Bartosz Kurek i najlepsze opko świata, cz.3

|
Drodzy czytelnicy!
Ponieważ poprzednie dwie części analizy pojawiały się z opóźnieniem i w wersji "na chybcika", ustaliliśmy, że w tym tygodniu the fun will be doubled i otrzymacie na swoje monitory podwójną porcję aŁtorkizmu stosowanego. Startujemy dzisiaj, ostatnia część pojawi się tradycyjnie, czyli jutro.

Jeśli myśleliście, że opko z marysiowymi supermocami, delikatnym makijażem, opisem stroju i schodzeniem na śniadanie po dokonaniu porannych czynności nie może być bardziej schematyczne, byliście w błędzie. Dzisiaj czeka nas załatwianie pracy przez znajomość z siatkarzami, zostanie wyjawiona tajemnica boChaterki, a także, naturalnie, dojdzie do gwałtu.

Analizują: Migelito, Tuśka


-Hmm, po prostu postanowiłam, że nie będę mieszkać ciągle z rodzicami. Wyprowadziłam się, bo chcę zacząć własne, niekontrolowane życie.
ANAAAARCHIAAAAAA!!!

a teraz mi powiedz, który z was mutantów poturbował tę oto dziewczynę, która siedzi przed tobą? 
Może Kuraś nie jest Bogiem (jak niektórzy, prawda, Sławku?), ale grzecznościowo wielka litera by mu się należała... (poza tym: Chryste, nie dało się napisać prościej tego zdania?)

-No, ten....
-Kto? - Udawałam złą, a Bartek spojrzał na mnie tym lazurowym spojrzeniem.
-Eee.... - Zląkł się i schował głowę pod poduszkę. Czy to oznacza, że...?
Tak, Sherlocku! Kurek ma problemy z emocjami godne dziecka z podstawówki i nie umie po męsku przyznać się do winy!

Bartoszu Kurek!! - Powiedziałam ostro.
-Przepraszam, ale no rozproszyłem się i tyle. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam... - Powtarzał tak w kółko, a ja już nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam głośnym śmiechem. 
Tłumaczy się jak gówniarz matce. Akcja wyrzynania z mózgów sportowców części odpowiedzialnych za dorosłe zachowanie trwa! :O

Ten spojrzał na mnie obrażony i po chwili popchnął tak, że położyłam się na sofie.
Konkretnie!
- Doktorze, czy są szanse na wybudzenie ze śpiączki?
- Wie Pani, siatkarze mają taką siłę w łapach... Po tak bucowatym zagraniu nie spodziewam się cudu.


Kolejny raz utonęłam w jego spojrzeniu, wtem poczułam jak kładzie swoje dłonie na mojej tali i zaczyna mnie łaskotać.
Kurek! Może być rzucił koleżance koło ratunkowe, zamiast po raz kolejny dobierać się do waluty Samoa?
Kurek gilgotał talę po rewersie.

-To tak ładnie, nabijać się ze swojego przyjaciela? - Spytał, gdy się uspokoił, lecz łaskotać mnie nie przestał.
-Nieee..
-Jak przeprosisz to przestanę. - Zaproponował.
-Zapo...zapomnij.
-Ok. - I włączył drugi bieg.
Taka fanka motoryzacji, a nie wie, że prawdziwa zabawa zaczyna się od piątki.

Nagle Bartek przestał mnie łaskotać, a ja otworzyłam oczy i ujrzałam, że twarz przyjmującego jest bardzo blisko mojej twarzy. Czułam jego przyspieszony oddech na moim policzku, ale wcale mi to nie przeszkadzało. 
Na pewno nie mniej niż regularne elektrowstrząsy wynikłe z bliskości Kurka.

Widziałam jak spogląda to na moje oczy to na usta, które miałam delikatnie rozchylone, by móc głębiej oddychać. 
No shit! Myślałem, że chcesz w nie złapać muchę.

Wtem zadzwonił bartkowy telefon.
Były telefony stacjonarne, komórkowe, są i bartkowe. O systemie operacyjnym „Lazurowe Gały”.
Słyszałam, że jest lepszy niż Android.

Poprawiłam bluzkę i włosy, usiadłam na kanapie i wzięłam szklankę soku do reki. Trzęsła mi się ona niesamowicie. Nigdy się tak nie czułam. Jeszcze przy nikim tak się nie zachowywałam. To bardzo dziwne, ale wiedziałam, że Bartek to wspaniały mężczyzna, a nawet jeśli by coś miało między nami być to na pewno nie teraz. To za wcześnie. My się nawet tak dokładnie nie znamy. 
A w czym to niby przeszkadza?
Spokojnie, dopiero połowa opka za nami. Do tego czasu „poznacie się”, he he...


***Kilka tygodni później***
(...)
Życie powoli wracało na normalny tor, a moje stosunki z Bartkiem nie zmieniły się ani odrobinę. Rozmawialiśmy o tym co się zdarzyło i doszliśmy do wniosku, że to był tylko nic nie znaczący impuls. 
Bartek przyznał, że wiele razy niepotrzebnie prowokował zwarcia i spięcia swojego obwodu elektrycznego.

Dzięki siatkarzowi znalazłam pracę w tutejszym szpitalu za co jestem mu niezmiernie wdzięczna.
Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Jeszcze tylko samotna łza i ogłoszę, że znalazłam najbardziej schematyczne sportowe opko na świecie.
No jasne, nazwisko „Kurek” otwiera wszystkie drzwi w tym kraju. Nawet szpitalne.


Co do mieszkania to postanowiliśmy, że skoro Kurek mieszka sam, a ma dość duże mieszkanie to mogę się do niego wprowadzić i zamieszkać z nim.
To na wypadek, gdybyśmy stwierdzili, że jest tu jednak za mało schematów.
Ciekawe, co z tego może wyniknąć... Zapytam Sherlocka, on zna się na dedukcji blogaskowej.


