#37 - Bastian Schweinsteiger i chiński horoskop

|
Moi drodzy, dziś ponownie odpoczywamy od Olki i Olka (nie dziwcie się mi, sesja za pasem i opka, a zwłaszcza TAKIE opka to ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę z widmem biochemii przed sobą) i zanurzamy się w świat analiz z cyklu EMERGENCY.

Kolejna analiza opka tej samej aŁtoreczki, która zrobiła z Mesuta wujka seksiora (wybaczcie, muszę skoczyć do łazienki, chyba zjadłam coś niestrawnego). Tym razem bez odkryć z dziedziny embriologii, jednak utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że ma gdzieś zapisany szablon na swoje opowieści, w którym zmienia tylko imiona bohaterów...

AHA, AHA, AHA, WAŻNE: Ponieważ zbliża się pierwsza rocznica reaktywacji Szalikowców Radarowców, miałabym do naszych wiernych czytelników prośbę - napiszcie w komentarzach, która analiza jest Waszą ulubioną i które cytaty najbardziej zapadły Wam w pamięć, pomoże to w stworzeniu krótkiego podsumowania tychże 12 miesięcy.

A teraz już jadziem:


Prolog. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się tego nie zrobiło.
Powtarzam to sobie przed każdą analizą.

Siedziałam na balkonie w smudze dymu. 
Czyżby bełchatowskie mieszkanko wynajmowane przez Smauga?

Gdy on był, ja przestawałam. Ale to było dawno, bo trzy lata temu. 
A uczyli mnie, że nie ma jednostki czasu w geologii większej od eonu...

Już wtedy miał dziewczynę a mimo wszystko go pocałowałam. On kochał ją, a ja chyba kochałam jego.
*nuci piosenkę Formacji Nieżywych Schabuff*

Przecież on był kochającym i oddanym chłopakiem i oczywiście powiedział jej o wszystkim. Wściekła się. Do tej pory pamiętam jak nazwała mnie dziwką i strzeliła w twarz.
I kazała zwrócić forsę za ten pocałunek.
[Strzeliła, mam nadzieję, z bazooki].


Dopaliłam papierosa i wtedy zaczął padać deszcz. A wraz z nim z moich oczu popłynęły słone łzy.
Doprawiając nieco kwaśne deszcze.

Żałowałam? Raczej tak. Żałuję nadal, bo tyle czasu go nie widziałam. Żałuję, bo tęsknię. Żałuję, bo kocham.
*zawodzi* Żałuję, że cię znałam!

Rozdział 1. Człowiek zaczyna rozumieć, gdy zaczyna tracić.
...rozum.

Nie wiedziałam, co mam zrobić ze swoim życiem. Nie widziałam go trzy lata i wariowałam.
Taka izolacja od życia może być niezdrowa.

Wygraliśmy Superpuchar. Cieszyłem się z tego, że razem z drużyną zdobyliśmy pierwsze trofeum na nowy sezon.
Cześć, Bastian! Dużo ci płacą za fuchę narratora?

Siedziałem właśnie w swojej sypialni w fotelu i powróciłem do tego dnia, po którym już się nie widzieliśmy.
Fotel-wehikuł czasu!

 Byliśmy w klubie a ona tak po prostu mnie pocałowała. Wściekłem się na nią i powiedziałam o wszystkim Sarah.
Skarżypyta bez kopyta!

Zgasiłam papierosa, po czym weszłam do swojej sypialni. Mieszkałam całkiem sama w swoim mieszkaniu. Tu to znaczy w Hamburgu. 
Swoim.

-Halo?- Spytała.
-Monika?- Mój głos zadrżał.
-Julka! To naprawdę ty?
-Tak, tak. Bardzo cię przepraszam za to, że się nie odzywałam. Musiałam przeanalizować całe moje życie-
”Jestem akurat na etapie rozważania gastrulacji”.

-Lukas gra w Monachium?
-Tak. Choć w poprzednim sezonie grał w Kolonii, ale wróciliśmy. Trener do niego zadzwonił.
*wyobraża sobie Heynckesa przekonującego Podolskiego, że sprawa jest pilna i koniecznie go potrzebuje w bawarskich szeregach*
Tak się teraz załatwia transfery!


-Wiesz, Monika. Tęsknię za wszystkimi. I wiesz, co? Pakuję się i sprawdzam pociąg. 
Dokładnie każdą śrubkę.

-Dziękuję Monika. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia Słońce. I trzymaj się!
”Udanego palenia wodoru przez najbliższe 4 miliardy lat!”

Wracam do Monachium.
Wracam do siebie.
Wracam do najbliższych.
Wracam do niego…
Litania do wracania.

Obudziło mnie gwałtowne szarpnięcie pociągiem. Już jesteśmy?
Chyba w Polsce.

Wstałam z siedzenia, wzięłam swoje bagaże i wyszłam z tłumu na świeże powietrze.
W centrum europejskiej metropolii? Najczystszy tlen w Galaktyce.

Rozglądnęłam się dookoła.
Gdzie nie spoglądnąć, tam byli przechodnie.

Doskonale pamiętam ten dworzec. To przecież z niego uciekałam z Monachium. Uciekałam przed wszystkimi a najbardziej przed nim. 
Dworcofobia. Monachium musi być w Polsce.

Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z dworca w celu poszukania taksówki. Od razu rzuciła mi się w oczy, więc ją zatrzymałam. 
AŁtoreczko, mieszkałam w Monachium. Przed dworcem kolejowym jest takie zagęszczenie taksówek, że to prędzej one zatrzymają ciebie.

