#41 - Cristiano Ronaldo i różne oblicza wolontariatu, cz.1

|
Po dość smutnym przeżyciu, jakim była analiza opka o zapijaczonym Ollim, zapraszamy na coś przyjemniejszego (?) i znacznie bardziej standardowego – opowiadania o Cristiano Ronaldo. Co ciekawe, na jeden fanfic składają się trzy różne blogaski przedstawiające jedną historię, co można potraktować jako pierwszą prawdziwą opkową trylogię. Dziś pora na tom pierwszy.

Zacznę od tego że Olka namówiła mnie na wysłanie formulaża zgłoszeniowego.
Pierwsze zdanie i już ort. To źle wróży.

To było crazy ale i tak byłam przekonana, że się nie dostanę. Bo taka szara mysz jak ja miałaby jakieś szanse wyjechać na Mundial??? Śmieszne, no nie?
Nie martw się, opka są na tyle crazy, że do wyjazdu dostaniesz miłość piłkarza gratis.

Powinnam wyjaśnić tę kwestję od początku.
W jej wyjaśnieniu przydatny będzie słownik ortograficzny.

Moja naj kumpela [kumpela – kumpelsza – najkumpelsza] znalazła w necie jakąś stronkę, na której było coś o tym, że szukają 4 osób na wyjazd na MŚ w Niemczech. Jako tacy ludzie do wynoszenia flag i pomocy w zarządzie.
Jednego dnia się nadźwigasz, ale za to następnego możesz siedzieć za biurkiem i planować transfery.

Jednym słowem wolontariat.
Nieomal zostałam wolontariuszem na Euro, ale nie było mowy o zasiadaniu w zarządzie. Polska to jednak wybrakowany kraj.

Niby śmianie, ale namówiła mnie. 
Hę?

Potrzebne były podpisy rodziców, więc Sara, moja wtajemniczona w niecne zamiary Olki siorka, przekonała do tego pomysłu tatę.
A boChaterka sama nie mogła namówić taty, bo...?

Mamie nic ni powiedziałyśmy, bo po co ją denerwować? Taki żart. Mama jest strasznie nerwowa, więc tata podrobił jej podpis.
Faktycznie, świetny dowcip. Mama się zapłacze ze śmiechu, gdy dowie się, że jej mąż podrobił jej podpis, by ich córka wyjechała do Niemiec nosić flagi.

Postanowiliśmy, że powiemy jej o wszystkim, gdy ogłoszą listę osób, które wyjadą. No i oczywiście ja byłam pewna, żę [żrę? Łżę?] mnie tam nie będzie. I wtedy mama nie dowiedziałaby się o niczym.
Ale los chciał inaczej.
Jaki los? Po prostu aŁtorka.

W sobotę rano do mojego pokoju wpadła jak bomba Olka.
Marta!!!!-wrzeszczała.- Rusz dupe (Klopp?!) do kompa!!!
”Prawie wszystkie świnie w Farmville ci wyzdychały!”

- Dziewczyno, czy ty wiesz która jest godzina???
Wiem- powiedziała.- 8 za 10.
Alternatywa dla „Jednego z dziesięciu”.

Uśmiechnęła się przebiegle podając mi jakąś kartkę. Nie lubiłam tago jej uśmiechu. Zwiastował zawsze kłopoty.
Spojrzałam na kartkę.
- Co to ma być?
- Czytaj!
Looknęłam po tytule. Lista osób które jadą na Mundial.
Znani także jako „sępy Janasa”.

- No i po co mi to? Ja się tam nie wybieram.
- Jesteś pewna?- wykrzyknęła podniecona.
Przeszył mnie dreszcz. Co ona ma mi zamiar powiedzieć?
Pewnie to, że nie ma twojego nazwiska na liście, w przeciwnym razie nie byłaby tak podekscytowana, prawda?

- Czytaj wreszcie!!!
Przeczytałam... i.... zonk. Czytałam jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze...
I nadal zonk.

Jezu!!!- powiedziałam ledwie słyszalnym głosikiem.
Tak, te trzy wykrzykniki stanowczo podkreślają cichość jej głosu.

- Jedziesz?!- w drzwiach pojawiła się Sara. Rzuciła się na mnie, wyrywając mi listę z ręki.
Siedziałam oniemiała patrząc jak dwie Gupie odstawiają taniec radości na moim dywanie.
Gupie? To znaczy: gupiki? Nie udusiły się tak bez wody?

Czy to możliwe, że mam aż takie szczęście?! Przecierz to nie do pomyślenia, że mnie wybrano.
NatÓralnie, że do pomyślenia.

Po chwili siedziałam już przy kompie. W skrzynce było pare wiadomości. Otworzyłam tą [tę] od pani Ewy. To kobieta ze sztabu organizacyjnego, u której składałam papiery.
,,.. mam ogromną przyjemność poinformować Cię, że zostałaś wybrana z grona 1473 osób, które pojadą na tegoroczny Mundial do Niemiec..."
Chwilę temu tych osób było 4. Myślę, że to nagłe zapotrzebowanie wynikło z faktu, że powołano do kadry Cristiano, a ktoś musi nosić jego kosmetyki.

Czytałam to zdanie 30 razy i dalej niedocierał do mnie sens tych słów.
Wtórny analfabetyzm to plaga, a to podchodzi pod analfabetyzm w czystej postaci.

Po chwili usłyszałam głos taty stojącego w drzwiach:
Dziewczyny, ja was bardzo proszę, bądźcie troche ciszej,  ja jeszcze śpię!
”Uważajcie, bo zaraz się obudzę, a to mnie zdenerwuje”.