Gdy ja szłam na rano to ten sobie smacznie spał, bo na 10 miał trening.
Po południu gdy ja przychodziłam to jego nie było w domu, gdyż o 16 musiał być na hali. Wracał o 19, ja szłam o tej godzinie na wieczorny dyżur i wracałam o 24, a wtedy to on zazwyczaj kładł się spać. 
I jak tu patrzeć na lazurowe tęczówki?! Straszne jest to życie.
Życie jest no belon.

Postanowiłam więc porozmawiać z moim przełożonym o zmianie godzin pracy, gdyż jeśli będę tak harowała codziennie to się wykończę. 
Ehem, służba zdrowia faktycznie stawia na elastyczny czas pracy, śmiało.


(Justyna w drodze znajduje czasopismo, na łamach którego jej rodzice szukają swojej niepokornej córeczki)

Zamierzasz mu powiedzieć? - Usłyszałam tuż nad sobą.
-O jezu! - Wystraszyłam się i spojrzałam w górę
Ałtorka jest konsekwentna: nie uznaje wielkich liter zarówno dla Kurka, jak i Jezusa.
Bo to jeż kolczasty miał być.

Ujrzałam Karola Kłosa, który patrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Co i komu powiedzieć? - Spytałam zdezorientowana.
-No Siurakowi, o twoim tacie. O tym kim jesteś. 
W sumie możesz powiedzieć, bo NADAL TEGO NIE WIEMY!!!11!!ONE
Przybyszem z obcej planety? Córką ruskiego oligarchy? Madonną?

Skąd ty wiesz? - Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej.
-Byłem w Macedonii u cioci, gdy to wszystko się stało. 
XD XD XD
Niespodziewany Przypadek ma siłę większą od bomby atomowej.

Po lekturze tego opka będę myślała, że Macedonia jest centrum Wszechświata.


Później postanowiłem nie mówić nic nikomu, lepiej, żeby dowiedzieli się od ciebie. - Zakończy swój wywód i ruszył przed siebie, zostawiając mnie, na ławce z głową pełną myśli. 
Głowa pełna myśli tradycyjnie nie przyjmuje informacji o poprawnej interpunkcji.

(Justyna postanawia wyjawienie prawdy Kurkowi i czytelnikom, ustala nowy grafik godzin w pracy i wraca do mieszkania swojego boya

Z uśmiechem na twarzy ruszyłam do domu, gdzie z pewnością, na kanapie siedzi rozwalony Kurek i ze znudzoną miną ogląda telewizję. 
Nawet Watson pieje z zachwytu nad intelektem panienki!

Weszłam do salonu, a tam ujrzałam coś co mnie zdziwiło, zirytowało i jednocześnie wkurzyło.
Kurek zakładał soczewki! To nie był jego naturalny kolor! PROSZĘ O ROZWÓD!

Na kanapie leżał Bartek i z uśmiechem na twarzy spoglądał na ekran telewizora, gdzie leciała powtórka jakiegoś meczu piłki nożnej.
Też bym się zdziwiła, zirytowała, wkurzyła, a nawet zdenerwowała! Jak można oglądać powtórkę meczu, gdy o tej samej porze leci „Zbuntowany anioł”?

Nie wiedziałam z czego on się tak cieszy, ale to co zobaczyłam wokół niego totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Cały salon był pełen wszelakich śmieci. Na stole stały dwie puszki piwa, a dookoła nich porozrzucane różne zdjęcia. Na dywanie leżało pełno chipsów i popcornu. 
Czego Ty, panienko, oczekujesz od samotnego mężczyzny we własnym mieszkaniu? Że będzie pijał do meczu sok z marchwi i wyrzucał każde opakowanie do kosza?
I miał siedem rodzajów Perwollu w łazience.

Już chciałam zacząć przemawiać Kurkowi do rozumu, gdy nagle z kuchni wyszedł wysoki mężczyzna. Pierwsze co ujrzałam to krótkie, sterczące, rude włosy. 
Mam dziwne, że w świecie opka mężczyźni składają się niemal wyłącznie z oczu,włosów lub innych elementów ciała, do których można wzdychać.
(Przybył Kuba Jarosz, hooray!)


-A więc co Cię sprowadza do Bełchatowa? - spytałam wielce zainteresowana.
-Muszę kiedyś odwiedzić kumpla, co nie? - Uśmiechnął się i objął ramieniem szatyna.
Bromance w opkach to nie jest chyba częste zjawisko?
W sportowych o dziwo rzadkie, ale w niektórych fandomach dzieją się różne rzeczy.

Ten uśmiechnął się nikle i wstał ze sofy.
A ja uśmiecham się potasy i wstaję ze fotela.
O, kolejna fanka grymasów twarzy rodem z tablicy Mendelejewa! (I spapranych przyimków).


Zdziwiona spojrzałam na Kubę, a ten tylko wzruszył ramionami. (…) Nawet nie chodziło mi o to, że nie było już takiego bałaganu, ale o to, że przez ten cały czas Bartek nawet na chwilę nie usiadł z nami i nie wciągnął się w rozmowę. Zawsze sądziłam, że on i Kuba są przyjaciółmi, więc tym bardziej zdziwiło mnie jego zachowanie. 
Nawet główny bohater odmawia udziału w opku, nie wygląda to zbyt dobrze.

Dobra Justyś, ja będę się zbierał. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia w mieście, a później czeka mnie długa droga do Kędzierzyna. - Wyszczerzył się i wstał. 
Gosh, to już nie można normalnie się uśmiechnąć? Trzeba się wyszczerzać jak na fotelu dentystycznym?

Nie zastanawiając się długo udałam się w miejsce, w którym jeszcze nie byłam czyli na balkon.
Był on tak jakby samotnią Bartka. 
Bo jak wiemy, najlepsze samotnie to takie, dzięki którym każdy mieszkaniec osiedla ma doskonały widok na Ciebie.
Najciemniej pod latarnią itd.