Poradziłam sobie z bagażem i podałam adres. Skinął tylko głową, po czym ruszył,
Walizka była robiona ze skóry konia pociągowego.
[Nie, to był Bagaż!]


Gdy tylko przekroczyłam próg domu, od razu rozpoznałam ten charakterystyczny zapach. Zapach mojego dzieciństwa i wszystkich spędzonych tu chwil.
Skojarzyło mi się ze zużytymi pieluchami...

 Powiedziałam im, że chcę udać się na popołudniowy trening. (...) Szłam tak dobrze znanymi mi ulicami. Stanęłam przed swoim celem i zaczęłam odczuwać obawę. I zwątpienie…Jak ja tam wejdę? Stanęłam oko w oko z ochroniarzem.
Boru, zaczynam odnosić wrażenie, że Bayern traktuje swoje treningi jak tajne operacje wojskowe, a przecież na większość treningów może wejść każdy...

-Julia?- Spytał niedowierzając.
-O Thomas!- Powiedziałam uradowana.
...a nawet jeśli wejść nie może, to boChaterki opek i tak mają swoje znajomości.

-Oj Moniś. Mogłabyś nam przedstawić swoją przyjaciółkę- Odezwał się, Bastian.
Skąd wiem? Jego głosu się nie zapomina.
Odważyłam się spojrzeć na niego i wtedy świat się dla mnie zatrzymał. Zatonęłam w błękicie jego oczu.
Aż strach na Schweiniego spojrzeć, zwłaszcza gdy nie potrafi się pływać.

Poczułam łzy w oczach a później na policzkach, ale uśmiechnęłam się. Uśmiech jest ważny, a nie łzy!
Chyba, że te drugie są zrobione z kamieni szlachetnych!

W chwili, gdy wypowiedział moje imię coś mną wstrząsnęło. Spojrzałam głęboko w jego oczy i odpłynęłam.
Monachium może się poszczycić posiadaniem portu śródlądowego o największej odległości od morza.

 A on nie przerywał naszego kontaktu wzrokowego, co mnie lekko zdziwiło.
Czekał, aż boChaterka wypłynie na szerokie wody.
[I zjedzą ją rekiny].


-Wróciłaś?- Wyszeptał wpatrując się w czubki swoich butów.
-Tak- Powiedziałam.- Wróciłam…
- Nie ciebie pytałem – odparł Bastian. - Mam dziwne wrażenie, że z dalekiej wyprawy wróciła moja ulubiona mrówka, Jerzysława.

-Nikt cię tu nie zapraszał!- Warknęła Sarah.
I zdeptała Jerzysławę obcasem.

-Och! Przepraszam! Miałam wysłać do ciebie specjalny list z pytaniem czy mogę wrócić do swojego rodzinnego miasta, do rodziny i do przyjaciół?- Spytałam podniesionym głosem.
Tylko ja usłyszałam nerwowy chichot Bastiana.
Bastian chichocze w mowie węży?

-Bastian ja idę! Nie mam ochoty na nią spoglądać- Wycedziła blondynka.
-Wzajemnie- Warknęłam i spojrzałam na niego. Miał jakiś smutny wzrok. A ja bez zastanowienia do niego podeszłam i się przytuliłam. Zobaczyłam jak Monika z Lukasem uśmiechają się pod nosem. Usłyszałam jak Sarah syczy jak lokomotywa.
Sycząca lokomotywa Dziedzic Salazara Special Edition.

-Tęskniłem za tobą- Wyszeptał mi do ucha, tak, że przeszedł mnie dreszcz.- Cieszę się, że wróciłaś Jul- Tylko ja mogłam go usłyszeć.
Oj, od razu tylko ty. Mogłabym wyliczyć parę innych osób, które posiada taką zdolność.
[Ale Bastiana nie podejrzewałam].


-Ja też tęskniłam Bastian. I jeszcze raz chcę cię przeprosić za tamto- Powiedziałam.
-Jul…Nie mam teraz słów. Muszę wracać. 
”Znaleźć jakiś słownik”.

Szepnął, a ja skinęłam głową.
Oderwaliśmy się od siebie.
Siłą.

Uśmiechnęłam się drwiąco do dziewczyny Bastiana, która kipiała ze złości.
*usłużnie zmniejsza gaz*

Posłał mi ostatnie spojrzenie, po czym zniknął mi z oczu.
Odpłynął w nieznane.

-Jul!- Powiedział Lukas i mnie przytulił.- Wszyscy się cieszymy, że wróciłaś!
-Tylko nie Sarah- Powiedziała Monika.
*solidaryzuje się z Sarą*

Bastian już mnie nie nienawidził.
Teraz to jest dla mnie najważniejsze.
*smark*

Do ósmej siedziałam u Lukasa i Moniki. Wreszcie poznałam ich synka, z którym bardzo szybko znalazłam dobry kontakt. Gdy tylko mnie zobaczył, uścisnął mi nogę
Najwidoczniej marzyła mu się pokojowa nagroda Nobla. Albo kariera elektryka.

 Wzięłam go na ręce, a ten popatrzył na mnie i powiedział ‘ciocia’.
Następnie wyciągnął rękę w geście victorii i zaczął skandować „Solidarność!”.

Gdy wracałam do domu, tak dobrze znanymi mi ulicami, wiatr rozwiewał mi włosy. Uwielbiłam takie uczucie.
Uwielbiła je zaraz po tym, jak odkryła istnienie czasowników dokonanych.

