Sezon na leszcza albo szatan z polskiej kadry, cz.2

|
Moi drodzy! Do Cristiano powrócimy, gdy tylko pojawi się potrzeba analizy rezerwowej, na razie powróćmy na moment w świat Kuby, Roberta, Niny i Problemów Psychicznych.
W tej części pojawi się znany i lubiany wątek Dariusza z "Trudnych spraw", dowiemy się, jaki Problem Psychiczny towarzyszy tak naprawdę Kubusiowi i pokibicujemy polskiej kadrze na najbardziej epickim meczu od czasów Wembley.
Indżojcie!





Analizują: Migelito, Tuśka



Ania Rusowicz siedziała na werandzie swojego domu w Wilanowie. Majowy weekend postanowiła spędzić na totalnym lenistwie, martwił ją tylko brak kontaktu z Niną. Przyjaciółka zostawiła jej nagranie na poczcie głosowej, że jest w jaskini lwa, ale jeszcze żyje.
Chwiiiila moment. Jeśli ja zostawiam komuś wiadomość na poczcie głosowej, to zakładam, że ta osoba oddzwoni, gdy już ją odsłucha. Nic dziwnego, że Nina milczała jak zaklęta, skoro jej kumpela nie raczyła odpowiedzieć - też bym uznała, że widocznie ma inne sprawy na głowie niż historie z życia zdziczałego piłkarza.
“Zbyt długo patrzysz, miła, na wyświetlacz...”

- Dowcipna.- mruknęła Rusowicz smarując zgrabne nogi kremem z oliwką.  
C’nie? Myślałby kto, Anna jest tu gwiazdą i to ona ma podtrzymywać kontakt? Phi!
[A tak bajdełejem - uważałabym na oliwkę, nogi się mogą nieco odzgrabnić].
[To jest opkowa gwiazda, jej nogi po oliwce nie rozrosną się, jeno wyszlachetnieją]
Przez Polskę przechodziły majowe fale upałów, wszyscy wybywali ze stolicy pod miasto, albo spędzali czas na piknikach i koncertach.  
A w wyżej wymienionych miejscach, jak powszechnie wiadomo, temperatura jest niższa o średnio 2 stopnie.
Jak już umierać z powodów upałów, to razem!
Piosenkarka postanowiła jednak nie zapełniać sobie grafiku na końcówkę tygodnia. Gdy emulsja wchłonęła się już wystarczająco, dziewczyna ułożyła się na leżaku łapiąc promienie słoneczne.
Ra i Helios pękają z dumy.
Cudowne ciepło, zapach kwiecia i [dzięcielina pała] drink odprężyły ją na tyle, że zapadła w błogą drzemkę.
Cały czas wylegując się w pełnym słońcu, tak? Kochana, chyba trzeba będzie na to nieco inną emulsję zastosować.

- Zawsze mi się podobałaś, wiem że to szalone ale gdy nie dzwonisz to cały płonę.- uśmiechnął się mężczyzna stojący w cieniu oleandra.
Wtf, man? Myślisz, że stalkerski podryw na polską wersję “Call me maybe” podziała na kogolwiek? A tym bardziej na Gwiazdę Muzyki (TM)?
Doceniam to, że absztyfikant zarymował. “Pan poeta, pan poeta...”
Anna ubrana w zwiewną białą tunikę pędziła do niego przez łąkę obsypaną stokrotkami, wianek z kwiecia zdobił jej skronie.
OK, we Śnie w Stylu Zosi z Pana Tadka (TM) może tak.
Ewentualnie w Stylu Dziewczyny z Piosenki Stanisława Staszewskiego Opartej Poniekąd na Innym Dziele Adamusa Mickieviciusa (TM).

Tajemniczy mężczyzna wyszedł z cienia i skierował kroki w jej stronę, gdy padła w jego ramiona, podniosła głowę i ujrzała jego twarz.
- Pocałuj mnie!- wykrzyknęła żarliwie…
Tzn. tak?
Ja bym zaryzykował żar w pieca hutniczego.
powiedziawszy to poczuła jak obrazek jej i kochanka powoli się rozmazuje. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Marcina Wasilewskiego.
- Chciałabyś złociutka.- zachichotał.- Wiedziałem, że od zawsze na mnie lecisz.- zamrugał kokieteryjnie.
Dobrze, że w prawdziwym życiu to tak nie funkcjonuje, bo wstydziłabym się pokazywać rano rodzicom.
“No dobrze, Tusieńko a kiedy ślub z tym Gomezem?” :D
- Spadaj!- odepchnęła go i obrażona weszła na taras.- Czegoś chciał?- parsknęła.
- Zapytać gdzie jest moja kuzynka?- odpowiedział maszerując za nią.
Marcin, serio? Axel Witsel złamał ci przy okazji połączenia korowe czy jak? Z-A-D-Z-W-O-Ń D-O N-I-E-J.
Czy on musi wyglądać tak seksownie w tych opiętych jeansach i szarej koszulce? –zapytała w duchu [świętym?], ciesząc się, że nie zbłaźniła się jeszcze bardziej.
Luzik, bardziej niż Joanna Moro w Opolu skompromitować się nie można.
[Za często patrzysz, miła, na tyłeczek...]
- Nie mam pojęcia.- skłamała gładko.- Pojechała na jakieś szkolenie.
Ta, do Miecznikowskiego, szkolić się na baryton. Będzie potem występowała w duetach z Rusowicz.
- Ehe a ja jestem Cristiano Ronaldo.
Anka zakrztusiła się lemoniadą, mało nie wypluła płuc, ale Marcin uczynnie klepnął ją w plecy.
Czyli jak wyglądają Szalikowcy podczas lektury niektórych opek.
Z tym że w przypadku połowy naszego duetu zamiast lemoniady na biurka i stoły wkracza piwo. Dużo piw. A jak inaczej miałbym tak dobry humor podczas czytania tych farmazonów?
- Już lepiej?- pochylił się nad nią, z jego oczu zniknął bezczelny uśmieszek.
- Tak.- odpowiedziała słabo.- Muszę zadzwonić, zaczekasz?-zapytała.
- Nie, pojadę do wujka, może on wie gdzie zaginęła Nina.-powiedziawszy to zostawił Ankę samą ze swoimi przemyśleniami. Gdy tylko zniknął za furtką, uświadomił sobie, że za godzinę musi być na treningu i zamiast jechać do prezesa Serafińskiego, po prostu zadzwoni.


To opko powinno być o problemach neurologicznych Wasilewskiego, miałoby o wiele większy sens.
I już wiadomo, czemu Wasyl tak mocował się ze spodenkami, kompletnie, konkretnie.
- Halo, wujku gdzie jest Nina? Nie mogę się z nią skontaktować, podobno jest na szkoleniu?- wypalił prosto z mostu.
- Nina na szkoleniu, przyjedzie za dwa tygodnie.- Adam Serafiński poinformował Marcina.
- Ale dlaczego nie dzwoni? Odzywała się do ciebie wujku?-drążył temat Wasilewski.
Nie rozumiem, skąd u boChaterów tendencja rodem z porad z kobiecych magazynów (wiecie, tych w stylu “po pierwszej randce to on powinien zadzwonić” itp.) - jeśli nie wiesz, co się dzieje z bliską ci osobą, zadzwoń do niej, zamiast samemu czekać bezczynnie na telefon. To naprawdę jest tak proste, jak brzmi.
Może Nina jest w sieci na P i wszyscy mają do niej tak drogo, że boją się dzwonić w obawie przed batalionem zer na rachunku telefonicznym?
- Wiesz jaka jest Nina, kiedy skupia się na pracy nic innego ją nie interesuje. Jak zadzwoni powiem, że pytasz o nią i martwisz się.
Widzicie, nawet ojciec! Rozumiem, może nie chce jej przeszkadzać, ale chyba zakładamy, że się martwimy (ekhu, ekhu) o Ninę. Dzwońcie, do jasnej cholery, albo ja to zrobię.

Uważaj, sieć na P naprawdę się ceni.

- Wiem i dlatego, jeszcze nie zacząłem panikować. Wolałem się upewnić, bo Anka nabrała wody w usta.
- Znasz Anię, jest tak samo roztrzepana jak Nina. [A to ma do rzeczy tyle, że...?] [“Dwie psiapsiółeczki z opeczka, obie tak rozstrzepane...”]
- Chyba jej jednak nie znam.- mruknął do siebie Wasilewski.-Muszę kończyć, zadzwonię jak wrócę z treningu. – rozłączył się i rzucił telefon do torby. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Na trening szedł podminowany, a źródłem tego nie był wyjazd ukochanej kuzynki,ale ta przechera Anka Rusowicz.
Prędzej uwierzę w silne uszkodzenie kory mózgowej po złamaniu kości podudzia niż w to, że Wasilewski używa słowa “przechera”. I to odnośnie swojej przyszłej (obecnej?) Tró Loff.