Kuba jest moim przyjacielem, ale...
-Ale?
-Nie mogę tego znieść. - wyszeptał i spojrzał na mnie. Jego twarz wyrażała ogromny ból i zaniepokojenie. Nie mniej jednak nadal nie wiedziałam co się stało.
Ja również niewiem, co aŁtorka ma ztymi połączeniami między wyrazowymi.

-Boję się, że on mi ciebie odbierze. Widziałem jak dobrze wam się rozmawia i zrozumiałem, że on może być tym, z którym będziesz chciała spędzać czas. Zrozumiałem, że to nie będę ja. Jednakże nie mogę tego znieść. Boje się, że ode mnie odejdziesz. Moje serce rozpadłoby się wtedy na kawałki. - Spuścił głowę, a ja patrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem. 
O ile z Gregora czy innego Pique można robić rozgotowaną kluskę, bo istnieje zerowe prawdopodobieństwo, że on znajdzie i przeczyta opko po polsku, to w tym przypadku jest jednak szansa, że Bartosz Kurek przypadkiem natrafi na blogaska na Onecie. Boję się, że jego reakcja byłaby tak gwałtowna, że stracilibyśmy reprezentanta.

Tuśka ostatnio zaczęła swój doktorat o blogaskach, ja też dorzucę swoje 3 grosze.

LOGIKA BLOGASKÓW – PRAWO SIURAKA

W opkach o tematyce sportowej związki między kobietami a mężczyznami tworzą się niemal z prędkością światła, a impulsami do ich zawiązania są zwykle:
a) trzeciorzędne cechy płciowe
b) elementy twarzy (oczy, usta itp.).
c) wyobrażenie boChaterki o boskości ukochanego
d) nie wiadomo co
Jak można się spodziewać, utworzone na wątłych podstawach fizyczno-seksualnych związki (patrz: cytowany w opku fragment o miłości) nie mają prawa przetrwać dłużej niż 3 odcinki opowiadania, zaś świeże zerwania i rozstania zwykle prowokują byłych partnerów do ponownego (irytującego) zbliżenia. Co ciekawe, świadome są tego same postacie opka, które pełne zazdrości i odbierającej zdrowy rozsądek zawziętości rodem z gimnazjum próbują pokracznie utrzymać partnera przy sobie, co zwykle tylko pogarsza sprawę.

Prawo Siuraka: Szybkość zakochania się głównych bohaterów opka (w układzie SI: V trulove) w sobie jest wprost proporcjonalna do chorobliwej zazdrości obojga (Jeal) i odwrotnie proporcjonalna do czasu trwania związku (T trulove) i sensu całej miłosnej kołomyi (S). Wzór wyprowadźcie sobie sami, w liceum miałem ledwo 4 z fizyki.

Jak tak dalej pójdzie, to na podstawie blogasków stworzymy teorię wszystkiego.
*szuka biletów na samolot do Sztokholmu*


Postanowiłam, że przyjadę do ciebie, ponieważ jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie sądziłam, że będziesz wątpić w moje uczucia co do ciebie. W ogóle mi przez głowę nie przeszła myśl, że możesz pomyśleć coś takiego. Przecież to niedorzeczne. 
W końcu mówimy o miłości czy tzw. przyjaźni damsko-męskiej? Sam już się gubię... tym bardziej, że nadchodzi scena wzajemnych czułości.

 Trwaliśmy w uścisku kilka chwil, gdy znienacka siatkarz obrócił mnie w swoją stronę tak, że teraz staliśmy twarzą twarz.
*śpiewa z radości* Obracankoooo!!! :D

Spoglądałam zainteresowana w jego oczy, w których zauważyłam iskierki radości.
Ten bełchatowski hegemon wszędzie musi się wepchnąć!

-Przepraszam, nie sądzę tak, ale po prostu takie uczucie mnie ogarnęło. - Wytłumaczył szatyn i spojrzał na moje usta. Głośno przełknęłam ślinę, lecz ponownie usłyszałam głos Kurka. - Wiesz, masz takie ciepłe światełko w oczach.
Powiedział to z taką czułością, że uśmiech sam zagościł na mojej twarzy.
-Ciepłe światełko? - wyszeptałam.
- Ciepłe światełko? - powtórzyła zdezorientowana Tuśka.

-Tak i zdecydowanie to ono prowadzi mnie wgłąb ciebie. - odpowiedział i pogładził mnie dłonią po policzku.
Aha, takie światełko. Tunel, pociąg i te sprawy.


Z każdym jego dotykiem czułam coraz to częstsze mrowienie w okolicy brzucha. Nigdy się tak nie czułam.
Nerwica wegetatywna?

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że twarz Bartka jest o wiele bliżej niż wcześniej. Jego błękitne tęczówki przeszywały mnie na wylot, a ja czułam jakbym miała zaraz eksplodować.
Kurek! Zmniejsz natężenie! Ona może nie wytrzymać takiej dawki elektrowstrząsów!

[Przeszywające tęczówki, buzi-buzi, nagle boChaterka się odsuwa].

-Przepraszam. - wyszeptałam, szybko wyminęłam go i udałam się do kuchni. Tam powoli uspokajałam się, choć była trudna rzecz do zrobienia. Co ten człowiek ze mną wyprawiał? To było obłęd.
Gramatyka tego opka było i jest obłęd.
Niektórzy mówią na to „obłęd”, niektórzy „wyładowania elektrostatyczne”.

(Bartuś poszedł na trening, Justyna marzy o kolejnych słodkościach życia. Normalka)


Trzęsącymi dłońmi nalałam sobie do szklanki wody i głęboko oddychając wypiłam ją duszkiem.
Lekarka, a na fizjologii nie uważała – przy przełykaniu się nie oddycha, ewentualnie może nastąpić error na linii podniebienie miękkie-nagłośnia i dochodzi do zachłyśnięcia. Szczerze życzę tego Justynce.

