Cristiano Ronaldo i stręczycielstwo w Iberii, cz.2

|
Od Mundialu minęły dwa lata.  Dwa lata przez które moje życie zmieniło się diametralnie. Po pierwsze po tych wszystkich akcjach  z chłopakami zaczęły się mną interesować agencje modelek i wytwórnie muzyczne.
Aha. Wystarczy, że fotoreporterzy z „Bildu” zrobią ci parę foci w objęciach piłkarzy i od razu wszyscy przekonują się, że masz talent wokalny.

Brzmi to trochę jak bajka, ale nią nie jest.
Kłamiesz. To brzmi jak opko i zdecydowanie nim jest.

A to wszystko przez ojca Fernando. Dorwał płytę z piosenką , którą śpiewałam na karaoke z jego synem i postanowił  znaleźć dla mnie miejsce w swojej wytwórni. 
Na przykład jako konserwator powierzchni poziomych.

Odmówiłam. Przede wszystkim musiałabym się przeprowadzić na stałe do Madrytu, a po następne muszę najpierw zdać maturę.
”Po następne” - WTF?!

Z pozowaniem jest trochę inaczej. Od czasu do czasu zgadzałam  się na jakieś niewiele znaczące sesje. Lukas namówił mnie na wielki przeskok z pozowania od czasu do czasu na związanie się ze konkretną firmą. W taki oto sposób zostałam jedną z X twarzy Pumy a potem Lee.
X twarz to jakieś określenie na głównych bohaterów akt archiwum X?

Jesteście na pewno ciekawe co z Crisem? Nie widziałam go na żywo od 2 lat. Szczerze mówiąc to nie utrzymujemy kontaktu.  Zdziwione?  A ja rozczarowana. Nawet się nie pożegnał.
Co za świnia! A znaliście się już dwa tygodnie, już prawie się oświadczył!

Kiedy ich reprezentacja opuszczała hotel, stałam na balkonie.
I powtarzała w myślach rolę Julii.

Widziałam go dokładnie. Kiedy mnie dostrzegł, zatrzymał się i obrócił w moją stronę. Wyrazu jego oczu nie zapomnę do końca życia. Wyglądał tak jakby bił się z myślami. 
Zakładał im dźwignię, podczas gdy myśli broniły się ciosami w brzuch.

Wiem co jeszcze chodzi Wam po głowie. Zastanawiacie się jak to się stało, że zakumplowałam się z Ferem.  Mogę wam tylko powiedzieć, że przyczynił się do tego Valdes.
Mam ich wszystkich wykreślić z listy oczekujących czy jak?

Ostro się wstawił i próbował zrobić coś, czego na pewno bardzo by pożałował. El Nino mi pomógł.
Porzucił swą przedrostkową ksywkę i uratował boChaterkę przed gwałtem.

U nich także wiele się wydarzyło. Mianowicie Torres zszedł się ze swoja starą laską, Olallą, którą ja w polskim skrócie nazywam Olką.
Powiew realizmu prawie zrzucił mnie z fotela!

Kakę widziałam przynajmniej raz w miesiącu. A wszystko to przez ta okropnie długa i ciągnącą się sprawę w sądzie. W końcu jednak po miesiącach oczekiwania i włóczenia po sądach tata zyskał ojcostwo.
Według mnie można ojcostwo ustalić albo uznać kogoś za swojego potomka, ale tata boChaterki pewnie widział w tym jakiś zysk.

Dwa miesiące temu zadzwonił do mnie Lukas i powiedział, że Nano zaprasza nas do swojej posiadłości na Costa Brava.
A już było tak dobrze z tym El Nino...

Spakowałam walizki i moją naj kumpelę [to torby podręcznej] i poleciałyśmy z Lukasem do Katalonii. Czekała nas miła niespodzianka. Okazało się, że Nino ściągnął z Arsenalu  Fabregasa, Bastiana z Sarah oraz Viktora.
Bastian, Sarah i Viktor to młodzieńcy odkryci niedawno przez Wengera.

Na początku średniawo mi się widziało mieszkanie w jednym domu z Victorem. Na szczęście wszystko sobie wyjaśniliśmy i nawet dobrze sie dogadujemy.
”To prawda, że chciałeś mnie zgwałcić, ale zapomnijmy o tym i zostańmy kumplami”.

- Co się dzieje Cesc?- zapytałam prosto z mostu. – Coś cię gryzie.
- Nic mi nie jest- burknął unikając mojego wzroku.
- Przecież nie jestem ślepa- powiedziałam pewnie.- Od wczorajszego ranka nie odezwałeś się ani słowem. Przynajmniej do mnie- dodałam po cichu.
Nie odpowiedział.
- To przez Carlę?
- Nic ci do tego!- powiedział ostro patrząc na mnie złymi oczami.
Dobre zostawił w domu i musiał się posiłkować marnym substytutem.

O Jezu- prychnęłam wkurzona.- Nikt nie karze ci się spowiadać…
Ale bez spowiedzi Bóg pokarze! Opka każe czytać jako karę.

- Daj mi spokój Fabregas- mruknęłam i poszłam na górę do Łukasza.
Leżał na łóżku z laptopem na biodrach i sprawdzał pocztę.
- Wygadałeś się z Monią?
- Pewnie;)
Poldi szprecha emotikonkami. Zdolniacha z niego.

- Cesc się na mnie wydarł- zaczęłam opowiadać co się stało kilka chwil temu w kuchni.
Ma rozstrojone nerwy- podsumował po kilku minutach.
Kulszowy mu strasznie fałszuje.

