CR7, zgłoś się! cz.2

|
Cristiano jedzie na wakacje, co nieco studzi jego mordercze zapędy, niemniej jednak Jose nie daje za wygraną.

Wpatrywał się w każdy milimetr jej ciała. Trwało to kilka sekund, ale dla zawstydzonej dziewczyny były jak wieczność. Chciała, żeby przestał, po prostu przestał. Zapatrzony chłopak łapczywie rejestrował ten obraz w swojej głowie.
I wysyłał dane do bazy w Polsce.

-To ja coś do picia przyniosę. - powiedział lekko rozdrażniony Ronaldo.
-Czekaj! Idę z tobą.-Pepe wyszedł z basenu i dołączył do przyjaciela.
-Jak tam ci idzie misja 'Marta'?-spytał otwierając lodówkę.
-Nie narzekam...
- A powinieneś - odparł Pepe. - Szef powiedział, że jeszcze jedna nieudana akcja i on się tobą zajmie – spojrzał z niepokojem na przyjaciela, mając w pamięci niedawne tortury Jose.

-Marta! Czekaj! To nie tak! - krzyczał do dziewczyny otwierającej drzwi od cabrioleta i po chwili był już koło niej.
Z przerażeniem wyobrażał sobie średniowieczne narzędzia tortur w gabineciku u Mourinho.

A ty co?!?! Wziąłeś mój numer żeby mieć gdzie zadzwonić jak ci stanie?!
„Czy ja wyglądam jak pomoc drogowa?”

Z myśli wyrwał ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Wiedziała, że to on...
Sam SMS ze swoją świtą.

Sobota rano... dwa dni po całym zdarzeniu na basenie. 
I półtora dnia po siedmiu ósmych zdarzenia.

Po wyjściu zrobiła sobie kilka tostów na śniadanie
Mówiła, że nie lubi trójkącików!

-Nie mam pojęcia, ale w kwiatach jest bilecik. - dziewczyna objechała wzrokiem bukiet róż i niewielkie prostokątne pudełko oklejone czerwonym papierem ze złotą kokardką.
-Nie przyjmę tego.- powiedziała wiedząc od kogo to jest.
-Błagam panią... - facet spojrzał jej prosto w oczy.
„Ten ich szef... Mourinho... On nie zna litości. Jeśli zawalę, to wyśle mnie na kołyskę Judasza!” - rzekł, z wielką troską głaszcząc swoje pośladki.

-Jaki fan Realu nie zna jego składu?
Wszyscy sezonowcy, czyli, wg moich szacunków, 95% ich kibiców.

-Stary... przecież niezła dupa była. - powiedział Dudek.
Jerzy jest znawcą, w końcu na tej części ciała przesiedział całą swoją karierę w Realu.

-O nie... tylko mi nie mówcie, że kolejna go próbuje na ciąże złapać!? -Jass zaczęła się bulwersować. Kepler spokojnie opowiedział im wszystko, co się wydarzyło.
„Stosunek kwadratu okresu obiegu planety wokół Słońca do sześcianu wielkiej półosi jej orbity (czyli średniej odległości od Słońca) jest stały dla wszystkich planet w Układzie Słonecznym”.

-Kobieto... mam ci na palcach u jednej ręki policzyć ile razy on ją na oczy widział? - Zapytał z głupawą miną Marcelo.
-Wszyscy dobrze wiemy, że inaczej byś nie potrafił. - zaśmiała się.
*ba dum tss!*

-W sumie szkoda, że tak wyszło... No ale to idiota. I już mu całkiem zwisam...
Czemu mam wrażenie, że mówi to penis Krystyny?

-Eh... a kiedy ten mecz?
-W czwartek.
Czyli Real gra w Lidze Europy. Loosers!

-No włosy... takie zrobione... makijaż taki czadowy i w ogóle tak zajebiście wyglądasz. - Dagmara mówiła wolno objeżdżając niebieskooką wzrokiem.
I przekładając kartki poradnika „Jak obłaskawić Mary Sue – podręcznik dla boru ducha winnych bohaterów blogaskowych fanfików”.

Koleżanki niecierpliwie czekały, aż mecz się zacznie. Kibice szaleli. Ze wszystkich stron dobiegało słynne "Hala Madrit"
Prawie równie słynne jak „Hala Madrid”.

-Ronaldo! - krzyknęła wyższa dziewczyny wskazując na napastnika Realu.
-Widzę... - w tym momencie zawodnik obrócił się nerwowo. 
- Gram z nim już od kilku sezonów – dodał złośliwie.

