#16 - My preciousss Kaka

|
Jose Mourinho niejedną ma twarz - na co dzień oglądamy go jako genialnego trenera Galacticos, niedawno poznaliśmy jego fanfikową odsłonę jako geniusza zbrodni. Tym razem jednak Mou wraz ze swoją drugą jaźnią wyrusza na poszukiwania Jedynego Pierścienia - a to wszystko okraszone znanymi wątkami miłosnymi głównej boChaterki i ulubionych piłkarzy aŁtorki.

PRZEDSTAWIENIE POSTACI:


Imię: Victoria Vivienne.
Nazwisko: González.
Na zdjęciu Adriana Lima...

Ksywka: Vicki, Vivienne.
Drugie imię jako ksywka - czad!

Przyjaźni się z Fernando a nienawidzi Kaki - przynajmniej tak jej się wydaje.
W rzeczywistości jest brazylijską modelką i z oboma panami niewiele ją łączy.

Jeśli już się z kimś przyjaźni traci swój 'wiecznie zły humor księżniczki'.
A uzyskuje wiecznie zadowolony humor odźwiernego.

Komentarz pod notką: Mourinho bardzo ładnie tańczy.
*ląduje na podłodze*

[o Kace] Pod wpływem Ramosa i Cristiano staje się zbyt pewny siebie i zuchwały
Chciałabym zobaczyć aroganckiego, pyskującego Kakę... Nie, właściwie to bym nie chciała.

Imię: Cristiano Ronaldo.
(...)
Charakterem jest bardzo podobny do Victorii.
Posiada swój "wiecznie zły humor księżniczki"?

Imię: Daniel Munthe.
Nazwisko: Agger.
(...)
Jego pierwsze spotkanie z Vicki skończyło dość kontrowersyjnie.
Zaczęli się spierać o in vitro.

Imię: Sergio.
Nazwisko: Ramos García
(...)
Razem z Crisem chodzą na imprezki i flirtują z kim popadnie.
Ostatnio ofiarą Ramosa stał się 80-letni bibliotekarz.

Imię: Leticia Laura.
Nazwisko: Moore.
(...)
Przyjaciółka Victorii jeszcze z czasów szkoły średniej w Liverpoolu. Z celach zawodowych musiała wyprowadzić się do Madrytu.
Nie, nie będę dochodzić, jakie to cele. Ani jaki zawód.
[Wypaśne imiona boChaterek - zaliczone].


WARTKA AKCJA:

Obudziłam się z cholernym kacem, bólem głowy i dziwnym przeczuciem, że dzisiaj się coś stanie ważnego.
"Na przykład zejdę na śniadanie".

Mimo, że już od dawna jestem pełnoletnia, z powodu ciągłego imprezowania moja kochana rodzina wysyła mnie na wakacje do Madrytu.
W Madrycie znajduje się jakiś ośrodek odwykowy dla młodocianych alkoholików? Musi się specjalizować w trudnych przypadkach, normalnie wystarczyłby Monar.

Wieczór pożegnalny. Z małego przyjęcia dla najbliższych przyjaciół zrobiła się impreza na pół Liverpoolu.
Organizatorzy chodzili po domach i odliczali do dwóch przy rozdawaniu zaproszeń.

-No ale to tylko dwa miesiące. Potem się ze mną umówisz.
-A skąd ta pewność? – zapytałam, unosząc brew.
Wynoszenie brwi pod niebiosa zrobiło się coś popularne.

Daniel nic nie odpowiedział tylko mnie namiętnie pocałował.
Widać, że dokładnie przeczytał podręcznik Fabregasa.

Potem był jego samochód i koniec pamięci.
Samochód miał pojemność niewielkiego pendrive'a

‘No świetnie! Przespałam się z kimś kogo prawie nie znam.’ Skarciłam się za to w duchu.
Zaraz usiądziesz na karnym jeżyku!

Jakoś wyczołgałam się z łóżka i wzięłam prysznic. Trochę mnie to wytrzeźwiło.
Nie sądziłam, że prysznice tak skutecznie wypłukują alkohol z organizmu.

