- Koniec na dziś! – zawołał trener, a na twarzach chłopaków pojawiły się wielkie banany
Trener w myślach szacował potencjalne zyski z eksportu bananów.
od aŁtorki: Tak więc, pewnie wiele z was nie spodziewało się tego, że Milena będzie (tak szybko) z Rafałem. Szczerze, ja też:D
Znam jej opko lepiej niż ona sama.
Szli tak w ciszy przez dłuższa chwilę, kiedy Michał nie wytrzymał
- Pająk! – zadarł się na pół ulicy,
Zadarty pająk. Boru, to musiało być straszne.
Aaaałłłaaaa! – nagle znalazła się na ziemi, a obok niej leżał jej obcasa…
Hopsasa! Hopsasa!
- Kostka mnie boli… - złapała się za stopę - Kurde moje nowe buty! – popatrzyła na leżący na asfalcie kawałek jej obuwia
Pewnie zadarł z tym zadartym pająkiem.
- Może zanieście cię do domu? – zapytała Brysia
To wyglądałoby ciekawie, niezależnie od tego, jak to zinterpretujemy.
Czyli trzeba – rzuciła brązowooka, po czym popatrzyła na siatkarza, a ten lekko zarumieniony wziął dziewczynę na ręce.
Do szpitala marsz!
*** tymczasem przed domem ***
Jak ja kocham takie przejścia.
- Jak to już jedziesz? – zdziwiłam się. Staliśmy przy garażu i patrzył jak Rafał pakuje coś do schowka
Pewnie to narrator trzecioosobowy patrzył.
- Może i jestem młoda, ale jeżdżę lepiej od nie jednego zawodowego kierowcy – rzuciłam stanowczo, na co Rafa się roześmiał
- Oj dziecko, dziecko. Masz bujną wyobraźnie – pokręcił z uśmiechem głową
Nie znał jeszcze terminu „Mary Sue”.
- Dobra, dobra już cię puszczam – rzucił i zamiast grzecznie i powoli odstawić mnie na ziemię to tak po prostu mnie puścił
Słowny chłopak, ja się nie czepiam.
- Ale ludzie potrafią się drzeć – stwierdził Michał, słysząc jakieś krzyki – Przecież obok też ktoś mieszka!
Nie bulwersuj się tak bo ci w brodę pójdzie – zaśmiał się Wlazły
Winiarski zapuści brodę niczym Gandalf i podczas meczów będzie się potykał o swój bujny zarost.
- Szkoda mi na żyletki – wyszczerzył się Winiar
Woli sprzedawać je emo na targu, rozkręcił w ten sposób niezły biznes.
- Niedługo będziesz wyglądał jak saskłacz – oznajmił Mariusz
- Co to saskłacz? – zdziwił się przyjmujący
Chciałabym wiedzieć to samo.
Moja babcia mi zawsze o nim opowiadała jak byłem mały – Szampon zatopił się we wspomnieniach – Mówiła żebym nie wychodził nocami z domu, bo w pobliskim lesie mieszka czarny, wielki, niby pies, o czerwonych świecących oczach, ostrych pazurach i on je małe dzieci – wytłumaczył
Jego nazwa stanowczo dyskredytuje saskłacza jako potencjalnego straszaka na dzieci.
- Nie trzeba kochać, żeby się całować – rzuciła Brysia – Zresztą Milena nigdy jeszcze nie skłamała – dodała
W opkach im więcej pocałunków z jak największą liczbą mężczyzn, tym lepszy lans.
- Trzymajcie się, a ty mała zdrowiej – Mario wskazał na Duszyńską
Szybko mi przejdzie – rzuciła, kontem oka patrząc na Białorusina
I zdecydowała, że założy też rachunek oszczędnościowy swojej trzustce.
- A tak jakoś – rzucił Winiar, czując, że szykuje się kolejna ciekawa dyskusja
- Mi się cos wydaję, że to przez to, że ta twoja Milena znalazła sobie chłoptasia – Alek patrzył na niego podejrzliwie
- Wcale nie! – zaprzeczył – Po prostu martwię się…
- Już nie masz o co, ten koleś sprzątną ci ją sprzed nosa. Zresztą nie miałeś przy nim szans. Widziałeś go? Wysoki, przystojny i ma motor. A ty jesteś… tylko wysoki – oznajmił Aleh
Zawsze możesz sobie zapuścić kozacką brodę.
Nie wiem czy zależy… Ale na pewno rzuciła mi się w oczy tym, że się wyróżnia, jest inna niż wszystkie dziewczyny, które znam do tej pory. Nie boi się pobrudzić sobie rączek.
Winiarski zawsze marzył o kobiecie, która nie pytałaby go przed każdym posiłkiem, czy umył ręce.
Zresztą jesteśmy już prawie w mieszkaniu – rzucił widząc znajome drzwi bloku
Może… - stwierdził i kiedy przechodzili obok wysokich tui, usłyszeli cichy szelest…
Saskłacz właśnie gotował się do skoku...