Olka zadzwoniła po Monikę i Menkę i razem poszłyśmy opijać sukces sokiem pomarańczowym;) Siedziałyśmy w malutkim barze, niedaleko mojego bloku i zastanawiałyśmy się jakim cudem miałam takie szczęście.
Ile razy mam powtarzać?! To pomysł aŁtorki, tak prowadzona jest fabuła i cicho być!

Nie napisałam jeszcze, że mieszkam w małym miasteczku i mam 16 lat. Czyli kończę gimnazjum.
I po co to „czyli”?!

Ostatni rok nauki był dla mnie koszmarny. Nie chodzi mi o oceny, bo te akurat mam całkiem niezłe. Mówię o kontaktach towarzyskich. W klasie mam paru wrogów. A własciwie wrogiń;)))
Ach, Złe Różowe Barbie! Czymże by było opko bez nich?

Nazywają się Karina i Spółka zoo;p. To zajebiście popularne, obrzydliwie bogate panny, których nie trawię. 
Wyobraźcie tu sobie stereotypowe antagonistki z seriali o amerykańskich nastolatkach.

Ale to takie detale. Chłopak??? Wolne żarty! Nie posiadam. No bo z takim wyglądem i pozycją w szkole? Nierealne. Jest taki jeden... Mateusz. Ma jedną wadę. Należy do tych popularnych.
Cristiano nie jest popularny, taki szary chłopak, zawsze z boku.

Siedziałyśmy w tym barze i gadałyśmy o tym co mnie czeka. Muszę spodkać się z panią Ewą. 
Najlepiej w katowickim Spodku.

Już się raz widziałyśmy kiedy składałam formulaże, ale teraz ona ma opowiedzieć mi i rodzicom jak ma wyglądać cały ten wyjjazd.
I wyjaśnić, dlaczego obowiązkowym wyposażeniem wolontariuszy są słowniki ortograficzne.

Będziesz musiała wcześniej ponaprawiać oceny- powiedziała Menka.
Czwórce odpadła poprzeczka, a trójka się zamknęła i wygląda jak osiem.

Masz takie oceny, że inni daliby się za nie rozstrzelać- pocieszała mnie Olka.
Chyba odkryliśmy właśnie motyw zbrodni katyńskiej.

- No właśnie. I to jest problem. Muszę mieć 5!
Dziewczyny śmiały się czasami z moich ambicji. Ale ja taka byłam. Wszystko musiało być idealnie. To przecież trzecia klasa. Nie można sobie darować!
*podpuszcza boChaterkę* Skoro ma być idealnie, to czemu nie 6?

W szkole wie tylka kilka osób. Najlepsi qmple, którzy obiecali trzymac językj za zębami.
A propos języka: po jakiemu jest to napisane?

Ale Olka sądzi że i tak się rozniesie. Prędziej czy puźnie.
*zasłania oczy* Borze!

Po lekcjach siedziałam sobie z dziewczynami na schodkach przed budynkiem szkoły.
Szkoła dorabiała na lewo jako deweloper.

- Jak ja ci zazdroszczę!- ciągnęła Justyna nie zwracając uwagi na moje słowa.- Poznasz tylu sławnych piłkarzy!
- Ja też!- dodała głośniej Olka.- Ronaldo, Zizou, Crouch...
Nadal uważam, że mój wolontariat był wybrakowany. W planie nie było poznawania żadnego sławnego piłkarza.
[Damn, czemu Zizou jest za Ronaldo?!]


- ...Deco, Valdes...- wymieniała jak nakręcona Ola.
- A ty skąd znasz tyle nazwisk?- zdziwiłam się. Kto jak kto, ale ona nie trawiła piłki nożnej.
- Mam brata=)
A ja nie mam brata=). A znam tyle nazwisk, a nawet więcej!

- Znowu tu looka- szepnęła Aśka.
Z kim ja się zadaje?! One mają nierówno!!!
*idzie do apteki po coś na uspokojenie* Jak sobie pomyślę, że mam do analizy trzy blogaski w takim stylu...

Dopiero wyszła od nas pani Ewa. Okazało się że lecę do Berlina 6 we czwartek. Mam jeszcze trochę czasu, żeby przygotować się psychicznie.
Berlin 6 – prawie jak Dystrykt 9.

Ale od początku. Kiedy pani Ewa i moi rodzice wypili kawę, zaczęła się rozmowa na temat wyjazdu.
PE- Może zacznę od tego, że Mundial zaczyna się 9 czerwca meczem Niemcy- Ukraina.
Opko jest z 2009 roku. Rozumiem – skleroza i te sprawy, ale risercz chyba nie gryzie?

Wyjazd zaplanowany jest 6, to jest w czwartek.
Słodko, że mundial zaczął się 9 czerwca, w piątek.
[Dobre zakrzywienie czasoprzestrzeni nie jest złe!]


mama- Jakie będą miec warunki?
PE [Parlament Europejski?]- Takie same jak cały sztab. Pokoje, wyżywienie, całodobowa opieka.
Tuśka – Jesteście pewni, że to nie hotel dla zwierząt?

Ten Mundial będzie troche różnił się od poprzednich. 
Oj, mam przeczucie, że wcale nie trochę.

Do taj pory każdej z reprezentacji przydzielano po jednym hotelu, w którym mieszkali na czas rozgrywek. W tym roku organizatorzy postawili na międzynarodowy dialog.
Jasne! I dlatego boChaterka zamieszka w hotelu z Cristiano – jak będzie miała szczęście, to pewnie nawet w jednym pokoju.

