#20 - Reprezentacja Hiszpanii i urzędnicza korupcja

|
Cieszą się aŁtorki i komcie dostają,
bo gdy Euro w Polsce, opka rozkwitają. x2

Koko koko Euro spoko!
Ortografio, kij ci w oko!
My w piłkarzach się kochajmy,
na nic nie zważajmy!

Do Gdańska przyjeżdża Özil z kolegami,
pozwiedzają Rynek, a noc z podchodami. x2

Koko koko Euro spoko,
logikę miejmy głęboko!
Bo gdy Niemiec nas podrywa,
głupota wygrywa.

Piqué i Hiszpanie to gorące ciacha.
Z Tró Loff się zderzają z prędkością pół macha. x2

Koko koko Euro spoko,
interpunkcja w Orinoko.
Imperatyw Blogaskowy
zwarty i gotowy.

Lecz na naszej drodze stoją Szalikowcy
wraz z radarem w dłoniach i instynktem łowcy. x2

Koko koko - to nie fryzy,
to eurowe analizy!
Zachęcamy do kwikania
podczas ich czytania :)

Tak, moi drodzy, wraz z nadchodzącymi wielkimi krokami Mistrzostwami Europy, zapraszam do przeżycia niesamowitej przygody z opkami, które powstały jakiś czas temu, a które dotyczą najważniejszej imprezy sportowej w historii Polski. Dziś wyjątkowo krótko. Co nie oznacza, że będziemy cierpieć na niedobór aŁtorkizmu.
Słyszeliście pewnie nieraz, że Hiszpania to młoda drużyna. Skoro tak, to niby czemu nie odmłodzić jej jeszcze bardziej? A przy okazji przekupić paru pomorskich urzędników...

PRZEDSTAWIENIE POSTACI


Małgosia Madejczyk

ur. 2.10.1993r.
Mam jej wysłać życzenia urodzinowe czy jak?

Cesc Fàbregas

ur. 4.05.1990r.
To jakaś młodsza podróba, tak?
[Pewnie liczy na kasę ze sprzedaży książki].


Katalończyk. Obecnie piłkarz Arsenalu Londyn, ale czy będzie bronił Jego barw także w następnym sezonie?
Widzę, że drogę kariery ma podobną do swojego starszego imiennika. A Arsenal to klub bogów.

Czas pokarze…
Zada wymyślną karę za jakąkolwiek próbę opuszczenia Arsenalu.

Niedawno rozstał się ze swoją wieloletnią dziewczyną, Carlą.
Dobrze, że dziewczyna była wieloletnia, w przeciwnym razie znalazłby się na to paragraf.

Uwielbia dzieci.
*wertuje kodeks karny*

Gerard Piqué

ur. 2.02.1990r.
Trzy lata w jedną czy w drugą stronę – co za różnica?

Bojan Krkić

ur. 28.08.1993r.
Guardiola Ten nowy Tito Vilanova wpadł w szał odmładzania kadry.

Na linii Bojan  > Cesc > Gerard, tworzą bandę najlepszych przyjaciół
Przy czym Bojan dowodzi, a Pique jest samcem omega.

Jack Wilshere

ur. 1.01.1992r.
Klubowy przyjaciel Fabregasa. Pomimo swojego młodego wieku niedawno został ojcem
O dziwo on nie został odmłodzony.

Sam nie wierzy w to, ze dziecko jest Jego, ale obiecał się Nim opiekować.
Wśród kolegów jest znany pod pseudonimem „święty Józef”.


Paweł Szamocki

ur. 13.10.1982r.
30-letni prawnik. Niedawno otworzył swoją własną kancelarię prawniczą. Mąż Marty, kocha ją i ich dzieci nad życie. Zrobiłby dla tej trójki wszystko. Gośkę traktuje jak swoją własną siostrę. Cieszy się, że wstąpił do rodziny Madejczyków.
Opko to zawsze jakiś rodzaj reklamy dla nowo otwartej kancelarii.

