Blaski, cienie i Śródziemie, cz.3

|
W tej części lepiej poznamy rodzinę Gregora, a Adam dokona wreszcie tego, co planuje już od dwóch części analizy. W końcu doczekamy się też prawdziwej, w 100% blogaskowej sceny szpitalnej.

42. Niecne plany xp
Czyli zamach na Linuxa.

Paulina bezskutecznie czarowała Gregora,
Thomas mógłby ją podszkolić.

trenerzy bojąc się że ich podopieczni padną śmiercia głodową rażeni szukali „ sklepu z normalnym żarciem” w okolicy hotelu
„Gdzie tu jest jakiś zoologiczny...”

Koty ( z wyjątkiem wszędobylskiej Sary) spały w koszu który jeździł po całej podłodze.
I żarcie się znalazło.

Innauer znalazłszy grzebień pomknął do łazienki co zostało uchwalone zbiorowym wrzaskiem.
Każde wyjście zawodnika do łazienki musi być potwierdzone mocą uchwały? Czy może był to wrzask rozpaczy nad śp. interpunkcją?

- Przecież… -zaczął David.
- Nie zaczyna się zdania od przecież! – wrzasnął Alex tłukąc łokciem o oparcie fotela. – Mówiłem ci przecież!
Jak jeszcze raz aŁtoreczka będzie mnie pouczać w sprawach językowych, to się wkurzę.

"Czasem chcesz uciec z sideł samotności,
zrobic coś nieplanowanego...
Znaleźć swoje własne miejsce...
Ale czasem zmiany przynoszą efekt odwrotny do oczekiwanego...
I wtedy zostaje tylko czekać..."
*rozgląda się za Pique i Villą*

Gregor z nieprzytomnym wzrokiem wbitym w talerz, zapamietale dziobał widelcem.
- No nie mów, że znowu przesoliłam - jękneła Gloria siadając pomiedzy braćmi.
Gloria? To dlatego Gregor ma takie chody u Boga!

- Trans? - zachichotała Gloria szczerząc się - nad nieobecnym duchem - do Lukasa.
- Oj, od razu trans. Każdy czasem lubi założyć damskie fatałaszki – odparł Lukas.

- Hello? jestem Gloria i przybywam z Austrii - pisnęła dziewczyna machając skoczkowi przed oczami.
A mówił, że „Królestwo jego nie jest z tego świata”!

- Ale on nie je - jekneła Gloria zaniechawszy prób przywrócenia brata do świata żywych.
Faktycznie... Gregor nie jadł chociaż był głodny...
Co dowodzi niezbicie, że był martwy.

Podobny zastój funkcji życiowych miał miejsce jeszcze w jednym miejscu w Austrii...
Przy bramach Królestwa Bożego?

Thomas analizował wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce podczas tych wakacji. Najdrażliwszym punktem okazało się zerwanie z Christiną, bo właśnie to Morgi przeżywał najbardziej. Być może byłoby mu lżej, gdyby to on zakończył ten związek...
Dla aŁtoreczek pozbycie się obecnych dziewczyn ich obiektów westchnień to żaden problem.

- Słyszysz mnie? - mrukneła Angelika ( matka Gregora)
- A mnie? - pisnęła Gloria.
- Słucham? - ocknął sie Gregor głodny jak wilk.
- Damn! - zaklął święty Piotr.

O co chodzi? - za Schlierem ruszył Lukas.
- Pamietasz co było ostatnio? - niemal ryknał Gregor.
- Oj, ale to było dawno - mruknał Lukas dobrze wiedząc co miał na myśli jego brat.
Gregor cały czas wypominał bratu, że paradował w sukience mini podczas ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni.

- Może da sie temu jakoś zaradzic - rzucił Lukas.
- MAM!!! - wrzasneła Gloria podskakując na fotelu.
- Co?!
- Przebierzemy cię za Zorro... Łamacza kobiecych serc - rzekła triumfalnie za co
- Nie chcę za Zorro, wolę Cat Woman – odparł Lukas.