- Pociesz się laptopem- uśmiechnął się chłopak podając mi swój sprzęt.
Uwaliłam się na łóżku obok niego i weszłam na swoje gg. Zmieniłam opis na „Na łóżku z Lukasem;p        /// Costa Brava u El Nino”
Wiecie, wtedy jeszcze nie było Fejsa.

Kiedy chłopak to przeczytał, buchnął śmiechem.
Niczym parą.

Zastanawiałam się co się dzieje z Cescem. Od kiedy zerwał z Carlą bardzo się zmienił. Nie umiem powiedzieć czy na lepsze czy na gorsze.
Raju, facet zachowuje się jak buc, a ona ma wątpliwości, czy może nie jest to zmiana na lepsze? Nie chcę w takim razie pytać o charakter Cesca przed tym zerwaniem.

Wyszłam do skąpanego już w ciemności ogrodu. Dochodziła 23 a ja nie czułam senności. Spojrzałam w kierunku okna za którym mroczyła mała lampka rzucając lekką poświatę na balkonowe drzwi.
Ogień krzepnie, lampka mroczy – czym aŁtorka nas zaskoczy?

Na balkonie stał ciemnowłosy chłopak i uważnie przypatrywał się blondynce. (...) Próbował zwalczać myśli, które majaczyły gdzieś w jego podświadomości [a aŁtorka wie, czym jest podświadomość?] , ale z dnia na dzień widma nabierały coraz bardziej ostrych i wyrazistych kształtów.
Hej, Szalonooki Moody miał też takie urządzenie!

[BoChaterka pakuje się w związek z Fabregasem. Scena druga: państwo Podolscy chrzczą pierworodnego]


- Idźcie się położyć- zaproponowałam patrząc na nich prawie nieprzytomnym wzrokiem. – Padacie na twarze…
- Ale mały jeszcze nie śpi- powiedział Łukasz patrząc w stronę synka leżącego z otwartymi oczami w łóżeczku i wpatrującego się w białą szatę, którą babcia powiesiła mu nad nóżkami.
Próbuję, jak mogę, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Nie trzeba było ich długo namawiać. Zniknęli w pokoju obok a ja zebrałam resztki sił i zmusiłam się do podniesienia z fotela. Louis nadal leżał w otworzonymi na oścież oczkami i  nie wydawało się że miał zamiar szybko usnąć.
▸ oścież - dawniej: ościeże - wewnętrzna powierzchnia otworu okiennego lub drzwiowego; roścież; rozcież
▸ na oścież - (np. o oknie, drzwiach) na całą szerokość
Zajęło mi to 15 sekund.


Wyłączyłam TV i wzięłam maluszka na ręce. Zaczęłam chodzić z nim po pokoiku i po cichu nucić kołysankę:
-    Dobranoc już czas [na dach kocur wlazł]
I koniec na dziś [na imię mu Zdziś]
Już śpią wszystkie bajki [w dźwiękach bałałajki]
I śpi bury miś [palca mi nie gryź!]
I cisza dokoła [jedźmy! Nikt nie woła!]
I mrok ściele się [w ponurym lesię]
Oczęta zamknij przyjdzie słodki sen… [kiedy tylko przyjmiesz filozofię zen]
Oczka maleństwa zaczęły się powoli zamykać, a ja nie przestawałam śpiewać.
Wzięła sobie hasło Wielkiej Orkiestry do serca.

Nogi bolały mnie do tego stopnia, że stanęłam twarzą do okna i zapatrzyłam się w ciemność, nie przestając kołysać w ramionach malca.
Okeeej, ale co to ma do bolesności nóg?

- Dlaczego jeszcze nie śpisz?- zapytał patrząc na moją stopniowo pogrążającą się we śnie twarz.- Dochodzi pierwsza.
- Ktoś musiał go uspać- powiedziałam całkiem przytomnie.
I zupełnie niegramatycznie.

39. Bardzo.
Bardzo niepoprawnie przez tę kropkę na końcu tytułu.

Kaka z żona przyjechali do nas kilka dni po chrzcie. Caroline miała taaaaaaaaaaki brzuch i za kilka dni spodziewała się rozwiązania.
A Kaka złowił taaaaaką rybę!

Dwa dni przed planowanym wyjazdem zadzwoniła do mnie Ewa, laska z którą spotkałam się dwa lata temu za MŚ. 
Spotykały się za MŚ, gdzie paliły marychę i piły browce.

Akurat mijałyśmy drzwi wejściowe, kiedy moim oczom ukazała się grupka Hiszpanów z Davidem na czele, który udawał krowę i całkiem mu to wychodziło.
- Całkiem ładnie Villa- krzyknęłam do faceta, próbującego zrobić z bluzy Torresa ogon.


Spojrzałam mu w oczy.  Były takie śliczne, ciemne, iskrzące… ci Hiszpanie chyba mają w oczach takie małe ściągacze uwagi.
Zwłaszcza okulistów.

Z całych sił chcesz oderwać wzrok, ale nie dasz rady… tylko, że akurat w tym przypadku wcale nie chciałam oderwać od niego uwagi.
Ale stworzyć nowy związek frazeologiczny – czemu nie?

Było dobrze tak jak było. Czyli silne ramię w talii, śliczny uśmiech i boskie oczy w odległości kilkunastu centymetrów…
Chwila, zatrzymałam się na ramieniu w talii i przegrzały mi się obwody.