Się rozbisurmanił lingwistycznie, huncwot!

Dwa pierwsze tygodnie pobytu Niny w Truskolasach upłynęły dość spokojnie.
Kuba pobił ją dotkliwie tylko trzykrotnie i jedynie raz wybiegł na ulicę, niszcząc wszystko dookoła i krzycząc “Błaszczu smash!”.
A redakcja Faktu przeniosła się do Truskolasów, by być na miejscu wydarzeń, które zapewnią gazecie pierdyliardy z nakładu.

Kuba wcześnie rano wyjeżdżał do Częstochowy i wracał późnym popołudniem, przez siedem dni zamienili kilka zdań.
Nina była zadowolona, że nie musi przebywać blisko Błaszczykowskiego, który cały czas dawał jej do zrozumienia, że jest tutaj średnio mile widziana.
Chwilunia. Czyli pani psycholog, która ma postawić kapitana reprezentacji na nogi, nie raczy nawet z nim przeprowadzić porządnej rozmowy, ba, nie wie, co się z nim dzieje w ciągu dnia poza tym, że jedzie do Częstochowy! Brawo, panie Miecznikowski, już lepiej prowadź pan programy rozrywkowe w TVP.
Mówią, że psychologowie potrzebują przede wszystkim pomocy z samymi sobą, ale może nie eskponujmy tego aż tak...

W piątkowe popołudnie Ola przyszła do Serafińskiej z nietypową propozycją.
ALERT! ALERT! PORN ALERT!
Szybka jesteś!

- Nina… umies piec ciastecka?- zapytała wtulając się w nogi dziewczyny.
Tak jest, moi państwo. Paskudnej stylizacji języka na pseudo-dziecięcy nie unikniemy.

- Myślę że umiem.- odpowiedziała
- A takie jak babcia Fela?
- Możemy spróbować czy takie same.
- Supel!- dziewczynka podreptała do szafki i [zawiązała kabel od czajnika w supeł] wytaszczyła pojemnik z mąką. Nina uśmiechnęła się i zakasała rękawy.
Godzinę  później wycinały w cieście gwiazdki i kwiatuszki, obie [tzn. ta gwiazdka i kwiatuszka] obsypane mąką. Pierwsza partia łakoci rumieniła się w piekarniku.
Obie dziewczyny zaśmiewały się śpiewając piosenki.
Paczcie państwo, jaka idylla! Aż można zapomnieć, że w okolicy przebywa jakiś piłkarz z problemami czy coś.
Piosenki? “Nic się nie stało, Polacy...”?

Błaszczykowski wszedł do domu zmordowany jak więzień na galerach. Rehabilitanci dali mu popalić, poza tym dzisiaj wyjątkowo bolała go głowa.
Dziwne, zawsze myślałam, że rehabilitacja ma przywrócić pacjenta do formy, a nie go dodatkowo umęczyć, ale widocznie moja matka ma złe podejście do swojej roboty.
Właśnie! Rehabilitant nie jest od jakiejś formy! Ma uświadamiać, że życie boli! :P

Już w przedpokoju poczuł zapach wanilii i czekolady, wiedziony pięknymi zapachami zaglądnął do kuchni. Widok jaki zastał postawił go w ciężkiej konsternacji.
A to co, frazeolotwórstwo?
Neologizmatyka. Ciężka jak konsternacja.

Nina cała w mące pochylała się nad chichoczącą Olą, ciemne loki opadły jej na ramiona.
Poczuł dziwne ciepło emanujące od środka, stałby tak długo przyglądając się temu rodzinnemu obrazkowi, gdyby mała nie zauważyła go i nie przybiegła na pulchnych nóżkach.
Ty, Nina, lepiej uważaj. Biorąc pod uwagę dziwny fetysz Błaszczykowskiego z mąką w roli głównej, wasze przyszłe życie erotyczne może się przedstawiać w... bardzo jednostajnych barwach.

Już sobie wyobrażam ich przyszłe zabawy łóżkowe:

- Uuuu! Jestem duchem!
- A ja jestem... yyy... eee.. uciapany mąką!

- Tatko!- wyciągnęła rączki. Błaszczykowski wziął córkę na ręce a ta bez chwili namysłu wpakowała mu w usta czekoladow-waniliowe ciastko.-Mas!
“Ta gospo... pani d... niań... psycholożka jest lepsza, niż myślałem! Uczy moje dziecko w wieku wczesnoprzedszkolnym tajników kulinarnych i w dodatku mała zaczęła dzięki niej mówić po hiszpańsku!” - myślał Kuba.

O mało się nie zakrztusił, ale widząc oczekiwanie na pochwałęw oczach córki, połknął posłusznie. Nina zachichotała, Kuba uśmiechnął się nieznacznie, ponad głowa córeczki. Przez chwilę miedzy dorosłymi nawiązała się nić porozumienia.
- Pyszzzzne- odpowiedział.
Zzzz! Ach, tak, to mój tróloffometr przeskoczył z zielonego pola na żółte. Nie chcecie wiedzieć, co się zacznie dziać, jak dojdą do czerwonego.
Co się będzie dziać? “Puenty, jak zwykle, STRASZNE”! Przepraszam, niedawno wróciłem z festiwalu im. Jacka Kaczmarskiego :)

- Ninka zlobiła!- mała wskazała na uwalaną mąka opiekunkę.-Podziękuj Nince.
No już, buzi-buzi i miejmy to za sobą.
Najlepiej od razu im pościelmy, załatwmy kapłana do sakramentu i zamykamy kram.

Nina spojrzała na Błszczykowskiego, uśmiech z jego twarzy zniknął jak zdmuchnięty.
- Dziękuję.- odpowiedział sucho.- Muszę iść wykąpać małą.
- Ja tutaj posprzątam. – odpowiedziała mu mechanicznie. Nastrój prysł jak bańka mydlana.
Zawsze tak jest. Najpierw jest fajnie, tu ciasteczka, tam śmichy-chichy, a potem przychodzi szara codzienność, gdzie trzeba sprzątać mieszkanie i myć tyłek krwi z twojej krwi.
I otrzepywać się z mąki. Wot, żyzń...

Kuba zabrał dziecko na górę a Nina, klnąc [na czym śwniat stnoi] w duchu zabrała się za sprzątanie mącznego pobojowiska.
- Naprzód! Bić, zabić psubratów! - wołał kilogram mąki żytniej, szykując pobratymców na atak na ziemniaczaną.
Tymczasem oddziały pszennej knuły, jak to partyzanci, za lodówką i czekały na sygnał do uderzenia.

Zaletą pobytu w Truskolasach było to, że spędzała czas z Olą i dobrze się wysypiała.
Sorry, że ja tak tylko jęczę i psuję zabawę, ale bejbe, nie masz czasem jakichś obowiązków?
#ZaHajsPZPNuBaluje
(Czyli ojcowski!)

Kuba długo nie mógł zasnąć.
Cały rok pielęgnował w sobie złość na wszystkie kobiety, szczególnie swoją niewierną małżonkę a tutaj kilka dni pobytu Niny i w jego umysł wtargnęły niewesołe myśli.
“No masz ci los, taki ładnie wyhodowany mizogin ma zginąć pod wpływem Tró Loff?”
Kudy mu tam do mizogina, zwykły Opkowy Foch.

[Nina schodzi w nocy po wodę, słyszy hałas w kuchni - okazuje się, że to nasz Zaprzysięgły Wróg Kobiet skaleczył się szklanką. Pragnę zauważyć, że ta też jest rodzaju żeńskiego. A może Curie-Skłodowska też?!].

- To potrwa tylko chwilkę nie ruszaj się.- zwróciła się do niego per ty.- Otworzyła szafkę z wodą utlenioną i plastrami. Polała ranę i zakleiła.
Błaszczu musiał faktycznie często robić krzywdę sobie lub innym, skoro ma całą szafkę z plastrami i wodą utlenioną. Zwykle ludziom wystarczy do tego apteczka.
Wiesz, piłkarz musi być przygotowany na wszystko, na przykład zęby Suareza...

- Gotowe.- odpowiedziała wyrównując plaster.
Błaszczykowski spojrzał na nią. Jego niebieskie oczy zajrzały w jej bursztynowe.
Uuu, oczna penetracja. Teraz już nie macie wyboru, romans wystartował.
Eye, eye, eye, to samo, co zawsze...

- Weź to po co przyszłaś i zostaw mnie samego.- odwrócił się.W Ninie zawrzała krew. Co za niewdzięczny bufon!
- A dziękuję to nie łaska [Nie, Bełchatowa]?- zakpiła
- Dziękuję.- odpowiedział nie odwracając się. – Idź już…
- Jak sobie wasza wysokość życzy!- powiedziawszy to odwróciła się i wyszła, czując się tak jakby Jakub Błaszczykowski wylał jej na głowę kubeł zimnej wody.
Oj no, taki z ciebie psycholog, a zamiast znaleźć chwilę na analizę jego patologicznego zachowania, to się fochasz. Za co na tych studiach przyznają dyplomy?
Albo nie, wolę nie wiedzieć.
Niektóre studentki zdają egzaminy wyłącznie ustnie.
W tym momencie pomyślałem, że Ewa, nasza najwierniejsza fanka, po przeczytaniu tego zdania wpadnie w stupor i zmiesza się strasznie, dlatego pozdrawiamy Ewę i przepraszam(y) za grubiaństwo.
Te studenki tylko poprawki zdają ustnie.