Dziewczyna zaczęła wystukiwac numer Mario.
- Dlaczego akurat do niego? - zdziwił sie Lukas.
Kto lepiej zaprojektuje strój od człowieka, który od połowy blogaska ciągle paraduje z kotami?

Od aŁtorki:
PS. ZGODNIE Z ŻYCZENIEM ZACZEŁA SIĘ AKCJA '' USZCZĘŚLIWIĆ MORGIEGO'
Pokój jego pamięci.

Sandrę obudził dźwięk jakiejś edukacyjnej zabawki Lilith ( córki Alexa ) mówiącej „Ich sehe dich, siehst du”.
Głosem Tilla Lindemanna.

Oprócz Angeli i Niny, był tak Mario, Morgi, Andreas, Gregor, trzy roześmiane kobiety, David, Martin, Gloria i Vrena ( siostra Morgiego).
Musiała być wredna.

Angela ujrzawszy siostrzenice męża natychmiast wystrzeliła z tłumu.
TAK! *zaciska kciuki*

Trzy kobiety, Gloria i Verena ruszyły w jej stronę.
Tą trzecią był Lukas dziwnie przypominający Halle Berry.

- Słuchaj… - trener zawahał się – mam sprawę…
- Eee… No dobrze… Słucham – Sandra postawiła przed nim krzesło.
- nie jestem pewny twojej reakcji… Ale postanowiłem zaryzykować – Alex spojrzał niepewnie na dziewczyne i pokiwał głową…
- O co chodzi? – spytała wiedząc że wujowi nie chce to przejść przez gardło.
- Zauważyliśmy z Tonim, że masz predyspozycję do uprawiania dowolnie wybranego sportu
*spada z fotela* Zdziwiłabym się, gdyby nie miała.

- Mam skakać? – Dziewczyna miała wrażenie że ziemia obsuwa jej się spod stóp… Przed oczami zatańczyły jej czarne plamy, a jedna z nich przypominała twarz Alexandra…
Który z dnia na dzień stał się Murzynem.

- Jak oni to sobie wyobrażają? – mruknął Mario.
- Że wejdziesz sobie po prostu na skocznię i skoczysz? – zdziwił się Morgenstern – Potrzeba lat praktyki.
Morgi, nie poznałeś jeszcze tylu Maryś co ja, więc ci odpowiem: w ich przypadku nie trzeba. One to mają we krwi.

Co wy wgl. Gadacie! – wkurzyła się Sandra – Za stara jestem! Skakać naucze się w wieku Wolfganga
Alex już ci układa kurs „400 lat w tydzień”.

- W sumie to nawet niezły pomysł – mruknął Morgi uśmiechając się przebiegle – Ile ważysz?!
Ej, no nie przy ludziach – wrzasnęła Gloria śmiejąc się z Morgisiowej bezpośredniości.
Thomas niby taki strażnik moralności, a publicznie pyta innych o wagę. Wstyd.

Eee… niech będzie moja moralna strata – 52 kg – mruknęła Sandra i zauważyła zaskoczone spojrzenia wymienione przez zebranych w pomieszczeniu.
Wszyscy patrzyli z dezaprobatą na upadek moralności wśród młodzieży. Wolfgang złapał się za głowę i mruczał coś o jego czasach.

46. Marny los skoczka
Zwłaszcza, gdy jest bohaterem fanfika.

- Co to za patry tam było? – zainteresował się z kolei Wolfgang wywołując chichoty.
Wikipedia sugeruje: Patras (…) Miasto (Colonia Aroe Augusta) założył w 14 p.n.e. cesarz rzymski Oktawian August
Wolfgang jest starszy niż sam przypuszcza.

Zadowolony, usatysfakcjonowany Morgi jako pierwszy dobiegło do willi Pointnera.
Przy okazji pozbawiając się narządów płciowych.
[Choć aŁtorka pozbawiła takowych wszystkie męskie postaci samym zamiarem umieszczenia ich w swoim opku...]

- Dobiegniesz? - Mario podbiegło do Sandry.
Jakaś nowa moda? Na kastrację?