Cała poddenerwowana siedziałam na kanapie. Przez cały dzień nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Można przeczytać książkę, posłuchać jakiejś muzyki, włączyć TV, zrobić obiad dla Kurasia... *wymienia tysiąc innych czynności* i na koniec pomalować paznokcie na kolor oczu Bartosza. Tyyyyyle możliwości!

Nie wiedziałam czy siatkarz robił to specjalnie, tylko po to, żeby uciec od rozmowy, czy może po prostu trening im się przedłużył.
Wspominałem o Prawie Siuraka?

Nagle usłyszałam brzęk kluczy i po chwili drzwi mieszkania otworzyły się. Nie minęła sekunda, a przyjmujący stał w salonie i opierał się o framugę drzwi. Odwróciłam głowę w jego stronę, a ten tylko się uśmiechnął i udał się do kuchni.
Od nadmiaru zwrotów akcji moje powieki zaczęły opadać. To na pewno z ekscytacji.

Nawet bardzo ważna, ale z pewnością nie chciałam, by Bartosz dowiedział się o wszystkim z telewizji czy prasy. Lepiej, bym to ja opowiedziała mu o swoim życiu. Kilka razy jednak przemknęło mi przez głowę, by utrzymać to wszystko w tajemnicy.
Im bliżej jest ostatecznego wyjaśnienia kwestii Justyny i jej życia, tym więcej mam obaw. Jeżeli aż tak się z tym kryje i przy każdej okazji przeżywa emocjonalny dramat... Może faktycznie jej ojciec to macedoński kardynał-diler? Albo, co gorsza, prezes bułgarskiej federacji siatkówki?

Wtem moje rozmyślania przerwał Bartek, który z uśmiechem na twarzy postawił na stoliku kubek gorącej kawy i usiadł się koło mnie nieświadom tego, co ma się za chwilę wydarzyć.
Gdyby wiedział, że w kanapie grasuje bóbr-ludojad, na pewno pomyślałby dwa razy przed spoczynkiem.

- Powiesz mi, o co chodzi?
Oparłam głowę o swoje kolana i zaczęłam.
Urodziłam się w mieście Skopje, które jest stolicą Macedonii.  – Głośno przełknęłam ślinę.
O nie, to straszne! A ja urodziłam się w stolicy powiatu, też nikomu jeszcze o tym nie mówiłam.
Zaś Macedonia to państwo powstałe po rozpadzie Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, leżące na Półwyspie Bałkańskim i zajmujące ok. 38% regionu historycznego i geograficznego Macedonia...


- Hej, mała. Przecież to wiem.
- Proszę Bartek, nie przerywaj mi. – Ten tylko skinął głową.
- Jeżeli będę chciała recytować Wikipedię z pamięci, to będę to robiła!

- Moi rodzice nazywają się Gjorgie i Maja Iwanow.
Wychodzi na to, że imię taty to wariacja albańsko-hiszpańska.

– Gdy miałam pięć lat moim marzeniem było zostać księżniczką, lecz z wiekiem to wszystko przechodziło. Z każdym dniem coraz mniej wierzyłam w to, że
na mojej głowie zostanie ułożona tiara.
Do bycia księżniczką przydałby się też ojciec-król.
Spokojnie, papieżyca Joanna udowodniła, że wszystko jest możliwe, dopóki się bardzo czegoś chce!


Gdy miałam dziewiętnaście lat moje marzenie poszło w niepamięć, a ja stałam się normalną dziewczyną. Do czasu. 
”Pewnego dnia nawiedziła mnie aŁtorka i zostałam Mary Sue”.

W dzień moich dwudziestych pierwszych urodzin stało się coś, co zmieniło całe moje życie. Z resztą [a dokładnie 13 groszy reszty], nie tylko moje, ale również całej mojej rodziny [bez reszty]. W ten dzień mój tata, on… - zamknęłam oczy, by z moich oczu nie wypłynęły łzy
Ten moment nadchodzi! Za chwilę dowiemy, jakąż to straszną tajemnicą kryje rodzina Iwanowów!

- …on został wybrany przez ludność naszego kraju na prezydenta.
A także, jeśli wierzyć Wikipedii, zmienił imię i płeć swej pociesze.
[Co jest takiego strasznego w tym, że ma się ojca-polityka? Ola Kwaśniewska, Jarosław Wałęsa czy inna Kasia Tusk nie wyglądają na osoby z traumą].
I jaką znowu ludność kraju, skoro na Wiki stoi jak byk, że wybrano go na kongresie delegatów? Risercz nie boli, choć trzeba się nastukać w klawiaturę.
Moment, moment, stop, chwila. Dobrze, już wiemy, w czym rzecz. Ale powstaje jedno, ważne pytanie: jakim cudem NIKT w Macedonii nie zareagował na zniknięcie z kraju córki samego prezydenta? Czemu nie poinformowano lokalnej policji, Interpolu, mediów, czemu lotnisko, gdzie panienka Iwanow rezerwowała bilet, nie doniosło o tym, gdzie obecnie znajduje się córka pary prezydenckiej? Dlaczego pan tatuś zamierza być utrzymankiem zięcia, skoro spokojnie utrzyma dawny poziom życia dzięki uposażeniu należnemu z racji pełnionej funkcji?

A pytania się mnożą...


Od tego czasu ja, jako osoba publiczna musiałam przestrzegać wszystkich reguł stworzonych przez moich rodziców.
”Przede wszystkim, tata zabronił mi prowadzenia bloga o modzie. Stwierdził, że to pogorszyłoby jego wizerunek”.
Tja, jasne. Twoi rodzice układają reguły obyczajowe dla osób publicznych, w końcu to popularna praktyka w krajach całej Europy.