Wybudowano więć ogromny kompleks mieszkalno-wypoczynkowy, w którym będą mieszkać zarówno piłkarze jak i wolontariusze. No i cała ekipa...


tata- A jakie dokładnie czynności będą wykonywać wolontariusze?
Tuśka – Poranne.
*badum tss!*


PE- Wynoszenie flag podczas meczów, podawanie piłek, asysta na treningach, roznoszenie grafików... [W zasadzie to zastąpią trenera]. Nic co w jakikolwiek sposób zagrażałoby ich zdrowiu.
Ale cnocie już tak.

A i jeszcze jedna niespodziankja. Pani Ewa będzie musiała odwiedzić moich nauczycieli od angola, niemca i hispańskiego, żeby zebrać opinię.
A do polonisty czasem nie zajrzała?

Dostałam też zdjęcia kompleksu, w którym będziemy mieszkać. Jednym słowem: W O W !
”Najbardziej podobają mi się koedukacyjne apartamenty dla wolontariuszek i gwiazd futbolu!

Właśnie widzimy- zaśmiała się Emilka lookając w stronę Mateusza.
Jak widać, imiesłów przysłówkowy czynny można utworzyć nawet używając obcojęzycznych wyrazów.

Spojrzałam w jego stronę. Na chwilę nasze oczy się spotkały, ale szybko spuściłam wzrok.
A wszystko zapowiadało niezwykle romantyczną randkę gałek ocznych...

Mogłam się spodziewać takiej reakcji. Ale co ja zrobię. Po prostu spojrzałam na niego i nic. Żadnego mocniejszego bicia serca, ani nic z tych rzeczy. Patrzyłam na niego tak jak na innych chłopaków. Nic się ze mną nie działo.
To smutne, że dziewczynki oczekują od rdzenia nadnerczy wyrzutu adrenaliny za każdym razem, gdy spojrzą na Tró Lowera.

Za nami otworzyły się drzwi. Obróciłam się i zobaczyłam panią Ewę!
- Co pani tu robi?- zapytałam zdziwiona.
- Wpadłam do twoich nauczycieli i załatwiłam formalności z dyrektorem-powiedziała wesoło.- Aha i mam coś dla ciebie.
Wyjęła z torby grubą teczkę i wręczyła mi ją.
- Są w niej listy drużyn i zdjęcia piłkarzy. Pomyślałam, że warto, abyś się z nimi zapoznała.
TW Łukasz Podolski
Pseudonim operacyjny: Goldi Poldi
Status: czynny


Otworzyłam. Kilka kartek z podziałem na grupy i daty meczów. Pod spodem znalazłam składy. Dałam po kilka każdej lasce i zaczeło się gadanie.
- AAAAAAAA- Aśka pisnęł głośno.
Pisk ver. 1.1.2.

-Co jest?- spytałam pszestraszona.
- Patrz!- powiedziała podtykając mi kartkę ze składem Brazylii pod nos.
- Wow- skomentowała Olka.
- Jaki piękny- powiedziałam, kiedy zobaczyłam zdjęcie.
Piękny skład, ten Parreira to miał rękę.

Kaka- przeczytała głośno Justyna.- Ricardo Jzecsona Santosa Leite.
Żeby nawet z Wikipedii nie umieć skopiować...

Następny słodziak- zakomunikowała Aśka- Lukas Podolski, Niemcy...
Nie mówiłam?! Tajny współpracownik SB!

Po chwili Olka zobaczyła następne cudo. Nazywało się Fernando Torres.
Fernando się nazywało. W końcu to jeszcze dziecko.

Zaczęłm zastanawiać się czy to dobry pomysł z tym moim wyjazdem. Bo tak na prawde to nie chciałam jechać.
Nie chcem, ale muszem – w końcu jest boChaterką opka o Krysi.

Wolałam zostć tu i spędzić ostatni miesiąc nauki z qmpelami.
Ach, no tak! Przecież mundial się rozpoczął w trakcie roku szkolnego! I nauczyciele jej zaocznie wystawili oceny, tak?

Ty to masz dziewczyno szczęście- powiedziała Aśka.- Możesz ich wszystkich mieć!
Jak Pokemony.

Nawet nie przypuszczałam wtedy, jak bardzo Aśka była bliska przewidzenia mojej najbliżesz przyszłości.
Ja ci mogę przepowiedzieć nawet tę najdalesz.

Cała szkoła już o tym trąbi. Calutka! Wszyscy wiedzą. A to za sprawą mojej nauczycielki niemieckiego. Rozgadała to w IIc, a jak IIc wie, to znaczy, że cała szkoła dowie się w przeciągu przerwy.
Ach, te germanistki – tylko im plotuchy w głowie!

Jak jest? OKROPNIE!!! Większość znajomych podchodzi i gratuluje.
To straszne!

Szepczą i obgadują. Gdy sie przechodzi obok jakiejś grupy osób, wszyscy od razu milknął i posyłają ci takie spojrzenia, że ma się ochotę wyskoczyć przez okno z 3 piętra, żeby skrucić swoje męki.
Zrób to dla nas i skrUć.

Kiedy razem z Moniką weszłyśmy do łazienki, zauwazyłyśmy całą świtę naszej szkolnej gwiazdy. 


Gdy mnie zauważyła powiedziała głośno:
- Osobiście bardzo się dziwię, że nasz kraj ma reprezentować taki nieinteligentny paszczur jak Marta...
Psiapsiółki zachichotały.

Ten nieinteligentny paszcur radziłby ci zatkać sobie gębę lepem na muchy i pofarbować włosy, bo masz metrowe odrosty!- żuciłam i wyszłam zostawiając zatkaną blondynę w łazience.
Gimnazjalne riposty zawsze Żucają mnie na kolana.