Spotkanie przebiegło bardzo szybko. Może dlatego, że większość wolontariuszy brała już udział w podobnych imprezach.  W każdym bądź razie Austin- facet który miał się nami opiekować, wydał się miłym, wesołym i pełnym entuzjazmu facetem. Sztaby zostały rozmieszczone na kolejnych piętrach według kolejności alfabetycznej.
- Wszystkie te osoby które będą tańczyć podczas rozpoczęcia zawodów spotkają się jutro rano na pierwszym treningu z CJ’em- mówił Austin wskazując na wysokiego bruneta siedzącego obok.
Czyli co robią wolontariusze przy organizacji imprez masowych – jakbyście jeszcze nie byli zaskoczeni.

- Sama nie wiem- przyznałam.- Nie ukrywam, że mi się podoba. Nawet bardzo… tylko boję się tego, że nie będę umiała mu zaufać…
- I będziesz patrzyła na niego z pryzmatu… INNEGO- dokończyła za mnie Mon.
Najlepiej patrzeć z jednego i tego samego pryzmatu. A najlepiej to przez pryzmat.

Potem grzecznie wróciłyśmy do hotelu i zaczęłyśmy szykować się na wypad z chłopakami. Ja, jak już od dłuższego czasu mam w zwyczaju, wbiłam się w czarną spódniczkę i założyłam do tego ciemnoniebieska bluzeczkę i japonki. Trochę pudru, błyszczyku i prostownica w rękach Lenki  zdziałały cuda.
Wiedziałam, że czegoś mi brakowało.

od aŁtorki: Hej moje kochane (młach [blech]):* jakoś nie idzie wam za dobrze komentowanie mojego opka;(
Naprawdę? Kurczę, muszę się przyłożyć!

Kafejka naprawdę wyglądała niebanalnie . Bordowe, ceglane ściany [bordowe cegły, burżujko, masz?] znakomicie komponowały z ciemnobrązowymi, gładkimi zasłonami, które do połowy zasłaniały okna  nadając wnętrzu trochę mroku i aurę tajemniczości. Pojedyncze wiązki światła, które wpadały przez okna odbijały się o jasne, kremowe meble. Cały wystrój tworzył tak nieprawdopodobną całość, że kiedy weszło się do pomieszczenia chciało się odruchowo wyjść na świeże powietrze, ale  po chwili, gdy ciepły podmuch wiatru obiegał twarz i mierzwił włosy, odczuwało się tak silne pragnienie wejścia, że człowiek niemal machinalnie zamykał za sobą drzwi i kierował się w stronę baru.    
AŁtorko, proszę, nie twórz zdań wielokrotnie złożonych.

- A gdzie my idziemy?- zapytałam ze zdziwieniem kierując swoje kroki we wskazaną przez chłopaka.
- VipRoom – uśmiechnął się przez zęby i otworzył przede mną drzwi.
Na wspaniałych, skurzanych kanapach i fotelach siedziała cała stara paczka.
Iście vipowska skUra ze szlaHetnej rasy bydUa.

- Wam się tu nie nudzi?- zapytałam siadając na taborecie zaraz naprzeciw nich.
- Nudzi?- spojrzał na mnie z niedowierzaniem EL Nino.
Torres jeździ na łódzkiej rejestracji.

- No, no- zagwizdałam.-  Są przygotowani na każdą ewentualność.
- Za to im płacą- zaśmiał się rzucając się na największe łóżko jakie w życiu na oczy widziałam.- Dźwiękoszczelne ściany, atłasowa pościel.
- Ale pianie- zaczęłam się śmiać wskazując na metalową rurę umocowana naprzeciw łóżka.
Koko koko Euro spoko.

[Marta i Torres rozmawiają o życiu uczuciowym. Czyim? No przecież nie Fernando...]


Gryzłem się z poczuciem winy, które z dnia na dzień coraz bardziej we mnie rosło. Wtedy ja zadzwoniłem do niego [Ronaldo] i oprosiłem o spotkanie.
”Ośmioro zdrowych prosiąt i dwa nieco bardziej rachityczne – ale to chyba i tak niezły wynik jak na pierwiastkę?”

Powiedziałem mu jeszcze raz o wszystkim co było gdzieś we mnie i rosło z dnia na dzień. Wtedy nastąpił następny…przełom w naszych stosunkach.
To zawahanie sprowadziło moje myśli na zdecydowanie złe tory.

- Powiedziałeś o tym… komukolwiek?- wychrypiałam.
- O czym?
- O szczegółach naszej…hm… przyjaźni?- zapytałam niepewnie bojąc się odpowiedzi.
Wyczytał o co chodzi. Delikatnie się uśmiechnął i powiedział:
- Cesc nie wie o wszystkich szczegółach. Powiedziałem mu tylko, że czułem do ciebie coś mocniejszego niż zwykła sympatia.
Porządne whisky do niej czuł.

Zdawało się, że nikt nie zauważył naszego zniknięcia. Kiedy spojrzałam w kierunku kanapy, gdzie siedziałam wcześniej dotarło do mnie, że jednak tak nie było. Z tamtego katu  sali wlepiała się w nas para ciemnych, niemal czekoladowych oczu.
Kat made by Wedel, specjalna edycja dla ludzi ceniących sobie czarny humor.

.- Ja i Nino jesteśmy przyjaciółmi. Rozumiesz? Znamy się od ponad dwóch lat i …
- Coś jednak was kiedyś łączyło- przerwał, zaglądając mi w oczy.
- I o tym powiem ci jutro- zdecydowałam.
Więcej w następnym odcinku „Mody na Mundial”.