Spojrzałam na Bartka, a ten nie wpatrywał się już we mnie tylko patrzył przed siebie obojętnym wzrokiem. Rozumiałam go. Też byłabym zła, gdyby ktoś, komu ufam zatajał przede mną prawdę o sobie. Nie znoszę kłamstwa.
Chwila! Czy w tym wypadku zatajanie prawdy oznacza kłamstwo? Czy w którymś momencie opka czytaliśmy o tym, że Justyna zmyliła Kurka co do swojej tożsamości? Poza tym... jak można się obrazić się na dziewczynę za to, że okazała się być córką prezydenta? Moja reakcja wyglądałaby raczej tak:
- Chłopaki, pamiętacie tę Justynę z treningu?
- No tak.
- Ona jest córką prezydenta Macedonii!
- Stary, gratulacje! Opijamy to!


– Ale to jeszcze nie jest najgorsze. – Głośno wypuściłam powietrze. – Otóż, gdy wróciłam z wakacji, na których się poznaliśmy, rodzice poinformowali mnie, że znaleźli dla mnie męża.
W końcu jej ojciec ma aż 52 lata, w czasach jego młodości tak to działało.

Nie zwracali uwagi na moje protesty. Martwili się tylko o siebie i o swoje pieniądze. Chcą mnie wydać za mąż za tego gostka, tylko dlatego, że jest wysoko usytuowany i dzięki małżeństwu z nim pomogę im utrzymać się na wysokim szczeblu w naszym kraju.
*wzdech* No tak, bo status córki prezydenta nie wystarcza. A poza tym panienka Iwanow nie zajmuje żadnego „wysokiego szczebla”, który można by utrzymać, więc their argument is invalid.
Źle się dzieje w państwie macedońskim, skoro prezydent musi wżeniać córkę w bogate rody, by nie stracić poważania.

Łzy samowolnie spływały po moich policzkach, pozostawiając na nich mokre smugi.
Trzeba przetrzeć płynem do mycia okien!

Poczułam powiew wiatru, który najprawdopodobniej spowodował Bartek wychodząc z pomieszczenia gdyż, kiedy tylko podniosłam głowę zauważyłam, że jestem tutaj sama.
To nie sprawka wyżów i niżów, to Bartosz Kurek robi wiatr!
Wszedłem do składni tego zdania i dwa dni wyjść nie potrafiłem...

W Pabianicach jest taki napis na ścianie przy jakiejś bramie: "Rodowici bandyci. Wchodzisz i nie wychodzisz" :D

Niewiele myśląc ubrałam buty i nie zakładając nic na siebie wyszłam z mieszkania.
Chwilę później widziano boChaterkę w towarzystwie straży miejskiej, gdy otrzymywała mandat za obnażanie się w miejscu publicznym.
- Tato, tutaj znów biega goła pani!
- Co?! W tym Bełchatowie to same zboczeństwa! Najpierw ta Skalska, a teraz...


Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi klatki schodowej, w moją twarz uderzyło zimne powietrze, które z pewnością sprawiło, że słone krople spływające po mojej twarzy delikatnie zamarzły.
*kwiczy*
Od kiedy Bełchatów leży na Syberii?


Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, nie zważając na to, że jestem w krótkich spodenkach i topie.
Kredytowane dwieście złotych odniosło jakiś skutek.

Zdenerwowana usiadłam na ławce w pobliskim parku.
Sympatyczny ekshibicjonista dosiadł się w celu zawarcia znajomości.

Kolejny raz tego dnia zupełnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Całe moje życie się pogmatwało. Lecz do głowy mi nawet nie przyszło, że może być jeszcze gorzej.
Panienko, chciałbym mieć takie problemy jak Ty. Naprawdę. Tuśka pewnie też, no może poza tym kawalerem z wyboru...
(A teraz: narracja a la Kurek!)


Słuchałem uważnie, co Justyna miała mi do powiedzenia. Z każdym jej słowem we mnie się, co raz bardziej gotowało.
No dobrze, to siatkarz, nie wymagajmy od niego wiadomości o przecinkach...

Nie rozumiałem, czemu ona nie mogła mi powiedzieć o tym wcześniej.
Naprawdę nie sądziłam, że posiadanie rodziców robiących w polityce jest zbrodnią.

Przecież zrozumiałbym ją. Nie odepchnął bym jej od siebie tylko dlatego, że jest córką jakiegoś ważniaka.
… i budowie trybu przypuszczającego.

Doskonale wiedziałem jak to jest. Sam miałem z tym problemy. Już tyle razy miałem fałszywych znajomych, którzy kolegowali się ze mną tylko dlatego, że mam kasę i jestem sławny. Dopiero tutaj w Bełchatowie znalazłem prawdziwych przyjaciół, którzy rozumieli moje dotychczasowe zbulwersowanie.
Bo kto pocieszy bogacza lepiej niż inny bogacz?

Rozumieli to, gdyż mieli ten sam kłopot. Mieli tak jak ja i Justyś fałszywych znajomych, którzy zrobiliby wszystko, by tylko zabłysnąć w świecie błysków fleszy.
Prawda, panie premierze?

Energicznie wstałem z kanapy i rozgorączkowany chodziłem po dywanie. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Rozpierała mnie energia, ale nie taka pozytywna jak po [energicznym] wygraniu [energetycznego] meczu, tylko taka zła energia.
Bo to zła energia była.

Pierwszy raz tak się czułem. Teraz przynajmniej wiedziałem jak czuł się Jarski, gdy jego dotychczasowa dziewczyna zdradzała go z każdym napotkanym mężczyzną.
Mam nadzieję, że nie mówimy o obecnej żonie p. Jakuba...

Tylko przecież Justyna nie jest moją dziewczyną. No i z tym facetem nic nie robiła.
Nawet facebookowe „to skomplikowane” nie daje rady z taką sytuacją.

By zaczerpnąć chwilę wytchnienia wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na balkon. Stanąłem przy barierce i oparłem swoje dłonie o zimny metal. Zamknąłem oczy. Nagle przypomniało mi się wydarzenie, które miało miejsce kilka godzin wcześniej właśnie w tym miejscu. Na samo wspomnienie dostałem gęsiej skórki.
Zakład, że nigdy nie dowiemy się, o jakie zdarzenie właściwie chodzi?
To pewnie kolejny niezapomniany piquemoment.