Powiedzieć coś takiego Karinie, to to samo, co założyć sobie pentelkę na szyję.
A robienie błędów ortograficznych to położenie swojego dzieUa na srebrnej tacy analizatorowi.

3 czerwca uświadomiłam sobie, że zostały tylko trzy dni do wyjazdu. Ale mam pietra! Na samą myśl o tym trzęsą mi się kolana i ręce. Ja nigdzie nie jadę!!!
4 czerwca myślałam tak samo ale inaczej.
*bliskie spotkanie czoła z blatem*

5 czerwca czekała mnie niespodzianka.
Czyżby impreza pożegnalna?

Mam najlepsze przyjaciółki na świecie. I wcale nie chcę wyjerzdżać! Zaraz opowiem dlaczego.
”Na wstępie sprawdzają tam wiedzę z ortografii!”

Od poniedziałku wszystkie zachowywały sie jakoś dziwnie cicho. Myślałam, że to dlatemu, że jest im smutno bo sobie jadę.
”A to dlatemu, że nie umiem się posługiwać językiem polskim”.

Aż tu po ostatniej lekcji podchodzi do mnie Menka i mówi:
- Szykuj sie i od razu przychodż do mnie. Bez gadania i zbędnych pytań- powiedziała i po prostu odeszła.
No i wbiłam się w jakąs nawą kiecke, pomalowałam sie trochę i poszłam do Menki.
Czekaj chwilę – nawa kiecka to sutanna?

Nie wiedziałam co się dzieje, ale wpakowałam się do samochodu jego siostry i pojechali my=) Po 20 minutach zaparkowaliśmy przed jakimś klubem, którego nigdy wczesniej nie widziałam. Wydawało się że w środku jesy pusta, ale to tylko pozory... okazało się, że zostałam zwabiona podstępnie na imprezę pożegnalna!!!! 
Muszę to komentować?

Moje koffffffffffaniutkie qmpelki zrobiły mi imprezę, na którą zaprosiły ful znajomych.


Tak siedziałyśmy i gadałyśmy o moich zachwianiach emocjonalnych.
Rozmawiały wyłącznie o JEJ psychice, bo przecież opkowe przyjaciółki nie mają życia wewnętrznego. Ani żadnego.

O 19 byliśmy na lotnisku. Znalazła nas pani Ewa i poprowadziła do sporej grupki osób, siedzących w poczekalni.
- To jest Marta- przedstawiła mnie jednej dziewczynie i dwóm chłopakom.
- Cześć- odpowiedziała panna uśmiechając się.
- Witaj - rzekł panicz, a młody kawaler pomachał dłonią.

Podałam jej rękę. Na oko była rok młodsza ode mnie. A do tego bardzo ładna.
- Jestem Ewa.- przedstawiła się.
- Michał- uśmiechnął się wysoki blondyn.
- Damian- to był brunet.
Brązowooki, zielonoskóry?

- Dziwnie się czuję- przyznał Michał.
- A to dlaczego?- zdziwiłam się.
- Jadę na imprezę, gdzie będzie może 50.
- Za mało ci?- śmiał się Damian.
Boję się zapytać, czego 50.

- Niech nam pani jeszcze raz opowie jak tam będzie i co mamy robić- poprosiła Ewa.
- Kiedy dolecimy do Berlina przejmą was organizatorzy- mówiła pani Ewa.
Prawie jak przekazanie ognia olimpijskiego.

W sztabie zostaną przydzielone wam pokoje. Trzy osoby na jeden pokój. Oczywiście międzynarodowo.
Oczywiście. Ja już wiem, z kim w pokoju będzie boChaterka.

- Jest jakaś szansa, że trafię do pokoju z dwiema ładnymi dziewczynami?- zapytał z nadzieją w głosie Michał.
- Raczej nie- zaśmiała się kobieta.- Chłopcy i dziewczynki oddzielnie.
Och, międzynarodowy dialog bardzo na tym ucierpi!

- A ile wolontariuszy dokładnie będzie?
- Około 50 osób.
- To mało- powiedziałam zaskoczona.
Na początku było ich czworo, potem 1437, a teraz 50? Krysia bierze jednak mniejszą kosmetyczkę na wyjazd.

Gdy odebraliśmy bagaże podeszła do nas jakaś kobieta. Pani Ewa przedstawiła ją nam.
- To jest Doris- powiedziała. -Będzie się wami opiekować.
Zapakowała nas do samochodu i pojechaliśmy do (mogę to chyba nazwać hotelem???).
A ma stołówkę?

W każdym razie to było większe niż zwykły hotel. Nie mam zamiaru opisywać wyglądu tego kolosa, bo po co macie czytać głupoty???
Pewnie, najlepiej od razu przejdźmy do opisu stroju.

Doris rozdała nam klucze do pokoi, mapki kompleksu i kazała na 10 stawić się w jakiejś tam sali na zebranie.
Chwila, to ile oni lecieli do tego Berlina? O 19 spotkali się na lotnisku!

Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze, tak jak wszystkie pokoje ludzi ze sztabu. Nawet fajnie był urządzony. To następna głupota której nie będę opisywała, bo po co?
Jasne, kreacja świata przedstawionego to zupełny bezsens. Ja i tak wiem, że ten pokój był wspaniały.

W każdym razie stały tam 3 łóżka, które były jeszcze puste. Poszłam pod prysznic i natychmiast zasnęłam.
*brecht*
[Może się utopiła?]


Zauważyłam, że na łóżku obok śpi jakaś dziewczyna. Długie czarne włosy, ciemna karnacja, cera bez żadnych pryszczy. Ale co ja się zajmuję opisywaniem jakiejś panny. 
Ja ciągle czekam na opis stroju.

Wstałam, wzięłam kosmetyczkę i poszłam do łazienki.
Opis makijażu też może być.