Z nastaniem weekendu do domu Błaszczykowskich zawitała ciotka Kuby, pani Jola, która miała przejąć obowiązki Niny na czas jej nieobecności.
Będzie prowadziła terapię czy piekła ciasteczka? Dobra, nie było pytania.
W obu tych rzeczach byłaby lepsza od panny “psycholog”.

Serafńska z samego rana spakowała podręczny bagaż i pojechała pksem do Częstochowy, skąd przesiadła się na bus do Katowic a stamtąd samolotem do Warszawy.
Kurde mol, PKP w tym kraju chyba na dobre przestało działać, skoro to taka wyprawa.
Jeśli ją stać... A poza tym dworzec w Katowicach został ładnie wyremontowany, może chciała zobaczyć?

Przez to zaoszczędziła sobie telepanie się autobusem do stolicy i stanie w korku ciągnącym się od Janek aż po samo centrum, jak to zazwyczaj w stolicy bywa.
Ktoś tutaj jeździł ósemką, hehe.

Na parkingu przed Okęciem wyczekiwał ją stęskniony ojciec.
Który nie opanował jeszcze rekcji czasowników.

- Nareszcie jesteś kochanie!- ucałował córkę w czoło, biorąc jej bagaż.- Stęskniliśmy się za tobą a Marcin szalał, ze ktoś cię uprowadził.
“Co prawda nikt z nas nie pomyślał, by po prostu do ciebie zadzwonić, ale porady z Cosmopolitana są głęboko zakorzenione w naszej rodzinie”.
“I zmień operatora, bo sieć na P wykończy finansowo Związek!”

- Tato to jest mission impossible ! Kwitnę tam już przeszło dwa tygodnie a Błaszczykowski zachowuje się jak uciśniony książę. On mnie nie toleruje, jak do cholery mam go nakłonić do powrotu?!
Prezes Serafiński spojrzał na swoją latorośl.
- Pakowałem w dziekanat grube tysiące na próżno - stwierdził.

- Skarbie już zapomniałaś, jak potrafiłaś namówić mnie na każdą  nawet najbardziej nierealną rzecz?Wierzę w twoje kompetencje, wyprowadziłaś kilku zawodników [w pole, z błędu czy na manowce?], byłaś skarbem w Chelsea chociaż to był tylko staż. Poradzisz sobie. Ja w ciebie wierzę!
Okej, ale w Chelsea jest Terry, on roztaczał swoją sympatię do kobiet również na innych zawodników i nie było problemów z mizoginią.
Przeciwnie wręcz.

Słowa ojca dodały młodej psycholog pewności siebie i odwagi.
- Tato robię to dla ciebie i dla córeczki Kuby.
I dla kadry. Dla 40 milionów Polaków. Dla wszystkich Niemców kibicujących Borussii. I dla tych kilku(nastu) kafli, które wpływają na Twoje konto za pieczenie ciastek z córką Kuby.
Dla ojczyzny ratowania wróci się przez morze!

To śliczne i rozkoszne dziecko,nie należy jej się życie z ojcem gburem, którego denerwuje istnienie kobiet.-fuknęła
O proszę, a jednak doszłaś do tego, gdzie leży problem (który, swoją drogą, nie wiadomo jakim cudem wpływa na zdolność Błaszczykowskiego do powrotu do treningów. Boi się, że babki będą na stadionie patrzeć?). Tylko czemu nic nie robisz, by go rozwiązać?
Już chcesz kończyć opko?! Show must go on!

[Jedziemy na mecza z Czarnogórą].

Spotkanie rozgrywało się dynamicznie, Polacy upokorzeni na Euro 2012 wzięli się za siebie i zaczęli atakować.
Bawili się piłką, kibice szaleli…Nikt nie mógł uwierzyć, że ten zespół niemal rok wcześniej, bał się swojego cienia na boisku.
A potem aŁtorka odkryła, że w reprezentacji Polski nie grają tacy piłkarze, jak Schweinsteiger, Ribery czy Lahm :P.
I że nie każdemu psu Lewandowski.

Robert Lewandowski wspomagany przez Ludo Obraniaka w dwudziestej minucie huknął potężnie na bramkę przeciwnika.
Tłum zafalował. Tomasz Zimoch w radiu zaryczał potężnie: -GOOOOOOOOOOOOOOL!!!!Robert Lewandowski…
Bzdura, to nie mógł być Zimoch. On by na pewno nie odpuścił kwiecistej metafory na temat zdobytej bramki, np. “zatrzepotała w siatce niczym sardynka złapana na kotorskim wybrzeżu”.
Może pomyliła z Jasiną? Ale jak można pomylić mistrza Tomasza z kimkolwiek?

Lewy szczęśliwy wyskoczył w powietrze by minutę później opaść na murawę, oczy błyszczały mu rządzą zwycięstwa.
Aaaa, to już wiemy, skąd w opkach tyle oczu - one po prostu rządzą tym światem!
Skoczył w powietrze i przez minutę lewitował? Może faktycznie Lewy jest wart tyle, ale mu dają na transfermarkt.de?

Po chwili piłka znowu była w grze. Stoper Marcin Wasilewski niczym dowódca husarii ciął „nieprzyjaciela’’.
To też nie Zimoch. AŁtorka się Szpakowskiego nasłuchała.

To jeszcze można leczyć!

Po spektakularnej bramce Lewandowskiego, przyszła pora na ulubieńca Polaków [z tego zdania ścieka ironia tłusta jak Grzegorz Lato], Damiena Perquisa najbardziej francuskiego Polaka.  Śmignął wysoko ponad obrońców Czarnogóry i głową strzelił drugiego gola.
Kiedy Polska ostatnio zagrała podobny mecz? Bo mnie się kojarzy jedynie ten z Portugalią w 2006.
Może jeszcze z Czechami w 2008? Faktycznie, latają po murawie (i nad nią) jak messerschmity.

Po przerwie Polacy wlecieli [sztuka latania według Fornalika?] naładowani nową energią, niczym gladiatorzy walczyli do samego końca, sędzia doliczył trzy minuty.
W Wasyla nagle wstąpił wielka siła, przeleciał prawie niezauważony, przez skołowanych obrońców Czarnogórskich i dołączył do stawki trzeciego gola.
Czyli to albo nie był Wasyl, tylko Lucio, albo Polska z jakiegoś powodu zaczęła grać futbol totalny. W wykonaniu jakiegokolwiek polskiego piłkarza skończyłoby się to fatalnie, także wiecie.
Wasyl jest bramkostrzelnym obrońcą, ale próba ofensywnego rajdu w jego wykonaniu szybko zostałaby zakazana przez ONZ.

Publika znowu zaryczała, Tomasz Zimoch rozdarł się jeszcze głośniej.
Na bora, czy publiczności rozdano słuchawki, żeby mogli słuchać Polskiego Radia, czy aŁtorka naprawdę uważa, że na stadionie słychać komentarz?

Kibice skandowali imię Wasyla. Nina podskoczyła na swoim siedzeniu a Anka ściskała kobietę stojącą obok.
Która się wyrywała i groziła sądem.
Bez przesady, Anię R. kochają wszyscy! Na pewno w tym, hehehe, uniwersum.

- Proszę Państwa, proszę państwa to niewiarygodne to cud nad Wisłą… Polacy lecą na Mundial, coś niewiarygodnego…
Czy ja wiem... Biorąc pod uwagę ostatnich parę lat, to faktycznie, ale za Engela i Janasa się udawało.

Po Euro 2012 każde celne podanie Murawskiego wydawałoby się cudem, a co dopiero awanse...

Wasyl polskim Ronaldo [nie ta pozycja na boisku, bejb. Chyba, że serio gramy futbol totalny, ale jeśli tak, to muszę iść się wyśmiać], co za szyk co za precyzja co za robot!!!!! – poetycko wykrzyknął Dariusz Szpakowski
Którego tak czy siak nie słychać na stadionie, więc po co o nim w ogóle wspomniamy?!
Zwłaszcza robot, patrząc na zakres i motorykę ruchów, hłehłe...

Nina z Anką czekały na rozpromienionych chłopaków w szatni.Gdy tylko weszli, Anka wypruła jak z procy i rzuciła się w ramiona Wasyla całując go w policzki. Wasyl oszołomiony dał się całować a koledzy śmiali się radośnie. Dudka stal z telefonem i wszystko nagrywał
“Koledzy z Levante mi nie uwierzą, że u nas baby mogą ot tak wchodzić sobie do szatni!”