(Kurek odkrywa, że Justyna wyszła z mieszkania i wyłączyła swój telefon. Smutek i apatia. Zmieniamy narratora na Justynę, która siedzi w parku i deliberuje nad życiem. WTEM!)


Wtem poczułam jak ktoś siadał obok mnie. Spojrzałam na mojego towarzysza i ujrzałam Jakuba Nowotnego.
Siatkarz z kapelusza rrrrraz!
Och, nie podejrzewałam go wcześniej o skłonności do obnażania swego ciała przed zestresowanymi staruszkami.

- Nie boisz się być o tej godzinie w parku? – spytał, a ja zauważyłam jak przebierał swoimi dłońmi.
- Nie za bardzo. Musiałam pobyć trochę sama. – Ponownie spuściłam głowę, lecz po chwili poczułam jego dłoń na moim gołym kolanie.
- Czyżby Bartek cię nie zaspokajał?
- O czym ty mówisz? I zabierz tę rękę. – mruknęłam ostro i strzepnęłam jego dłoń z mojej nogi.
Oho! It's time for gwałt/próba gwałtu! Borze, jakie to opko jest wypasione!
Kolejny adept szkoły Fabregasa! Zobaczmy, jak poradzi sobie z macedońską pięknością.


- Oj nie broń się tak przed tym. Zrozum, że jestem w tym lepszy od niego. – Wyszczerzył się i ponownie mnie dotknął, lecz tym razem pewniej i mocniej.
W gapieniu się w tęczówki i odgrywaniu buca? Jak na razie idzie nieźle.

- Przestań! – Energicznie wstałam i ruszyłam w stronę mieszkania Kurka, wtem poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Spojrzałam na Kubę dość niepewnie. Zauważyłam w jego oczach nie tylko pożądanie, ale też pewność siebie. Po chwili jego ręce wdarły się pod moją bluzkę i zaczęły zbliżać się do zapięcia stanika, który dzisiaj opinał moje piersi.
Zazwyczaj zakładała go na szyję, czasem też oplatała wokół uda.
Kto by pomyślał, że z Czecha taki rozrabiaka... Nic dziwnego, że czym prędzej pozbyto się go ze Skierki.


Wyrwałam się i naplułam mu w twarz, lecz ten uderzył mnie mocno w twarz.
*zakrywa ręką swoją twarz*
*staje twarzą w twarz z twarzą, wyglądając twarzowo*

Mój policzek niesamowicie pulsował. Nie mogłam poruszyć szczęką. 
Bo z anatomicznego punktu widzenia szczęka jest dość nieruchawa, a pracę za nią odwala żuchwa.
[*prycha* Lekarka!]


Chciałam krzyknąć, ale Kuba mocno wpił się w moje usta. Nie zważając na konsekwencje wgryzłam się w jego język, który z zaciętością próbował wbić się w moje usta.
Pewnie dużo słyszał o gastroskopii i sam chciał spróbować.
W jego języku nazywa się to pewnie „Meryskrove lizane po przeliku”

- Ty suko! – krzyknął i ponownie uderzył mnie w to samo miejsce, co parę chwil wcześniej.
Przypominam, że mówi to Czech. I to z zamiarem wyszukania głównej boChaterki.

Pociągnął mnie w stronę ławki, na której wcześniej siedziałam. Po chwili przystanął i popchnął mnie energicznie tak, że przewróciłam się na mokrą trawę. Atakujący położył się na mnie i zaczął błądzić swoimi dłońmi po moim ciele.
Słowo „atakujący” w tym kontekście wygląda niezręcznie.

- Proszę cię. Wolę umrzeć niż przeżyć coś takiego. – Moje policzki były już całe mokre, lecz siatkarz jakby w ogóle ich nie widział powiedział:
- Przykro mi. Wtedy nie będzie takiej zabawy.
*oburzona* Czy Jakub ci wygląda na nekrofila?!
To już nie jest tak zabawne jak wcześniejsze perypetie... Raczej... Ekhm...


Uśmiechnął się zadziornie i zamaszystym ruchem ściągnął mój top i bielutki stanik.
I maleńki guziczek. Łohohoho.
I tym sposobem zniechęcił mnie do wszamania obiadku.

Zaczęłam dławić się łzami, gdy poczułam jego obślizgły język na moim biuście.
A jaki ma być? Tylko koty mają szorstki grzbiet języka.
To, co się dzieje później... ta scena... Napiszmy o tym śmiało. Dochodzimy do sceny gwałtu Nowotnego na Justynie Iwanow. Tak. Siatkarz gwałci niewinną dziewczynę. Opis jest dość sugestywny i paradoksalnie to najlepsza część opka (ja to napisałem?) Po co, dlaczego, jaki motyw, czemu to ma służyć...

Zawsze wydawało mi się, że Nowotny jest super gościem, który potrafi żartować nawet z samego siebie, ale teraz spojrzałam na niego pod innym kątem.
Z dołu.
Mam nadzieję, że Novotny po ew. przeczytaniu tego fragmentu wykaże się poczuciem humoru na swój temat.

Zrozumiałam, że to była tylko jego maska, którą nakrywał na siebie codziennie, by czasami jego koledzy z drużyny nie dowiedzieli się, jaki jest naprawdę.
Żeby to jeszcze był jakiś zmyślony bohater drugoplanowy, ale nie – koniecznie siatkarz o znanych danych osobowych... Czy to już podchodzi od zniesławienie? Czy to w ogóle jest potrzebne?
Ciesz się, że żadna aŁtorka nie zafundowała nam jeszcze real person slashu.

Do tej pory byłem delikatny, ale widzę, że się tak dłużej nie da. Scena gwałtu przelała czarę... by tylko! Basen goryczy! Białka oczu nabiegają krwią, pięści zaciskają się w gniewnym zamiarze. Postanowione: jeżeli ma być rzeź, będzie rzeź.