-Cris!!! - blondynka i brązowowłosa wydzierały się tak głośno jak tylko mogły. Skupieni kibice po chwili wybuchnęli radością.
Mourinho po cichu modlił się, by fala uderzeniowa dotarła do boChaterki.

Przez okrzyki nagle dało się usłyszeć głośny trzask... Wszyscy spojrzeli na murawę, gdzie było trochę dymu.
-Cris... - szepnęła niebieskooka. Leżał na boisku.
- Nie jego, idioci! - wrzasnął Jose. - Chociaż, z drugiej strony...

Przedostały się do oświetlonego korytarza. Było tam pełno ludzi. Dzięki wejściówką od Cristiano, które zawiesiły na szyi, nikt ich nie zatrzymywał.
Szkoda, że moje wejściówki z z histologii spoczywają gdzieś na dnie biurka dr. M., może gdybym je zawiesiła na szyi, to też by mnie wpuścili do szatni FCB.

-Tam! - wrzasnęła Dagmara wskazując na cieńszy korytarz.
-Skąd wiesz?!
-Bo umiem czytać? - wskazała napis obok wejścia. Dziewczyny szybkim krokiem doszły do przejścia.
Cieńszy korytarz miał na wszystkich ścianach napisane „Tam!”.

-A panie gdzie? - nagle, całkiem niespodziewanie stanął przed nimi wysoki, dobrze zbudowany, ubrany na czarno mężczyzna.
-Do Crisa! - niebieskooka próbowała przejść bokiem, ale jej przeszkodził.
-O co panu chodzi?! Przecież mamy to! - brązowowłosa machała mu przed nosem pomarańczową, zalaminowaną kartką z napisem 'vip'.
*wyobraża sobie siebie machającą przed ochroniarzem na Allianz Arenie kartką z napisem w stylu „Opisz krążenie śledziony”*
To zawsze działa.

-Bywało gorzej. Petarda przeleciała obok niego, a jak chciał się trochę oddalić to źle postawił stopę. Jest podejrzenie zwichnięcia kostki.
AŁtorka miała okazję pokiereszowania całego Cristiano, a zwichnęła mu kostkę? W tym opku nawet blogaskowa logika kuleje.

 - Boli? - zapytała patrząc na jego nogę.
-Od kąt tu weszłaś - nie.  - Ronaldo nie przestawał się uśmiechać.
Bardzo lubił geometrię. Była jego całym życiem hobby.

-Jak się mecz podobał? - zapytał Kaka, który prowadził Cristiano do samochodu, gdy tylko skończył się z nim kłócić o to, że to konieczne.
Eee... What?

- Jak... będzie wiadomo, co z nogą... to zadzwoń. .. Jeśli chcesz... - nieśmiało uniosła kąciki ust do góry.
„Poćwiczymy wspólnie wstrzykiwanie botoksu”.

Marta ubrana jedynie w jasną bieliznę rzuciła się na łóżko. 
Czyżby polowali na nią ciaacha?

Wierzyła w jego przeprosiny, chociaż bała się , że może się zawieść, a co najgorsze - zaczynała bać się siebie,bała się, ponieważ zaczynała za nim tęsknić, gdy nie było go obok
A nawet wtedy, gdy był obok. Tęskniła za nim permanentnie.

Nic poważnego. Za tydzień będę mógł już chodzić na treningi.
Komunikacja miejska w Madrycie stanęła?

-Czyli zakupy? - zielonooka uśmiechnęła się się figlarnie i po chwili zaczęła trzepać włosami w każdą stronę.
Musiała się po prostu trochę rozejrzeć.

-Kaka ci się podoba? - Blondynka roześmiała się głośno.
-No co...?! - brązowowłosa zrobiła obrażoną minę.
-Nic, nic... Tylko się spóźniłaś trochę. Jest żonaty.
Skoro Pepe jest miły i uczynny, to czemu nie zrobić z Kaki rozpustnika?

-Tak,tak. - mruknął. - Tylko jeszcze to. - wyciągnął w jej stronę białe lilie.
Wg Google białe lilie oznaczają „cnotliwość, pokorną prośbę”. Skoro Cristiano stał się pokorny i cnotliwy, to zapraszamy do klasztoru.

-Angielski, Portugalski, Polski... - zaczął wymieniać piłkarz.
-I niemiecki. - wtrąciła blondynka.
-Piękna i mądra.- chłopak nie spuszczał z niej wzroku.
A czego byś się spodziewał po Marysi Zuzannie?

