecił?
(GENDER!)

W jej życiu przewija się kilka miłości, ale po kilku nie udanych próbach związuje się z jednym z żużlowców. Z którym nie powiem. Dowiesz się jak przeczytasz :)
*przyjmuje zakłady* Patryk Dudek?
Sławomir Drabik i jego łycha? :D

Aleksandra "Ola" (you don’t say)(pseudonim artystyczny, Sting się chowa) Solińska - ur.05.07.1994 (...) Jej chłopakiem jest Kamil Pulczyński, a następnie mężem. Mają synka Krzysia.
Co tam, że spoilery: jest chłopakiem, potem mężem, mają synka Krzysia. Niech Was reszta nie obchodzi, skupcie się na głównej boChaterce i cicho.
Kontemplujcie aspekty prorodzinne opowiadania!

Natalia "Tusia" Woltaj- ur.01.09.1997 (...) Za czasów szkolnych tworzyły zespół ,,The Sweeters''.
Kłamstwo, miało być The Sweets! *przerzuca się na Il Mascarpone*
(Swoją drogą, w którym roku toczy się to opko, że rocznik ‘97 już pokończył szkoły?)
Za czasów szkolnych, prawie jak “dawno, dawno temu…” lub “onego czasu...”.
(Może skończyli nieco wcześniej? Co z tego, że przymus edukacyjny w Polsce trwa do 18 roku życia).
(To i tak daje 17 lat, a więc… dezercja!)

Uwielbiały razem śpiewać, ale życie pokrzyżowało trochę ich plany i rozwiązały zespół.
Pewnie fani się oburzyli na nagłą zmianę nazwy.

Jej brat jest byłym chłopakiem Natalii, dlatego też między dziewczynami przyjaźń troche się popsuła, ale wspólnymi siłami będą ją odbudowywać, pomagając Oli w jej małżeństwie.
Czyli co, przychodzą z bratem i w ramach zadośćuczynienia za rozstanie przewijają Krzysia?
Moda na Opko, odcinek 3094! W tym kontekście pomaganiem Oli w małżeństwie najlepiej nazywać zastępowanie jej w roli matki, żony i… (!).

Nie uwielbia żużla tak jak jej przyjaciółki.
Pełni tylko rolę ozdoby, wiecie. Z kimś trzeba chodzić na party i wyrywać żużlowców.
“A my tu, teraz, o nich - ni słowa”. I słusznie, na pohybel ignorantom!

Katarzyna "Kasia" (you don’t fucking say)(artysta wcześniej znany jako Prince też się chowa przed taką kreatywnością) Miroś- ur.01.02.1993, mieszkanka Nowogodu Bobrzańskiego.
O My New God!
A gdzie podział się Nowogród Bobrz.?! Borz.!!!

Starsza kuzynka Natalii. Także wielki kibic Falubazu.
Ma słabość do Przemka Pawlickiego.
Gdy ich przyjaźń się rozwija, rozkwita miłość na całe życie.
Piękne to bardzo, ale nie rozumiem, gdzie tu związek przyczynowo-skutkowy.
Romans tutaj się święci
Pewnie znów będzie chryja”

Inga Dudek -17-letnia kuzynka Patryka.Córka brata pana Sławka.
I wnuczka kuzyna pana Wiesia. I siostra szwagra cioci Stasi spod Kolbuszowej.
“Ciocia Kasia, wujek Staszek, babcia Zosia, dziadek Franio… Onkel Johann…”

Na początku są z nią problemy, ale po długiej rozmowie i urokowi Mikkela (mix Korwina-Mikkego z Migelem? *chowa się pod stół*) (ale byłoby masakrowanie! :)), mięknie.
Zwłaszcza jej zdolności gramatyczne miękną. Razem z interpunkcją.
Mózgowie podczas lektury mięknie i rozpada się na atomy.

Lubi śpiewać i robi to bardzo dobrze.
Ech, taka szansa dla The Sweet(er)s. Szkoda, że się rozpadły.
Też mi umiejętność, KAŻDA znana mi postać żeńska w opku ma głos jak Górniak czy śp. Villas.