W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
Odwróciłam się przestraszona.
-Jul, wybacz. Nie chciałem cię przestraszyć- Odezwał się Bastian.- Możemy porozmawiać?- Spytał.
-Nie przestraszyłeś mnie.
*przewraca oczami*

W ciszy dotarliśmy do parku, po czym usiedliśmy na jednej z ławek. Spojrzałam w niebo, na którym zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy.
Pamiętające jeszcze czasy Wielkiego Wybuchu.

-Za Sarah, na pewno nie tęskniłaś.
-Za nią akurat nie. Ale jak sam dobrze wiesz, nie przepadamy za sobą- Zaczęłam, a kiedy spostrzegłam, że zamierza coś powiedzieć, szepnęłam- Nie, przerywaj mi proszę.
”Rób to, wcinaj mi się w połowie zdania!”

Wiesz, przez te trzy lata cały czas myślałam o tym, co zrobiłam.
Trzy lata na jedną myśl – jak na opko niezły wynik.

Nie jesteś mi obojętny, ale doskonale wiem, że kochasz Sarah.
Nie oglądałam jeszcze tego Saraha w akcji, skąd Bayern go ściągnął?

Uciekłam, bo nie mogłam tego znieść. Ale teraz wróciłam i nie mam zamiaru wracać.


-Masz rację, Jul. Kocham Sarah, jest dla mnie bardzo ważna. Kiedy uciekłaś zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie jej o tym mówiłem. 
”Ale o operacji zmiany płci milczałem/-am jak zaklęty/-a”.

Lecz czasu nie da rady cofnąć.
Fotel trafił na pchli targ?

Dzień zleciał mi na rozmowie ze swoją siostrą, z którą jak się okazało miałam wiele wspólnych tematów. Dowiedziałam się, że przeżywa wielką miłość, ale niestety tylko z jednej strony.
Z drugiej strony wielka miłość jest jej zupełnie obojętna.

-Dziękujemy ci jeszcze raz- Monika tysięczny raz powtarzała to samo.
Przegrzały jej się obwody.

-Co chcesz robić?- Spytałam.
-Bawic się!
-A, w co?
-Kopać piłę! Pojdziemy do ogrodka?
Lukas zakopał wszystkie piły, na wypadek gdyby jakiś analizator stracił cierpliwość.

-Stanie ciocia na bramce? A ja będę stselal jak tatuś…
Plośto w ciociny Óeb.

-Louis strzelił bramkę!- Zaczął podskakiwać a ja wzięłam go na ręce i zaczęłam się z nim kręcić wokół własnej osi. I wtedy zaczął padać deszcz.
Ach, to tak się wywołuje deszcz! I część klęsk żywiołowych rozwiązana, trzeba tylko będzie wypożyczać syna Podolskiego na tournée po krajach Sahelu.

Pogłaskałam go po główce i poszłam do kuchni, aby mu kolację przygotować. Po pół godzinnej zabawie w policjanta poszliśmy zjeść.
*wyciąga rękę, w której trzyma radar* Jeśli ktoś tu ma odgrywać policjanta, to na pewno nikt z tych dwojga.

 Potem, wzięłam go na górę, żeby go wykąpać. Gdy ściągał z siebie swoją małą koszulkę zauważyłam na jego policzkach czerwone plamki.
Ospa! I jak żeś dziecka pilnowała?!

-Co się stało?
-Wstydzię się- Powiedział i spuścił głowę.
-Słoneczko, ale nie masz się, czego wstydzić- Powiedziałam.
-Naprawdę?
-Tak.
-A odwróci się ciocia na chwilkę?
Posłusznie odwróciłam głowę i poczekałam aż wejdzie do wody.
Louis Podolski ma w tym opku dwa lata. Skąd, na bór liściasty, takie dziecko ma wiedzieć, że paradowanie na golasa przed „ciocią” jest wstydliwe?

Deszcz przestał padać, dlatego wyszłam na ogród i wyciągnęłam z torebki papierosa. 
Nie miało to tej samej siły, co obracanie dzieckiem Poldiego, ale zawsze to jakaś próba.

Przybliżyłem się do niej jeszcze bliżej i musnąłem jej usta. Czekałem na jej reakcję, ale odwzajemniła. A ja tego nie przerywałem…
*wzdycha* Jak można nie znać definicji spójnika „ale”?

Żadne z nas nie chciało przerywać tej chwili, tego cudownego połączenia naszych ust. 
Błony komórkowe naskórka warg już dawno straciły integralność.

Oderwałem się od niej na chwilę, po czym spojrzałem głęboko w jej oczy. Jej roześmiane i błyszczące oczy. Dlaczego czułem, że moje są takie same? 
W twoich jest jeszcze port!

-Gdzie byłeś?- Spytała.
-U Lukasa- Skłamałem szybko.
-Nie kłam Bastian- Powiedziała.- Wiem, że Lukas jest z Moniką na kolacji- Warknęła.
Sarah Brandner – niemiecki odpowiednik babć czatujących w oknach.

- O co ty mnie posądzasz?
-Po prostu ona działa mi na nerwy! Po co się tu zjawiała?!
Podbijam pytanie.

-Nie wiem, za kim- Prychnęła.- Wszystkim wmawia, że za rodziną. A ja wiem, że chodzi o ciebie- Wbiła we mnie swój wzrok.
Niczym sztylet.