Kiedy przechodzili obok wysokich tui, usłyszeli cichy szelest i po chwili ktoś wyskoczył im przed nosem z panicznym krzykiem…
Saskłacz wpadł w panikę na samą myśl, że mógłby wystąpić w opku.
- Wam to żadnego kawału nie można wywinąć – rzucił zrezygnowany
- Bo w tym gronie jest tylko jedne mistrz – Winiarski wypiął się dumnie – I jeśli ktoś powie inaczej, to kłamie – zastrzegł palcem
Palec w tym czasie pisał w powietrzu: „Winiarski's jokes – all rights reserved”.
Usiadłam na ziemi i podciągnęłam kolana pod brodę. Wpatrywałam się w niebo, pojedyncze gwiazdy próbowały się przebić przez chmury…
Można rzec, że mieczem świetlnym.
Ja go nie kocham – powiedziałam cicho, po czym spojrzałam na wodę.
- Wisi mi to – odpowiedziała woda.
Cały mój świat, który tak starannie i dokładnie sobie budowałam, z przekonaniem, że żaden mężczyzna do niego nie wtargnie. I kiedy to się stało, cegiełka po cegiełce zaczęło się burzyć…
Takie rzeczy tylko wśród kulturalnych ekip wyburzeniowych.
Walnęłam pięścią w grunt , wstałam i podeszłam do mojego motocykla. Ubrałam kask i odpaliłam silnik. Chyba nigdy nie znudzi mi się ten dźwięk.
Tak jak mnie ubieranie części garderoby.
Będziecie mnie nosić, robić jedzenie i sprzątać! Tak! – zacisnęła pieść w geście zwycięstwa
Zwycięskie pieszczoty – nie dziwota, że wojowie zawsze chcieli wracać z tarczą.
- Po tym, jak się dowiedziałam, ze TY masz chłopaka to ja mogę uwierzyć nawet w to, że słonie zapierdzielają do niebie – wyszczerzyła się
- Serio? – zaśmiałam się i wyszłam na balkon
By poobserwować podniebne ewolucje słoni.
Bo nie będzie obiadu! – popatrzyła na mnie złowrogo, a ja momentalnie zerwałam się z podłogi. W tym mieszkaniu obowiązki były podzielone. Co tydzień zmieniałyśmy się rolami.
Jednak to boChaterka zawsze odgrywała tę główną.
Sięgnęłam po telefon i przycisnęłam zieloną słuchawkę
- Udusił cię ktoś kiedyś?! – wydarłam się
- …
Czarny Pan się z oburzenia aż zapowietrzył.
- A co z tego będę miała?
- …
- Hahaha. I myślisz, że mnie przekonasz?
On może i nie, ale Imperius owszem.
Po pierwsze nie zaczyna się zdania od ‘więc’, po drugie nie powinno cię interesować co będziemy robić, a po trzecie wracam nie wiem kiedy! – ubrałam kurtkę i wyszłam
- Jak myślisz…? – Jula uśmiechnęła się cwano [cwałem?]
- Ty tylko o jednym – Gabi pokręciła głową
Nie, nie wstawię tu dowcipu o nadmiernym libido Voldemorta. Czuję zbyt wielki żal z powodu wykorzystywania go w opkach o siatkarzach.
- Bo to jest istotne. Ważne żebyś miała pracę, bo niedługo rodzice przestaną przelewać ci na konto, a mi i Milenie nie uśmiecha się za ciebie płacić
- Ale co ja mogę robić, jak nie mam skończonych studiów? – zajrzała do gazety
Jakiś czas temu przerabialiśmy kwestię, że żadna z nich nie studiuje, „bo po co”.
- Znajdź coś co cię interesuje i robisz to z pasją. Pracodawca na pewno to doceni – Brysia wyciągnęła z szafki dwa talerze
Nie chcę nic mówić, ale kosmetyczka też musi mieć ukończone szkolenie w swoim fachu.
- Lubię muzykę, ale nie umiem śpiewać. Lubię malować, ale nie umiem rysować – zaczęła wyliczać na palcach
Chyba lubi malować SIĘ.
- Ty nie umiem malować? – brązowooka wybuchła śmiechem
Tak, ona nie umiemy.
- Co jest w tym śmiesznego? Przecież to prawda.
- Taka sama prawda jak 2 i 2 to 5
Blogaski nie uznają ograniczeń. A już na pewno nie ograniczają się logiką.
- No w sumie tak, ale możesz na przykład – Gabi przerwała na chwilę by pomyśleć – Lubisz też modę… Projektantka?
Muszę powiadomić kuzynkę, że niepotrzebnie się męczy na ASP, skoro do projektowania ciuszków wymagane są jedynie chęci.
Zatrzymałam się na parkingu obok parku, już z daleko rozpoznałam sylwetkę Rafała. Włosy związałam w luźna kitkę i ruszyłam w stronę chłopaka.
Najwidoczniej Voldi jakoś czmychnął z opka.
