Inżynier Gregor Karwowski, czyli 40 lat minęło, cz.2

|
Znowu przychodzi mi przepraszać za obsuwę - plan na nowy semestr nie rozpieszcza przyszłych lekarzy zwierzątek i ciężko znaleźć we wtorkowym chaosie czas na odwiedzenie naszego kochanego blogaska. Dziś jednak przyszedł czas na jubileuszową 69. notkę - mam nadzieję, że Was nie zawiedzie.

Wątek taneczny (i literacki) się rozkręca, a 40-letniego Gregora nadal ani widu, ani słychu...


Obudziła się o 10.00. Gdy wzięła prysznic, poszła zjeść śniadanie.
*wspomina rewolucyjne opko, w którym śniadanie było przed prysznicem*

Po 15 minutach, zeszła na dół już ubrana w zieloną, zwiewną sukienkę. Włosy uczesała w swoją ulubioną fryzurę czyli dwa warkocze i założyła klapki.
Nie potrafię oprzeć się tej wizji.

Na zajęciach byli najlepsi.
Nie musisz nawet pisać.

Nie było na nich równych.
Myślałam, że „mocnych”, ale co ja tam wiem.

W tym żywiole czuli się jak ryba w wodzie.
Podobnie jak w tworzeniu hybryd związków frazeologicznych.

Posłusznie wykonywali zadane polecenia. Byli z siebie bardzo dumni.
Dobry niewolnik, dostać kiełbasa.

Udali się do kawiarni, gdzie zamówili po ciastku i kawie. Znów rozmawiali o wszystkim.
Skupiając się szczególnie na bitwie pod Czahar Asiab oraz rozmnażaniu Cryptocephalus baeticus.

Nagle Greg, przybliżył się do niej i szepnął.
-Ładne masz oczy.
Jej policzki, przybrały kolor pomidora.
Ale dojrzałego czy nie? To dość kluczowe.
[Czemu nie spalonego buraka?]


-O spadająca gwiazda- Odezwała się dziewczyna.
Oboje pomyśleli to samo życzenie.
Żeby meteoryt rąbnął aŁtorkę w łeb?

-O czym pomyślałaś?- Zapytał.
-A ty?
Przytulił, ją bardzo mocno.
-O tym myślałeś?
-Nie, nie do końca o tym. A ty?
-Tak samo.
E?

Ich twarze zbliżyły się do siebie. Były bardzo blisko. Wkońcu się pocałowali. Pocałunek, nie był długi. Ale oni byli w siódmym niebie.
Właśnie spełniło się ich marzenie.
Rozdział się kończy, czyli mam prawo podejrzewać, że jednak chodziło o bliski kontakt kosmicznej skały i głowy aŁtorki.

Szli do domu wtuleni w siebie. Patrycja właśnie miała chłopaka.
Ale za parę minut mogła go już nie mieć.

Rano obudziła się w wyśmienitym nastroju. Poranne czynności wykonała bardzo zwinnie.
Lata wprawy.

Dziś piątek, tak piątek a ona wkracza w dorosłe życie.
Mówią, że w piątek zły początek.

Tymczasem Arthur, Gregor, Mario i Justyna wylądowali na lotnisku i udawali się w kierunku domu Patrycji. To miała być niespodzianka. Wielka niespodzianka.
O, aŁtorka sobie przypomniała, o kim pisze.
[Z tym, że Gregor nadal nie ma 39 lat].


-To dla ciebie- Gieorgij wręczył jej kwiat.
-Dzięki, jest śliczny.
-Ale, to jeszcze nie koniec- Zamknął jej oczy i po chwili zawiesił coś na jej szyji.
Przenośny słownik?

-Możesz otworzyć oczy.
Wykonała polecenie i spojrzała na część ciała, na której spoczął prezent.
KWIIIK!

A prezentem okazał się być piękny naszyjnik z inicjałami P+G.
Procter+Gamble.

-Greg, on jest śliczny- Pocałowała go, tym razem w usta.
Naszyjnik?

W domu, zastanawiali się, gdzie ona się podziewa. Tylko jej rodzicie wiedzili o Gregu.
Rodzili jakąś wiedzilę. Stuningowaną wiedźmę.

