Witamy i o zdrówko pytamy!
*dzielnie udaje, że od lipca nie minęło wcale dużo czasu*
Jeśli tęskniliście za prawdziwymi opkami o prawdziwym sporcie, to mam dla Was świetną wiadomość!
*ze smutkiem stwierdza, że nie jest w tym przekonująca, więc bardziej się stara*
Pred nami druga część zmagań młodej gwiazdy żużla - tym razem czeka nas Scena Szpitalna, więc emocji nie zabraknie.
*ostatecznie się poddaje*
…
Indżojcie!
Z góry przepraszam wszystkie ścisłe umysły, które będą musiały przedzierać się przez moje nawiązania do literatury. A także umysły humanistyczne, które z pogarda stwierdzą: “Nie umiesz niczego sam napisać, że cytujesz innych?”. No, nikomu się nie dogodzi. A zwłaszcza Lokalnej Gwieździe Natalii, która… Ale o tym już niżej :)
Zaczęli zjeżdżać się goście, więc zeszłam na dół.
Dobrze, że to dodała, bo już bym szukała na jutubach pewnego utworu autorstwa Chopina.
Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza,
Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza.
Właśnie dwukonną bryką* wjechał młody panek
I obiegłszy dziedziniec zawrócił przed ganek
*tak, tak, chodzi o motocykl żużlowy
Przywitałam się ze wszystkimi i odebrałam prezenty. Na rodzinnych urodzinach mieli być : babcie i dziadkowie, moja chrzestna z mężem i synami (Piotrem, Kubą i Jaśkiem - zakład, że aŁtorka właśnie przedstawia nam swoją rodzinę? Stawiam dolary przeciw zepsutemu tłumikowi, że tak jest), mój chrzestny i kilka innych wujków, cioć i kuzynostwa (związek zgody tej części zdania poszedł już na kilka głębszych).
Niesamowite wręcz, tym bardziej, że tylko trójka z tych postaci dostała imię, a i tak pewnie będą robić za tło do podrywania żużlowców.
Wszak z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, lub przy intensywnym podrywie wymarzonych chłopców.
Gdy byli już wszyscy zaśpiewali mi ,, to lat” i (byliśmy my) (ten Lat to poważny biznes!) zjedliśmy przygotowany przez mamę tort, wtedy postanowiłam zrezygnować z używania czasu zaprzeszłego. Posiedziałam, pogadałam ze wszystkimi i stwierdziłam, że czas się pochwalić dzisiejszą zdobyczą.
Mój tato nie mógł uwierzyć jak i cała reszta gości.
Dawno nie widzieli tak dorodnych myszy!
Dawid (mój brat,) (i tak tego nie zapamiętamy) musiał mnie oczywiście sprawdzić i kazał pokazać dowód, więc przyniosłam mu ten dyplom, który otrzymałam.
To jak, chwaliła się zdobyczą bez zdobyczy, dopiero potem ją pokazała? Ktoś tu za bardzo wziął sobie do serca słowa: “Błogosławieni, którzy nie widzieli, ale uwierzyli”.
Dyplom, jak Cię mogę, licencja “Ż” na kawałku tektury… Trzymajcie mnie, bo będę bił taśmą startową.
No i przez następne pół godziny byłam wypytywana o to jak wyglądał ten egzamin czy jak to nazwać.
My też się nad tym cały czas zastanawiamy. Mnie najbardziej pasuje słowo “parodia”.
“Egzamin”, za który “nagrodą” jest “dyplom”.
,, Jak normalny trening, bo ja dopiero pod koniec się dowiedziałam, że ktoś mnie obserwował.”
...powiedziała każda standardowa ofiara stalkingu.
Jakoś tak w pół do 19 poinformowałam gości, że zabieram Piotra, Kaśke i Agate (kuzynki - Agata kuzynki czy Piotr-kuzynka?) (i tak tego nie zapamiętamy…) na impreze. Samochód prowadziła Kasia, bo jako jedyna z naszej czwórki miała prawko i jeszcze była trzeźwa. Jeszcze…
To po co jadą samochodem, skoro nikt nie będzie potem kierowcą? Nie lepiej poprosić tatę o podwózkę?
(Chyba że tata też się nabzdryngolił, wtedy rozmowa wygląda inaczej).
Po to jest takie odważne najpierw się napić alkoholu, a potem prowadzić samochód. “Daj gaz do dechy, jest późna godzina, pusta droga, na pewno nikt nie wejdzie Ci pod koła. A Twój refleks jest teraz niesamowity”.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do klubu i podeszliśmy do moich dzisiejszych pomocników (Ribery’ego, Błaszczykowskiego i nosiwodę ze stadionu). Stali przy barze. Dzisiaj ludzi w klubie nie było, bo wynajęliśmy go na cały wieczór i jak na razie nie było zaproszonych gości.
Skoro w klubie nie było ludzi, to pomocnicy byli krasnalami? Psami-przewodnikami? Tresowanymi pingwinami?
Byli bezrobotni. I znaleźli dobrą okazję do pracy właściwie bez wysiłku.
-Hej –powiedziałam- To jest Kasia, Agata (kuzynki) i Piotr-kuzynka. – mówiłam pokazując na przybyłe ze mną osoby- A to jest Ola-pies, Natalia-kot, Patrycja-lemur, Paulina-tamburyn, Alex-komisarz, Adam-felczer, Kacper-duszek i Kamil-skoczek. Przecież i tak ich NIE ZAPAMIĘTAMY, przestań mnożyć byty!- teraz pokazywałam na stojących przy barze nie-wiemy-kogo-ale-na-pewno-nie-ludzi. Wszyscy zaczęli podawać sobie dłonie.
Teoria z psami i pingwinami upadła. Zostają krasnoludy.
– Myślałam, że o tej porze to już ktoś będzie.
- Nie, ale z jakiegoś powodu wszędzie kręcą się pingwiny…
- Gdzie jest obiecane złoto?!
-A może zły adres podałaś ?- zapytał Kamil
-Weź przestań, na pewno dobry. – powiedziałam i uderzyłam Kamila w ramię. Usiedliśmy wszyscy przy dużym stoliku i zostało nam tylko czekać. Po 10 minutach do klubu wparowały Eliza i Ela. Moje koleżanki jeszcze z podstawówki, które tymczasowo mieszkają w Krakowie. Przywitały się i usiadły razem z nami. Po chwili przyszedł jeszcze Mikkel. O 19 towarzystwo wyszło się przewietrzyć i zostałam sama z Duńczykiem.
Ktoś tu jest mastermindem niczym Lisa z The Room.
Dobry wybór, z nim to można na banki napadać.
-Jak tam wrażenia? – zapytał
-Do dupy . Jak widzisz nikt się nie pofatygował, żeby przyjść albo chociaż zadzwonić i powiedzieć, że nie przyjdą.-mówiłam wściekła
Kobieto. Doliczyłam się 12 znajomych na Twojej imprezie. My z Migelem nawet łącznie tylu nie mamy.
… Mamy! Ze trzyna… dwuna… osie… Mamy! :)
Okej, ale nasza organizatorka wynajęła cały klub na pół okolicy, jak teraz wypłaci się lokalowi? Inaczej: jak jej rodzice się wypłacą?
–Idziesz się przewietrzyć? –zapytałam
Spojrzał na zegarek, który wskazywał dziesięć po siódmej (dokładność czasu check!): Ok.-odpowiedział i wyszliśmy. To co zobaczyłam przeszło moje najgłębsze oczekiwania.
-Wszystkiego najlepszego- krzyknęli wszyscy moi goście, gdy wyszłam z klubu.
Włączcie sobie ten filmik, który podrzuciłam, ale od początku. The Room pełną gębą.
-Zwariowaliście. Tak zimno, a wy na dworze sterczycie. Włazić do środka- darłam się na cały głos, żeby wszyscy mnie usłyszeli. Zaczęli się drzeć i wchodzić do klubu.
O matko, to nie impreza urodzinowa, to czwartek na łaskim targu.
To promocja na Crocsy w Biedronce!
– Mikkel! -krzyknęłam za żużlowcem
-Co?! –także krzyczał, bo zrobiło się jakoś głośno.
Może dlatego, że wszyscy się prujecie? Taki ślepy strzał.
-Kopa w dupe chcesz ??!! –zaśmiałam się – Specjalnie mnie trzymałeś w środku tak długo ??
-Kopa nie chce, ale tak specjalnie - powiedział i poszedł w stronę baru.
Nie chce specjalnie, dostanie kopa ot tak, za żywota.
Ja zaczęłam się ze wszystkimi witać i odbierać prezenty. Na to musiałam znaleźć sobie tragarza, a że akurat szedł za mną Piotr jego to niestety spotkało.
#GwiazdaMiasteczka
Nagle się okazało, że pojawiło się wszystkich 666 znajomych z fejsbuka i jeszcze mają tonę prezentów. Gwiazdka w Opkolandii przyszła w tym roku wcześniej.
Potem wzięłam od Kasi kluczyki do samochodu i zanieśliśmy te wszystkie pakunki.
Do samochodu...
-To będziesz miała rozpakowywania – stwierdził
-Masz racje młody. Ty dzisiaj nic nie pijesz, obiecałam twojej mamie, że tego dopilnuje- powiedziałam
-Ejj..no. To nie sprawiedliwe. Ja mam 17 lat i chociaż jedno piwo pozwól mi wypić. –zrobił maślane oczka.