WSTĘP ODAŁTORSKI

Nazwa bloga wpadła mi do głowy, kiedy słuchałam piosenki Seana Paula – Never Gonna Be The Same. 
Konkurs audiotele: jaka piosenka była inspiracją do powstania tytułu naszego bloga?

Po przetłumaczeniu sobie tej frazy stwierdziłam, że może to być odpowiednia nazwa dla nowego bloga.
A także to wszystkiego, co trąci banałem.

Opowiadanie jest fikcją! Żadne z zamieszczonych tutaj wydarzeń nie miało nigdy miejsca.
Uwielbiam to stwierdzenie. AŁtorki naprawdę sądzą, że czytelnicy traktują ich opka jak biografie sportowców?

Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa.
”Zupełnie przez przypadek nazwałam wysokiego środkowego obrońcę Barcelony Gerard Pique”.

WARTKA AKCJA


Jest początek czerwca 2012 roku. 19-letnia mieszkanka małej miejscowości oddalonej o ok. 100km od Gdańska wraca z zakończenia roku szkolnego. Jest niezwykle upalno.
Wieczorem zaś robi się zimnie.

Tak oto stała się absolwentką bardzo dobrego liceum, w ręku niesie swoje piękne świadectwo z czerwonym paskiem, wyniki maturalne… 
Początek czerwca i wyniki maturalne? Ktoś tu ewidentnie przekupił OKE.

Była jedną z najlepszych w szkole, jeśli chodzi o wyniki z testów…
I zamiast arkuszy maturalnych dostała testy! Zaraz poszukam numeru do CBA...

- Halo? – odebrała.
- Córeczko, wracaj szybko do domu, pakuj się i przyjeżdżaj szybko do Nas! – usłyszała z telefonu głos swojej mamy.
Kolejne perypetie bogów. Nie mają co robić, to występują w fanfikach o Pique.

Rodzice Gosi wyjechali kilka dni temu do Gdańska. Mają tam swój hotel, którym zajmują się, kiedy tylko mają wolny czas.
Wychodzą z nim na spacer, pielęgnują sierść itp.

Co roku, na wakacje jeździli tam całą rodziną.
Bo bycie właścicielem hotelu nie pociąga za sobą żadnych obowiązków.

Weszła do swojego pokoju, szybko się przebrała, założyła czarne rurki, kremową bluzkę na ramiączkach i szybko się spakowała.
Faktycznie szybko poszło, nawet nie zdążyłam wyciągnąć swojej listy.

Chwyciła do rąk walizkę i torbę podręczną, pod pachę szybko wpakowała swoją torebkę, w której miała kluczyki od samochodu, razem ze swoim ulubionym brązowym kardiganem, świadectwem szkolnym, wynikami z matury i masą innych, niepotrzebnych rzeczy.
Świadectwo maturalne było na samym szczycie listy niepotrzebnych rzeczy.

Zamknęła dom i wsiadła do swojego czarnego Volksvagena Golfa VI i ruszyła w znajomym kierunku.
Szefowie Volkswagena uznali, że nazwa ich firmy musi być 20% bardziej cool i wymienili prostackie „w” na czadowe „v”.

Maciek był chłopakiem Gośki. Byli razem od prawie roku.
- No hej, co jest? – odebrała.
Gośka, słuchaj… Musimy się spotkać.
Jak znam opka, właśnie uznał, że do siebie nie pasują i chce zerwać.

Gosia, ja już dłużej tak nie potrafię, nie możemy być dłużej razem… To wszystko jest na siłę, czujesz to?
Na identyfikatorze w robocie chcę mieć dopisane „Znawca blogasków”.

- Ja przepraszam, ale ja już nie wytrzymuję. Duszę się w tym związku… Czujesz to samo, co ja?
”Powiedz, że tak i daj mi zniknąć z opka, w końcu gram tu tylko rolę epizodyczną, by któryś z piłkarzy Barcy mógł cię pocieszyć”.