Mijały sekundy, minuty. Nie wiedziałam już, która jest godzina, ale nagle poczułam się wolna. Jakub odszedł ode mnie, wcześniej zapinając starannie swoje spodnie, by czasami ktoś nie domyślił się, co się tutaj wydarzyło
Rozebrana i zapłakana dziewczyna leżąca na trawie mogła stanowić pewien trop.

(aŁtoreczka cierpi na dziwaczną przypadłość: zaczyna niemal każdy rozdział większym lub mniejszym fragmentem z końca poprzedniego odcinka opowiadania. Niektórzy nazywają to ciągłością fabularną w serialowym stylu „w poprzednim odcinku”, ja mogę nazwać to „sztucznym wydłużaniem męki lektury” i pewnie też mam rację).

Niepewnie odwróciłam się i usłyszałam:
- Justyna ?!
Ten znajomy głos brzmiał mi w głowie jeszcze kilka chwil, aż do momentu, gdy spojrzałam prosto na jego twarz.
Wiedziałem, że niektóre głosy potrafią być szczególnie przyciągające uwagę, ale żeby od razu miały twarz? Siatkarz z samych oczu, głos z własną twarzą... Od dziś ograniczam LSD!

Najszybciej jak tylko mogłam podbiegłam do niego i przytuliłam się do jego piersi.
To ten głos ma też i pierś?!

Czułam jak jego klatka podnosi się i powoli opada.
Filmowa, ptasia, schodowa?

Michaś... - załkałam – mogę się wykąpać? Proszę. - wyszeptałam prosto w jego tors.
Zaraz, to bohaterem sceny nie był Kurek, tylko Michał Winiarski? Ałtorzeczko, dziękujemy za wspomnienie tego faktu. Padamy do nóżek.

Powolnym krokiem podeszłam do kabiny prysznicowej. Rozebrałam się i weszłam do niej, z zamiarem spłukania z siebie tego całego brudu.
Nie wierzę? Czy aŁtorka próbuje opisać gwałt jako traumatyczne przeżycie? Czuję powiew świeżości!

Dopiero po chwili zauważyłem jej poszarpane, brudne ubranie.
Na nogach miała jeszcze kępki trawy i kilka liści co mogło oznaczać, że leżała na ziemi, ale nie mogłem przecież spekulować co się stało.
Równie dobrze panienka Iwanow mogła boleśnie poturbować się podczas pracy w ogródku, dzięki Bogu Michał nie bawi się w Sherlocka. Jak niektórzy.

Po kilku sygnałach usłyszałem jego zmartwiony głos:
-Tak?
-Hej, Siurak. Wiesz co się stało Justynie? - zapytałem prosto z mostu.
Daliby już spokój z tym Siurakiem... Dziwię się, że ten chłopak nie dostał fizia z takim przezwiskiem.

-Jest u ciebie? - Ożywił się Bartek.
-No tak. - rzekłem niepewnie.
-Uff, to dobrze. - Usłyszałem jak przyjmujący głośno wypuszcza powietrze.
Oby tylko właściwą stroną...

-Ehh, po prostu Justyś opowiedziała mi coś o swoim życiu, a ja jak zwykle musiałem to sobie chwilę poukładać, więc wyszedłem z pokoju, a gdy wróciłem już jej nie było. - Szybko wypowiedział te słowa bełchatowianin.
No jasne, siatkarze nie muszą być talentami oratorskimi, ale ten potoczysty styl wypowiedzi bohaterów zirytowałby nawet Barbarę Kwarc.
Bełchatowianin... born in Bydgoszcz.

Michał, czy coś się stało?
-Oto chodzi, że nie wiem. Ale nie martw się. Justyna zostanie u mnie na noc, a jutro po treningu przywiozę ci ją do domu. - Zapewniłem.
-Ale..
-Bartek!
- „Give me absolute control/ over every living soul (…) that's an order!”

-To do jutra. - Rozłączyłem się i chwilę porozmawiałem z Dagmarą o Justynie i zawiadomiłem, że zostanie u nas na noc.
- Uprzejmie zawiadamia się Dagmarę Winiarską z domu takiego a takiego, urodzoną tego a tego dnia, że obywatelka Justyna Iwanow, córka...
- Zrozumiałam!


Justyna wyglądała o niebo lepiej.
Związała swoje mokre włosy w kitkę, założyła czarną bluzkę i żółte spodenki, których do tej pory nie widziałem.
Innymi słowy, przebrała się za maskotkę Skry Bełchatów. No cóż, różnie się odreagowuję traumę...


(oczy Justyny emanują strachem, blablabla, wracamy do narracji Justyny)

-Hej, to ja Dagmara. Przyniosłam ci rzeczy na przebranie. - powiedziała żona Michała.
-Już otwieram. - rzekłam głośno, wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i przekluczyłam drzwi.
Od kiedy rodowita Macedonka używa gwary poznańskiej?
Może jej tata był jednak wiwatem?

Do łazienki weszła szatynka o ciemnym spojrzeniu i uśmiechnęła się do mnie.
Tak, cały czas chodzi o Dagmarę Winiarską. Synonimy i parafrazy to ważna rzecz, ale na Boga, nie w nadmiarze...

I już jej nie było. Szybko przebrałam się w zapożyczone mi rzeczy i związałam włosy w koka.
Chwilę temu to był kucyk. Zaraz się okaże, że to jednak był warkocz á la Julia Tymoszenko.
A to już nawet nie jest gwara, tylko jakieś dziwolągi językowe. Zapożyczyć to można słowo z języka, a nie ubranie.


Podeszłam do umywalki i spoglądnęłam w lustro
Poczciwe „spojrzenie” nie było godne wystąpienia w opku.