Ten stał bokiem , przez co mnie nie zauważył. Ale za to ja dostrzegłam jak jedna z przechodzących obok niego dziewczyn, rzuciła Rafałowi kokietujące spojrzenie. Myślałam, że zostanie nie wzruszony, ale się myliłam. W odpowiedzi posłał tlenionej blondzi swój uśmieszek, który mówił wszystko…
(...)
- Jakie znowu kochanie?! Może lepiej idź się poobściskuj z tą lala – ruchem głowy wskazałam na blondynkę, która dalej kręciła się w pobliżu
Jakie to... typowe.
- Zazdrosna? – uśmiechnął się tajemniczo
- No coś ci się chyba w łbie poprzewracało – popukałam się w czoło
- Ale powiedz, że troszkę – objął mnie w pasie
- Mówię przecież, że nie! – lekko się wkurzyłam, na co Rafa mnie pocałował
- Idź ją pocałuj – odrzekła boChaterka.
Rafał wplótł swoje palce w moją dłoń i ruszyliśmy w miasto. To było lekko dziwne uczucie.
”Jego palce uciskały mi niektóre ścięgna”.
- Jestem ciekawy jak byś w tym wyglądała – Rafa zatrzymał się przed jednym ze sklepów
- Pomaż sobie, bo w taką kieckę się nigdy nie wcisnę
Jak ją pomaże, to ona się nagle zwiększy? Chyba resztki krawcowych, które nam w kraju pozostały, mogą zwijać interes.
- Nie musisz tego wiązać – złapał mnie w masie i zaczął muskać po szyi
AŁtorka mi imponuje, stworzyła boChaterkę z nadwagą.
- Ej! Gdzie się tak śpieszysz? – po raz kolejny tego dnia złapał mnie za nadgarstek
Wciskając palce pod troczek zginaczy.
– Jasna cholera! Kto cię nauczył jeździć ty stara podeszwo! – wrzasnęłam, kiedy jakieś auto niespodziewanie zahamowało. – Szlak by to trafił – pokręcił głową, wyminęłam go i już byłam na podwórku.
Kierowca zgubił się na szlaku. Niestety, nie mógł liczyć na pomoc innych turystów.
Błyskawicznie znalazłam się w sypialni, a zaraz za chwilę byłam już na balkonie.
(...)
- Mogę? – w drzwiach ujrzałam Michała. No kurde jego też pizdnę!
- Jak już musisz – niechętnie podciągnęłam nogi, robiąc mu miejsce na kanapie
Kanapa na balkonie – obserwacje latających słoni nigdy nie były tak wygodne!
- Więc to tak odpoczywasz? – usiadł i popatrzył na słońce, które chowało się za budynkami
Gdy Słońce się zmęczy, lubi sobie przysiąść w cieniu. Nie, zaraz...
Co się dzieje? – spojrzał na mnie – I nie zbywaj mnie, bo to ci się nie uda! – zastrzegł palcem
Winiarski sądzi, że sypie sentencjami jak z rękawa, że każdy swój tekst musi zastrzec?
Ktoś właśnie otworzył drzwi
Witam – Rafał wtargnął nieproszeni
Klonując się w międzyczasie.
- Skądś kojarzę tą ładną buźkę – zaczął mu się przyglądać.Nie jest dobrze…
- Jestem siatkarzem – odparł jakby dumnie
Po czym odwrócił się w stronę czytelników i dodał:
- Wszelkie prawa zastrzeżone.
- Kasiasty – Bielewicz pokręcił z uznaniem głową
- Pieniądze się nie liczą – uhuhu jaki dobrotliwy
Mam wrażenie, że Winiarski posługuje się w rozmowie dziwnie zmodyfikowanymi tytułami filmów. Pewnie dlatego zwraca taką uwagę na prawa autorskie.
- Sorry, że wam przeszkodzę w planach odlotu na inną planetę ale mógłbyś powiedzieć po co tu przylazłeś?! – tak wiem, jestem delikatna
- Szukam części do rakiety – odparł Rafał, po czym mruknął pod nosem: - Marzy mi się Pigfart...
- Wiec słucham cie bardzo uważnie – usiadłam
...a Rafał zaczął agitować.
- Wyduś coś z siebie wreszcie – niecierpliwiłam
- Dobra, ale nie poganiaj tak księżniczko – pokazał rządek białych kłów
Nie chcę chyba wiedzieć, jaką odnogą ewolucyjną jest Rafał.
[Krokodylem].
- A może by tak u nas pogadać? Pewnie jakieś miejsce w klubie by się znalazło – zaproponował nieśmiało Alek
- Już to widzę, jak przyjmą mnie bez studiów. – Julia pokręciła głową
No co ty, koleżankę boChaterki opka? Każdy szanujący się klub sportowy się o takie bije. I wymyślają coraz to nowe etaty, byleby tylko je zachęcić.
- Wracając do tematu – wtrącił się Achrem, lekko czerwieniejąc. Przeważnie łatwo i niekrępująco rozmawiało mu się w nowym towarzystwie. Teraz peszyła go pewna dziewczyna
Nikt nie ma zielonego pojęcia, która to była dziewczyna. Prawda?