I wtedy w ogóle nie myślałem o swojej dziewczynie. Nie myślałem o niczym, tylko o Julce i o tym, co się działo.
Nijak mi to pod zbiór pusty nie podchodzi.

Chyba się lekko pogubiłem. Muszę wybrać. Albo Sarah, albo Julka. Ale ona powiedziała mi, że będzie o mnie walczyć, bo coś do mnie czuje.
No tak, w końcu Sarah to on.

Wiem tylko, że smak jej ust czuję do tej pory. Czuję jej dotyk i zapach. I wiem, że gdy obudzę się rano przed moimi oczami będzie ona, a nie Sarah, która będzie spała tuż obok mnie…
- Urzekła mnie twoja historia – odpowiedział pięcioletni afgański chłopiec, poprawiając karabin na ramieniu.

Obudziłam się rano w chyba dobrym humorze. 
Czyli okres.

Przekręciłam się na drugi bok, ale jego już nie było. Wściekłam się! Pewnie znowu wyszedł do parku, żeby pobiegać. Jakoś dziwnie się zachowuje.
Poranny jogging to ekscentryzm pierwszego sortu.

Przez to, że ona wróciła!
*ziew* Zapewne Ziemia obraca się wokół własnej osi również dlatego, że boChaterka wróciła?

 Myśląc o małym, myślałam o tym dniu, w którym się nim opiekowałam i tym, co zaszło między mną a Bastianem. Cały czas o nim myślę. Gdy patrzę na niego moje serce wariuje, i nie wiem, co się ze mną dzieje.
Przepraszam, że się wtrącam, ale czy może się coś zadziać? Cokolwiek?!

Ja naprawdę go kocham…I cały czas myślę, dlaczego on to zaczął. Przecież kocha Sarah…
*uderza głową w stół*

Siedzieliśmy na trybunach. Ja obok Moniki, a Louis wdrapał mi się na kolana. Widziałam też Saraha, która posyłała mi nieprzyjemnie spojrzenia. Ciekawe jak wtedy spowiadał się jej Bastian?
Modelkom ostatnio słabo płacą i Sarah dorabia od czasu do czasu w pobliskiej parafii.

 Zaczął się mecz, ale jakoś mnie nie interesował.
Umówmy się – w opkach o sportowcach sport nigdy nikogo nie interesuje. Przede wszystkim sportowców.

Czekałam aż na murawie pojawi się Bastian. I pojawił się a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który szybko spełzał jak zobaczyłam minę blondynki. 
Spełzał szybko, uciekając przed czasownikami niedokonanymi.

Mały pociągnął mnie za rękę, a za drugą złapał Monikę. Szłam, więc z nim na murawę, czego nie chciałam.
-Czego tu szukasz?- Usłyszałam Saraha.
- Jakiegoś kontenera na zbędne przecinki. Wszędzie się tu panoszą...

-Ja jej nie lubię!- Powiedział i wskazał na Saraha, która fuknęła coś oburzona.
-Louis nie wolno tak mówić słyszysz?- Spytałam i kucnęłam.- Sarze na pewno teraz zrobiło się przykro, wiesz Słoneczko? 
*mrug, mrug* Czy ja dobrze widzę? Ktoś tu się nauczył odmieniać imiona przez przypadki?

Przeprosisz ciocię?
-Pseplasam- Powiedział i się we mnie wtulił.
*zamierza się do rzutu radarem w głowę Louisa, ale przypomina sobie o misji humanitarnej w Sahelu*

Mocno go przytuliłam do siebie. I w tym momencie moje spojrzenie odnalazło oczy Bastiana…
Szykował się przypływ.

Szedłem w stronę Saraha, Julki i małego. Teraz chciałem tylko mocno przytulić się do mojej dziewczyny, ale wtedy zobaczyłem jak Louis przytula się do Julki. Rozczulił mnie ten widok. I to bardzo. Do twarzy jej było z takim małym szkrabem.
To będzie hit sezonu jesień/zima.

Rozdział 9. Najbardziej lubiła siadać na schodku i patrzeć przed siebie. Kiedy tak siedziała ciepła herbata ogrzewała jej dłonie, a wiatr delikatnie muskał jej twarz. Myślała o tym, jak cudownie by było, gdyby on był obok niej.
Niedługo tytuły tych rozdziałów będą dłuższe niż właściwa treść.

Siedziałam na schodach i tępo wpatrywałam się przed siebie.
*hamuje śmiech* Wierzę.

Wiem, że to chore. Ale ja go kocham! I zdaję sobie sprawę, że muszę się z tego wyleczyć.
*nieśmiało podsuwa Morbital*

A, to, co (zakręciło mi się w głowie od tych przecinków) między nami zaszło to było po prostu wielkie nic.
Wielki brak czegoś. Takie rzeczy tylko w opkach.

-Monika?- Usłyszałam głos Lukasa.
-No, co tam chcesz?
-Tak sobie myślałem nad naszym ślubem…
-I?
-Kogo, chcesz za świadka?
Kogo się zgadza.

-Też nad tym myślałam…I zdecydowałam się na Jul- Odpowiedziałam.- A ty?
-Bastian!- Powiedział.
-Czyli nasza druga ślubna para- Uśmiechnęłam się szeroko.
-Moniś, ale Bastian jest z Sarahem
-Jeszcze jest z Sarahem. Wiem jak Bastian patrzy na Jul.
Jakby chciał ją utopić?