- Ok, tylko nie mów nic rodzicom, bo mnie pozabijają. – kiwnął głową, że nic nie powie.
Różni się to od kiwnięcia głową, że bardzo podoba mi się wasz dywan, tylko kątem przechylenia głowy względem szyi.
Poza tym tak się kiwa na kielicha!
Zamknęłam samochód i wróciliśmy na impreze, która trwała do białego rana. Wypiłam mało, żeby chociaż trochę pamiętać ten dzień.
Ciekawe, albo pijemy mało, albo na umór. Stereotypowy Polak czy stereotypowy nastolatek?
(Stereotypowy polski nastolatek).
(Stereotypowy polski nastolatek).
Rozumiem, że kierowca też już leży pod stołem i zapoznaje się z drugą stroną blatu.
Tańczyłam ze wszystkimi, ale najwięcej z Mikkelem.
Wszystkie przytulańce jego, ale tylko na szkolną odległość!
Zauważyłam też, że Alexowi spodobała się ta Patrycja, a Kacprowi Paulina.
Patrzyła na ich przyrodzenia, że to zauważyła?
Komisarz radośnie machał pałką, a duszek błyszczał w ciemnościach.
(“Machał pałką”, Jerzy Chruście…)
W domu wraz z Kaśką i Piotrem, bo Agata mieszka w Zielonej więc poszła do domu (sama, przez miasto, w nocy. Brawa dla najlepszych przyjaciół), byliśmy około 3 nad ranem.
Auto samo się prowadziło?
Po cichutku weszliśmy na góre. Piotr poszedł do pokoju mojego brata, a Kasia, ze mną do mnie. Zasnęłyśmy (u mnie) od razu jak się położyłyśmy (na mnie).
Obudziłam się po 12, Kasia jeszcze spała, więc po cichu wzięłam z szafy jakieś dresy i za dużą koszulkę z Falubazu i poszłam się ubrać.
Oczywiście, że za dużą! Pierwsza zasada dobrego hotkowania - koszulka zespołu musi ci sięgać za dupsko, bo to sexy wygląda.
Mniej więcej tak sexy jak:
Zrobiłam luźnego koka i zeszłam na dół na śniadanie.
Mam pomysł na co najmniej 10 obrazków ilustrujących moje odczucia, ale już jest ich za dużo, jeszcze hejterzy powiedzą, że zapomnieliśmy o piśmie.
Dziesięć minut po mnie z góry zszedł Piotr, a za nim Kaśka.
-Jak się spało?- zapytałam z uśmiechem na twarzy, gdy weszli do salonu.- Może śniadanko ?
-Dobrze, po (siedem) proszę – odpowiedział bardzo skrótowo Piotr
A co, miał poematy na ten temat pisać?
Jasne, jasne, słodka pani!
Przybądź do mnie ze śniadaniem!
Jajecznica na bekonie
I me serce całe płonie!
Daj mi strawy, jako żywo
A do strawy także piwo
Piwo jest po osiemnastce
Lepsze nawet niż 2KC
A do strawy także piwo
Piwo jest po osiemnastce
Lepsze nawet niż 2KC
- Usłyszałam waszą wrzawę/Ja po proszę jeszcze kawe- dodała Kasia
-Ok. Już się robi/tutaj, nie w Nairobi – powiedziałam i udałam się w kierunku kuchni. Zrobiłam im tosty i kawe i zaniosłam do jadalni. – Proszę i smacznego.
Piotrowi lakoniczność zarzucasz, tak?
-Dziękujemy – odpowiedzieli chórem i zaczęli jeść.
Niedziela była dość nudna, jak każda bez żużla.
Trzeba było się w hucie zatrudnić.
Przed wyjazdem Kasi wypakowałyśmy z auta moje prezenty, ale i tak mi się nie chciało ich dzisiaj otwierać.
“O boru, czwarty ajfon? Znam samych nudziarzy”.
“Voucher do ZARY, Bershki, Vittona i Armaniego. Nie dam rady!”.
Później poszłam do swojego pokoju, odpaliłam laptopa, przejrzałam fb i TT, ale nic ciekawego tam nie znalazłam.
Pewnie. Po co pisać o czymś, co może być ciekawe, lepiej zapełnijmy miejsce w Wordzie opisami tego, co każdy robi codziennie.
Zapomniałaś o Instagramie, przecież fotki z osiemnastki musiały zebrać furę serduszek!
Wzięłam aparat i zaczęłam przeglądać wczoraj zrobione zdjęcia. Połowe z nich usunęłam, bo były porozmazywane lub za ciemne (po co zatrudniać fotografa, jak można samemu chałturkę odwalić). Przerzuciłam je wszystkie na kompa. No i dalej nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
A na klasówkę z matmy się nauczyłaś?
Spojrzałam na zegarek. W pół do ósmej. JUŻ ?!
Aha, 7:59:30. W pół minuty do ósmej. Dobrze myślę?
Poszłam zrobić sobie jakąś kolacje, umyć się i wróciłam przebrana w piżamę do pokoju.
No tak, w końcu już po Dobranocce, a poza tym musisz być wykończona całym dniem nierobienia absolutnie niczego.
To życie lokalnego celebryty z dyplomem “Ż” wymaga tylu wyrzeczeń.
Leżałam i myślałam, gdy nagle zawibrował mój telefon.
Najbardziej powalające wydarzenie dnia. Ta mała wibracja była niczym trzęsienie ziemi u wybrzeży Honsiu.
Ta dziewczyna ma najbardziej fascynujące życie ze wszystkich znanych mi żeńskich postaci literackich. Scarlett O’Hara i Lady Makbet się chowają.
Na ekranie widniała roześmiana mordka Alexa, więc odebrałam.
Jakby mój telefon sam z siebie zaczął wyświetlać mordki, to bym go wysłała do egzorcysty.
Pierwsza myśl: Atanasijević. Zostałem spaczony do szpiku kości i nie mam na to wytłumaczenia.
A teraz perła zapisu dialogów - czegoś takiego nie było od czasów opka o Messim:
Ja – Hej
A.Ł.- Hej, jak tam po imprezie ?
J- A dobrze, a ty ?
A.Ł. – Też ok. Tylko rano troche głowa mnie bolała. Ale dzwonie z innej sprawie, bo ten daj mi numer do tej ładnej Patrycji ? (nie mylić z brzydką Patrycją i z Patrycją 4,5/10)(a także Patrycją-lemurem. Hej, zapamiętałem ją! I odkryłem przy okazji świetny sposób na oznaczanie nieważnych postaci w opku).
J- Spodobała Ci się ? To już ci podaje. – podałam mu ten numer, powypytywałam się go jeszcze o Patrycje i się rozłączyłam.
I to, moi drodzy, było najbardziej porywające wydarzenie słynnej Niedzieli Bez Żużla. Moja prokrastynacja w wersji hard wygląda przy tym jak film akcji.
A moja jak skok na bungee do aktywnego wulkanu z włączoną piłą łańcuchową w jednej dłoni i żywą piranią w drugiej. Nago.
Odłożyłam telefon i poszłam spać. Rano obudził mnie budzik, bo niestety musiałam iść do szkoły. Przez bite siedem godzin lekcyjnych nudziłam się strasznie.
Nie bardziej niż my, czytając to opko.
Gdy wróciłam do domu obrobiłam lekcje, zjadłam obiad i rozpoczęłam rozpakowywanie prezentów. Boże jak ich było dużo.
Taak, tak, już wiemy, jak cię wszyscy kochają. Please, continue.
Już w gruzach leżą Maurów posady, naród ich dźwiga żelaza...
Podostawałam pełno różnych drobiazgów. Od rodzinki jakąś kase (pancerną). Od moich trzech wariatów dostałam ramkę z naszymi głupkowatymi zdjęciami. Od Mikkela bransoletkę z moimi inicjałami. A od mojego idola dostałam list do którego zamieszczona była (słownika poprawnych pisanie po polskawemu) umowa o sponsoring z ,,Uwe Bollem” i czapka taka sama jaką nosi Patryk tylko, że z moim (Przenajświętszym) Imieniem i (zupełnie przyziemnym) nazwiskiem.
Czyli po prostu czapkę od sponsora. Podejrzewam, nie tylko Dudek taką nosi, ale szukajmy na siłę wspólnych cech, proszę bardzo.
… bronią się jeszcze twierdze Grenady, ale w Grenadzie zaraza...
Jak go zobaczę będę musiała mu podziękować, że mi załatwił pierwszego sponsora.
Pierwsze dżinsy zarobisz specjalnie dla niego.
Ekhm… Stadionówka? I chodzi mi o flagę.
Ten tydzień był na prawdę nudny, ale na szczęście w niedziele zaczyna się już sezon, więc koniec nudy.
A mogłaś przez ten czas chociaż przejrzeć słownik…
… Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki…
-No to teraz czekają Cię ciężkie treningi, a potem kto wie może Ekstraliga? – powiedział trener, gdy spotkaliśmy się na niedzielnym meczu.
“Spotkaliśmy”. Oboje akurat tamtędy przechodzili i tak wyszło.