Poszliśmy się bawić. Fabregas tańczył fenomenalnie.Musiałam się strasznie pilnować, żeby nie zerkać mu w oczy, ale on mnie prowokował. Na początku tańczył normalnie, ale potem zaczęło mu się chyba za bardzo podobać…
I zaczął tańczyć nienormalnie. Wywijał mazura w rytm krakowiaka.

Cesc delikatnie podniósł moją brodę i spojrzał w oczy. Po raz kolejny tego dnia miałam nadzieję, że mnie pocałuje, jednak tak samo jak poprzednio się rozczarowałam. Oparł swoje czoło o moje i przymknął oczy. Zdałam sobie sprawę, że w takiej sytuacji pocałunki to drugorzędna sprawa.
Pewnie, stukanie się czołami jest daleko ważniejsze.

Liczy się bliskość drugiej osoby i emocje które z niej emanują.
Czekaj... Nie rozmawiałaś przypadkiem z Laportą?

Noc była ciepła i pogodna. Po bezchmurnym niebie, w towarzystwie migocących punkcików które ktoś mądry nazwał gwiazdami, wędrował księżyc rzucając na Ziemię lekką poświatę. 
Dzięki blogaskom staję się coraz bardziej światłym człowiekiem: według Wikisłownika łacińska „stella” pochodzi z języka praindoeuropejskiego „h₂stḗr” i oznacza „jaśniejszy, bardziej skrzący”. Z kolei nasza „gwiazda”, idąc dalej za Wikisłownikiem: „słowo pochodzenia litewsko-słowiańskiego, które pierwotnie oznaczało światło (w języku pruskim)”. Nadal jednak nie wiem, kto był na tyle mądry, by skojarzyć gwiazdy ze światłem.

Powoli obsunęła się po nieskazitelnie czystek drabince i zanurzyła się w toni. 
Nie wiem, czy drabinka służąca do czystek jest „nieskazitelna”...

Poczułam jak Cesc delikatnie przesuwa swoje dłonie z moich pleców na pośladki. To nie zahamowało.
Domyślam się, że nie.

Wiedziałam, że jeśli teraz tego nie przerwę, to za kilka chwil może być za późno. A jeśli zrobiłabym cos tak nieprzemyślanego i nieodpowiedzialnego, na pewno potem bym żałowała.
Chłopka wyczuł, że jego gest za bardzo nie przypadł mi do gustu więc się cofnął.
I przepraszała po wielokroć swoją panią, że odważyła się na tak nieprzystojny gest.

Koło czwartej nad ranem zaczął dzwonić mój telefon. Totalnie go zignorowałam i przewróciłam się na drugi bok. Po chwili sięgnęłam po aparat i na ślepo wyłączyłam połączenie. Już miałam odłożyć telefon spowrotem [sporozoitem?] na stolik, kiedy znowu zaczął dzwonić. Zmusiłam wszystkie swoje zaspane mięśnie do wysiłku i leniwie otworzyłam jedno oko.
WSZYSTKIE mięśnie do otwarcia powieki? Dlaczego mnie uczyli, że do tego służy okrężny oka?

- Słucham- ziewnęłam przeciągle.
- Marta- usłyszałam podekscytowany, ale jednocześnie zmęczony głos brata.- Posłuchaj, mam syna!
- Co masz?- powtórzyłam inteligentnie.
Czy to smaczne?

To wystarczyło żeby zmotywować moje mięśnie do skurczu.
Na hasło „mam syna” otworzyły jej się wszystkie kanały jonowe.

Szybko zapytałam o nazwę szpitala i wyskoczyłam z łóżka. W pośpiechu naciągnęłam pierwsze dżinsy które znalazłam w szafie, jakiś podkoszulek i łapiąc gumkę do włosów, poleciałam na wyższe piętra.
Leciała tak na te wyższe piętra i cały czas łapała gumkę.
[Śliskie łapki?]


O trzynastej siedzieliśmy już w busach i jechaliśmy na trening Niemców. Myślałam, że padnę kiedy Basti opowiadał jakieś postrzelone historie niby z życia wzięte.
Postrzelone historie o dziadku w Wehrmachcie?

„Malujcie się malujcie ;p Fanki to uwielbiają ;p ”
„Ale Ty nie jesteś   do zobaczenia wieczorem:***”
Ona jest
.
„Hehe, aż tak wesoło?”
„Wesoło to mało powiedziane. Villa znowu udaje krowę, Senna chce wypchnąć go przez okno, Xavi siłuje się na rękę z Alonso a Torres zagląda mi przez ramię i próbuje czytać moje wiadomości. A teraz mówi, żebym tego nie pisał bo to nie prawda:)”
Kiedy reprezentanci Hiszpanii cofnęli się umysłowo do gimnazjum?