-Ronaldo bez swojego dziecka? - Zapytała dziewczyna ze śmiechem, gdy otwierał jej drzwi od taksówki.  
-Jasię tylko poprawiam
Jasia wniosła stanowczy sprzeciw.

-Biała koszula. - powiedziała. - Świetnie wyglądasz.
-To kolejny efekt mojej poprawy. - Averio zaczął się śmiać.
Z kieszeni wyciągnął koloratkę.

-Wiesz byłem tu ostatnio z bardzo piękną kobietą. - Aveiro otworzył jej drzwi uśmiechając się. Kelner nie pytając o nic od razu zaprowadził ich do stolika przy którym siedzieli ostatnio.
Po drodze mruczał Crisowi do ucha coś o ostatniej szansie i rozgniewanym szefie.

-Bacalhau a Braz proszę. - powiedziała dziewczyna do stojącej obok kelnerki. 
*trzyma kciuki* Oby tym razem się udało.

-Skoro ty się poprawiasz, to mi też wypada. - zaśmiała się.
-Może powiesz mi czym się interesujesz, jakie jest twoje hobby. 
Cristiano koniecznie chce się podzielić swoimi.

-Hm...ty raczej nie chcesz, aby jutro w gazetach na pierwszej stornie pojawił się nagłówek "Cristiano Ronaldo cofa się w rozwoju".  - zażartowała.
-Jakoś bym to przeżył. - mruknął uśmiechając się łobuzersko. 
To owszem, ale tortury Mourinho...

Blondynka zaśmiał się po czym z lekkim uśmiechem odparła:
„Świetnie mi ostatnio idą operacje zmiany płci”.

 - A twoje zainteresowania Cris? - zapytała, gdy ją połknęła.
-Piłka nożna- roześmiał się. - Książki też bym czytał, gdybym miał 
Brakuje mi tu gdzieś „u”.

gdybym miał więcej czasu wolnego i też lubię śpiewać.
*patrzy na opis postaci* Nie wymieniłeś połowy swoich pasji!

Jak zwykle się nie spóźnił - był równo o 19. Przechadzali się oboje po dużym parku na uboczu miasta chodź pogoda była niezbyt przyjazna - wiał silny wiatr i niebo było zachmurzone. 
Jedyny park, jaki znalazłam „na uboczu” Madrytu, to było to. Do niesprzyjającej aury możemy więc śmiało dorzucić wrzeszczących z uciechy ludzi.

-Tak właściwie to dlaczego lubisz piłkę nożną? - zapytał po chwili ciszy.
-Cała masa emocji i dobrej zabawy. No i kojarzy mi się z dzieciństwem.
I z dziadkiem, który powinien siedzieć teraz za kratami.

-Gdybym teraz nie był piłkarzem pewnie też piłkę kojarzył bym tylko z dzieciństwem.
Z zapachem domowej szarlotki...

 Cristiano trochę niepewnie chwycił dziewczynę za dłoń. Drgnęła. Jego gorący uścisk spowodował u niej falę dreszczy. 
Jose zamontował mu w dłoniach elektromagnetyczne grzejniczki, taki jest zdesperowany.

-Ja nie robię takich głupich min. - ciągnął zmieniając pozycję na kanapie, tak że był bliżej blondynki.
-Niech będzie, że u ciebie to wygląda bardziej mrocznie. - powiedziała.
Folenendżelowato.

 - Mam się bać? - zapytała. Piłkarz przygryzając dolna wargę uśmiechnął się
Oooj, tak.

Jego twarz znajdowała się już kilka milimetrów od niej. Gorący oddech mężczyzny pieścił jej wargi.
Ciężko mi pisać z zaciśniętymi kciukami, więc wykończże ją wreszcie!

O dziwo nie chciała się odsuwać ,a nawet wręcz przeciwnie. Fale ciepła rozchodzące się po jej ciele i motyle krążące w jej brzuchu sprawiały, że miała chęć na więcej.
Lemingi też chętnie skaczą z urwiska.

-Muszę odwieść cie do domu...- szepnął.
Wolałabym, żebyś ją odwiózł. Chyba, że postanowiłeś odwieść ją od domu w stronę jakiegoś ciemnego zaułka.

Była w totalnym szoku. Już od dawna leżała w łóżku próbując zasnąć ale myśli krążące w jej głowie nie pozwalały na to. 
Tak to jest, gdy myślenie uprawia się rzadziej niż spowiedź.