Doprowadziłam się do porządku i ubrałam się jak na deszczową pogodę przystało.
"Ponieważ byłam Królową Burz i Wiatrów".

Ubrałam się i wyszłam z domu.
*cmoka z dezaprobatą* Pewien punkt na mojej liście musi pozostać nieodhaczony.

Spojrzałam na zegarek – 8.30 po imprezie na pewno śpi.
14:03 natomiast już dawno wstało i zeszło na śniadanie.

‘Był zalany do tego stopnia, że nawet drzwi nie zakluczył.
Torres ma w domu kluczące drzwi: zawsze uciekają, gdy się tylko ma zamiar je otworzyć.

Fernando zaczął kwiczeć i skakać po pokoju.
Pewnie przypadkiem wszedł na jakiegoś blogaska.

Gdy się ‘uspokoił’ zaczął się trochę na mnie denerwować.
A gdy się "zirytował", był już opanowany.

Nando podszedł do mnie i nic nie mówiąc, mocno mnie przytulił. Jeszcze zaczął mamrotać, że będzie mu smutno, i że będzie tęsknił. Zrobiło mi się jakby… przykro? Nie, no stop! Jakoś się uwolniłam z jego żelaznego uścisku
Terminando Cyborres.

Jeśli chodziło o wiedzę piłkarską to mogę ze skromnością powiedzieć, że mam wszystko w małym palcu.
Czyli czekamy na treningi na Santiago Bernabeu.

A propos rodziców, to ciekawe kiedy z nimi ostatnio normalnie gadałam.
Zanim zaczęłaś występować w fanfiku?

Kierowca zatrzymał się przed ogromnym, białym domem. Z parteru można było wyjść na taras, za to na piętrze znajdowały się niewielkie balkony. Od lewej strony w otoczeniu drzew stała huśtawka ogrodowa, a za nią było boisko do piłki nożnej.
*rozważa dopisanie do listy opisu wypasionego mieszkania boChaterki*

-Victoria, no cześć! – ucałowała mnie w policzek. – Ale ty jesteś śliczna. Powinnaś być modelką!
"I koniecznie zmienić imię na Adriana!"

Musisz mi opowiedzieć jak tam ci się żyło w Anglii i co takiego zrobiłaś, że rodzice cię siłą na wakacje musieli pakować.
Rodzice wysyłający siłą na wakacje zasługują bez dwóch zdań na miano wyrodnych.

-Super – powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. – A gdzie wujek?
-Aaa, José teraz zdrowo ochrzania biednego Ricky’ego.
Mourinho nie znosi, gdy Ricky Martin śpiewa z playbacku.

[Ricky okazuje się być Ricardo Izecsonem dos Santos Leite]

- …ale ja wiedziałem, ze tak będzie jak zaczniesz się zadawać z Ramosem i Ronaldo. Oni to jak takie… demony!
Bez cienia wątpliwości stwierdzam, że nawet wysłannicy szatana.

Nie Kaka, tak dalej być nie może. Musze cię jakoś ukarać, może zawieszenie na cztery najbliższe mecze?
-No, ale przecież niedługo gramy z Liverpoolem to ważny mecz…
-Wiem! I o to chodzi – zaczął się śmiać.
*diabolic laugh*

-Dzień dobry – przywitałam się.
-Ooo! Kogo ja widzę! Widzisz Ricardo?
Jose... Syndrom Golluma?

Ty to jednak masz szczęście. Możesz iść, ale jak to się powtórzy…
"Go and never come back!"

-O ja z nimi zwariuję. No ale widzisz Victoria mam dla ciebie zajęcie, żebyś się nie nudziła przez te wakacje…
"Widzisz, zgubiłem kiedyś pierścień..."

A konkretnie, będziesz jeździła ze mną na treningi i pomagała zapanować nad tymi zapatrzonymi w siebie półgłówkami i postaramy się jakimś cudem sprawić by ich umiejętności piłkarskie były chociaż tak samo duże co ich ego.
"I pouczymy się trochę poprawnej polszczyzny? Co? Że niby aŁtorka nie uznaje tego za wystarczająco czadowe?"