Gdy, tylko przekroczyła próg coś ją zdziwiło. W kuchni nie było nikogo. Weszła do salonu a tu...
-STO LAT! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI 18-STYCH URODZIN-Wrzasnęli wszyscy.
Och, przyjęcie-niespodzianka! Jakie to... spodziewane.

-Dziękuje wam wszystkim- Najpierw podziękowała rodzicom bo chwilę potem wyszli.
Jak na opkowych rodziców przystało.
[Zostawili chociaż kasę?]


Po dostaniu prezentów rozpoczęła się impreza.
Impreza była bardzo wdzięczna za wszystkie podarki.

Nagle jej oczy zwrociły się ku naszyjnikowi.
-P+G?
-Tak..
-Patrycja i Gregor?- Kuzynka nie wierzyła.
-NIE!
-Nie?
-Patrycja i Gieorgij.
-Masz chłopaka?!
-Mam.
-Od kiedy?
-Od wczoraj.
*ogląda paznokcie*

Pocałowali się. Z pozoru, krótki przemienił się w długi i to bardzo namiętny...
Ale to tylko z pozoru.

Wszystko widział Schlieri. Był mega wkurzony.
You're tearing me apart, Pati!

Gregor był tak wkurzony, że nie patrząc na nikogo wszedł do łazienki i trzasnął drzwiami.
To ma być „mega wkurzenie”? Chyba nie widziałeś wściekłego Johnny'ego!

Właśnie zrozumiał, że ją stracił. Stracił ją na dobre. Ma już kogoś innego...ba ona nawet z nim nie chodziła. To on doprowadził do tego pocałunku, ale ona się nie opierała. Wręcz przeciwnie. Więc co to miało znaczyć?
Nie mam pojęcia, ale tego się nie da czytać na trzeźwo.

Wyszedł. Ich już nie było. Pewnie są w salonie i bawią się w najlepsze.
I nie mylił się. Tańczyła z nim przytulankę.
Hm... Misia? „Białego misia”?

Poczuł ukłócie żalu, że to nie on jest na jego miejscu.
A z kim się ten żal kłócił?

Pati wyszła na pole i zastała tam swojego kuzyna, z Gregorem.
Chciałabym rzucić coś o oraniu ziemi, ale znam zbyt wiele osób z Małopolski i mogłabym się narazić.

-Do miłości nikogo nie można zmusić Gregor. Poznałam wspaniałego faceta, z którym chce być. To przy nim czuje się bezpieczna.
”Przy tobie czuję się dziwnie bezpieczna... To znaczy mam wrażenie, że ktoś ciągle zagląda mi przez ramię”.

Zawsze moge na niego liczyć. Co prawda, znamy się jakieś 3 tygodnie, a od wczoraj jesteśmy razem, ale zdążyłam go już bardzo dobrze poznać.
W blogaskach to i tak cała wieczność.

-Wiem. Sama nie mogłam zapomnieć o Piotrku. Ale pojawił się Greg i zawładnął moim sercem.
Szturmował od strony stożka tętniczego, nikt się nie spodziewał ataku.

Gregor jesteś mega przystojny...zwłaszcza te twoje oczy.
Gregor mógłby wygrać konkurs na Mistera Oczu.

od aŁtorki: Ha, i już wiem jak się zakończy to opowiadanie ;)
Naprawdę? To nie jesteś jedyna.

Dlaczego, wakacje zawsze tak szybko mijają?
Bo trzeba wrócić do szkoły i uczyć się interpunkcji.

Matura. W trudnych chwilach Patrycję wspierał Greg. On już miał to za sobą. I miał jak na swój sposób trudniejszą. 
Matura w wersji hard specjalnie dla Gieorgija.
[Rozszerzona wiedza o tańcu?]


Wstała i pomaszerowała do łazienki. Na szczęście była sobota.
Pora na sobotnie łazienkowe rytuały.

Rodzice w pracy.
Znają swoje miejsce.