– Pogadamy z prezesem, może na razie weźmie cię na staż czy jak to tam jest.
Jako polerowacza ochraniaczy na golenie.
- Widziałam! – wydarła się ciemnooka, kiedy siatkarze opuścili mieszkanie
- Ale, że co? – Jula zaniosła szklanki do zlewu
- Tego buraka i zaangażowanie
Spaliła buraka z całą swoją mocą.
*** Chłopaki ***
***Rotfl!***
- No to co robimy? – zapytał Mariusz kiedy, wrócili do domu– Jakiś film? – zasiadł przed telewizorem
- Słuchajcie, to brzmi nieźle: „Lost in punctuation” - zagaił Wlazły.
- Miałeś bliski kontakt z tym jej chłoptasiem? – zaciekawił się atakujący
*zaniepokojona* Którego stopnia?
- Wciągnęło cię – pokiwał głową – Walcz, jeśli wiesz, że to jest to – uciął krótko
Sportowcy częściej walczą o kobiety niż bracia Kliczko w obronie swoich tytułów.
- Nie każ mi użyć przemocy wobec ciebie – Rafał popatrzył na mnie groźnie
- Haha, lepiej ze mną nie zadzieraj po poznasz styl pijanego żurawia – uniosłam ręce w charakterystyczny sposób
Poddańczy?
- Właśnie to – rzuciłam i zwinnym ruchem uderzyłam go w bardzo czułe miejsce
Splot gwieździsty. Auć.
Do tego łapiąc zaszyję przycisnęłam do ściany – Nigdy więcej nie mów mi, co mam robić
”A już na pewno nie każ mi szyć”.
Rafał tylko przełknął ślinę i zacisnął zęby.
Cały szereg swoich kłów.
Nakręcało go to jeszcze bardziej. Bo jak to mówią, to czego nie można zdobyć, pożąda się jeszcze bardziej.
Nie chcę nic mówić, ale pozostaje nam tylko czekać na gwałt/próbę gwałtu.
- Nie ważne – uciął krótko i zbiegł po schodach. W głowie miał tylko jeden plan i koniecznie musiał go zrealizować.
AŁtorka wgrała mu tryb gwałciciela.
Nie będzie stał bezczynnie, kiedy laska pogrywa z nim w taki sposób. Trzeba pokazać, kto rządzi i gdzie jest jej miejsce w szeregu.
I kto tu jest krokodylem alfa!
Był już we wszystkich klubach, w których lubiła przebywać, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Już po raz 5 okrążał miasto w jej poszukiwaniu.
Na chuć nie ma rady. Nawet, jeśli musisz okrążać miasto wojewódzkie.
W końcu lekko poirytowany zatrzymał się przy pierwszym lepszym barze. I jakie było jego zdziwienie, kiedy na parkingu ujrzał jej motocykl. Z tym swoim sławnym uśmieszkiem wszedł do lokalu i rozglądną się
Uśmieszek też był zastrzeżony.
Jego wzrok utkwił na barze, gdzie siedziała ona. Roześmiana z lekko potarganymi włosami, rozmawiająca z jakimiś kolesiem. Coś go ukuło, tam w środku.
Rafał był w gruncie rzeczy upersonifikowanym mieczem.
Ruszył w jej stronę, ale dziewczyna ruszyła na parkiet, a tajemniczy nieznajomy w między czasie wsypał coś do jej kieliszka, po czym ruszył za nią.
Czyli nie tylko on działa w trybie gwałciciela!
- Jakiś problem? – wtrącił się blondyn
- Zaraz ty możesz mieć problem – Rafał pomachał mu przed oczami jakąś saszetką
- Ale jak ty? – zaczął nerwowo wkładać ręce do kieszonek – Zresztą to nie moje – szybko powrócił do opcji „pewny siebie”
- Dobrze ci radze, zejdź mi z oczu, bo to się źle dla ciebie skończy –
To kto tu w końcu ma być tym loverem? Może Winiarski zanadto się skupił na zastrzeganiu wszystkich swoich wypowiedzi, by mieć czas i ochotę na podryw?
No i jeszcze suszy… Co ja do cholery wczoraj robiłam?
(...)
- Miło mnie witasz, po tym jak cię uratowałem przed jakimś napalonym kolesiem – podszedł bliżej
- Jakim kolesiem? – zdziwiłam się
- Tak się nawaliłaś, że koleś chciał to wykorzystać więc dosypał ci jakiegoś świństwa do drinka
Skoro była pijana w sztok i na drugi dzień nic nie pamiętała, to po co jej jeszcze czegoś dosypywał? Marnotrawienie towaru!
No to pięknie. Nigdy więcej alkoholu! Hahaha, ale ja sucharami ostatnio walę!
Chyba ominęłam dowcip.