-Lukas?
-No, co? Louis już śpi…- Mówiąc to wbił się zachłannie w moje usta. A potem sprawy potoczyły się gładko.


Robiło się już ciemno, ale mimo wszystko postanowiłam pójść na spacer. Włożyłam dłonie do kieszeni bluzy i weszłam do parku.
Bocznymi drzwiami.

Wiatr rozwiewał mi włosy, a ja szłam przed siebie i w pewnym momencie zauważyłam Bastiana, który siedział na ławce i tępo wpatrywał się w drzewo.
Odnalazł w nim spokój i wewnętrzną harmonię.

Serce wykonało mi wywrotkę, ale podeszłam do niego.
*zmusza nerkę do wykonania spychacza*

-Hej- Zagadnęłam.- Mogę się przysiąść?
-Jasne!- Powiedział i zrobił mi miejsce.- Nie masz, co robić?
-Nie mam, co ze sobą zrobić. A ciebie, co tu sprowadza?
Na pewno nie nauka interpunkcji.

-Nie układa mi się z Sarah. Jest chorobliwie zazdrosna- Mruknął.
-O, kogo?- Udałam głupią.
Cześć, Kogo! Co tutaj robisz?

Zobaczyłam jak z jego oczu zaczęły staczać się łzy. I w tym momencie serce mi się załamało.
Wywrotka się położyła na boku.

Rozdział 10. Jedyna muzyka, którą chcę słyszeć to cisza Twojego spojrzenia.
Jedyne blogaski, które chcę czytać to about:blank.

Wróciłam do pustego domu. Rodzicie razem z Innes wyjechali na cztery dni do stolicy, aby pozałatwiać jakieś sprawy.
Na przykład urodzić.

Wróciłem do domu. Chciałem trochę pobyć w ciszy, ale nie dane mi to było. Usłyszałem wrzaski mojej dziewczyny.
-Gdzie ty się włóczysz do cholery?
Loffciam to, że aŁtoreczki robią z realnych partnerek piłkarzy śmiertelnie zazdrosne hetery i/lub puste Barbie. To jest takie... kanoniczne.

-Sarah przestań! Masz jakąś paranoję, naprawdę! Dlaczego cały czas myślisz, że cię zdradzam? Nie masz do mnie za grosz zaufania?!
-Udowodnij mi…- Szepnęła.
-Co mam ci udowadniać?
-Udowodnij mi swoją miłość…
Chuchnij!

Wyszłam z wanny po odprężającej kąpieli, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przestraszyłam się lekko, ale zeszłam na dół.
-Kto, tam?- Spytałam.
- Bezrobotne przecinki. Słyszeliśmy, że zatrudnisz każdego.

-Sarah…Ona, ona chce dowodu mojej miłości, rozumiesz? Nie ma do mnie zaufania! Jul, to uczucie wygasa. Już nie jest tak, jak na początku…
Jest na to rada – opuść blogasek.

Zaprosiłam go do środka, po czym pięć razy sprawdziłam, czy zamknęłam drzwi.
”I zagrodziłam pozostałe drogi ucieczki”.

-Bastian, nie patrz tak na mnie…
-Jak?
-Tak jak patrzysz teraz…
-Możemy zrobić coś innego…- Mruknąłem, po czym zachłannie wbiłem się w jej wargi.
OM NOM NOM NOM.

Bez żadnych pretekstów poddała się temu. 
Jedno z tomiszczy Słownika Języka Polskiego wydawnictwa PWN wylądowało na głowie aŁtorki.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, rzucając nas na łóżko.
Wszystko ładnie, pięknie, ale jak można rzucić siebie?

Sprawnym ruchem ściągnęła ze mnie koszulkę, po czym dłońmi przejechała po moim torsie. Nie pozostałem jej dłużny.
Też przejechał ręką po jej torsie.

Uśmiechnęła się nieśmiało. Niewiele później zacząłem rozchylać jej uda…
-Jesteś pewna?
(- Nie, wolałabym się zastanowić, dasz mi czas do jutra?)
-Tak…
Wszedłem w nią jednym ruchem.
Ctrl+C, Ctrl+V z dwóch poprzednich opek. Już się boję wizyty u ginekologa.

Obudziłam się rano wtulona w ramiona mężczyzny. Powoli zaczynałam sobie przypominać, co się stało. Zrobiłam to. Zrobiłam to z Bastianem.
Ona zrobiła TO.

I teraz czułam się jak ostatnia zdzira. Wiedziałam, że ma dziewczynę i co? Tak po prostu poszłam z nim do łóżka.
Nie chcę nic mówić, ale do tego trzeba dwojga, a Bastian nie wygląda jak potencjalna ofiara gwałtu.

 Było oczywiste, że wróci do Sarah. A ja głupia łudziłam się, że będzie inaczej…
Z Sarahem nie ma żartów.

Wpadłem do domu jak burza.
*włącza „Cwał Walkirii”*

Zauważyłem ją. Siedziała i czytała książkę…
Opkowa Sarah potrafi czytać? Niesamowite...

-Sarah musimy poważnie porozmawiać…- Zacząłem.- Chcę z tobą zerwać- Powiedziałem na wydechu.
Zazwyczaj mówił, wciągając powietrze, dlatego żaden dziennikarz nie chciał z nim przeprowadzać wywiadu.

-Mam się wyprowadzić?
-To twoje mieszkanie. To ja się wyprowadzę…
W Bayernie kryzys, klubowa kasa świeci pustkami, Uli zalega z wypłatami i piłkarze żyją na krzywy ryj u znajomych.