Co? Aaa, tak, oczywiście… Aż parno jest… - skłamała ironicznie.
Wręcz upalno.

Zaczynała płakać. Chłopak, z którym był prawie rok, nagle stwierdził, że dusi się w związku…
Może jednak nie przekonała go ta nagła zmiana płci?

- Wiedziałem, że zrozumiesz! Dziękuję, jesteś niesamowita!To co, przyjaźń?
- rzucił Maciek, po czym szybko odłożył słuchawkę i zaczął przeliczać gażę, którą dostał od aŁtorki.

Nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Jeszcze wczoraj Maciek mówił Jej, że ją kocha, a teraz nagle co?
A tu nagle opko.

Włączyła swoją ulubioną piosenkę. Lionel Ritchie – Hello. 
Is it me you looking for?

Dała upust emocjom. Łzy płynęły niepohamowanie.
A każda z nich była przeniknięta samotnością.

Zawsze denerwowało Ją to, że kiedy przyjeżdżają do Gdańska, muszą być zakwaterowani whotelu… 
W hotelu doktora Who. Za windę robi tam TARDIS.

Podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Co Ty dobie wyobrażasz?
Kolejne wydumane daty?
[TARDIS ją przeniósł nie tam, gdzie chciała? Do triasu na przykład?]


Posprzątała butelki, pościeliła łóżko i poszła wziąsc prysznic.
Wraz z butelkami wyrzuciła dziwną książkę zatytułowaną „Słownik języka polskiego”.

Wyszła spod prysznica, wysuszyła włosy, jako że tego dnia nie było najcieplej, założyła szare dresy, fioletową bluzkę na ramiączkach, na plecy zarzuciła czarną bluzę Adidasa, założyła buty, wzięła do ręki telefon razem ze słuchawkami i wyszła z pokoju.
Czyżby śniadanie?

- Natalia, pomóż… Mogłabyś do mnie przyjechać?
- Co się stało?
- Po prostu przyjedź… Nie chce o tym rozmawiać przez telefon… - tłumaczyła Gośka.
Jasne, przyjadę, ale nie mogę dzisiaj…
Przyjeżdżaj, jak Marysia każe!

Powiedzieli, że Euro nie jest organizowane w Sopocie, to nie mają obowiązku skracać nam roku szkolnego…
”Ale pani dyrektor dodała, że jest otwarta na dowody wdzięczności, więc może mogłabyś pomóc przyjaciółce?”

Jako dziecko zawsze siadywała razem z dziadkiem i przyglądała się, jak ten coś naprawia. Nauczyła się wielu potrzebnych rzeczy, za co często sobie dziękowała.
Dziadek robił tam tylko za dekorację. Sam dziękował Gosi za to, że mógł jej towarzyszyć.

Chwyciła do ręki kluczyki do samochodu i wyszła z pokoju. Wsiadła do samochodu i pojechała do hurtowni części samochodowych.
W której ludzie związani z przemysłem samochodowym sprzedawali akcesoria do samochodu.

Wróciła po 40min. Zaparkowała z tyłu hotelu, gdzie Jej rodzice urządzili dość spory ogród, tylko dla najważniejszych gości.
Vipowski ogród – LOL.

Ciszę przerwał wesoły męski głos:
- Hi. Can I help you with something? – zapytał z uśmiechem po angielsku.
Nazywał się Google Translator.

"...Bycie przyjacielem to czasem bycie mistrzem w sztuce koordynacji.
Dlatego ja przyjaźnię się z muszcz...
[inside joke alert!]
...och, przepraszam. Z móżdżkiem.


Hej… ! co jest? Żyjesz, czy padłaś? – zapytał ze śmiechem widząc minę i zamyślenie Gośki.
Lepiej mu szło tłumaczenie na polski.