Oczywiście jak cała rodzinka uwielbia żużel
saving-people-hunting-things.gif

“Mój dziad chodził na żużel, mój ojciec chodził na żużel i ja też będe chodził jak dziad!”

Wiktoria Apanaszewicz (i jej kompanionka Wioletta Aboryszewicz) -ur. 08.04.1995r., bliska koleżanka Natalii. Mieszka z mężem i córką we Włoszech, ale wróci do Polski.
Tako jej hymn narodowy każe.
(Btw, czy to moda prosto z Trudnych Spraw na pobieranie sie w wieku 18 lat czy to opko faktycznie sięga jakieś 10 lat wprzód?)
Ew. aŁtorka kładzie lagę na element zaskoczenia i bez pardonu zdradza szczegóły fabuły. Ponieważ fuck you, that’s why.

Dawid Walasek - młodszy brat Natalii.
Wyjeżdża z rodzicami do Danii, ale po przeżyciach w szkole decyduje sie wrócić do kraju.
- Maaamooo, w tej Danii się ze mnie śmieją. Koledzy usłyszeli moje znajome z “The Sweet(er)s” i nie mam życia w klasie.
- Dobrze, synku, możesz jechać do Polski.
- Hooray!

Zamieszkuje w domu siostry.
Należy do teamu Natalii.
tumblr_m596hzgpnq1qf7klco2_500.gif

I żużlowcy:
Patryk Dudek - Zawodnik Falubazu Zielonej Góry, chłopak Natalii.
Mikkel Bech Jensen -Duńczyk. Chłopak Ingi.
Piotr Pawlicki - zawodnik Unii Leszno. Ma dziewczyne Weronike.
Przemek Pawlicki -zawodnik Unii Leszno. Brat tego u góry (Pytałem sąsiada z pietra wyżej, o niczym nie wie).Przyszły mąż Kasi.
Grzegorz Zengota- zawodnik Leszna, wychowanek Falubazu. Ma dziewczyne Ize i córeczke Kamile.
Aleksandr "Saszka" Loktaev -zawodnik Falubazu. Ukrainiec. Ma syna Leona.
Emil Sajfudinow -Rosjanin. Nieźle namiesza w życiu Oli i Kamila.
Maciek Janowski-zawodnik Sparty Wrocław. Przyjaciel Patryka.
Kamil i Emil Pulczyńscy- Bracia z Torunia. Kamil jest chłopakiem, a potem mężem Oli. Przez niego ich małżeństwo trochę sie pokomplikuje.
Mój borze. Przecież przy tych wszystkich zależnościach to nawet “Gra o tron się” chowa.

funny-picture-martin-game-of-thrones.jpg

>> Piątek, 20.03. <<

Dzisiaj są moje 18 urodziny. Najpierw na 16 przyjęcie dla rodzinki w domu, a potem dla znajomych w klubie na 19.
To ta rodzinka posiedzi godzinę i ma spieprzać, tak? Bo nie wierzę, by przygotowania do wyjścia na klabing miały trwać krócej niż dwie.
“Mamo, tato, dziękuję za prezenty i pieniądze, a teraz idę na SROGI MELANŻ! A wy bawcie się dalej, wszystko jest przygotowane”.

Zorganizować to wszystko to masakra, ale mam pomocne przyjaciółki i rodziców. Jest po dwunastej jestem w domu i pomagam mamie w szykowaniu urodzin, gdy nagle dzwoni mój telefon.
Bardzo niewygodnie pisać i czytać opowiadanie w czasie teraźniejszym, więc obstawiam, że za jakieś trzy rozdziały narrator będzie miał dylemat, czy nie przesiąść się na przeszły.
Dylemat? Żadnego dylematu! Na pewno się przesiądzie!