Taak, wtedy byśmy mieli zapewnione wygrane we wszystkich turniejach
Zwłaszcza tych tele.

zaśmiał się ale prawie od razu spoważniał. No niestety, do całkowicie normalnych ludzi to on nie należał.
Rozszczepienie osobowości, maniakalne poszukiwanie zagubionego przedmiotu...

Obudziłam się na drugi dzień coś koło godziny 6:00. Trening zaczynał się za dwie godziny, więc miałam czas, by zrobić ze sobą porządek. Wzięłam szybki prysznic i włożyłam na siebie bladoróżowy dres. Ubrałam białe trampki związałam włosy w kucyk i byłam gotowa. Postanowiłam jeszcze zejść na dół i coś zjeść.
*płacze ze szczęścia* Dwa naraz!

Kierowca podwiózł mnie pod sam stadion.
Nie chcę nic mówić, ale... wiedziałam.

Telefonicznie mi wytłumaczył gdzie mam przyjść.
"Ale uznałam, że lepiej będzie pójść na Santiago Bernabeu".

Trener Realu zawzięcie dyskutował z jakimś facetem. Przerwał tylko na chwilę żeby mi oświadczyć, że mam iść do chłopaków i sprawdzić kogo nie ma. Tylko kiwnęłam głową, wzięłam listę i poszłam we wskazane miejsce.
Zawodnicy pokornie wyciągnęli swoje dzienniczki ucznia.

Westchnęłam i poszłam w ich stronę. Nawet nie wiedziałam jak zacząć, ale pocieszyłam się, że jak to zrobię to będę mieć święty spokój.
Zawsze sobie to powtarzam przed każdą nową analizą.

Chyba się zorientowali, że się zbliżam, bo ustawili się w miarę normalnie i się głupio gapili.
Klasa Real Madryt, w dwuszeregu zbiórka!

No teraz to mnie wkurzył! Najpierw ten, co włosów nie myje, potem nażelowany podrywacz.
Voldemort tak się zadomowił w opkach o Cristiano, że zaprosił do towarzystwa Severusa.

-W dniu dzisiejszym nie przybył tylko Ra?l, i mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za to swoim bazyliszkowym spojrzeniem. -
"- Nie przyjdzie, dopóki nie zostanie wezwany - oznajmił spokojnie Riddle." - "Harry Potter i Komnata Tajemnic", str. 322

–Ależ oczywiście, że nie. Nie będę marnować jadu w moim spojrzeniu na wiecznie niezrozumianego chłopczyka od szamponów - i uśmiechnęłam się złośliwe.
Widzę, że bazyliszki ewoluują i produkują jad nawet w oczach.

Na jego ślicznej [stop!] twarzy
Stop! Chwila na złapanie oddechu! Ok, możemy kontynuować analizę.

– Zobaczymy czy będziesz taka heroiczna jak zostaniemy sami - Uśmiechnął się znacząco.
AŁtorki odkrywają istnienie słowników wyrazów bliskoznacznych, ale nadal nie potrafią z nich poprawnie korzystać.

- No i jak się zachowywali? – spojrzałam po nich. Niektórzy mieli przerażone miny a inni błagający o litość wyraz twarzy. To się nazywa władza.
To się nazywa strach przed umieszczeniem ich w fanfiku.

Niemal czułam jak ponad dwudziestu zmęczonych chłopaków zabija mnie wzrokiem
Bazyliszki coś ostatnio mnożą się jak króliki.

-To nie myśl, bo słabo ci to wychodzi. A teraz ucinam tą dyskusję, ponieważ jest ona sucha i bezsensowna.
Jak żarty w tym opku.

Próbowałam go wyminąć, ale stanął w drzwiach i chyba nie zamierzał mnie wypuścić.
Spróbuj się prześlizgnąć.

Oznajmiłam mu, że jeśli mnie nie uwolni to zacznę krzyczeć i kopać, ten się tylko głupio zaśmiał, więc podeszłam do niego z zamiarem mocnego prawego sierpowego, ale ten na czas złapał mnie za nadgarstki.
–I teraz mógłbym spełnić swoje erotyczne fantazje – szepnął mi do ucha.
Scena gwałtu - coś, bez czego żaden czaderski blogasek obyć się nie może.