Sandra tymczasem zatrzymała się, żeby odebrac telefon.
- Poczekac na ciebie? – rzekł Gregor podbiegając do niej.
- Nie, zaraz was sprintem dogonie.
Po drodze pobije pewnie wszelkie możliwe rekordy. Bolt już płacze.

pomyłka? – szepnęła do siebie po chwili słysząc szelest wydobywający się z głośnika.
(...)
Nagle, gdy wstawała czyjaś ręka zamknęła jej usta…
Ręka wydawała się znajoma… Na przegubie znajdował się zegarek który jakoś się Sandrze kojarzył…
Zanim jednak zdażyła sobie przypomniec gdzie widziała ten zegarek, mocny cios w skroń powalił ją na kolana.
Adam wreszcie przeszedł od słów do czynów.

Po deptaku pełnym ludzi przemykał mężczyzna niosący młodą dziewczynę, która rzekomo zemdlała…
Takiej krzepy się po Adasiu nie spodziewałam.

- Gdzie podziała się Sandra? – tknięty dziwnym przeczuciem Alex uświadomił sobie że brakuje jego siostrzenicy.
- Nie ma jej? - upewnił się. - Szybko do autokaru!

- Cholera, gdzie ona jest? – jęknął Mario.
- Może się z kimś umawia – zażartował morgi.
Hektary zarechotały.

- Wiesz gdzie jestes?
- Do cholery mówię przecież, że nie – szepnęła Sandra.
- Ale w Innsbrucku?
- nie wiem, chyba tak
- Co się stało?
- jestem uprowadzona, porwana, ratunku – jęknęła płaczliwie osoba po drugiej stronie.
Gdzie jest rycerz na białym koniu? Ktoś musi zawieźć ją do szpitala, by tam mogła dochodzić do siebie 3 miesiące!

- Czemu dzwonisz dopiero teraz?
- Dopiero mnie zostawili samą
- kto?!
-Oni – wyszeptała przerażona dziewczyna.
Jeśli porwało ją ufo, to ładne sobie obcy wyrobią zdanie o Ziemianach...

- kto mógł ją porwać? – Wolfgang jako jedyny postanowił myślec racjonalnie.
- mafia? – pisnął Mario i nie był to żart z jego strony.
- Polacy? – wrzasnęła Paulina.
- Napalony Adam Małysz? - zasugerowała Tuśka.

- ja wiem!!! – ryknął nagle Gregor.
- Tylko nie bredź, błagam – chlipnęła paulina – To nie na moja głowę.
- Fanki !!! – Schlierenzauerowi nagle zaświeciły oczy.
KWIK!!!

Ciekawski, dopiero przebudzony David podszedł do okna…
- Wiecie że tam jest Sandra? – jęknął biegnąc w kierunku drzwi wyjściowych.
Już się cieszę na te opowieści, jak to boChaterka skopała porywaczom tyłki...

- Sandra? – westchnął Alex ledwo trzymając się na nogach.
- Pić – jęknęła Sandra z trudem łapiąc oddech.
Czyli nie porwanie, a biba! Trzeba było tak od razu.

Poza rozciętym łukiem brwiowym i rozwalonej wargi dziewczyna była niewiarygodnie blada…
Przy okazji pozapominała, o co chodziło z tymi przypadkami.

Zanieście ją do domu – polecił Alex z przerażeniem obserwując swoją siostrzenicę. Gregor bez namysłu dźwignął dziewczynę.
W końcu jest to jego fanfikowym obowiązkiem.

- Boże – Mario zasłonił usta dłonią – Ona będzie żyła prawda?
*patrzy na liczbę rozdziałów pozostałych to zanalizowania* Będzie, pewnie jednak najpierw spędzi parę długich tygodni w szpitalu z Gregorem wiernie czuwającym przy łóżku.

- Zwiałam – dumna z siebie dwudziestolatka zaczęła pić wodę podaną wcześniej przez Martina.
Jak?
Na pewno chcesz słuchać opowieści rodem z filmów z Chuckiem Norrisem?

- Normalnie, nie na darmo ćwiczyło się biegi po całym Innsbrucku – Zachichotała chytrze bohaterka – A poza tym przydaje się to doprowadzanie chłopaków do porządku.
- Znaczy zabiłaś kogoś i zwiałaś? – przeraziła się Paulina.
Nie, skopała tylko paru wyrośniętych gostków (i jednego chuderlaka). Z półobrotu.

