Cause this is filler... czyli bieg na donoszenie

|
Drodzy fani Szalikowców, czekający wiernie na nową część analizy opka o kofeiniście z problemami Patryku Dudku oraz Wy, studenci weterynarii, szukający pocieszenia w ciężkich czasach sesji poprawkowej! Dziś odcinek mocno fillerowy, a jednocześnie powstały w wyjątkowych okolicznościach. Jakaś niezwykle życzliwa osoba podrzuciła profesorowi od parazytologii (to taka obrzydliwa nauka o obrzydliwościach, jak wszystko na wecie) anonimowy list, w którym podzieliła się swoimi propozycjami na zmiany w formie i treści samego egzaminu. Jakby tego było mało, ów życzliwy człowiek w swojej szlachetności stoi nieco na bakier z zasadami języka polskiego oraz zwykłą logiką, a lepszej zachęty do analizy nam nie potrzeba.
Ponieważ Migel jest ostatnio bardzo zajęty siatkówką, musiałam się zwrócić po pomoc. A kto lepiej skomentuje studencki przyczynek do shitstormu lepiej niż Poważny Człowiek Po Studiach?
Powiedz “cześć”, PCPS.
Cze-eeeść! *macha zza monitora na Poważnym Miejscu Pracy*
Jak widzicie po doborze koloru czcionki, jest mniej bogaty w UGA! od Migela, ale nie można mieć wszystkiego.
Protestuję, różowy kolor jest całkowicie Poważny!
No i na siłę znaleźliśmy związek ze sportem, więc wszystko zostaje w rodzinie.


Ale do rzeczy. Sam list wygląda tak. Jeśli na wiszące spójniki popularnie mówi się “sieroty”, to tu mamy cały dom dziecka (oj tam, i tak zrobiło się Poważnie - nawet wyjustowali tekst!).


A teraz analiza właściwa:


Szanowny Panie Profesorze
wraz z Współpracownikami,
Którzy są przecież od Pana niżej,
Dlatego nie zasługują
Na wspólną linijkę
z Panem
Profesorem
ani na poprawny spójnik
W imieniu Studentów zdających uczciwie egzaminy (oraz wszystkich 25-letnich dziewic, dobrych polskich piłkarzy, a także yeti) zwracamy się z prośbą aby (użyczyć nam podręcznika do polskiej interpunkcji) drugi, ustny, termin (nie mylić z drugim terminem terenowym, podczas którego studenci łowią larwy motylicy na wędkę) egzaminu z Parazytologii i Inwazjologii (w Dwójcy Jedynej) był przeprowadzany w bardziej uczciwy i sprawiedliwy sposób.
Dobra, śmieszki śmieszkami, ale tu właśnie padła sugestia, że profesor jest nieuczciwy wobec wszystkich, z samym sobą na czele. A dlaczego? Bo studenci ściągają. Krótko mówiąc, wszyscy nauczyciele (nieważne, czy w szkołach, czy na uczelniach, czy panie przedszkolanki) to niemoralne i nieprzyzwoite szumowiny.
Nasi demokratycznie wybrani przedstawiciele samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Grupy Uczciwych Studentów odkryli właśnie istnienie UKŁADU. Bynajmniej nie nerwowego (A CO, NA MEDYCYNIE JESTEM, MOGĘ RZUCAĆ TAKIMI SUCHARAMI). To by implikowało posiadanie mózgu. Z tym Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego gorzej niż z UBecją - wciągają boru ducha winnych wykładowców w spiralę milczenia o studenckich oszustwach, a ci nieświadomie stają się trybikami w machinie korupcji!