- Witam miłą panią – przepuścili ją w drzwiach
- Witam waćpanów – zaśmiała się
- Ja was tylko proszę, bez tych starodawnych zwrotów – Michał uniósł dłonie w geście poddania – To zdecydowanie nie moja epoka
Winiarski nie mógł zastrzec sobie praw do wyrażeń po staropolsku, dlatego nie pałał do niego szczególną miłością.
- A podobno mówią na ciebie człowiek renesansu – zauważyła Gabriela
- Uważa tak tylko mój prysznic
Prysznic ma wgraną pobudkę, w której codziennie porównuje ciało Winiarskiego do Dawida.
Wracam do domu i idę spać – skomentował Mariusz
- Lubię to! Click! – Michał uniósł dłoń
Oho, ktoś tu narusza fejsowy copyright.
- Za dużo fejsa – zaśmiał się Nowakowski
Oh, hai Piotr! Jak tam twój PIT?
- Powiedział ten, który ćpie – dogryzł mu
- Kwejk jest w modzie – wypiął się dumnie
W środowisku siatkarskim największym respektem cieszą się ci, którzy znają najwięcej gimnazjalnych odzywek.
- No bo widzi, prezes, nasza koleżanka szuka pracy i tak się zastanawialiśmy… - skrzywił się lekko
- Koleżanka? No nie wiem, zależy na jakie stanowisko, czy ma jakieś kwalifikacje
Biedny prezes, wciąż się łudzi...
- Nie ma skończonych studiów, ale z tego co nam wiadomo to bardzo dobrze sobie radzi w marketingu i takich innych – zaczęli coś zmyślać
W marketingu? Really? A co Resovia może sprzedawać poza zawodnikami do innych klubów?
- Hmmm, musiałbym z nią porozmawiać, ale widzę, że wam zależy na tym – spojrzał po nich, ale Mariusz z Miśkiem wskazali dyskretnie na Achrema – Dobrze, niech przyjdzie jutro do mnie to zobaczymy, co da się zrobić
”Zobaczymy, jakie stanowisko będzie można dla niej stworzyć”.
- Jestem ciekaw… – Winiar zrobił minę filozofa – …jak Lena ci za to podziękuje
- Jeśli będziecie to kiedykolwiek cytować, nie zapomnijcie dodać, kto to po raz pierwszy powiedział – przypomniał kolegom.
- Spadaj na bananowca banany prostować! – Alek uderzył go w głowę
Winiarski uznał, że nie będzie sobie rościć praw do tego tekstu.
Gabrysia właśnie wyszła z pokoju prezesa, gdzie uzgadniała ostatnie ‘kruczki’ jej umowy.
Szef był na tyle w porządku, że wyjaśnił jej nawet to, na czym chciał ją och... oszukać.
- Nie wierzę, że po treningu jesteś taki wesoły – pokręciła głową – A tak w ogóle, to gdzie zgubiłeś chłopaków?
- Michał poszedł się pewnie gdzieś ciastek ożreć
Podczas konsumpcji nieustannie powtarzał, że obżera się w swój oryginalny, autorski sposób.
- No właśnie, jak tam sprawa jej pracy?
- Karbarz mówił, że musi z nią pogadać, ale wydaje mi się, że dostanie tę posadę.
Tylko najpierw muszą ją wymyślić.
Tylko musi wywrzeć dobre wrażenie, no wiesz mini kiecka i dekolt po pępek
O, Wlazły czyta blogaski. Jak miło.
Ja jestem bardzo normalny – zabrał jej aparat
A ty, dziewczyno, myślałaś, że on się z tobą na serio umawia? Od początku wypytywał o ten aparat.
<
Wracała właśnie z zakupów, na których wyrwała kilka ładnych ciuszków. Jednak najbardziej podobał jej się szal.
*z gracją przerzuca szalik przez ramię* No ba.
Wyciągnęła go na chwilę, aby znów mu się przyjrzeć, ale to była nieodpowiednia pora.
- Zawsze jest dobra pora, by włączyć Szaliki – Tuśka mrugnęła okiem do kamery i zaczęła przeliczać potencjalne zyski z reklamy.
Materiał zahaczył o żywopłot i lekko się popruł
*oburzona* Jak tak można?!
. – Jebańczy! No puszczaj! – siłowała się z szalikiem, aż w końcu pół zostało jej w dłoni, a drugie pół na krzaku
Krzak też chciał mieć swój Szalik, a że nie miał dostępu do Internetu...
- Kupisz sobie nowy
- No nie wiem, bo jak tak dalej pójdzie to niedługo dziewczyny wywalą mnie z domu za niedokładnie się do rachunków
- Ja właśnie w tej sprawie – zaczął ale Julka szybko mu przerwała
- Jesteś komornikiem?! – wrzasnęła na pół miasta, na co Aleh się zaśmiał
- Ha ha ha, nie, głuptasku! Komornik już dawno zajął twój majątek, ja wypełniam tylko wniosek prokuratury o areszt tymczasowy.