Ona przechodziła strefą Lokalnych Celebrytów, on akurat stał w kolejce po bilet, jak każdy kmieć opkowy.
-Może, może. Mam taką nadzieję. Teraz tylko będę musiała zadbać o lepszy sprzęt – stwierdziłam.
Twoim sponsorem jest Uwe Boll, zrezygnuj z ciuchów i będziesz miała motór jak się należy!
Hint: jakaś kasa od rodziców. Chyba, że już są przeputałaś na Ważne Wydatki.
-Ale w juniorce chyba możesz się już teraz ścigać? – powiedział Adam przysłuchujący się naszej rozmowie.
-Jeżeli uważa, że jest gotowa. To tak – odpowiedział mu trener (nie za bardzo znający się na konstruowaniu zdań złożonych).
-No nie wiem. Jeszcze pomyśle. – pomyślałam – Raczej tak.
O, łaskawa! Poświęciłaś swoje nudne popołudnia spędzane na nicnierobieniu dla startów w jakiejś tam biednej podlidze dla podludzi! Dziękujemy!
Tym bardziej, że już widzę, jak klub dopuszcza dziewczynę świeżo po uzyskaniu dyplomu licencji do rozgrywek seniorskich. Ale że ktoś w ogóle wziął pod uwagę taką możliwość… Nie tylko trener pociąga co i raz w gwinta w tym klubie.
-Ja jestem za tym, żebyś spróbowała – powiedział trener i poszedł w stronę naszej ekipy.
-Ja też. – dodał Adam – Idziesz do mnie czy na murek ?
I wyobraźnia zaczęła mi pracować. I podrzucać zdjęcia siatkarzy.
-Za chwilę przyjdę do ciebie, ale muszę najpierw znaleźć Patryka i mu podziękować za ten kontrakt.
To serio tak działa? Sportowiec może zapewnić kontrakt ze sponsorem randomowej osobie bez jej zgody i bez większego sensu? Czemu mnie jeszcze nie sponsoruje Audi?
A mnie Tauron, Banimex i TV Zagłębie? :(
Poza tym mocną pozycję w klubie musi mieć 22-letni Dudek, skoro załatwia od ręki swoim koleżankom takie rzeczy.
- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę boksu Dudka. Niestety go tam nie zastałam. Rozejrzałam się jeszcze po parku w jego poszukiwaniu, ale nigdzie go nie zobaczyłam.
Uciekł z opka, popieram, mądry ruch.
Brrrrummmm, brum, brum, brum… A pomyślałaś o tym, że podczas meczu Twój Patyś-Patryś ma nieco inne priorytety?
Wróciłam, więc do boksu Strzelca. Posiedziałam z nim troche i poszłam na murek.
A miała iść do Adama :/.
Były reprezentant Polski poczuł się z lekka zakłopotany.
Mecz na początku nie układał się po naszej myśli, ale po 7 biegu chłopcy trochę się skupili i pokonali Lwy z Jasnej Góry.
Wysadzili im kolubrynę rurę wydechową.
Ksiądz Kordecki nie pobłogosławił silników?
Patrykowi coś dzisiaj nie szło.
To pewnie dlatego, że go tam nie było.
W swoich 5 biegach przywiózł tylko 6 punktów. Może dlatego, że to jego pierwszy mecz jako senior.
Może. A może dlatego, że zwiał?
Ale za to pan Piotr i pan Jarek zrobili swoje i wygraliśmy mecz 49-43.
O rety. Przypomniało mi się, jak w wieku lat jedenastu kochałam się w Żurawskim i mówiłam o nim per “pan Maciej”.
Pan = age friendzone!
Na koniec meczu, po tym jak żużlowcy wyszli z szatni udałam się znowu do boksu Dudka. Zastałam tam tylko Kacpra i pana Sławka.
Może w tym meczu uczestniczyła taka mechaniczna dudkokukła? Pomijając fakt, że taka kukła miałaby więcej charakteru, co opkowi sportowcy…
Pewnie Patryk został nieco dłużej na kontroli antydopingowej… :D
-Dzień dobry panom. – przywitałam się – Wiecie może gdzie jest Patryk ?
-Dzień dobry. Poszedł do busa zanieść kevlar i kaski – odpowiedział mi Papa Dudek
- Nie cierpię tych aŁtorek - mruknął cicho Dudek Maruda.
I to mi się podoba, młody nosi sprzęt starszym! Jest element zdrowej hierarchii w tym opku.
-Dziękuję – poszłam w stronę busa z napisem ,,DuZers”, ale tam także nie zastałam Patryka, tylko panią Honoratę.
Czuję się, jakbym grała w jakąś kryminalną przygodówkę! Gdzie jest Patryk? Dlaczego tak słabo mu poszło? Czy coś ukrywa? Czy pani Honorata to opkowy odpowiednik Bigby’ego Wolfa?
22-letni żużlowiec zaczynający seniorską karierę ma już własnego BUSA?!
Przywitałam się i zapytałam gdzie mogę zastać jej syna.
-Poszedł do boksu. Musiałaś się z nim minąć. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
Hehe, sprytnie nasz Patryczek manewruje. Ale nie umknie Imperatywowi, oj nie...
-Dziękuję. Najwidoczniej tak, ale na dzisiaj odpuszczę sobie poszukiwania. – odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam do wyjścia.
Się śmiejecie - przejście dodatkowych 50 metrów dla kogoś, kto spędza niedziele na zaawansowanym opierdalingu to nie lada sztuka! Wiem, co mówię!
W końcu nasza Lokalna Celebrytka tak się zmęczyła podczas oglądania meczu.
Ledwo postawiłam krok za bramę już usłyszałam, że ktoś mnie woła. Oczywiście wiedziałam kto, bo automatycznie zaczęłam się śmiać.
Najpierw zaczęła się śmiać, a potem zorientowała z czego, tak?
A czegoś się spodziewała? Przewidywalnych reakcji organizmu?
- I z czego rżysz? – zapytał z obrazą Duńczyk – Przecież wiesz, że masz trudne imię.
Nie wiem, jakim językiem trzeba by było się porozumiewać, żeby mieć trudności z wymówieniem jakiejkolwiek sylaby ze słowa “Natalia”. Chyba Javą.
Hebrajskim, bez samogłosek. Albo czeskim lub słowackim...
-No wiem, ale to tak śmiesznie brzmi. – odpowiedziałam i poczochrałam Mikkela po włosach. On na to skrzyżował ręce na klatce. – Foch ??
-Tak. A ja chciałem Cię do domu odwieźć.
-Okej – powiedziałam i pobiegłam w strone jego busa.
Czy każdy szanujący się żużlowiec musi mieć busa? Rozumiem, że goście klasy Pedersena zdają obowiązkowo na kategorię D?
D jak “Dudek mistrz”. Albo “Dupek żołędny opkowy”.
(Kolejny kongenialny przykład zapisu dialogu)
Usadowiłam się wygodnie na miejscu pasażera i czekałam co powie.
No i co ja mam dodać…
… Wieźli łupy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte...
-Ale teraz to musze się zastanowić- zaczął się gładzić po brodzie patrząc w niebo
-Już nie udawaj, że myślisz. Pakuj co trzeba i jedziemy. – wyszczerzyłam ząbki.
Mikkel poszedł zamknąć tylne drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy. U mnie pod domem byliśmy po 10 minutach.
10 minut to podstawowa jednostka czasu w tym opku. Prawie jak jedna gołota.
Ale przejść na nogach tak krótki dystans to już nie łaska dla Celebrytki.
– Dziękuję za podwuzkę.
Podwuzie… Podwuzie też było złe.
Taka wuzetka, ale pod czymś?
I nie udawaj, że się obraziłeś, bo i tak wiesz, że cię kocham braciszku. – wytknęłam język i zatrzasnęłam drzwi,
a on odjechał nic mi nie odpowiadając – Foch – powiedziałam sama do siebie.
Widocznie musiała wyrobić normę fochów na dzień.
Przodowniczka pracy Niewiadomoczego.
Weszłam do domu i ruszyłam w stronę kuchni. Zjadłam jogurt z bułką i poszłam się umyć.
...z bułką?!
… Poglądają ku Prusom i zalewają się łzami/ Poglądają na Kowno - i polecają się Bogu...
Założyłam piżamę i związałam włosy w koka. Zajrzałam jeszcze na fb i TT i położyłam się spać.
Niech zgadnę - były straszne nudy?
… W mieście Kownie pośrodku ciągnie się błonie Peruna/ Tymczasem blisko Zielonej wciąż niesprawdzony Instagram...
Śmiałam się sama z siebie myśląc o tym poszukiwaniu Dudka. I w tych myślach zasnęłam.
Niestety, pozbędziesz się ich, jak tylko się przebudzisz, więc rozkoszuj się chwilą.
Myśli lepsze niż piżama.
Następny tydzień był takim samym nudnym tygodniem jak każdy.
Oj, nie wstydź się! Opisz każde nudne 10 minut, tęsknimy za tym!
… Tam książęta litewscy, gdy po zwycięstwie wracają/ Zwykli żużlowe nudziary palić na stosie ofiarnym...
Może oprócz tego, że dowiedziałam się od Alexa, że chodzi z Patrycją.
Po tygodniu, tak? To aż 1008 dziesięciominutówek, poważna sprawa.