Rozumiem, że polski Guardiola wziął przykład ze swojego mistrza z Gimbarcelony i pozwolił się panoszyć kobitom w szatni.

a Szczęsny i Boenisch nucili marsz Mendelsona.
Ta, ta, bo uwierzę, że akurat tym dwóm zależy na tworzeniu OTPs wśród współreprezentantów i kibicek.

Przynajmniej wiemy, w jakim języku Boenisch dogaduje się z kolegami z reprezentacji. Języku muzyki.

- Udało wam się!- Nina wyściskała go, zaraz jednak opanowała się bo Ludo Obraniak czaił się z aparatem.- Żadnych zdjęć!
Anka wyswobodziła Wasyla i kuzynka mogła mu pogratulować.
- To co??? – wykrzyknął rozpromieniony Eugen dla (dla kolegów Gienek musimy napierdalać*)Polanski – Idziemy to świętować….Ole ole ole ole…
- To my poczekamy na parkingu- Nina pociągnęła zarumienioną Ankę, która taksowała spojrzeniem Wasyla, od którego stoper spłonił się jak dziewica, co niezawodny Dudka dokumentował telefonem z niecodziennym komentarzem Przemka Tytonia**.
Ok, już wiemy, że aŁtorka zna kilka nazwisk piłkarzy z ówczesnej kadry. Tylko po co była ta cała scena?

*Zmarnować tak dobry Element Komiczny...
** na telefonie był niecodzienny komentarz Tytonia? Już prędzej CV do nowego klubu, w którym zacznie cokolwiek grać...

- Dajcie nam dwadzieścia minut drogie panie.- Lewy zniknął w łazience podśpiewując, za nim pobiegli koledzy drąc się jak gimnazjaliści.
Przynajmniej nazywamy rzeczy po imieniu.





Po meczu wesołe towarzystwo autobusem reprezentacji przeniosło się z pod Narodowego do [nad] [nazad] warszawskiego klubu Herenda [matko Borsko... słyszałem, że piłkarze chętnie spędzają noce w Inklawie].  Wnętrze klubu rozbrzmiewało dźwiękami rockowego zespołu.
Czyli ten zespół nawet grać nie musiał, tylko dźwięczał samym istnieniem? Kurczę, to są dopiero muzycy!

Umuzycznione chmury lewitującej plazmy, przyszłośc rynku.

Na środku sceny facet z długimi włosami wyśpiewywał mocne rockowe kawałki [ochłapy wręcz]. Damien Perquis porwał w tany swoją małżonkę Paulinę, oboje skakali pod sceną wywołując pisk fanek zespołu,które rozpoznały piłkarza. Darek Dudka włączył kamerkę przechadzając się po zakątkach Herendy, gdzie rozpierzchli się piłkarze.
Z kamerą wśród zwierząt, część dalsza. Swoją drogą, ci rozpierzchający się piłkarze jakoś tak ze świeżo wstawionymi do kurnika kurczakami mi się kojarzą, ale ja świeżo po praktykach jestem.

A potem sympatyczny piłkarz Dariusz wyśle swoje wideo do Faktów, Expressów i Pudelków, by otumanione przez media brukowe umysłu podziwiały wygibasy celebrytów. Jestem już pewien - w tym opku rząd dusz i ciał sprawuje konglomerat tabloidów. Strach żyć.

Anka porwała Wasyla w tłum a Gienek z Lewym, Niną i Tytoniem zasiedli na kanapie.
Robert objął Ninę ramieniem, a gdy spojrzała na niego uśmiechnął się rozbrajająco, akurat w tym momencie zza filaru wyleciał fotograf i cyknął im zdjęcie.
Niesamowita jest siła Imperat... przypadku.

Wysłannik premiera Donalda Kozaczkowskiego czuwa na stanowisku!

- Chłopaki nie kłóćcie się.- próbował uspokajać Przemek Tytoń. – Ja proponuję wypić zdrowie Niny!
Panowie wznieśli kieliszki w górę.
- No to siup!- Dudka złapał za szkło.
- Cztery baby osiem…- zaczął Ludo*, ale Lewandowski trzasnął go tak energicznie że zamiast do ust zleciało na koszulę.
- Dama tu jest ośle.
- Sam jesteś osioł.- Eugen poczuł się cokolwiek urażony.
AŁtorka chyba nigdy nie była z facetami w miejscu, w którym można pić alkohol - dyskusje między nimi stanowczo tak nie wyglądają.

Nie są przede wszystkim na poziomie stajni.

* Ciekawe, czy powiedziałby to po polsku... Byłbym bardzo zadowolony, gdyby tak było, wtedy wiedziałbym, że Ludo JEDNAK uczy się naszej mowy.

[Impreza trwa w najlepsze, po godzinie drugiej towarzystwo się zbiera - Lewy odprowadza Ninę pod same drzwi].

- No to dobranoc.- uśmiechnął się a w policzkach zrobiły mu się dołeczki.
- Dobranoc.- odpowiedziała Nina i zarumieniła się lekko. Lewy pochylił się i pocałował ją w policzek.
Gdy weszła do mieszkania czuła się uniesiona euforią po wieczorze i lekko zakłopotana pocałunkiem Roberta, był słodki.
A Lewy pewnie nadal stał przed drzwiami, czekając na subtelne zaproszenie.

(knock knock knock) Nina! (knock knock knock) Nina! (knock knock knock) Nina!

Po omacku przeszła z przedpokoju do sypialni.Jej oczom ukazał się wstrząsający widok.
Sąsiad z czwórki Mirosław Ziębicki.
- Hej skarbie.- uśmiechnął się nonszalancko, wyskakując z pościeli w różowych jedwabnych slipach w kwiaty wiśni.
Nie. Nie, po prostu nie. Ja wiem, że my się śmiejemy, że opkowe “Trudne sprawy”, ale zrzynanie z dariuszowego klasyka jest już smutne.

Ojej.
Przepraszam, dla zachowania równowagi psychicznej muszę sobie krzyknąć:
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...

- Co ty tutaj robisz?- zapytała wychodząc z chwilowego osłupienia. Rozglądnęła się dookoła, zauważyła czarno- czerwone świece, butelkę ruskiego szampana i truskawki. Na stoliku dymiło kadzidełko o mdlącym zapachu wanilii i olejku różanego.
To najgorszy plagiat ever .

… AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...

- Czekam na moją gejszę!- zbliżył się do niej a wtedy Nina wrzasnęła jak oparzona. Rzuciła się w stronę przedpokoju dopadając do drzwi. W tym momencie złapał ją w ramiona.
- Spadaj!- kopnęła go w kolano i pobiegła na klatkę. Wybiegł za nia w slipkach. Na szczęście Robert nie zdążył zejść na dół .
Mówiłam! He’s up all night to get lucky!

… AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA...

Usłyszawszy krzyk Niny a potem niezidentyfikowanego osobnika ruszył na górę. Spotkał się z Serafińską w połowie schodów, za nią leciał półgoły facet w różowych majtkach.
W Roberta wstąpiła furia, bez zastanowienia przyłożył sąsiadowi Niny twarz.
No  proszę, jak łatwo rozpoznał stalkera gwałciciela niedocenianego romantyka. Ja tam bym pomyślała, że to element gry wstępnej - no co, różne rzeczy ludzie robią we własnych sypialniach i nie tylko!

… AAAAAAAAAAAAAAAAAA! Uff, już koniec, Robert saved the night.
(przyłożył twarz sąsiadowi Niny? Gdybym spotkał romantycznego Slendermana w swojej wannie, też byłbym przerażony)

Byłby go zatłukł, gdyby nie Wasyl i taksówkarz, którzy usłyszeli krzyki i zaaferowanych sąsiadów.
A ten tam po co? Czekał, aż Robert mu zdradzi pikantne szczegóły z nocy z wasylową kuzynką?

Pewnie łypał na godność i bieliznę Ani, swojej Przyszłe i Jedynej Możliwej True Love.

Wasyl przytrzymał Lewego, a taksówkarz dzwonił po policję. Dwóch funkcjonariuszy przejęło obezwładnionego Ziębickiego i zawieźli na policję.
Akcja równie brawurowa, co w słynnej Scenie Na Dachu (a raczej jednej z kilku Scen).

What a funny story, Tuśka!

Nina złożyła doniesienie o włamaniu.
Włamaniu? A nie słyszała, że stalkerstwo też jest karane?
[A może to jej się podobało, haaa?]
[Stalking Slendermana?! Poza tym robimy z włamaniem i stalkingiem robimy klasyczny zbieg przestępstw i mamy koniec Trudnych Spraw. Na razie]

Tę noc spędziła u kuzyna, Lewy niechętnie wrócił do swojego mieszkania ale rano obiecał przyjechać i odwieść ją najpierw do jej mieszkania, potem na policję.
“Spróbuj zwinąć mundur, ja już mam przebranie złodzieja. No co, widziałem, że lubisz mały role-play!”