Wzięła prysznic i poszła się ubrać. Spodnie, jej ulubiona bluzka z wyrytymi inicjałami P+G.
Bluzka była z metalu. Swego czasu modne było noszenie elementów średniowiecznej zbroi.

Rozczesała włosy i uczesała się w kucyka.
Którego?

Swą twarz pozostawiła bez makijażu,
Jak to?!
jedynie usta pociągnęła błyszczykiem.
Uff. Już myślałam, że coś z nią nie tak.

Poszła do kuchni, gdzie zrobiła sobie śniadanie.
Nie czekało na nią? Rodzice się nie postarali, kup sobie nowych.

Rozległ się dzwonek do drzwi.
-Kto tam?- Zapytała.
-A jak myślisz?- Zamarła. Nie chciała otwierać! Poznała głos Piotrka.


-Czego ch...chcesz?
Ooo, mamy brzydkie słowo!

-Wpuścisz mnie?
Otworzyła. Była ciekawa czego on od niej chce.
*facepalm* W podstawówkach powinny być obowiązkowe zajęcia z bezpieczeństwa. I to nie dziwnego.

-Chciałem się spytać, czy mamy jakieś szanse.
-CO?! JAKIE SZANSE?!
-Bycia razem.
Wykrywacz gwałciciela zaczyna piszczeć.

-Chyba żartujesz! Ok, możesz już iść. Jestem zajęta.
-Ok- Wyszedł.
Co?! A gdzie gwałt/próba gwałtu i bohaterska akcja ratownicza Gieorgija? Czuję się zawiedziona!
[Muszę zanieść wykrywacz do serwisu].


Patrycja i Greg przygotowywali się do mistrzostw tańca, jakie miały się odbyć. A brali w nim udział tancerze z całej Warszawy. Trzeb było ostro pracować!
Mistrzostwa Warszawy? To się nie nazywa czasem „You can dance”?

Chłopcy przygotowywali się do kolejnego sezonu. Kontakt między Pati, a Gregorem jakby się urwał.
W rzeczywistości jednak znajomość rozkwitała.

Chłopak był wkurzony na dziewczynę. Postanowił do niej zadzwonić.
Makes sense to me...?

-Halo?- Usłyszał jej głos, i cała złość minęła.
-Cześć Patrycja.
-O hej Schlieri.
- Oh, hi Mark!

-Nie odzywałaś się.
-Ty tak samo.
-Miałem treningi do skoków!
-A ja przygotowywuje (wygotowuje?) się do matury! I przygotowywuje (tak, wygotowuje) się do mistrzostw!
-Przepraszam.
Schlieri, co ty możesz wiedzieć o wyczerpujących treningach?

0boje zaczęli się śmiać. Poczuli zapach tegorocznych wakacji.
Pachniały im te zeroboje.

Tymczasem dwie przyjaciółki były na zakupach w mieście. Nadchodził listopad.
Trochę się zasiedziały.

-Gregor, ale ty chyba nie chcesz niczego zniszczyć?
-Nie mam najmniejszego zamiaru Artl.
*próbuje wymówić*

Nadeszła niedziela, a w raz z nią nawał prac domowych. 
O tak, w niedzielę nauczyciele zawsze zadawali jak szaleni.

Teraz siedziały razem w domu Asi i wspólnie odrabiały zadane prace. Razem zawsze raźniej i w niecałe 2 godziny uporały się z tym.
To faktycznie „nawał”.

Sezon rozpoczęty. Szedł pomyślnie, bardzo pomyślnie. 
Ani razu się nie przewrócił.

Zaczęło się od wspaniełego drugiego miejsca Austrii. Potem wspaniały rekord skoczni Gregora. I tak to się ciągło.
Ciągło – urządzenie do wspaniałych rekordów skoczni.
[To by tłumaczyło, dlaczego kibice niemieccy krzyczą: „Zieeeh!”]


Garmisch-Partenkirchen- wspaniełe zwycięztwo, i rekord skoczni.
Dzięki ciągłu Gregor stał się wspaniełym zwycięScą.

Potwiedzał swoją wielką formę. Skończyło się ostatecznie na 12 miejscu zajętym przez Schlieriego.
Zwycięztwo = osiągnięcie dwunastego miejsca? A jest jakieś określenie na miejsce dwudzieste dziewiąte?
[Tak. Ffygrana].