Tymczasem Morgi idacy na trening ( bo autokar taki czysty) czuł się dziwnie.
Morgi nie może spokojnie trenować, jeśli w autobusie znajdzie się choć pyłek.

- Grosz – wrzasnął Mario pokładając się ze smiechu.
- dwa grosze – rzucił Martin .
- trzy grosze – jeknął Morgi patrząc na polskie grosiki.
- Jeden zet – ogłosił Wolfgang dopijając herbatę.
- Dwa zety – burknęła Sandra tłukąc pustą szklanka o podłogę.
- Trzy zety – zachichotała Gloria szczypiac Gregora.
- Euro! – wrzasnął tamten rozmasowując ramię.
- Dwa euro – westchnął Andreas z zapałem głaszcząc mruczące koty leżące pomiędzy nim a Sandrą.
- Trzy euro – ryknął David niepewnie rozglądając się po podłodze.
Po co wypytywać ledwo żywą siostrzenicę/przyjaciółkę/ukochaną o tożsamość porywaczy, skoro można przejść do porządku dziennego i grać w tak fascynującą... grę (?).
[Ja i tak wiem, że to był Małysz].
Ale na poważnie: aŁtorka w ogóle nie wraca do tego incydentu. Czy ona w ogóle szanuje swoich czytelników?


.na której piętrzyły się narzędzia jak do egzorcyzmów… Tarot, kostki, kilka czarnych kubeczków, świec jak w zakładzie pogrzebowym i warczące przez sen koty. Poza tym również kajdanki od Andreasa, kilka łyżek, nóż, masa gazet o wróżbach
Jak na moje, to do egzorcyzmów potrzebny jest ksiądz, a on ma jednak nieco inne gadżety.

Dziewczyna usiadła na parapecie… Gwiazdy jarzyły jak szalone…
Betelgeuse w dzikim szale spalała resztki zapasów wodoru.

„ Co ty sobie myślałaś?!” zganiła siebie w myślach. Gregor – tam na dole – westchnął głośno.
Boję się zapytać, czym w takim układzie westchnął Gregor.

- Od teraz obowiązuje nakaz mówienia po niemiecku – zaznaczył trener – Bez gadania!!!
- O nie nie! Znowu germanizacja!!! – wrzasnęła Sandra. Skoczkowie którym słowo jakoś się kojarzyło ( wykrzyknięte było po polsku), zaczeli najpierw nieśmiało nucic a po chwili pewnie spiewać:
- Nie rzucim ziemi skąd nasz ród.
Nie damy pogrześć mowy
Polski my naród, polski ród
Królewski szczep Piastowy

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił
Potężny stanie hufiec nasz
Bóg będzie nam hetmanił


Dumni z siebie skoczkowie zamilkli.
Po prostu... brak mi słów. Jankiel ze swoimi cymbałami wysiada.

- Co to było? – jęknęła głupio Kubicka.
- „ Rota” – David ukłonił się „ publiczności”
- Pomóżcie mi usiąść – mruknął Alex…
- Wody... - zawołała Tuśka ostatkiem sił.

- Im szybciej dojdziemy, tym lepiej… Tak ciemno mi… - szepnęła Sandra zaciskając dłonie w pięści. Świat zaczął zachodzić jej czarną mgiełką…

- Oj cholera jak boli!!! – jęknęła Sandra z chęcią ugryzienia Davida ,który trzymał buteleczkę wody utlenionej. – Tak z łaski swojej to do przemywania ran używajcie trójki a nie dziewiątki
- A ostrze może być 24? - zapytał David.

- Zawsze chciałem być lekarzem – westchnął wzruszony do żywego Zauner bandażując kolano Sandry.
I sterylizując skalpel.

Sandra w asyście Mario, Moriego i Pauliny przeczesywała dom w poszukiwaniu Uny i Drake’a, które zginęły zaraz po śniadaniu.
- Strasznie dobra ta pieczeń, Gimli – siwy krasnolud pogłaskał z zadowoleniem swój pękaty brzuch. - Mówisz, że łapałeś na kocimiętkę?