Odwieść do mieszkania = wodzić na pokuszenie poprzez przemysł budowlany

Następnego dnia,Nina obudziła się w kiepskim nastroju. Od razu zadzwoniła do ojca, Serafiński wściekł się okrutnie i przyjechał do mieszkania Wasyla. Córka długo tłumaczyła mu, że nic się nie stało i może z powrotem jechać do Truskolasów.
“Widzisz, tatku, umiem sobie radzić z mężczyznami niespełna rozumu! Co prawda potrzebuję do tego dwóch wysportowanych facetów i policji, ale to nie znaczy, że nie jestem zaradna!”

Dopiero teraz się o tym dowiedział? Nikt z Expressu nie napisał o nietypowej wizycie w mieszkaniu córki prezesa PZPN i nałożnicy Lewego?

Podróż nie trwała długo i około siedemnastej była już w Częstochowie, skąd przesiadła się na pks do Truskolasów. Na szczęście tym razem, nie podjechał saunobus ani relikt przeszłości a nowoczesny autobus.
Nowoczesny autobus na polskich dróżkach po polskich wioskach. Eheś.

Kierowca zagaił, że to wójt Truskolasów upomniał się o porządny transport dla mieszkańców wsi.a
Pierwsze primo - wójt nie dowodzi wsią, a gminą, ale na to możemy przymknąć oko.
Drugie primo - kim, na bora, jest wójt gminy Wręczyca Wielka, do której przynależą Truskolasy, że mu spełniają skryte marzenia? Ma więcej przywilejów niż sam burmistrz Kaczogrodu.

I burmistrz Gotham!
A może ten wójt ma znajomego w monopolistycznej firmie przewozowej, który poprosił go o załatwienie znośnego busika... Różne rzeczy się dzieją w samorządach.

Zaczęło się ściemniać, gdy dotarła na miejsce przeznaczenia,na szczęście torba nie była ciężka i mogła przespacerować się przez polną drogę, prowadzącą do domu pani Tyczyńskiej.
W innych warunkach wołałaby taxi czy od razu karocę?

Ekskluzywny powóz koński. Sprowadzany z krakowskiego Rynku.

Uszła już spory kawałek, mijając kapliczkę z repliką cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, gdy zza krzaków wyleciał przednią rosły mężczyzna w kominiarce.
Ech... Niech zgadnę, Pan Natrętny Sąsiad wyszedł po... nawet nie 48 godzinach i teleportował się na Śląsk?

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
(Tym razem Matka Boska spóźniła się z ochroną)

- Myślałaś, że zwiejesz mi na jakieś zadupie?- zapytał  się na nią powalając na ziemię.



Najgorsza. Policja. I. Prokuratura. Evah!

Twój gach Lewandowski ci nie pomoże!-powiedziawszy to chciał wycisnąć na jej ustach pocałunek [tak, jak się wybija monety?], ale Nina splunęła mu w twarz.
- Moja szkoła! - wykrzyknął zachwycony Novotny.

W Ziębickim zawrzała krew.
Nina widząc jego reakcję przesunęła minimalnie kolano i kopnęła go w kroczę.
Jaaasne, jasne, bo gwałciciel unieruchamia ofiarę tak, by miała jakikolwiek zakres ruchów. No chyba, że krocza to nie to samo, co krocze.

Kroczę, kroczę
do Truskolasów,
Pannę obracam,
Nie tracę czasu!

Napastnik zawył z bólu i złożył się jak scyzoryk.
Albo Nina ma kolana z adamantium, albo ja lepiej wiem od Dariusza (wiem, że miał inaczej na imię, ale czy to ważne?), jak się w teorii powinno gwałcić.
Tak, wiem, że to zabrzmiało creepy.
Bo miało :>

Sorry, ale z naszej dwójki to ja mam lepszą aparaturę do tego...
[A to już w ogóle paragraf i rumieniec na twarzy
Nie żałuję.]

Psycholog podczołgała się do swojej torebki, chcąc wyciągnąć telefon, Mirosław jednak był szybszy, jedną ręką obejmował swoje skarby, drugą złapał ją za nogę w kostce.
Czyli w jednej chwili niemal traci przytomność od epickiego kopa w jaja, a chwilę później w przebiegły sposób udaremnia wezwanie pomocy. Nie jestem facetem, ale to chyba tak nie działa.

NIE DZIAŁA. AŁA, AŁA.

- Już mi nie uciekniesz.- wysyczał

Kuba wyszedł na papierosa, chciał też popatrzeć na gwiazdy,bo nie wiedzieć czemu od dzieciństwa go uspokajały.
E, panie kapitan! A potem Kloppo musi tłumaczyć zmiany w 45. minucie kontuzjami!

Odpalił go i zaciągnął się dymem, obserwując granatowy atłas nieba, na którymś ktoś rozsypał migoczące diamenty.
Hmm, Kuba, obawiam się, że wziąłeś złego papierosa...

Możesz nam go pożyczyć, łatwiej będzie brnąć przez opko.

Przypomniały mu się zaręczyny gdy dał Anicie pierścionek swojej matki a ona skrzywiła się, ze wolałaby diament.
Bo była zła na wskroś, a Kubuś i tak ją kochoł

Najwidoczniej dym z papierosa oślepił Kubusia, wszak jak mógł nie zauważyć, że jego przyszła żona wcale nie kryła się z byciem przykrą zołzą.

Nieprzyjemne wspomnienia przerwał krzyk dochodzący z drogi.
Kuba rozpoznał w krzyczącej nianię Oli.
Oficjalnie psychologa kadry, ale nazywajmy rzeczy (i ludzi) po imieniu.

W końcu używanie określenia “psycholog” sugerowałoby, że Nina faktycznie zna się na tym fachu.

W pośpiechu zgasił papierosa i wybiegł za bramkę, kierując się w stronę przydrożnej kapliczki.
Ratunek “na prawdziwego katolika” - zamiast wezwać służby, biegnij się pomodlić.

Doceńmy, że chociaż pobiegł. Mimo połamanej w tysiącach miejsc miednicy.

Nina leżała w wysokiej trawie a na niej drab w masce [na kominiarkę jeszcze maskę zarzucił? Że też się nie podusi! I tak go rozpoznałam po jednym zdaniu]. W Kubie zawrzała furia,mitygowały [uhuhu, jak mądrze. Szkoda tylko, że niepoprawnie, bo zapewne chodziło o motywację. - A może chodziło o maltretowanie?] go także niedawne bolesne wspomnienia. Bez zastanowienia rzucił się na napastnika i zrzucił go z dziewczyny.
Aha, czyli nie zareagował na zasadzie “ktoś chce ją zgwałcić, muszę działać”, tylko “próby nawiązania kontaktu seksualnego na moich oczach przypominają mi zdradę małżonki - muszę działać!”. Jak się nad tym zastanowić, to jest to paskudne.

Genofobia pany! Mamy też sztamę z mizoginią!
(W średniowieczu było jakieś filozoficzno-religijnie zgromadzenie, którego członkowie nie mogli nawet patrzeć na kobiety, także nic mnie już nie zdziwi)

- Zostaw ją!- warknął i walnął Ziębickiego w twarz.Kominiarka zaczęła nasiąkać krwią broczącą z rozpitego nosa Mirosława.
- Hik! - czknął nos, otwierając czwartą butelkę Guinnessa, po czym zwrócił się do policzka. - A ty wiedziałeś, że lewe oko jedzie na wakacje nad zatokę czołową?
- Mam to w dupie - mruknął policzek i miał poniekąd rację.

Napastnik był chwilę ogłuszony, zaraz jednak rzucił się na Kubę popychając go na kapliczkę. Błaszczykowski upadając walnął głową w szybę, za którą wisiał obrazek matki Jezusa.
O tak! Matka Bor... Boska stanie po stronie sprawiedliwych jak w 1655, a Kuba odkupi winy niczym sam Kmicic!


Osunął się po postumencie tracąc na chwilę przytomność. W Serafińską nagle wstąpił nowa siła, złapała bagaż podręczny i z całej siły wyrżnęła Ziębickiego w głowę. A potem nie tracąc czasu, kopała go. W tym czasie Kubę ocuciły krzyki dziewczyny i jęki napastnika.
To najbardziej fantastyczna scena walki, jaką zdarzyło mi się przeczytać. I pod hasłem “fantastyczna” kryje się “tak wyssana z małego palca, że aż boli”.

Z opisu wychodzi na art. 157 KK. Już czekam na zdjęcia z procesu Niny.

Wstał i na chwiejnych nogach podszedł do niej.
- Nic ci nie jest?- zapytał odsuwając ją od jęczącego Ziębickiego.
Nina przestała atakować upokorzonego oprawcę i spojrzała na Jakub.
Chwilę wcześniej wystarczyło, żeby ją złapał za kostkę, żeby leżała bezbronna, a teraz atakuje go jak Czarna Wdowa. Czy każdy boChater tego opka po pewnym czasie zmienia się w postać Marvela?