- A jest jakiś cień szansy, że dostanę tą pracę? – zapytała już o wiele spokojniej
- Jak wywrzesz dobre wrażenie to tak. Prezes, zresztą jak go poprosimy, to się zgodzi na wszystko – machnął ręka
I fakt, czy wykonywany przez Julię zawód w ogóle oficjalnie istnieje, nie stoi tu na przeszkodzie.
Tylko ja nie chcę mieć pracy na „czarno”, że tak powiem.
Może być mały problem z rejestracją „specjalisty od marketingu” w klubie sportowym. Ale gdy się dysponuje kopertą odpowiedniej grubości...
- Na pewno ci się uda.
- Uda to ma człowiek albo kurczak
- No to na pewno ci wszystko wyjdzie.
- A niby gdzie ma wyjść?
- Musi ci się powieść?
- Phi, chyba „W pustyni i w puszczy”!
Itd., itp.
- Jeszcze raz dzięki za te zakupy – dała mu szybkiego buziaka i zniknęła za drewnianymi drzwiami.
- O Boże – uśmiechnął się sam do siebie i delikatnie dotknął miejsca, gdzie odbiła mój malinowy błyszczyk…
Czemu boChaterka tu się znowu wciska? Myślałam, że ta zmiana narratora to tak na serio.
- W barku masz, jak chcesz to bierz – wyciągnęłam z lodówki mleko i na wejściu wypiłam pół butelki. Od małego kochałam ten napój. Tylko szlachta się tym poi;]
Głównie cielaki, ale nikt nie mówił, że to nie arystokracja.
A teraz kruczki – rzuciłam do Rafała, który wyczekiwał jakiejś reakcji z mojej strony. Poker Face!
- Nie ma kruczków – oznajmił spokojnie.
Jetrzygwiazdki, jetrzygwiazdki PZN?
Otóż, Gonzo to ksywka kolegi Rafała, Aleksander Gonciarz. Znają się od małego. Razem pielęgnowali swoją pasję jaką była motoryzacja. Teraz Aleks jest dość dobrze znany na tutejszym torze*
(...)
*na potrzeby tego opowiadania, w Rzeszowie znajduje się profesjonalny tor do wyścigów.
Dziwię się, że nie ma tam jeszcze metra i kosmodromu.
[A kiedy aŁtoreczki zaczną pisać, że na potrzeby opowiadania pozbawiły męską część swoich bohaterów testosteronu?]
Gonzo jest jednym z najlepszych kierowców jakich znam, do tego genialny mechanik. Za pomocą jedno śrubokręta naprawi cały motor.
Jednośrubokręt – niezbędnik każdego faceta obok dwumłotka oraz heksapiły.
Dlaczego on nas zostawił? – patrzyła na fotografię swojego ojca – Dlaczego odszedł wtedy kiedy go potrzebowałam?! – łza spłynęła jej po policzku
Spływające łzy i pojawiający się znikąd wątek ojca porzucającego rodzinę. Za to kocham opka.
- Jeszcze tylko kilka ujęć – nie mógł się oderwać
- Nie no! Koniec! – wyszła na parkową alejkę i się otrzepała z liści. – Idę do domu! – wzięła z ławki swoja torebkę i nie zważając na to, że siatkarz miał jej aparat, ruszyła w stronę mieszkania
- Gabi zaczekaj – dogonił ją
- Zostaw mnie – powiedziała lekko wkurzona
- Przepraszam – powiedział skruszony
- No masz już ten aparat, ukradnę komu innemu – dorzucił Wlazły.
Usidłam na ławeczce i zaczęłam płakać? Nie. Nie potrafiłam, nie umiałam uronić ani jednej kropli. Łzy boChaterki były wyjątkowo towarzyskie i urządziły sobie balangę w woreczku łzowym.
[Winiarski]
- Jak na dziewczynę szybka jesteś – rzucił cały zdyszany pod drzwiami mojego mieszkania
- A ty jak na sportowca masz strasznie słabą kondycję – wyszczerzyłam się
- Dawno nie ćwiczyłem… biegania – chciał się wytłumaczyć
Cały wolny czas poświęcił na redagowanie listu do premiera Tuska, w którym przekonywał, że ACTA to jednak świetny pomysł.
- Spoko. Co chcesz? – zwróciłam się do Miśka trzymając w rękach sok i pepsi
- Może być sok
- O ile to nie jest jakaś tania podróbka – dodał.
- Napisze do niej, ciekawe co się dzieje – wyciągnęłam telefon z kiszonki [gdzie pływał między wysłodkami buraczanymi] i szybko wyskrobałam kilka słów. Na odpowiedz długo nie musiałam czekać – „Jesteśmy w galerii”
- To oznacza wszystko. Wlazły cholernie nie lubi chodzić po sklepach – wyjaśnił brunet
On preferuje galerie fotografii. Zawsze można spróbować podwędzić jakiś aparat.
Wolałam pogadać z Winiarskim. Z nim miałam o wiele więcej tematów, świetny kontakt, po prostu lepiej czułam się w jego towarzystwie.
Podobnie jak on brzydziła się piractwem w Internecie.