- Hej Natka –odzywa się niestety znany mi głos – Wraz z Adamem i Kacprem jedziemy po ciebie – mówi Alex
edit

- Jak to po mnie? Chyba do mnie, na urodziny – stwierdzam.
- No po ciebie. Powiem Ci na miejscu. – powiedział i się rozłączył. Ciekawe o co mu chodzi ?
Pewnie o to, że jedzie po ciebie. Tak tylko strzelam.
Ten pan “u góry” też tak mawia.
(Jest jakaś emotka właściwa dla czarnego humoru?)
-Kto to dzwonił?? –pyta się moja mama.
-Alex –odpowiadam- Zaraz będzie tu z Adamem i Kacprem.
Po 15 minutach chłopcy byli u mnie.
- O co ci chodziło z tym że jedziecie po mnie ??
Patrz wyżej.
Patrz wyżej… :>

-Przyjechaliśmy Cię zabrać na trening – Mówi Adam
-Jak na trening ?! –pytam z oburzeniem – Przecież mówiłam trenerowi że dzisiaj nie mogę, bo mam urodziny!
*parsku-parsk* Wyobrażam sobie, jak jakiś Franck Ribery dzwoni do Guardioli i mówi, że sorki, ale 7 kwietnia to on odpada, bo szykuje sałatki na wieczorną imprę.
Bo są obowiązki i sa przyjemności, jak np. planowany trening. Nie wytrzymuje porównania z tak priorytetowym zajęciem jak przygotowania do rodzinno-kumpelskiej imprezy.

- No wiem, ale to tylko na dwie, trzy godzinki – mówi Kacper – Jak wrócimy z Zielonej to Ci pomożemy do urodzin. Ok?
Było po dwunastej, urodziny startują o szesnastej, więc po tych trzech godzinkach to nawet serwetek nie zdążycie ułożyć.
Co najwyżej wyłożyć whisk(e)y na stoły.

-Mamuś. Poradzisz sobie?. –zwracam się do mamy.
-Poradze – uśmiecha się.
- W życiu nie widziałam bardziej komicznej narracji - pisze Tuśka i się śmieje.
- Hehehehe - uznał Migel - Hehehe.

-Poczekajcie chwile musze się ogarnąć troche –zwracam się do zielonogórzan (wszystkich 119 tysięcy! Ale ma głos!) i wchodze po schodach na góre do swojego pokoju. Ubieram się z coś wygodnego, czeszę i schodze gotowa na dół. –Jestem. –poinformowałam towarzystwo
HA! Nie wytrzymała nawet jednego rozdziału! Czuję się już naprawdę doświadczonym opkologiem.
Może są z tego magisteria i doktoraty? Albo nawet habilitacje?

, zabrałam jeszcze klucze od garażu i od busa  i wyszłam z domu za chłopakami. Otworzyłam garaż, a kluczyki od busa rzuciłam do Kacpra, bo ja prawka jeszcze niestety nie mam . Alex z Adamem poszli do jego samochodu i ruszyliśmy w strone stadionu.
Yyy, po co jadą busem i autem, skoro jest ich czworo? To nie ma sensu w żadną stronę.
To w końcu bohaterowie jadą jednym czy dwoma środkami lokomocji? Wsiadajcie od razu na motory i nie komplikujcie i tak pogmatwanego uniwersum.

>>Oczami mamy Natalii<<
Yeaaaah! Tego to już dawno nie widziałam *odhacza na liście jak szalona*
> Źrenicą, soczewką, siatkówką, nerwem wzrokowym wiodącym do mózgu mamy Natalii<

Po dziecięciu minutach od wyjścia Natalii z chłopakami ktoś zadzwonił do drzwi. Stał w nich wysoki brunet o brązowych oczach.
Szkoda, że nie przybył wieczorową porą.
PO… ojej, przepraszam, pospieszyłem się. Zapomniałem, że mówimy o mamie Natalii.
Chociaż...

-Dzień dobry –powiedział Patryk
-Dzień dobry, wejdź proszę – odpowiedziałam- Co Cię do nas sprowadza?
-Dostałem zadanie od trenera, że mam pani pomóc w przygotowaniach do urodzin. –powiedział troche speszony.
Wut. Wut. WUT.what-the-hell-is-that-what-is-it.jpg
Nie wierzę, że ktoś mógł coś takiego napisać na poważnie. Po prostu nie.
- Tak, panie trenerze?
- Cześć, jest taka sprawa: jutro w godzinach treningu pojedziesz do domu Natalii, wiesz której, i pomożesz jej rodzicom w organizowaniu osiemnastki.
- Ale trenerze, przecież…
- Inaczej za mojej obecności w tym klubie pojeździsz sobie co najwyżej na rowerze.
- Dobrze, już jadę!
(trzask zamykanych drzwi)
- Uff… (pociąga łyk z butelki) Mam nadzieję, że nie zauważył, że jestem zawiany jak kieleckie.