- Hej- przywitałam się po angielsku i podeszłam do niej.
- Cześć- uśmiechnęła się i odstawiła laptop,- Jestem Monitta- przedstawiła się i wyciągnęła rękę.
- Marta- uścisnęłam ją.- Jestem Polka, a ty?
- Włoszką.
Włoszka, a lepiej używa polskich przypadków niż boChaterka.

Kiedy tak siedziałam i pisałam usłyszałam szczęk otwierających się drzwi. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam dziewczynę z wielką sportową torbą.
- Cześć- przywitała się po angielsku.- Jestem Lena.
- Marta- powiedziałam uśmiechając się.- Właśnie zastanawiałam się z kim będę mieszkać.
Z łazienki wyszła Monitta i zapoznała się z Leną. Razem zeszłyśmy do stołówki.
Aha, czyli pełnowartościowy blogaskowy hotel ze stołówką. Czuję się jak u siebie.

Nie było w niej tłoku. Zaledwie kilka osób w naszym wieku i kilkunastu mężczyzn w dresach Brazylii. Przy innym stoliku siedzieli Hiszpanie, a na końcu sali jacyś murzyni. 
*bije aŁtorkę słownikiem po głowie* Rasistka!

Wzięłyśmy sobie sok pomarańczowy i naleśniki z bitą śmietaną i Monitta poprowadziła nas do stolika stojącego na samym środku stołówki.
- Nie lepiej byłoby usiąść z tyłu?- zapytałam.- Miałybyśmy look na wszystkich.
- Nie chodzi o to, żebyś ty miała look na wszystkich, tylko na to, żeby każdy miał look na ciebie- uśmiechnęła się przebiegle.
Czyli jak boChaterka weszła w krąg „tych popularnych”.

- Hej Marco- zagaiła Włoszka uśmiechając się do ślicznego chłopaka.
- Hej- odpowiedział.- Możemy się przysiąść?
- Jasne- odpowiedziałyśmy.
Chłopcy okazali się naprawdę fajni. Marco pochodził tak jak Monista [czyli malarz wzorujący się na dziełach Moneta] z Włoch, Douglas był Niemcem, a Duck Anglikiem.
Douglas miał rodziców zafascynowanych kulturą i kinematografią USA, natomiast rodzice Ducka uwielbiali kreskówki Disneya.

Dosiadł się do nas jeszcze Damian z jakimiś kolegami i Ewa z koleżanką. Nie spodobała mi się ta dziewczyna. Miała na imię Layla i byłą Hiszpanką. Niby piękną, ale cały czas się poprawiała i narzekała.
No tak, poprzednie Złe Różowe Barbie zostały w szkole.

W stołówce zaczęło robić się tłoczno. Coraz nowe drużyny przychodziły na śniadanie. Postanowiliśmy się więc ulotnić. Kiedy wychodziłam wpadłam na kogoś. Sierota ze mnie.
*obsypuje komputer brokatem* Flejms of Tró Loff!

- Przepraszam- powiedziałam podnosząc oczy na osobę z którą miałam czołówe. Skoro już się zbłaźniłam to chciałam przynajmniej wiedzieć przed kim.
No i w taki oto sposób spojrzałam w ciemne oczy Cristiano Ronaldo.
- To moja wina- powiedział uśmiechając się zabójczo. -Zagapiłem się.
Imperatyw Blogaskowy jest tu potężny.

-Ale się w ciebie wpatrywał- powiedziała podniecona Lena, kiedy szłyśmy na zebranie do Doris.
- E tam- zaśmiałam się. -Wydaje ci się.
Ale sama wiedziałam, że się jej nie wydawało.
Nie miał wyboru, Imperatyw tak działa.

Na kartce były dokładne daty treningów, na których mieliśmy się stawić. Na mnie wypadło też roznoszenie grafików na 3, 4 i 5 piętrze do spółki z Duckiem, Michałem i Monittą. Z tego co pisało na kartce, były to pięta zajęte przez Portugalczyków, Brazylijczyków, Hiszpanów i Niemców.
Traf chciał, że były to reprezentacje najbardziej poszkodowane przez aŁtorki.

[Wolontariusze planują integrację].


- No to o której wychodzimy?- zapytał Douglas.
- Po 18 będzie najlepiej- powiedziała Lena.- Słyszałam, że klub otwarty jest tylko do 23.
Co to za klub? Przyjaciół Myszki Miki?
[Specjalnie dla Ducka].


Pukanie do drzwi. Wpadła Ewa.
- Idziecie na basen?
No i poszłyśmy. Było okropnie gorąco, więc na miejscu spotkałyśmy ful ludzi. A raczej piłkarzy.
Taki gatunek hominida.

Pociągnęłam go mocno i po chwili rozległ się głośny plusk, a Marco znalazł się obok mnie.
- Znam się na żartach- powiedziałam słysząc jak Anglicy smażący się nieopodal biją mi brawo.
Skwiercząc od czasu do czasu.

- Ola- usłyszałyśmy z prawej i odwróciłyśmy głowy.
- Ola- odpowiedziałam boskiemu Cristino w samych spodenkach i okularach na nosie.
- Aleksandra – rzuciły spodenki nosa Cristino.

Dziewczyny otworzyły usta ... Nie dziwie się im. Wyglądał po prostu jak młody bóg. Opalony, umięśniony, po prostu cudowny. Ale mnie to jakoś nie wzruszało.
Ktoś tu musi być dumną Mary Sue, prawda?

Zachowywałam się normalnie, podczas gdy u moich koleżanek zaopserwowałam chwilową zmianę mózgu wsuchą gąbkę.
Według moich oPserwacji nie było czego zmieniać.