Mimo tego, że czuła się cudownie dzięki otaczających ją drzew przybranych zielenią, czułą niepokój. 
To język polski czatował na nią, by zemścić się za tak brutalne traktowanie.

-Ah.. To ty Ronaldo. - powiedziała siadając na brzegu łóżka. Piłkarz zaśmiał się cicho.
-Rozumiem, że spodziewałaś się o tej godzinie kogoś innego.
-Tak, czekałam na telefon od płatnego mordercy którego zatrudniłam. - mruknęła.
*włącza tę piosenkę z Mission Impossible 2* Zaczyna się.

-Chyba jednak już pójdę. - powiedział cicho.
-Przyszedłeś tu wejść i wyjść? - warknęła.
Właśnie, stawaj do walki, ofiaro!

-Ronaldo...Ja nie wiem, co ty znowu kombinujesz, ale jak masz zamiar omotać mnie sobie wokół palca to najlepiej się odwal! Bo i tak ci to nie wyjdzie! -wrzasnęła stając  przed nim. Mężczyzna wlepił w nią zdezorientowany wzrok.
„Kto mógł dać jej cynk? - pomyślał.”

-Ronaldo... -jęknęła. - Wcześniej robiłeś wszystko żeby mnie tylko przelecieć, a wczoraj zachowujesz się jak jakiś święty... Kogo ty udajesz?! Co ty kombinujesz?!
-Nikogo nie udaje. - odparł szybko już poddenerwowany. 
Właśnie, ta koloratka jest prawdziwa! Jutro jedziemy z Cristiano wybierać sutannę.

- Staram się bo nie chcę znowu tego wszystkiego spieprzyć!  
-Ty i tak wszystko pieprzysz! - krzyknęła.
To może trochę komplikować sprawę z ślubami czystości – z drugiej strony, celibat jest dla cieniasów.

-Niema o czym gadać. - powiedział.
Trochę... niepoprawne politycznie, ale nadal zabawne.

-Mogę wiedzieć, gdzie cię zabiera? - zapytała brązowowłosa stojąc przy drzwiach łazienki.
-Nie mam pojęcia. - odpowiedziała blondynka wychodząc z niej. 
„Mówił coś o opuszczonym kamieniołomie”.

-No jak to?! Będę się martwić. A jak ci coś zrobi? - Marta spojrzała na Dagmarę dziwnym wzrokiem.
-Zabije mnie łopatą i zakopie. - powiedziała, po czym się roześmiała.
Ten się śmieje...

Kiedy wyszli z samochodu i przeszli przez niewielki, gęsty lasek znaleźli się na sporej plaży rozciągającej się wzdłuż jeziora.
W centrum Hiszpanii. Jeziora. Pewnie jeszcze polodowcowe.

-Myślałam, że sobie nie pozwalasz na takie słodkości.
-Na prawdziwe słodkości nie pozwalam sobie od jakiegoś czasu. A jeśli chodzi o jakieś tam ciastka czy coś, to jak zjem jedno to się chyba nic nie stanie.
W końcu to słodkości nieprawdziwe. Tak napakowane chemią, że nawet niesłodkie.

-Odczep się Ronaldo. - burknęła. Zapanowała cisza. Wzrok Marty skierowany był w stronę słońca, którego z każdą minutą ubywało
Zaraz, to Słońce też ma fazy? Im więcej fanfików czytam, tym bardziej powątpiewam w swoją wiedzę o świecie.

 Zajęci rozmową nawet nie zauważyli kiedy słońce całkowicie schowało się za taflą jeziora. 
Weszło w stadium nowiu.

-Ronaldo. - mruknęła dziewczyna.
-Morze burza przejdzie bokiem. - odparł.
- Ale my jesteśmy nad jeziorem. I od kiedy mówisz jak Yoda?

Aveiro siedziała jeszcze przez moment, dopóki kolejna kropla nie musła jego czoła. 
Musła to takie gusła z użyciem masła, podczas których można błyskawicznie zmienić płeć.

-Nic tylko cię zabić... - powiedziała opierając się wygodnie na fotelu, na przednim siedzeniu.
-Za co? - zaśmiał się i rzucił koc na tylne siedzenie.
- Za pieniądze – odparła boChaterka całkiem poważnie.

-Chodź.- szepnął i delikatnie pociągnął ją za rękę w swoją stronę pokazując miejsce pomiędzy swoimi nogami.
Tego się nawet nie da nazwać „subtelnym”.

-Nie bój się. - mruknął jej wprost do ucha.- Zaraz przejdzie. - 
Morze bokiem.