Prosimy żeby:
- dostarczono nam wreszcie wspomniany wyżej podręcznik interpunkcji

- na egzaminie był obecny Pan Profesor oraz druga osoba (np. Pani Sekretarka [oraz jej] p[ani]. J. Kotońska-Feiga; nie mylić z Panią Sekretarką p. Wiesią, która na Katedrze odpowiada za zarządzanie anonimami od zdesperowanych studentów)

- osoby wchodzące na egzamin przy Panu wyłączały telefon komórkowy, zestawy mikrosłuchawkowe (Word mi podkreślił to słowo i zaproponował “mikrosłuchowisko”. Relacje z egzaminów z komentarzem Tomasza Zimocha to jednak byłoby złoto)(standardowy zestaw mikrosłuchawkowy zatwierdzony przez Grupę Uczciwych Studentów składa się z: mikronadajnika, mikrosłuchawki oraz komory rezonansowej. Nadawane mikrosłuchowisko doskonale odbija się po pustej czaszce.) i inne urządzenia pomagające zdawać im egzamin (np. okulary. A komu to potrzebne?). Prosimy aby (ARGH) oddały one Pani Sekretarce Smartphona.
Pewnie. Studenta tylko wodzi na pokuszenie, a pani J. (wględnie pani Wiesia) sprzeda sobie na Allegro i jeszcze zarobi.
Telefon wystarczy wyłączyć, ale Smartphona trzeba już oddać. Pewnie rysują ściągi na obudowie przy wyłączonym zasilaniu.


- do pokoju wchodzić z odsłoniętymi rękami, związanymi włosami i bez torebek, marynarek itp.
A właściwie po co się ograniczać? Włosy ściąć, ubrania zarekwirować (razem ze Smartphonami), a delikwenta przed egzaminem skierować do łaźni, przecież nie będzie rozmawiał z Profesorem brudny!
(Dobra, Tuśka, za ten dowcip dostaniesz od każdego mentalne lanie).
A może wystarczy zatrudnić do kontroli strażników z katowickiego lotniska? Może przynajmniej uratują naszych Uczciwych Studentów przed kolejnymi upadkami na głowę.


- aby na pytania odpowiadać „z marszu” (nucąc przy tym “Heidi Heido Heida”. Od biedy “Links zwo drei vier”) bez czasu na przygotowanie.
Czemu nie pójść dalej? Niech student odpowiada na pytanie, ZANIM zostanie ono postawione. Przecież macie być weterynarzami, pacjent wam nie powie, o co mu chodzi! *żelazna logika*
Czyżby ćwiczenie stawiania diagnozy poprzez analizę wyrazu twarzy profesora?


Wchodzimy dwójkami (jako) jedna osoba losuje zestaw i od razu odpowiada (przy okazji nie używa znaków przestankowych gdyż płynący strumień świadomości zdecydowanie przekonuje egzaminatora że student jest świetnie przygotowany). W tym czasie druga osoba siedzi przy niej i (żałuje za grzechy) słucha. Gdy pierwsza skończy wtedy dopiero druga osoba losuje i od razu odpowiada (nie zapominając przy tym o niezwykłych korzyściach jakie przynosi wykorzystanie rwącego potoku słów). I wspólnie wychodzą. I wsio. I koniec.

- zmienić pytania. Posiedzieć w pracy, poświęcić temu trochę czasu
W tym momencie prof. dr hab. Zenon S. stwierdził: “Cholera, już wszyscy wiedzą, że się w robocie opieprzam. Znowu ta Wieśka się do fejsbuka dorwała”.
A tak serio - sugerowanie profesorowi, żeby się wziął do roboty, to wielkie no-no. Ale po co ja to tłumaczę, chyba każdy to widzi?
Zakładając, że dzielna G.U.S. chce tym listem uzyskać godne warunki pisania egzaminu poprawkowego… Trzeba mieć ja… ekhm, wiele odwagi, żeby mieć zaliczenie w plecy i sugerować wykładowcy obijanie się :D


i chociaż pomieszać pytania i zestawy.
I zrobić z egzaminu poemat dadaistyczny!
Numer pytania ma niezwykły wpływ na jego stopień trudności.
Niee, zaraz, chyba zaczynam łapać! Skoro nieistotny jest zakres materiału ani trudność pytań, za to liczy się element zaskoczenia w postaci wymieszanych zestawów… Tak! Śmiem postawić tezę, że G.U.S. to grupa kryptofanów teleturniejów! Szkoda, że nie padł postulat o tymczasową zamianę profesora na Huberta Urbańskiego.