- Jeszcze nie, ale dopiero się rozgrzewam. A tak w ogóle to jestem Cris- przedstawił się.
- Marta- powiedziałam.- A to Monitta, Lena i Ewa.
- Miło poznać- powiedział cudnie się do nich uśmiechając.
Te się tylko zburaczyły i jedynie Monitta zdołała wyksztusić słabe ,,cześć". Chciało mi się z nich śmiać. Co je tak blokuje? Jego idealna klata, czy obcisłe spodenki?
W opkach alter ego aŁtoreczek są zawsze takie odważne, a na sam widok idola na zdjęciu zakSZtuszają się własną salivą.

- Co robisz wieczorem?- spytał zmieniając temat.
Spojrzałam na niego. Jakaś epidemia, czy co?
- Zazwyczaj śpię-powiedziałam wkurzona nie wiadomo na co.
Zatkało go.
*bije brawo* Wspaniała riposta, mogę się jedynie uczyć.

- Zasłaniasz mi słońce, wiesz?- powiedziałam chłodno opierając się o leżankę i zamykając oczy.
Mam go! Nie wiedział co powiedzieć. Nie przyzwyczaiłem się do takich odpowiedzi, co?
A to co? Cristiano się przebija na falach narratora?

- No to do zobaczenia- i odszedł, a ja prychnęłam śmiechem
*nuci* Bo słowniki, słowniki, bo słowniki są od tego...

Nie wiem co mi odbiło. Jakoś dziwnie się czuję kiedy pomyśle co mu powiedziałam o tym słońcu. Naprawdę chamsko.
W sam raz na twój poziom.

Kiedy wróciłam z basenu wskoczyłam pod prysznic i zaczęłam szykować się na imprezę. Monitta robiła mi frencza, a przy okazji opieprzała za to, co powiedziałam Crisowi. Na koniec wbiły mnie w jakąś mini, a Lena pomalowała delikatnie.
To nie jest głupie i koniecznie trzeba poświęcić cały opis.

- Będziecie tu siedzieć cały wieczór?- zapytałam. – Chodźcie na parkiet! Czas rozruszać towarzystwo.
Następny dowód, że się zmieniam. Nigdy pierwsza nie wychodziłam na parkiet. Po prostu się wstydziłam, a teraz proszę…
Cristiano roztacza wokół siebie aurę zmieniania życia. Jak widać, niekoniecznie na lepsze.

Po paru minutach poszłam do stolika, bo tak mi się chciało pić, że szok. Nadziałam się tam na Marca.
Marco był w gruncie rzeczy upersonifikowanym oszczepem.

Znaleźliśmy sobie kawałek wolnego parkietu i zaczęliśmy się bawić. Minęło kilka chwil i... Nagle ktoś złapał mnie z tyłu i odwrócił w swoja stronę. No i kolejny raz w ciągu tego dnia stanęłam twarzą w twarz z C. Ronaldo.
- Zatańczymy?- zapytał patrząc mi w oczy tak, że kolana się pode mną ugięły.(...)
Czekał mnie kolejny zonk. DJ puścił jakąś wolną piosenkę.
Imperatyw rośnie w siłę.

Nie patrz tak na mnie!
Nie podchodź tak blisko!
Uwaga gryzę!
Upsss...
Za późno.
On mnie objął.
Cristiano Ronaldo mnieobjął! 
Aż poczułam dreszcz.
*brecht*

Dość, zachowuje się jak mała dziewczynka. To że ze mną tańczy wolnego i patrzy mi w oczy o niczym nie świadczy. Prawda? Powiedzcie, że nie!!! 
Ale w rzeczywistości czy w opkach?

Oparłam głowę na jego ranieniu i po prostu tańczyłam.
Fakt, że rana Cristiano broczyła krwią, w niczym jej nie przeszkadzał.

Podniosłam głowę i spojrzałam w oczy Crisa. Jakie one piękne. Takie ciepłe. Można się utopić…
Bul, bul, bul...

- Cris, co z tobą?- zapytał mnie Ricardo. –zachowujesz się jakoś dziwnie.
- Jestem zmęczony- skłamałem i usiadłem obok niego.
Cristiano się przebił do roli narratora.

No właśnie. Co ze mną? Zachowuję się jakbym był jakiś nienormalny. I czemu ja ciągle o niej myślę???
*ziew*

Cris.
Zamknij się!
Cris...!
Spadaj!
Cris debilu!! Co z tobą do cholery?! To tylko zwykła dziewczyna!
Powiedziałabym, że to zdrowy rozsądek się odzywa. Czyżby aŁtorka czytała Pratchetta?

Nie, nie taka zwykła. Żadna inna nigdy mnie nie olała. Jej koleżanki nie mogły się nawet odezwać z wrażenia, a ona była zdolna na rzucanie takich tekstów.
*patrzy z przerażeniem na konstrukcję „zdolna na rzucanie”* Help!

I dlaczego ona się tak zachowuje? W jednej chwili jest spoko, a zaraz potem staje się taka zimna i obojętna? Kurwa baby...
Czyli wulgarna wersja przeboju Biebera.
A na poważnie: który myślący facet bawiłby się w zdobywanie tak oschłej dziewczyny? Skoro jest nieuprzejma, to znaczy, że nie chce kontaktu, ja to przynajmniej tak rozumiem.


Cały czas myślałam o co chciał zapytać mnie Cris. To nie dawało mi spokoju. Dziwne uczucie. Ale co ja się rozwodzę nad jakimś rozpieszczonym piłkażykiem...
Właśnie. Rozwiedź się czasem nad słownikiem ortograficznym.