Dzięki Bogu już wiemu, że takowym nie zostanie Dariu... to jest Ziębicki, który jest dupą wołową i zasłużenie idzie w opkowy niebyt.

Wydarzenia ostatniego weekendu przelały czarę goryczy i dziewczyna rozpłakała się. Kuba niewiele się namyślając przytulił ją,głaszcząc  uspokajająco po ciemnych lokach.
- Cii nie płacz już po wszystkim.- ponad jej głową zauważył patrol policyjny, który zapewne wezwali sąsiedzi.
Sąsiedzi widzą gwałty i po cichu wzywają policję? Czego by nie mówić o Polakach, to harmider by się zrobił nieziemski.

Bo w Truskolasach, pani, same nieśmiałe ludzie żyją.

Dwaj funkcjonariusze Rysiek i Zbyszek(koledzy Kuby z podstawówki o typowo wiejskich imionach, bo jakże inaczej) zakuli w kajdanki Ziębickiego i wywieźli na posterunek.
Ta, trzynasty. Chyba Rysiek ze Zbyszkiem z samej Częstochowy popitalali, bo na wsiach i w mniejszych miejscowościach nie ma czegoś takiego, jak “posterunek policji”.

Cicho, kapliczka Matki Boskiej potrafi sprawić nie takie cuda.

Sąsiadka zaproponowała pomoc [rychło w czas],ale Błaszczykowski myślał tylko o kruchej kobiecie, którą trzymał w ramionach.Pomimo swojego urazu dźwignął ją na ręce i łkającą zaniósł do domu.
Po czym odnowiła mu się kontuzja i musiał zakończyć karierę. The end.
Ale błagam, ta scena jest żałosna. Nina z Czarnej Wdowy nagle się znowu przepoczwarza w “kruchą istotkę” - kto w to uwierzy? AŁtorko, bądźże konsekwentna w kreowaniu postaci.

Że nie wspomnę o Błaszczu, który mimo trwającej rehabilitacji i braku pełnej sprawności dźwiga na luzie kilkadziesiąt kilo dziewczyny.

Nina wtuliła się w Błaszczykowskiego, chłonąc jego ciepło i spokój [bo była daleką kuzynką Nosferatu]. Łzy przestały lać się dopiero, gdy zaniósł ją do domu i delikatnie posadził na kanapie.
Spojrzeli na siebie i nie wiedzieli co powiedzieć.
- Jesteś ranny w głowę.- powiedziała drżąco, wstając i dotykając rany za uchem.
- Przeżyję… a ciebie coś boli?- zapytał
- Mam tylko kilka siniaków, ale twoje skaleczenie może nadawać się do szycia.
Wiecie, na psychologii kończyła kurs chirurgii, 4 punkty ECTS.

Albo jest wybitną uczennicą doktora Wilczura.

- Nic mi nie będzie mam głowę jak jaskiniowiec. [Nie bądź taki samokrytyczny...]
- Masz bardzo ładną głowę.- palnęła bez zastanowienia.
Uuu, jak komplementują sobie głowy, to ja już szykuję sukienkę na wesele!

Poczekaj, aż dojdą do bioderek, ależ to będzie festiwal miłości!

- Dziękuję. Chyba oboje powinniśmy się położyć.- powiedziawszy to zostawił ją samą, z natłokiem dziwnych myśli. Nie przejmowała się Ziębickim,który nie wywinie się od więzienia, ale uczuciami jakie wywoływał w niej Jakub Błaszczykowski.
Nie no, pewnie, co tam. Facet cię prześladuje, włamuje do mieszkania, próbuje zgwałcić, ale “calm down, he’s going to jail”, przecież ważniejsza jest Tró Loff.


“True love leaves no traces


If you and I are one”...
A nie, przepraszam, ta miłośc zostawiła Ninie kilka siniaków.

Poniedziałkowe bulwarówki rozpisywały się o nowej dziewczynieLewandowskiego, która w towarzystwie celebrytki i piosenkarki Anki Rusowicz,oraz panów z reprezentacji spędzała wieczór w jednym z warszawskich klubów.
Obowiązkowe nieporozumienie z tabloidami w roli głównej - check!

Rząd tabloidów opanował już całą Polskę i prze Tygrysami na Berlin!

Nina nie mogła zasnąć i kwadrans po szóstej była już w sklepie spożywczym,kupiła pieczywo i wędlinę z myślą zrobienia śniadania dla siebie, Kuby i małej.
Po drodze zagubiła się w Alei Zaplątanej Gramatyki.

Spacerowała przez opustoszałą jeszcze wieś, na podwórkachsłychać było odgłosy zwierząt gospodarskich.
Tia, przecież na wsiach krowy wypasa się na trawniku przed domem i śpi z kozami.

Meeee? (Cicho, Jadźka, analizę piszę tera!)

[Kuba jedzie z dzieckiem do Częstochowy, Nina w ramach czasu wolnego pichci i przegląda Pudelka]

- Nowa miłość? Dobre sobie.- czym prędzej wykręciła do Anki.
- Miałaś zadzwonić wczoraj!- piosenkarka krzyknęła dosłuchawki.- Wasilewski od rana zamęcza mnie pytaniami. Nawet twój ojciec sięzdenerwował, wiesz że wypuścili tego świra?
- Wiem. Był tutaj. Całe szczęście, Truskolasy PD działa lepiej niż Komenda Stołeczna i Scotland Yard! - odpowiedziała psycholog.- Wczoraj napadłmnie pod domem Kuby. Ale we dwóje poradziliśmy sobie z nim, choć chciał nam jeszcze pomóc Kapitan Ameryka i teraz na pewno sięnie wywinie. Dzwoniłam na policję, powiedziałam że nie znam tego typka.
Dwa rozdziały temu to był jej sąsiad, ale dobra, jazda co rano tą samą windą to jeszcze nie znajomość.

A raz w miednicę to nie romans.
Coś pomieszałem.

- Czyś ty oszalała? Ten koleś to psychopata, wiesz kto stoiza tym paparazzi? On! To szef superexpresu, czym tyś go zbajerowała?
Co? Gdzie? Kiedy? Jak? Mam uwierzyć, że szef SE (właściwie co to znaczy? Redaktor naczelny? Prezes wydawcy dziennika? Władca Mordoru?) nie ma lepszych rzeczy do roboty, tylko ugania się za świeżo upieczonymi psycholożkami? A w tym czasie mija mu kolejny hit na okładkę o ciuchach Mamy Madzi (TM).

W tym sezonie ubrania w czarno-białe, poziome pasy będą prezentowały się szalenie seksownie.

- Dobrze mamusiu.- odpowiedziała sarkastycznie Nina.- Gorzej,że zdjęcia moje i Roberta są we wszystkich bulwarówkach, mam nadzieję że Kubaich nie czyta. Z tego co wiem nie ma talewizora.
Talewizor - telewizor w kształcie talerza. I nie ma problemu, że oglądasz tv przy jedzeniu!

Kubaich - daleki krewny JB z Niemiec.

Pogadały jeszczcze kilka minut, potem Anka musiała lecieć dostudia a wieczorem na samolot do Barcelony, nagrywać nowy teledysk.
Taa, słodkie życie muzyka - rano nagrasz kawałek, wieczorem nakręcisz teledysk, a w nocy jeszcze imprezę zdążysz zaliczyć.

A użeranie się z ZAIKSEM i udziałem w chałturkach zostaw aniołkom.

Serafińskazadzwoniła jeszcze do ojca, który obiecał uruchomić swoje znajomości a nakoniec do Wasyla.
Znajomości się włącza, jak się naciśnie odpowiedni kręg gdzieś między łopatkami, ale Colin nigdy nie mógł zapamiętać, który, więc ich uruchamianie trochę trwało.

Ojciec uruchomi znajomości i Nina zostanie przekwalifikowana z psychologa w profesjonalną opiekunkę do dzieci! Czyli do pracy, w której cokolwiek potrafi.

Kuzyn musiał wracać do klubu w Belgii, było to Ninie na rękę,bo nieobecni przyjaciele nie wiedzieli kiedy jest  w Warszawie a kiedy jej nie ma.

Nie gadaj.

Kuba wrócił około godziny dwudziestej niosąc w rękach siatkiz logo supermarketu.
- A zakupy to gdzie?
- Myślałem, że reklamówki ci wystarczą! Ech, baby...
Poza tym nie wystarczy Ci logo? Co z Ciebie za WAG?

