#39 - Inżynier Gregor Karwowski, czyli 40 lat minęło, cz.1

|
Przed nami opko – a raczej cztery opka napisane jako ciąg – które dorasta wraz z aŁtorką. Czy to znaczy, że z biegiem czasu staje się mądrzejsze? Absolutnie nie!

OPIS POSTACI


Imię- Gregor
Nazwisko- Schlierenzauer
Wiek- 39 lat
*mrug, mrug* Powiew świeżości w opkach?

Rola w opowiadaniu- kochający tata Sylvi, mąż Patrycji, były skoczek narciarski, przyjaciel Justyny, Mario i Arthura, były chłopak Asi, kochający mąż i tata.
Podwójny mąż i tata. I dwukrotny były.

Imię- Sylvia
Nazwisko- Schlierenzauer
(...)
Rola w opowiadaniu- córka Gregora i Patrycji, zauroczona Kasprem, przez krótki czas. Przyszła żona Nicolasa i mama bliźniaczek.
Nie ma to jak umiejętne budowanie napięcia.

Imię- Mario
Nazwisko- Innauer
Wiek- 39 lat
(...)
Rola w opowiadaniu- tata Kaspra, mąż Justyny, były skoczek narciarski, przyjaciel Gregora, wstępuje do rodziny Paulich, tata chrzestny Sylvi, były chłopak Asi.
Asia przeszła przez ręce całej austriackiej kadry?

Imię- Arthur
Nazwisko- Pauli
Wiek- 40 lat
(...)
Rola w opowiadaniu- były skoczek narciarski, mąż Asi
Asia się doczekała.

Imię- Nicolas
Nazwisko- Meller
Wiek- 19 lat
(...)
Rola w opowiadaniu- przyszły mąż Sylvi, tata bliźniaczek
Obecny? Przyszły? Były?

WARTKA AKCJA

Arthur od rana chodził z uśmiechem na twarzy. Wywołało to zdziwienie na twarzach Gregora i Mario. Pierwszy nie wytrzymał i spytał:
-Arthur, od rana jesteś taki wesoły. Coś się stało?
Lifting.

-Tak.
-Co?- Spytał z zaciekawieniem Mario.
-Dziś na wakacje przyjeżdża do mnie moja kuzynka.
-Ładna jakaś?
-Mario spadaj!
Kochacie takie dialogi, prawda?

Siedziały w samolocie. Patrycja niewidziała największego sensu jej podróży.
Słownik też znajdował się poza zasięgiem jej wzroku.

Wolała te wakacje spędzić z paczką. 
Chciała się zatrudnić na poczcie.

Jej przyjaciółka, natomiast była bardzo zadowolona. Teraz siedziała i słuchała swojego MP3.
MP3 opowiadało jej o swoim dzieciństwie w fabryce w Chinach.

-No tak- Przedstawiam Ci...a zresztą Ty ich znasz.
-Gregor- Przywitał się chłopak. Miło mi.
Nawet narrator dostąpił zaszczytu przywitania się z Gregorem.

Po długiej podróży dziewczyny padły jak muchy na swoich łóżkach.
To znaczy, że już nie wstały?

-Dziewczyny jeszcze śpią- Spytał Mario.
Jednak to pytanie zawierało w sobie dużą dozę pewności.

-To zrobimy im pobudkę- Powiedział Schlieri z wielkim uśmiechem na ustach.
-Jaką?
-Konkretny i sprawdzony pomysł.
-Jaki?- Powtórzył Arthur.
-Aleś ty tępy!
-Może.
Polecam aŁtorce od czasu do czasu przeczytać jakąś lekturę do szkoły.

Drzwi do dwóch pokoi otworzyły się równocześnie. Huk jednak nie zbudził Justyny, Patrycji i Asi.
Ostatecznie „padły jak muchy”.

-Twoja kuzynka ma twardy charakter. A swoją drogą to niezła z niej laska- Stwierdził zbyt głośno Schlieri.
-SŁYSZAŁAM!
Zamilkł i spalił buraka. Pozostała czwórka zaczęła się głośno śmiać.
Proszę, jak palenie warzyw może poprawić humor!