- Okej, już robię. Trochę to dziwne, że sama sobie tutaj dłubiesz przy samochodzie… Pierwszy raz widzę, żeby dziewczyna sama coś robiła pod maską…
- Zawsze jak byłam mała to siedziałam z wujkiem i przypatrywałam się jak cos robił…
Parę zdań temu to był dziadek, ale kto by się tym przejmował?

I teraz dziękuje sobie za to, przynajmniej nie muszę jeździć do mechanika z byle pierdołą…
Zasług wujka/dziadka w tym nie upatrywała.

Nie miała ochoty widzieć się ze swoimi rodzicami. Gdyby mama dowiedziała się, że jej córka umówiła się z piłkarzem to chyba dostałaby szału.
Mama czytała fanfiki i wiedziała, co piłkarze na randkach wyprawiają.

Założyła czarne rurki, żółtą bluzkę w paski na ramiączkach, a na to czarną skórzaną kurtkę. Całość dopełniła fioletowym szaliczkiem. Szybko założyła czarne adidasy i wybiegła z pokoju.
Z serii znane i lubiane: opis ubioru.

W pewnym momencie Gośka przystanęła i wpatrzyła się w horyzont. Zarówno ona, jak i zachodzące słońce wyglądało pięknie. 
Jednak urodą zachód Słońca nie dorastał Gosi do pięt.

Lekkie promienie słoneczne rozjaśniały jej pełną wyrazu ekspresji twarz.
Pełną wyrazu, ekspresji, uzewnętrznienia, okazania uczuć...

Jack nie mógł się powstrzymać. Wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął robić dziewczynie zdjęcia.
Pierwszy raz widział tyle synonimów na jednej twarzy.

Oprzytomniała dopiero, kiedy Jack wyszedł naprzeciw niej i zaczął robić zdjęcia jej twarzy.
Mówiłam?

Wiedziała kim była owa Lauren… To była dziewczyna Jacka. Mają razem dziecko, ale nie ze sobą. 
Lauren rozmnażała się drogą ginogenezy.

W odpowiedzi otrzymał tylko skinienie głową. Gosi robiło się powoli zimno. Zaczęła zapinać swoją kurtkę.
- Synka. Ma na imię Luke.
Jack był fanem Gwiezdnych Wojen; niestety, mając dzieworodną dziewczynę, nie będzie mógł wypowiedzieć ulubionej kwestii.

Wiesz co Gosia, przepraszam, ale ja już powinienem wracać… Jutro mam trening, a jest już po 22. Muszę się wykapać, wyspać…
Ledwo skończył 20 lat, a już problemy z prostatą...

- Po prostu fajne osoby mają pokój na tym piętrze co Ty…
- A skąd Ty wiesz gdzie ja mam pokój, co?
- A widzisz… Bo Jack Wilshere wie wszystko… - powiedział nadal się uśmiechając.
Panieńskie nazwisko jego matki brzmiało Nostradamus.

Skierowali się w kierunku hotelu.
I zakręcili w zakręt w lewo.

od aŁtorki:Chyba nie jest wielkim zaskoczeniem to, kim był chłopak, który zaczepił Gośkę :D. Chyba to wszystko jest zbyt oczywiste w opowiadaniu…
*obłudnie* Nie, skąd, nigdy niczego się nie domyśliłam, czytając piłkarskie fanfiki!

Szybko uruchomiła program w którym dostępne były wszystkie dane mieszkańców hotelu. Szukała osób według pięter. Znalazła. Piętro czwarte… Mieszkańcy: Francesc Fabregas, Gerrard Pique, Carles Puyol, Bojan Krkic, Xabi Alonso, Xavi Hernandez, Andres Iniesta…
Wszyscy młodsi średnio o 3 lata.

W tym samym w pokoju nr. 86:
...toczyła się ostra dyskusja o interpunkcję.

Wsłuchała się w słowa piosenki i zaczęła tańczyć salsę. Uwielbiała to robić i świetnie jej to wychodziło.
Nie musisz nas o tym przekonywać.