Obecne zestawy pytań są w obiegu od kilku lat i studenci mają gotowe odpowiedzi pytań i po prostu idą z gotowcami.
Taaak, i potem na ustnym profesor zadaje pytania, a studenci na to wyciągają plik kartek i szukają odpowiedniego gotowca. Seems legit.
Może “idą z gotowcami” to taki skrót myślowy od “idą na całość”? Pasuje do mojej tezy!
Swoją drogą, zastanawiające jest, że na tym wydziale pytania już mają odpowiedzi. Pewnie na filozofii jest odwrotnie.
Czyli jak w “Va Banque”?


Uważamy, że pierwszy termin egzaminu był przeprowadzony w bardzo nieodpowiedzialny i niesprawiedliwy sposób.
Widzisz, Zenek? Szuja z ciebie! Już cię zaraz Odpowiedzialni i Sprawiedliwi Obrońcy Uczciwości nauczą porządku.
Nie no, w tym przypadku Uczciwi Studenci mają rację. Profesor nie odpowiada za głupotę studentów. Zwłaszcza nieuleczalną.


Bardzo dużo osób zdało go mając zestawy mikrosłuchawkowe i miały podyktowane odpowiedzi przez osoby z zewnątrz.
“Wiem, bo sam(a) nie pisałem/-am, tylko się rozglądałem/-am po sali, by wyłapać Nieuczciwych Studentów”.
Bez tytułu.png


Kilkanaście osób przepisało odpowiedzi prosto z zeskanowanej książki w telefonie – a Państwo tego nie zauważyli lub nie chcieli widzieć.
“I nie chcieli też dostrzec mojego wysiłku włożonego w liczenie oszustów. I to kosztem czasu na pisanie własnych odpowiedzi!” *smuteczek*
Mujeju, jaki żal wypływa z tych ostatnich trzech słów. Aż zaczęłam uprzejmemu donosicielowi współczuć.

Taki sposób egzaminu (a metoda prób i błędów. Sądząc po jakości tekstu - raczej błędów) woła o pomstę do Nieba i do Dziekana…
“Wybaw nas, Dziekanie, od cwaniactwa wszelkiego…”
Na wieki wieków, Ammann.


Prosimy o zastosowanie się do naszych próśb i zwrócenie uwagi na dokładniejsze pilnowanie osób zdających.
GRUPA TRZYMAJĄCA WŁADZĘ UCZCIWYCH STUDENTÓW
ORAZ TAJNY FANKLUB
KRZYSZTOFA IBISZA


Od PCPS: Po takiej dawce śmiechu (przez łzy), uderzania czołem o biurko i śliny wyplutej na monitor przyszedł chyba moment, żeby zrobiło się trochę Poważniej. Khekhem...


Drodzy Uczciwi Studenci (tm),


Spędziliśmy nad waszym listem całe nasze cenne popołudnie (przy okazji świetnie się bawiąc), ale nawet po takim czasie nie jestem w stanie rozgryźć waszych motywów. W tym momencie odstawiam na bok całą - skądinąd tak idiotyczną, że aż genialną - treść powyższej perełki i skupiam się na podpisie. Grupa UCZCIWYCH studentów, you say? Jeśli ta analiza dotrze do autorów tego gniota, proszę któregokolwiek z was (o ile w ogóle cała ta "grupa" składa się z więcej niż jednej osoby) o wyjaśnienie mi pod tym tekstem, gdzie leży uczciwość w:
- pisaniu anonimów? Skoro jesteśmy tacy uczciwi i nie mamy sobie nic do zarzucenia, to czemu wstydzić się złożenia podpisów?
- nazywaniu swojego profesora "szanownym" i odnoszeniu się do niego z szacunkiem tylko po to, żeby chwilę potem nazwać go nieodpowiedzialnym i nieuczciwym?
- przemawianiu w imieniu grupy za jej plecami?
- łamaniu podstawowej hierarchii istniejącej na uczelni? Już mniejsza o pomijanie starostów w dialogu z wykładowcą, ale żeby stawiać się wyżej niż profesor i go instruować...
Zresztą... co ja się będę rozpisywał. Nie do mnie należy wychowywanie dorosłych niedorozwojów, więc może jednak zostanę przy komentowaniu i wyśmiewaniu. Ale że cały czas zżera mnie ciekawość, chciałbym za kilka lat zobaczyć, jak taki Uczciwy Student będzie funkcjonować w pracy. Wiele słyszałem o solidarności zawodowej lekarzy, ale obawiam się, że beznadziejnym przypadkom nic nie pomoże.