-Och ten wasz trener. Natalie ściągnął na trening, a Tobie kazał nam pomóc. Ok.
- Co ten alkohol robi z ludźmi! Pocieszny człowiek.
Zaskakująco szybko się pogodziła z faktem, że trener robi ze swoich podopiecznych chłopców na posyłki.

Idź do salonu i pomóż mojemu mężowi w dmuchaniu balonów (nie, serio. To jest parodia, prawda? To musi być parodia). –powiedział i uśmiechnęłam się do niego.
*spogląda na listę żużlowców* Nie ma wzmianki o tym, że Dudek ma męża.

-Dobrze. A gdzie mogę położyć prezent dla Natalii- Patryk
O Partyce słyszałam, ale kim jest Natalia-Patryk?
Jej mniej znaną, ale na pewno równie utalentowaną siostrą. W końcu występuje w opku.

>>Wracamy do Natalii<<
Ale do jej oczu czy może czegoś innego?
Nie spodziewałem się, że doświadczę zabawniejszych przejść między scenami niż w częściach I-III Gwiezdnych Wojen!

-Macie pół godziny na przygotowanie się- krzyknął trener, gdy nas zobaczył
-Pół godziny?!- zdziwił się Alex
Właśnie. Przez pół godziny będą kaski zakładać czy jak?
Z początku myślałem, że chodzi o imprezę osiemnastkową! Co te wygłupy fabularne robią z analizatorem.

-No tak. Radziłbym się pośpieszyć.- powiedział tak jakby sam nie był zadowolony  z tego że tu jest.
Wytrzeźwiał i przypomniał sobie, że wysłał Dudka w roli pomocy domowej, nie może sobie tego darować.
- (burp) Jak mogłem tak się stoczyć?

,,To po co nas ściągałeś ??‘’ pomyślałam i poszłam się przebrać w kevlar.
A ja siedzę w bawełnie zmieszanej z poliestrem.
Generalnie chodziło o kombinezon żużlowy, ale skoro ktoś lubi pokrywać się w całości kevlarem? Któż nie chciałby wyglądać jak Iron Man!

Potem pogrzebałam trochę w motorach (paluszkiem) (i znalazłam garniec ze złotem) czekając na chłopaków. Byłam na trenera wściekła i dlatego troche źle jeździłam
Taak, tak sobie to tłumacz.

i do tego co chwile musiałam podjeżdżać do niego i słuchać co mam jeszcze zrobić.
- Na początek dwa kołka truchtem wokół toru razem z motocyklem, a potem skip A, skip C, przekładanka, wymachy ramion i sprinty po 50 metrów! Motocykl też! (pociąga głęboki łyk z butelki)

Po dwóch godzinach treningu mogliśmy się iść w końcu umyć i przebrać.
Przypominam, że impra jest o 16, a mieliście jeszcze pomóc mamie i Dudkowi.

-Natalia, podejdź- powiedział do mnie trener gdy wyszłam z szatni. Stał koło niego siwy mężczyzna średniego wzrostu. – To jest pan Janusz Tokarz.
-Gratuluje świetnej jazdy i uzyskania licencji żużlowej. –powiedział mężczyzna, a ja stałam i patrzyłam się na niego jak wryta.
Yyy, a to można tak z zaskoku robić? To trochę tak, jakby na koniec jazdy z instruktorem z bagażnika wyskoczył egzaminator i wręczył kursantowi prawo jazdy.
Okej, można być fanem dyscypliny i na tej bazie jechać z opkowym koksem, ale można poczytać choć troszeczkę na temat uzyskiwania licencji “Ż”, by nie tworzyć takich absurdów. Nawet taki żużlowy ignorant jak ja to wie.