Tu następuje cytat na całą stronę z Paulo Coelho. AŁtoreczki robią się coraz bardziej leniwe.


- Ja to bym chętnie został i z tego co widzę to On też… - powiedział na widok Hiszpana, który przyglądał się figurze Gosi. Faktycznie, było co podziwiać. Długie, szczupłe i opalone nogi robiły wrażenie na każdym facecie, który zobaczył ją w krótkich spodenkach, albo w spódniczce. A tak się składało, że Gosia miała na sobie dość kusą pidżamkę…
AŁtorka za wykreowanie modelowej Mary Sue powinna dostać piątkę z plusem.

Co ja mam założyć worek na ziemniaki na siebie, żebyś się tak na mnie nie patrzył? – zapytała ironicznie i weszła do łóżka i specjalnie zakryła się kołdrą.
Za marysiowe odzywki też.

- Taaa, pewnie, a ja to Matka Teresa z Wąchocka…
- Z Wąchocka? – zaciekawił się Cesc, czym wywołał śmiech Klaudii. – przecież Ona z Kalkuty była.
BoChaterce udało się w ciągu jednego rozdziału zmienić imię. Nawet nie musiała się fatygować do urzędu.
[Korupcja, jak widać, w rozkwicie].


Jack zażarcie wdarł się w jakąś dyskusję z Ceskiem, a Gosia na chwilę przyłożyła głowę do poduszki.
Urzędnik stwierdził, że koperta była za cienka i zgodził się na zmianę imienia na maksymalnie jeden akapit.

Daj spokój, chodźmy. Obudzisz ja jeszcze… - powiedział, wstał z fotelu, podszedł do Klaudii i przykrył ją bardziej kołdrą.
Na szczęście błyskawiczny przelew załatwił sprawę.

W tym samym czasie na stadionie:
Ej, jak to jest, że mamy razem trening?
”I dlaczego, do licha ciężkiego, mamy trenować na stadionie?”

- Idź do swojej Waki Waki! Niech Ci pośpiewa Rabiiiiiosa! –oburzył się Jack.
Angielska federacja piłkarska przetransferowała Wilshere'a do Hiszpanii, gdy ten zaczął się zadawać z dziewczętami o podejrzanie olśniewającej urodzie.

- A Ty co tak od rana tryskasz humorem? Kupiłeś hurtowo Viagre?
Biorąc pod uwagę, że po łacinie „humor” to „płyn”...

- Akurat na plaży jestem i biegam. A co? Przyjeżdżasz? –zapytała z nadzieją w głosie.
- No chyba. Mam już wolne. Także… Przygotuj dla mnie jakiś dobry pokój w koło Hiszpanów. – zaśmiała się.
Marysia i jej koleżanki otoczą swoje ofiary.

- I jak tam? Idziesz z nami na plaże? – zapytał z uśmiechem Jack, kiedy Gosia otworzyła mu drzwi.
Przeklinając w duchu pazernych urzędasów.

- Nie widzę, żebyś się przebrała… - powiedział Jack, kiedy Gosia wyszła z łazienki. – Ja tu liczyłem na jakieś kuse wdzianko, a Ty co?
Jack też znał fanfikowe zagrywki.

No wiesz… Ty jesteś fajna, ładna, inteligentna i w jego typie. On jest sam, przystojny, z ambicjami…
”I na potrzebę opka odmłodniał o parę lat! Fajnie, prawda?”

E tam, nie przejmuj się. Fabregas tak łatwo nie odpuszcza. W końcu to Hiszpan. Ten temperament.
A jeśli do tego dodać listę bestsellerowych poradników podrywu, mamy idealnego kandydata na Tró Loffa.

Tyle osób, które znała do tej pory tylko z telewizji, osoby, o których wiedziała wszystko i jednocześnie nic. A teraz? Teraz naprawdę ich zna. Historia jak z filmu, a jednak prawdziwa.
Historia jak z blogaska, a jednak na blogasku.