A wszystko to po nieudanym skoku w Bischofschofen. 
Wygryzło Bischofshofen z TCS.

Ostatecznie spadł na to miejsce.
Boru. Które w końcu?

Potem było lepiej, aż wkońcu nadzedł 24styczeń.
Kiedy to zobaczył boChaterkę i odniósł ffygraną.

-HEJ!- Dało się słyszeć krzyk chłopaków, i Justyny.
-Cześć- Odpowiedziały cieszej.
Mówi się „radośniej”.

Piątkowy konkurs w Zakopanem wygrał nie kto inny jak Gregor. Tym zwycięstwem spełnił swoje marzenie z dzieciństwa. W sobote konkurs został odwołany, dlatego ku uciesze dziewczyn został przełożony na niedzielę.
Został odwołany, dlatego go przełożyli. Logiczne.

Tam zawody wygrał Anders Bardal.
Tam w niedzielę.

Dziewczyny musiały wracać do Warszawy. Naczy się Patrycja musiała, bo miała próby, Asia natomiast miała wolną rękę i mogła jeszcze zostać w Zakopanem, ale zbyła się pod byle jakim pretekstem, że jedzie z Pati. Obecność Gregora tak na nią działała.
Ale chłopcy i Justyna mieli dla nich wspaniałą niespodziankę. Okazało się, że jadą z nimi i zostaną w Warszawie do końca ferii.
Austriacy tak wymiatają, że trenowanie jest poniżej ich godności.

Gdy Pati się o tym dowiedziała wybuchła niepochamowanym śmiechem.
Na wskroś chamskim.

-Patrycja co cię tak śmieszy?- Spytał rozbawiony całą sytuacją Schlieri.
-Mi? Nic-
”Mnie zawsze bawi to, że ktoś nie opanował deklinacji, a ciebie?”

Ta nic nie odpowiedziała, tylko rzuciła ukratkowe spojrzenie na Asię.
Asia odpowiedziała spojrzeniem w paski.

Dziękowała Bogu, że nik jej nie widzi.
Kontrolerzy mieli oko na jej ciemne interesy.

-Dziewczyny- Mruknął pod nosem Artl.
-No co dziewczyny?- Patrycja potrafiła uchwycić każde słowo.
Kiedyś NASA wykorzystywała ją do eksperymentów i wszczepili jej bardzo czułe radary. Cały czas odbierała fale radiowe z drugiego końca Wszechświata, ale można się było przyzwyczaić.

Wróciła Aśka. Z jej twarzy już zniknął odcień jakiejkolwiek barwy.
Przez skórę było widać wszystkie mięśnie oraz nerwy.

-Przyjdzie twój chłopak?- Zapytał Schlieri obojętnym głosem.
-Nie wiem- Odpowiedziała i wyszła szczelnie opatulona szalikiem.
*próbuje ściągnąć szalik* Musimy trzymać się razem, chłopie.

Patrycja wróciła do domu z Gregiem. Ku jej zaskoczeniu tej dwójki nie było w salonie.
Oczekiwała, że zobaczy siebie w salonie? Kiedy przeszliśmy na poziom science-fiction?

Gdy schodzili spotkali na schodach Pati z jej chłopakiem.
Dziewczyna posłała Asi niezauważalny dla nikogo uśmiech. Ta odwzajemniła.
Naukowcy z NASA przy okazji wszczepili jej też parę gadżetów do oczu. Od tak niepotrzebnych, jak detektory niezauważalnych uśmiechów po noktowizor.

-Jej co za idiota- Myślała Pati. Mowa o Gregu.
Spoko.

Zaczęli się do siebie przybliżać. Wkońcu się pocałowali i to bardzo namiętnie.
Czochrali sobie włosy ze wszystkich sił.

Chłopak oparł dziewczynę o ścianę. Przeszedł ją dresz.
Dresz to jednostka wojskowa, nieco mniejsza niż pułk.

Była strasznie zimna. Zaczął całować ją po szyji.
Nie. Nie ma czegoś takiego.