Ubrana w krótką jinsową (jaką?) spódnię (co?), białą bluzką na ramiączkach i włosami uczesanymi w dwa warkocze zeszła na śniadanie.
*triumfalnie* Dwa w jednym!

Mieli dość zmieszane miny, każdy wręczył dziewczyną bukiet czerwonych róż w ramach przeprosin.
Dziewczyna służyła za posłańca.

A teraz fragment, przy którym blednie sam Tolkien:

Udali się na spacer po Innsbrucku. Po męczącym zwiedzaniu( dziewczyny miały słabą kondycję) poszli na pizzę. Następnie chłopcy szybkim krokiem ruszyli do domu Arthura na seans filmowy. Justyna, Patrycja i Aśka szły bardzo powoli, co bardzo denerwowało Arthura, Gregora i Mario.
-Nie możecie szybciej?
-NIE!
-Mam pomysł- Powiedział Mario.
-Jaki?
Podbiegli do dziewczyn i wzięli je na ręce. Justyna była wściekła, że to jej brat ją niesie. Wolała by był to ktoś inny.
Takim oto sposobem szybko dotarli do domu.
A teraz idźcie rozwiązać parę zagadek matematycznych dla równowagi.

-To co oglądamy?- Spytała Patrycja.
-Horror- Odpowiedzieli chłopcy.
-Jaki?
-Stay Alive.
-Aha.
*udaje, że nie widzi powyższego* Ja mam taki mały zbiór jeszcze z dzieciństwa, nazywa się „Łamigłówki z Manchesteru”.

Usiedli na kanapie i oglądali w skupieniu. W śród panującej ciszy dało się słyszeć piski dziewczyn.
Głos się rozchodził.

Pati siedziała obok Gregora, nie mogła się oprzeć i położyła głowę na jego ramieniu. Ten tylko uśmiechnął się. Objął ją, a ona poczuła dziwne bezpieczeństwo.
Dziwne bezpieczeństwo to gwarantują sklepowi ochroniarze, gdy zaglądają przez ramię, czy człowiek czasem czegoś nie kradnie.

od aŁtorki: Koniec drugiego. Napisałam bo zwycięstwo Polaków pozytywnie mnie nastawiło.
Chyba rozumiem, dlaczego Polacy tak rzadko brylują w skokach - chcą nas ustrzec przed zalewem opek. Zaczęłam ich podziwiać.

Doskonale pamiętała wszystkie chwile, godziny, minuty, sekundy spędzone razem.
BoChaterki opek mają w standardzie wbudowany zegar atomowy.

Wstała i podeszła do szafki, w której spoczywał jej pamiętnik. Pamiętnik, któremu mówiła wszystko. Zaczęła pisać: "Obudziłam się dziś rano...
- Niesamowite – rzekł pamiętnik.

i me myśli powędrowały ku niemu...- zastanawiała się co dalej napisać, gdy kartka przewróciła się na drugą stronę...
Pamiętnik ma wyczucie dramaturgii.

Opowiedziała mu całą historię, nie wiedząc dlaczego. Rozum jej podpowiadała, że jemu może zaufać.
Słuchał. Kto jak kto, ale Schlieri potrafił słuchać.
Słuchał jej lewym uchem.

-Justyś...
-Co?
-Mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne.
-Zakochałem się.
Poczuła, że serce bije jej bardzo szybko.
-W kim?
-W Asi.
Szczęście wyparowało w jednej chwili. Nie odpowiedziała, pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko.
Mario nie wiedział o co jej chodzi. Wyszedł.
*podziwia kunszt literacki aŁtorki*

-Hej- Przywitał się Schlieri.
-Hej.
-Jest Arthur?
-Nie.
-Szkoda.
*poddenerwowana* Daj chociaż didaskalia!