–Jesteś bezczelny! Puść mnie! - Znowu zaczął się głupio śmiać. Moment później do szatni wszedł a raczej wdarł się Kaka.
Tró loff przybywający na ratunek - checked.

Powiedziałam i chciałam wyjść ale Ricardo po chwili bacznego przyglądania się, zwrócił się do mnie.
-Aha, Vicki dzisiaj ci pokaże Madryt, co ty na to?
Czyli rozszczepienie osobowości jest u Mourinhów rodzinne?

-Tyle, że to MI trener nakazał dać Victorii małą wycieczkę.
Jako nauczkę.

Kaka tylko zmierzył go wzrokiem i znów zwrócił się do mnie:
- Muszę przyznać, że Cristiano nieco urósł od ostatniej próby gwałtu na fance.

Przebrałam się w białą, zwiewną sukienkę, rozpuściłam włosy i to na tyle jeśli chodziło o moje przygotowania do tego wyjścia.
A starannie przygotowany, delikatny makijaż?

Potem poszłam trochę do Any pogadać. Prawie od razu tego pożałowałam. Otóż moja ciocia uznała, że tworzyłabym z Kaką świetną, gwiazdorską parę.
Na wzór Brangeliny stworzyliby z nich Kakolimę.

I zaczęła mi dawać dziwne rady na temat podrywu.
Podejrzanie podobne do tych z książki Fabregasa.

Gdy już byliśmy w jego samochodzie [klik]
To chyba był odgłos zapinanych pasów, bo żadnego linku tu nie widzę.

Naprawdę nie wiem dlaczego, ale ten chłopak potwornie mnie drażnił, nawet jeśli dosłownie nic nie robił.
Jesteś Mary Sue, oto dlaczego.

-Czekam z utęsknieniem. A teraz się pożegnam jeśli pozwolisz księżniczko zła – rzekł spokojnie
Pani Ciemności i Władczyni Burz i Wiatrów.

Weszłam do domu zła jak osa. Już dawno nikt się nie odważył tak mnie zdenerwować.
Na pal go!

W półzmroku odpoczywałam sobie od tych piłkarzy
Którzy mieli się pojawić się tu o półświcie.

Spojrzałam na wyświetlacz El Nino.
Kolejna boChaterka nazywa wyświetlacz swojego telefonu. Naprawdę muszę rozważyć jakieś imię dla mojego wysłużonego ekraniku...

Nando mi obiecał, że jak tylko spotka Ronaldo to go kopnie w nażelowaną dupę.
Cristiano podąża za trendami i powiększył sobie pośladki wkładkami żelowymi.

-A nie powiedziałem ci, że jutro jest mecz? Nasi grają z Manchesterem United.
Zagadka dnia: Real przeniósł się do ligi angielskiej czy UEFA znowu zmieniła grafik Ligi Mistrzów?

-Nie, to akurat dobra wiadomość. Nie będziesz musiała się cisnąć na trybunach, usiądziesz ze mną.
"Zajmiesz honorowe miejsce na aksamitnym fotelu z wyszytymi inicjałami: MS".

-Victorio! Za 45 minut zaczyna się mecz. I tak jesteśmy spóźnieni więc masz 15 minut na wyrobienie się.
Co tam jakieś gadki w szatni, Mourinho przychodzi na mecze punkt 20:45.

Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa.
Tuśka odhaczyła kolejny punkt na swojej liście i była zadowolona.

Zbiegłam na dół gdzie wujek w najlepsze jadł sobie śniadanie zrobione przez Anę.
Samo schodzenie na śniadanie powoli odchodzi do lamusa, teraz łączy się je z porannym joggingiem.

Chwilę potem byliśmy w szatni [przebranych już] Galacticos. Trener dawał im ostatnie wskazówki i pouczenia.
Jose zdecydował, że jednak odbębni te ceregiele, żeby nie wzbudzić sensacji w mediach.

-No proszę kto nas odwiedził. Wiesz? Jeszcze nie wymyśliłem zemsty za te dodatkowe 4 kółka.
-Cris nie odzywaj się, bo jeszcze się na ciebie rzuci – zaśmiał się Kaká.
Voldi twierdzi, że jeszcze nie pora.