-Co ?! Ja uzyskałam licencje ?! –pytałam z niedowierzaniem.
-No tak –odpowiedział i wręczył mi jakiś tam dyplom.
Człowiek ze związku przyjechał, ot tak, na tor, popatrzył, ocenił i wręczył dyplom “za zdobycie pierwszego miejsca”. ARGH! Chyba muszę łyknąć z butelki pana trenera.
Taa, licencja żużlowa czy dyplom za ukończenie kursu haftu Richelieu, co za różnica.

-AAAAAAAAaAaaaaaaAAA (literkowe góry i doliny, like it) – zaczęłam cieszyć się i skakać z radości. Za chwile podbiegli do mnie Kacper, Alex i Adam i zaczęliśmy się cieszyć wszyscy.
Pan Janusz Tokarz krecił piruety.
Trener też chciał, ale szybko upadł na ziemię i nie mógł wstać o własnych siłach.
- (burp).

-Ogarniecie się w końcu? –zapytał trener i zwrócił się do mnie –No Natalia od kwietnia widzimy Cię na torze
A wcześniej po czym jeździła? Po leśnych dróżkach?
Po tym trawiastym okręgu w środku toru, nic dziwnego, że źle jej się jechało.

-No chyba tak – uśmiechnęłam się i zaczęłam zwijać swój sprzęt.
Złożyła motor w rulonik.
Albo w serwetkę.

Kontem oka zauważyłam (a lokatą ucha usłyszałam) tylko, że Adam gdzieś dzwoni. W chowaniu motorów pomogli mi chłopcy. Po 30 minutach zbierania sprzętu  wyjechaliśmy w końcu ze stadionu. Z radości jeszcze nie ochłonęłam, ale musiałam się trochę ogarnąć, żeby rodzice nie zauważyli. Zamierzałam im zrobić niespodzianke. Ale najpierw zajedziemy do klubu, w którym miały być urodzinki dla przyjaciół.
Czyli olali przygotowania do imprezy rodzinnej i od razu rozwieszają serpentyny w klubie czy od razu olali imprezę rodzinną?
Chyba na tym polegała ta “niespodzianka”!

>>W tym samym czasie w domu Natalii<<
>>Patrząc jego ocza… oknami<<
> Szybami, tak konkretnie <

-Pani Kasiu ja będę musiał spadać, bo oni już wracają. – powiedział Patryk
- Spadaj, spadaj, nie potrzebuję tutaj niewychowanych żużlowców, którzy nie umieją się wysłowić - odpowiedziała oburzona zasłyszanym słownictwem mama Natalii.
-Czemu nie zostaniesz? –zapytałam
Teee, aŁtorko, mogłabyś informować, że zmieniasz narratora. >>Oczami pani Kasi<<, tak trudno to napisać?
A może chodzi o framugę w tych oknach, przez które patrzy dom?

-Niestety nie mogę. Ale bardzo przyjemnie mi było państwo poznać – zwrócił się do nas
“Niezwykle podoba mi się jego ekonomia i walory turystyczne, pan prezydent też jest niezwykle miły”.
“Jestem pewien, że istnieje nie tylko teoretycznie”.

-Nam Ciebie też. Dziękujemy za pomoc. A  i jeszcze jedno. Mogę sobie zrobić z Tobą zdjęcie?
Matka w roli hotki. Tego to jeszcze w opkach nie grali.
Łał! Nowy topos w literaturze opkowej, dzwonię do znajomych filologów!

Bo wiesz moja córka na pewno mi nie uwierzy że tu byłeś.
Trzeba mu było zrobić zdjęcie, jak obiera ziemniaki.
Lub złorzeczy pod nosem “A miałem być na treningu, psiamać!”

-Dobrze – uśmiechnął się przyjaźnie i podszedł do mnie. Mój mąż zrobił zdjęcie. –Do widzenia.
-Do widzenia – odpowiedzieliśmy.
A tatuś nie chciał fotki z przyszłym zięciem?
Nie będzie wchodził w paradę żonie i jej planom… sportowym!