Zobaczył dziewczynę, która stała na łóżku i coś recytowała:
"Kiedyś zrozumiesz, że za Tobą
Tęskniłam
Kiedyś zrozumiesz, że Cię bardzo
Lubiłam
Kiedyś zrozumiesz, że za Tobą
Płakałam
Kiedyś zrozumiesz, że Cię bardzo
KOCHAŁAM..."
Kiedyś zrozumiesz, że ja opka
czytałam.
Kiedyś zrozumiesz, że ja je
ANALIZOWAŁAM.


-Pati?
-Gregor?!
-Przepraszam...
-Nic się nie stało.
Patrycja czuła, że chłopak mógłby ją "zjeść".
Eee? Przypominała spalonego buraka czy jak?

-Nadal go kochasz?
To pytanie zwaliło ją z nóg.
-Ja...staram się zapomnieć.
-Aha.
*brecht* To zrozumienie...

-Co jest?
-Nic, nic.
-Dziwnie się zachowujesz Pati.
-Ja? Zdaje ci się.
-Nie.
-Muszę do toalety- Wymknęła się.
-Patrycja?!
Nie ogarniam...

-Cześć Justyś- Powiedział.
-Hej- Odburknęła.
-Coś się stało?
-Nie.
-Idziesz do domu?
-Tak.
Czy skonstruowanie przez nich zdania dłuższego niż cztery wyrazy grozi przegrzaniem obwodów?

Stał stanowczo za blisko. Widziała każdy centymetr jego twarzy. Ich twarze dzieliła bardzo mała odległość. Stło się. Ich usta złączyły się w krótkim pocałunku.
Wiecie co? Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest ten 39-letni Gregor z opisu.

-Gregor..
-Przepraszam.
-Nie przerywaj!
-Czego?- Był zdezorientowany.
Toku myślowego. Nie widzisz?

Przybliżyła się do niego i ponownie pocałowała. Tym razem namiętniej. Jej ręce powędrowały do włosów chłopaka, poczochrała mu je.
Czochranie włosów to wskaźnik namiętności.

Wziął ją na ręce.
-Głuptasie co robisz?
-Całuje.
*z politowaniem* Gregor, kiedy amputowali ci mózg?

Znów się pocałowali. Nie wiedzili co nimi kieruje.
AŁtorka.

-To do zobaczenia- Mario pocałował Justyną w policzek.
-Pa.
-Jeszcze nie skończyłem.
-Czego?
Podszedł i pocałował ją w usta. Bardzo, ale to bardzo gorąco.
47 stopni Celsjusza jak na moje oko.

Pragnęła tego od dawna.
-Kocham cię- Usłyszała szept chłopaka.
*patrzy na długość analizy* Szybko.

-A Aśka?
-To było zauroczenie. Znam cię od dziecka.
-Ja ciebie też.
-Co?
-I to, i to.
To jest chyba pierwsze opko, które kompletnie odbiera mi mowę. Nie mam pojęcia, co pisać, żeby uczynić je jeszcze głupszym niż jest.

Uśmiechnęli się do siebie i pocałowali.
...się do siebie.

Szły ulicami Innsbrucka, nie wiedząc gdzie.
*z nadzieją* Są w Innsbrucku jakieś przepaści?

-Asia...- Zacząła.
-Tak?
-Przepraszam.
-Za co?
-Mam wrażenie, że od naszego przyjazdu, stosunki między nami stały się gorsze.
-Patrycja! Nie gadaj głupot! Nie pozwolę, żeby nasza przyjaźń kiedykolwiek się skończyła.
Dziewczyna z warkoczykami się uśmichnęła.
Nie zarejestrowałam, która miała warkoczyki, ale to pewna odmiana po tych „brązowowłosych” i „czekoladookich”.

-Całowałam się z Gregorem- Wydukała z siebie.
-CO?!
Zdała jej szczegóły.
Na pięć z plusem.