- No wiesz…- próbowałam zachować spokój.- Mistrzostwo LM, transfer do Realu…
- Szukają sensacji- mruknął krzywiąc się.- Szukają taniej sensacji. Za rok matura?- zmienił szybko temat.- Nadal chcesz iść na architekturę?
A skąd on to u diabła wie?
Kiwnęłam głową i dodałam:
- Myślałam też o produkcji telewizyjnej.
- Wysoko mierzysz- zauważył.
- Albo najlepiej zostanę WAG i nic mnie nie będzie interesowało.

od aŁtorki:  I oto kolejny odcinek. Cieszycie się? Mam wątpliwości:/
Uzasadnione, szczerze powiedziawszy.

od aŁtorki: Dlaczego? Bo nie widze po komentarzach żeby tak było. Zmieniam więc zasady "gry". Jeśli pod każdą kolejną notką nie znajdę przynajmniej 15 komentarzy, przestanę pisać.
Stary, dobry szantaż emocjonalny jest stary i dobry.

od aŁtorki: To opko powstaje dla Was. Jeśle nie macie ochoty napisać przynajmniej kiku słów uznania lub krytyki, to po co ja mam sie wysilać i dalej sie produkować?
To co, kończymy?

i dalej: Dziękuje oczywiście tym które komentują moje notki. Bu$$$aki dla Was:***
Za to dookoła podziękuję, ale $$$ zawsze się przydadzą.

[Jest 21 komciów, męczymy się dalej]

Łzy przesłaniały mi dosłownie cały świat. Zaryczana, na ślepo biegłam przez park do momentu, kiedy zderzyłam się z czymś co wypowiedziało moje imię.
Ale fajne! Technika idzie jednak do przodu!

Szybko się cofnęłam i otarłam ociekające po policzkach słone krople. Podniosłam głowę i zobaczyłam nie coś ale kogoś. Dla ścisłości powiem, że był to Fer.
Ach, czyli nie technika, a nanotechnologia.

Pociągnął mnie w stronę najbliższej ławki, a ja nie miałam sił żeby cokolwiek powiedzieć. Wtulona w silne ramiona przyjaciela zaczęłam wyć od nowa. Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy ale to akurat było najmniej istotne. Kiedy zabrakło mi już wody i byłam w stanie cokolwiek powiedzieć, wybrałam najgłupszy tekst pod słońcem.
”Zabrakło mi wody” - jeżyku leśny, odwodniła się!

- Na wszystko musi przyjść odpowiedni czas- szepnął kojąco.- Nic na siłę. To co robimy pod wpływem chwili może odwrócić się przeciwko nam.
- Naczytałeś się jakichś psychologicznych książek chyba- mruknęłam.
Prędzej blogasków o piłkarzach.

- Jakie spostrzeżenia- zadrwił.- Masz mi jeszcze coś interesującego do powiedzenia o mnie?
- Tak. Już nie jesteś El Nino…
To już zdążyłam zauważyć. Od jakiegoś czasu ukrywa się pod pseudonimem „Nano”, co chyba nie tylko mnie, a przede wszystkim samego zainteresowanego powinno dziwić.

- Wiele osób tak mówi- uśmiechnął się zjadliwie.- Zmieniłeś się… dojrzałeś… - wyliczał z jakąś dziwna ironia w głosie.- Zmądrzałeś…  już nie jesteś taki samolubny, egoistyczny…
- Ale to prawda- powiedziałam nim zdążyłam ugryźć się w język.
- A wiesz czyja to głównie „wina”?
Let me guess...

- Tego, że się zmieniłeś, czy tego że tak mówią?
- I tego i tego.
Wzruszyłam ramionami.
- Twoja- skwitował.
Och, przez myśl mi to nie przeszło!

Nie mogłam zrozumieć co się z nim stało przez ostatnie minuty. Nie podlega dyskusji to, że się zmienił. Można powiedzieć że jego charakter uległ obrotowi o 360 stopni.
Nie mogło tego tekstu zabraknąć – już kiedyś pisałam, to kwintesencja aŁtorkizmu.

Tajemnicą pozostaje jednak to, czemu tak go zdenerwowała moja uwaga. Widziałam że chłopka zatopiony jest we własnych myślach, więc dołożyłam ten temat na za jakiś czas.
Na czas po żniwach na przykład.

W pokoju czekała na mnie Ewka z nowym grafikiem w ręku.
- Totalnie zmienili nam plany- poskarżyła się kiedy tylko zdążyłam zamknąć za sobą drzwi.- Jak tak w ogóle można! Ty wiesz o której będziemy musiały teraz wstawać? Przed siódmą!
- Olaboga! A co z naszym snem dla urody?!

Płakałaś- bardziej stwierdziła niż zapytała.- Co się stało? To przez Cesca? Coś ci powiedział? Zrobił? Wiem! Wystawił cię?
- Tak, chlipu-chlip, dostałam nawet Międzynarodowy Certyfikat Wystawowego Championa Piękności i teraz każdy chce pokryć mnie swoim reproduktorem.

Tak to. Ktoś dał cynk temu bezmózgowi i kiedy czekałam na Cesca w kawiarni zjawił się on i wszystko popsuł. Cesc nas widział, on powiedział, że dwa lata czekał na to spotkanie, ja nie wytrzymałam i wyszłam, zalałam się łzami, spadłam na Nana, któremu powiedziałam, że El Nino do niego nie pasuje czym wywołałam u niego atak gniewu…
Jeśli ktoś się w tym strumieniu świadomości odnalazł, to proszę przyjąć moje gratulacje.

Drugi raz nie musiała mi tego powtarzać. Po kilku chwilach byłam w pokoju Fara i Villi, jednak nie zastałam tam nikogo.
Razem mogą stworzyć FarmVillę.

. Zdziwiłam się, bo chłopcy zostawili otwarte drzwi. Może zraz wrócą, pomyślałam i usiadłam na wzorowo zasłanym łóżku. 
”I poczęstowałam się zrazem”.