Gdy zbliżała się 3 nad ranem, Winiarski stwierdził, ze będzie się zbierać. I pomimo moich usilnych przekonywać, żeby nie szlajał się po nocach, ten perfidnie wyszedł z mieszkania, mówiąc, ze mu nic nie będzie. A niech go zje jakieś bobsko…
Tego chyba nie trzeba komentować?
– Zresztą ty nam się nie pochwaliłaś, co tam Mariusz sobie nagrabił – na te słowa jej twarz przybrała wygląd małego diabełka
- Jak dla mnie powinien zmienić profesje, dajmy na to na… mojego osobistego służącego – zatarła teatralnie dłonie
- Zgwałcił cię? – przez pokój przemknęła Jula
- Na 100 różnych sposobów – przewróciła oczyma
Nasłuchał się pieśni o braniu w aucie...
– Ale tak na poważnie to coś ubzdurał sobie z jakąś sesje fotograficzną i stałam przez 3 godziny jak ta ciota.
Stała jak homoseksualista. Nie wiem, czy oni mają jakiś specyficzny sposób stania, ale najwyraźniej tak.
- Jestem zdenerwowana i muszę jakoś odreagować, żeby dobrze wypaść – stała w łazience przed lustrem i rozciągała mięśnie twarzy
- Dasz sobie rad – oparłam się o futrynę drzwi
A nawet kontent.
- I co zamierzasz robić z tymi zdjęciami? – zapytała, kiedy Mario sprzątał po sobie
- To co ze wszystkimi. Widziałaś już kilka moich albumów. Teraz muszę zrobić nowe – zarządził odstawiając miotłę w kąt kuchni
- Tylko prawa autorskie zastrzeżone!
Tam taram! Żeby nie było, że to wszystko moje wymysły.
Jeśli będziesz chciał je rozprzestrzenić, najpierw skonsultuj się ze mną, gdyś każde nierozsądne pokazanie fotografii może skutkować obiciem mordki – zakończyła z uśmiechem
Funkcjonariusze ACTA nigdy nie śpią.
- Dobrze – przeciągnął ostatnią literę
Jak strunę.
- Będę potulny jak baranek, beeeeee – zabeczał, na co Gabi wybuchnęłam panicznym śmiechem
Trzy ostatnie słowa są żywcem wyrwane z moich myśli.
- Ty to pewnie Milena? – zapytał kiedy ściągnął kask – Alek Gonciarz, w skrócie Gonzo – podał mi dłoń
O, czyżby brat Krzysia?
- On nie jest nam do szczęścia potrzeby – puściłam mi oczko
A to ci, istna cyrkowa sztuczka.
Chodź pokaże ci co i jak – prowadził mnie do magazynu. Tutaj omówiliśmy wszystkie szczegóły moich treningów, tego kiedy zaczyna się sezon i jakie są wymaganie.
Dla boChaterki specjalnie tylko jedno.
Pokazał mi cały sprzęt, omówił tor: najniebezpieczniejsze zakręty, miejsca gdzie się najlepiej wyprzedza.
Na tych najniebezpieczniejszych zakrętach. Liczył, że boChaterka wypadnie z toru i się poturbuje.
Na końcu zaprezentował mi motocykl na którym będę jeździć.
- Sprawdziłem go. Wszystko gra, więc możesz jechać – poklepał siodełko
- Mój pierwszy raz – spuściłam głośno powietrze
...z kół.
Serce biło mi jak szalone. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem! Jest to coś pięknego. Nigdzie jeszcze nie doświadczyłam tyle emocji co tutaj na torze.
Narratorze, prosiłabym o ostateczną identyfikacje płci, bo wprowadza to zamęt w mój czytelniczy umysł. Z góry dziękuję.
Z każdym kolejnym okrążeniem coraz bardziej się w to wczuwałam i nabierałam prędkości, stawałam się pewniejsza przy każdym złożeniu się do zakrętu. Usta wyginały mi się w jeszcze większy banan.
- Pff, co z ciebie za przyjaciółka?! – zarzuciła torbę na ramię
- Dobra, a teraz już idź – wyrzuciła ją za drzwi – I pamiętaj, jakby co masz mi się na oczy nie pokazywać – zastrzegła palcem
Oczy też są zastrzeżone.
Gdy przekroczyła próg hali, nie wiedziała co ze sobą zrobić: zostać czy uciec? „Bądź silna” pomyślała i z wysoko podniesioną głową. Podeszła do sekretarki.
Sekretarka na hali *parsk*
- Dzień dobry, ja byłam umówiona na rozmowę z panem Karbarzem. – nerwowo przebierała palcami
- Ach tak. Pan prezes kazał przekazać, że dziś go nie będzie, ale ma pani się udać do jego zastępcy. Pokój nr 34 – przekazała
To jest hala sportowa czy urząd miejski?
Szła korytarzem spoglądając na cyferki umieszczone na drzwiach. 29, 30,31, 32, 33, aż w końcu jej oczom ukazała się upragniona liczba.
Osi... Nie, to kiepski dowcip.