Zdała jej szczegóły. Aśka słuchała bardzo uważnie. Gdy Pati skończyła ta tylko się uśmiechnęła.
-Z czego się cieszysz?
-Pasujecie do siebie.
-ASIA!
-No co?
-Nic.
Musicie mi uwierzyć na słowo, że tak wygląda 3/4 opka. Nie wiem, czy jest w ogóle sens to analizować, skoro ciągle wklejam to samo.

Postawiły sobie cel, że pójdą na zakupu.
Rumuńsku zakupu.

Żadna nie patrzyła gdzie idzie, bo nagle Pati na kogoś wpadła.
Jak rozumiem, zanim Pati wpadła na kogoś, wszystkie patrzyły, dokąd idą. Zatem wpadnięcie było zamierzone.

-Nic Ci się nie stało?- Spytał chłopak.
Dziewczyna oniemiała. Asia zresztą też.
-Halo?- Powtórzył.
A gdzie powiedział to po raz pierwszy?

Podał jej rękę... i spojrzał na nią. Teraz on stał jak rzeźba.
Rzeźba przedstawiająca mężczyznę patrzącego na swoją rękę.

Już miała odpowiedzieć, ale jej wzrok padł na towarzyszkę jej byłego chłopaka.
Poznała ją. To ona! Zniszczyła ich związek! Czuła do niej odrazę.
Chciała uciec, lecz nogi wrosły jej w ziemię.
Dziewczynę byłego chłopaka można by wypożyczać szkółkom drzew do szybkiego ukorzeniania.

-To Kasia- Przedstawił chłopak.
-IDIOTO! DOSKONALE WIEMY KTO TO JEST!- Krzyknęła Pati.
*kiwa głową* Zła Różowa Barbie.

-Uspokój się proszę.
-Nie uspokoje się! Wszystko zniszczyła!
Pobiegła.
-Też masz wyczucie, żeby coś takiego mówić!- Wrzasnęła Asia.
Od kiedy trzeba mieć wyczucie, by powiedzieć „To Kasia”?

od aŁtorki: Sprawdzian semestralny z historii zaliczony :D a więc, jeszcze matma i przyroda.
O jeżu. To naprawdę wiele tłumaczy.

-Gdzie jest Patrycja?!- Do kuchni wparowała Asia.
-Co się tak wydzierasz?- Ironicznie powiedziała Justyna.
Ironia z analizy o Arsenalu jest zaraźliwa.

-Gdzie ona jest?!
-W pkoju, a gdzie ma być?
Na pewno nie w pokoju.

-Pati...- Usłyszała zatroskany głos przyjaciółki.
-Asia, chcę zostać sama- Mówiła załamanym głosem.
-Ok...
*kwiczy*
Tak, to jest cały dialog.


-Co jej jest?- Spytała kuzynka.
Dziewczyna opowiedziała jej wszystko.
Nie trwało to zbyt długo.

Chodziła sama, nie patrzyła gdzie idzie.
BoChaterki coś często wędrują na ślepo.

Ten świat wydawał się jej dziwny. Bardzo dziwny.
-Cześć Patrycja- Usłyszała szczęśliwego Gregora.
Tego od dziwnego bezpieczeństwa.

-Hej.
-Coś się stało?
-Nie, dlaczego?
-Jesteś taka dziwna, unikasz mnie.
-Zdaje ci się.
-Nie.
-Tak.
-Koniec. Masz rację.
-Więc?
I koniec rozmowy. Zaraz zeświruję.

Wszystkim układało się dobrze, no może prawie wszystkim. Wszystkim z wyjątkiem Patrycji.
Ale poza tym to wszystkim.

Właśnie szła do sklepu. Zagapiła się na wielką reklamę jakiegoś budynku.
”Jedyny taki budynek w mieście! Zapraszamy!”

-Co tak późno?- Spytał Arthur.
-Byłam w sklepie.
-I na dodatek nic nie kupiłaś.
- Zagapiłam się na reklamę budynku.

-Ja już nie wytrzymam- Mówiła Patrycja Asi.
-Czego?
Tego opka. Ja też nie.