Z domu wystrzeliła wrzeszcząca Nina trzymająca w rękach dwa mokre kociaki, które rzekomo zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach…
Krasnoludy zawsze myją jedzenie przed spożyciem.

- Prałaś je? – zachichotał Morgi patrząc na piane pokrywającą grzbiety nastroszonych kotów
- Same się wyprały – zaniosła się płaczem Nina
W krasnoludzim zlewozmywaku.

- Ale teraz zakupy – jeknęła Paulina
- nie pasują ci moje ubrania?
- Dziewczyno idziesz na spotkanie czy na w-f?
- Spotkanie
- No to wybacz ale tu niczego odpowiedniego nie widzę
- Czyli zakupy?
- Tak – Paulinie zaświeciły oczy.
*spokojnie odhacza kolejny punkt na swojej liście*

Teraz wyglądasz jak człowiek – Paulina uśmiechnęła się dumnie patrząc na ubraną w czarne rurki, rażący top i wymalowaną na gwiazdę filmową Sandrę.
- Rewelska – Sandra przejrzała się w lustrze niebezpiecznie balansując na niebotycznych szpilkach.
Patrz komentarz wyżej.

Po dłuższej chwili poprawek, Paulina zwiała na kolację tym samym zostawiając Sandrę sam na sam z jej myślami.
Nic by się nie stało, gdyby zdanie kończyło się „sam”.

- Jak chcesz. Nie wykluczam totalnego połamania na tych szpilkach i powrotu karetką – dziewczyna westchnęła.
- Albo ja cię zaniosę – zaoferował Gregor.
Gregor dobrze zna fanfikowe zwyczaje.

Nawet o tym nie myśl – Sandra zachichotała
Myśl, myśl, to tylko kurtuazja ze strony Mary Sue.

jestem egocentryczny! Jestem egoistą, jestem! Wygadany, bezczelny i oblegany przez fanki. Taki jestem naprawdę. Ale jaka jesteś ty?!
Jest Marysią, przejawia dokładnie te same cechy.

- Paulinie? Przecież ona od małego potrafiła latać w mini bez względu na porę roku. – Schlierenzauer objął dziewczynę.
- Znałeś ją od dziecka? – zdziwiła się Sandra
- pewnie… Zawsze chciała ze mna być
*liczy na palcach* Mary Sue plus Gary Stu równa się... Liściasty borze, chyba nie chcę wiedzieć.

- I co? Udało jej się?
- no co ty! Gloria brała sprawy w swoje ręce i przez jakis czas był spokój…
- Co Gloria robiła?
- Namierzała… a potem… Kto ja tam wiee
Wycelowała i strzeliła.

- A kogo mam winić?! Przeproś ode mnie Glorię. I mam pomysł… Ja wyjadę – Sandra popatrzyła na skoczka przez łzy i zdecydowanie wyrwała się z jego ramion.
- Nie możesz!
- ja tu wszystko psuje. Najlepiej będzie wyjechać – dziewczyna ocierając łzy rozmazała artystyczny makijaż.
*skanduje* Idź-wdia-bły!

Powinieneś docenić to że wyszła z Tobą CHOCIAŻ nie wygląda na to żeby pałała do ciebie jakimkolwiek uczuciem. No może oprócz litości.
To najpiękniejsze uczucie, jakim Marysia może obdarzyć zwykłego śmiertelnika.

Stół był zastawiony czterema pizzami i miseczką w której po mleku pływały płatki.
Żabką.

- Gdzie byłaś? – wrzasnął Gregor gdy tylko ujrzał coś tak niespotykanego w tym domu jak pizza.
- Ach, najpierw parę minut kąpieli słonecznej, a potem szwendałam się z koleżankami po mieście w bagażniku skutera – odparła pizza.

- Z tobą nie gadam, dla ciebie pizzy zabraknie – Sandra zdecydowanym ruchem przygarnęła do siebie pudełka.
„Nie było pizzy dla ciebie...”