Patrycja oddawała mu pełnie miłości pocałunki. 
Pocałunki w pełni.

Zatapiała się w jego ustach.
*trzyma kciuki* Taaak, utop się!

Chłopak z całej siły ją objął. 
Taaak, uduś ją!

Ktoś zastukał do drzwi.
Och, a prawie udało się aŁtorce stworzyć atmosferę.

Pozostali włączali horror.
Matko borska, ekranizację tego opka?

Aśka siedziała obok Gregora. Justyna koło Mario, a teraz dołączyła Patrycja z Gieorgijem.
Tylko Arthur siedział samotnie.
*daje Arthurowi szalik do pary*

od aŁtorki: Po woli zbliżamy się do końca.
Co Wy na to? hehh
Idź nawet po Bródnie, byle szybciej.

od aŁtorki: Stawiam limit xD
Nie będzie 20 komentarzy, nie będzie nowej notki.
Jest równo dwadzieścia. A było tak blisko!

Nie ma co ukrywać. Horrory bywają straszne.
Czasem się tak zdarza.

Patrycja zastanawiała się, które ramię wybrać.
Przepraszam, że zapytam, ale do czego?

Widać było, że między Gregorem i Asią zaczyna się coś dziać...ale czy do końca?
Działo się do połowy.

Dziewczyna podniosła głowę w tym samym czasie co Gregor. Wiedziała, że jak spojrzy w te oczy to coś w niej pęknie. I nie myliła się. Ich spojrzenia spotkały się na krótką chwilę.
I co pękło? Mam nadzieję, że aorta.

Odwróciła się i spojrzała wymownie w ścianę jakby znalazła tam coś ciekawego.
*wspomina sobie recenzję „Geniuszy w pieluchach”* Momentami to działa lepiej niż najlepsza terapia.

Poszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Dlaczego tak ulegam jego spojrzeniom?! Kocham Grega...ale nieee...
Czym byłoby opko bez zmian narratora?

zabraniam ci tak myśleć moja głowo!
”W ogóle zabraniam ci myśleć! To zbyt męczące”.

Nie kocham Gregora. Ja..ja sama nie wiem co czuje. Ale nie ja nie mogę tak po prostu zostawić Gieorgija. Było by jej z tym cholernie źle. Dlaczego to mnies potyka?! Teraz jej myśli skupione były na dwóch chłopakach.
Tak niezdecydowanego narratora jeszcze nie widziałam.

Jednego kochała...a drugi no właśnie. Co ja czuję do Gregora? Przyjaźnimy się. Dziewczyna źle się czuła. Bardzo źle.
A wiesz, jak źle się to czyta?

-Gregor co ty robisz?
Nic jej nie odpowiedział tylko pocałował. Po chwili się od niej oderwał.
-E...eeee?
-Nie mogłem się powstrzymać.
-Aha- Dziewczyna pragnęła jeszcze jednego pocałunku. Wiedziała, że obydwoje źle postępują ale cóż na to poradzić? Są młodzi i głowa jeszcze nie ta.
W pewnym wieku dokonuje się oficjalnej wymiany głowy. Niestety, niektórzy całe życie noszą tę dziecięcą.

Kolejny raz wypuścili z głowy wszystkie rzeczy i sprawy.
Musiały się wybiegać.

Oddawali sobie bardzo namiętne pocałunki.
- Ty go weź.
- Nie, ja nie chcę, ty weź.
- Nie ma mowy, bierz!
I tak dalej...


To się działo w ułamku sekundy. Dziewczyna pozbyła go koszulki...on nie pozostał jej dłużny. 
Błyskawiczne rozbieranie.

Obudziła się około 05.
05? To numer pokoju czy jak?
[Obudziła się tam w niedzielę].


Przypomniała sobie co się stało wczoraj. Nie wiedziała czy śmiać się czy płakać. Ja mam chłopaka! A zrobiłam to z innym. Mało brakowało, a zrobiłaby to dwa razy.
*brecht*

Uśmiechnęli się do siebie. Ale dziewczyna czuła do siebie odrazę.
-Gregor jak ja to powiem Gregowi..?
-Nie myśl teraz o tym, tylko się ubierzmy i zejdźmy na śniadanie.
Właśnie. Nie ma co snuć rozważań, gdy obowiązki czekają.