-Ja go ciągle spotykam...nie mam już sił- Zkończyła i wtuliła się w przyjaciółkę.
BarCo MoDZno.

-Już słonko, spokojnie- Objęła ją ramieniem.
*nuci* Hier kommt die Sonne...

Rano była już w lepszym nastroju. Wszystkie trzy postanowiły pobiegać.
Wszystkie trzy nastroje. Ewentualnie poranki.

Ubrały buty i wyruszyły.
Buty pięknie się prezentowały w sukniach wieczorowych.

Po ok 15 minutach drogi dziewczyny zatrzymały się... bo pierwsza zatrzymała się Patrycja.
Patrycja była ojcem Wirgiliuszem.

Ta nic nie odpowiedziała, tylko wskazała głową na pewnego chłopaka, który obściskiwał się z jakąś dziewczyną.
-To Gregor?...- To pytanie totalnie rozbroiło Asię i Patrycję.
...-nie wiedziałam, że przefrabował sobie włosy- Dokończyła.
Może to taka ekstrawagancja na 39. urodziny?

To nie GREGOR!- Krzyknęła Aśka.
-A kto?
-Piotrek...znów Piotrek.
*wzdycha* Znowu on...?

-Cześć wam- Przywitała się dziewczyna.
Nie odpowiedziały...
-O to ty Pati?- Zapytała z ironicznym uśmiechem na ustach.
Ale dziewczyna jej nie odpowiedziała bo bobiegła do Piotrka.
Pobiegła bobslejem.

Klepnęła go i od razu poczuła jego zapach...
Miała receptory węchowe na dłoni.

-Chciałam ci coś powiedzieć.
-Co?
-Wierzyłam twoim słowom, lecz słowa uleciały...Wierzyłam twoim ustom, lecz...usta skłamały...Wierzyłam...wierzyłam twemu sercu, lecz serce...rytm zmieniło...Wierzyłam, że mnie kochasz...lecz to nieprawdą było!
Zabrakło mu "języka w gębie" jak to się potocznie mówi.
Powalił go ten bełkot, jak to się po analizatorsku mówi.

Gdy się ocknął dziewczyn juz nie było.
Niezła metoda hipnozy *Kaszpirowski approves*

Tylko Kasia dopytywała się co się stało. Nie odpowiedział jej, tylko pobiegła za Patrycją.
Nie chciał odstawać płcią od reszty.

Gdy ją wreszcie dogonił, złapał za rękę.
-Ja..cię kochałem...tylko...to tak wyszło...-Zaczął.
*parsk* Sprawa się rypła.

Zaczęła płakać, a jej łzy skapywały na bluzę chłopaka. On jednak nie przejmował się tym...dalej wytrwale ją objemował.
Twardziel z niego.

Delikatnie tak jak zawsze lubiała.
*strzela aŁtorce słownikiem w łeb*

Odskoczyła do niego i pobiegła przed siebie. Dziewczyny za nią.
Kiedy zaczną grać w „chodzi lisek koło drogi”?

Przytuliły się do siebie bardzo moco, a ona dziękowała że je ma.
Moc dziękowała. BoChaterki są tak fajne, że to one są z mocą, a nie moc z nimi.

od aŁtorki:  Mowa Pati to wierszyk, zaczerpnięty z bardzo fajnej stronki.
www.bravo.pl ?

-Hej- Przywitał się chłopak.
-Hej.
-Po co się pakujesz?
-Bo wracam do Polski.
-Z jakiego powodu?
-Mój były chłopak.
-Aha...
-No.
*stara się odwrócić uwagę* To zadanie o kwadratach jest ciekawe!

-Mogę Ci coś powiedzieć?- Zapytał, bo chciał powiedzieć, co do niej czuje.
-Wal.
- Skoro nalegasz – Gregor westchnął ciężko i zaczął rozpinać spodnie.

-Oglądałem kiedyś bardzo sensowny film. Film, który opowiadał o prawdziwej miłośći.
”Kac Wawa”.