- Zrobiłam lasagnę.- odpowiedziała
- Miło z twojej strony, ale miałaś dzisiaj odpoczywać.Wczoraj miałaś ciężki dzień.- wyciągnął z lodówki dwa piwa i podał  jedno dziewczynie.
- Jestem twarda.
Nie, aŁtorko, po prostu nie. Nawet najtwardsza kobieta doświadczająca chociażby próby przemocy na tle seksualnym nie zachowuje się w ten sposób. Facet pokazuje, że jest dla niego zerem i służy tylko do przerżnięcia, jak bardzo trzeba by mieć nasrane we łbie, by to olać?
Przepraszam, ale to mnie wkurza. Tyle się teraz mówi, że żyjemy w kulturze gwałtu i takie podejście do sprawy tylko mnie w tym utwierdza.

Podpisuję się pod każdym słowem. Zresztą sami pamiętacie, jak reagowałem na Novotnego w słynnym już opku o lazurowych oczętach.

- Widziałem.- kąciki jego ust uniosły się nieznacznie. –Dałaś popalić temu typkowi. Policjanci byli pod wrażeniem, że tak świetniesobie poradziłaś.
Aż sami oddali odznaki i postanowili zająć się zbieraniem malin.

I olali zupełnie przekroczenie granic obrony koniecznej, bo hej! Maliny.

- Uważają, że kobieta nie potrafi się obronić? Ty też masztakie jaskiniowe poglądy?- zapytała
Nie, kochana, jeśli ktoś tu ma “jaskiniowe poglądy”, to aŁtorka, która cię powołała do życia.

- Jak wdałem się z nim w bójkę, to leżałaś w trawie, ale jaksię ocknąłem poradziłaś sobie świetnie.
Ile może dać dopasowany czarny strój...
I ukonczony kurs Sissy Fight w ramach seminarium na studiach.

- Uznam to za komplement.- odpowiedziała ubawiona spoglądającna Błaszczykowskiego, który rozsiadł się na krześle z rozpiętą koszulą.
Krzesłu było tego dnia wyjątkowo gorąco.
Elektryczne rozgrzewają się do kilku tysięcy stopni, także...

[Szamando lasagni, Nina wyjawia, że parę lat mieszkała w Mediolanie - chyba jako mały smark, bo ponoć studiowała w Anglii, ale co ja tam wiem]

- A ty byłeś kiedyś we Włoszech?
- Grałem tam kilka razy ale na wycieczce nigdy. Jestem…toznaczy byłem
bardzo zajętym człowiekiem.
- A teraz już nie jesteś?- drążyła temat.
Oczy Kuby posmutniały, gdzieś w głębi tęsknił za piłką, zareprezentacją i kolegami z klubu.
I polskim komentatorom jakoś tak smutniej było wspominać, że w Borussii Dortmund gra tylko dwóch Polaków.

Sergiusz ronił samotną łzę... przepraszam, dołaczyła doń łza Wojciecha Jagody.

- Na pewno wiesz, co wydarzyło się w moim życiu nie mamzamiaru kurtuazyjnie udawać, że nic się nie stało.- powiedział urażony.
- [Też mi kurtuazja, prędzej histeria...] [Nie dramatyzuj, nie ciebie pierwszego i nie ostatniego żona zdradziła. Weź się w garść i wracaj do treningów. Znajdziesz sobie lepszą, pamiętaj, żeby omijać szerokim łukiem opiekunki do dzieci]. Nie mam zamiaru udawać, twoja babcia wdrożyła mnie w pewnesprawy, poza tym tak jak mówiłeś jesteś osobą medialną. A ja nie jestem tutajżeby cię osądzać i pouczać. [Powinnam wyciągnąć cię z depresji, w końcu za to mi płacą, ale zamiast tego...] Opiekuję się twoją córką. A teraz wybacz pójdę nagórę, bardzo boli mnie głowa
- Wyśpij się- odpowiedziałwkładając naczynia do zmywarki. – Dobrych snów…- dodał pod nosem.
Ta dziewczyna intrygowała go. Kim była? I dlaczego nie miałochoty jej zamordować jak większość młodych kobiet?
Dobra, to nie tylko moje wrażenie - Błaszczykowski POWINIEN spędzać teraz urocze wakacje w zakładzie zamkniętym z Miecznikowskim jako terapeutą.

Ta dziewczyna (ta dziewczyna!) wszystkich dziwi, także mnie
Ta blondyna (ta blondyna!) - nasłał ją PZPN...

Kiedyś byłem zakochany, ale gdy zdradziła mnie,
Nienawidzę wszelkich wagin i na widok kobiet drżę
Złamań w organiźnie w bród,
jeszcze żyję - jakiś cud?!
A ona tutaj jest... Ona jeszcze tutaj jest...

Po co ona tutaj jest?!



I tym uroczym akcentem kończymy dzisiejszą część analizy.

11 komentarze:

Aleksandra pisze...

Ach, w tej części aŁtoreczka przeszła samą siebie, doprawdy :) Jest do bólu przewidywalna, a mimo to co chwilę mnie zaskakuje. I jeszcze raz. I znowu. Kiedy już myślę, że głupszego wątku nie wymyśli, ona wyskakuje z czymś jeszcze lepszym :D
+ Przekonanie ałtorek o tym, że na stadionie słyszymy głos komentatora jest już tak oklepanym motywem, a mimo to bawi za każdym razem. Eveeery fuckin time...
Także ten... kapitalna analiza. No i na wspomnienie o Novotnym i legendarnym opku o Bełchatowie w oku zakręciła mi się Samotna Łza. Chyba w wolnej chwili powrócę do tych pięknych momentów i przypomnę sobie tę analizkę :)

Silene pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Silene pisze...

Trza było ostrzec, żeby nie czytać tego przed dwudziestą drugą. Albo odsunąć Migelito od analizy. Ale przyjemnie było sobie odświeżyć wspomnienia z ''Raz do roku w Skiroławkach'', nie powiem, że nie. Te krowy, te kury, ci gwałciciele... Z przykrością jednak stwierdzam, że aŁtorka zrobiłaby karierę jako scenarzysta filmów porno. Te porywające dialogi!

Tak bardzo nie lubię robić błędów w komentarzach.

Anonimowy pisze...

A akurat wczoraj czytałam analizę słynnego opka o córce prezydenta w Bełchatowie, a dziś takie piękne nawiązanie. Oczywiście jak zwykle analiza pierwsza klasa, a ja nadal się zastanawiam, co biorą aŁtorki przed pisaniem swoich dzieł. Dziękuje wam, "zrobiliście mój dzień".

Anonimowy pisze...

Kiedy migel zaczyna śpiewać, znaczy to, że już nawet piwo nie pomaga (albo pomaga za bardzo) i czas zwijać kramik - przynajmniej do następnego tygodnia :3
Jest mem z Deanem Winchesterem, jest Novotny (przez przyjaciół znany bardziej jako Podstępny Gwałciciel Wieczorową Porą), jest obracanie, jest więcej nawiązań do ojców polskiej literatury (czekam, aż w następnej części wyskoczy Rej ze swoim "Żywotem człowieka poczciwego" - toż to wypisz, wymaluj Truskolasy). Jestem szczerze ukontentowana. Trochę się martwię, bo plagiat z "Trudnych spraw" nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jakie powinien. Chyba osiągnęłam krytyczny punkt, jeśli chodzi o opkową akcję i naprawdę nic mnie już nie zdziwi. Być może to przez te wszystkie opka z półki Wrona/Kłos, wrzosowe mydła w scenach erotycznych, niechciane ciąże i sukienki przez kolana, lekcje WDŻ na studiach, i takie inne. Chyba potrzebuję detoksu.
W każdym razie ubawiłam się setnie, przeprosiny niepotrzebne - ja tylko tak niewinne wyglądam.
Ach, i co do tego, co Tuśka napisała o gwałcie, a migel poparł - i ja popieram. AŁtorki powinny mieć włączoną jakąś blokadę na pisanie na tematy, o których nie mają pośmiać. Bo jest fajnie, można się pośmiać, ale są takie rzeczy, których się nie tyka bez pojęcia. Dla kobiety chyba nie ma większej traumy niż gwałt, a w opkach rozdaje się je lekką ręką, bez żadnych konsekwencji w psychice boChaterek itede. Krew się burzy. Wiem, że to, co mówię, jest w gruncie rzeczy wtórne i przepraszam, zbulwersowałam się, moje feministyczne ja się zbulwersowało, i w ogóle.
Przyjaciółka zostawiła jej nagranie na poczcie głosowej, że jest w jaskini lwa, ale jeszcze żyje. - Nowe wcielenie Błaszczykowskiego: http://highwaytohellpl.tumblr.com/post/53208396913/makkie14-i-cant-not-reblog-a-lion-playing-with
Z tym że w przypadku połowy naszego duetu zamiast lemoniady na biurka i stoły wkracza piwo. Dużo piw. A jak inaczej miałbym tak dobry humor podczas czytania tych farmazonów? - A potem jest "jestem za bardzo pijany, żeby składać bardziej konkretne deklaracje" itepe :P