Myśli latały mi po głowie z prędkością torpedy wystrzelonej na księżyc.
Astronomowie od dawna podejrzewali, że na Księżycu znajduje się baza wrogiego ludu Selenowian (dla tych, którzy oglądali „Iron Sky” - nazistów), który tylko czai się po Ciemnej Stronie naszego satelity, by zaatakować w odpowiednim momencie. Na szczęście za pomocą rosyjskich torped Ziemia-Księżyc udało się nam ich unicestwić. Wymagało to co prawda zbudowania akwenu o długości około 384 tysięcy kilometrów, ale Rosjanie stwierdzili, że tylko torpedą da się ich załatwić.

Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju. Zatrzymałam się przy oknie i oblookałam pokój.
Słowotwórstwo dla początkujących.

Mój wzrok zatrzymał się na łóżku z którego zaledwie przed momentem zeszłam. A właściwie na poduszce. A jeszcze bardziej precyzyjnie na fragmencie zeszytu który spod niej wystawał.
Nie, aŁtorko, nie przekonasz mnie, że Torres pisze pamiętniczek do poduszki. Nie.

Po chwili zastanowienia i szybkim rzucie oka na korytarz zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka. Zagłuszając wyrzuty sumienia sięgnęłam po jak się okazało coś w rodzaju dziennika Davida.
Do pamiętniczka Villi też się nie dam przekonać.

Już chciałam odłożyć go na miejsce, jednak w notce z przedwczoraj, sporządzonej wydawało się dość szybko, dostrzegłam kilkakrotnie powtarzające się swoje imię.
”Loffciam Martę, loffciam Martę, loffciam Martę – ale żeby zostać jej lowerem musiałbym się wpisać na listę, a kolejka już jest taka długa...”

Jak byście zareagowały na moim miejscu?
Ja bym wybuchnęła śmiechem, że stary facet pisze pamiętnik.

No właśnie. Ja zrobiłam dokładnie tak samo.
O, boChaterko, czyli to nie tylko wspólnota imion!

„ …impreza była świetna. Mogę nawet powiedzieć że od powrotu z CB był to najfajniejszy wypad naszej paczki na miasto. Co prawda zakładałem, ze będzie nudno, ale na szczęście się myliłem…”
Pośpiesznie przebiegłam wzrokiem po linijkach omijając listę osób i wydarzeń.
”Po co macie czytać głupoty? Przejdźmy od razu do opisu zakazanych uczuć Davida względem mnie”.

„…widziałem jak Torres wychodzi z Martą do pokoju obok. Wiedziałem o czym będą rozmawiać. Sam namawiałem go, żeby powiedział jej o tym wcześniej, ale chyba nie był na to gotowy. Może bał się przyznać do własnych błędów, a może nie chciał robić jej przykrości. Kto to może wiedzieć. Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, zauważyłem ze nie tylko ja patrzę w ty kierunku. Mina Cesca nie wróżyła niczego dobrego. Ale nad czym tu się dziwić. Każdy w promieniu dziesięciu tysięcy kilometrów wie co ten chłopak do niej czuje.
Szczęśliwi ludzie w Nowej Zelandii...

. Marta to świetna dziewczyna, zabawna, inteligentna, ambitna. Szkoda tylko że została tak bardzo skrzywdzona. ” 
Zaraz, mówimy o tej sytuacji, kiedy Cristiano jej „posłał smutne spojrzenie” zamiast się z nią pożegnać? Mój borze, taka krzywda...

Dlaczego każdy o tym wie!!!!
Bo piszesz o tym blogaska na Onecie!!!!11!1

„ Cristiano nie był dla niej odpowiednim facetem. Ich charaktery tak bardzo się od siebie różnią. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ostatecznie nie zakończyli swojej


Po jakimś czasie wrócili oboje. Dostrzegłem, że Marta płakała. Nie zdziwiłem się zbytnio. Często razem z Ferem o niej rozmawialiśmy.
”Właściwie to rozmawialiśmy tylko o niej. W gruncie rzeczy to ja nawet własnego życia nie mam”.

Zawsze imponowała mi tym, że umie ukrywać prawdziwe uczucia. Będzie z niej dobra aktorka. Często przybierała dobra minę do złej gry…”
Proszę, David mnie rozgryzł. Co znaczy mieć ojca psychologa…
„ Ale nie miałem tu pisać portretu psychologicznego.
Niesamowicie szczegółowy ten portret, Davidzie, powinieneś napisać doktorat z życia uczuciowego Marty.

Długo rozmawialiśmy wieczorem o tym co się z nim dzieje. Unikał tematu Cris-Marta-Cesc, ale na temat Cris-Marta-Fer mówił dużo i z sensem…”
Pogadałabym z tobą na temat Cris-Marta-reszta świata, ale woła mnie Gly-Pro-Asn i inne takie.

Odgłos zbliżających się na korytarzu kroków zmusił mnie do przerwania coraz bardziej wciągającej lektury. Szybko wepchnęłam zeszyt tam gdzie był wcześniej i usiadłam na parapecie. W pokoju pojawiła się głowa Davida.
- A co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony.
- Gdzie jest reszta twojego ciała? - przeraziła się Marta.

od aŁtorki: piszcie szczerze w komentarzach co myślicie o opku i przede wszystkim nie bójcie sie krytykować. Wytykajcie mi to, co się Wam nie podoba, co Was razi, albo mówcie otwarcie czego się spodziewaliście. To jescze mocniej mobilizuje mnie do pisania.
To mnie teraz zastrzeliłaś. Pierwszy raz w życiu się zaczęłam zastanawiać, czy publikować analizę. Na całe szczęście opko ma już tyle lat, że nie istnieje szansa na to, by aŁtorka je reaktywowała.