-…przy piłce Xabi niedokładne podanie do Higuaina, jednak ten ratuje akcję i podaje do Ronaldo… iii nie ma gola! Co za pech! Piłka dosłownie otarła się o poprzeczkę! – słuchałam komentatora z wielką satysfakcją.
Na Bernabeu zatrudnili komentatora, żeby choć trochę ukryć brak dopingu ze strony kibiców.

Tak! Wywalczył karnego dla Realu Madryt. Strzelał będzie… również Ronaldo! Jeśli uda mu się trafić w siatkę pierwsza połowa nie skończy się wynikiem 1:0 dla ManU!
Po tak zawiłym komentarzu zaczynam podejrzewać, że znam tożsamość owego komentatora.

Piłka nie uderzyła nawet w światło bramki, co za strata…
*wyobraża sobie piłkę odbitą od światła bramki* Tak, to bez dwóch zdań Darek.

-No nie wierzę w to co słyszę – odezwał się Ramos – ty potrafisz być miła! Chodź się przytulić i natchnij mnie żebym strzelił gola.
BoChaterka awansowała z bazyliszka na Ducha Świętego.

-No po prostu ideał! Zajebista dziewczyna, spokrewniona z trenerem, kibicująca Hiszpanii, która bardziej lubi mnie niż boskiego Cristiano. Nie wierzę!
Gdybyś przeczytał tyle blogasków co ja, to byś uwierzył.

wypowiedział wszystko na jednym tchu Sergio.
Po czym padł trupem rażony blaskiem Mary Sue.

Olałam go i poszłam sobie gadać do Ramosa. Miał strasznie podobną osobowość do mnie i to było fajne.
Daruję sobie komentarz i przekażę głos Big Macintoshowi.

Dwóch z nich, robiących za wiecznie rozkapryszone zespołowe gwiazdy nie zamierzali się spieszyć.
Kaka robił za Syriusza, zaś Cristiano wszedł w rolę Alfa Centauri.

-Ta wnuczka Mourinho, Victoria to niezła dupa
*krztusi się* Wnuczka?!

-Bratanica debilu – zaśmiał się długowłosy obrońca
Dzięki boru, wizja Mourinho jako wesołego staruszka doprowadziłaby mnie na skraj wytrzymałości psychicznej.

-Ale możesz o niej zapomnieć. Na razie się opiera ale jeszcze trochę i będzie moja – zapowiedział brunet i zaczął ubierać codzienne rzeczy
Po treningach ubierał rzeczy odświętne. W sukienkę.

od aŁtorki: Ten odcinek będzie specialnie dla Catherine i jej Shannon. Ona wymyśliła mi tytuł tego odc. i jako jednyna czyta i ocenia wszystkie przed opublikowaniem.
Ciekawa jestem, kiedy jakiś analizator dostanie dedykację za czytanie i ocenianie odcinków.

Trener Mourinho miał dziwne przeczucie jeśli chodziło o nią. Już parę dni była w Madrycie i zachowywała się wzorowo – co do niej jest niepodobne.
"Czyżby znalazła cię, mój ssskarbie...?"

-Victoria, już jest 6.40 czas wsta… Victoria? – rozejrzał się po pokoju, w której nie było żywej duszy.
BoChaterka R.I.P. To co, kończymy opko?

Zapukał do łazienki, lecz i tam odpowiedziała mu cisza. Pierwsza myśl – zemdlała w łazience.
Przytłoczyła ją kosmetyczka.

Sam nie wchodził lecz zawołał swoją żonę.
Nie chciał podejść do bratanicy, która być może potrzebuje pomocy medycznej. Albo się wstydził (co ze względu na okoliczności jest raczej głupie), albo był bardzo zdeterminowany, by odzyskać pierścień.

Ten w pośpiechu wykonał pozostałe poranne czynności
Jose postanowił zostać Mary Sue?

Nerwy robiły swoje.
Sumiennie przewodziły impulsy elektryczne.