- Nina na szkoleniu, przyjedzie za dwa tygodnie.- Adam Serafiński poinformował Marcina.
- Ale dlaczego nie dzwoni? Odzywała się do ciebie wujku?-drążył temat Wasilewski.
- Zanim wszyscy wpadniemy w panikę, a Wasyl też sięgnie do "Pana Tadeusza" po schemat zajazdu i będzie chciał zdobyć Truskolasy ogniem i mieczem, odpowiedzmy sobie na jedno proste pytanie:
a może Nina nie ma zasięgu?
- Chyba jej jednak nie znam.- mruknął do siebie Wasilewski.-Muszę kończyć, zadzwonię jak wrócę z treningu. – rozłączył się i rzucił telefon do torby. - Rzucić rzucił, ale czy trafił to się już nie dowiemy?
Błaszczykowski wszedł do domu zmordowany jak więzień na galerach. - http://img194.imageshack.us/img194/936/dzde.png
Błaszczu musiał faktycznie często robić krzywdę sobie lub innym, skoro ma całą szafkę z plastrami i wodą utlenioną. Zwykle ludziom wystarczy do tego apteczka - Właśnie wyobraziłam sobie pęciolitrową butlę wody utlenionej, taki dystrybutor, wiecie, jak czasem stoją u dentysty albo w innych przybytkach użyteczności publicznej (ostatnio widziałam nawet u weterynarza. I to wcale nie był Pervet, jakby co.)
- Jak sobie wasza wysokość życzy!- powiedziawszy to odwróciła się i wyszła, czując się tak jakby Jakub Błaszczykowski wylał jej na głowę kubeł zimnej wody. - Utlenionej. Z tego dystrybutora.
- Tato to jest mission impossible ! Kwitnę tam już przeszło dwa tygodnie a Błaszczykowski zachowuje się jak uciśniony książę. - "Kwitnę"? Może to wpływ zbyt dużej dawki "Gry o tron" ostatnio, ale to mi się kojarzy tylko z... no wiecie, znaczy, może bardziej Tusia, "czerwony kwiat kwitnie", można dać królowi syna, te spary... Czy boChaterka właśnie żali się ojcu, że po dwóch tygodniach z Tró Lowerem do niczego nie doszło? Był tylko jeden PORN ALERT, i to w dodatku z córką Błaszczykowskiego, a nie z nim.

Anonimowy pisze...

Już chcesz kończyć opko?! Show must go on! - Ponieważ w tym tygodniu goszczą tutaj akcenty patriotyczne, wspominamy ojców polskiej literatury i inne takie, to ja bym się skłaniała raczej ku "Kończ waść, wstydu oszczędź".
Robert Lewandowski wspomagany przez Ludo Obraniaka w dwudziestej minucie huknął potężnie na bramkę przeciwnika. - Za bazooki chyba; to by miało przynajmniej sens. Może z bramką pozbawioną bramkarza udałoby nam się coś strzelić.

To też nie Zimoch. AŁtorka się Szpakowskiego nasłuchała.

To jeszcze można leczyć!
- I ty mi to teraz mówisz?!
Śmignął wysoko ponad obrońców Czarnogóry i głową strzelił drugiego gola.
(...)Po przerwie Polacy wlecieli [sztuka latania według Fornalika?] naładowani nową energią, niczym gladiatorzy walczyli do samego końca, sędzia doliczył trzy minuty.
- Jak tak dalej pójdzie, to mecze przeniosą na lotnisko w Modlinie, żeby się nie pozabijali o górne przęsła :P
W Wasyla nagle wstąpił wielka siła, przeleciał prawie niezauważony, przez skołowanych obrońców Czarnogórskich i dołączył do stawki trzeciego gola. - "Wstąpił wielka siła", a na imię jej było Hulk.
Publika znowu zaryczała, Tomasz Zimoch rozdarł się jeszcze głośniej. - "Rozedrzeć" to się mógł co najwyżej na pół, ale co ja tam wiem o języku polskim. Z humana jestem.
- Udało wam się!- Nina wyściskała go, zaraz jednak opanowała się bo Ludo Obraniak czaił się z aparatem.- Żadnych zdjęć! - Obraniak dorabiał sobie w "Fakcie" jako specjalny korespondent z szatni?

Robert objął Ninę ramieniem, a gdy spojrzała na niego uśmiechnął się rozbrajająco, akurat w tym momencie zza filaru wyleciał fotograf i cyknął im zdjęcie.
-Latający detektyw wynajęty przez żonę-karatekę? Oj, Robert, coś czuję, że złamana miednica Błaszcza to pryszcz w porównaniu z tym, co ciebie czeka :P

AŁtorka chyba nigdy nie była z facetami w miejscu, w którym można pić alkohol - dyskusje między nimi stanowczo tak nie wyglądają.

Nie są przede wszystkim na poziomie stajni.
- Zależy po którym piwie/kieliszku, tu bym się pokłóciła.
Mówiłam! He’s up all night to get lucky! -LOKI! http://highwaytohellpl.tumblr.com/post/56802330361/get-loki
Pewnie łypał na godność i bieliznę Ani, swojej Przyszłe i Jedynej Możliwej True Love. - Podbierał jej bieliznę i Frugo, jak niejaki Michał Wu w klasyce szalikowego gatunku?
Tę noc spędziła u kuzyna, Lewy niechętnie wrócił do swojego mieszkania ale rano obiecał przyjechać i odwieść ją najpierw do jej mieszkania, potem na policję. - Tak się wkręcił w to mordobicie, że smutno mu było wracać do siebie, gdzie to nie on będzie tłukł, tylko jego stłuką za obejmowanie pseudo psycholożek.
Nowoczesny autobus na polskich dróżkach po polskich wioskach. Eheś. - Oj co, oj co, daj pomarzyć.

Anonimowy pisze...

Twój gach Lewandowski ci nie pomoże!-powiedziawszy to chciał wycisnąć na jej ustach pocałunek [tak, jak się wybija monety?], ale Nina splunęła mu w twarz.
- Moja szkoła! - wykrzyknął zachwycony Novotny.
- Mój ulubiony archetyp postaci strikes again! Yay!

Kroczę, kroczę
do Truskolasów,
Pannę obracam,
Nie tracę czasu!
- I wszystkie drogi i tak prowadzą do "Skry Bełchatów na odwyku".

Albo Nina ma kolana z adamantium, albo ja lepiej wiem od Dariusza (wiem, że miał inaczej na imię, ale czy to ważne?), jak się w teorii powinno gwałcić.
Tak, wiem, że to zabrzmiało creepy.
Bo miało :>

Sorry, ale z naszej dwójki to ja mam lepszą aparaturę do tego...
[A to już w ogóle paragraf i rumieniec na twarzy
Nie żałuję.]
- A wy mnie przepraszacie za niewinne teksty o studentkach robiących ustami...ech. *wycina czerwone kwadraciki z kartonu i nakleja sobie na oczy*
Ratunek “na prawdziwego katolika” - zamiast wezwać służby, biegnij się pomodlić. - "Gdzie jest krzyż?"?
Meeee? (Cicho, Jadźka, analizę piszę tera!) - To miło z twojej strony, że nazwałeś kozę na cześć siostry Krystyny Strasz. Rozumiem, że doceniasz usługi oferowane przez jej salon kosmetyczny? :3

A raz w miednicę to nie romans.
Coś pomieszałem.
- Raz w pupę to nie homoś. *zawsze do usług*

PS. Tuśka, którego piłkarza Bayernu Ci uprowadzić z Monachium? :)
P.PS. Miał być jeden komentarz, a wyszły trzy, a niech to szlag, znowu się rozgadałam -.-

Anonimowy pisze...

Uprowadź cały skład! Inni wtedy by też mogli skorzystać ;)

migelito pisze...

1. Autostradko, nasze prywatne rozmowy niech jednak pozostaną prywatne :)

2. W salonie Jadzi Tkaczewskiej nie byłem, bo sam dbam o swoje lśniące jak damasceńska stal paznokcie, ale skądinąd wiem, że każda siatkarka, która przewinęła się przez dąbrowski MKS, choć raz była w tym zakładzie i bardzo sobie chwaliła umiejętności pani Jadzi, mało tego, kilka klientek-siatkarek do dziś przyjeżdza np. z Bielska lub Piły na zabiegi i pogaduszki :)

Anonimowy pisze...

Ad.1 - Jakie prywatne? My mamy jakieś prywatne rozmowy? Cholera, znowu coś mi umknęło.
Ad.2 - Dobra reklama. Ciekawe, czy jak wyjdę za siatkarza, to będzie mi przysyłał kolegów z klubu po porady prawnicze? :D

Dobra, po powrocie rozkładam stragan przed Narodowym i sprzedaję piłkarzy Bayernu - kto da więcej, bijcie się.

Anonimowy pisze...

27 years old Executive Secretary Teador McCrisken, hailing from Longueuil enjoys watching movies like Bright Leaves and Writing. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Sonata. wiecej informacji

Prześlij komentarz