1,5 miesiąca później.
...boChaterka już rodziła.

-Bo, co? Bo wiesz, że on nadal kocha mnie? A noc z tobą traktuje jakby jej nie było. Pogódź się z tym. Ze mną nigdy nie wygrasz. Nie wygrałaś wcześniej i teraz też tak będzie, słyszysz?!- Syknęła i złapała mnie za ramiona.
-Puść mnie Sarah!- Warknęłam.
Pies vs. Wąż – Mortal Kombat!

-Skąd ta pewność?!- Szarpnęła mną.
-Gdy się ze mną kochał mówił, co innego- Warknęłam przez zaciśnięte zęby.
Pozostałe znaki z chińskiego horoskopu zaczęły kibicować.

-Jesteś dziwką, wiesz?- Uderzyła mnie w twarz.
Szczur, Smok oraz Koza wydali z siebie okrzyk radości.

-Wolę być nią, niż tobą…- Zasyczałam.
Małpa rzuciła w boChaterkę popcornem.

Pchnęła mnie tak, że walnęłam głową o ścianę. I zemdlałam…
Chińska menażeria celebrowała zwycięstwo.

Obudziłam się w białej sali.
Wreszcie! *biegnie po listę*

Wylądowałam w szpitalu. Zauważyłam jakąś osobę.
Może to był święty Piotr?

-Co mi jest?- Spytałam.- Dlaczego tu jestem?
-Zemdlała pani na wskutek uderzenia.
Słownikiem poprawnej polszczyzny.

-Uderzenie nie było silne, zgadzam się. Jednak musieliśmy zrobić kontrolne badania i sprawdzić czy nie ma pani wstrząśnięcia mózgu…
Mózg wstrząśnięty, niemieszany.

-I nie mam?
-Nie.- Uśmiechnął się do mnie.
- Nie ma takiego urazu – dodał.

Ale wyniki badań pani krwi wskazują na to, że nosi pani pod sercem dzidziusia- Oznajmił.
Bardziej rushoffo się tego sformułować nie dało?

Czy oni myślą, że tak łatwo się mnie pozbyli? Bastian ze mną zerwał. Powiedział, że mnie nie kocha, ale co z tego? Ja kocham jego i nie pozwolę, żeby jakaś wywłoka mi go zabrała. O nie! Ja Sarah, nigdy się nie poddaję…
*ostrzy Sarze nóż*

Nasi rodzice, przyjaciele i świadkowie i co najważniejsze dwaj ukochani mężczyźni mojego życia już byli w Kościele.
Od momentu chrztu, jak by nie patrzeć.

A ja teraz szłam przez wspaniale udekorowany Kościół u boku mojego taty.
Kardynałowie przystrojeni byli girlandami, a papież miał stułę w kwiatki.

-Zebraliśmy się tu dziś, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Monikę i Lukasa- Zaczął ksiądz.- Dobrowolnie wstępujcie w związek małżeński?
Nie, aŁtorka im kazała.

-Tak- Odrzekł, Lukas, co ja potwierdziłam.
Potwierdziła, że on potwierdził.

-W obliczu świadków, rodziny, przyjaciół i synka i przede wszystkim Boga wysłuchacie teraz kazania, a potem złożycie przysięgę małżeńską.
”...a potem dacie na tacę”.

Usiedliśmy na specjalnych krzesłach
Do wyboru, do koloru.

Ustaliliśmy, że nasz ślub odbędzie się już niedługo, bo chcę urodzić zanim mój brzuszek będzie dość zaokrąglony. 
W tym opku rodzenie może się odbyć nawet w drugim miesiącu, a w ciąży zawsze się ma figurę modelki. O bezskurczowym porodzie nie wspominając.

-Otworzę- Powiedziałam i wstałam.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Julka!- Usłyszałam Sarah.
-Co, ty tu robisz?- Syknęłam.
Role się odwróciły!

-Chyba raczej, co ty tu robisz? Myślałam, że cię zabiłam, jak cię tak uderzyłam…
KWIK!

-Sarah wynoś się stąd!- Warknął Bastian, który zjawił się obok mnie.
Lukas pewnie odgrywa Koguta.

-Zrobiłeś jej dziecko, ile po tym jak przyjechała?!
*szuka sensu*

-Myślałam, że…- Zaczęła, ale nie dokończyła.
-SARAH!- Usłyszeliśmy głos. Jak się okazało policjantki, która się zjawiła.
- Doktor Friedrich szuka cię po całym mieście! Przepraszam państwa, to podopieczna lokalnego ośrodka dla obłąkanych ofiar niemniej obłąkanych aŁtoreczek, cały czas nam ucieka...

-Co zrobiła?- Spytałam drżącym głosem.
-Została oskarżona o spowodowanie wypadku…umyślnego wypadku, gdyż jak opisuje świadek zdarzenia bezkarnie na niego wjechała…- Wytłumaczyła.
W dzisiejszym odcinku „Drogówki”...
[To w takim razie ów świadek nie jest jednocześnie ofiarą?]


-Czy ta osoba nie żyje?
-Żyje, ale jest w ciężkim stanie...
Skoro wszystko wam opowiedział, to chyba nie w takim ciężkim?

Tak, więc Sarah…- Powiedziała.- Rączki w tył.
Blondynka posłusznie wykonała polecenie, a Caroline zakuła ją w kajdanki, po czym zaprowadziła do samochodu policyjnego.
Komuś powinno się ograniczyć amerykańskie filmy akcji klasy B.