Kaká! Vicki cię lubi, możesz opuścić trening więc leć ją szukać. W końcu to ty jej pokazałeś te cholerne dyskoteki. Odpuszczę ci karę na mecz z Liverpoolem jak ją znajdziesz w jednym kawałku!
Real ewidentnie próbuje swoich sił w Premier League.

Po jakimś czasie wszedł do ostatniej dyskoteki na Gran Vía, wcześniej zakładając ciemne okulary.
Jego detektor Mary Sue zaczął piszczeć.

-Dzień dobry. Jest sprawa, czy może dziś w nocy była tutaj dość wysoka szatynka z lekko falowanymi włosami? Mocno się maluje i pewnie była dość wyzywająco ubrana. Nie wiem jak ją opisać…
Zacznij może od stroju.

Wiesz jak się mógł czuć trener? No nie wiesz. Ciebie interesuje tylko czubek własnego nosa – wykrzyczał i się trochę oddalił.
-A ty co nagle taki obrońca?
Właśnie, Kaka, wracaj do ofensywy.

-Haha jakiś ty zabawny! – zaśmiałam się ironicznie – wiesz, jeśli twoja inteligencja jest tak ‘duża’ jak twoje przyrodzenie to współczuję twojej dziewczynie
Jeśli ta zależnosć jest prawdziwa, to czemu Einstein nie był słynnym kochankiem?

-Powtórz to – powiedział przez zęby.
"Powtórz, bo dostałem napadu głuchoty i szczękościsku naraz".
[Znowu zespolone nerwy?]


Położyłam rękę na jego ramieniu i wyszeptałam do ucha – Powiem w skrócie, masz małego – poczym odeszłam perliście się śmiejąc.
Trzeba było grać w szachy i rozwiązywać zagadki matematyczne, to by ci choć trochę urósł.

-Nie rozśmieszaj mnie. A swoją drogą to mam nadzieję, że zadbałaś o to by za kilka miesięcy niektóre partie twojego ciała się nie powiększyły
Ja bym się nie martwiła, boChaterka nie wygląda na osobę, która rozwijałaby swój intelekt.

-Ricky chcę ci coś powiedzieć – zaczęłam delikatnie, charakterystycznie przeciągając litery.
Litery, głoski - dla aŁtorek jeden pies.

Zaparkowałam przed domem i weszłam do domu.
"Będąc już w domu, poczułam się jak w domu".

-Wytłumacz mi, jak śmiałaś uciec na całą noc z domu?! – zaczął dość spokojnie kazanie wujek.
Ten wykrzyknik na końcu dobitnie podkreśla jego niewzruszony spokój.

-Jak tam? Miałaś wojnę? – zapytał obojętnie. Nic nie odpowiedziałam tylko mroziłam go wzrokiem
Ażeby Kaka mógł wypowiedzieć tę kwestię.

I nawet nie próbuj mnie straszyć meczem, bo prędzej dostanę czerwoną kartkę niż nie zagram wcale – ciągnął pewnym tonem.
Czy tylko ja nie łapię tej zależności?

-Wszystko mówisz? Zgoda. Zaraz… Nie wierzę! Użyłaś słowa proszę i to w moim kierunku. Weź to powtórz, bo może miałem chwilową schizofrenię.
"Zdarza mi się to prawie równie często jak napadowy szczękościsk w połączeniu z niedosłuchem".

-Nienawidzę cię – oznajmiłam uśmiechając się teatralnie szeroko
Tak szeroko, że mogłaby pomieścić w ustach cały teatr.

-Ja nie chcę prowokować jej ‘imprezowego ja’ wieczornym wypadem. A poza tym, mimo wszystko musi mieć jakąś karę – powiedział wujek.
"Nie możemy pozwolić, by rozszczepienie osobowości Victorii się pogłębiało. Prawda, ssskarbie?"

Po chwili usłyszałam śmiech trzeciego głosu, czyli zapewne Kaki.
Jose jako pierwszy tenor zaczął wyśpiewywać arię.

-Wiem już jak się odpłacisz za moje drobne kłamstwo – zaczął. Nic się nie odzywał więc kontynuował
Kontynuował, więc milczał, więc mówił dalej.