-"Pewien inteligentny facet powiedział mi, że pierwszym elementem miłośći jest przyjaźń. Ostatnim też. Brakuje tylko środka".
Nie wierzyła własnym uszom. On, Gregor Schlierenzauer, sławny na całym świecie skoczek narciarskie wyznaje jej miłość!
I to wcale nie jest znaczna nadinterpretacja jego słów.

-Gregor...co to miało znaczyć?
-Kocham Cię.
Zakochał się w tych głębokich rozmowach, które mógł prowadzić z Pati godzinami.

-A ty mnie? Nie wiem.  Na zastanowienie daje ci...-Tu spojrzał na zaegarek. Całe moje życie.
Zegarek z umlautem stanowi sens życia narratora. Interesujący człowiek.

Gdy skończył, swoją piękną mowę wyszedł.
Wyprowadził mowę na spacer.

Byli już na lotnisku. Arthur, Justyna i Mario przyszli pożegnać dziewczyny. Asia, rzecz jasna leciała z przyjaciółką.
-Będziemy tęsknić za Wami...- Powiedzieli chłopcy.
-My za wami również. Ale mus, to mus.
Trzeba ograniczyć liczbę bohaterów, bo aŁtorka nie daje rady z pisaniem dialogów.

Dziewczyny ostatnim rzutem oka spojrzały na Innsbruck.
Wsiadły do samolotu i momentalnie zasnęły.
*brecht* Wyobrażam to sobie.

Od przyjazdu dziewczyn do Polski, a konkretniej do Warszawy, Patrycja zdążyła zapisać się, za namową Asi do szkoły tanecznej i do Kółka Recytacji Wierszy*.
Przy Kole Gospodyń Mokotowskich.

*- Nie wiem, czy takie coś istnieje :P
Ależ naturellement! Mam na studiach SKN Recytatorów Wierszy.

Weszły do środka. Jej oczom ukazał się ogromny budynek z tysiącami pomieszczeń.
Budynek w środku innego budynku. Architektoniczna matrioszka.

Asia chodziła tu od dwóch lat, więc wszystkich dobrze znała. Teraz postanowiła przedstawić ją nauczycielce.
Wszyscy nagle skondensowali do jakiejś jej.

-O, witaj Asiu- Patrycja uśmiechnąła się. Nauczycielka była pogodna.
Raczej usiłowała powstrzymać parsknięcie śmiechem na widok formy „uśmiechnąła”.

-To jest Patrycja Miller.
-Witam- Tym razem zwróciła się do niej.
-Dzień dobry.
-Jesteś tu nowa?
- Nie przychodzę tu od siedmiu lat, ale skutecznie się przed panią ukrywam.

Stał sam, i od jakiegoś czasu przyglądał się dziewczynom, a szczególnie Patrycji. Dziewczyna dostrzegła, że chłopak ma długie włosy. Tylko tyle, bo stał dość dalego od nich.
Długie włosy całkowicie go zasłoniły.
[Stał w odległości trzech Salvadorów Dalich].


Weszły na sale. Była ogromna.
-Witamy dwóch nowych tancerzy- Zaczęła nauczycielka.
-Tancerzy? Przecież jeszcze nim nie jestem- Odezwał się ów chłopak.
-Ala będziesz.
Uśmiechnął się pod nosem.
Cieszyła go propozycja zmiany tożsamości na Alę.

-Tak, to jest Gieorgij Puchalski, a to- Tu wskazała na Pati, Patrycja Miller.
Pati wskazała sama na siebie. A według Google, ten Gieorgij to jakiś gość z szubi dubi ken dens.

Popatrzyli się na siebie, i ona dostrzegła jego piękne oczy.
Zza długich włosów.

Stali tak i patrzyli na siebie, dopóki pani, nie kazała im ustawić się w pary. Patrycja tańczyła z Gieorgijem.
*smutna* A co z Gregorem? I dlaczego on nie ma 39 lat?