>>Natalia<<
>>Bakłażan<<
>> Dzień dobry <<

Zajechaliśmy na parking klubu. Wysiadłam i skierowałam się do drzwi wejściowych. W środku były trzy moje kochane przyjaciółki
Uwolnij je szybko!!! Przecież musiało je spłaszczyć na naleśnik.
Ewentualnie… były to naprawdę spore drzwi.

którym nigdy nie zapomne jak mi pomogły. Ola wieszała z Natalią i ze swoim chłopakiem balony, a Patrycja szykowała stoliki. Czwarta wariatka jak zwykle się spóźniała, ale na jej szczęście została usprawiedliwiona przez Olę. Alex podszedł do Pati, żeby jej pomóc, Kacpra wysłałam do sklepu z alkoholem, w którym miała znajdować się Paulina, ponieważ zapomniałyśmy z Olką, że ona nie jest pełnoletnia
O szlag, przecież to wygląda, jakby grała w jakąś grę strategiczną z elementami RPG.
Chciałaś napisać: Simsy :)

a sama pojechałam busem do domu. To było niedaleko, więc mogłam się przejechać. Śmiałabym się gdyby mnie policja złapała.
Aha. Bez prawa jazdy. Busem. Pogratulować pannie aŁtoreczce pomysłów. Klap, klap, klap.
I mówi to już właściwie zawodowa kobieta-żużlowiec. Wzór. Jeszcze się trenerowi pochwal, pewnie podzieli się z Tobą butelką w nagrodę. W końcu masz już 18 lat. Co nie zawsze ma wiele wspólnego z dojrzałością.

Dojechałam cała i zdrowa. Weszłam do domciu zdjęłam buty i poszłam w kierunku kuchni, żeby pomóc mamie.
A ta nie zainteresowała się ani trochę, jak jej córka i bus dotarli na miejsce bez żadnej osoby, która potrafi jeździć i ma to udokumentowane.
Po co, ważne jest ZDJĘCIE Z MŁODYM!

O dziwo jej tam nie było, więc poszłam do jadalnio-salonu.
To też obok kuchnio-przedpokoju, zaraz za sypialnio-piwnicą.
Ale najlepszy i tak byłby strycho-balkon.

Tam była i wraz z tatą szykowali stół.
-A ty mamuś wszystko do jedzenia przygotowałaś ?- zapytałam ze zdziwieniem
-No tak, bo gdy cię nie było mieliśmy pomocnika.- odpowiedziała
-Nie no mój braciszek w końcu coś dla mnie zrobił ?
-No niestety nie.-odpowiedział tato- Zgaduj kto mógł nam pomagać? Podpowiedź: Jest z Zielonej Góry i jest chłopakiem.
Ło kurde, to zawęża nam pole do… kilkunastu tysięcy osób. Good hint.
Eeee… Grzegorz Halama?

-Ale mi podpowiedzi.  Po prosze dalej.
-Ma ciemne włosy i brązowe oczy. Jest wysoki. Jest 3 lat od Ciebie starszy. Kocha żużel. Nigdy z nim nie rozmawiałaś, ale często widujesz go na meczach Falubazu. – dodała mama.
“I jest taaakim ciasteczkiem do schrrrrupania”, pomyślała.
Okej, czyli nie Halama. Eeeee… Tomasz Lis?

-Hmmm…-zamyśliłam się chwilę i zapytałam- Jest żużlowcem ?
-Tak –odpowiedzieli razem
-To może to być  jedynie Patryk Dudek, ale w to nie uwierzę. Chyba, że masz jakiś dowód.
-Tak on i mam dowód.-powiedziała i pokazała mi zdjęcie z Duzersem.
-Okey niech będzie. Co mam wam pomóc?

I to tyle? Jakbym się dowiedziała, że w moim domu przebywał, dajmy na to, Thomas Müller, to chciałabym się dowiedzieć, co tam robił, z jakiego powodu się pojawił i, przede wszystkim, dlaczego do jasnej cholery nikt go nie zatrzymał do mojego powrotu. No ale to się, niestety, nigdy nie wydarzy *wyciera samotną łezkę*
*podaje chusteczkę i opuszcza kurtynę*