-Ooo tak Rooney to takie ciacho mrrau! – powiedział ironicznie.
-Ma grać a nie wyglądać. A Torres ładną buźką meczu nie wygra… No ej, chyba się nie obraziłaś co? – dodał widząc moją zaciętą minę.
Rozszczepienie osobowości przenosi się drogą kropelkową?

Dzisiaj postanowiłam wykonać dzień da siebie. Pojechałam centrum i postanowiłam zrobić sobie małe zakupy. Zakupiłam sobie jeans’owe szorty, kilka koszulek i sukienkę. Po jakimś czasie ktoś zaczął mnie delikatnie pukać w ramię.
To była Tuśka, która zaczęła się domagać dokładniejszego opisu ubioru.

-Przepraszam, że przeszkadzam ale mam pytanie a te miłe ekspedientki efektownie mnie ignorują [ilekroć do nich podchodzi, odwracają się, puszczając fajerwerki]. Do której sukienki bardziej pasują te dodatki? - zapytała mnie wysoka, szczupła szatynka.
Zawsze byłam przekonana, że strój kompletuje się odwrotnie, ale co ja tam wiem.

Po prawie godzinnej rozmowie [znów w wannie] dowiedziałam się, że prawdopodobnie w przyszłym tygodniu Liverpool zagra z Realem na Bernabéu mecz towarzyski
Szefowie FA muszą zbadać teren przed aneksją Madrytu do Anglii.

Na drugi dzień przebudziłam się coś koło 7.00.Zdziwiłam się dlaczego wujek mnie nie obudził. Wybrałam jedną z nowych koszulek i ciemnoniebieskie rybaczki do ubrania i poszłam do łazienki. Gdy robiłam sobie makijaż ktoś zaczął się dobijać do drzwi łazienki.
Tuśka chciała dowiedzieć się czegoś więcej o koszulce.

Potem zeszłam na dół i zjadłam wmuszone śniadanie.
Poważnie traktowała swoje marysine powinności.

Jakoś słabo się czułam i nie chciałam iść na trening. Powiedziałam to wujowi a on uznał, że jak mnie nie będzie przez jeden dzień to nic się nie stanie.
Natomiast dłuższa absencja Mary Sue na treningach może skutkować wypadnięciem z formy.

Po jakimś czasie przyszła do mnie Ana, jak ona to określiła ‘poplotkować jak przyjaciółki’. Przez jakieś 15 minut wmawiała mi, że powinnam być z którymś z piłkarzy Realu.
Bo jak na fanfik o piłkarzach, gorących romansów z główną boChaterką jest stanowczo za mało.

więc wiem jak ci poprawić humor – powiedział z tym swoim uśmiechem, który zwiastował coś bardzo złego. Spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy więc zaczął mi zdradzać szczegóły – jako dziewczyna na pewno marzyłaś przez chwilę poczuć się jak gwiazda w niegrzecznych filmach co nie?
"Zacznijmy zatem pierwszą lekcję! Powtarzaj za mną: you're tearing me apart, Lisa!"

-Ty zwariowałeś. Już ci przepowiadam jutrzejsze nagłówki gazet. ‘Sławny piłkarz Ricardo Kaká zaciąga jakąś biedaczkę do sex shopu! Co na to Mourinho?’
Mourinho dał się nabrać na te wibrujące pierścienie...

Uniosłam jedną brew do góry i czekałam aż wyjedzie z jakimś głupim pomysłem.
Na przykład powrotem na dół.

M: Ricardo jesteś z Vicki prawda?
K: T-tak ale stało się coś?
M: Owszem, doszły mnie słuchy, że jesteście w… sklepie, w którym nie powinniście być.
K: Nie, trenerze, nie jesteśmy u jubilera.

Próbowałam jakoś zapanować nad wszystkimi głupimi wstążkami i innymi ozdobami tego ubrania. Strój różowego króliczka, też ma wyobraźnie!
A jaką mój dres ma fantazję!