Informacja dnia w miejscowości Najnudniejszy Grajdołek Świata.
Mogą mieć ciężko, bo z tego co wiem i sama doświadczyłam, trudno jest być z rówieśnikiem.
Gdyż ponieważ? Nie możesz się chwalić, że masz Starszego Chłopaka™, prawda?
Te same dwie pierwsze cyfry w numerze PESEL zaburzają numerologiczną zgodność zakochanych dusz.
Ale i tak życzę im dużo szczęścia.
Jak już przeżyję ten dramatyczny brak różnicy wieku, to będzie tylko lepiej.
^^^^^
Wysokie te góry w Zielonej Górze!
No i znowu nudna sobota.
Hura.
… Dwaj rycerze pojmani jadą bez trwogi do Kowna/ Pisali bzdury o życiu swoim, nudnym straszliwie...
Jutro na mecz do Leszna nie jadę, bo mam w poniedziałek sprawdzian z chemii.
Przepisz dokładnie to, czego się masz nauczyć, prosimy. Będzie to 146165212 razy ciekawsze niż wszystko, co do tej pory napisałaś.
… Nie wiem - rzecze młodzieniec - jaki mój ród i nazwisko/ lecz mogę z marszu wymienić szereg alkanów na sprawdzian...
Ja jeszcze się niestety uczę, a jak jade na mecz wyjazdowy to wracam dopiero na następny dzień.
Wyjazd do Zielonej to prawie jak wyprawa do Amazonii, serio.
Chociaż trwa jedynie DZIESIĘĆ MINUT SAMOCHODEM.
Choć zaraz zasnę nad zeszytem to i tak kuję do upadłego. Jezu, a co będzie jak będę musiała się do matury uczyć.
Przynajmniej nie będziesz się nudzić. Ani nas.
To będzie dopiero masakra. I tak w końcu zasnęłam.
Tym razem już bez myśli.
As always.
^^^^^
Jest wrzesień.
*zagląda do kalendarza*
Faktycznie!
Góry w Zielonej Górze były piękne tego roku.
Trochę już czasu minęło. Wakacje spędziłam u babć i innych różnych cioć.
Z genealogią jak z fizyką, wszystko zależy od punktu odniesienia.
A, bo zapomniałabym się pochwalić. Zdałam na prawo jazdy. Za pierwszym razem.
A masz busa?
A masz w końcu LICENCJĘ “Ż”?
,,Moja zdolna córunia. To po mnie” zachwalał mnie, ale chyba raczej siebie mój tatuś.
W moim pierwszym sezonie jeździłam tylko w zawodach juniorskich, bo do Ekstraligi trener stwierdził (a od Ekstraligi przyznał), że jestem za słaba. I w ogóle mało we mnie wierzy.
To będzie niezwykle odważne stwierdzenie, ale… może ma powód? Wiesz, to ty zaczęłaś starty z nastawieniem “juniorzy? No dooobraaa…”
I raczej nie chadzałaś na te, no.. treningi? Sparingi? Cokolwiek?
Może dzisiejszy finał da mu coś do zrozumienia, że kobieta żużlowiec też coś potrafi.
A nie, racja, tu chodzi tylko o to, że faceci to bezmózdzy seksiści.
Dzisiaj jestem w Toruniu na finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski (MIMP).
Co Ty Nie Powiesz, Nigdy Bym Nie Zgadła (CTNPNBNZ).
Rety, Akronim Tutaj Udanie Nomenklatury Konkretnej Uczy (RATUNKU).
Ja oczywiście w tych zawodach uczestnicze. W klasyfikacji jestem druga zaraz po Piotrku Pawlickim. Za bardzo za nim nie przepadam, bo zawsze się wywyższa i nie uznaje mnie jako żużlowca.
Czy do bycia żużlowcem potrzebna jest akceptacja grupy? Nie wystarczy ten papir, co go dostałaś z zaskoku?
Potrzebny jest fallus! Te męskie, metanolowe świnie!
Zobaczymy co będzie mówił jak uda mi się wygrać. Brakuje mi do niego dwóch pkt., ale zaraz za mną w tabeli jest Bartek Zmarzlik, któremu brakuje do mnie jednego pkt. Więc dzisiaj będzie zacięty bój o punkty.
*wyciąga liczydło*
Mnie też wychodzi, że będzie!
Level: speedway expert.
Dam z siebie wszystko, ale będzie trudno wygrać z tak doświadczonymi żużlowcami. Dzisiaj nie pozwoliłam Mateuszowi i Krzyśkowi (moim mechanikom) robić zmian w ustawieniach, bo bym mogłam coś spaprać, a to by było źle.
To by było tak źle, jak konstrukcja tego zdania.
Ja bym zrobił kilka zmian w zda… rozdzia… opku!
Jak zwykle na zawodach jest ze mną tata. Przez te 5 lat, które jeżdżę nauczył się dość dużo o motorach i daje mi na prawde dużo motywujących rad (a na kłamstwo kilka demotywujących obelg w stylu “jeździsz jak baba”).
Czyli jak chcę kogoś np. zmotywować do nauki, to najpierw muszę zgłębić to, czego się uczy? To dlatego jestem w tym beznadziejna :/.
Więcej! Wystarczy przez pięć lat obserwować zmagania córki z motocyklem i już się jest żużlowym ekspertem, który doskonale wie, kiedy tor nadaje się do jazdy i jak ustawić motor, by wyprzedzić Golloba.
Mama z Dawidem zostali w domu, ale są na bieżąco z Internetem.
Znają wszystkie popularne ostatnio memy i zrobili nawet Ice Bucket Challenge.
Ale jeszcze nie wiedzą, że można używać innej przeglądarki niż Explorera.
A można?
Zaprzyjaźniłam się z bratem tego leszczyńskiego lamusa, Przemkiem. Był na kilku zawodach, na których był i jego brat. Jest ode mnie o 4 lata starszy i traktuje mnie trochę jak młodszą siostrę.
Dzięki Boru, że nie jesteście rówieśnikami, bo z romansu byłyby nici!
Numerologia miłości uratowana!
Jest mniej pewny siebie, miły i sympatyczny. Fajnie się z nim rozmawia. Podziwia mnie za to, że jestem na tyle odważna i twarda, żeby jeździć w tak niebezpiecznym sporcie. A ja go podziwiam za styl i klasę z jaką jeździ.
Nikt tak stylowo nie zarzuca tylnym kołem. Iwona Pavlović - 10!
Zbigniew Wodecki dał tylko 9, wyczuwa friendzone.
Moje dwa pierwsze biegi wyszły mi dobrze. Na trójeczki. Następny trochę gorzej, bo na dwa, ale i tak mam przewagę nad Piotrusiem. W parku to się tak patrzy jakby mnie chciał zabić albo po wygranym swoim biegu się głupkowato uśmiecha.
Chętnie bym mu powybijała te jego białe ząbki.
Czy jest przy okazji różowy i barbiowaty? Bo pasuje do pewnego klasycznego opkowego archetypu…
Przemek to się tylko nabija, to ze mnie, to z niego. W ostatnim biegu jadę ja, Piotr, Bartek i Artur. Wyjechaliśmy z werwą pod taśmy. Zajechałam Piotrowi drogę i wyszłam na prowadzenie, ale on przez następne dwa okrążenia siedział mi na ogonie. Ale to co się stało nie śniło mi się w najgorszych snach. Gdy w ostatnim okrążeniu wyjechaliśmy z pierwszego łuku Piotr mnie wyprzedził, a jadący zaraz za nim Bartek przycisnął mnie do bandy. Mój motor wyrwało do tylu, a ja spadając walnęłam w koniec drewnianej bandy. Poczułam potworny ból w biodrach i spadłam na tor. Później straciłam przytomność i nie pamiętam co było dalej.
Przytomność. Straciła. Od uderzenia w dupsko. Żeby nie było najmniejszej wątpliwości, czym boChaterka myśli.
Nie wchodząc w dywagacje na temat siły uderzenia, ktora mogła spowodować utratę przytomności, drewniane bandy na zawodach juniorów… To chyba organizator zawodów myśli anusem!
>>Oczami taty Natalii<<
>>Lewym sierpowym Tuśki<<
>>Prawym prostym Migela<<
Natalia w ostatnim biegu była na prowadzeniu do czasu, gdy młody Pawlicki ja wyprzedził, a Zmarzlik przycisnął do bandy. Widziałem tylko jak ląduje na bandzie, a potem spada na tor.
I traci przytomność od uderzenia w dolne rejony pleców, wiemy. Ja się dalej zastanawiam, jak to wytłumaczyć, uwzględniając fizjologię człowieka, ale nie przejmujcie się.
Eeee… Uszkodzona żyła udowa? Ale to by oznaczało zgon prawie na miejscu.
Automatycznie (po naciśnięciu odpowiedniego przycisku) wybiegłem na tor. Była nieprzytomna. Zaraz po mnie przybiegł jej trener, a potem lekarze. Kazali mi odejść i zaczęli pakować ją do karetki.
Wyobraziłam sobie, jak grupa lekarzy wciska boChaterkę na siłę do karetki niczym upychacze w japońskim metrze.