Szłam właśnie przez wspaniale udekorowany Kościół razem z moim tatą, aby za niedługo stać się jego żoną.
Dostojnicy kościelni już nawet nie pytali, o co chodzi, tylko udzielili błogosławieństwa kazirodczej parze.

To wszystko było takie piękne i wzruszające. W skupieniu słuchaliśmy kazania księdza, które było bardzo piękne. Po chwili nadszedł czas na przysięgę małżeńską.
Również piękną.

 Nasza dziewczynka rozwijała się prawidłowo i lada dzień mogła pojawić się na świecie. Tak samo jak bliźniaki Podolskich, choć one Monice nie chciały wyjść.
Zadomowiły się z macicy, pomalowały błony płodowe na swoje ulubione kolory, posadziły kwiaty na łożysku...

Nawet u lekarza byli, a ten radził im cierpliwość i podał niezawodny sposób na przyspieszenie. 
Zalecił wciśnięcie pedału gazu.

Siedziałam właśnie jak na szpilkach w salonie, gdy dzidzia niespokojnie się poruszyła. Następnie poczułam gwałtowny skurcz.
-Bastian!- Ryknęłam.
-Co kruszynko?- Pojawił się w mgnieniu oka z zatroskaną miną.- Coś z dzieckiem?
-Rodzę- Wyjąkałam.
Oho. Znowu wystarczył jeden skurcz. A dziecko znowu wyskoczy po jednym parciu.

-AAAAAAAAAAAAAAAA!- Wydarłam się.
-Za mocno się złapałem?
-NIE!
-To, co tak krzyczysz?
-Zauważ, że zrobiłam to pierwszy raz…- Zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.
(...)
-O.o….AAAAAAAAAAAAA!- Krzyknęłam ostatni raz i poczułam się pusta w środku.
Patrz komentarz wyżej.

-Notować…Dziewczynka urodzona w Monachium…- Lekarz zwrócił się do położnej, która po chwili podała mi naszą kruszynkę. 
On pewnie będzie podawał wzrost w calach.

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wiesz, Tuśka, że mam piosenkę o mojej relacji emocjonalnej z Szalikowcami? To znaczy, może wytnijmy moment o dzieciach i domu nad morzem, ale ogólnie wiesz. Refren.
Ej, ona to naprawdę robi z szablonów ;x
To opko to kopalnia iście opkowych frazesów! "Uśmiech jest ważny, nie łzy", i tak dalej.
Nie wiedziałam, co mam zrobić ze swoim życiem. Nie widziałam go trzy lata i wariowałam. - A to nie jest tak, że można dobrowolnie i samodzielnie zgłosić się do szpitala psychiatrycznego? Tam mogliby ci pomóc. Może nie nauczyliby cię poprawnej polszczyzny, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Cześć, Bastian! Dużo ci płacą za fuchę narratora? - Prozakiem mu płacą, żeby to udźwignął :P
Zgasiłam papierosa, po czym weszłam do swojej sypialni. Mieszkałam całkiem sama w swoim mieszkaniu. Tu to znaczy w Hamburgu.
Swoim.
- Przegapiłam moment, w którym można było kupić sobie Hamburg? Kuuuuuurde.
-Wiesz, Monika. Tęsknię za wszystkimi. I wiesz, co? Pakuję się i sprawdzam pociąg.
Dokładnie każdą śrubkę.
- To też część analizy własnego życia?
AŁtoreczko, mieszkałam w Monachium. Przed dworcem kolejowym jest takie zagęszczenie taksówek, że to prędzej one zatrzymają ciebie. - Byle na dobre *czarny humor*
[Nie, to był Bagaż!] - Przypomniała mi się analiza o podręczniku podrywu Fabregasa i Mustang xD
Zatonęłam w błękicie jego oczu. - Bartek Kurek już pisze pozew o naruszenie praw autorskich. Reprezentuje go mecenas M.Winiarski.
Louis Podolski ma w tym opku dwa lata. Skąd, na bór liściasty, takie dziecko ma wiedzieć, że paradowanie na golasa przed „ciocią” jest wstydliwe? - Ktoś tu nie chodził na WDŻwR w gimnazjum i nie mam na myśli analizatorki.
Przekręciłam się na drugi bok, ale jego już nie było. Wściekłam się! Pewnie znowu wyszedł do parku, żeby pobiegać. Jakoś dziwnie się zachowuje.
Poranny jogging to ekscentryzm pierwszego sortu.
- Zwłaszcza u piłkarzy.
-O, kogo?- Udałam głupią.
Cześć, Kogo! Co tutaj robisz?
- Przyszedł nastukać Bastianowi za to, że podebrał mu świadkowanie na ślubie Podolskiego.
-Udowodnij mi…- Szepnęła.
-Co mam ci udowadniać?
-Udowodnij mi swoją miłość…
- If you love me, show me?
Usiedliśmy na specjalnych krzesłach
Do wyboru, do koloru.
- Ja chcę drugie od lewej w drugim rzędzie :D
W tym opku rodzenie może się odbyć nawet w drugim miesiącu, a w ciąży zawsze się ma figurę modelki. O bezskurczowym porodzie nie wspominając.
- Jak w "I didn't know I was pregnant", to takie makabryczne ;x
-Otworzę- Powiedziałam i wstałam.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Jak powiedziała, tak zrobiła, i jeszcze nam to powiedziała, żebyśmy uwierzyli.