- Teraz albo nigdy – wyszeptała pod nosem i delikatnie zapukała. Gdy usłyszała „proszę”, złapała za klamkę i weszła do środka. Wysoki mężczyzna stał przodem do okno alby gdy tylko się odwrócił, Julę wbiło w parkiet… - Tata…?!
Dostałam oczopląsu od tego zwrotu akcji!
od aŁtorki:No i jestem, ale nie wiem czy moje orędzie się was spodoba, bo jest to raczej smutna informacja. I nie, nie odchodzę na emeryturę, ale muszę na chwilę zawiesić bloga.
Moja się orędzie podoba!
4 komentarze:
Co ja tu mogę napisać... Akurat tak się złożyło, że lektura tego odcinka zbiegła mi się z nauką do monografu z prawa własności intelektualnej i momentami żałowałem, że nie mogłem pomóc Tuśce w tzw. analizie fachowej opka, może bym coś dodał od siebie na temat praw autorskich i zastrzeganiu ich palcem...
Chwila, czy z tego zabawnego opowiadanka wynika, że Wlazły, Winiarski i Achrem grają w jednej drużynie, Asseco Resovii Rzeszów? Nie mam pytań.
"Winiarski nie mógł zastrzec sobie praw do wyrażeń po staropolsku, dlatego nie pałał do niego szczególną miłością" No tak, domena publiczna...
Aha, wyjaśnienie dla Tuśki: ałtorzeczki siatkarczykowe piszą o Nowakowskim Pit, bo Cichy Pit to jego ksywka z reprezentacji :)
Ałtorka zaznaczyła, że "na potrzeby tego opowiadania, w Rzeszowie znajduje się profesjonalny tor do wyścigów", ale już zaznaczyć, że "na potrzeby opowiadania" Achrem, Wlazły i Winiarski grają w jednym klubie, to nie łaska... Przez to niedopatrzenie już zaczęłam przeglądać siatkarskie newsy w poszukiwaniu informacji o transferach :( A saskłacz będzie mi się teraz śnił po nocach...
Ten odcinek uświadomił mi parę rzeczy, ale najważniejszą z nich jest to, że ja też chcę mieć swój Szalik! Jak nawet krzaki mogą...
Mam wrażenie, że oni w tych opkach to się strasznie lubią łapać za nadgarstki. O co chodzi? To tak jak z właściwościami magicznymi zakoli Kurka?
Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, w jaki sposób boChaterki zrywają ze swoimi facetami (bo musiały takowych mieć, żeby nie było przewidywalnie), żeby rzucić się w ramiona Tró Loffa. Tak, chodzi mi o to, że w banalny. Ale to już przeszło wszelkie moje możliwości zrozumienia.
Biedny Wlazły musiał mieć ciężkie dzieciństwo, nie? Mnie tam babcia opowiadała bajki o księżniczce na ziarnku grochu albo o siedmiu krasnoludkach, a biedny mały Mariusz dorastał na opowiadaniach o stworze, którego imię(nazwa?) przywodzi mi na myśl jakąś kanapkę z Subwaya...
Winiarski nareszcie zaczyna walczyć z piractwem i fałszywkami, a my dowiadujemy się, jak łatwo zdobyć pracę. - A myślałam, że jeśli o domenę opkowych zatrudnień chodzi, już nic mnie nie zaskoczy.
Nie znał jeszcze terminu „Mary Sue”. - I lepiej by było dla niego, gdyby nigdy go nie poznał, tak myślę.
- Dobra, dobra już cię puszczam – rzucił i zamiast grzecznie i powoli odstawić mnie na ziemię to tak po prostu mnie puścił
Słowny chłopak, ja się nie czepiam. - A ja mu jeszcze przyklasnę :D
- Co to saskłacz? – zdziwił się przyjmujący
Chciałabym wiedzieć to samo.
Wygląda na to, żeto.
Ale ten jakże lotny humor wciąż do mnie nie trafia.
Widziałeś go? Wysoki, przystojny i ma motor. A ty jesteś… tylko wysoki – oznajmił Aleh - Nie ma to jak motywujące wsparcie kumpla xD
Zawsze możesz sobie zapuścić kozacką brodę. - Poniżej pasa, Tuśka. Ja tu czytam "Ogniem i mieczem", mnie się "kozacka" kojarzy tylko z Bohunem. A Bohun był fajny.
- Wam to żadnego kawału nie można wywinąć – rzucił zrezygnowany - AAAAAA, gadający saskłacz *chowa się za kanapą* (A przy tym jaki dowcipny...)
Cały mój świat, który tak starannie i dokładnie sobie budowałam, z przekonaniem, że żaden mężczyzna do niego nie wtargnie. - O, widzę, że idzie moda na feministyczne opka.
57 yr old Community Outreach Specialist Kori Ducarne, hailing from Courtenay enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Macrame. Took a trip to Rock Art of the Mediterranean Basin on the Iberian Peninsula and drives a Expedition. przeskocz tutaj
Prześlij komentarz