To była… bardzo mała karetka? I tak, nie dopuścić ojca do nieprzytomnej córki, cudowna ta Opkowa Służba Zdrowia.
Idąc w stronę samochodu zadzwoniłem do żony i poinformowałem ją co się stało.
Telefon do małżonki to normalna reakcja, ale naprawdę musiał ją informować? Chwilę temu się dowiedzieliśmy, że oglądała z bratem Natalii mecz w internecie, chyba nie poszli się oboje odlać w trakcie finałowego biegu?
Może (na pewno) aŁtorka to źle ujęła, ale to w sumie naturalna reakcja w takiej sytuacji. W końcu mówimy o hospitalizacji dziecka.
-My z Dawidem zaraz do was jedziemy. –powiedziała.
-Nie. Macie nie jechać dzisiaj. Jak już to jutro. – zarządziłem
A tak na poważnie - mógłby się szanowny pan tata wytłumaczyć z tego zarządzenia? Jaki jest sens trzymać rodzinę na dystans, kiedy wszyscy się martwią o córkę/siostrę?
Patrymonialne UGA!
-Niech Ci będzie- odpowiedziała i się rozłączyła.
…
Chyba z tym “martwią” lekko przesadziłam.
Dobra kobieta zna swoje miejsce.
Odpaliłem samochód i ruszyłem za odgłosem sygnału karetki.
Gdyż nagle oślepłem i nie widziałem samego pojazdu.
Udana familia: córka jeździ z pijanymi kierowcami, tata nie używa zmysłu wzroku za kółkiem.
Gdy dojechałem dowiedziałem się tylko, że Natalia musi być operowana, ponieważ połamane części żeber mogą narobić szkód.
Dobra, jest scena szpitalna, jest zabawa. I zaraz będą Medyczne Ranty Tuśki™.
1. Jakim cudem połamane są żebra, skoro Natalia czuła ból w biodrach (zakładam, że w tę okolicę się uderzyła)? (z tak poważnymi obrażeniami wewnętrznymi nie wróżę jej dalszej kariery w firmie Życię sp. z o.o.)
2. Jeśli żebra są złamane w taki sposób, że zagrażają witalnym narządom, to:
a) nie uderzyła się w bandę, tylko dostała rozpędzoną kulą armatnią prosto w klatkę piersiową
b) nie musi być operowana, bo co miało zostać uszkodzone, już się dawno uszkodziło.
“Zwykłe” złamania żeber nawet nie są specjalnie bolesne (w porównaniu do złamań np. w okolicach obręczy miednicznej - czemu aŁtorka tego nie wykorzystała? Za mało hardkorowo brzmi?)(WTF obręcz miedniczna? Jakaś biologia z liceum, pfe), wystarczy odpowiednie uwiązanie bandaża oraz odczekanie kilku tygodni i śladu nie ma. Ale nie, musi być Dramatyzm i odłamki dążące do serca jak u Ironmana.
Ale i tak jestem pod wrażeniem odporności cała boChaterki, w końcu uderzenie na wirażu w drewnianą bandę z prędkością rzędu jakichś 100 km/h jest… bolesne.
Po operacji lekarz zapytał skąd jesteśmy, bo za moją prośbą mogą przewieźć Natalię do szpitala w Zielonej Górze.
-Jeżeli jest taka możliwość to tak – zwróciłem się do lekarza.
OMGsuperduperpilnaoperacjaniemożemytracićczasu! Ale jak bardzo chcecie, to możecie się jeszcze przejechać 300 km, nie pali się.
#OpkowaSłużbaZdrowia
-Dobrze. To pan niech pojedzie do hotelu się przespać i jutro rano wyjedzie. Natalia także rano wyjedzie z Torunia.- wytłumaczył
I tyle z Dramatyzmu.
-Dziękuję- powiedziałem, wyszedłem ze szpitala ponieważ nie interesuję się przebiegiem ew. zabiegu, jestem Patologią Roku i pojechałem do hotelu.
Córka w potrzebie, którą można zostawić na noc bez rodzicielskiej oraz operacja ratująca życie odłożona w czasie i przestrzeni o 300 kilometrów. Takie rzeczy tylko w opkach.
>>Wracamy do głównej bohaterki<<
Gdy się obudziłam stali nade mną mama, tata i Dawid.
-Cześć kochanie – powiedziała troskliwie mama – Jak się czujesz ?
-Spoko, tylko trochę bolą mnie żebra i biodra – odpowiedziałam z trudnością, bo tak naprawdę wszystko mnie cholernie bolało. Od czubka głowy po stopy.
To się chyba nazywa “ból istnienia”.
Czasami też “syndrom dnia poprzedniego” albo “piąteczek”.
-Po operacji miednicy i żeber zostałaś przewieziona do Zielonej Budki. – poinformował mnie tata
Ach, czyli tak sobie radzimy z pikującym w dół poziomem Dramatyzmu - dodajemy operacji! I nie mówcie, że się nie zmartwiliście!
-Aha. Czyli co ze mną jest konkretnie? – zapytałam
-Masz nadłamaną miednice, połamane trzy żebra, dwa nadłamane, złamaną ręke, bo jak spadałaś z bandy to uderzyłaś..
Fachowy język diagnozy, nie ma co, wprost ze szpitala w Leśnej Górze.
Nadłamana. Miednica.
…
…
…
Przepraszam, ale właśnie pakuję się i jadę do Wrocławia prosić dra A. o cofnięcie mi zaliczenia z radiologii. Pierwszy raz słyszę o “nadłamaniu”, a nie chciałabym skończyć studiów z tak rażącymi brakami.
Kość się wykruszyła, temu miednicu.
Poza tym, z której strony i jak działała siła uderzenia, że miednica jest “nadłamana”, a nie rozdupczona w drobny mak? Miednicę tworzą trzy potężne kości, które nie “nadłamują” się przy pierwszym byle upadku.
-To z ręką wiem, bo jeszcze poczułam. – przerwałam mu – A to ?- pokazałam na gips na prawej nodze. – Jak się stało ?
-Motor też musiał gdzieś spać i wylądował na twojej nodze. –dodał
Szkoda, że nie na głowie, już byśmy kończyli.
- Spoko. A tego sukinsyna, który wpakował mnie w bande to zabije jak wyjdę ze szpitala. – klnęłam pod nosem (jak sznewc) – Gorzowiak jebany.
Podobno pierwsze słowa Petra Cecha po wybudzeniu po zabiegu 8 lat temu brzmiały: “Ty irlandzki psie, w Pilźnie już nie żyjesz!”. True story.
…
Przynajmniej nie ma już opisów nudnych sobót, to zawsze jakiś progres.
-Dobra, dobra. Spokojnie siostra. –mówił Dawid
-Idę spać, bo jestem zmęczona.- powiedziałam, bo już miałam dość tej wizyty.
Trwała całe 10 minut?
Może nawet 20!
-To ja przyjdę jutro. Okey ? –zapytała bardzo, ale to bardzo bardzo młodzieżowa i spox mama.
-Dobrze- odpowiedziałam i zamknęłam oczy. Po 10 minutach zasnęłam.
Oczywiście.
Śnił mi się wypadek. Obudziłam się w momencie spadania z bandy. Poczułam straszny ból w żebrach, aż zasyczałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam robiącą coś przy mnie pielęgniarkę.
W Zielonej wbijają wenflony śpiącym pacjentom i nagrywają reakcje. Pielęgniarka Krysia regularnie zgarnia nagrody za Najbardziej Złośliwą Kaniulację Roku.
Siostro, Pavu… a nie, obudziła się, wracaj!
-Jak się czujesz ?- zapytała. Miała dość miły głos.
-A spoko. Tylko wszystko mnie boli. – odpowiedziałam i znów zasyczałam, bo wbiła mi w rękę strzykawkę. – Auu..
Strzykawkę… Może jeszcze taką?
-Nie dziwie się. Mocno podobno uderzyłaś (zaimek zwrotny).- mówiła – To przeciw bólowe. – wskazała na strzykawke, który właśnie wyciągnęła.
Pani pielęgniarka powinna wypić z trzy kawki, bo jej gramatyka lekko opada.
Bólowy to stała przypadłość żużlowców, wręcz choroba zawodowa.
-Dziękuję. A da mi pani coś na spanie, bo śni mi się wypadek i nie mogę spać? – zapytałam
W sensie, psychotropy? Trenera Lucid Dreamingu? Serio, jak ona chce kontrolować to, co jej się śni?
Pani siefowo, ne takje rzeczi my w opkach robyly za półlitrę!
-Zapytam twojego lekarza prowadzącego – wyszła i wróciła po 10 minutach (z zegarkiem w ręku!) w towarzystwie jakiejś pani doktor.
-Dzień dobry. Jak się czujesz ? – zapytała. ,,Jestem tu jeden dzień, a już mam dosyć tego pytania”
Co za bezczelna doktórka, jak ona śmie przeprowadzać wywiad, kiedy widzi, że pacjent nie chce!
Foch z przyt… ała, ała, moja miednica!
-Dobrze, tylko wszystko mnie boli. – próbowałam się uśmiechnąć, ale słabo mi to wyszło.
-To normalne po tylu złamaniach – stwierdziła – Słyszałam, że nie możesz spać ?
-Tak. Śni mi się wypadek.