Po chwili chwycił mnie za podbródek i delikatnie musnął moje usta, a po chwili całował już namiętnie. Serwował takie pocałunki, że zapomniałam jak się oddycha.
Kaka wpił się w jej usta tak mocno, że przypadkiem podgryzł jej rdzeń przedłużony.

Powiedział mi w skrócie dlaczego już musimy jechać i ruszyliśmy w stronę mojego tymczasowego domu.
Natomiast Kaka wybrał się do schroniska.

od aŁtorki:
Napisałam wyczekiwaną przez Kasię scenkę pół-erotyczną.
I pół-pościgową.

Znów musiałam wcześnie wstać na ten głupi trening. Naprawdę nie wiem po co w ogóle mam tam chodzić.
Przydasz się, jak oświetlenie na Bernabeu padnie.

Gdy o tym [lub o nim] myślałam czułam się jakoś dziwnie. I nie, to na pewno nie były żadne początki love story.
To była już całkiem rozwinięta akcja opka.

Siedziałam w szatni między przebranymi już chłopakami. Muszę przyznać, że zaczęłam ich lubić. Nawet Crisa. Zrobił się taki… normalny. Nie gwiazdorzy, da się z nim zwyczajnie pogadać.
Program "Zmienianie życia" nabiera tempa.

-Ricky możemy pogadać? – zagadałam gdy się trochę zbliżyli.
-Uuu, przebieralnia już była, to teraz może schowek na miotły? – zapytał ze śmiechem brunet.
Angielska federacja piłkarska przeniosła siedzibę Realu do Hogwartu.

-Siedź cicho, bo nie ręczę za siebie – powiedziałam do Gonzalo zabijając go wzrokiem.
Voldemort powinien się udać z nią do weterynarza, bo zaczęła się hiperaktywna robić.

-Oczywiście, to zostanie między nami – zaczęłam parodiować chłopaka, nie dając mu dojść do słowa.
-Przestań. Ja nie chciałem tego mu powiedzieć. Samo jakoś wyszło. Ale wie tylko Gonzalo! I obiecał, że nie powie nikomu.
Poza paroma poczytnymi portalami plotkarskimi.

Wykorzystując fakt, że trener coś długo nie przychodzi do szatni chciałam pośmiać się jeszcze z tymi imitacjami piłkarzy.
Przechodnie zaczęli się stukać w czoło, gdy zauważyli młodą kobietę prowadzącą żywe dyskusje z tekturowymi podobiznami graczy Realu.

Gdy weszłam do przebieralni jakoś od razu klimat wydał mi się dziwny.
Jak widzę, przebieralnie na Ciudad mają się nieźle. Teraz pora przenieść trend do innych klubów.

Siedząc w salonie czytałam jakieś nudne romansidło.
Po pewnym czasie zorientowała się, że czyta fanfic.

Nie miałam co robić dlatego zrobiłam taki desperacki krok.
Myślę, że każdy analizator tak to sobie tłumaczy.

I w momencie, w którym książkowa bohaterka wyznawała miłość swojemu ukochanemu, ktoś zadzwonił do drzwi.
Był to banał sceniczny.

W drzwiach stała wysoka, opalona szatynka.
Jeśli to nie jest Kaka po operacji zmiany płci, to ja się pytam: gdzie ten banał?

Na początku rozmowa zdecydowanie się nie kleiła. Praktycznie obie bardziej byłyśmy zainteresowane swoimi butami lub sufitem.
Z naciskiem na to pierwsze.

Dziś z José musieliśmy wyjechać do cioci Margaret.
(...)
PS. Zostawiliśmy ci w garażu jeden samochód, żebyś nie musiała się tłuc taksówkami.
LOL.

Włożyłam do torebki jeszcze bieliznę, czarne rurki, granatową tunikę, białą, krótką sukienkę i strój kąpielowy gdybyśmy chciały iść na plażę.
I tym (nareszcie porządnym) opisem stroju kończymy lekturę tego wspaniałego opka.

2 komentarze:

ironlemon pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
ironlemon pisze...

Długo byłem dzielny i dawałem radę zachować (należytą) powagę. Ale doczytanie do wkładek żelowych Cristiano niestety skończyły się zapluciem monitora herbatą. Serio.

Prześlij komentarz