-Cześć wam- Przywitała się wesoło Justyna.
-Hej- Starali się być normalni.
Dobrze powiedziane. „Starali się”.

-Nie wiem, ja sama nie wiem co do niego czuję. A do siebie obrzydzenie. Naczy nie żałuję tego co się stało... ale Greg.
A konkretniej półmi sek.

Jak się podoba?
Nowy limit 25 komentarzy ;)
Niedługo dojdziemy do septyliona.

Obudziała się cała zlana potem. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Odetchnęła spokojną ulgą.
Ja podczas lektury opek oddycham jedynie ulgą nerwową.

Czasami sny bywają tak realistyczne. Teraz dziękowała, że to była fikcja.
Dziękuję ci, borska trójco, że opka to też tylko fikcja.

Przez jej głowę przeleciały niebezpieczne myśli.
Myślenie w blogaskach grozi kalectwem albo śmiercią.

Tak...był horror i spojrzenie Gregora. Potem poszła do swojego pokoju, ale nie wszedł. Nie wszedł. Położyła się do łóżka. I zasnęła. Nie było tego!
Nie zrobili TEGO! Jeszcze.

Wzięła szklankę i poszła do swojego pokoju. Napila się i ponownie zasnęła. Tym razem mając obraz Grega przed oczami.
Zadziwiająco podobny do tego.

Chłopak patrzył na drzwi. A w sasadzie na dziewczynę w drzwiach.
W sasance?
[Dziewczynie trochę było niewygodnie, ale drewno ładnie pachniało].


Niewinnie wyglądająca Asia i stały w uczuciach Gregor się całowali.
E, Szalik Preferencji Seksualnych mówi co innego.
[Gregor Stały w Uczuciach – przydomek godny najdzielniejszego rycerza].


-Denerwujesz się?- Spytał Gieorgij.
-Trochę, ale co ma być to będzie.
-Podoba mi się takie podejśćie- Zachwycił się chłopak.
-Widzisz jaką masz zdolną dziewczynę?
-Tak, najzdolniejszą na świecie- Cmoknął ją w policzek.
I czym te jej zdolności się objawiają? Bo ja po tym dialogu nie widzę.

Dziewczyna zauważyła dziewczynę, która była cholernie podobna do Kaśki a potem wyłonił się chłopak...łudząco podobny do Piotrka. Tyle, że to nie było złudzenie. To byli oni. 
Every breath you take 
And every move you make 
Every bond you break every step you take 
I’ll be watching you 


-ZAPRASZAMY PARĘ NUMER 1! KATARZYNA MIŁECKA I PIOTR MĘDRZEJEWSKI.
Ustalmy fakty: boChaterka co chwilę wpada na Piotrka (niezależnie, czy jest właśnie w Warszawie, Zakopanem czy Innsbrucku), chodzi z nim na spotkania koła recytatorskiego, a teraz spotyka go na konkursie tańca. Czy ona czytała „Zmierzch” i uważa, że takie zachowanie jest normalne?

Wyszli i zaczęli tańczyć. To było coś okropnego!
A Kaśka na pewno się siedem razy wywróciła.

Nikt nie wiedział co to za taniec, a gdy zeszli ze sceny wszyscy zaczęli się cicho śmiać.
”Gdy w dniu 16 marca 1901 roku zapadła kurtyna po ostatnim akcie pierwszego przedstawienia „Wesela”, nastała w teatrze krakowskim „chwila osobliwa”. Cała publiczność, oszołomiona napięciem teatralnego wrażenia, siedziała z tchem zapartym, jakby do miejsca przykuta…”
Józef Kotarbiński, „Ze świata ułudy”


Wyjątkiem była Pati, która jak łatwo było się domyślić wybuchnęła głośnym śmiechem.
Panna Młoda rozpoznała siebie w dramacie.

Przyjaciele z pierwszego rzędu również usłyszeli wybuch Pati i oni również zaczęli...ale głośniej.
Co zaczęli głośniej?!