Co do podsumowania, to moimi ulubionymi analizami są "Skra Bełchatów na odwyku" oraz "Cesc Fabregas i narracja bezosobowa". Jeżeli chodzi o ulubione teksty, to pod wpływem Twojego komentarza założyłam niedawno plik z własnym "The best of Szalikowcy", ale niewiele tego jest i za mało... Wiele analiz po prostu w całości bym dodała do tak zwanych "favów". Zdecydowanie nieśmiertelne jest "Aleks ma taką krzepę, że przy zagrywce to piłka odbija jego." A plik z resztką mogę Ci przesłać, if you want :)
Eks oł, eks oł
Autostrada.

Anonimowy pisze...

-Otworzę - Powiedziałam i wstałam.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam - Łohohohohoł tuż przed odpaleniem tej analizy oglądałam zwiastun filmu "Nie otwieraj tych drzwi" i trochę się przeraziłam, co może spotkać AŁtorkę, kiedy już w końcu otworzy rzeczone drzwi. W zwiastunie poleciało coś krwistego, w opku tylko Sarah...Nie wiem, co gorsze:D
Co do moich ukochanych perełek, które tu znalazłam, to jest ich wiele, ale status najlepszych otrzymują Gimbarcelona i Real Dramadryt, czyli piłkarska linia zaufania, jako pierwsza analiza, którą przeczytałam i która wywarła na mnie niezatarte piętno:)
O dzięki wielkie za Waszą pracę:) i powodzenia w czasie sesji:D

Anonimowy pisze...

Zauważyłam, że w poprzednim komentarzu stanowczo nadużyłam słowa drzwi, za co przepraszam:)

Silene pisze...

Louis chce strzelać jak tatuś? Hmm, już współczuję okolicznym szybom, pewnie wszystkie powybijał podczas stosowania tatusiowej techniki...

Ciekawe, czy inni czytelnicy też czują się jak prawie-pedofile, czytając opis seksu stworzony przez (zapewne) trzynastolatkę. Chociaż nigdy nic nie wiadomo, ostatnio moja babcia (babciu!) nabyła w biedronce pięć sztuk romansów historycznych -na kilogramy sprzedawali- i momentami wydawało mi się, że kreatorka Podręcznika Podrywu Fabrgasa i twórczyni postaci bohaterki w książce ''Uwieść grzesznicę'' to ta sama osoba :bul_i_rospacz:.

Ulubiona analiza? Muszę wybierać?! Ok, muszę. Po ''SKRA!Bełchatów na odwyku'' sikały ze śmiechu wszystkie moje zapatrzone w siatkarzy koleżanki, więc idę za głosem większości. Wybrany tekst? Mission: impossible!

Aleksandra pisze...

Czytam Szalikowców już od jakiegoś czasu i nawet nie wiesz, jak dużo radości dostarczają mi tutejsze analizy :)Wedle Twojego życzenia, podzielę się swoimi ulubionymi opkami lub cytatami; W moim rankingu najlepszych opek na pewno musi się znaleźć miejsce dla: lazurowych oczu Bartka Kurka ("Bartek Kurek i najlepsze opko świata"), "frugo" Winiara i jego zamiłowania do słodkości ("SKRA! Bełchatów na odwyku"), OCZYWIŚCIE dla Olka i Oli ("Olek, Ola, to i hola!"), agenta Cristiano ("CR7, zgłoś się!"), nieśmiertelnego poradnika mistrza podrywu, Cesca Fabregasa i narrcaji bezosobowej ("Cesc Fabregas i narracja bezosobowa"), Miszy w Krainie Czarów i tego niezapomnianego pocałunku... ("Micha w krainie czarów"), a także tej śmiesznej gimbusiarni, co organizuje imprezy na stadionie ("Gimbarcelona i Real Dramadryt"). Ostatnio również moje serce skradły opka o Mesucie i embriologii (ten seksior utkwił mi w pamięci jak drzazga... wyjątkowo bolesna drzazga) i o Michale Winiarskim i prawach autorskich :D Warto też wspomnieć o Sławku Szmalu ("Bogowie muszą być szaleni"). Odwalacie kawał dobrej roboty, podziwiam! To ryzyko dla psychiki, a mimo to podejmujecie się tej ciężkiej roboty pro publico bono... To takie piękne :,)Jeżeli chodzi o cytaty, to obawiam się, że tych perełek było tak wiele, że w tym momencie nie jestem sobie w stanie przypomnieć jakichś konkretnych tekstów. Niemniej jednak w każdym opku znajduję całą masę komentarzy, które wywołują u mnie napad histerycznego śmiechu, przez co moje współlokatorki z pokoju w akademiku dziwnie na mnie patrzą... :)A to wszystko dzięki Waszej pracy! :)

Anonimowy pisze...

http://arsenal-london-forever.blogspot.com/
Zparaszam do zrobienia analizy tego blogaska :)

Anonimowy pisze...

Uśmiałam się.

Anonimowy pisze...

Borska analiza! Zakwiczałam wiele razy!
Moja ulubiona analiza i cytat... hmm... "Skra Belchatów na odwyku" i fragment o zagrywce Aleksa ;) oryginalna nie będę ;) wszystkie prace są świetne i zabawne! Ciężko coś wybrać.
Pozdrawiam
Miśka :)

Anonimowy pisze...

Zorientowałam się, że pod każdą analizą szukam komentarzy Autostrady. Chyba jej opinia stała się nieodłączną częścią analiz :)

Prześlij komentarz