-To pani Zosia da Ci zaraz tabletki na spanie – powiedziała i wyszła.
Słynnej firmy farmaceutycznej Pla Cebo Labs.
W kooperacji z Bull Sheet Medicine.
-Dziękuję – krzyknęłam za nią. Za chwilę ,,pani Zosia” (kryptonim w konspiracji) dała mi te tabletki na spanie i po 5 (POSTĘP!) minutach zasnęłam. Tym razem nic mi się nie śniło. To chyba lepiej. Z tego co się kilka dni później dowiedziałam w szpitalu muszę leżeć dwa tygodnie, a potem w domu miesiąc odpoczywać.
Po złamaniach wszystkiego. Dwa tygodnie w szpitalu. Ortopedii jeszcze nie miałam, ale chyba nawet nie będę próbować się uczyć.
Jaki ten ludzki boChaterski organizm jest wspaniały!
Dwa dni później odwiedził mnie mój trener.
-Dzień dobry – powiedziałam ze zdziwieniem – Co pana do mnie sprowadza ?
- Nie obchodzi mnie stan Twojego zdrowia, w końcu jesteś moją podopieczną, to byłoby za proste i zbyt logiczne. Złożysz się na flaszkę za mnie i nałóg niszczący moje nędzne życie?
-Dzień dobry. A mam pewną sprawę. Jak się czujesz ?- zapytał
,,O Boże i znowu to pytanie”
O borze, dalibyście jej spokój! Widzicie, że dziewczynę męczy wasza troska, więc nie odwiedzajcie, nie dopytujcie się, wrzucajcie tylko jedzenie przez szczelinę w drzwiach i będzie w siódmym niebie. Jak w końcu zauważy, że nie może sama po nie wstać, to doceni kontakty z ludźmi.
Jak się jej już znudzi czołganie po podłodze ze wszystkimi złamaniami po to jedzenie...
– Coraz lepiej. A co to za sprawa? – odparłam z ciekawością.
-Związana z finałem. Piotr Pawlicki wygrał powtórkę biegu w dwuosobowym składzie. –przerwał, ale widząc moją zdziwiona mine dodał- Bo ty nie mogłaś jechać, a Bartka sędzia wykluczył.
Ja też się dziwię. To jest zbyt realne jak na opko. W opku powinni zrobić przerwę w rozgrywkach, póki nasza boChaterka nie wydobrzeje, najlepiej jeszcze prawdziwy złoty medal dla Prawdziwej Triumfatorki, a tu taki… powiew rzeczywistości.
No to Piotrek został mistrzem, a ty wice…- zatrzymał się na chwilę – Ale przy wręczaniu nagród powiedział – i znów przerwał.
Tu przerwał, flaszkę trzymał, wszystkim się zdawało,
Że to trener przemówił, a to opko grało
-No co powiedział. Nie przepadam za nim, ale chcę wiedzieć co powiedział. – mówiłam zniecierpliwiona.
-Powiedziałem, że ta nagroda należy się tobie – powiedział we własnej osobie Piotr Pawlicki, który wszedł do Królewskiej Sali.
-Co ?! – zapytałam ze zdziwieniem
O rety, i jeszcze powiew fair play ze strony przeciwnika. AŁtorko, nie rozpieszczaj nas tak, i tak wiem, że zaraz się zacznie schodzenie na śniadanie, tyle że o kulach.
Typowy Polak-Moralny Zwycięzca!
-No. Bardzo zawzięcie o nią walczyłaś, a i tak w ostatnim biegu ci odpuściłem,
Szacunek dla rywala innej płci. Notujcie, uczcie się.
ale jak zobaczyłem co zrobił Bartek nie wierzyłem własnym oczom. Dlatego stwierdziłem, że ta nagroda należy się Tobie. – mówił i mówił.
-Uważaj, bo się zapowietrzysz. Dziękuję, ale nie mogę jej przyjąć. Wystarczy mi drugie miejsce. – powiedziałam.
-Musisz. Nie masz wyjścia. – powiedział uśmiechając się.
Ok, nic już nie mówię. The Opkire strikes back.
Atak Kanonów!
Jakoś tym razem nie miałam chęci mu przywalić.
Przeciwnicy może i mają sportowego ducha, ale nasza (wice)mistrzyni żużla zdecydowanie nie.
Choć gdyby nie Złamania Wszędzie™, to z Pawlickiego by wióry leciały.
-Piotr od kiedy ty jesteś dla mnie taki miły? – zapytałam ze zdziwieniem i dopiero teraz zauważyłam, że nie ma z nami trenera. – Gdzie on poszedł?
-Miał mnie tylko przyprowadzić (do samicy). A miły to ja byłem zawsze tylko ty to odpychałaś, więc i ja byłem nie miły. – tłumaczył.
Tak odpychała, że aż słowo “niemiły” podzieliła.
-Haha. To teraz będę miła, bo nie wypada być nie miłym.
Jak już poukładacie, kto jest miły, a kto nie, to dojdziecie do wniosku, że z Natalki jest niezła zołza.
-Czemu ?
-Bo poświęciłeś dla mnie tytuł mistrza. To teraz jak będzie wyglądać klasyfikacja ? –zapytałam
-Ty pierwsze, ja drugie, a Artur trzecie. – odpowiedział
Wyobraziłam sobie, jak po np. finale US Open Djoković podchodzi do sędziego i prosi go, by oddał tytuł Federerowi, bo on go tak lubi. I wszyscy na to przystają, bo właściwie czemu nie? Walić rywalizację, friendship is magic!
W którymś z miliona yaoi poświęconym tej dwójce pewnie już tak się zdarzyło...
-A Bartek? – wypowiedziałam to imię z wielką odrazą.
-Bartuś został zdyskwalifikowany – powiedział z radością.
Nie mam pojęcia, jak często zdarzały się takie przypadki w żużlu, ale coś mi mówi, że Bartek nie tylko przyszpilił ją do bandy, ale też skopał jej bezwładne ciało, poskakał po nim, a na dodatek nasikał na motor.
Dyskwalifikacje za niesportowe zachowanie na torze, które mogło narazić na szwank czyjeś zdrowie lub życie, owszem, zdarzają się, ale w takim wypadku Zmarzlikowi musiano by udowodnić, że podczas jazdy celowo napierał na naszą mistrzynię Polski, by pozabijała się o bandy.
(Na pewno tak zrobił, jest Opkowym Czornym Charakterem).
-Widzę, że ty tez za nim nie przepadasz ?
-Teraz jeszcze bardziej, bo nie rozumiem jak mógł tak piękną i delikatną kobietę skrzywdzić – słodził
Gdyby urządził w ten sposób postawnego brzydala, to byłoby to usprawiedliwione!
Ponieważ najpierw widzę w Tobie samicę do przeorania, a dopiero potem godnego szacunku konkurenta do walki na torze.
- No tylko nie delikatną, UGA. Ale dziękuję za komplement. – powiedziałam. On nie był taki zły jaki mi się wydawał. No i zauważyłam, że jest nawet przystojny.
Wyprzystojniał od bycia miłym. Efekt aureoli w drugą stronę.
Bardzo mi się podoba ten mechanizm zawężania Friendzony w opkach aż do całkowitego poczucia “OMG, potrzebuję go w swojej alkowie TERAZ”. Opiera się na bardzo prostych, przewidywalnych mechanizmach i zwykle w stu procentach się udaje. Najpierw nic, nic, nic, a potem wystarczy buł miłym gościem, posłodzić tam i tu i nagle się okazuje, że ten brzydal to w sumie taki ładniusi, można z nim na miasto wyjść.
Tylko się tego nauczyć i wychodzimy na podryw!
Tylko się tego nauczyć i wychodzimy na podryw!
-Tak się przysłuchuje waszej rozmowie… -zaczął stojący w drzwiach drugi Pawlicki - … i jakoś nie wierzę, ze się tak dobrze dogadujecie.
- Podsłuchiwałeś. Nie ładnie –pogroziłam mu palcem – gdybym mogła wstać to ..
-Już nie strasz. – przerwał mi – Charakterku Ci wypadek nie zmienił, niestety.
-No, ale chyba trochę zmiękła, bo gdyby nie to by mnie już dawno pogoniła.- stwierdził Piter.
-I tu masz racje Piotrusiu – przyznałam zaczęliśmy się śmiać- Brakowało by mi Was.
Tak uroczo się dogadują. Może dlatego, że nie padło sakramentalne “Jak się czujesz?”, tylko od razu przeszliśmy do podziwiania boChaterki?
Nie wchodzimy z sferę jej uczuć i świata wewnętrznego, którego nie posiada, tylko niewątpliwej urody. Clever.
-Dlatego też przyjechaliśmy – uśmiechnął się do mnie Piotr. Przyglądałam się im i zastanawiałam się co tacy żużlowcy jak oni robią w mojej Sali szpitalnej
Są przy okazji ludźmi i się martwią? Albo nie, tak sobie tylko wmawiam, przecież chodzi o PODZIWIANIE NATALII PRZEZ ŻUŻLOWCÓW.
Ale wiesz, to są Wielkie Gwiazdy Żużla, które normalnie nie zniżają się do kontaktów z Kmieciami Opkowymi. Chyba, że jesteś Hot Gwiazdą Speedway’a z Biustem i Waginą.