-PARA NUMER 12! PATRYCJA MILLER I GIEORGIJ PUCHALSKI.
Wyszli i zaczęli tańczyć paso doble. Wybrali ten taniec bo w nim czuli się najlepiej.
Wikipedia: „Tematycznie taniec ten przypomina walki na arenie torreadorów z bykami tzw. corridę. Partner występuje w roli toreadora (hiszp. torero), a partnerka odgrywa rolę byka.”
Mam nadzieję, że boChaterka skończy tak.


Wszyscy patrzyli na nich z zachwytem a rodzicom zaczęły skapywać łzy.
Na scenie znikąd pojawił się snop siana.

-Ciociu nie mazgaj się- Powiedział Arthur do mamy Pati.
-Arthur! Na Boga!
Justyna zaczęła się śmiać. Jej brat to naprawdę geniusz.
*szeptem do najbliższej osoby* A co w tym genialnego?

Skończyli i głęboko się ukłonili. Rozbrzmiały gromkie brawa. Najgłośniejsze dało się słyszeć z pierwszego rzędu. 
Widzowie gratulowali niejakiemu Jaśkowi znalezienia bardzo ładnej czapki.

Zeszli i uśmiechem.
...uśmiechem zastrzelili zdanie w połowie.

-To było świetne!- Krzyknęli wszyscy!
-Nie to co (latający) cyrk Kaśki i Piotrka- Zaśmiał się Gregor i przypomniał sobie jak dziewczyna mu się zwierzała.
Narzekała, że trenerzy zwierząt życzą sobie podwyżek i ze ciężko znaleźć w tych czasach dobrego akrobatę.

Nadszedł czas na werdykt. To były już paniczne nerwy. Dziewczyna zastanawiała się czy...czy wygrają.
Spokojnie, aŁtorka już o to zadbała.

Na scenę zostali wywołani najlepsi, czyli było ich ok. trzydziestu. Najlepsza trzydziestka.
Wywnioskowałam to z poprzedniego zdania. Naprawdę.

Nagrodę wręczał...Gregor. Tak zostało to ustawione.
Przez aŁtorkę. Żeby mógł wycałować boChaterkę, a ona się w nim zakochać.

Gdy tylko organizator dowiedział się, że na widowni będzie sam Gregor Schlierenzauer nie mógł się oprzeć pokusie.
Biedny Gregor, jak zostanie rodzicem, to nie będzie mógł spokojnie chodzić na szkolne akademie do swojej pociechy.

Para dziwacznych tancerzy- Kasia i Piotrek zajęli 30 miejsce.
Ale i tak byli w najlepszej trzydziestce! Publiczność umie docenić trudną sztukę cyrkową.

-PIERWSZE MIEJSCE PATRYCJA MILLER I GIEORGIJ PUCHALSKI! TO IM UDAŁO SIĘ WYGRAĆ MISTRZOSTWA TAŃCA, KTÓRE JAK CO ROKU ODBYŁY SIĘ W STOLICY NASZEGO PAŃSTWA- Zadarł się organizator.
Wydarł się, bo zadarł sobie paznokieć.
[Czy słowo „Warszawa” jest jakoś naznaczone? Coś jak „osiem”?]


od aŁtorki: Pisać nie przestaje. Bo nie wyobrażam sobie tego, żebym nie pisała.
O czym my w ogóle mówimy...

W tym miejscu aŁtorka kończy część opka, którą nazwała „pierwszą serią”. Zapraszamy zatem na serię drugą za tydzień.

5 komentarze:

Aww pisze...

Przeczytałam i skomentuję, jak tylko odzyskam mowę, bo to arcydzieło zwala z nóg... Przeraża mnie Marysia Zuzanna. Chyba stanie się jedną z moich ulubienic w opkach o skoczkach narciarskich. Niecierpliwie czekam na kolejną część, żeby sobie humor poprawić, który dziś najlepszy nie był, głównie przez ślęczenie nad dokumentacjami technicznymi. :)
Jeszcze jedna sprawa - obiecałam, że przyślę kilka blogasków i z umowy mam zamiar się wywiązać, tylko muszę ogarnąć wolny czas i odnaleźć zeszyt z adresami. ;]

Anonimowy pisze...