Mimo wszystko nadal pozostawała normalną dziewczyną.
O powalającej urodzie i zabójczym umyśle.

Nie miała zamiaru się zmieniać tylko i wyłącznie dlatego, że do grona jej znajomych dołączyli znani i świtowej klasy piłkarze. 
W końcu byli znani tylko o świcie, przez pozostałe pory dnia nikt ich nie poznawał.

Poza piłkarzami miała jeszcze innych znajomych, którzy byli dla niej ogromnie ważni. To im zawdzięczała najwięcej.
Nie byli jednak wystarczająco cool, by opisywać ich w opku.

Pieniądze szczęścia nie dają. Potrzebna jest miłość, zaufanie… Nie można się zmieniać tylko dlatego, że zmienia się stan Twojego konta w banku, to nie jest ważne.
- Pogadamy, jak będziesz chciała zmodyfikować akt narodzin – mruknął urzędnik.

Ważny jest stan Twojego serca, to co w nim jest, co je wypełnia.
All you need is myocardium.

To coś nazywa się miłością.
Tak nazywają śródsierdzie niektóre ludy Grenlandii.

Potrzebne każdemu człowiekowi, bez tego nikt z nas nie da rady.
Ciężko byłoby pompować krew bez pompy.

Co z tego, jeśli materialnie ma się wszystko, jeśli tak naprawdę wewnątrz nas nie ma kompletnie nic?
Np. po spotkaniu z handlarzami narządów.

Może i chciałaby związać się z jednym z nich, ale czy jest sens? Dopiero co rozstała się ze swoim chłopakiem, to jemu mówiła że kocha i nagle miałaby skierować te 9 liter do kogoś innego?
Nie z każdym można być na tyle blisko, by móc zaproponować mu grę w Scrabble.

Wszystko musi byś dokładnie przemyślane. Nie chce popełniać błędów.
Mam wypunktować?

Szła właśnie razem z Natalią na trening Hiszpanów, na który zostały zaproszone. Obie uwielbiały ten kraj. 
Trening Hiszpanów to mała wysepka u wybrzeży Katalonii. Niedawno uzyskali od Hiszpanii autonomię.

Planowały pojechać tam razem, właśnie w tym roku, zaraz po zakończeniu Euro, a tak oto właśnie Hiszpania przyjechała do nich.
Miażdżąc po drodze Francję, Niemcy i pół Polski.

Ich oczom ukazała się piękna, idealnie zielona murawa gdańskiego stadionu. Swoje spojrzenie kierowała tylko ku jednemu reprezentantowi, mimo że obok Niego było ponad 20 innych mężczyzn.
Zdziwieni? Murawa też ma uczucia!

Kobieta zmienną jest, jednak ona wiedziała jedno: nie chce żadnego innego, jeśli naprawdę się kocha to już na zawsze. 
Znała go parę dni i dwa razy z nim rozmawiała.

W prawdziwej miłości nie jest ważne Twoje szczęście
Ani to, czy tak naprawdę znasz drugą osobę.

Praca połączoną ze świetną zabawą. Robisz to, co kochasz, rozwijasz siebie i swoje umiejętności i jednocześnie zarabiasz na życie.
Cesc naprawdę uwielbiał pisać poradniki dla zrozpaczonych mężczyzn.

To właśnie był ich prawdziwy dom. Spory, zielony fragment ziemii, a na jego krańcach stają bramki. Czegóż chcieć więcej?
*nieśmiało* Może słownik?

To wszystko jest jakieś… dziwne. Żyjesz sobie przez 19lat w małej miejscowości, rodzice mają hotel w Gdańsku, przyjeżdżasz tutaj na wakacje i nagle się okazuje, że obok Ciebie ma być pełno światowych piłkarzy.
Dziwne...?



- Przecież On gra w Hiszpanii. Barcelona, a Gdańsk to ogromna różnica kilometrów.
- Pamiętaj, że kilometry nie wyznaczają odległości serc.
Ją mierzy się w milach.