–Ale teraz już jedziemy , bo widze, że jesteś zmęczona.
-Za dużo wrażeń jak na jeden dzień – przyznałam – Ale odwiedziecie mnie jeszcze? Nawet jak już będę w domu ?
SZCZEGÓLNIE, gdzie będzie w domu? Co to było za pytanie właściwie? Tylko w szpitalach można odwiedzać znajomych?
-Oczywiście. To daj telefon zapisze Ci numer. – powiedział Piotrek
-Ale mam do Przemka.
-Ale do mnie nie masz – upierał się, więc podałam mu telefon, zapominając o tym kogo mam na tapecie. –Ładna tapeta. Widać, że fanka Patryka. – powiedział oddając mi telefon.
To zapisał ten numer czy stwierdził z niesmakiem, że z fankami Patryka to on się nie będzie umawiał? Bo nie wykminiłam z tego tekstu.
A czy z tekstu wynika jasno, że zapisał? Mam poważne obawy :P
Z tego tekstu to wynika nawet, że Kuba Rozpruwacz był Pola… oh wait.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się i pomachałam im zdrową ręką. Pomyślałam jeszcze trochę nad tym co się dzisiaj wydarzyło i zanim wzięłam tabletkę na spanie dostałam SMS’a
,,Dobranoc Myszorze ;*
Tak się pisze do osoby, która jeszcze do niedawna prowadziła z tobą osobistą wojenkę? On jest albo ślepo zakochany, albo głupi. A najpewniej jest zakochany, a przez to głupi.
Myślisz, że u niego głupota wynika tylko z zakochania? Nie sądzę. Pamiętaj, że jest tworem opkowym.
Wracaj szybko do zdrowia :) I Do zobaczenia u Ciebie ;)
Zawsze kochający Piotruś i Przemek :*”
Tja. Głupi.
Na co ja odpisałam :
,,Dobranoc Byki :*
Chłopaki mają potencję… Potencjał.
Postaram się :) Do zobaczenia ;) No niech Wam będą ci kochający, Misiaki :P
Natalia :*”
Powinien być jakiś limit emotek na wiadomość tekstową.
Po której telefon samoczynnie wybucha.
Uśmiechnęłam się do telefonu i zasnęłam.
Telefon cicho westchnął na swój los i zaczął marzyć, że w następnym wcieleniu będzie BlackBerry jakiegoś korpoludka.
Już bycie wibratorem byłoby lepsze...
Tak jak obiecywałam dodaje następny rozdział :) Czytacie - Komentujecie. Uwierzcie jak piszecie komentarze nawet z głupim Fajnie.
Lepiej z głupim fajnie niż z mądrym niefajnie.
“Jeśli piszecie komentarze z głupim Fajnie, uwierzcie”? Zwątpiłem.
To jest dla mnie ważne, bo mam potwierdzenie, że ktoś to czyta. Rozdział siódmy powinien się ukazać w niedziele :) A teraz pozostawiam Was z Burakiem Gorzowiakiem :P
Trzy dni później odwiedził mnie pan Andrzej (mój trener) w towarzystwie trenera z Ekstraligi, Rafałem Dobruckim.
Wszystkie związki zgody, rzędu i przynależności własnie boleśnie obiły się o wszystkie drewniane bandy świata.
A Guardiola to trener z Bundesligi. I nieistotne, czy trenuje Bayern, czy Paderborn.
-Witam Panów w moich skromnych progach- powiedziałam uśmiechając się.
-Widze, że Ci humorek dopisuje – stwierdziła pan(i) Rafa(lala)ł.
-No tak jakoś. Chyba, że w ta chemia, którą mi podają coś ma.
Natalia tripuje po paracetamolu.
Matulu, a co dopiero musi czuć po metanolu!
-Chyba, że.- odezwał się trener.
Po czym zastygł w bezruchu, nie kończąc zdania. Zapomniał naoliwić piątej klepki, ale po szybkiej interwencji swojego kolegów odezwał się:
– Ale my tu w sprawie twojego powrotu na tor.
-No tak. – powiedział pan Rafał.- Chciałbym, żebyś jak już dojdziesz do siebie zaczęła jeździć w składzie drużyny Falubazu.
Każdy chciałby mieć w drużynie mistrza juniorów, który został tym mistrzem z grzeczności przeciwnika.
Jeszcze przed wypadkiem i wręczonym mistrzostwem była “za słaba” na seniorską kadrę. Jak to, do cholery, działa?
-Dziękuję za propozycje, ale ja postanowiłam i panom mówie to pierwszym, że tor nie wrócę.- spuściłam głowę i przestałam się uśmiechać.
Warum? Was ist los mit dem Tor?
-Czemu ?!-zapytał trener.
PTSD - rings any bell?
-Bo …- zaczęłam
-Rozumiem – przerwał mi pan R.
Czy w ciągu ostatnich paru sekund dopuścił się jakiegoś przestępstwa? Przecież nawet salowej by nie zdążył zbałamucić.
AŁtorka zapomniała nazwiska? :P
- Fizycznie możesz dojść do siebie za miesiąc, ale psychicznie możesz dochodzić całe życie.
Niektórzy nigdy nie dochodzą. Do siebie, naturalnie.
Psychicznie.
-Dziękuję, że mnie pan rozumie. – uśmiechnęłam się.
-Ale…- powiedział po chwili - … ja będę czekał.
Wzruszająco się zrobiło.
-Dziękuję – poszerzyłam chirurgicznie uśmiech.
-Już nie dziękuj. I dochodź szybko do siebie. –mówił, gdy kierowali się do wyjścia.
Muszą się w tej kwestii dograć, jwcmnm.
Coby nikt nie skończył zbyt wcześnie, jwcmnm.
– A i gratuluje Mistrza Polski.
Zdobytego dzięki uprzejmości, przypominam. Nie jej gratulować.
Trener pogratulował jej mistrza Polski, który był na tyle zakochany w Gwieździe Parków Maszyn, że oddał jej tytuł. Naprawdę, taki potulny ciapek na zawołanie to skarb.
-Dziękuję –zaczęłam się do siebie śmiać. I znów dzień z wrażeniami. Na szczęście udało mi się namówić mamę, żeby nie przychodziła codziennie.
Myślę, że nie trzeba było jej długo namawiać, mając w pamięci reakcję na telefon od męża tuż po wypadku.
Wszystko zostaje w rodzinie, matka woli nudzić się w domu niż odwiedzić córkę w szpitalu.
Tak to nie chce mi robić kanapeczek czy piec ciasteczek, a teraz to na okrągło by chciała.
Głupia jesteś?! Korzystaj!
Ja do szpitala trafiłam, żeby się wyleczyć, a nie żeby przytyć.
Spoko, słyszałam, że wartość kaloryczna szpitalnego żarcia jest równa wydatkowi energetycznemu na podniesienie widelca do ust, więc źle nie będzie.
W końcu trzeba się podobać Ładnym Chłopcom na Motorze.
Z Olką rozmawiałam przedwczoraj. Wypytałam ją jak jej się układa z Kamilem i w ogóle co słychać w Toruniu. Tusia dzwoniła wczoraj i też mi opowiadała co u niej słychać.
“Opowiadała coś o analizie jakiegoś opka i bardzo się przy tym śmiała”.
“A jej kolega to zaczął podczas czytania tego szitu cytować Mickiewicza!”
A Adaś z Kacperkiem chyba zapomnieli o mnie. Ani nie dzwonią, ani nie piszą, ani nie przychodzą. Telefonu ode mnie też nie odbierają. Dziwne.
I nagle się okazało, że nie każdy dobry znajomy z fejsa jest dobrym znajomym w rzeczywistości. Słyszeliście huk? To Natalia zderzyła się z rzeczywistością.
Szaszkę to rozumiem, bo on ma dziewczynę, ale przynajmniej raz zadzwonił i raz był z Patrycją u mnie.
^^^^^
Szuuumią jodły na gór szczycie, przykro jest kobicie...
No i zaczął się kolejny nudny dzień w niezmiernie nudnym szpitalu ze strasznie nudnymi ludziami.
Są pewnie tak nudni, że używają poprawnej deklinacji rzeczowników. Dramat.
Bo sięgnę po Dziady!
Boże jak tu jest nudno. Jak ja tu w ogóle wytrzymałam ? Ale na szczęście dzisiaj mnie stąd wypuszczają. Biodra jeszcze trochę bolą, z reki gips zdjęty, a na nodze został, dlatego będę chodzić o kulach. Ubrana w dresy, (za dużą) koszulkę z Falubazu i bluzę leżę i czekam na wypis.
-Proszę wypis – powiedziała lekarka, która weszła do Sali wraz z moim tatą.
LOL. LOL. LOL. LOL. Karty informacyjne pacjenta jako bilety na wolność. I sam fakt, że roznosi je lekarka. Czy to szpital na peryferiach?
#OpkowaSłużbaZdrowiaStrikesBack
-Dziękuję, że mnie pani w końcu wypuszcza z tego więzienia.- uśmiechnęłam się.
A fakt, że cię poskładali, to co?
Wdzięczność nigdy nie była mocną stroną Mary Sue.