Poczuła na policzku ciepłą dłoń. Wiedziała, że on che, aby na niego spojrzała, więc podniosła wzrok. 
Znowu się komuniści zaczęli panoszyć *ziewa*.

-Je ciebie na pewno, ale czy ty mnie to nie jestem taki pewien. - zaśmiał się.
*patrzy na mapę polityczną świata, rozważając, który kraj mógłby zainwestować w agenta-kanibala* Nie no, zostaje Polska...

 Mimo zapewnień, że chętnie się przejdzie, Cristiano i tak podwiózł ją do domu. W samochodzie było dziwnie... Praktycznie w większości panowała cisza.
Część jednak pozostawała niewyłożona dźwiękoszczelnym materiałem.

U trenera:

-Przepraszam... - mruknął siadając na fotelu. - Chyba mam zły dzień.
-Zły dzień...?
-Chyba każdemu może się zdarzyć. - powiedział ze złością.
-Nie no... Oczywiście. Rozumiem. Masz jakieś problemy? Mogę jakoś pomóc?
- Today I settled all Family business, so don't tell me you're innocent, Carlo.

Jakie wieści?! - warknął piłkarz. - To jakieś gówniane plotki, jesteśmy przyjaciółmi, nic nas oprócz tego nie łączy!
Na taką złość starszy mężczyzna zareagował tylko śmiechem.
Myślę, że bardziej uśmiał się z określenia go „starszym mężczyzną”.

-Do jutra.-powiedział.
-Cześć. - odpowiedział młodszy i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
-No i wszystko jasne... - szepnął ze śmiechem trener.
I począł opracowywać ostateczny plan zgładzenia boChaterki.

-Ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz? - zadrwiła. - Przyjaźń między kobietą, a mężczyzną nie istnieje.
Istnieją natomiast błędy interpunkcyjne i tych się powinieneś, Cristiano, wystrzegać.

Piłkarz spojrzał Jasminie w oczy biorąc głęboki wdech.
-A co z wycieczką? Przecież od poniedziałku mam 2 tygodnie urlopu.
W sierpniu nie zaczyna wam się przypadkiem liga? A, przepraszam, zapomniałam o urlopach na żądanie specjalnie dla Ronaldo.

Mężczyzna przez chwilę skupiał się wyłącznie na swoich myślach. Niedługo potem na jego usta wstąpił delikatny uśmiech.
Niczym na niebiosa.

Dzisiejszego dnia pogoda była cudowna. Promienie słońca docierały do ziemi bez przeszkód
Warstwa ozonowa miała wolne.

-Chyba starczy nam tego... - mruknęła brunetka.
-Żartujesz? - zaśmiała się druga dziewczyna. - Jak to wszystko zjemy, to nie będziemy mogły się ruszyć. A jak to wszystko wypijemy.... u huhu... jutro będziemy umierać. 
*odwraca się gwałtownie w stronę Jose* Ostatnio plan z feedersem nie wypalił, wymyśl coś nowego.

Ronaldo wziął łyk soku pomarańczowego i ruszył do salonu. Zatrzymał się już na progu, gdy zobaczył panujący tam bałagan. Na stoliku było pełno jedzenia, brudne naczynia, śmieci, pasek od spodnie, a nawet damskie majtki. Na ziemi walały się poduszki, rozsypane orzeszki i kolejne butelki od wina. 
Do opisu ubioru trzeba chyba dodać opis chaosu po balandze.

Postanowił się najpierw odświeżyć i trochę zrelaksować, a najlepszym do tego miejscem była jego sypialnia. 
Nigdzie tak dobrze nie wciskało się klawisza F5.

Piłkarz dokładnie zlustrował jej nagie plecy i ramiona. Poczuł jak do głowy uderza mu fala gorąca.
O ile Cristiano nie ma menopauzy, to ta fala gorąca uderzyła raczej do główki...

Po pół godzinie piłkarz wrócił do domu. Pierwsze co, to skierował się do swojej sypialni, żeby skontrolować stan dziewczyn.
Ocenił grubość tkanki tłuszczowej, kondycję racic oraz jakość mleka.

Marta milczała. Jakoś przy nim nie nasuwały jej się żadne racjonalne wymówki.
Już dawno przestałam liczyć na przejawy racjonalności w blogaskach.

Gdy Jasmina wróciła do kuchni, dwójka którą w niej zostawiła, kończyła przyrządzanie śniadania.
TVP info z namaszczeniem gotowało wodę na herbatę.