Jezu! To jest straszne! Dzieci w podstawówce tworzą lepsze opowiadania!
Gratuluję wytrwałości w trakcie pisania analizy ;)
Prody_G

Anonimowy pisze...

Fajnie tak oderwać się od "Dziadów" i przeczytać jakąś fajną analizkę. Mój plik z "The best of Szalikowcy" ma już prawie sześć stron dzięki temu :D
Przepraszam za niedyskretne pytanie, ale czy to ma więcej niż dwie serie? Bo zastanawiam się, czy potraktować aŁtorkę bombą atomową, czy tylko bazooką.

-O spadająca gwiazda- Odezwała się dziewczyna.
Oboje pomyśleli to samo życzenie.
Żeby meteoryt rąbnął aŁtorkę w łeb?
- To było akurat moje życzenie. Nawet prawie się spełniło.Marnych dwudziestu ośmiu tysięcy kilometrów zabrakło.

A prezentem okazał się być piękny naszyjnik z inicjałami P+G.
Procter+Gamble.
- Po tym wróciłam do czytania po dobrych dziesięciu minutach, jak już mogłam patrzeć na monitor, bo śmiałam się tak, że śluzy mi poszły, jak to Sienkiewicz pisał.

Wykrywacz gwałciciela zaczyna piszczeć. - Co to? Novotny wyszkolił sobie kumpli? Not good, dude.

-Halo?- Usłyszał jej głos, i cała złość minęła.
-Cześć Patrycja.
-O hej Schlieri.
- Oh, hi Mark!
- Jeszcze Szmala do kompletu brakuje :D

Nadeszła niedziela, a w raz z nią nawał prac domowych.
O tak, w niedzielę nauczyciele zawsze zadawali jak szaleni.
- Ty się nie śmiej, Tuśka, w tym jednak jest trochę gorzkiej prawdy :c

Teraz siedziały razem w domu Asi i wspólnie odrabiały zadane prace. Razem zawsze raźniej i w niecałe 2 godziny uporały się z tym. - *zastanawia się, kiedy ostatnio uporała się z pracą domową w dwie godziny *

Ale chłopcy i Justyna mieli dla nich wspaniałą niespodziankę. Okazało się, że jadą z nimi i zostaną w Warszawie do końca ferii.
Austriacy tak wymiatają, że trenowanie jest poniżej ich godności.
- Potrenują sobie skoki z Pałacu Kultury i Nauki. Tamtejsza belka startowa jest tylko dla prawdziwych hardkoróff.

- Jakby na to nie patrzeć, i tak wyląduje z Grzegorzem. Może alternatywą byłoby po prostu bycie z kimś o innym imieniu?

A wiesz, jak źle się to czyta? - "A znasz ty nieszczęście?"

-Gregor jak ja to powiem Gregowi..? - To mnie przerosło.

Czy ona celowo pisze "naczy"? *na stronie* Babciu, jaki mam największy nóż w domu?

Przez jej głowę przeleciały niebezpieczne myśli. - Zastanawiam się, czy moje skojarzenie z "Niebezpiecznymi związkami" jest w jakimś stopniu uzasadnione...

Myślenie w blogaskach grozi kalectwem albo śmiercią. - Myślałby kto, że blogaski tyle łączy z miłością romantyczną :O

Na scenie znikąd pojawił się snop siana. - Od "Wesela" Wyspiańskiego do "Chłopów" Reymonta, czy co?

Anonimowy pisze...

Witam. Od dawna czytam Wasze analizy i śladem koleżanki z góry postanowiłem Wam coś przesłać - http://when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com/. Wprost genialny blogasek z ironiczną, świetną, powabną czeską Mary Sue, która trenuje tenisa i ogrywa wszystkich (pewnie włącznie z Dokovićem włącznie...).

Anonimowy pisze...

To ja ze swojej strony proponuję zanalizować http://you-are-my-madness.blogspot.com
Ałtorka nie współpracuje z interpunkcją. Ogólnie opko do d...
Prody_G

Prześlij komentarz