Podniosłam się z pomocą taty i pokuśtykałam do samochodu. Wsiadłam z jego pomocą (sam jej drzwi otworzył i jeszcze wymasował stopy dywanikiem)(zatrąbił przyjaźnie…) i pojechaliśmy do domu. Dom słodki dom. Nareszcie moje łóżeczko, moja pościel, normalne jedzenie.
Przedtem narzekała na mamine kanapeczki.
Poznała w szpitalu, co znaczy prawdziwy głód, kiedy nie ma mamusi, który podsuwałaby jedzonko pod nosek. Zderzenie z rzeczywistością przynosi efekty.
Zajechaliśmy na podjazd. Weszłam do domu i automatycznie poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce. Był to mój kochany eks.
BANG! To musiało w końcu nastąpić, opko bez wejścia eksa to nie opko.
Bierze na ręce? Jak snopek siana? Tak od progu? Kobietę?
To foreshadowing naszej przyszłej analizy!
-Co ty tu robisz ?! – zapytałam z oburzeniem, a on posadził mnie na kanapie w salonie, gdzie była cała reszta gości. Przywitali mnie gromkim okrzykiem ,,Witaj w domu”. Uśmiechałam się i nic nie mówiłam, tylko odpowiadałam na pytania ,,Jak się czujesz?”
Jeśli to zamierzony Element Komiczny, to całkiem aŁtorce wyszedł. Trochę poziom miernego amerykańskiego sit-comu, ale zawsze.
Ale ona w ten sposób odpowiadała na pytania? Ależ zemsta.
Po trzech godzinach wszyscy goście poszli i mogłam w końcu zawitać do mojego pokoju.
Ej, ale co z tym eksem? Pojawił się tylko po to, żebyśmy wiedzieli, że boChaterka miała życie uczuciowe przed żużlowcami czy faktycznie ma jakąś rolę?
Jeżeli jego potencjał zostanie zmarnowany, będę niepocieszony.
W tak koszmarnym stanie jak go zostawiłam to został, bo mamie rok temu zabroniłam tu sprzątać.
Dobrze wytresowana mamuśka. Jak zakaz, to zakaz; jak party, to szykuje.
To jest moja ziemia i nie będzie mi tu grzebał… sprzątał żaden obyczaj!
Ale ja to nazywałam ,,artystycznym nieładem” i tak mi się podobało. Sprzątałam tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Jak karaluchy zaczynały narzekać na syf.
Albo nie dało się znaleźć ładowarki do telefonu między jednym burdelem ubraniowym a drugim.
Położyłam się na łóżko i wpatrywałam się w moją piękną fototapetę. Widniała na niej sylwetka zielonogórskiego żużlowca w trakcie jazdy. Miał na sobie biały kevlar z logiem klubu i niebieski kask z logiem swojego sponsora ,,Boll”*. Zastanawiałam się nad tym, że od 5 lat jestem w tym klubie, od 3 lat co mecz jestem w parku i ani razu nie rozmawiałam z Patrykiem.
Dżiz, ja z niektórymi swoimi sąsiadami przez 20 lat nie zamieniłam słowa i nie uznaję tego za coś dziwnego.
Ale Ty jesteś introwertem, a nasza Lokalna Gwiazda musi znać każdego potencjalnego kochanka, i to osobiście.
Aaaa….. Wracając do mojego kochanego byłego.
Jednak!
Jest to brat Natalii, jest w moim wieku i ma na imie Kuba.
Uuu, jeśli to rówieśnik, to związek był z góry skazany na porażkę. Nie wiem, po co w ogóle próbowałaś.
Cały kosmos i konstelacje gwiazd sugerują, że dałaś ciała z tym związkiem.
Lubi tańczyć i jeździć na desce. Chodziłam z nim przez trzy lata. Ale któregoś pięknego dnia musiało się to skończyć.
Ponieważ… rzeczy.
Wrócił wtedy z zawodów i chciał się spotkać. Ja mu odmówiłam, bo akurat miałam trening, więc umówiliśmy się na drugi dzień.
-Mam dosyć tego, że nie masz dla mnie czasu – powiedział po tym jak się z nim przywitałam.
Tak o, z dupy. Raz się nie spotkaliśmy = nie masz dla mnie czasu. AŁtorko, nikt tak nie reaguje.
Poprawka na wiek postaci i autora...
-Ja nie mam dla ciebie czasu?! –oburzyłam się. – Pomyśl czy ty masz czas dla mnie!
-No, ale wiesz ja mam teraz zawody. – tłumaczył się.
-No, ale wiesz ja mam teraz treningi – mówiłam z pogardą.
Żadnej wzmianki o tym, czy zdarzały się takie sytuacje, co usprawiedliwiałoby jeszcze kłótnie i pogardę w głosie. Kuba, sorry, jesteś w opku zbędny, więc pozbędziemy się ciebie w pierwszy sposób, jaki aŁtorce wpadnie do głowy. Ciesz się, że nie okazałeś się szumowiną ruchającą wszystko, co popadnie.
A statystycznie były na to szanse!
– Ale ja jestem na miejscu i mogłabym być dla ciebie częściej dostępna niż ty dla mnie! Ja nawet nie wiem czy ty po prostu mnie nie zdradziłeś.
A to już babski klasyk. Jakieś przesłanki, żeby rzucać takie oskarżenia?
No tylko spójrz na nią i całokształt jej twórczości...
Ale jeżeli uważasz, że koniec to koniec. Nie mamy o czym gadać. – skończyłam i poszłam.
Znowu klasyka gatunku - gdzie on coś takiego powiedział? To ty, dziewczynko, zachowujesz się, jakbyś od dawna chciała go kopnąć w dupę i tylko szukała pretekstu.
Dobrze wiedzieć, że nasza absolutnie silna, męska, twarda i rezolutna Natalia chociaż w tym elemencie przypomina kobietę. Tylko czemu musi być to ten najgorszy?
Po tygodniu do mnie zadzwonił i zapytał czy może my zostać przyjaciółmi.
Stary, laska ci dała kosza z absurdalnego powodu, a ty mimo to się nadstawiasz? To jakby ktokolwiek miał wątpliwości, komu na tym związku zależało.
El Desperado!
Powiedziałam, że na razie nie, ale kiedyś może. Teraz traktuje go jak kolege i tylko tak. Ale przyznam, że dobrze mi z tym, że jestem sama.
Tak dobrze, że zaraz będzie cię obracać połowa składu Falubazu.
“Tu leży dama, pierwszy raz sama” by J. Sztaudynger.
Skończyłam wgapiać się z ścianę i poszłam się umyć. Potem zjadłam kolacje i położyłam się do łóżka. Myślałam jeszcze o mnie i o Kubie. Po prostu wspominałam. No, ale było minęło……
Po co wyciągać wnioski z własnych błędów, nie? Najlepiej stwierdzić “było, minęło” i wracać do poszukiwań Tru Loff w boksie DuZersa.
Przepraszam, że z tak banalnego fragmentu wyszedł taki rant, ale nawet nie wiecie, jak dobija mnie fakt, że młode dziewczyny na serio postrzegają związki w taki sposób. Wiem, że pouczanie przez kogoś, kto przez 90% swojego życia był forewer alołnem, może być mało przekonujące, ale… Naprawdę, aŁtoreczki i nie tylko, oglądajcie mniej komedii romantycznych, nie będziecie mieć nierealistycznych oczekiwań wobec relacji damsko-męskich.
Gdy Cię nie widzę, to wpadam w histerię,
Rządzą umysłem moim fanaberie,
Dlatego jest w nim jedynie pobudka,
By w parku maszyn (cóż, cenzura) Dudka
I sama sobie zadaję pytanie:
Czy to jest opko, czy jednak kochanie?
Czy to jest opko, czy jednak kochanie?
Daba dam dam...
4 komentarze:
Nie rozumiem po co sie czepiasz dziewczyny. Chce to pisze bo moze sprawia jej to przyjemność. Hejter który jak znam życie w realu jest słaby i mało mówny. No ale niech Ci będzie. Nie hejtuj ludzi za to że robia to co sprawia im przyjemność. I odczep sie tez od innych ludzi którzy maja takie blogi to ich sprawa jak piszą o czym piszą. Jesli nie masz co robić poszukaj sobie chłopaka/dziewczyny. Dziękuję dobranoc.
Odpowiadając na komentarz: co do słabości, ostatnio zacząłem uczęszczać na siłownię, dzięki czemu jestem w stanie udźwignąć ciężar wszelkiej krytyki, a małomówność poczytuję sobie za jedną z większych zalet w myśl zasady "wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny". Szukanie dziewczyny/chłopaka jest u nas połowicznie udane, swatki całego świata służą we wszelakiej potrzebie.
Waszą sprawą jest pisanie, o czym chcecie, a naszą dbanie o to, by dało się do jakkolwiek czytać. A że czasem ktoś się narazi na śmieszność i aż przykro tego nie wypomnieć... Rownież dziękujemy, martwiliśmy się z Tuśką o brak głosów sprzeciwu w komentarzach i każdy z nich traktujemy jako przyjemną niespodziankę :)
Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
33 year old Environmental Tech Rheta Durrance, hailing from Etobicoke enjoys watching movies like I Am Love (Io sono l'amore) and Brazilian jiu-jitsu. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Ferrari 375 MM Berlinetta. czytaj tutaj
Prześlij komentarz