Gdzieniegdzie widać było ślady od tuszu, który mi się rozmazał od płaczu.
Oczy miałam podpuchnięte, a pod nimi ogromne wory.
Jednym słowem „tragedia”.
A skąd ten cudzysłów? Jak już potoczystość, to potoczystość! Inaczej jest „słabo”.

Razem udałyśmy się do salonu, który najprawdopodobniej był chyba największym pomieszczeniem w domu. Dominowały jasne kolory, białe ściany i meble, a wszystkie dodatki wykonane były ze szkła lub z metalu. Proste i niezbyt ozdobne formy  umeblowania to typowy nowoczesny styl ich salonu. Wszystko wzbogacone dodatkami typu wazon z kwiatami, dekoracyjna o ciekawym kształcie doniczka lub świecznik podkreślą to wnętrze .Dodatkowo modernistyczny efekt można spotęgować dodając diody LED, tak jak tutaj.
Czyli o czym myśli boChaterka parę godzin po gwałcie. A już tak dobrze szło z ukazaniem psychiki...
Zgwałcona, przerażona dziewczyna przejmuje się opisem mieszkania sąsiadów i myśli zdaniami zaczerpniętymi z fachowego czasopisma. Nawet absurd powinien mieć granice.


Spojrzałam na siedzącego na sofie Michała i gdy poklepał materiał koło niego, podeszłam i usiadłam obok.
Materiał na znakomitego siatkarza, ma się rozumieć.

Spoglądnęłam na niego i uśmiechnęłam się nikle.
Ja, jako chłopak ze śląskiego, właśnie zasmuciłem się węglanie.

Chodzi o to, że opowiedziałam Bartkowi o moim życiu. Ten zdenerwowany wyszedł z pokoju. Pomyślałam, że pewnie już nie chce mnie znać.
- Jestem córką bogatego i znanego człowieka w swoim kraju. Dokładniej prezydenta.
- SPIER**LAJ Z MOJEGO ŻYCIA!

(Justyna opowiada o Novotnym, płacze, Winiar chce zbić Czecha na kwaśny knedlik, normalka)


– Słuchaj, nie ważne co się stanie zawsze będziemy przy tobie. A już na pewno Bartek.
-Nie byłabym tego taka pewna.
To prawda, Bartosz jako człowiek czuje obrzydzenie na samą myśl o kimkolwiek z klasy wyższej społeczeństwa.

Oj, ty chyba nie wiesz co mówisz. Kurek odkąd tylko wrócił z wakacji ciągle gada o tobie. Justyna to, Justyna tamto. Przepraszam, że to mówię, ale to już się robiło wkurzające. Ale od kiedy przyjechałaś tutaj Kuraś chodzi cały w skowronkach. Nie umie usiedzieć na miejscu.
Te dwa... trzy... dwa dni, jakie spędziły ze sobą te gołąbeczki, musiały być faktycznie miłosnym szokiem dla Kurka.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zaczynamy z My Little Pony, czy powinnam się bać?
"O ile z Gregora czy innego Pique można robić rozgotowaną kluskę, bo istnieje zerowe prawdopodobieństwo, że on znajdzie i przeczyta opko po polsku, to w tym przypadku jest jednak szansa, że Bartosz Kurek przypadkiem natrafi na blogaska na Onecie. Boję się, że jego reakcja byłaby tak gwałtowna, że stracilibyśmy reprezentanta." - Teraz sezon reprezentacyjny się skończył, możemy spróbować sprawdzić, jak Dynamo Moskwa straci zawodnika, to bardzo płakać nie będę.

Obracanko? Czy to już czas,żeby przedstawić ją Skalskiej? Myślę, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że mogłyby się zaprzyjaźnić ^^
Tak poza tym, wydaje mi się, że coś zauważyłam. Czy oni zawsze, jak już im się uda pocałować, muszą przepraszać i upierać się, że to nic nie znaczyło? Oczywiście, pod warunkiem, że nie krzyczą "czy Cię do reszty po...!" Jacy czytelnicy się na to nabierają?
O NIE! Jej ojciec jest prezydentem! Tej tragedii się nie spodziewałam!
"- Tato, tutaj znów biega goła pani!
- Co?! W tym Bełchatowie to same zboczeństwa! Najpierw ta Skalska, a teraz..." - O tym samym pomyślałam! One się muszą spotkać! A Atanasijević może polecić Kurasiowi swojego psychiatrę. I jaka ładna bełchatowska rodzina nam się zrobi.
"Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, nie zważając na to, że jestem w krótkich spodenkach i topie." - A ja myślałam, że wyszła nago :O
Też bym chciała mieć takie problemy jak boChaterka. Naprawdę. Na kawalera znalazłabym sposób. Poleciałabym się zaczepić do jakiegoś siatkarza w Bełchatowie, czy coś.
"No dobrze, to siatkarz, nie wymagajmy od niego wiadomości o przecinkach..." - A mnie zawsze mówili, że siatkówka to sport akademicki i z piłkarzami jest gorzej.
Raaaany kota, w tym Bełchatowie to naprawdę za każdym rogiem czai się siatkarz. Chyba muszę się tam wybrać.
Gwałt? Przez siatkarza?
...
...
...
Chyba jestem za młoda i mam za mały rozumek, żeby to ogarnąć.
"Zaraz, to bohaterem sceny nie był Kurek, tylko Michał Winiarski? Ałtorzeczko, dziękujemy za wspomnienie tego faktu. Padamy do nóżek." - Pewnie Kurek jeszcze nie założył własnej firmy spedycyjno-terapeutycznej i musi korzystać z usług kolegi.
Zastanawiam się, czy powinnam się martwić, bo w tej jednej części pojawiły się dwa moje miasta: Bydgoszcz i Poznań. Czy to oznacza, że mam coś wspólnego z tym opkiem?
Wiedziałam, że będą chcieli tłuc Novotnego! A powinni stłuc aŁtorkę (przepraszam), zniszczyła resztki mojego dzieiństwa.







Prześlij komentarz