- Niczego nie zepsułaś – zaprotestował Schlierenzauer
- Zepsułam, ja wszystko psuję – głos dziewczyny zadrżał.
Najczęściej opowiadania fanowskie. Nie przejmuj się, nie ty jedna.

„ Teraz zamiast w chowanego, bawimy się w chodzi lisek koło drogi… Nie ma ręki ani nogi”
Pomyślała Sandra z trudem zachowując powagę.
Mam nadzieję, że ta druga część się ziści. Jak najszybciej.

Pogrążona w niewesołych myślach dziewczyna podążyła w stronę klatki wynajętej częściowo dla Polaków, który dzielili ją z Czechami i Niemcami
Tak się zastanawiam, gdzie są te zawody, skoro sportowców przetrzymują w klatkach. Znowu KRLD?

- Cudownie – burknęła Sandra potykając się na chodniku – Mam już dosyć!
Chodniki nadal dzielnie walczą z marysuizmem.

Po całym apartamentowcu jeździł „ pociąg” utworzony z polskich i nie tylko skakajców.
Którzy raz po raz obijali się o kraty.

- Zabierz się z nami
- A kiedy jedziecie?
- Jutro ( czytaj : poniedziałek)
My dobrze wiemy, jak się kończą te wszystkie „od jutra” czy „od poniedziałku”.

- A w Kuusamo będziesz ?
- Nie wiem. Zobaczy się… W Hakubie nie byłam. Nie mam ochoty zlatać całego świata.
- Ale w Kupio będziesz prawda?
W kupie siła.

- Co u Adama? – Sandra nagle posmutniała
- Jest strasznie wkurzony ale się trzyma.
Ciągle pamięta, jak Sandra skopała mu tyłek. Z półobrotu.

Zadowolony Maciek nie ceregieląc się zadał następne pytanie:
- A czyj charakter ci się podoba?
- A co to spis rolny jakiś?!
- Oj weź powiedz! Ja sobie tego życzę
- Dobra... Bardzo lubię pewne cechy charakteru kukurydzy, ale ona też nie jest idealna. Chyba najbardziej podoba mi się owies.

marnie Kocie – podsumowała Sandra – Znaczy się wolny Strzelec?
- ja jestem marcowy – mruknął maciek
*wyobraża sobie marcującego się Macieja Kota* To chyba jest karalne?

- jaki masz znak zodiaku?
- Baran – mruknął maciek, Sandra zachichotała.
- A ja Strzelec, wolny Strzelec właśnie
Moim skromnym zdaniem konstelacja Strzelca wygląda jak czajnik i ta interpretacja bardziej mi pod boChaterkę pasuje.

- Taaaaaak myślisz?
- No pewnie
- Ty Kocie jednak masz łeb
A nawet kręgosłup i kończyny.

- Sama bym na to nie wpadła chyba. Za mało czasu mam na myślenie
Tak to sobie tłumacz.

W skrócie: do boChaterki przyjeżdża jej siostra przyrodnia (jak możecie się łatwo domyślić: głupia i pokryta kilogramem szpachli), dziewczęta o czymś rozmawiają, po czym nasza Marysia Zuzanna postanawia wrócić do domu. I gdy już się cieszycie, że może to już koniec, następuje...

jest sprawa ale powiem jak wrócę – mruknęła Sandra
…taka przykrość.

- Nie wiem, badyle podlewaliśmy – Gregor poszedł na górę. Po kilku minutach zbiegł na dół
- Nie ma jej rzeczy! Ani kotów nie ma! – dramatyzował
„Co będziemy jeść?!”

Teraz nagle wyskakuje Książe z pudełka a księżniczka zwiała – wymamrotał Koffi – Sorry to był spontan.
Spontaniczne tworzenie związków frazeologicznych.

- A gdzie mieszkają?
- W Warszawie.
- Skąd wiesz?
- Bo ja mam wgląd w dokumenty ojca, a on nie koniecznie powinien o tym wiedzieć
*wyciąga dowód osobisty rodziciela* Też chcę mieć wgląd w dokumenty ojca.