-Jeszcze ten konkurs recytowania!- Powiedziała dziewczyna, Asi.
-Poradzisz sobie- Mówiąc to pchnęła wielkie drzwi.
~*~~
Zaczęło się.
A co się zaczęło? Konkurs. Dziewczyna postanowiła wziąść w nim udział, żeby dokładnie określić swoje uczucia.
Ja nie potrzebuję startować w konkursach, żeby określić swoje uczucia co do tego opka.

Pierwsza wyszła jakaś blondynka, ale ona od razu ją rozpoznała.
-To Kaśka!
-Co? Ta Kaśka?
-Tak, ta!
-O nie...
-Jeśli, jest ona to musi być i Piotrek!
*wyje z rozpaczy* Znowu? Płacą mu za stalkowanie?

Dziewczyna weszła na scenę i zaczęła.
"Nikogo tak nie kochałam- choć mogłam nie raz...
Nikomu serca nie oddałam- choć miałam wiele szans...
O jednym tylko myślę- Ty jesteś właśnie nim...
I kiedy Cię zobaczę- serce zaczyna mocniej bić...
Bo Ciebie tylko kocham- i z Tobą pragnę być"
Kocham Cię Piotrek.
Zeszła ze sceny, a widownia zaczęła bić brawo.
Cieszyli się, że już skończyła.

"Mówię sobię, że Cię nie kocham
a po latach i tak za Tobą szlocham...
Mówię, że jesteś zerem
choć wiem, że tym i tak nic nie zmienię...
A ja tutaj dokładnie widzę,
że to się nie rymuje.


Mówię, że mnie nie obchodzisz
a po sercu i po głowie i tak ciągle chodzisz...
Rotfl.

To wszystko to co mówię jest tym
że Cię nigdy nie zrozumiem
To też się nie rymuje.

i wspominamy te chwile piękne i nasze
i nikt tego nie zatrze (to też nie)
w pamięci mojej zawsze to będzie"
Kocham Cię Piotrek!
Zaczynam współczuć temu chłopakowi.

Brawa okazały się najgłośniejsze.
Jej mieli najbardziej dosyć.

Dotarło do niego, to...To co ona powiedziała to szczera prawda. Ale teraz było już za puźno.
Można go jeszcze uratować *podaje Piotrowi słownik ortograficzny*

Do końca wakacji pozostały dwa tygodnie. Odkąd chodziła na tańce, całkowicie się wyciszała.
To co ona tam tańczyła? Taniec chochoła?

A konkretnie Greg jej w tym pomagał.
Greg ma moje błogosławieństwo.

Okazał się być prawdziwym przyjacielem, z którym widywała się codziennie na lekcjach, a nawet po nich. Widywali się w kawiarniach, potrafili przegadać godziny na gadu.
Dziwnie się objawia to jej wyciszanie.

Gieorgij był, jak ona to określała aniołem.
Jak go określała diabłem, to już go nie było.

-Cześć- Usłyszała głos Grega.
-Hej- Uśmiechnęła się do słuchawki.
-Nie możesz spać?- Ponownie się spytała.
AŁtorko: jeśli ktoś robi coś ponownie, to znaczy, że już raz to zrobił.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Minimalistyczne podejście do dialogów w niektórych przypadkach może być dobre, ale, na kolce jeżozwierza, może ktoś łaskawie uświadomi Ałtorce, że co za dużo, to niezdrowo, a w tym przypadku, niegramatycznie. Naprawdę szkoda, że w Inssbrucku nie ma jednak tych przepaści na ulicach...
Analiza świetna, jak zawsze zresztą. Gratuluję twórczości i pomysłu:)

Anonimowy pisze...

Ooeessuu... Nie dotrwałam do końca. Dialogi mnie zniszczyły ;/ Gratuluję wytrwałości podczas tworzenia analizy :)
Pozdrawiam
Prody_G

Anonimowy pisze...

Nawet myślałam, żeby przedstawić ten komentarz w formie porywającego dialogu in real aŁtorka style, ale... nieeee, bez przesady.