- Chciałem tylko porozmawiać. Miałaś poczekać, nie zrobiłaś tego. Wydawałaś mi się być inna…
- To znaczy jaka? Nie jestem dość łatwa jak na dziewczynę, która zadaje się z piłkarzem?
- Nie, wyjątkowo arogancka. Ale jesteś Mary Sue, więc to cię usprawiedliwia – odparł Fabregas.

Nie sądziłem, że tak się zachowasz. Naprawdę. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłem. Może tym, że zaczęło mi tak cholernie na Tobie zależeć?! – to ostatnie zdanie wykrzyknął.
Dzięki, mam specyficzne schorzenie, które sprawia, że nie zauważam wykrzykników.

Podobno chce jego dobra, ale co z tego, skoro właśnie najprawdopodobniej Go zraniła? Sprawianie bólu innym najprawdopodobniej opanowała do perfekcji…
Najprawdopodobniej tak.

Weszła z hukiem do recepcji.
- Daj mi klucz od pokoju Fabregasa. – rzuciła w stronę Sylwii.
Ale ja… ale ja nie mogę… To są goście hotelowi, na dodatek bardzo ważni…
- Dawaj, gdy Maria Zuzanna rozkazuje!

Stanęła przed drzwiami pokoju. Chwilę zastanawiała się, czy pukać, ale po krótce zrezygnowała z tego. Otworzyła nagle drzwi. To, co zobaczyła… Nie wiedziała czy się śmiać, czy płakać…
My też nie wiemy i najpewniej (a nawet najprawdopodobniej) się nie dowiemy, bo opko padło przed świętami Bożego Narodzenia. Taki miły prezent od aŁtorki dla świata.

4 komentarze:

ironlemon pisze...

Są jeszcze, jak widać, aŁtorki, które stawiają na jakość zamiast ilości. Tak krótko, a ile radości!

PS. Mam urodziny tego samego dnia, co boCHaterka. Ołmajgad.

PPS. Inside joke!

Anonimowy pisze...

O nie, jak to padło przed świętami? Ja wiem, że to zakrawa na masochizm, ale myślałam, że będzie następna część i poczytam sobie coś równie ciekawego o Bojanie. A tu - niestety!
Jeszcze dwie analizy z piłkarzami i zacznę szukać podręcznika Fabregasa na stronie empiku.
Mnie tam jakoś bardzo nie przeszkadza odmłodzony Pique... Tylko nie wiem, co na to Shakira.
Nie chcę po raz któryś powtarzać, że świetnie, że uśmiałam się jak norka i w ogóle, padam do stóp i walę głową o posadzkę w dziwnej parodii uwielbienia. Zamiast tego może pójdę pomedytować nad moim improwizorycznym Tuśkowym ołtarzykiem.
Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Podobało mi się :) A przeróbka badziewnego "Koko koko" na wersję "Koko o opkach" - powala! Zdecydowanie wolę Twoją wersję.
Ciekawe, jakie opka powstaną na podstawie dzisiejszego meczu...
Na marginesie: Tuśko droga, a jakieś opka-yaoice o sportowcach Ci się nie trafiły?
Na marginesie, przy najbliższym grzebaniu w linkach dorzucę sobie tam "Szaliki". Bo warto.
Ome

Tuśka pisze...

@ Ome - to aż dziwne, ale nie! Wydawałoby się, że nie ma wdzięczniejszego tematu do yaoi niż sport, ale przeszukiwałam Onet (i nie tylko) pod różnymi kątami i znalazłam tylko pisany dla żartu yaoiec o skoczkach narciarskich. Ale trzymam rękę na pulsie, być może coś się trafi :).

@ all - zaleci to może nieco aŁtoreczkami, ale dziękuję za miłe komentarze :). Od razu mam większą motywację, by przebijać się przez te wszystkie głupoty.

Prześlij komentarz