Innsbruck tej nocy wyglądał jakoś inaczej. Z perspektywy Gregora był nieprzyjemny i odpychający. Nie lśnił tak jak jeszcze dzień wcześniej, bo najjaśniejszy promyczek poszedł nie wiadomo gdzie…
Fotony uleciały gdzieś na drugi kraniec Wszechświata.

Do domu nie chciał wracać bo i po co?
Znowu wysłuchiwać arcymądrych rad Lucasa?
O tym, jak dobrać dodatki do sukienki.

- Stało się coś? – skoczka tknęło dziwne przeczucie
- Tak! Ja w końcu coś zrozumiałem! – wykrzyknął Gregor, w kilku oknach zaświeciły się światła
Czy są to może... zasady interpunkcji?

Że… - Gregor uśmiechnął się rozbrajająco – że nie potrafię bez niej żyć
Brawo, Gregor. Cieszy mnie to, że dostrzegłeś, jak istotne jest poprawne dzielenie zdań.

- A co ona na to?
- Jeszcze nie wie
- A co jeśli cię… - Mario zawahał się – odrzuci?
- To się utopię w Wiśle – zawyrokował Schlierenzauer
Spokojnie, matka interpunkcja dba o swoje dzieci. Na pewno przyjmie cię z radością.

Taaaaak – Gregor spojrzał w niebo. Rozbłysły tam miliony gwiazd ale tej jednej najważniejszej nie było…
*wygląda przez okno* Na moim niebie bez zmian.

„ Gdzie jesteś moja Sandro gdzie?
Ukradłaś mego serca czar,
czy po tym świecie błądzisz wciąż
szukając szczęścia swego bram?”
LOL.

- Postaram się ale niczego nie mogę obiecać. Powiesz o co chodzi?
- Eee… Słyszałaś pewnie, że w Wiedniu będzie wystawa moich zdjęć…
Zastanawia mnie, ile jeszcze ukrytych pasji Schlierenzauera odkryję, czytając wyłącznie opka.

- Chciałbym się tam pojawić, ale nie mam osoby towarzyszącej i…
- Ja mam nią być?! Nie masz nikogo innego?
- Właśnie nie bardzo
- Blondyna się przebierze
- Którego?
- Innauera, słyszę że tam za tobą chichocze, daj go do telefonu.
- Słucham? – zachichotał Mario
- Te blondyn? Przebrać się masz za kobietę jasne?
- Ja!?!? – zadławił się Innauer
Właśnie, dlaczego akurat Innauer, skoro macie pod nosem kogoś, dla kogo przebieranie się za kobietę to chleb powszedni?

Morgi obudził się z bardzo dziwnym przeczuciem… Zazwyczaj zasypiał na śniadanie i tym podobne duperele.
Dla niego liczyły się jedynie przeżycia natury estetyczno-duchowej.

Ale nie tym razem… Zamiast śnić o niestworzonych rzeczach Thomas usiadł na łóżku i zaciciał.
Słucham?

- Pa, mam nadzieję że jeszcze się w tym roku zobaczymy… Albo pal sześć! Zapraszam cię na sylwestra co ty na to? – Edyta uśmiechnęła się szeroko – No wiesz… Z osobą towarzyszącą rzecz jasna.
- Postaram się, ale wiesz jak to jest. W okolicach końca roku są zawody i wypadałoby na nich być
- Oj tam… Zawody… Urwiecie się ten jeden raz
Pewnie, Turniej Czterech Skoczni jest co roku, a Sylwester tylko raz na rok!

Świetlnej przyszłości – Edyta rzuciła tekstem jakby rodem z „ Gwiezdnych Wojen”
A to nie było coś o mocy?

Na skrzyżowaniu też nie było zbytniego ruchu. Kierowca przypadkiem nadepnął na pedał gazu. Silnik zawył, osoby siedzące w busie odrzuciło do tyłu.


TRRRRACH ! ! !

Bus obrócił się kilkakrotnie po czym wylądował w rowie.
*ziew* I tak wiem, że nic z tego nie wyniknie, a nawet jeśli, to aŁtorka nie raczy tego wyjaśnić.