 -Nie zapomnij kremu do opalania! - wrzasnęła brunetka szperając w szafie Marty. Co chwilę rzucała na łóżko ubrania, które jakoś specjalnie rzucały jej się w oczy.
Do walki tresował je sam Mourinho.

-Po co mi to?! - mruknęła ze zdziwieniem podnosząc z łóżka seksowną, jasnoróżową piżamkę, składającą się z koronkowych szortów i bluzeczki ledwie zasłaniającej piersi, rozchodzącej się na środku.
Na cztery strony świata.

-Ale wam fajnie, też bym pojechała. 
-Przecież Cristiano też cię zaprosił.
-No tak... Wiesz, że pojutrze przyjeżdżają moi rodzice. Nie ma szans. Czeka mnie kilka dni męki...
Będą pokazywali nieskończone ilości fotek z Malediwów.

-Tego, że Clarisse narzekała na Marcelo, że ją zajeżdża nie pamiętasz. I tego, że Caroline się żaliła, że Kaka już co raz mniej ma ochotę na sex też pewnie nie pamiętasz.
Nie pamiętam, na całe szczęście aŁtorka ominęła tę część opka. Albo ją zmyślnie ocenzurowała.

Cristiano wygodnie spoczywając na białym leżaku, intensywnie wpatrywał się z tarasu w dwie osoby brodzące w oceanie. Kobieta ubrana była w króciutkie dżinsowe szorty, białą szyfonową bluzkę, swobodnie powiewającą na wietrze, spod której prześwitywała jej gładka, blada skóra i góra od błękitnego bikini. Mężczyzna miał na sobie jedynie pomarańczowe spodenki.
Czyli: gdyby blogaski miały swój artykuł na Wikipedii, właśnie to czytalibyśmy pod hasłem „opis stroju”.

Cristiano przez parę sekund nie ruszał się z miejsca. Dalej wlepiał wzrok w kobietę, która właśnie podniosła coś i z rozmachem wrzuciła w morskie fale.
A były to jaja Uranosa.

Promienie słońca odbijały się od wody rażąc jej oczy.
To Mourinho wypalał jej gałki oczne laserem.

Dziewczyna ponownie zerknęła na jego profil. Nic jednak nie odpowiedziała. 
Cristiano wrzucił na fejsa fotki z ostatniej imprezy.

 Po paru sekundach       poczuła, jak piłkarz wciska na jej głowę swoją bejsbolówkę. Zaśmiała się cicho. Czuła, że teraz on zerka na nią co chwilę.
Patrzy, czy mu czapki przypadkiem nie zwiniesz.

 Jasmina wzięła całą winę na siebie. Powiedziała, że jak mam zamiar być zły to mogę tylko na nią, bo to ona wszystko wymyśliła i zorganizowała. Mówiła również, że to ona nalewała wam alkohol i zmuszała do picia słowami "Kto nie wypije, nie dostanie wibratora na święta od Mikołaja." 
”A że nie sprecyzowała, w co dostanie, to piliśmy na umór”.

Wzrok Marty jednak jakoś samoczynnie zjeżdżał na jego umięśnione ramiona, klatkę piersiową i brzuch. 
Cristiano natłuścił się oliwką i wszystko się po nim ślizgało.

Dzisiaj na objedzie się raczej nie najemy. - powiedział Cristiano chcąc ją przerwać.
Kucharki zaprotestowały i nie gotują już obiadów, dlatego Cris musi objechać całe miasto w poszukiwaniu pożywienia.

-Świetny pomysł. To nas wszystkich ratuje po waszym dzisiejszym obiedzie. - wtrącił się Ronaldo, za co został szturchnięty przez Martę, która koło niego siedziała.
-Przecież zjadliwe było.
SJP: cecha drobnoustrojów: zdolny do wniknięcia, rozmnożenia bądź namnożenia się oraz uszkodzenia tkanek zainfekowanego organizmu.
Widzę, że Mou próbuje działać bronią biologiczną.


-No przestań! - darła się Caroline ze śmiechem do Ricardo, który wpychał jej do ust kolejny kawałek ciasta. 
Zakażonego wąglikiem.

-Osz ty! - mruknął wrogo.
Osz - drugie pod względem ludności miasto w Kirgistanie.
Całe szczęście, że nie wyzwał jej od miast z zachodnim Kazachstanie.


-Brak kondycji? - zadrwiła, gdy przystanął.
-Ciebie nie chcę męczyć. - odpowiedział pewnie opierając się o stół.
-Już to widzę... - zaśmiała się. - Starzejesz się.
-Morze... - mruknął z zastanowieniem
To dość nowatorskie spojrzenie na przemijanie: ja się starzeję, a morze nieprzerwanie trwa.