Ja i Lenka wstałyśmy z samego rańca, bo miałyśmy jechać na trening Niemieckiej drużyny.
Tak niemiecka, że aż Boska.

Team Niemców też już czekał. Chłopcy byli odstrojeni w dresy i każdy miał sportową torbę przewieszoną przez ramie.
Zapakowali nas do wielkiego autokaru i ruszyliśmy na stadion.
To przecież normalne, że wolontariusze jeżdżą z drużynami jednym autobusem. W czerwcu zwiedzili pół Polski i pół Ukrainy, siedząc Jogiemu na kolanach.

Chłopcy poszli do szatni, a nas Doris zaprzęgła do noszenia piłek i wystawiania napoi energetyzyjących.
Ciągnęły te piłki w wozie konnym.

Po paru(nastu) minutach boys wybiegli na boisko i zaczęli rozgrzewkę.
Boys...


Biegi, podskoki, jakieś dziwne rozciąganie mięśni. 
Wyciągali sobie nawzajem szyje i wykręcali ramiona pod nieanatomicznymi kątami.

Wskazałam na Ballacka, który robił coś dziwnego z piłką, a Khan rzucał się na niego.
Tłumacząc przy tym, że nazywa się Kahn.

- Mnie też to śmieszyło na początku- przyznał chłopak uśmiechając się.- Ale już się przyzwyczaiłem. Jestem Lukas.
Cziki-czika!

- Podolski na boisko!- krzyknął ktoś z tyłu.
Klinsi wzywa- zaśmiał się.
Dobrze, że kadry niemieckiej nie prowadził wtedy Klopp.

Na czym polega roznoszenie grafików? To może zacznę od tego, co to dokładnie jest. No więc to taka kartka:) na której jest nazwisko piłkarza, nr pokoju itd. Dalej są daty i godziny spotkań z trenerami, masażystami, lekarzami. Kiedy i gdzie trening, o której wyjazd i takie tam.
Plan lekcji dla piłkarza.

Poszłam na 3 piętro, gdzie musiałam rozprowadzić kartki wśród Portugalczyków i Hiszpanów. Pukałam do drzwi, a kiedy otwierali uśmiechałam się i dawałam rozkład [jazdy]. I tak nie wiem ile pokoi.
Że what?!

[BoChaterka daje plan lekcji Crisowi i udaje się do windy, ten biegnie za nią]


- Dzięki, że poczekałaś- powiedział stając obok.
- Niema sprawy- uśmiechnęłam się. - A co ty robisz?- zapytałam, gdy zobaczyłam, że wciska przycisk ,,8”.
-Jadę na górę- powiedział.
- Niema mowy- powiedziałam, podchodząc do paneli i wciskając ,,P”.
- Nie wybieram się na dół- znowu przycisnął ósemkę.
- A ja na górę- powiedziałam próbując dostać się do panela.
W którym wieku my żyjemy, że to tak działa? Zazwyczaj winda jedzie w tę stronę, gdzie był naciśnięty pierwszy przycisk, ewentualnie zatrzymuje się po drodze.

Stał w miejscu i patrzył za mną. Co on w ogóle sobie myśli? Czego on do cholery ode mnie chce?
Chyba się w nim zakocham.

Stop!

Ja to napisałam?
Właśnie. Wklej swoje dzieło do Worda i przeanalizuj każde czerwone podkreślenie.

Trening miał być o 16 w Hamburgu, więc musieliśmy wyjechać koło 14.
Berlin stać było na jeden ogromny ośrodek noclegowy dla wszystkich reprezentacji, ale zapomnieli, że te muszą gdzieś trenować.
[Z Berlina do Hamburga w dwie godziny? Chyba TGV].


Kiedy opowiedziałam co zaszło w windzie, Monitta uznała, że chłopak nie może znieść, że jakaś laska go olewa i będzie mnie gnębił dotąd, aż albo się z nim prześpię albo zabiję. Wybrałam drugi wariant.
O radości, iskro bogów!
[I tak wiemy, że skończy się pierwszym].


- Dzięki, że mnie ratowałeś- powiedziałam idąc obok Douglasa.
Wiesz ile lasek dałoby się pokroić, żeby ON usiadł obok?- zapytał śmiejąc się.
Laski uwielbiają olej napędowy.

Chłopcy biegali, a my bawiliśmy się piłkami.
Tak, takie są zadania wolontariusza. Nie ma to nic wspólnego z organizacją i pomocą kibicom, nic a nic.

Layla głośno wychwalała tyłek Crisa. Śmiać mi się z niej chciało. To prawda, że tyłek miał niezły, ale ona przesadza. Chce z nim dzieciaka czy co? Spojrzałam na nią z politowaniem. Odpieprzyła się jak pod latarnie. Pokręcona włosy z toną lakieru, 10 cm tapety na twarzy i cycki na wierzchu. Kto ją tu wybrał?
Komisja specjalna zatwierdzająca opciowe Złe Różowe Barbie.

Jej ojciec był jednym ze sponsorów tego kompleksu, w którym mieszkamy- powiedziała mi jedna dziewczyna.
Ach, do tego bezczelnie bogata i wkupiająca się, gdzie się da. Bardziej się jej spłycić nie dało.