Asia przeszła przez ręce całej austriackiej kadry? - Coś w myśl "Niech Europa prowadzi wojny, a ty, szczęśliwa Austrio, żeń się"?

-Tak.
-Co?- Spytał z zaciekawieniem Mario.
-Dziś na wakacje przyjeżdża do mnie moja kuzynka.
-Ładna jakaś?
-Mario spadaj!
Kochacie takie dialogi, prawda?
- Szczerze czy grzecznie?

Zamilkł i spalił buraka. Pozostała czwórka zaczęła się głośno śmiać.
Proszę, jak palenie warzyw może poprawić humor!
- Jak to im poprawiło humor, to nie jestem przekonana, czy to był palony burak. If you know what I mean...

Pati siedziała obok Gregora, nie mogła się oprzeć i położyła głowę na jego ramieniu. Ten tylko uśmiechnął się. Objął ją, a ona poczuła dziwne bezpieczeństwo.
Dziwne bezpieczeństwo to gwarantują sklepowi ochroniarze, gdy zaglądają przez ramię, czy człowiek czasem czegoś nie kradnie.
*skanduje* Tuśka! Tuśka! Tuśka!

Wstała i podeszła do szafki, w której spoczywał jej pamiętnik. Pamiętnik, któremu mówiła wszystko. Zaczęła pisać: "Obudziłam się dziś rano...
- Niesamowite – rzekł pamiętnik.

i me myśli powędrowały ku niemu...- zastanawiała się co dalej napisać, gdy kartka przewróciła się na drugą stronę...
Pamiętnik ma wyczucie dramaturgii.
- Czy to jest dziennik Toma Riddle'a?

-Ja...staram się zapomnieć.
-Aha.
*brecht* To zrozumienie...
- Zrozumienie na poziomie jednego z moich kolegów z siatkówki. Jak się z nim wymienia wiadomości na fejsie, to można dostać trzy odpowiedzi:
1.nie
2. masz szczęście
3. aha
Jemu by się podobały te dialogi.

-Muszę do toalety- Wymknęła się.
-Patrycja?!
- Kiedy boChaterka musi do toalety, wiedz, że coś się dzieje.

Wiecie co? Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest ten 39-letni Gregor z opisu. - Siedzi w budce suflera.

-Nie przerywaj!
-Czego?- Był zdezorientowany.
Toku myślowego. Nie widzisz?

Przybliżyła się do niego i ponownie pocałowała. Tym razem namiętniej. Jej ręce powędrowały do włosów chłopaka, poczochrała mu je.
- Jak to jest tok myślowy, to ja wymiękam.

-Hej.
-Coś się stało?
-Nie, dlaczego?
-Jesteś taka dziwna, unikasz mnie.
-Zdaje ci się.
-Nie.
-Tak.
-Koniec. Masz rację.
-Więc?
I koniec rozmowy. Zaraz zeświruję.
- No prawie jak moje rozmowy z kolegą M. (i nie chodzi o Migelito) na fejsiku. A właściwie, jak jego odpowiedzi xD


Klepnęła go i od razu poczuła jego zapach...
Miała receptory węchowe na dłoni.
- Albo Piotrek wydzielał wonie po bodźcu zewnętrznym...jakkolwiek to brzmi.

-Ja..cię kochałem...tylko...to tak wyszło...-Zaczął. - Próbował odpowiedzieć w jej wierszowanym stylu, i to już mu zdecydowanie nie wyszło! *tarza się po ziemi ze śmiechu*

-Aha...
-No.
- W układaniu dialogów to chyba naprawdę mój kolega jej pomagał.

*stara się odwrócić uwagę* To zadanie o kwadratach jest ciekawe! - Bełchatowskich. Jakie jest prawdopodobieństwo, że dany zawodnik wyjdzie z kwadratu przed końcem sezonu?
Do końca wakacji pozostały dwa tygodnie. Odkąd chodziła na tańce, całkowicie się wyciszała.
To co ona tam tańczyła? Taniec chochoła?
- Taniec śmierci (czarny humor).

Prześlij komentarz