Dziewczyna westchnęła głośno i rozebrała się do stroju kąpielowego. Mężczyzna miał chwilę, żeby przyjrzeć się jej nagim częścią ciała.
Konkretniej oczami.

-Oni wpędzają mnie w depresje... - mruknęła Jasmina z balkonu do blondynki, która właśnie wyszła z łazienki i wycierała mokre włosy.
”Każą mi się przenieść do Holandii”.

-Po alkoholu robił się agresywny. - wyjaśniła. - Nie bił mnie!!! - powiedziała szybko widząc jej przerażoną minę. - Tylko... czasem mówił przykre rzeczy, a to mnie gdzieś przycisnął, mocniej złapał, tłuk butelki, ściskał mocno...
Najbardziej mnie te średnio rozgarnięte butelki zafascynowały.

od aŁtorki:
Do niewierzących: naprawdę mam zamiar doprowadzić to opowiadanie do końca :)
Moja wiara się właśnie umocniła.

od aŁtorki:
interesuje was, czy będę po tym opowiadaniu zaczynać następne... hm cóż mogę powiedzieć? Blog już jest (www.i-was-waiting-for-you-to-release-me.blog.onet.pl)
Czekam na adresy typu www.i-was-made-for-lovin-you-baby-you-were-made-for-lovin-me.blog.onet.pl

Z grymasem na twarzy przeciągnęła się i zerknęła na zegarek...
-Cholera! - zerwała się na równe nogi i pośpiesznie założyła na siebie biały, krótki, satynowy szlafrok w małe, czerwone serduszka. 
Opisu szlafroka nie można było sobie darować.

 Włożyła kapcie i szybko poszła na dół zahaczając o sypialnię Cristiano, ale go w niej nie było.
Sypialnia Cristiano była usytuowana tak, że nie sposób się było o nią nie potknąć.

-Może to przez zmęczenie, nerwy, presje. - zaczęła wymyślać Jasmina. 
-Może ja już go w ogóle nie podniecam...
Rozumiem taką rozmowę między kobietami około 50-tki, ale to?

Zakupy, fryzjer, kosmetyczka... To popołudnie było miłe, ale męczące.
Wizyta u kosmetyczki wykańcza człowieka bardziej niż praca na pełen etat w kopalni węgla.

-Kepler! - wrzasnęła groźnie Jasmina. - Jedziemy na zakupy, na ognisko. Ubieraj się!
Ogniskowe zakupy... Wraca wątek szamanów?

Wzięła łyk zimnej wody i odstawiła szklankę na pasujący do mebla stolik. 
Stolik został pozbawiony godności mebla i ten tytuł przypadł szklance.

-Co to za spiskowanie? - mruknął z uśmiechem zajmując wskazane miejsce.
-Spiskowanie?
-Uśmieszki, szturchanie, Caroline...
Spiskowanie według głównej boChaterki. Myślę, że jej pracodawca już dawno ją zwolnił.

Na dworze było już ciemno, niedaleko paliło się ognisko, wszyscy już od paru godzin przebywali na plaży. 
Rozpoczęło się szamańskie targowisko.

-Jak to jest być w ogóle żoną piłkarza? - zapytała nagle. Clarisse uśmiechnęła się pod nosem.
-Ciężko... - stwierdziła po chwili. 
”Ciągle musisz siedzieć u kosmetyczki”.

 jeszcze jak przegrają to broń Boże bez kija nie podchodź... Cała rodzina w złym nastroju i kłótnie o nic. 
Bo nie-piłkarze wcale nie przynoszą zawodowych problemów do domu.

. Cristiano uśmiechnął się szeroko. Motylki, które poczuła w brzuchu spowodowały, że ten gest odwzajemniła, odwróciła jednak szybko głowę.
Zaraz, myślałam, że motyliczki zmieniają zachowanie tylko u mrówek...
[BoChaterka zaraz się uczepi trawy i będzie czekała, aż ją krowa zje – kolejny genialny plan Mourinho].


Nie mogła spać. Kręciła się z boku na bok, na siłę zamykając oczy. Kołdra już dawno leżała obok niej, było jej gorąco i duszno.
Biedna kołdra. Może wody?

W końcu postanowiła się przewietrzyć.
Niestety, nie miał jej kto wynieść na zewnątrz.