Ma zamiar poderwać Ronalda- powiedziałam troche za głośno do grupki osób zktórymi stałam, kiedy Portugalczycy przebiegali obok nas.
Kręcą ją niesamowicie byli prezydenci Stanów Zjednoczonych. Nawet ci martwi.

otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy na korytarz. Gadaliśmy o meczu, kiedy nagle dopadła nas Monitta.
- Marta, czekaj- darła się biegnąc za mną.
Odwróciłam się i zapytałam o co chodzi. W odpowiedzi podała mi jakąś gazetę. Na pierwszej stronie było… O Boże…. Zdjęcie moje i Crisa z autokaru. A ściślej mówiąc ja spałam oparta o ramię Crisa, a on patrzył na moja twarz.   Tytuł: nowa dziewczyna Cristino Ronaldo?
*ostentacyjny ziew*

- Przepraszam- wybełkotałam patrząc na zdjęcie.- Co to za gazeta?
- Głównie plotki z życia sławnych i bogatych- powiedział Lukas.- Dość popularna.
”Głównie plotki z życia sławnych i bogatych” to nowa nazwa „Bildu”. Stwierdzili, że dłuższy tytuł brzmi poważniej.

3 komentarze:

Musivum pisze...

Odezwę się, żeby nie wyjść na niewdzięczną - po nocy z przyjemnością czytam sobie analizę, a potem nic nie mówię. No to mówię: bawiłam się świetnie :) Lubię do Ciebie zaglądać (zaglądam częściej, niż komentuję, niestety). Jestem ciekawa, jakie to pasjonujące i niespodziewane wydarzenia czekają nas za tydzień...
Przy okazji - nie dałoby się usunąć weryfikacji obrazkowej? Te najmniej czytelne i najbardziej udziwnione esy-floresy jakoś zawsze trafiają się mnie...

Tuśka pisze...

Ome - dzięki za miłe słowa i poradę, weryfikacja wyłączona :)

Anonimowy pisze...

Podobała mi się ta analiza, tylko znowu wyszłam na wariatkę przed własną babcią, bo śmieję się do siebie. Mój tajny plik "The best of Szalikowcy" zwiększył objętość do jedenastu stron, a ja wciąż nie mogę się nadziwić, jak te opka mogą być do siebie podobne. I że mimo tego, że w tym podobieństwie są równie beznadziejne, to nadal powstają. To się przecież kłóci z teorią Darwina o najsłabszym ogniwie!
Poza tym, zaczynam się martwić o swoje wyczucie ortografii po tym, co zostało tu zaprezentowane. Chyba zacznę czytać słownik ortograficzny przed snem, tak dla bezpieczeństwa.
W ogóle, zabiły mnie te angielskie wtrącenia, idę położyć się do trumny. Dobranoc!

Chwila, to ile oni lecieli do tego Berlina? O 19 spotkali się na lotnisku! - Może lecieli z Modlina? Badum-sst!
Długie czarne włosy, ciemna karnacja, cera bez żadnych pryszczy - Świetna charakterystyka. Zwłaszcza to o pryszczach mi się podobało.
Aha, czyli pełnowartościowy blogaskowy hotel ze stołówką. Czuję się jak u siebie. - Tylko nie kładź nóg na stole!
Nie było w niej tłoku. Zaledwie kilka osób w naszym wieku i kilkunastu mężczyzn w dresach Brazylii. - Brazylia ma dres! Ale super.
W stołówce zaczęło robić się tłoczno. Coraz nowe drużyny przychodziły na śniadanie. Postanowiliśmy się więc ulotnić. Kiedy wychodziłam wpadłam na kogoś. Sierota ze mnie.
*obsypuje komputer brokatem* Flejms of Tró Loff! - *dusi się brokatem i śmiechem*
Tuśka! xDD
Dziewczyny otworzyły usta ... Nie dziwie się im. Wyglądał po prostu jak młody bóg. - AŁtorki strasznie uwielbiają ten związek. "Młody bóg" tu, "młody bóg" tam. Jakby zebrać ich ze wszystkich opek, to Olimp musiałby zainwestować w gigantyczną dobudówkę, żeby ich wszystkich pomieścić.
Opalony, umięśniony, po prostu cudowny. - Ja nie ogarniam ideału faceta niektórych dziewczynek, nie.

- Zasłaniasz mi słońce, wiesz?- powiedziałam chłodno opierając się o leżankę i zamykając oczy.
Mam go! Nie wiedział co powiedzieć.
- To Ronaldo. Zdziwił się, bo pewnie do tej pory był przekonany, że to on jest słońcem. *wzrusza ramionami*

Nie patrz tak na mnie!
Nie podchodź tak blisko!
Uwaga gryzę!
Upsss...
Za późno.
On mnie objął.
Cristiano Ronaldo mnieobjął!
Aż poczułam dreszcz.

*brecht* - Przepraszam bardzo, czy to wiersz? Erotyk może jeszcze? Kazimierz Przerwa-Tetmajer is ashamed!
Podniosłam głowę i spojrzałam w oczy Crisa. Jakie one piękne. Takie ciepłe. Można się utopić…
Bul, bul, bul... - Pewnie Bartek Kurek już dzwoni do Winiarskiego, żeby dopytać go, jak to było z tymi prawami autorskimi.
*patrzy z przerażeniem na konstrukcję „zdolna na rzucanie”* Help! - I need somebody! Help! Not just anybody... A, nie ten "Help!", wybacz. *rzuca koło ratunkowe*
A na poważnie: który myślący facet bawiłby się w zdobywanie tak oschłej dziewczyny? Skoro jest nieuprzejma, to znaczy, że nie chce kontaktu, ja to przynajmniej tak rozumiem. - Ja też, ale mnie nikt nie chce, więc może robię coś nie tak.
Właśnie. Rozwiedź się czasem nad słownikiem ortograficznym. - Rozwiodła się, tyle że z.
[Z Berlina do Hamburga w dwie godziny? Chyba TGV] - TGV w Niemczech, Francuzi się obrażą.

PS. Mówisz, że to trylogia? A ludzie narzekają na Sienkiewicza! Pff!

Prześlij komentarz