[BoChaterka spotyka się z Fabregasem, zachwyca się jego klatą, po czym zaczynają rozmowę]

- Więc mi powiedz- podniósł nieco głos.
- Czekałam na ciebie, on podszedł i zapytał czy może się przysiąść. Powiedziałam, że czekam na kogoś, a on na to, że to potrwa chwilę i czekał na nią całe dwa lata. Zaczęliśmy rozmawiać o niczym…
”Cristiano miał naprawdę fascynujące idee odnośnie wykorzystania próżni w futbolu!”

- Bałeś się o mnie- delikatnie się uśmiechnęłam.- Tylko dlaczego sam nie przyszedłeś? Dlaczego odszedłeś?
- Nie chciałem, żeby doszło do rękoczynów- mruknął obojętnie.
Ale tak czy owak musiało do nich dojść, skoro boChaterka była zajęta kimś innym.

.- Mówisz, że nic do niego nie czujesz, ale facet jest zdolny do wywołania u ciebie łez przez kilka sekund! Naprawdę nie umiem tego pojąć!
Cesc, przyjdź kiedyś do mnie, poczytamy blogaski – zaręczam, że już nic cię w życiu nie zdziwi.

Cesc, ja nie chcę żeby on znowu mieszał się w moje życie- powiedziałam odwracając się do niego plecami i tłumiąc łzy.- Nie masz pojęcia jak przez niego cierpiałam. Nie kochałam go, ale byłam tego bliska.
”Brakowało tylko łaskotek, flirtu, łaskotek, pogawędki, komplementu, przyjacielskiego uścisku i namiętnego pocałunku, a mógłby się do mnie wprowadzić. Z tym, że miał akurat niski poziom higieny i moja Simka nie chciała go całować...”

Położyłam się na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć. Nie dość, ze miałam do rozważenia to co przeczytałam w dzienniku Davida, to jeszcze Cesc i  Ronaldo… to chyba ponad moje siły. Prędzej czy później trafię do psychiatry. Najgorsze jest to, że nikt nie mógł mi pomóc. Chyba że…
*chwyta fiolkę Morbitalu* Taaak...?

Hej- przywitałam się z bratem buziakiem w policzek.- No no, ładnie tutaj macie- dodałam rozglądając się po mini apartamencie który zajmował.
Dobrze, że nie wcisnęli mu nano pokoiku.

Uśmiechnęłam się.
- Czyli wrócicie do Brazylii?
Jeszcze nie wiem, ale pewnie tak. Wolałbym zostać do końca mistrzostw tutaj, poza tym maluch jest trochę z młody na taką wyczerpująca podróż.
Ekhm... Nie chcę przerywać uroczej chwili, ale co robi Kaka na Mistrzostwach Europy?

Ale powiedz co się dzieje.
Westchnęłam zastanawiając się od czego zacząć.
- Więc… pokłóciłam się z Cescem. Przez Ronaldo.
Ja myślę, że bardziej go ubodło to, że nie potrafisz odmieniać poprawie jego imienia.

Dlaczego to wszystko jest takie skąplikowane- mruknęłam zrezygnowana.
Nie przesadzaj, to jest proste: otwierasz słownik ortograficzny i szukasz alfabetycznie.

Równiutko o 22 podchodziłam pod basen.
Musiała podkopywać się bardzo ostrożnie, bo jeden fałszywy ruch i cały tunel by się zalał.
[Ale wtedy można by użyć torpedy].


David już na mnie czekał. Zastałam go siedzącego w skupieniu i myślącego. Śmieszne, ale miał taką samą pozę co ja. Czyli broda oparta na dłoniach i nieruchome, wpatrzone w jeden punkt przed nim oczy.
Nie pochlebiaj sobie, nie tylko ty.

- Szkoda gadać- westchnęłam smutno. – Mam okropny dzień.
- Na pewno nie jest tak źle. Zresztą, ten dzień kończy się za dwie godziny.
- Co nie zmienia faktu, że następny może być jeszcze gorszy. Ale styka żalów.
Styka? Coś jak kopa?

Mów co się dzieje.
- Żebym to ja wiedział- powiedział i westchnął.- Jest ostatnio jakiś dziwny, taki nie swój.
Taki... aŁtorki.

.- On chyba unika Fabregasa.
Udałam zdziwienie, ale szybko zaprzeczyłam.
- Chyba nie. Dziś Cesc wysłał go po mnie i…
- Ok., ale to nie zmienia faktu, że od kilku dni rozmawiają ze sobą raczej rzadko. Rzadziej niż normalnie.
- Ty coś sugerujesz David?- zrobiłam pytającą minę.
Kłótnia w związku?

- Nie wiem. Po prostu mówię to co widzę. W ogóle rzadko rozmawia z kimkolwiek. Zamyka się w sobie. i… wiesz, że pokłuci się z Olli?
Villa stał się prorokiem – niestety, jego przepowiednie są nieortograficzne.

- Słyszałam to i owo, ale myślałam, że to bujda- kłamałam.
- Niestety nie. Zawsze zastanawiałem się czy to, że się zeszli to był dobry pomysł.
To się okaże, gdy aŁtorka wreszcie się zdecyduje, z kim wyswatać swoje alter ego.