-Boże... - mruknęła odwracając się. - Mało nie doprowadziłeś mnie do zawału...
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - odpowiedział szybko mężczyzna.
- Chciałem cię zabić – dodał.

Piłkarz parę sekund wpatrywał się w białe obłoki, po czym niepewnie stanął za niebieskooką. Prawą rękę ułożył na jej biodrze, a lewą ostrożnie chwycił za jej lewą dłoń i zaczął delikatnie unosić do góry.
Oho, zaczyna się blogaskowa joga.

Całkowicie poddała się temu, co robił. Ronaldo wysunął jej wskazujący palec resztę pozostawiając w uścisku.
Asana „E.T. Phone home”.

Przyjemne mrowienie w dole brzucha spowodował
Bo Mistrza Yody fanem wielkim był.

-Wygląda jak para korków. - roześmiała się po paru sekundach.
-Naprawdę tobie też to przypomina? - upewnił się z rozbawieniem.
To korki mają płcie? I łączą się w pary?

Dziewczyna zajrzała sobie przez ramię napotykając przy tym również wzrok mężczyzny. Zastygli w tej pozycji.
I zaczęli medytować, z każdym wydechem usuwając z siebie złe emocje.

W samochodzie, podczas burzy było przecież tak samo, tylko tyle, że siedzieli.
Teraz przyszła pora na wyższy poziom wtajemniczenia.

 Nie była świadoma tego, że to ona przywarła swoimi plecami do jego torsu i brzucha. Dłoń Cristiano zaczęła powoli przesuwać się w dół pieszcząc wewnętrzną stronę ręki blondynki, gdy zbliżyła się do wgłębienia pod ramieniem przeszła ją fala dreszczy, przymknęła oczy. Poczuła jak pewnym ruchem Portugalczyk obraca ją przodem do siebie. 
Cristiano był już zaawansowanym joginem.

Po kilku minutach piłkarz zauważył nieobecność  jednej z kobiet na plaży.
-Gdzie Marta? - zapytał podchodząc do leżaków.
-Poszła gotować obiad. - odparła Caroline nawet nie otwierając oczu. 
AŁtorka popiera tradycyjny podział ról.

-Pozwoliłaś oglądać mi ze sobą wschód słońca, pozwoliłaś wziąć się w ramiona...
-Cris... - szepnęła czując już na swoich upiętych włosach i nagiej szyi jego gorący oddech. Jej dłonie momentalnie znieruchomiały. Piłkarz jednak nie zwrócił na to większej uwagi i kontynuował.
-Pozwoliłaś mi dotknąć swojego policzka, ust, pozwoliłaś mi musnąć je swoimi... 
Cukrzycy można dostać.

Blondynka poczuła na swoim karku jego miękkie usta. Mimowolnie przymknęła oczy, a nóż wypadł jej z dłoni uderzając o drewnianą deskę do krojenia. Stado motyli zawirowało w jej podbrzuszu. 
Motylice stwierdziły, że w wątrobie jest nudno.

-Błagam, czy ja naprawdę też muszę...? - wyjęczała zrezygnowana Clarisse. Cztery kobiety siedziały na tylnej kanapie delikatnie wydłużonej taksówki. 
Nie powinna być przypadkiem poszerzona? Dobra, nie wnikam, blogaski już dawno wymieszały wszystkie wymiary i zrobiły z nich sałatkę. A z czasu precel.

od aŁtorki: P.S. W związku z małymi zmianami dziewczyn, wraz z następnym odcinkiem pojawi się nowe zdjęcie bohaterki.
Cris dopiął swego i wykorzystał swój zestaw Małego Chirurga Plastycznego.

Radosnym opisem seksualnych pociągów i szyn aŁtorka kończy swoje dzieUo. Jednak możemy w pewnym sensie liczyć na kontynuację – ostatnia notka pochodzi z końca lutego tego roku. Na pewno nie przepuścimy takiej okazji. My, czyli Szaliki oraz geniusz zła, czyli Jose Mourinho.

1 komentarze:

Spathyphila pisze...

Że też ja tu wcześniej nie trafiłam... Bardzo sympatyczna analiza. Ja wprawdzie piłką nożną się nie interesuję i nie kibicuję żadnej konkretnej drużynie, więc jestem nie w temacie, ale i tak się uchichrałam.
"Po wyjściu zrobiła sobie kilka tostów na śniadanie
>Mówiła, że nie lubi trójkącików!"
Oj tam, może były kwadratowe ;) Kwadrat a trójkąt to już nie to samo!

Prześlij komentarz