I tym optymistycznym akcentem...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Analiza listu świetna. Podobne przypadki trafiły się i na mojej uczelni. To już chyba chyba plaga, szczególnie wśród świeżo upieczonych studentów.

highwaytohell pisze...

Dlaczego ja to przegapiłam?
Kawał niezłej analizy, szczególnie riposta Tuśki odnośnie uczicwych studentów i yeti mi się spodobała (bo jestem świeżo upieczoną studentką, myślącą idealistycznie, że będzie pisać egzaminy uczciwie).
Ciekawy jest obraz zdających egzamin nieucziwie, wyłaniający się z tego listu. Zestawy mikrosłuchawkowe, niezwiązane włosy, marynarki, smartphony... to "nieuczciwi studenci" są, czy agenci MI6, excuse-moi?

Z drugiej strony, ja tych studentów trochę rozumiem. Nie jestem co prawda PCPS-em z UGA-różową czcionką, a średnio poważnym człowiekiem po maturze, stąd przykład licealny. Mnie również niezmiernie irytowały dziewczęta z grupy, które prace z polskiego pisały przy pomocy ajfonów, i to nie raz, nie dwa, tylko za każdym razem, a potem nauczycielka je zachwalała, jakie to wspaniałe prace napisały, podczas gdy ja, pisząc samodzielnie, wypadałąm gorzej i byłam skazana na wieczne nauczycielskie potępienie (trwające do następnej pracy). No ale to było liceum i koniec końców samą maturę napisało się lepiej od ajfoniarzy, a tu są egzaminy na studiach, więc rzecz absolutnie nieporównywalna. Chciałam jedynie powiedzieć, że jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może być sfrustrowany, jeśli pracuje samodzielnie i osiąga gorszy rezultat od tego, kto jest cwaniakiem. Swoją drogą, czy wiemy na pewno, że G.U.S również przystępował wówczas do egzaminu poprawkowego? Bo to też jest inaczej, jeśli ktoś się męczy na pierwszym terminie, wypoci tego "zala", a słyszy, że na poprawkowym są takie bachanalia z zestawami mikrosłuchawkowymi i smartphonami (nawet przez wielkie "S").
No, ale żebym nie wyszła na obrońcę Wdów, Uciśnionych i Grafomanów... wszak niewiele wiem o studiach, pewnie ogląd sytuacji zmieni mi się diametralnie po pierwszym kolokwium z prawoznawstwa.

Na koniec chciałam jedynie z przykrością zauważyć, że my tu się wyśmiewamy z formy listu i błędnego użycia spójników, podczas gdy to doskonale obrazuje, jak wygląda poziom języka (i inteligencji). Jeżeli student uczelni wyższej pisze w ten sposób (i w ogóle pisze coś takiego, w tej konkretnej formy, tak jak pisaliście - z pominięciem starostów itd.), to... źle się dzieje w państwie duńskim. A zauważmy, że - przynajmniej jeżeli chodzi o sam list - pisanie w ten sposób jest dość powszechne, to nie jest do końca tak, że przyszedł kompletny idiota i to napisał.

Prześlij komentarz