- Wiesz dlaczego rozstali się wcześniej?- zapytał David uważnie na mnie patrząc.
- Fer nigdy mi o tym nie opowiadał- przyznałam.
- Była za bardzo zazdrosna, a poza tym zdradzała go… i powiem ci że nie była za bardzo wybredna.
A poza tym jest dziewczyną piłkarza, która tylko zawadza – zróbmy z niej Złą Różową Barbie, po co się ograniczać?

Zdziwiłam się. Co prawda Nano nigdy nie wspominał o powodach ich rozstania.
Zawsze myślała, że to sprawa niewielkich rozmiarów...

od aŁtorki: Już niedługo jubileuszowy, bo 50 odcinek na ta okazję obmysliłam cos super ekstra zarąbistego.
Strach się bać.

[BoChaterka wędruje do swojego pokoju i zastaje tam Fabregasa]

- Marta, proszę- wymruczał i znalazł się obok mnie.
Spojrzałam w jego śliczne, ciemne oczka i cała moc i cały mór obojętności który próbowałam w sobie wytworzyć od naszej kłótni, rozsypał się na drobniutkie kawałeczki.
Racja, to był istny pomór obojętności, zwłaszcza względem przystojnych mężczyzn uskuteczniających zawodowo grę w piłkę kopaną.

Cesc przekręcił kluczyk w drzwiach i nie zapalając światła podszedł do mnie. Trochę się zdenerwowałam. Może trudno w to uwierzyć, ale nie co dzień (a właściwie noc) zdarza mi się znajdować w ciemnej, zamkniętej na klucz sypialni jakiegoś znanego piłkarza.
Wierz mi, po tym, co już zdążyłam przeczytać, naprawdę trudno mi w to uwierzyć.

Zaczynam zastanawiać się co ja tu robię- powiedziałam, żeby ukryć nerwy.
Nerwy grzecznie schowały się w osłonkę mielinową.

- Cesc…- zaczęłam, jednak znowu mi przerwał.
- Zachowałem się jak gówniarz. Przepraszam. Chcę ci to zrekompensować.
I zrekompensował.
Uhu, będą MoMęty!

Czułym i namiętnym pocałunkiem który trwał, trwał i trwał, ale wyrażał więcej niż słowa.
Łee, ja w Simsach od razu pakowałam ich do łóżka!

- I tego żałuję. Ale to dlatego, że jestem o ciebie tak cholernie zazdrosny…- przerwał na chwile i spojrzał mi w oczy.- Nie umiem pogodzić się z myślą, że facet przez którego cierpiałaś znowu próbuje się do ciebie zbliżyć…
Westchnęłam ciężko. Zdjęłam ręce chłopaka ze swoich bioder i przysiadłam na łóżku.
- My tylko rozmawialiśmy, rozumiesz? Rozmawialiśmy- przeliterowałam. – O głupotach głównie…
Oj tam, o głupotach, plany wykorzystania siły tkwiącej w próżni to nie żadne tam głupoty! Cris jest geniuszem!

- I jak było?- zapytała szeptem Lenka , kiedy SJ [ojciec jezuita?] zarządził krótką przerwę.
- Z czym?- udawałam głupią.
- Marta, proszę- błagała Len.- Nie drażnij się z nami tylko opowiadaj!
- Nie ma o czym- zapewniałam.
- Ta… nie ma o czym- ironizowała Mon. – Chłopak siedzi ponad godzinę u ciebie w pokoju i zastanawia się jak cie przeprosić.
”Takie fajne pozycje razem wymyśliliśmy... A ty tak deprecjonujesz jego finezję...”

Trening skończył się dopiero przed południem. Mam opisywać jak wyglądałyśmy? Czy wystarczy powiedzieć, że tańczyłyśmy przez prawie pięć godzin z pięciominutowymi przerwani? Wasza wyobraźnia działa?
Nie wiem, czy ona wątpi w mój umysł czy może martwi się o jego stan po analizie tylu opek.

Trening?- zapytał El Gato ( „kot”- przezwisko Casillasa.)
Ach, a już myślałam, że to po hiszpańsku znaczy „centy”.

Odświeżone i przebrane zeszłyśmy na dół do „stołówki” żeby zjeść śniadanio-obiad.
Jeśli hotel nie ma prawdziwej stołówki, nie zasługuje na miano hotelu!

Mięśnie łydek bolały mnie jak jeszcze nigdy ale sądząc po minach dziewczyn, nie tylko ja cierpiałam.  Przy życiu utrzymywał nas tylko jeden fakt: jutro początek Euro. Jutro wszystko się zacznie.    
I tym groźnym stwierdzeniem kończymy – ja natomiast zapraszam na analizę ostatniej części trylogii.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

To opko nie jest aż takie złe. Wiadomo: Maryśka to Maryśka, ale miałam wątpliwą przyjemność czytać gorsze wybryki. To by było na tyle, idę oglądać Iron Mana ;D
Przepraszam, że tak późno dodaję komentarz.
Pozdrawiam
Proddy_G

Silene pisze...

Nanotorres się w Chelsea przewraca, słysząc, jak autorka go nazywa. ''Była bardzo zazdrosna, a poza tym zdradzała go'' - lepszego zdania przeciwstawnego nigdy nie widziałam, jak matmę kocham! ''wiesz, że pokłuci się z Olli'' - nie chcecie wiedzieć, jak brzmiałoby ''Olli'' przeczytane po hiszpańsku. No dobra, chcecie. /oji/. Fantastycznie. Nie mogła zrobić z WAG swojego tró lowera blond pustaka, to chociaż jej kijową ksywkę dała.

Aleksandra pisze...

Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części tego opka? :)

Prześlij komentarz