Zanim Sandra straciła przytomność, ze wzruszeniem przyswoiła sobie że jej koty nie zostały ani troche poszkodowane…
*parsk*

- Czy ja powiedziałem coś śmiesznego?
- To ja – mruknął Mario swoim głosem
- Mario – wykrzyknął Andreas skupiając na sobie spojrzenia oglądających – Zdrowaś Mario, łaskiś pełna… Pan z Tobą…
Austriaccy skoczkowie, z tego co zdążyłam zaobserwować, prowadzą bardzo głębokie życie religijne.

Do roześmianych skoczków podbiegł przerażony Morgi.
- Chłopaki! Coś się stało. Ja to czuję. Od rana mam dziwne przeczucie…
Sauron mu pozwolił porozglądać się trochę swoim okiem.

- Sandra jest w szpitalu… Miała wypadek – wychrypiał Gregor po czym rzucił się biegiem do wyjścia. Już po 30 minutach wszyscy skoczkowie byli zmobilizowani i w drodze do Warszawy.
Lufthansa podstawiła specjalny samolot, by Gregor mógł nieco szybciej zacząć warować przy łóżku Marysi.

- Christina nie wylądowała w szpitalu – Gregor zacisnął usta. Oczy zaszły mu mgłą.
- Dla mnie Christina przestała istnieć tak jakby umarła, a to jest jeszcze gorsze – zapewnił Morgi
Gregor zaczął analizę i interpretację jego słów w odniesieniu do danej epoki.

- Boże, Boże – Gregor spojrzał na GPS
I Bóg stworzył autostradę wprost do szpitala.

- A teraz radzę wam zamilknąć… - Loitzl głośno przełknął ślinę – Zbliżamy się do Polski.
Na to Gregor westchnął po czym wstrzymał oddech…
Ciekawe, czy na wjazd do Polski każdy tak reaguje.

- Przeżyjesz – mruknął Mario – A terazpójdziemy po jakieś kwiaty.
- Ale nie kupcie wieńca pogrzebowego – ostrzegłWolfi
*z uśmiechem unosi kciuki do góry* Dobre!

- Panowie do Sandry? – kobieta uśmiechnęła się
- T… tak – mruknął nieśmiało, po polsku Mario
- Możecie wchodzić po dwóch dobrze? –pielęgniarka oddaliła się powoli
Są jakieś normy ustalające liczbę skoczków na metr kwadratowy w placówkach służby zdrowia?

- A macie złotówki? – zainteresował się Wolfi
- Coś wysupłamy – uśmiechnął się Zauner wstając
- Będziemy dziadować? – zaszokował się Koch –Nie do wiary
- Robisz tak – poinstruował David po czymzrobił cierpiętniczą minę i zaczął chrypieć – Daj pieniążka, daj pan pieniążka!


- Gdzie można odzyskać koty pacjentki?
Muszę pamiętać, by nigdy nic nie jeść ani nie pić podczas analizy.

Sandra wyglądała jakby była pogrążona wgłębokim śnie. Przez ten dziwny sen uśmiechała się jakby. Gregor usiadł obokniej na łóżku. Dziewczyna oddychała miarowo…
„ Taka spokojna jak rzadko” chłopak uśmiechnąłsię do siebie.
- To wszystko moja wina – westchnął – Gdybymcię wtedy nie sprowokował wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. A ty niewylądowałabyś w szpitalu…
*ocierając łzę wzruszenia odhacza kolejny punkt na liście*

- Ty się BUDZISZ! – jęknął Gregor. Dziewczynazmrużyła oczy.
- Cześć – chłopak uśmiechnął się pogodnie.
- Kim ty jesteś? – wychrypiała Sandra wyrywającswoją dłoń z dłoni Schlierenzauera.
Nie chcę nic mówić, ale... przeczuwałam coś takiego.

Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam – zapiał Mario widząc że Morgi już nie śp.
Morgi potrafi ożywiać nawet sam siebie! Wolfgang ma poważnego przeciwnika w rywalizacji na długowieczność.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

38 year-old Account Coordinator Ambur Jesteco, hailing from Clifford enjoys watching movies like Euphoria (Eyforiya) and Knapping. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Jaguar C-Type. sprawdz innych uzytkownikow

Prześlij komentarz